2014-04-13 Runda zasadnicza
GKS Wybrzeże Gdańsk - KS Toruń Unibax
 
Toruń inaugurację miał zacząć o pojedynku z ekstraligowym beniaminkiem znad morza. W przedsezonowych spekulacjach był to pojedynek Dawida z Goliatem, bowiem Wybrzeże Gdańsk borykające się z problemami finansowymi stawiany był w roli Kopciuszka w konfrontacji z bogatym i naszpikowanym gwiazdami Unibaxem. Gospodarze zapowiadali jednak walkę o każdy fragment toru.

Obie drużyny przystąpiły jednak do spotkania bez zawodników kreowanych na liderów. W Toruniu zabrakło kontuzjowanego Darcy Warda, który w Grand Prix Nowej Zelandii, po niespodziewanym ataku Martina Smolińskiego, upadł i złamał kciuk, uszkodził także tkanki miękkie w lewym kolanie i doznał wstrząśnienia mózgu. Początkowo wydawało się, że zawodnika czeka około miesiąc przerwy od jazdy na motocyklu. Jednak po szczegółowych badaniach w Toruniu żużlowiec miał wrócić na tor w ciągu dwóch tygodni. Młodego Kangura, zastąpił Wiktor Kułakow, który doskonale spisywał się w przedsezonowych jazdach próbnych. Sławomir Kryjom tak komentował swoja decyzję: Podczas treningów i zawodów sparingowych najlepiej prezentował się właśnie Wiktor Kułakow. Brałem jeszcze pod uwagę Maxa Fricke i Oskara Golloba, aczkolwiek uznaliśmy, że w ich przypadku jest jeszcze zbyt wcześnie na debiut w Ekstralidze. Szansę dostanie Kułakow
W składzie gospodarzy z kolei niespodziewanie dla kibiców zabrakło Fredrika Lindgrena, okrzykniętego liderem nadmorskiego zespołu i choć Szwed wystartował w pierwszym turnieju Grand Prix Nowej Zelandii w Auckland, gdzie zajął czwarte miejsce w oczach trenera GKSu - Stanisława Chamskiego nie znalazł uznania: Bardzo się cieszymy z czwartego miejsca Lindgrena w Auckland, ale to było bardzo daleko i w innych warunkach. Za kogo on ma jechać? Rano rozmawiałem z Madsenem i on sam mnie spytał, czy naprawdę nie ma w składzie Lindgrena i czy nie pojedzie w niedzielę. Odpowiedziałem mu to samo, co mówiłem Szwedowi, że jeżeli się nie pojawi na treningach punktowanych, to go nie będzie i spytałem Madsena, czy może on chciałby zwolnić Lindgrenowi miejsce w składzie - jego odpowiedź była jasna. Indywidualne plany zawsze trzeba podporządkowywać pod plany zespołu. Fakt - jest ciężko, ale zawodnicy zaakceptowali warunki i trzeba się zmierzyć z tym problemem. Możemy być silni tylko jako drużyna. Byłaby inna rozmowa, gdyby już teraz Renat miał obywatelstwo, ale Lindgren w niczym nie wykazał się, że jest lepszy od Gafurowa, Jonassona i Madsena

Zwolnienie taśmy i 5:1 w pierwszym biegu dla gości nikogo nie zaskoczyło. Sport ma jednak to do siebie, że często faworyt lekceważy outsidera i przegrywa spotkanie. I tak też stało się w Gdańsku. Skazywani niemal przez wszystkich na porażkę żużlowcy Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk sprawili ogromną sensację i pokonali na własnym torze Unibax Toruń 46:44. Szalę zwycięstwa na stronę gospodarzy przechylił atakiem na ostatnim okrążeniu Artur Mroczka. Najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania okazał się Krystian Pieszczek, który wywalczył 13+1 "oczek".
W drugim wyścigu zapowiadała się spora niespodzianka, gdyż młody Dominik Kossakowski przez trzy okrążenia jechał parą z Krystianem Pieszczkiem przed szaleńczo atakującymi go juniorami z Torunia. Na pierwszym łuku czwartego okrążenia popełnił jednak błąd, co wykorzystali goście. Stan meczu gospodarze zdołali wyrównać po trzecim wyścigu, gdy para Leon Madsen - Renat Gafurow skutecznie odpierała ataki Adriana Miedzińskiego.
Biegi numer cztery i pięć należały do podopiecznych Jana Ząbika. Dwa podwójne zwycięstwa pozwoliły zbudować im dziesięciopunktową przewagę. Stanisław Chomski postanowił ratować wynik i w miejsce Marcela Szymko desygnował Pieszczka. Okazało się, że była to bardzo dobra decyzja wraz z Arturem Mroczką junior Wybrzeża dowiózł do mety podwójne zwycięstwo. Warto w tym miejscu podkreślić, że wychowanek GKM Grudziądz jeździł bardzo zespołowo często pilnując pozycji kolegów zespołu. .
Po dziewiątym wyścigu mogło być już tylko 26:28, jednak po walce przez cztery okrążenia Adrian Miedziński minął na dystansie Marcela Szymko. Przełomowy dla losów spotkania okazał się bieg 12 - jadący daleko przed rywalami Sajfutdinow wjechał w nierówność na torze, nie opanował motocykla na wyjściu z drugiego łuku, razem z motocyklem wyleciał wysoko w górę, upad i odniósł kontuzję nogi. Przed upadkiem Rosjanina, przyjezdni jechali na 4:2. Rosjanin co oczywiste został wykluczony z powtórki w której najlepszy okazał się Przedpełski. Dzięki temu trzy biegi przed końcem Unibax Toruń prowadził 40:32 i wydawało się, że nic nie będzie już w stanie odebrać wygranej torunianom. Jednak ostatnie trzy wyścigi to koncertowa jazda Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk. Na drugim okrążeniu trzynastego biegu błąd na dystansie popełnił Adrian Miedziński i został wyprzedzony przez dwójkę rywali. Przed wyścigami nominowanymi goście prowadzili jeszcze różnicą czterech punktów i w obozie przyjezdnych nadal panował spokój. Działacze toruńscy popełnili jednak błąd, bowiem "wrzucili" bardzo dużą presję na toruńskich juniorów, którzy nie poradzili sobie z odpowiedzialnością za wyniki i dali się ograć parze Pieszczek - Gafurow i wynik spotkania został wyrównany do stanu 42:42.
Po starcie do ostatniego wyścigu wydawało się, że Anioły wykonają "gdański plan" tylko w połowie, bowiem po starcie na prowadzeniu usadowił się rewelacyjny tego dnia Madsen, za którym podążał Holder z Miedzińskim. Drugi z gdańszczan - Artur Mroczka - nie dawał jednak za wygrana i po błędzie Miedziaka wysforował się na trzecią pozycję i zapewnił swoje drużynie dwupunktowe zwycięstwo w meczu.
Wygrana Wybrzeża przez niemal wszystkich traktowana była w kategoriach sensacji, ale GKS pokazał wolę walki i okazał się bardzo wymagającym rywalem na torze. Torunianie zaczęli bardzo dobrze inauguracyjną potyczkę, ale później stracili kontrolę nad wynikiem i sami zafundowali sobie kolejną stratę punktową na rywalu z którym, każdy inny zespół prawdopodobnie zainkasuje komplet punktów z bonusami. Strata dwóch niemal pewnych punktów była tym bardziej bolesna, że toruńczycy musieli odrabiać ośmiopunktową stratę, którą zostali ukarani za finałowy walkower z poprzedniego sezonu. Matematycznie jeszcze nic po porażce Unibaxu w Gdańsku nie było stracone. Niestety, w praktyce wyglądało to zupełnie inaczej, bowiem Unibax nie mógł sobie pozwolić na wpadki na torach rywali teoretycznie silniejszych od Wybrzeża.
W Toruniu zawiodły największe gwiazdy. Zawiedli dwaj byli indywidualni mistrzowie świata, czyli Tomasz Gollob (cztery punkty) i Chris Holder (siedem). Zawiódł czołowy polski żużlowiec Adrian Miedziński. Było wprawdzie widać u wychowanka Apatora chęć walki, ale nie przekładało się to, niestety, na efekty na torze. Do tego doszła kontuzja dobrze dysponowanego Emila Sajfutdinowa. Co prawda po badaniach w Gdańsku nie stwierdzono złamań, ale pojawił się sporej wielkości krwiak. Pierwsze doniesienia mówiły o urazie barku i kilkutygodniowej przerwie toruńskiego zawodnika, za którego można było zastosować zastępstwo zawodnika, ale pod nieobecność Warda wygrywanie spotkań bez dwóch podstawowych zawodników było niezwykle trudne.

Po meczu w obozie toruńskim zaczęto analizować przyczyny porażki i zawodnicy wspólnie z działaczami doszli do wniosku, ze zbyt mocno zawierzono przed tegorocznym sezonem Peterowi Johnsowi. Silniki tego tunera z początkiem sezonu nie jechały najlepiej i widać to na przykładzie nie tylko zawodników toruńskich. W drużynie wicemistrzów Polski zawierzyli temu tunerowi między innymi Adrian Miedziński, Chris Holder, Darcy Ward czy Paweł Przedpełski. Problemów ze sprzętem nie miał jedynie Emil Sajfutdinow, ale on korzystał z usług Ashley'a Hollowaya. Niektórym zawodnikom zaczęły puszczać nerwy i zgłaszali swoje uwagi do Petera Johnsa, ale pojawił się problem wynikający z tego, że tuner wziął na siebie za dużo pracy i nie miał czasu, a pieniądze wzięły górę nad racjonalnością żużlowego majstra. Po analizach przed kolejnymi spotkaniami w toruńskiej drużynie pojawił się jednak inny problem, a mianowicie wróciła plaga kontuzji, bowiem do poturbowanego Warda dołączył Sajfutdinow. Ponadto w drużynie naszpikowanej gwiazdami nie było prawdziwego lidera, brakowało kogoś, kto pociągnąłby zespół w trudnym momencie. Drużyna była zlepkiem gwiazd, wśród których nikt nie chciał brać na siebie odpowiedzialności za wynik. Przeciętni gdańszczanie, wykorzystali ten fakt i mobilizowali się wzajemnie, poklepywali po plecach, a w Toruniu, każdy jechał dla siebie, tak, jakby wynik drużyny nie był dla niego istotny. Wielu zadawało sobie pytanie, gdzie był w tym momencie najlepiej opłacany w drużynie, najbardziej doświadczony Tomasz Gollob? Dlaczego to on nie wziął na siebie odpowiedzialności za wynik, gdy zrobiło się już gorąco? Może myślami był jeszcze przy zawodach motocrossowych w Chełmnie, które były dla niego ważniejsze niż choćby sparing w Gorzowie...
Mecz w Gdańsku był zimnym prysznicem i pokazał, że niestety w ekipie Aniołów nie ma zawodnika, jakim do niedawna Ryan Sullivan. Miał on co prawda trudny charakter, ale jak przyszło mu jechać w decydującym wyścigu, to można było stawiać na niego w ciemno. A ekipa sowicie opłacanych gwiazd, u progu sezony była bez formy i dyspozycji sprzętowej, a najdobitniej potwierdził to czternasty bieg, gdzie menadżerowie musieli wystawić juniorów, bo to oni prezentowali się najlepiej.

Po zawodach powiedzieli:
Sławomir Kryjom - Unibax - wydawało mi się w pewnym momencie, że mamy mecz pod kontrolą. Wszystko szło dobrze do wypadku Emila Sajfutdinowa, który doznał kontuzji barku. Od tego momentu zaczęły się dziać rzeczy niewyobrażalne. Można powiedzieć, że niemożliwe stało się możliwe. Z kretesem polegliśmy w trzech ostatnich biegach. Ciężko powiedzieć, czy zabrakło sprężenia czy też pojawiła się nadmierna pewność siebie. Dostaliśmy kubeł zimnej wody na nasze głowy. Mam nadzieję, że po wczorajszym meczu niektórzy zawodnicy obudzą się z zimowego snu. Musi do nich dotrzeć, że sezon 2014 już się zaczął. Można powiedzieć, że jedziemy sami przeciwko wszystkim. Myślę, że ze sferą mentalną wszystko będzie w jak najlepszym porządku. Mamy w drużynie doświadczonych zawodników. Liczę, że od następnej kolejki wszyscy wyciągną wnioski. Oby w końcu zaczęli jechać na swoim poziomie. Innego rozwiązania sobie nie wyobrażam. Na pewno to nie jest czas, żeby podejmować nerwowe ruchy. Sytuacja, w której Oskar Fajfer, Paweł Przedpełski i Wiktor Kułakow zdobywają więcej punktów od Adriana Miedzińskiego, Tomasza Golloba i Chrisa Holdera, daje jednak sporo do myślenia.
Zawodnicy mają w głowie myśl, że zaczynamy z ośmioma punktami na minusie. Ta sytuacja jest już wystarczająco niekomfortowa. Tak samo było przed pierwszym meczem w Gdańsku i tak jest nadal. Nie ma sensu się nad tym rozwodzić. Trzeba wziąć się w garść i w końcu pokazać kawałek dobrego żużla. Mamy potencjał, żeby jechać na najwyższym poziomie i wygrać w tym roku z każdym.

Jan Ząbik - trener Unibaxu - Trzeba pogratulować zawodnikom gdańskim, bo wykorzystali wszystkie nasze błędy. W tym meczu Liczyły się starty, a my tego nie potrafiliśmy i wynik jest taki, a nie inny. Szkoda Emila, bo dwunasty bieg zadecydował o wszystkim. Gdańszczanie złapali wiatr w plecy, pojechali tak jak trzeba i wygrali zawody. Falubaz już przegrał, inne zespoły też i nie ma co załamywać rąk, tylko wziąć się za pracę. Zawodnicy muszą się rozumieć na torze. Nie można jeździć tak jak w Gdańsku.
Na swoim poziomie pojechali juniorzy, ale zawaliło tak naprawdę trzech zawodników. Nie wliczam do tego grona Emila (Sajfutdinowa), ponieważ do czasu upadku jechał bardzo dobrze. Gdyby nie pech związany z kontuzją, wynik meczu byłby na pewno inny. Emil Sajfutdinow na pierwszej pozycji wypuścił motocykl, a tor był wymagający i trzeba było kontrolować jazdę od startu do mety. Nieco więcej można było oczekiwać od Tomka Golloba, ale on musi poukładać sobie wszystko ze swoimi silnikami. Wiadomo jak dobrze spisuje się u nas na MotoArenie, ale oprócz tego pozostają jeszcze wyjazdy. Jest to jednak tak doświadczonym zawodnikiem, że na pewno sobie z tym poradzi. W kolejnych meczach ligowych na pewno będzie już lepiej. Z racji tego, że jest to początek sezonu, nie można nikogo dołować i robić wielkiego larum. Wszyscy wiedzą, że musimy odrobić osiem ujemnych punktów i nie ma sensu wywierać na zawodnikach jeszcze większej presji. Jeśli wezmą sobie do serca, że trzeba walczyć, to wszystko będzie możliwe. Oby tylko omijały nas kontuzje, bo naprawdę jest ich za dużo. Jeszcze raz dziękuję za dobry mecz i życzę Stanisławowi Chomskiemu wszystkiego najlepszego w dalszych wojażach.

Tomasz Suskiewicz - menadżer Emila Sajfutdinowa - Emil czuje się bardzo dobrze. Jednak dopiero po rezonansie, będziemy wiedzieć, jak długo potrwa jego przerwa w startach. Emil jest już na rehabilitacji. Wszystko mamy pod kontrolą. Dłuższej przerwy nie będzie. Gdyby sprawdził się jakiś czarniejszy scenariusz, to nie pojedzie tylko w meczu z Wrocławiem. Emilowi jeździło się bardzo dobrze. Motocykl był odpowiednio doregulowany. Przez cały zawody był szybki. W tym pechowym biegu też prowadził i gdyby dojechał, to miałby po czterech biegach 10 punktów. Nie było na co narzekać. Potwierdzała się forma ze sparingów i dobre przygotowanie sprzętu. Z mojej perspektywy Emil wpadł w koleinę i uciekł mu motocykl. Problem polegał na tym, że spadł na tor z dużej wysokości, bo motor poleciał w powietrze razem z nim. Ta ręka była otwarta przy tym, kiedy motocykl go wyrzucał. Kiedy uderzył o tor, to niestety ten bark wypadł. Kontuzja Emila, spowodowała, że Unibax przegrał mecz. Emil dowiózłby pewnie trzy punkty w tym pechowym biegu i wynik już byłby inny. Jechałby też w 15. wyścigu. Po tym jak spisywał się w całych zawodach, to przyjechałby pewnie albo pierwszy, albo drugi. Unibax by spokojnie wygrał. Emilowi jest przykro, że tak się to potoczyło. Nie dość, że kontuzja, to jeszcze porażka drużyny. Mówi się jednak trudno, może tak miało być.

Chris Holder - Unibax - Zaczęliśmy bardzo dobrze, ale później nie wiem co się stało z drużyną. Jechaliśmy bardzo słabo, a to nasz pierwszy mecz w sezonie, w którym nie możemy przegrać zbyt wielu spotkań. Powinniśmy wygrać, ale zaspaliśmy w kluczowym momencie, w którym Wybrzeże spisywało się świetnie. Gratulacje dla gdańszczan. Nie wiem dlaczego byłem tak wolny na trasie. Na pewno nie była temu winna kontuzja. Może byłem trochę zmęczony eskapadą z Nowej Zelandii po Grand Prix? Wróciliśmy do Europy we wtorkowe popołudnie. Sam się zastanawiam nad tym dlaczego pojechałem tak, jak pojechałem. Nie mogłem znaleźć odpowiedniej prędkości w motocyklu. Ogólnie mieliśmy problemy na torze. Emil upadł na prowadzeniu, a Adrian stracił prowadzenie ratując się przed upadkiem. Nie był to nasz dzień. Wiem, że mamy bardzo silny zespół na papierze, ale wiemy, że trzeba to też przełożyć na tor. Czuliśmy wielką presję, aby wygrać. Początek był bardzo dobry, jednak gdańszczanie pojechali w końcówce bez presji i nie kalkulując wygrali mecz.

Oskar Fajfer - Unibax - Na początek chciałbym pogratulować drużynie z Gdańska, bo przed sezonem skazywano ją na porażki. Teraz widać, że to bardzo silny zespół na tym wymagającym torze. Taki jest żużel. Nie każdy ma dzień. To początek sezonu i trzeba jeszcze dopasować silniki. Na pewno wszystko wróci na właściwą drogę.

Jacek Gajewski - były menadżer Unibaxu - Poza juniorami i Sajfutdinowem nie można się jedynie przyczepić do Kułakowa, który dobrze zaczął mecz. Zawodem jest jazda Miedzińskiego, Holdera i przede wszystkim Golloba. Już wcześniej mówiłem, że on może mieć problem na wyjazdach. Jego wartość z Motoareny należy wtedy podzielić przez dwa lub nawet przez trzy. Unibax ma problem. Zabrakło Warda, ale oni zawiedli jako drużyna i stworzyli sobie bardzo nieciekawą sytuację. W przypadku Wybrzeża trzeba pewnie jeszcze poczekać na bardziej rzetelną ocenę, ale trójka Pieszczek, Madsen i Mroczka pojechała świetnie. Gospodarze dobrze rozegrali ten mecz pod względem taktycznym. Być może Wybrzeże jednak powalczy. To ich zwycięstwo odbieram jednak bardziej jako słabość Unibaxu w meczach wyjazdowych. Ten zespół pewnie będzie wygrywać wysoko u siebie, ale na innych torach może być problem. A Gdańsk... kto wie, może to Wybrzeże nie jest jednak tak słabe jak się wydawało przed sezonem? To pierwszy mecz, poczekajmy. Unibax może się jeszcze przebudzi, ale porażka stawia ich w bardzo trudnej sytuacji.

Leon Madsen - Wybrzeże - Jeśli przed meczem powiedziałbyś mi, że zakończy się on takim wynikiem, prawdopodobnie bym ci nie uwierzył. Oczywiście podczas jazdy wierzyliśmy w zwycięstwa, ale było to dla nas zaskoczenie, dlatego trudno mi ocenić ten mecz. Oczywiście jest to przyjemna niespodzianka. Wiedziałem, że mamy dobry zespół, szczególnie na własnym torze. To była fantastyczna inauguracja i zrobiliśmy urodzinowy prezent trenerowi. Reszta zespołów będzie wiedziała, że jadąc do Gdańska trzeba się skoncentrować i nie jesteśmy chłopcami do bicia. Po tym spotkaniu jeszcze bardziej wierzę, że jesteśmy w stanie utrzymać się w ENEA Ekstralidze. O wygranej zadecydował przede wszystkim nasz "team spirit", co było widać podczas meczu. Mamy młody, ambitny zespół.
Czasami dobrze jest nie być faworytem, jak w niedzielę. Nikt tego nie przyzna, ale jadąc do Gdańska zawodnicy Unibaxu mogli pomyśleć: Przyjadę i spokojnie wygram. Mamy młodą drużynę, w której każdy jest głodny zwycięstw. Torunianie mieli swoje problemy, bo Gollob i Holder są po kontuzji, a Darcy wypadł ze składu. To zwycięstwo bardzo pomoże nam oraz atmosferze w drużynie. Było wiele osób na stadionie i sprawiliśmy im radość, a także trenerowi, który obchodził urodziny.

Artur Mroczka - Wybrzeże - Widać, że spięliśmy pośladki na maksa i pokazaliśmy Aniołom gdzie jest ich miejsce - chyba w piekle? W tym sporcie trzeba być profesjonalistą i czuć wszystko co się robi. My czujemy i mamy "team spirit". Jesteśmy młodzi, gniewni i mamy walkę w sercu. Nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Będziemy do końca gnieść tę ligę. Ja nie liczę punktów, tylko staram się wygrywać wszystkie biegi. To jest coś co jest niemożliwe. Podbuduje nas ta wygrana i bardziej będziemy walczyć o medale, niż patrzeć czy spadniemy. Jak dajemy radę Toruniowi - co prawda bez Warda, ale zawsze - to dlaczego mamy się czuć gorsi od kogokolwiek. Tor był troszeczkę inny, niż przez ostatnie dni treningowe. Był on gotowy od soboty od godziny 11:00, bo taki był wymóg ligi. Wiadomo, że wiatr, słońce i opady wpływają na nawierzchnię. W pierwszym swoim biegu jechałem drugi i myślałem że Marcel jedzie obok mnie, a był to Kułakow. Wziąłem drugi motocykl, bo wiedziałem, że na twardszej nawierzchni będzie lepszy i wszystko zagrało tak, jak powinno. Zdobyłem z bonusami 12 punktów, drużyna 46 i wszyscy są zadowoleni oprócz Torunia .

Krystian Pieszczek - Wybrzeże - Na pewno to był jeden z lepszych moich meczów. Oby takich było jak najwięcej. Wszystko szło znakomicie. Szkoda tego jednego upadku, bo startując z niekorzystnego pola pojechałem na mokrą nawierzchnię i upadłem. Co zrobić, taki jest żużel. Podszedłem do meczu na luzie, w czym pomogły mi rozmowy z psychologiem. Małymi kroczkami dochodzę do celu, jaki chcę osiągnąć, by moje wyniki były jak najlepsze. Po cichu liczyłem na dobry występ, aczkolwiek wiadomo, że nie aż tak dobry. Nie sądziłem, że będę wygrywał np. z Panem Tomaszem Gollobem czy Emilem Sajfutdinowem, ponieważ są to naprawdę świetnie jeżdżący zawodnicy. Na pewno zastanowiłbym się przed meczem nad takim rezultatem, ale niemożliwe staje się możliwe. To dla mnie kolejny mały sukces w dotychczasowej karierze. Mam nadzieję, że będzie ich więcej i że częściej takie dni będą mnie napotykały.

Robert Terlecki - prezes Wybrzeża - myślę że wszyscy ludzie, którzy przyszli na stadion, bardzo chcieli tego zwycięstwa. Gratuluję tej drużynie oraz Stanisławowi Chomskiemu, który obchodzi w niedzielę urodziny, Tadeuszowi Zdunkowi i Markowi Balickiemu. Wspólnie dokonaliśmy niemożliwego, by nawet móc wystartować w lidze. Wszyscy wznieśli się na swoje wyżyny. Goliat przyjechał do Dawida i ten go rzucił kamieniem. Sytuacja jest taka, że pieniądze nie robią wszystkiego i same nazwiska nie jadą. Chodzi tutaj o atmosferę w zespole i motywację skoncentrowaną na wynik. To właśnie daje efekt. Apeluję do wszystkich sponsorów, a zwłaszcza do Grupy Lotos by zauważyli, że jest to drużyna mająca szanse osiągnąć wielki sukces i pokazać, że ciężką pracą za rozsądne pieniądze potrafi zrobić super widowisko i świetny wynik.

Stanisław Chomski - trener Wybrzeża - Niezmiernie się cieszę, że wygraliśmy. Stało się to, co praktycznie wszyscy w Polsce mówili że jest niemożliwe. To jest sport i wykorzystaliśmy dyspozycję torunian. To my przegrywaliśmy nawet dziesięcioma punktami i potrafiliśmy podnieść się z kolan. Nasi zawodnicy nie wypełniali założeń taktycznych w drugim, ósmym i dziewiątym biegu, przez co tracili dobre pozycje na starcie. Trudno mi obarczać Dominika Kossakowskiego, który dzielnie jechał z Krystianem Pieszczkiem. To jego pierwszy start i oceniam go pozytywnie - wytrzymał presję i pokazał się z dobrej strony. W obliczu tak doświadczonych zawodników w stosunku do niego, którzy nawet zostali desygnowani do czternastego biegu ciężko o zwycięstwo pokazał się z poprawnej strony.
Tu zwyciężył zespół. Jestem pod wielkim pozytywnym wrażeniem tego, że udało nam się wytworzyć taką atmosferę. Mogliśmy torunian pokonać tylko wtedy, gdy jesteśmy drużyną od samego początku do końca. Gdyby nie było wiary w zwycięstwo, to by go nie było. Upadek Sajfutdinowa był kluczowy, ale i my mieliśmy pecha w postaci defektu Gafurowa na starcie, któremu rozsypał się silnik. Do tego obróciło Krystiana Pieszczka na pierwszym łuku.
Już trzy, czy cztery razy obchodziłem urodziny w dniu meczu, a teraz spotkała mnie bardzo miła niespodzianka że zespół, który tworzy się od nowa, skazywany na porażkę podszedł do meczu na luzie, a z ogromną motywacją i wygrał. Chłopaki dali z siebie wszystko by osiągnąć jak najlepszy wynik, nawet jak by to nie było zwycięstwo byłbym z nich dumny. Zawodnicy wraz z mechanikami zafundowali mi po meczu ekstra tort z chóralnym "sto lat" i aż mi się łezka w oku zakręciła. Wygrana z faworytem rozgrywek nie może nas jednak uśpić.
Korzystając z okazji apeluję do wszystkich, którzy tylko mogą - warto pomóc gdańskiemu żużlowi. Trzeba odrzucić animozje i własne niechęci. Pomóżcie nam, bo bez tego trudno nam będzie pojechać.

Źródło: www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt