2007-07-29 Runda zasadnicza 13 przełożony 2007-08-04
KS Toruń Unibax - WKS Atlas Wrocław

W przedostatniej kolejce rundy zasadniczej Ekstraligi na toruńskim torze zmierzyć się mieli wicelider tabeli - Unibax z czwartą drużyną Ekstraligi - Atlasem Wrocław. Mecze obu tych drużyn zawsze należały do bardzo zaciętych i wyrównanych, tak więc i tym razem w niedzielny wieczór na torze im. Mariana Rosego można było spodziewać się sporych emocji.

W pierwszym meczu Unibaxu z Atlasem, rozegranym 14 kwietnia we Wrocławiu wysoko wygrali gospodarze - 58:35. W konsekwencji stawiało to torunian w bardzo trudnej sytuacji jeśli chodzi o walkę o punkt bonusowy. Obie ekipy przystąpiły do spotkania osłabione: "Anioły" brakiem wielkiego pechowca tego sezonu - Roberta Kościechy, zaś goście - bez Chrisa Holdera, który miał zobowiązania w lidze angielskiej oraz lidera - Jasona Crumpa. Australijczyk doznał kontuzji - złamał rzepkę w kolanie, jednak zdecydował się na start w czeskiej eliminacji GP i jego występ w Toruniu był niewiadomą.
Ostatecznie tuż przed spotkaniem Kościecha zastąpił w awizowanym składzie Czecha Alesa Drymla, który miał startować w parze z Wiesławem Jagusiem. A Crump po konsultacji z lekarzami zdecydował się na zabieg i w Toruniu się nie pojawił.

Zanim jednak doszło do konfrontacji obu zespołów przed spotkaniem miała miejsce niecodzienna uroczystość. Kapitanowi toruńskich Aniołów - Wiesławowi Jagusiowi został wręczony certyfikat potwierdzający, że jedna z gwiazd w konstelacji Herkulesa - Rasalgethi, widoczna na niebie obok Vegi, nosi od tego dnia jego imię.
Niedzielna uroczystość była wynikiem zabawy, jaką przeprowadziło toruńskie Radio Gra. Zabawą ową był konkurs na najjaśniejsza gwiazdę Torunia lata 2007. Okazało się, że sportową gwiazda Torunia wybrany został w głosowaniu słuchaczy Wiesław Jaguś.

Potem zespoły przystąpiły do rywalizacji, ale nikt nie jeszcze się nie spodziewał, że potyczka tych dwóch zespołów poruszy polski żużlowy światek.
Oto bowiem kilkadziesiąt minut przed meczem dała o sobie znać aura i choć opady były niewielkie, to nie chciały ustać. Sędzia Piotr Lis postanowił jednak rozpocząć spotkanie.
Pierwszy bieg, zgodnie z przewidywaniami, padł łupem Karola Ząbika, który przywiózł za swoimi plecami Siterę, Marcinkowskiego oraz Korbela. Gonitwa druga zakończyła się podziałem punktów po tym, jak na pierwszym łuku Hans Andersen skutecznie zablokował atak Jagusia. Bieg trzeci to niespodziewane zwycięstwo gości w stosunku 5:1. Para Gapiński - Jędrzejak nie miała większych problemów z pokonaniem Miedzińskiego oraz Zagara. Pierwszą serię zakończyła riposta gospodarzy, którzy za sprawą Sullivana i "Zobera" pokonali Filipa Siterę i Kennetha Bjerre 4:2. Walkę o punkty Żabik okupił upadkiem, bowiem Duńczyk Kenneth Bjerre nie pozostawił zbyt wiele miejsca Karolowi Ząbikowi, w wyniku czego torunianin upadł. W końcu wysunął mi koło i pozostało mi do wyboru: albo położyć motocykl, albo w niego uderzyć - tłumaczy Ząbik.
Po krótkiej przerwie spowodowanej równaniem toru rozegrano drugą serię startów. W gonitwie piątej najlepiej ze startu wyszedł Andersen. Po ostrej walce na łokcie, na drugie miejsce wysforował się Miedziński, a że za jego plecami do mety dojechali Krzysztof Słaboń i Matej Zagar, goście ponownie wyszli na dwupunktowe prowadzenie.
Kolejna niebezpieczna sytuacja na torze miała miejscu w szóstym biegu. Po ostrym ataku na Ząbika na czoło stawki wysunął się Tomasz Gapiński, za którym podążał Indywidualny Mistrz Świata Juniorów, trzeci jechał Tomasz Jędrzejak, natomiast ostatni - Ryan Sullivan. Na wyjściu z drugiego łuku trzeciego okrążenia pociągnęło motocykl Tomasza Jędrzejaka, który wpadł w tylne koło Karola Ząbika i to spowodowało, że Jędrzejak zanotował bardzo groźny upadek. Po tym zdarzeniu wrocławianin miał pretensje do torunianina za spowodowanie całej sytuacji na torze, podobnego zdania byli także komentatorzy Telewizji Polsat Sport. Jednak kilka chwil później Tomasz Jędrzejak miał okazję obejrzeć powtórkę tego zdarzenia i na wizji przyznał, że jednak upadek nie był spowodowany winą Karola Ząbika.
Kiedy oglądałem powtórkę w telewizji bardzo zaskoczył mnie komentarz, przedstawiono mnie tak, jakbym jeździł jak jakiś kiler. Na szczęście wyjaśniliśmy sobie wszystko i sytuacja jest jasna. Czasami warto ugryźć się w język i poczekać z komentarzami do powtórki, albo dać szansę wypowiedzenia się obu stronom, bo Tomek miał okazję wyjaśnić wszystko przed kamerami - komentował całe to zdarzenie Karol Ząbik na łamach swojego serwisu internetowego.
Tuż przed upadkiem Tomasza Jędrzejaka do nieprzyjemnej sytuacji doszło w parkingu. Tuż po tym feralnym wyścigu, gdy Ząbik podjechał do Tomasza Gapińskiego, próbując zamienić z nim kilka słów. W tym momencie został rzucony butelką przez jednego z wrocławskich mechaników. Chciałem powiedzieć, że tak się nie jeździ, tym bardziej w takich warunkach. Gdybym nie zamknął gazu, a byłem szybszy, to nie wiem jakby to się skończyło. Zachowanie mechanika zostawię bez komentarza. To świadczy o kulturze - kończy Karol Ząbik.
Start do biegu siódmego to upadek na pierwszym łuku Wiesława Jagusia, po krótkim spięciu z Kennethem Bjerre za co zawodnik gospodarzy zostaje wykluczony przez sędziego zawodów. Kierownicy obu drużyn po tym zajściu złożyli wniosek do sędziego zawodów o przełożenie zawodów, gdyż zawodnicy obu drużyn mieli ogromne trudności z pokonywaniem poszczególnych wiraży, a ponieważ dalsza jazda nie miała sensu, dlatego też Piotr Lis postanowił przerwać mecz po sześciu wyścigach, a wynik meczu 19:17 dla Unibaksu nie został zaliczony, bowiem do odjechania regulaminowych 8 wyścigów zabrakło dwóch. W tej sytuacji spotkanie miało zostać powtórzone.

Przedstawicielom obu drużyn nie udało się dojść do porozumienia w kwestii nowego terminu zawodów, a zatem o dacie jego rozegrania zadecydować miał Komisarz Ligi. I od tego momentu zaczęła się nieprzyjemna bezprecedensowa sytuacja. Decyzją Komisarza Ligi Ryszarda Głoda, powtórzony mecz trzynastej kolejki Speedway Ekstraligi pomiędzy Unibaxem Toruń a Atlasem Wrocław miał zostać rozegrany w sobotę, 4.08.2007r. o godz. 17:30, a na sędziego zawodów wyznaczono Leszka Demskiego.
Wrocławianie jednak za pośrednictwem swojej strony internetowej poinformowali kibiców, że aktualny Drużynowy Mistrz Polski nie przystąpi do zaległego spotkania Speedway Ekstraligi z Unibaksem Toruń, a przyczyną jest niemożliwość wystawienia kompletnej drużyny, bowiem podstawowi jeźdźcy Atlasu - Kenneth Bjerre i Hans Andersen musieli tego dnia wystąpić w brytyjskiej Elite League. Natomiast Jason Crump w poniedziałek przeszedł zabieg kontuzjowanej nogi i od tego czasu nie uczestniczył w żadnych zawodach. Najlepszy junior wrocławian - Chris Holder podobnie jak Bjerre i Andersen ścigał się na Wyspach Brytyjskich. Czech Filip Sitera w tym samym czasie startował w zawodach w swoim kraju. Do dyspozycji trenera Cieślaka zostali zatem z krajowych jeźdźców - Tomasz Gapiński, Tomasz Jędrzejak, Krzysztof Słaboń i Piotr Korbel. Ile w działaniach Wrocławskich było prawdy, a ile nieudacznictwa w skompletowaniu drużyny, wiedzą tylko sami zainteresowani. Jedno było natomiast pewne torunianie wyjechali więc do prezentacji, po której sędzia Leszek Demski ogłosił walkower dla "Aniołów". Oznaczało to, że torunianie otrzymali 2 punkty za zwycięstwo meczowe i bonus oraz 40 małych punktów. Dodatkowo na konto KST Unibax musiało wpłynąć 30 tysięcy złotych od klubu wrocławskiego.

Oto jak skomentował całą sytuację dzień przed rozegraniem spotkania prezes toruńskiego klubu - Wojciech Stępniewski: Póki co nic nie wiem o jakimkolwiek walkowerze. Jak dla mnie spotkanie ma się odbyć jutro o godzinie 17.30 i tak też się przygotowujemy. Tak więc dla nas nic się nie zmienia, oficjalnie jedziemy jutro z zespołem wrocławskim, a w niedzielę udajemy się do Leszna by walczyć z tamtejszą Unią

A tak wrocławianie skomentowali cała sytuację w mediach:
WTS SA informuje, że z powodu braku możliwości wystawienia kompletnej drużyny Atlas Wrocław nie przystąpił do wyznaczonego na dziś meczu z Unibaxem Toruń.
W dniu 2 sierpnia szefostwo Ekstraligi wyznaczyło termin rozegrania tego spotkania na 4 sierpnia, mimo, że wrocławski klub wcześniej informował, że nie będzie w tym terminie mógł skompletować drużyny. Wynika to z faktu, że Jason Crump i Mateusz Jaworski są kontuzjowani i przebywają na zwolnieniach lekarskich. Z kolei Hans Andersen, Kenneth Bjerre i Chris Holder mają spotkania w lidze angielskiej, a Filip Sitera w lidze czeskiej. Z Nicolaiem Klindtem wrocławski klub nie ma żadnego kontaktu. W związku z powyższym do dyspozycji trenera Marka Cieślaka pozostają jedynie Krzysztof Słaboń, Tomasz Gapiński, Tomasz Jędrzejak oraz Piotr Korbel. Czterech zawodników, to zgodnie z Regulaminem Sportu Żużlowego, niewystarczająca ilość, pozwalająca na wystawienie drużyny do zawodów.
W pismach kierowanych do Ekstraligi Żużlowej prosiliśmy o zmianę terminu na 6 sierpnia, który jest datą rezerwową dla XIV kolejki rozgrywek o DMP. Propozycja ta spotkała się jednak z odmową. W związku tym nie byliśmy w stanie wypełnić warunków regulaminu i przystąpić do wspomnianego na wstępie spotkania. Od decyzji Komisarza Ekstraligi Żużlowej WTS SA złoży odwołanie do Trybunału Polskiego Związku Motorowego.

Po oficjalnym ogłoszeniu walkowera o komentarz pokusili się toruńscy działacze
Wojciech Stępniewski - prezes Unibaxu - my mecz z Atlasem Wrocław chcieliśmy odjechać, podobnie jak część zawodników ze Śląska. Terminarz jednak wyglądał tak a nie inaczej. Wrocławianie chcieli pojechać ten mecz w poniedziałek. Lotnisko w Bydgoszczy stanowczo stwierdziło, iż tego dnia będzie padać, co później okazało się być prawdą. W poniedziałek był u nas na torze komisarz Ryszard Głód, który po sporządzeniu raportu stwierdził, że nie było najmniejszych szans aby tego toru przygotować na poniedziałkowy wieczór. We wtorek jeździ liga szwedzka, w środę my mieliśmy mecz ze Złomrexem, w czwartek Atlas jeździł z zespołem z Zielonej Góry, w piątek Duńczycy startowali w mistrzostwach swojego kraju, w piątek także odbyły się MPPK. Inny termin niż poniedziałkowy nie był wolny, stąd przełożenie meczu na ten dzień. Fakt, można by było przełożyć całą ostatnią kolejkę, jednak nie dajmy się zwariować. Nas w tym roku także nie oszczędzały kontuzje, jednak zawsze wszędzie jechaliśmy, a Ryan Sullivan uratował nam w Bydgoszczy bonusa! Jeśli teraz zgodzilibyśmy się na zmiany terminarza to potem np. Unia Leszno chciałaby coś przełożyć bo nie wykurował się Jarosław Hampel itd. Tak po prostu być nie może, regulaminy są dla wszystkich jednakowe bez odstępstw.
Usprawiedliwianie się wrocławian jest żałosne. Jak twierdzi trener Cieślak nie mogli oni się przez ten tydzień skontaktować z Nicolaiem Klindtem. Tymczasem dzisiaj pojawił się wywiad na jego polskiej stronie internetowej, czyli kierownictwo "profesjonalnego" klubu żużlowego nie mogli się dodzwonić do swojego zawodnika, a redaktor strony tak.

Jacek Gajewski - menadżer Unibaxu - Walkowerem dla drużyny gospodarzy zakończył się zaplanowany na dzisiaj mecz żużlowej Ekstraligi pomiędzy Unibaksem Toruń a Atlasem Wrocław. Zgodnie z zapowiedziami, goście nie stawili się w Toruniu, tłumacząc się brakiem zawodników. Torunianie musieli jednak o godzinie 17:30 być w pełni gotowi do zawodów, bo wrocławianie nie przysłali żadnego oficjalnego pisma do KST Unibax. W oczekiwaniu na "mecz" "Anioły" grały w piłkę w parku maszyn i ścigali się na torze na... rowerach.
Konsekwencje przewidziane w regulaminie są moim zdaniem śmieszne i nie sprawiają, że sytuacja drużyny wrocławskiej przed ostatnią kolejką ulega jakiejś gwałtownej zmianie. Straty z biletów to jedna sprawa, ale druga to konsekwencje dla dyscypliny, dla sportu, uważam, że to co się stało, jest żenujące. Wrocław, który tak zabiegał o powstanie ligi zawodowej i więcej profesjonalizmu, jest w tej chwili chyba najmniej profesjonalnym klubem i traktuje wszystko bardzo niepoważnie.

Jan Ząbik - trener Unibaxu - To jest nie fair, my będąc rozbitym zespołem jechaliśmy z juniorami, uszanowaliśmy kibiców w Rzeszowie czy w Bydgoszczy, a wrocławianie potraktowali to niepoważnie. Z Wrocławiem zawsze jest problem, oni zawsze wojują i uważam, że postąpili nie fair. Klub wrocławski musi nam zapłacić 30 tysięcy złotych, ale to nie rekompensuje kibicom braku dobrego widowiska.

Ponadto Zarząd toruńskiego klubu postanowił zabrać głos w tej sprawie wydając oświadczenie:
Dołożyliśmy wszelkich starań aby mecz odbył się w regulaminowym terminie, niestety warunki atmosferyczne nie pozwoliły na jego rozegranie. Ustalenie terminu przełożonego spotkania na poniedziałek 30 lipca - jak sugerowało kierownictwo wrocławskiego klubu - było niemożliwe z racji złych warunków atmosferycznych i prognoz pogodowych, które się sprawdziły.
W poniedziałkowe południe (30 lipca br.), tor wizytował Komisarz Ekstraligi Żużlowej Ryszard Głód i stwierdził jednoznacznie, że tor nie nadaje się do rozegrania zawodów i nie ma szans na przygotowanie go do jazdy w godzinach wieczornych. Po stepując zgodnie z § 724 Regulaminu Zawodów na Torach Żużlowych, Zarząd KST Unibax SA przedstawił propozycję jedynego wolnego terminu rozegrania zawodów a więc 4 sierpnia br (31 lipiec - liga szwedzka, 1 sierpnia - zaległy mecz Unibaksu Toruń ze Złomrexem Częstochowa, 3 sierpnia - Indywidualne Mistrzostwa Danii).
Przed podjęciem decyzji przez Komisarza Ligi, poddano pod głosowanie Wspólników Ekstraligi Żużlowej (dwukrotnie: 31 lipca br. podczas Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Ekstraligi Żużlowej oraz korespondencyjnie 2 sierpnia br.) propozycję zmiany terminarza rozgrywek, ale proponowana uchwała nie uzyskała aprobaty Wspólników. Komisarz podjął więc decyzję, zgodną z Regulaminem, który mówi, iż wszystkie zaległe mecze rundy zasadniczej muszą być rozegrane do 4 sierpnia br. Taki zapis miał na celu czystość i jasność sytuacji tabeli ekstraligi żużlowej przed rozegraniem ostatniej kolejki rundy zasadniczej.
Pragniemy przypomnieć, iż zespół Unibaksu Toruń doświadczony został w tym roku plaga kontuzji i nigdy z tego powodu nie próbował ingerować w terminarz spotkań stawiając się na każdy mecz, bez względu na skład jakim w danym momencie dysponował. Priorytetem każdego z zespołów jest budowa składu tak aby jego zawodnicy byli zawsze do dyspozycji stawiając rozgrywki w Polsce na pierwszym miejscu.
Za zaistniałą sytuację przepraszamy kibiców, ale nie wniknęła ona z winy KST Unibax SA.

Odpowiedź wrocławian była niemal natychmiastowa:
W związku z ukazującymi się w mediach nieprawdziwymi informacjami jakoby Atlas Wrocław nie poinformował Unibaxu Toruń o braku możliwości rozegrania zaległego meczu XIII rundy DMP w dniu 4.08.07 informujemy, że:
1. Dnia 2.08.07 po otrzymaniu komunikatu Komisarza Ligi wyznaczającego termin w/w spotkania poinformowaliśmy Ekstraligę Żużlową, że z powodu braku w tym dniu wymaganej przepisami liczby zawodników nie jesteśmy w stanie wystawić drużyny i rozegrać spotkania w tym dniu. Kopię pisma przekazaliśmy do Unibaxu Toruń i Polskiego Związku Motorowego w Warszawie.
2. Dnia 3.08.07 potwierdziliśmy brak możliwości odjechania zawodów w wyznaczonym terminie i zapowiedzieliśmy zaskarżenie decyzji Ekstraligi Żużlowej, wyznaczającej termin rozegrania zawodów na dzień, w którym Atlas Wrocław miał do dyspozycji tylko 4 zawodników, do Trybunału Polskiego Związku Motorowego. Również te pisma zostały przesłane do wiadomości Unibaxu Toruń i PZM-ot w Warszawie.
W zaistniałej sytuacji dołożyliśmy wszelkich starań, aby zminimalizować negatywne skutki decyzji Komisarza Ekstraligi Żużlowej zarówno dla Unibaxu Toruń, jak i Zawodowej Ligi Speedway'a.

Skandal jaki miał miejsce przy okazji nierozegranego meczu pomiędzy Atlasem a toruńskim Unibaxem sprowokował do wypowiedzi także kibiców. Swoje zdanie na ten temat wyrazili podczas kolejnego meczu ligowego wrocławscy kibice wywieszając transparent z napisem: Jesteśmy w Toruniu. Czekamy na mecz.

A oto, dwa głosy czytelników z potrali internetowych i choć są trochę emocjonalne, chyba oddają sens tego co się stało.

Jestem kibicem Sparty od 1992 roku, i widziałem prawie wszystkie mecze zarówno we WROCŁAWIU jak i innych miastach.
W Toruniu był skandal:
1.Po co jechać daleko w sobotę skoro w niedzielę jest ważny mecz?
2.Po co szkolić młodzież? Lepiej ściągnąć Piotra KORBELA na załatanie dziury w składzie?
3.Po co są kibice? Ich można zlekceważyć!
4.Po co jest żużel?
WNIOSKI:
Kiedyś Sparta też robiła numery jak w np. Bydgoszczy z wystawieniem drugiego zespołu w ostatnim meczu sezonu 1992 roku i jej sławetne lanie. Teraz numer jest jeszcze lepszy. Brak składu a gdzie są: ŚWIDERSKI, JAMROŻY WCZEŚNIEJ PLUSKA. Kiedyś Sparta to był klub żużlowy z Wrocławia a teraz sami najemnicy. Może przyszła pora zmian prezesa i trenera? Dziś (niedziela 5.08 - dop. red.) nie pojechałem na mecz, bo cenię swoje pieniądze i nie pozwolę, aby ktoś mnie nie szanował.
Moja SPARTA umarła w TORUNIU.
Kiedyś ŚLEDŹ, BARON, SZUBA, LECH, PIEKARSKI, JANKOWSKI, MALINOWSKI, ZAŁUSKI, KNUDSEN mieli prawo do miana zawodników mojej starej dobrej SPARTY.

Z POWAŻANIEM, Artur Bobrowski,
---------------------------------
Takie zjawisko nie powinno mieć miejsca w polskiej lidze jeszcze zawodowej. Nie wiem kto zawinił dokładnie ale jeśli bossowie naszej ekstraligi to co oni robią na tych stołkach? .Ja mieszkam w Anglii i takie "cyrki" nie miały by miejsca. Niezależnie w której lidze.
To są po prostu jaja chyba że kierownictwo wrocławskiej drużyny zrobiło jakiś przekręt? Tym już powinna się zająć nasza kochana komisja. Jeśli Wrocław zrobił przekręt - dowalić porządną karę. To jest wyśmiewanie kibiców w żywe oczy. Paranoja.

Kibic Marmy Rzeszów i Scorpions Scunthorpe

Niestety jak się po kilku tygodniach miało okazać się, że sprawa walkowera będzie miała swoją dalszą dogrywkę poza torem, bowiem Atlas przegrał z Unibaksem na torze, ale liczy na rewanż przed sądem. Wrocławianie nie mieli zamiaru płacić kary za mecz oddany walkowerem w Toruniu. 
Procedurę postępowania w takich wypadkach określa regulamin żużlowej ekstraligi, który mówi jasno: drużyna, która nie stawi się na mecz bez uzasadnionej przyczyny musi organizatorowi zapłacić 30 tys. złotych rekompensaty.
- Dla nas wyjaśnienia działaczy Atlasu były bardzo dziwne - przyznaje komisarz ekstraligi Ryszard Głód. - To tak, jakbym prowadził firmę budowlaną, wygrał przetarg, a potem wycofał się tłumacząc brakiem pracowników. I jeszcze byłbym zdziwiony, że ktoś chce mnie karać.
Atlas złożył pierwsze odwołanie, które zostało odrzucone przez komisję orzekającą ekstraligi. Odpowiedź została wysłana do Wrocławia i do jej uprawomocnienia pozostało 14 dni. Wiadomym było jednak, ze Atlas ponownie się odwoła, tym razem do Trybunału Polskiego Związku Motorowego.
Zatem cały proces zapłaty "walkowerowej kary" może się wydłużyć nawet do pół roku. Jeżeli bowiem PZM-ot podtrzyma decyzję ekstraligowej komisji, to wrocławianie w ciągu 30 dni mieli prawo odwołać się do najwyższej instancji sportowej w Polsce, a mianowicie Trybunału Arbitrażowego Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
Pocieszające jest to, że po wyczerpaniu wszelkich możliwości prawnych Atlas będzie musiał zapłacić karę. W innym wypadku zostanie automatycznie zawieszony.

Ostatecznie odwołanie Wrocławskiego TS od kary finansowej nałożonej na klub zostało oddalone przez Trybunał PZM-ot i wrocławianie mieli oprócz 30.000 zł do zapłacenia jeszcze dodatkowo 5 tysięcy złotych, jeśli w ciągu kolejnego roku ponownie oddadzą mecz walkowerem.

Całą sytuację żużlowi działacze skomentowali w słowach:
Ryszard Głód
- komisarz ekstraligi - W sumie dziwię się Atlasowi, jestem przekonany, że w końcu i tak zapłacą, a teraz dochodzą im jeszcze dodatkowe koszta odwołań. Za każdym razem trzeba wpłacić kaucję: w ekstralidze dwa tysiące, a w PZMot już trzy tysiące.
Wojciech Stępniewski - prezes Unibaxu - Już się przyzwyczailiśmy do tego, że Atlas na wszelkie sposoby próbuje wykorzystać furtki w prawie. 30 tysięcy złotych nie zwali nas z nóg, więc cierpliwie poczekamy, aż się przestaną odwoływać.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt