GOLLOB - AJTNER Oskar  


Oskar Ajtner-Gollob urodził się 25 lipca 1995 roku w Bydgoszczy

O Oskarze Gollobie było już głośno zanim pokazał się szerszej publiczności. Jako syn byłego Indywidualnego Mistrza Polski – Jacka i bratanek Indywidualnego Mistrza Świata – Tomasza, był niejako skazany na żużel. Do speedwaya trafił z motocrossu, w którym odnosił sukcesy zajmując miejsca na podium w klasie MX85 w Pucharze Polski i w Strefie Zachodniej (2010 rok). Zatem nikogo nie dziwiły wywiady w których, zawodnik podkreślał, że motocross jest dla niego równie ważny jak żużel i jest nieodłącznym elementem w przygotowaniu żużlowym. To właśnie dzięki "jeździe po wertepach", na początku kariery zawodnik miał okazję do częstych startów, a co za tym idzie nie tracił kontaktu z motocyklem, prędkością i cały czas doskonalił panowanie nad maszyną na trudnych i technicznych nawierzchniach.
Zatem śmiało można powiedzieć, że Oskar Gollob obrał tę samą ścieżkę, którą szli jego tata i wujek, u których motocross doskonale wpłynął na wyniki osiągane na żużlowych torach, i należy mieć nadzieję, że podobnie będzie w przypadku najmłodszego w żużlowym klanie Gollobów.

Treningi na torze żużlowym rozpoczął w sezonie 2010 pod okiem swojego ojca i wujka. Dość długo Ajtner-Gollob nie podchodził do egzaminu na licencję, ale ostatecznie pełnoprawnym żużlowcem został 27 września 2011 roku po pozytywnym zaliczeniu egzaminu w Rybniku. Był wówczas zawodnikiem Bydgoskiego Towarzystwa Sportowego założonego przez swojego dziadka i menadżera - Władysława Golloba, który żywo interesował się rozwojem swojego wnuka i tak jak przed laty głosił wszem i wobec, że spod jego ręki wyjdzie przyszły mistrz świata, tak teraz komplementował umiejętności najmłodszego w rodzinie żużlowca: Karierę Oskara będziemy kształtować nie w oparciu o jego wujka Tomka, tylko o trud treningowy włożony przez niego samego. Oskar jest wystarczającą indywidualnością i na tyle inteligentnym zawodnikiem, że będzie umiał sam budować swoją karierę. Czynimy starania, aby Oskara umieścić w klubie dobrze zorganizowanym, o wysokim poziomie sportowym. Chcemy mu stworzyć idealne warunki do rozwoju. Zrobimy wszystko, aby ułatwić mu zrobienie kariery na poziomie dobrego zawodnika ligowego. Dlatego nasze działania do tego zmierzają.

Tak jak wspomniano, pierwsze żużlowe kroki Oskar stawiał tak jak jego ojciec i wuj na stadionie Polonii Bydgoszcz. Zdarzały mu się jednak również żużlowe próby na torze w Grudziądzu. U progu kariery wszystkie poczynania Oskara nadzorował głównie ojciec, który zwracał uwagę na wszystkie błędy, udzielał wiele cennych wskazówek i pomagał w przygotowaniu motocykli. Klan Gollobów zgodnie ze słowami Seniora – Władysława poszukiwał jednak stałego klubu w którym młody zawodnik miałbym więcej okazji do startów, zwłaszcza tych ligowych, które kształtowały charakter i pozwalały nabierać cennego doświadczenia związanego ze startami pod presją i przy pełnych trybunach.
Nic więc dziwnego, że przed sezonem AD 2012 o zatrudnienie najmłodszego z Gollobów ubiegało się kilka klubów, w tym rodzinna Polonia Bydgoszcz i Stal Gorzów w której startował wuj – Tomasz. Ostatecznie siedemnastoletni wówczas zawodnik, związał się kontraktem z PSŻ Poznań, który zgłosił drużynę do rozgrywek, ale tylko w rywalizacji o Młodzieżowe Drużynowe Mistrzostwa Polski. 
Debiut torowy licencjonowanego już Oskara Ajtnera-Golloba w zawodach żużlowych miał miejsce 22 marca 2012 roku, podczas towarzyskiego turnieju par w Bydgoszczy. Jednak w oficjalnym turnieju w randze mistrzostw Polski, zawodnik wystartował kilka dni później, bo 28 marca, a był to półfinał krajowych eliminacji do Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów w Gdańsku. Ajtner-Gollob nie wyprzedził jednak wówczas żadnego rywala. Po pierwszym pełnym sezonie można jednak powiedzieć, że mimo wszystko rok 2012 w wykonaniu zawodnika był niezły, bowiem systematycznie podnosił swoje umiejętności i nabierał cennego doświadczenia. Niestety jak to często bywa u progu kariery rozwój młodego chłopaka zastopowała kontuzja, a konkretnie zerwane więzadła krzyżowe przednie w kolanie. Kontuzja przytrafiła się na początku sezonu, podczas I rundy motocrossowych mistrzostw Polski w Chełmnie i z tego powodu Oskar musiał zrezygnować z udziału w kilku młodzieżowych, a na domiar złego przez cały sezon odczuwał skutki urazu, co nie pozwoliło mu kontynuować sezonu motocrossowego w klasie 125ccm. Uraz nie przeszkodził jednak w sezonie żużlowym, bowiem inna technika jazdy powodowała, ze zawodnik miał większy problem z chodzeniem niż z jazdą w lewo.

W sezonie 2013 Oskar Ajtner-Gollob zmienia otoczenie i staje się członkiem młodzieżowej drużyny Unibaxu Toruń, gdzie miał zapewnioną rywalizację wśród rówieśników, i walczył o miejsce w ligowym składzie Aniołów. Niestety w trakcie sezonu ujawnił się talent Pawła Przedpełskiego i Oskar musiał poczekać na swoja szansę do kolejnego sezonu.

W roku następnym jednak Oskar nie był brany pod uwagę przy budowaniu toruńskiego składu i gdy wydawało się, że skład Unibaxu jest już definitywnie zamknięty, z początkiem marca sparingowe jazdy pokazały, że nowy nabytek "Aniołów", Oskar Fajfer nie spisuje się na miarę oczekiwań, a działaczy nie przekonał argument związany z brakiem sprzętu, który miał dotrzeć przed sezonem. Również toruńscy szkółkowicze z certyfikatami żużlowymi nie pokazali nic szczególnego w treningowych próbach, dlatego działacze Unibaxu postanowili podpisać roczny kontrakt z Oskarem Ajtnerem-Gollobem, który powrócił do BTS Bydgoszcz, skąd miał być wypożyczony do Viktorii Piła. Bratanek Tomasza Golloba w Toruniu miał rywalizować o miejsce w składzie właśnie z Fajferem. Wielu stawiało jednak pytanie czy Oskar jest gotowy, żeby walczyć o skład z Pawłem Przedpełskim i swoim imiennikiem Fajferem. W przypadku Przedpełskiego sprawa wydawała się jasna, bo zawodnik będący objawieniem sezonu 2013 świetnie prezentował się na treningach i sparingach. Był dużo szybszy od Adriana Miedzińskiego i mistrza świata Chrisa Holdera. Natomiast Fajfer był tylko krok przed Ajtnerem-Gollobem. Żużlowiec pozyskany przez Unibax ze Startu Gniezno jest z pewnością był bardziej doświadczony i objeżdżony niż wychowanek BTS-u Bydgoszcz, ale działacze zakładali, że jeśli najmłodszy zawodnik z rodziny Gollobów zrobi w ciągu kilku miesięcy szybki postęp, to w drugiej połowie sezonu ma szansę znaleźć się w składzie Unibaxu. Czas miał grać na korzyść zawodnika, który ciągle czekał na upragniony ekstraligowy debiut, bowiem mimo podpisanego kontraktu, Ajtner-Gollob nadal w założeniach miał gościnnie startować w Victorii Piła, gdzie miał podnosić swoje umiejętności, u boku swojego ojca - Jacka, który po kilku latach powrócił do czynnego ścigania, ale jednocześnie miał być "wariantem B" na pozycji juniorskiej w składzie Unibaxu i faktycznie w trakcie sezonu spośród wszystkich juniorów spoza podstawowego składu, był najbliżej ligowego debiutu. Oskar jednak cierpliwie czekał na swoją szansę, podnosząc swoje umiejętności jako tzw. "gość" w drugoligowym zespole Polonii Piła. Niestety wakacje nie były udane dla Oskara, bowiem podczas jednej z rund o Młodzieżowe Mistrzostwo Pomorza doznał urazu głowy i musiał pauzować do końca sezonu. Pokazał się jednak na zakończenie sezonu w trzecim i ostatnim z cyklu turniejów Nice Cup. Było to dobre dla samego jeźdźca, bowiem miał okazję po kontuzji zakończyć sezon na motocyklu i mógł z optymizmem patrzeć w przyszłość.

Oskar mimo, że jest spadkobiercą nazwiska, które w żużlu od ćwierć wieku znaczy wiele, nadal pozostawał skromnym i nieco nieśmiałym chłopakiem, co dało się odczuć w wywiadach. Bardzo szanował wszystkie osoby, które chciały mu pomagać i czerał wszystko co najlepsze z każdej podpowiedzi, która pozwalała stać mu się żużlowcem kompletnym, tak jak Ojciec i Wuj.

W sezonie 2014 widać było postępy najmłodszego w klanie Gollobów i spośród wszystkich toruńskich juniorów spoza podstawowego składu, Oskar był najbliżej ligowego debiutu. Zawodnik jednak mocno odstawał od podstawowej pary juniorskiej i cierpliwie czekał na swoją szansę, podnosząc swoje umiejętności jako tzw. "gość" w drugoligowym zespole Polonii Piła.
Na razie przed Oskarem mnóstwo pracy i wyrzeczeń na rzecz żużla i świadomość tego miał nie tylko zawodnik, ale również jego Ojciec, który tak komentował postępy syna, porównując je do swojej kariery: dla Oskara to trzeci sezon w karierze. Na początku było to 10-15 zawodów w roku. W ubiegłym sezonie treningi w Unibaxie pod okiem bardzo dobrych trenerów były już bardziej systematyczne i dzięki temu, że znalazł się w bardzo dobrym klubie, było widać postępy. Ten sezon jest pierwszym, w którym jeździ regularnie w lidze. Jest zakontraktowany w dwóch klubach oraz znajduje się w zapleczu kadry narodowej. Obecnie prowadzi w MIM Pomorza, więc jest w ścisłej czołówce zawodników w jego wieku. Moje początki wyglądały gorzej. Zacząłem punktować późno, gdyż jeżdżąc w Polonii miałem złamaną rękę, a podczas startów w Wybrzeżu nogę. Oskar jest młodzieżowcem trzeci rok, więc dłużej niż ja. Jest więc różnica. Jeśli miałbym porównać nasze umiejętności oraz możliwości, relacja między nami przedstawia się tak, że ja rozwijałem się wolniej. On szybko wchodzi na dobry poziom.
Niestety wakacje nie były udane dla Oskara, bowiem podczas jednej z rund o Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Pomorza doznał urazu głowy i musiał pauzować niemal do końca sezonu. Co prawda zawodnik wystąpił w końcówce sezonu w ostatniej rundzie Nice Cup oraz Indywidualnym finale Ligi Juniorów, ale były to występy przeciętne i zawodnik myślał o dobraniu optymalnych rozwiązań treningowych na zimową przerwę, aby w kolejnym roku stać się podstawowym juniorem w ligowej drużynie. Oto jak Oskar wypowiadał się o swojej kontuzji: Trzy tygodnie po najcięższym wypadku nic mi nie przeszkadzało w kontynuowaniu jazdy. Mogłem szybciej wrócić na tor, ale uderzenie w głowę było poważne i potrzebowałem trochę czasu, by wrócić będąc gotowym w stu procentach. Przerwa trwała sześć tygodni, a moi rówieśnicy w tym czasie mieli dużo jazdy w różnych zawodach i trudno było wrócić do odpowiedniego rytmu. Wiem, że aktualnie jestem przynajmniej w tym samym miejscu, co przed wypadkiem. Chodzę na siłownie, gdzie trenuję regularnie pod okiem specjalistów z Bydgoszczy. Ćwiczę bardzo ciężko. Podobnie jak w przypadku żużla, kończy się też sezon crossowy i muszę czekać na jazdę na motocyklu do wiosny. Przygotowania na sucho są jednak bardzo ważne i przyznam, że je bardzo lubię.

A jak pokazał sezon 2015, zima została przepracowana przez Oskara nienagannie. Zawodnik pożegnał się z Toruniem i szukając większej ilości startów zasilił pierwszoligową Ostrowię Ostrów, gdzie miał pełnić rolę lidera formacji juniorskiej. Niestety zawodnik nieco akonto swojego uznanego w świecie żużlowym nazwiska zaczął w dziwny sposób respektować zalecenia trenera Ostrowian, a zarazem trenera kadry narodowej Marka Cieślaka czym naraził się na krytykę przełożonego. Ostatecznie najmłodszy z klanu Gollobów, nie zawojował pierwszej ligi i w 38 biegach, ze średnią na poziomie 1,211 punktu na bieg został sklasyfikowany na 39 miejscu zaplecza ekstraligi. Zawodnij jednak osiągnął swój cel i wiele startował, a najpoważniejszą imprezą w której wziął udział był finał MMPPK w którym z zespołem ostrowskim zajął ostatnie siódme miejsce.
Wraz z końcem sezonu dziadek Oskara, Władysław Gollob zakupił upadającą Polonię Bydgoszcz, która wychowała rodzinę Gollobów i planował przywrócić jej dawny blask. Nic więc dziwnego, że w zespole Gryfów w sezonie 2016 znalazło się miejsce dla Oskara, który podobnie jak w Ostrowie miał grać pierwsze skrzypce na pozycji młodzieżowej. Zawodnik wykorzystał swoją szansę bowiem częściowo zaczął nawiązywać do sukcesów wuja Tomasza lub ojca Jacka, wielokrotnie będąc liderem swojego zespołu i z trzecią średnią w zespole wydatnie przyczynił się do utrzymania pierwszoligowego statusu dla Polonii. W kolejnym roku Oskar jednak stracił status juniorski i musiał udowodnić swoją wartość walcząc z bardziej utytułowanymi i doświadczonymi zawodnikami. Jego fani z optymizmem patrzyli w przyszłość bowiem w trakcie sezonu 2016 "Papa Gollob" sprawdzał co potrafi młody zawodnik wstawiając go do składu jako seniora. Poza tym ciągle w jego otoczeniu pozostawał tata Jacek oraz cenną radą służył wuj Tomasz, a również dziadek Władysław zatrudnił wnuka i przeznaczył dla niego plastron z Gryfem na sezon 2017. Sam zawodnik też był pełen nadziei i w końcówce sezonu tak wypowiadał się na temat swoich startów w ostatnim juniorskim sezonie oraz nadziejach na przyszłość: "Początek sezonu był udany, końcówkę również uważam za dobrą. Jestem cały i zdrowy, na tym etapie kariery nie oczekuję od siebie nic więcej. Jestem nadal tym samym zawodnikiem co rok, dwa, trzy lata temu. Moja średnia biegowa to nie jest odzwierciedlenie tego, co potrafię, bo ciągle jestem w dobrej dyspozycji. Co prawda trochę brakuje sprzętu, ale jak to się dopracuje, to będą lepsze wyniki. Po sezonie jestem zadowolony z tego, że mogłem często rywalizować i podnosić swoją formę, a to na pewno zaprocentuje w przyszłości".
Niestety o ile Oskar spisywał się dość przyzwoicie jak na zawodnika, który wkroczył w wiek seniora o tyle sezon nie ułożył się po myśli kibiców z miasta nad Brdą. Gryfy mogły cieszyć się jedynie z jednego zwycięstwa oraz jednego remisu. Pozostałe spotkania zakończyły się porażkami bydgoszczan i polonia sięgnęła ligowego dna spadając do najniższej klasy rozgrywkowej. Spadek Polonii spowodował, że młody zawodnik nie chciał tułać się po drugoligowch arenach i dwudziestodwuletni żużlowiec z bólem serca na bok odłożył sentymenty do swojego klubu, gdyż musi patrzeć na rozwój swojej dalszej kariery. I to była słuszna koncepcja, bowiem sport wpisany niejako na stałe w życie młodego zawodnika musiał być tak zorganizowany, aby dokonywać mądrych wyborów, które prowadzą do sportowego rozwoju. Oskarowi nie brakowało ambicji i chęci wygrywania, zawsze zostawiał serce na torze, choć nie zawsze mu wychodziło. Zmieniając jednak barwy klubowe miał możliwość udowodnić, że wyniki jakie uzyskiwał dotychczas była to jego ciężka praca, a nie doskonały PR i faworyzowanie, ze strony dziadka. Ostatecznie jednak zawodnik pozostał na kolejny sezon nad Brdą i liczył, że pomoże Polonii podnieść się ze sportowego nokdaunu, jakim był spadek do najniższej ligi żużlowej w Polsce.

Niestety forma Oskara była daleka od oczekiwanej i w klubie w którym karty rozdawał jego dziadek, zawodnik już na początku rozgrywek miał kłopoty osobiste i opuszczał treningi na bydgoskim torze, przez co stracił nie tylko opaskę kapitana Polonii, ale także miejsce w jej podstawowym składzie. Kiedy jego sytuacja życiowa zaczęła się poprawiać, otrzymał szansę pokazania się podczas wyjazdowego spotkania w Krośnie. Nie zmarnował jej zdobywając dziewięć punktów i bonus. Nic więc dziwnego, że otrzymał szanse startu w kolejnym meczu tym na własnym torze, a rywalem miał być team z Ostrowa. Bydgoszczanie na trybunach żywiołowo dyskutowali przewidując jak potoczy się jego występ. Nic dziwnego, dwudziestotrzylatek od pierwszych chwil w biało-czerwonym kombinezonie miał nad Brdą nie tylko wielu fanów, ale również dużą grupę przeciwników. Nikt jednak nie przewidział tego, co stało się w pierwszym biegu. Ajtner-Gollob najlepiej wyszedł spod taśmy i szeroko pokonywał pierwszy łuk na pewnej pierwszej pozycji. Wtedy ostrym atakiem wcisnął go w bandę Renat Gafurow. Stadion w Bydgoszczy wstrzymał oddech, bowiem przy ul. Sportowej dawno nie widziano tu tak przerażającego upadku. Bratanek Tomasza Golloba bardzo długo leżał bez ruchu na torze, po czym został wniesiony do karetki i przewieziony do parku maszyn. Rosjanin został ukarany wykluczeniem i żółtą kartką, choć bydgoszczanie domagali się czerwieni. W parku maszyn Polonista zaczął dochodzić do siebie. Lekarz zawodów zdiagnozował kontuzję biodra i uda, ale dał mu pozwolenie na jazdę. Choć zawodnik skarżył się jeszcze na ból pleców i był w ogromnym szoku, wsiadł na motocykl i wystartował w powtórce biegu przywożąc punkt. Wyjechał także do swej kolejnej gonitwy, ale już po pierwszym łuku zdał sobie sprawę, że nic z tego i zjechał na murawę. W kolejnych wyścigach był już zastępowany przez kolegów.
Po meczu, Oskar spytany o stan zdrowia, powiedział krótko: "Ja po dzisiejszych zawodach skończyłem jazdę na żużlu, będę teraz śpiewał".
Z zapowiedzi tych jednak nic nie wyszło, bo po kilku dniach odpoczynku od żużla zawodnik wrócił do ścigania i .... wstąpił w niego nowy duch, w zawodniku coś się odblokowało. Podczas meczu w Poznaniu, Oskar zdobył 10 punktów, tydzień później w Rzeszowie pojechał jeszcze lepiej bowiem był liderem Polonii, tak jak i w kolejnych meczach.

Krótka kariera Oskara pokazała, ze nie był on w stanie wytrzymać presji związanej z jazdą pod znanym nazwiskiem. Wszyscy oczekiwali, że będzie jeździł co najmniej tak dobrze, jak jego wujek Tomasz. Z drugiej strony znane nazwisko pomogło Oskarowi odnaleźć się na początku żużlowej drogi, bo gdy ludzie słyszeli Gollob, z miejsca gotowi byli do każdej formy pomocy. Do meczu z "Żurawiami" w najmłodszym z klanu Gollobów było też zbyt częste koncentrowanie się na rzeczach pobocznych i niewiele wnoszących do żużla. Ten młody zawodnik, do swoich niepowodzeń podchodził w bardzo emocjonalny sposób, niejednokrotnie dając temu dowód w niezbyt przemyślanych wypowiedziach i zachowaniu na torze.

Mecz z Rzeszowem pokazał, że w Oskarze coś się odblokowało, a jednocześnie wynikami jakie zaczął osiągać, po całym zdarzeniu, pokazał że jeśli mu się chce, to potrafi.
Pozostawało jednak pytanie: czy chęci zagoszczą w zawodniku na dłużej? A pytanie nie było bezpodstawne, bo pozatorowe zachowania Oskara były, delikatnie mówiąc dziwne. Apogeum "dziwności" był szeroko komentowany był amatorski teledysk, na którym sportowiec przechadza się po dworcu w Bydgoszczy i prezentuje swoje umiejętności wokalne. Większość kibiców nie zostawia na nim suchej nitki, a komentarze były bardzo dosadne. Pozostawało jednak wierzyć, że filmik był wyłącznie sposobem na odreagowanie i szukaniem swojego miejsca w życiu. Całą sytuację i postawę zawodnika trafnie skomentował prezes bydgoskiego klubu Jerzy Kanclerz: "Z Oskarem nie widziałem się już dwa tygodnie. Nie wiem, czy on chce śpiewać, malować czy też jeździć na żużlu. Ma nazwisko z dużym potencjałem marketingowym. Ma też możliwości sportowe. Jedno jest pewne, że on sam musi zdecydować co chce robić w życiu. Na pewno ma problem "pozatorowy", z którym musi się zmierzyć. Jeśli pewne rzeczy zrozumie, to drzwi są dla niego otwarte. Nie wyrzucam go, jak się zreflektuje, to usiądziemy i porozmawiamy. Bo wiem, że gdyby chłopak zajął się jeżdżeniem, a w trzech ostatnich meczach sezonu pokazał, że potrafi, to mógłby być jednym z czołowych zawodników drugiej ligi. Rozmawiamy na temat Oskara z Tomkiem Gollobem, jego wujkiem. On ma identyczne zdanie".

Niestety po sezonie ekscesy byłego kapitana bydgoskiej Polonii, przybrały na sile i stały się jednym najoryginalniejszych okołożużlowych historii ostatnich lat. Problemy osobiste, opuszczanie treningów, odsunięcie od składu, a potem wielki powrót, poważny wypadek, deklaracja zakończenia kariery sportowej na rzecz śpiewania coverów Dawida Kwiatkowskiego i niesamowita forma w końcówce sezonu. Wszystko to przeplatane było kultowymi już nagraniami udostępnianymi przez żużlowca, w których to rapował do kamery spacerując po mieście z atrapą pistoletu. Niepokojących nagrań było zresztą więcej, jak choćby to ukazujące Ajtnera-Golloba śpiewającego do buta, nieudolnie udającego rozmowę z Eminemem, czy rozrzucającego pieniądze w miejskim pociągu. Wszystko to miało być początkiem wielkiej kariery muzycznej, ale dość szybko okazało się początkiem gigantycznych problemów psychiatrycznych. W tamtym czasie zdarzało się nawet, że zawodnik chodził po Bydgoszczy w samych majtkach, owinięty starym kocem, a zdezorientowani przechodnie robili mu zdjęcia. Do problemów zdrowotnych doszły także problemy w domu, czyli poważne kłótnie z ojcem Jackiem, które spowodowały, że młody zawodnik przez jakiś czas musiał mieszkać w warsztacie na stadionie Polonii Bydgoszcz. Problem dostrzegali bydgoscy działacze i nie chcieli wiązać się z zawodnikiem, który swoim zachowaniem, nie wpływał pozytywnie na wizerunek odbudowującego się klubu. Nie chcieli też zamykać Oskarowi drogi do dalszych startów i podpisali z nim kontrakt tzw. "warszawski", który po uporządkowaniu wielu spraw osobistych, umożliwiał zawodnikowi pozostanie w klubie lub wypożyczenie do innej drużyny. Do zmiany klubu jednak nie doszło, bo z końce roku Oskar uczestniczył w fatalnym wypadku na torze, po którym ogłosił zakończenie kariery i do żużla już nie wrócił, a życiowy zakręt był zbyt ostry. Najtrafniej koleje losu byłego żużlowca podsumował w jednym z felietonów Przemysław Półgęsek: "Mimo przeciwności losu spotykających go w ostatnim czasie, wciąż liczy (to chyba najczęściej używane przez niego słowo w ostatnim czasie) na sukcesy. Wydaje się, że były kapitan Polonii potrzebuje mądrego, szanowanego przez siebie doradcy, który pomoże mu wyrwać się z życiowego dołka. Kto miałby mu pomóc, skoro odrzucił już koła ratunkowe rzucane przez klub? Być może rodzina, choć Władysław Gollob nie raz mówił, że wnuk niezbyt liczy się z ich zdaniem. To temat wymagający dłuższego rozważenia. Na pewno jednak potrzebuje on spokoju od żartów, docinek i szyderstw. Nie można zapomnieć, że to młody, wrażliwy i zagubiony człowiek".

Wiosną 2021 roku żużlowe środowisko ponownie usłyszało o Oskarze, który ogłosił, ze chce wrócić do żużla. Jego siostra utworzyła w internecie zbiórkę pieniędzy na motocykle dla brata, a Celem było zebranie 20 tysięcy złotych. Zebrane pieniądze miały pozwolić na zakup sprzętu, drobne naprawy oraz transport. We wrześniu bratanek Tomasza Golloba stawił się na egzaminie w Rybniku wraz z dwoma mechanikami i nie został zobligowany do zdawania egzaminu z teorii. Przed Oskarem zatem były do zaliczenia tylko jazdy na żużlowym sprzęcie, które zdał pomyślnie, co było równoznaczne z odnowieniem licencji żużlowej i jako pełnoprawny zawodnik mógł rywalizować w oficjalnych zawodach.

Niestety w trakcie sezony wychowanek Bydgoskiego Towarzystwa Żużlowego nie znalazł zatrudnienia w żadnym klubie i nie pojawił się na żużlowym torze.

Czy zdoła poukładać swoje życie? Oby tak się stało.

Osiągnięcia
MDMP 2014/5
MMPPK 2015/7; 2016/7
IMLJ 2014/13
DMLJ 2013/1; 2014/4
SK 2016/16

Kluby w lidze polskiej
2013-
-2014
2014 2015 2016-
-2018

Wyniki ligowe zawodnika w barwach toruńskich
Sezon mecze biegi punkty bonusy Średnia
biegowa
Miejsce w
ligowym rankingu
2013 - - - - - -
2014 - - - - - -

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt