2004-04-18 Runda zasadnicza 4
WTS Atlas Wrocław - Apator Adriana Toruń

W meczu na szczycie 4 kolejki żużlowej Ekstraligi Atlas Wrocław pokonał Apatora Toruń 50,5:39:5. Już początek meczu wskazywał, że torunianie nie przestraszyli się znakomitych wyników gospodarzy w tym sezonie. Mecz obfitował w liczne upadki i związane z tym wykluczenia. Z czterech pierwszych wyścigów aż trzy były powtarzane.

Już w pierwszym biegu z twardością toru zapoznał się junior Atlasa Piotr Świderski. Sędzia zawodów Jerzy Najwer z Gliwic nie dopatrzył się winny żadnego z żużlowców i do powtórki dopuszczona została czwórka zawodników, z której na mecie najlepszy okazał się Robert Miśkowiak. Drugi był Adrian Miedziński, trzeci Karol Ząbik, a czwarty poobijany Świderski, który po tym wyścigu zrezygnował z dalszych jazd.
Los Świderskiego w biegu 2. podzielił Marcin Jaguś upadając na przeciwległej prostej startowej. Sędzia uznał iż mody torunianin był sprawcą przerwania wyścigu i został wykluczony z powtórki. Na domiar złego, jak się okazało po obowiązkowym w takiej sytuacji badaniu junior Apatora złamał łopatkę i potem już do końca zawodów zastępowany był przez partnerów z drużyny.
W biegu 3. zwycięstwo 5:1 odniosła para gospodarzy Sławomir Drabik - Tomasz Gapiński, która nie dała najmniejszych szans Piotrowi Protasiewiczowi i Tomaszowi Bajerskiemu, zamykając dwójkę torunian na pierwszym łuku i bezpiecznie dowożąc wygrana do mety.
Bieg 4. i kolejny upadek. Tym razem na torze leżał Adrian Miedziński podcięty przez Grega Hancocka. Amerykanin za swój czyn został wykluczony, a w powtórce osamotniony Miśkowiak dał się wyprzedzić szarżującemu Wiesławowi Jagusiowi.
Cztery następne biegi zakończyły się remisem. W biegu 5. wygrał Bajerski przed Krzysztofem Słaboniem i Jarosławem Hampelem. Jadący początkowo na trzeciej pozycji Protasiewicz nie opanował motocykla i z impetem uderzył w bandę. Zdołał jednak wstać o własnych siłach i uciec z toru przed nadjeżdżającymi rywalami. W 6. najlepszy był Jason Crump, a w 7. Jaguś, pomimo bezustannych ataków Drabika. Bieg 8. to popis jazdy w wykonaniu Protasiewicza, który wykorzystał niezdecydowanie pary wrocławskiej i na wyjściu z pierwszego łuku wysforował się na prowadzenie.
Biegi 9. i 10. Atlas Wygrał po 4:2 i w tym momencie przewaga wrocławian sięgnęła sześciu punktów (36:30) i trener drużyny gości Jan Ząbik mógł skorzystać z rezerwy taktycznej. W wyścigu 11. desygnował do boju Jagusia, któremu partnerował Protasiewicz, ale manewr ten nie przyniósł spodziewanych efektów, gdyż para toruńska musiała uznać wyższość Hampela.
W kolejnym biegu w miejsce Miedzińskiego pojechał Ząbik, który po nienajlepszym starcie był tylko statystą do fantastycznej walki jaka toczyła się o pierwsze miejsce pomiędzy Jagusiem i Drabikiem. Obaj równo wpadli na metę i o kolejności zdecydować musiała analiza telewizyjna. Ostatecznie sędzia przyznał zawodnikom po 2,5 punktu co jest nie często spotykanym wynikiem na torach żużlowych i rzadko praktykowanym przez arbitrów rozstrzygnięciem.

Parowe zwycięstwo pary wrocławskiej Hancock - Miśkowiak w biegu 13. przypieczętowało zwycięstwo Atlasa. Na nic zdała się riposta Apatora w biegu 14. kiedy to Protasiewicz i Bajerski pokonali startującego bieg po biegu Hancocka i Tomasza Gapińskiego 5:1, bo już w następnym, kończącym zawody wyścigu 15. ponownie najlepsza okazała się para ze stolicy Dolnego Śląska. Ostatecznie Atlas na swoim torze pokonał Apatora Toruń 50,5:39,5 i dzięki temu zwycięstwu objął prowadzenie w ligowej tabeli.

Mimo wielu upadków mecz we Wrocławiu był bardzo zacięty. Gospodarze wywalczyli sobie większą przewagę dopiero w drugiej części zawodów. Toruńczycy mieli pretensje do wrocławian za przygotowanie toru, którego nawierzchnia nie była jednakowa. W drużynie toruńskiej wyróżnić należy przede wszystkim Wiesława Jagusia - za nieustępliwość, mądrą i skuteczną jazdę na wysokim poziomie oraz Piotra Protasiewicza - za to iż po początkowym niepowodzeniu walczył do końca. Tym razem słabiej wypadli juniorzy Apatora Adriany, którzy łącznie zdobyli tylko cztery punkty.

Gospodarze potwierdzili wysoką formę i szybkie motocykle. Z pewnością każda drużyna będzie miała kłopoty z odniesieniem zwycięstwa w stolicy Dolnego Śląska. Na wyróżnienie w drużynie wrocławskiej zasługują po raz kolejny: Sławomir Drabik - za bardzo dobre przygotowanie sprzętowe, ambicję i wolę walki; Robert Miśkowiak - za perfekcyjne wręcz starty i udane zastępstwa kolegów; Jarosław Hampel - za świetną końcówkę.- Było to zacięte spotkanie - twierdzi Jarosław Hampel, żużlowiec Atlasu. - Goście do połowy meczu toczyli z nami wyrównaną walkę. Dopiero w końcówce udało nam się wywalczyć bezpieczną przewagę. Apator Adriana był dla nas wymagającym przeciwnikiem. W pierwszych dwóch moich startach zawiódł mnie motocykl. Później skorzystałem z rezerwowej maszyny i było dużo lepiej. W naszej drużynie słabiej pojechał Greg Hancock. Amerykanina trzeba jednak usprawiedliwić. Startował po kontuzji. Na szczęście reszta zespołu stanęła na wysokości zadania i nadrobiła straty naszego obcokrajowca.

Negatywnym bohaterem spotkania okazał się sędzia, którego kontrowersyjna praca za pulpitem sędziowskim i nie tylko doprowadziła do tego iż jeszcze długo po spotkaniu zawodnicy, działacze i kibice obu drużyn dyskutowali o słuszności podjętych przez gliwickiego arbitra decyzjach. A już najbardziej niezrozumiały jest fakt jaki miał miejsce przed biegami nominowanymi kiedy to sędzia przystąpił do badania gardzieli gaźników żużłowych maszyn. Sędiza poprosił działaczy obu ekip o wytypowanie dwóch motocykli do badania kontrolnego, jednak po kontroli żadnych uchybień nie stwierdzono. Dotychczas działania podjete przez sędziego miały miejsce w rozgrywkach żużlowych, ale po meczu.

Po zawodach powiedzieli:
Jan Zabik -
trener Apatora - Atlas to młoda i waleczna drużyna i to było widać w dzisiejszym meczu. Sławek Drabik ciągnie wynik ekipy wrocławskiej niesamowicie. Tylko pozazdrościć formy i sprzętu. Apator nie pojechał źle. Upadki i wykluczenia naszych zawodników spowodowały iż spotkanie to zakończyło się takim a nie innym wynikiem. Mogliśmy przegrać odrobinę mniejszą różnicą punktową.

Piotr Protasiewicz - zawodnik Apatora - Było na pewno lepiej niż przed rokiem kiedy zdobyłem na wrocławskim torze 3 punkty, ale nie do końca z mojej postawy mogę być zadowolony. Początek miałem fatalny, potem jeździłem już nieco pewniej. Nie było to jednak to na co liczyłem. Przegraliśmy, ale myślę że tragedii nie ma. Atlas to mocna drużyna i przegrana z nimi ujmy nam nie przynosi.

Wiesław Jaguś - zawodnik Apatora - Z mojej postawy mogę być zadowolony, nieco gorzej pojechaliśmy jako drużyna. Dziś dużym atutem gospodarzy był tor. Upadki naszych juniorów trochę pokrzyżowały nam plany. Przyjechaliśmy do Wrocławia po zwycięstwo, nie udało się, jedziemy dalej.

Marek Cieślak - trener WTS - Czy obawiałem się o wynik tego meczu ? Raczej nie, bo wiem, że moi zawodnicy są w wybornej formie i ciężko ich teraz będzie pokonać komukolwiek, zwłaszcza na naszym torze. Apator to dobra drużyna, ale my dziś byliśmy lepsi. Jak będzie w kolejnych spotkaniach ? Nie wiem wróżyć nie potrafię :) Sezon dopiero się zaczął przed nami jeszcze wiele meczy i wszystko się może zdarzyć. To jest sport.

Robert Miśkowiak - zawodnik WTS - W ciągu dwóch dni odjechaliśmy dwa mecze i w obu zwyciężyliśmy i to cieszy. Ze swojej postawy także jestem zadowolony. Wszystko sprawuje się bardzo dobrze. Sprzęt chodzi jak należy i oby było tak dalej. Teraz moje silniki jadą do Danii na przegląd. Flemming Graversen przejrzy je dokładnie i wymieni co trzeba jeśli będzie taka potrzeba.

Piotr Świderski - zawodnik - WTS - Po upadku nie czułem się najlepiej. Zdołałem wystartować w powtórce, ale potem stwierdziłem iż nie jestem w stanie skutecznie walczyć z rywalami i trener wystawił w moje miejsce Roberta Miśkowiaka. Mocno się dziś poobijałem, ale nic poważnego mi się nie stało. Gorzej ze sprzętem, który mocno ucierpiał w tej wywrotce.

Jerzy Najwer - sędzia zawodów - Tor jest nierównomiernie przygotowany, bo jest twardy przy krawężniku później jest dwa metry miękkiego toru i tak na przemian. Ten tor potrzeba po prostu doprowadzić do prawidłowego stanu, ale to miało być zrobione na dwie godziny przed zawodami a nie było.

Andrzej Rusko - prezes WTS - Uważam, że każdy powinien mieć jaja. Dlaczego trener Ząbik opowiada różne historie gdzieś z boku. Biega do sędziego i coś mówi natomiast na moje pytanie, jakie ma zastrzeżenia na temat przygotowania toru odpowiada, że nie ma żadnych i że wszystko jest OK. Chciałbym, aby trener Ząbik powiedział to głośno przy wszystkich, bo ja rozumiem, że może mieć jakieś zastrzeżenia, ale niech przyjdzie i powie. Może jednak umówmy się, że toromistrz z Torunia będzie przyjeżdżał i robił tor na wyjeździe. To jest dobry pomysł, podoba mi się i jestem za. Na razie jest jeszcze dużo czasu do rozpoczęcia zawodów, w tej chwili jest jeszcze półtorej godziny, jest ładna pogoda, mamy 18 stopni ciepła, silny wiatr i musimy tor cały czas pielęgnować, bo chcemy stworzyć go do walki. Jeżeli chcemy zabić żużel to możemy robić takie tory jak był wczoraj w Rybniku tzn. beton, na którym poza startem nic się nie dzieje. Nie wiem w takim razie, czym chcemy przyciągnąć kibiców na stadiony, bo żużel nie polega tylko na tym, że wystartuje czterech zawodników a potem przez minutę kibice siedzą i się nudzą. Żużel nie można sprowadzać tylko do 5 sekund emocji.

Echa meczu czwartej kolejki przebrzmiewały jeszcze długo po meczu, bowiem w czerwcu  trener Atlasu Marek Cieślak został ukarany za "spreparowanie" nawierzchni toru przed meczem z Apatorem Toruń. Winą za upadki Apator obarczył źle przygotowaną nawierzchnię wrocławskiego toru.
Cieślakowi została zawieszona do końca sezonu licencja. Atlas będzie musiał wpłacić 3500 złotych grzywny.
"To jest nonsens" - odpowiada Cieślak "Ja przygotowywałem tory od wieków i nigdy nie było takich oskarżeń"

Źródło: Nowości
www.sportowefakty.pl

 www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
Gazeta Wyborcza

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt