WIWATOWSKI Dawid


Urodzony 2 lipca 1991 roku

Licencję żużlową zdawał dwukrotnie. Najpierw w roku 2010 jako zawodnik pilski, a później w roku 2017 - toruński.

O Dawidzie Wiwatowskim można powiedzieć, że był zawodnikiem w toruńskim klubie. W ligowych zmaganiach nie miał okazji się pokazać, a sporadycznie można było go znaleźć w protokołach zawodów młodzieżowych jako zawodnika pilskiego.

Żużlem zainteresował go tata, który zabrał syna na mecze Apatora. Dawidowi spodobało się ściganie na motocyklach i chciał spróbować, ale wówczas miał dopiero siedem lat, a toruński miniżużel miał zaistnieć dopiero w kolejnych sezonach. Co się odwlecze to nie uciecze i jako nastolatek rozpoczął treningi i wszystko zaczęło się powolutku kręcić i wokół żużla. Sport zaczął poznawać jednak od judo, bowiem jego ojciec był trenerem i późniejszy żużlowiec skazany był na spoty walki już od małego. Odnosił nawet sukcesy, a gdy wracał z zawodów bez medalu, to potrafił przez tydzień być na wszystkich obrażony. W wielu 12 lat, zaniechał treningów na macie, bowiem judo przestało go bawić i na poważnie zaczął interesować się żużel. Tak jak wspomniano już w wieku ośmiu lat chciał zapisać się do szkółki żuzlowej, ale trener powiedział, że musi się wzmocnić i polecił gimnastykę akrobatyczną. Ciągle chciał się jednak ścigać i tak trafił na wyścigi speedrowerowe. Najpierw na podwórku ścigał się z kolegami, później w toruńskiej lidze speeedrowera, aż w końcu zostałem zawodnikiem TSŻ-u (Toruńskie Stowarzyszenie Żużlowe). Stał się podstawowym zawodnikiem drużyny, która w sezonie 2009 została wicemistrzem Polski. Po tym sukcesie postanowił całkowicie poświęcić się żużlowi i chciał być tak dobry ówcześni idole publiczności: Mirek Kowalik, Jacek Krzyżaniak, Tomasz Bajerski.

Adept żużla swoje treningi rozpoczął na starym stadionie przy ul. Broniewskiego i choć nie zawsze było łatwo, starał się robić drobne postępy i powoli wchodzić na wyższy poziom sportowy. Niestety zawirowania w toruńskim klubie i zmiana zarządu spowodowała, że zawodnik w roku 2008 zawiesił treningi i wyjechał do Anglii. Powrócił w roku 2009 i po rozmowie z klubowymi władzami ustalił, że będzie mógł przygotować się do licencji w Toruniu i podejść do egzaminu jako zawodnik Unibaxu. W zimę trenował trochę z pozostałymi młodzieżowcami z toruńskiej szkółki w sali i na lodowisku. Potem pojechał w góry z ojcem i trenował samodzielnie. Wrócił jeszcze na chwilę do Anglii, ale na obczyźnie również przygotowywał się do sezonu. Po powrocie do Polski zaczął mocno trenować na torze, ale niestety upadek w którym skręcił kostkę, wyeliminował go z walki o Anielski skład na pozycji młodzieżowej i tuż przed licencją musiał szukać innego klubu, ale wówczas na wysokości zadania stanął Jan Ząbik, który załatwił, że mógł zdawać licencję jako zawodnik Polonii Piła. Niestety pierwsze podejście do żużlowej matury okazało się pechowe. We Wrocławiu 27 lipca 2009 roku podczas egzaminu startowałem na pożyczonym motocyklu po Adrianie Miedzińskim. To był dla niego świat w porównaniu z jego starym motocyklem. Na treningu i podczas jazdy indywidualnej na egzaminie Dawic wypadł całkiem przyzwoicie, ale w czasie jazdy w czwórkę choć jechałem poprawnie, na ostatnim łuku pociągnęło go i uderzył w bandę. Obudził się dopiero po paru godzinach w szpitalu. Doznał urazu kręgosłupa i głowy, co skutkowało długą przerwą. Sezon 2009 skończył się dla Dawida, zanim jeszcze się zaczął. Po żmudnej rehabilitacji mógł wrócić do pełni zdrowia i zacząć sezon 2010 w barwach GTŻ Grudziądz. Gdy pojechał na pierwszy trening, po upadku czuł się niepewnie na motocyklu i wypadł słabo. Grudziądzcy trenerze powiedzieli wówczas, że jest za słaby na żużlowca i żebym lepiej skończył z żużlem, sprzedał motocykl... Dawid jednak chciał się ścigać i kupił nowy silnik, nową ramę i załatwił sobie starty w Pile. Trener Szymko otoczył go swoja opieką i dzięki temu wszystko zaczęło iść do przodu. 8 czerwca 2010 roku pojechał na egzamin do Częstochowy. Był to dla niego spory stres, bowiem było to trzecie podejście do egzaminu, ale tym razem udało się zdać. Cieszył się bardzo, bo jak mówił w jednym z wywiadów nie wie, czy trzeci raz by to przeżył, bo zawał był już blisko. 24 czerwca tego samego roku zadebiutował w oficjalnych zawodach, a były to Młodzieżowe Drużynowe Mistrzostwa Polski w Pile. Pojechałem niestety tylko w jednym biegu, bo motocykl nie pozwolił na więcej i zdefektował już pod koniec pierwszego wyścigu. Trzy dni później debiutował w lidze, ale ponownie był to dla niego bardzo pechowy dzień. Najpierw w drodze na mecz rozbił busa, a potem w jednym biegu przewrócił się i doznał urazu ręki i ponownie musiał mieć rozbrat z motocyklem.
Po sezonie 2010 słuch o zawodniku zaginął.
Pojawił się ponownie w marcu roku 2017, gdy ku zaskoczeniu wszystkich ponownie przystąpił do żużlowej licencji jako zawodnik Get Well Toruń. Egzamin zdał bez problemu, ale nie mógł liczyć na starty w drużynie z miasta Kopernika. Nie znalazł się również chętny na usługi dwudziestosześciolatka i słuch o zawodniku ponownie zaginął. Z perspektywy czasu można było dojść jednak do wniosku, że Dawid odnowił swoją licencję, bowiem w roku 2018 klubom groziły spore kary, gdy nie wyszkoliły wymaganej regulaminem liczby zawodników i toruńskiemu klubowi było na rękę takie rozwiązanie.

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt