|
Po wojnie
pierwsze oficjalne zawody zorganizowano 29 czerwca 1946 roku w Chorzowie.
Następne odbyły się w Bydgoszczy i Grudziądzu. Pierwotnie jeżdżono na
motocyklach jedynie przystosowanych do wyścigów po torze. Z typowo polską
fantazją przerabiano niemieckie i angielskie motocykle
NSU,
BSA,
Rudge,
AJS i
inne. Dopiero w 1948 roku dotarły do Polski kolejne żużlowe
Martin JAP-y, dzięki
czemu możliwe było zniesienie podziału na klasy, choć tych profesjonalnych
maszyn nie było jeszcze za wiele.
Tymczasem w mieście Kopernika bez sukcesu
podjęto próbę reaktywowania klubu
motocyklowego w roku 1945. Nie przeszkodziło to jednak w startach pod szyldem TKM. Najczęściej były to jednak zawody indywidualne o zasięgu regionalnym, rzadziej krajowym. Organizatorem był najczęściej miejscowy klub motocyklowy lub lokalna gazeta. Bardzo często zdarzało się, że wyścigi na żużlu były dodatkiem do większej imprezy łączonej z rajdami i wyścigami motocyklowymi, zjazdami pakietowymi, wyścigami kolarskimi, spartakiadami lekkoatletycznymi - zawsze jednak rozgrywano je jako ostatni punkt programu. |
Przygotowania i organizacja zawodów polegała na
odpowiednio wcześniejszym zgłoszeniu zawodników do imprezy, wpłaceniu kaucji w
wysokości 200-500 zł, która w przypadku niestawienia się na zawody przepadała.
Niewiele było wówczas klubów które posiadały ciężarówki, którymi zapewniano
transport dla motocykli i zawodników, dlatego zawodnicy na zawody najczęściej
musieli dojechać samodzielnie, motocykle przewożąc najczęściej koleją. Co
ciekawe członkowie PZM mieli prawo do ulgowych przejazdów i przewozów motocykli
środkami PKP.
Tor do jazdy na żużlu nie był w owym czasie
standardem. Zawodnikom wystarczyła bieżnia lekkoatletyczna. Nawet tam gdzie były
tory żużlowe nie było band, a jedynie usypany półmetrowy wał ziemny. W
przygotowaniu toru do jazdy pomagali również sami zawodnicy, a dzień przed
meczem lub kilka godzin wcześniej przeprowadzano wspólny trening, po którym
następowała kontrola techniczna motocykli. Gdy motocykle spełniały wymogi
techniczne zawodnicy otrzymywali numery startowe (były to numery namalowane na
kawałku materiału). Po ustaleniu ilości dopuszczonych do zawodów maszyn,
zestawiano składy poszczególnych biegów. Zawodnik na motocyklu o mniejszej
pojemności oprócz startów w swoje klasie mógł zgłosić się do rywalizacji z
mocniejszymi silnikami. Co ważne w zawodach mogła wystartować dowolna liczba
zawodników, zdarzało się że rywalizowało nawet 100 jeźdźców, a zależnie od
ilości uczestników biegi miały obsadę od trzy do pięcioosobowej. Na koniec
rywalizacji rozgrywano biegi finałowe, których ilość zależała od wspomnianej
ilości zawodników oraz liczby biegów ustalonych przez organizatora. Co ciekawe
czas biegu mierzono wszystkim zawodnikom, którzy dojeżdżali do mety co niekiedy
miało znaczenie przy kwalifikowaniu zawodników do dalszych biegów. W razie
wypadku organizator nie ponosił żadnej odpowiedzialności. Nie było żadnych
ubezpieczeń czy odszkodowań, a wszyscy uczestnicy podpisywali zobowiązania do
jazdy na własną odpowiedzialność.
Pierwszymi zawodami rozgrywanymi w Toruniu,
jakie odnaleziono w ówczesnej prasie były Mistrzostwa Torunia rozegrane na
Stadionie Miejskim w dniu 11 sierpnia 1946 roku. Zawodnicy rywalizowali w pięciu klasach uwzględniających
pojemność motocykli, na dystansie 10 okrążeń, a tryumfatorami w poszczególnych
kategoriach byli:
Pojemność do 100 ccm:
Zbigniew Raniszewski niezrzeszony czas - 5,28,6
Pojemność do 175 ccm: Pokorniewski
TKM czas - 5,21,3
Pojemność do
200 ccm:
Józef Gryzakowski TKM czas - 5,03,1
Pojemność do 250 ccm: Bączkowski TKM czas - 5,07,3
Pojemność do 350 ccm:
Alojzy Zakrzewski niezrzeszony czas - 5,02,9
8 września 1946 drużyna toruńska wystartowała w Bydgoszczy w trójmeczu rozegranym pomiędzy Polonią Bydgoszcz i Olimpią Grudziądz. Były to zawody eliminacyjne zorganizowane przez BKS Polonia przed startem zawodników w rywalizacji o "Złoty Kask" w Poznaniu. W zawodach nie wystartowali zawodnicy z Chełmży i w ten sposób spotkały się zespoły z miast, w których dzisiaj kibice nie wyobrażają sobie życia bez żużla.
Składy poszczególnych zespołów wyglądały następująco: | ||
TKM Toruń | Olimpia Grudziądz | Polonia Bydgoszcz |
Józef Gryzakowski - 2
(1,1,nu)
(Gryzakowski na zdjęciu poniżej |
Władysław Gątkiewicz - 6 (2,2,2) B. Nowakowski - 6 (2,2,2) Jan Matczak - 0 (d,-,-) Tadeusz Zwoliński - 2 (nu,2) |
Bolesław Bonin - 9 (3,3,3) Józef Buda - 9 (3,3,3) Przybyłko Stanisław - 9 (3,3,3) |
Toruńczycy nie nawiązali jednak walki ze znacznie
silniejszymi - zwłaszcza sprzętowo - rywalami. W ogólnej punktacji zwyciężyli
motocykliści bydgoscy, którzy wywalczyli 27 pkt. i pokonali Grudziądz (14 pkt.)
oraz Toruń (2 pkt.)
W zawodach jak donosił Ilustrowany Kurier Polski skandalicznie zachowywała się
publiczność gwiżdżąc na zawodników, którzy zajmowali drugie i trzecie miejsca w
poszczególnych biegach.
Zawodnicy rywalizowali na dystansie pięciu okrążeń (2550 m okrążenie), a każdy z
zawodników rywalizował z każdym.
Oto jak wyglądała kolejność w poszczególnych
biegach
1 bieg (2:50,2) Bonin; Gątkiewicz; Gryzakowski
2 bieg (2:45,6) Buda; Nowakowski; Bajewski (nie ukończył
wyścigu - nu)
3 bieg (-:--, -) Przybyłko; Matczak (d);
Zakrzewski (d)
4 bieg (2:50,5) Przybyłko; Gątkiewicz; Bajewski (nu)
5 bieg (2:49,0) Buda; Nowakowski; Gryzakowski
6 bieg (2:42,8) Bonin; Zwoliński (nu); Zakrzewski (nu)
7 bieg (-:--, -) Bonin; Gątkiewicz; Gryzakowski (nu)
8 bieg (-:--, -) Buda; Nowakowski;
Bajewski (nu)
9 bieg (2:49,0) Przybyłko; Zwoliński; Zakrzewski (ns)
10 bieg - eliminacja zawodników którzy osiągnęli najlepsze
czasy. Do biegu na dystansie pięciu okrążeń stanęło trzech zawodników.
Kolejność na mecie: Przybyłko (2:39,25); Bonin (2:44,4); Buda (2:58,8)
Nadprogramowo rozegrano bieg zręcznościowy, w którym tryumfował zawodnik
bydgoski - Śmigiel.
Nie zniechęciło to prekursorów toruńskiego
żużla i jeszcze tego samego roku w niespełna dwa tygodnie po turnieju bydgoskim
bo 22 września 1946 doszło do rywalizacji na motocyklistów w grodzie
Kopernika. Turniej został rozegrany z okazji "Dni Torunia" i miał charakter
zawodów indywidualnych z udziałem zawodników miejscowych, grudziądzkich,
chełmińskich i ...
bydgoskich. Udział zawodników bydgoskich jest o tyle wart odnotowania, bowiem
jeszcze przed wojną doszło do kłótni między klubem toruńskim, a bydgoskim
podczas, której jeźdźcy znad Brdy zarzekali się, że ich noga nie stanie więcej
na toruńskim obiekcie. Jednak przedwojenne niesnaski poszły w niepamięć i rywale
zza miedzy stawili się w Toruniu, na turnieju rozgrywanym tradycyjnie w różnych klasach - decydowała
pojemność silnika - a tryumfatorami poszczególnych rywalizacji, na dystansie 5
okrążeń, byli:
Klasa do 100 ccm:
1.
Zenon
Turowski - KM Toruń - czas: 2,40,1
Klasa do 125 ccm:
1. Roman Urbanowski - Polonia Bydgoszcz - czas: 2,20,6
2. Władysław Gątkiewicz - Olimpia Grudziądz - czas: 2,22,0
Klasa do 200 ccm:
1.
Józef Gryzakowski - KM Toruń - czas: 2,31,2
2. Jan Matczak - Olimpia Grudziądz - czas: 2,33,3
Klasa do 250 ccm:
1. ??? Pokornicki - Olimpia Grudziądz - czas: 2,26,1
2. ??? Frąckowiak - KM Chełmno - czas: 2,23,7
3. Bolesław Bonin - Polonia Bydgoszcz
Klasa pow. 350 ccm :
1.
Alfons Zakrzewski - KM Toruń - czas: 2,18,0
2. ??? Szałkowski - KM Chełmno - czas: 2,23,3
3. Edward Buda - Polonia Bydgoszcz
Klasa pow.500 ccm:
1.
Alfons Zakrzewski - KM Toruń - czas: 2,14,8
2. Tadeusz Zwoliński - Olimpia Grudziądz - czas: 2,16,7
3. Stanisław Przybyłka - Polonia Bydgoszcz - czas: 2,20,4
Wyścig juniorów - 5 okr:
1. ??? Mól - KM Toruń
2.
Zbigniew Raniszewski - KM Toruń
Obok zwycięzców w różnych konkurencjach wyróżniali się Kasprzak, Turowski, Raniszewski, Pokorniecki, Rymarski i Sopoćko (na zdjęciu powyżej pierwszy z prawej, z prawej na motocyklu Gryzakowski, a w białym kombinezonie Turowski - zdjęcie pochodzi z innych zawodów).
Kolejny turniej (20 października 1946)
w którym uczestniczyli torunianie rozegrano ponownie w Bydgoszczy. Tym razem był
to turniej indywidualny, a zawodnicy TKM zaprezentowali się znaczenie lepiej niż
na początku września. W zawodach tych zadebiutował po raz pierwszy poza
Toruniem, młodziutki
Zbigniew
Raniszewski, który odniósł dwa spektakularne zwycięstwa w klasie 100ccm i
250ccm. Obok Raniszewskiego który wyrastał powoli na idola kibiców w Toruniu,
udany start zanotował Alfons Zakrzewski w klasie 100ccm, który był drugi i Trzeszczyk,
który w tej samej klasie przyjechał do mety trzeci.
Kolejność w poszczególnych biegach:
Klasa
100 ccm (3 okrążenia) -
Zbigniew Raniszewski (Toruń), Doering (Grudziądz),
Trzeszczyk (Toruń)
Klasa 130 ccm (4 okrążenia) - Tadeusz Szczurkowski (Bydgoszcz), Władysław
Gątkiewicz (Grudziądz), Władysław Kozierowski (Poznań)
Klasa 200 ccm (4 okrążenia) - Zygmunt Smigiel (Bydgoszcz), Lech Jankowski
(Poznań), Nowacka (Grudziądz)
Klasa 250 ccm (5 okrążeń)
Zbigniew Raniszewski (Toruń), Bolesław Bonin
(Bydgoszcz)
Klasa 350 ccm - Edmund Gburek (Gdynia),
Alfons Zakrzewski (Toruń), Zygmunt
Karaszewski (Bydgoszcz)
Klasa ponad 350 ccm - Stanisław Przybyłko (Bydgoszcz), Tadeusz Zwoliński
(Grudziądz), Kokiza (Warszawa)
Kolejność w biegu zwycięzców: Gburek, Przybyłko, Śmigiel.
Obok rozkwitającego talentu Raniszewskiego uwagę zwróciła PANI Nowacka z Grudziądza, która w rywalizacji z panami dojechała do finału w klasie 200 ccm i zajęła 3 miejsce. W relacjach z tamtego czasu nie pojawiło się nazwisko żadnej innej kobiety stąd można się domyślać, że Pani Nowacka była jedyną przedstawicielką płci pięknej na torze i prawdopodobnie jedną z pierwszych kobiet, które rywalizowały na żużlowym torze wspólnie z mężczyznami tuż po wojnie.
Kolejna powojenna wzmianka na temat "żużlowych kobiet" pojawia się dopiero w roku 1947 kiedy to 24 sierpnia na torze w Gnieźnie wśród 20 motocyklistów znalazły się dwie kobiety, dla których zorganizowano dodatkowy wyścig. Do mety wówczas samodzielnie dojechała Borkowska, bowiem Szymańska zaliczyła upadek. Niestety nie podano przynależności klubowej obu pań.
Trzeba jednak podkreślić, że Panie na motocyklach ścigały się już przed wojną. Informacje na ten temat można znaleźć w latach, kiedy to niestety w Toruniu żużlowe rumaki milczały. Wzmianka o paniach startujących wspólnie z mężczyznami pojawiła się np. po zawodach rozegranych w dniu 17 października 1937 r. na torze żużlowym w Ostrowie Wielkopolskim, w kategorii maszyn turystycznych trzecią lokatę zajęła pani STANISŁAWA DWORNIKOWA z Rawicza. Startująca na maszynie NSU 350 ccm zawodniczka, wystąpiła również w tzw. "biegu pocieszenia", w którym sklasyfikowana została na drugim miejscu. W następnym roku 27 maja, podczas wyścigów w Rawiczu obok pani Dwornikowej wystąpiła również motocyklistka z Leszna. Jednak z uwagi na jej prośbę nazwisko pozostało anonimowe. W kategorii 100 ccm odważna lesznianka zajęła trzecie miejsce.
Po bydgoskich zawodach w roku 1946 udało się
jeszcze zorganizować dwie imprezy motocyklowe. Najpierw odbył się trójmecz w
którym ponownie uczestniczyły kluby z Bydgoszczy, Torunia i Grudziądza. W
turnieju tym podobnie jak we wrześniu TKM-owcy nie odegrali większej roli.
Zwyciężyli bydgoszczanie, a tytuł Indywidualnego Mistrza wywalczył
Przybyłko.
W zawodach tych wystartował też
Józef Gryzakowski dla którego były to prawdopodobnie ostatnie zawody w życiu,
bowiem zawodnik zmarł w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku motocyklowym na
ulicy Szerokiej w dniu 2 listopada 1946 roku.
Jednak ostatnie zawody sezonu, zakończyły się akcentem toruńskim. Tradycyjnie na
torze w Bydgoszczy udało się zorganizować turniej o charakterze pozaregionalnym.
W imprezie brali udział zawodnicy z Pomorza, Wybrzeża i Poznania. Bieg
zwycięzców wygrał gdynianin Gburek. Jednak sensacją zawodów okazał się
torunianin
Raniszewski, który wygrał, aż dwie kategorie - 100ccm i 250 ccm.
Na bydgoskim turnieju zakończył się sezon
1946. Niestety sezon ten obnażył braki organizacyjne TKM i brak wsparcia
jakiejkolwiek organizacji Państwowej czy chociażby regionalnej. Dodatkowa
trudność w tworzeniu motocyklizmu w Toruniu polegała na tym, że w Bydgoszczy działały dwa kluby motocyklowe silna organizacyjnie Polonia i mocny sprzętowo Partyzant, połączone później w 1949 w milicyjną Gwardię, która odnosiła sukcesy nie tylko w regionie.
To właśnie te
powody były przede wszystkim przyczyną, że w Toruniu w kolejny roku drużyna
musiała odradzać się niejako ponownie.
Zdjęcie Andrzej Kamiński
materiał wyjściowy Ilustrowany Kurier Polski
oraz książka
anioły na
torze