MIEDZIŃSKI Stanisław
Urodził się 18 marca 1962 roku w Krośniewicach.
Należy do nielicznych zawodników, którzy jako dziecko nie byli na żużlowym stadionie i nie marzyli o tym, by uprawiać czarny sport. Zapisał się do szkółki żużlowej, zanim obejrzał jakiekolwiek zawody żużlowe.
Egzamin na licencję Miedziński zdał w barwach Gwardii Łódź. Miał wtedy 18 lat i robił systematyczne postępy. W klubie tym spędził tylko rok, a wszystko dlatego, że sekcja żużlowa Gwardii została rozwiązana. Wtedy niejako z konieczności przeniósł się do toruńskiego Apatora, w którym jeździł do końca swojej kariery.
Młody Staszek zainteresował się sportem żużlowym w czasie, gdy chodził do technikum samochodowego w Łodzi. Przy szkole był klub gokartowy, który wciągnął młodego Stanisława w wyścigi i motoryzację, jednak mała ilość pojazdów i ogromna rzesza chętnych do ścigania pokierowała go na żużlowy stadion. Pomimo, że nie był wcześniej na żadnych zawodach, za namową kolegi z klasy, postanowił zapisać się do łódzkiej szkółki żużlowej. Po zdaniu licencji w 1979 roku, szybko robił furorę w drużynie Gwardii Łódź. Jego ligowa średnia w debiutanckim sezonie wynosiła 1,31 pkt na bieg. Wziął też udział w eliminacjach Srebrnego Kasku, ale zmagania zakończył na czternastym miejscu w bydgoskim półfinale.
Jesienią 1980 roku klub w Łodzi został zlikwidowany, a Stanisław Miedziński przeniósł się do Torunia, gdzie jeździła drużyna Apatora, która po niedawnym awansie do najwyższej klasy rozgrywek, głodna była sukcesów i co roku niemal rzutem na taśmę, ratowała się przed spadkiem do niższej ligi. W drużynie brakowało wówczas młodych talentów, nic więc dziwnego, że wychowanek Gwardii niemal natychmiast znalazł się w pierwszym składzie Aniołów.
Początki w ekipie toruńskiej nie były dla Miedzińskiego łatwe, pierwszy sezon 1981, młodzieżowiec Apatora zakończył ze średnią punktową poniżej 1 punktu na bieg, zresztą podobnie było w roku następnym. Dodatkowo cały zespół toruński w tabeli I ligi plasował się na niższych pozycjach, które nikomu nie przynosiły satysfakcji. Widać było, że pierwszoligowe progi były bardzo wysokie dla wielu zawodników... Kolejny rok to tylko nieznaczna poprawa, ale było widać, że ligowe objeżdżenie zaczęło procentować u Miedzińskiego w rozgrywkach młodzieżowych. Zakwalifikował się bowiem do finału MIMP i na torze w Opolu zajął ósme miejsce. Lokatę wyżej uplasował się w Rybniku, gdy walczył o Srebrny Kask. W dobrze obsadzonym turnieju o puchar dyrektora wydziału sportu UW w Toruniu zajął ósme miejsce. Również w lidze jego jazda przynosiła większe efekty – jego średnia punktowa przekroczyła 1,5 pkt./bieg. Postępy te dostrzegli trenerzy i jesienią powołali go na zgrupowanie kadry młodzieżowej. Kontrolne zawody odbyły się w Ostrowie i wygrał je doświadczony Zenon Kasprzak, ale drugie miejsce zajął Miedziński. Od tego momentu o jego żużlowych predyspozycjach mówiło się coraz więcej.
Rok 1983 to ostatni sezon w którym Staszek
startował jako junior. Nie zmarnował tego roku i ponownie wywalczył awans do
finału MIMP ( 9 lokata) oraz
toruńskiego finału SK. Do "Srebrnej" rywalizacji przystępował w roli faworyta,
bowiem na swoim torze potrafił pokazać plecy niejednemu bardziej doświadczonemu
rywalowi. Niestety nie wytrzymał presji i zajął dopiero szóste miejsce. Choć nie
zdobył medalu czynił stałe postępy i ponownie został powołany do kadry
narodowej. Wziął też udział w ośmiu młodzieżowych turniejach pokoju i przyjaźni
w którym brali udział zawodnicy siedmiu krajów socjalistycznych. Polska zajęła w
tej rywalizacji trzecie miejsce przy znacznym udziale doświadczonego juniora z
Torunia. Najważniejsze było jednak to, że w roku '83 wspólnie z drużyną zapisał się również na stałe w historii toruńskiego klubu, ponieważ wtedy to
Anioły zdobyły pierwszy, brązowy medal DMP i stały się czołową ekipą w kraju.
Pierwszy
sezon w gronie seniorów pokazał, że również w starszej kategorii wiekowej można
czynić systematyczne postępy. Stanisław Miedziński po raz pierwszy
awansował do
finału IMP, jednak w Gorzowie pełnił tylko rolę rezerwowego i na
torze pojawił się zaledwie jeden raz. Zadebiutował też w rywalizacji o Złoty
Kask, ale zmagania zakończył w Gdańsku na dziesiątym miejscu. Za to w
memoriale
Mariana Rosego był szósty, a w pucharze ZW ZSMP w Grudziądzu - piąty. W cyklu
trzech turniejów o
Mistrzostwo Pomorza uplasował się tuż za podium. Mimo, że
miał już 22 lata, został powołany na młodzieżowe mecze z Danią uzupełniając lukę
w polskiej kadrze i na torze w Bydgoszczy wywalczył 9 oczek, ale
tor
częstochowski i rywale okazali się za mocni i zakończył zmagania bez dorobku
punktowego.
Rok następny przyniósł spodziewany spadek formy u Staszka. Średnia 1,43 i 47
miejsce w klasyfikacji ligowych jeźdźców, były dalekie od oczekiwań zarówno
zawodnika jak i kibiców. W IMP oraz ZK odpadł już na etapie pierwszego szczebla
eliminacji. W memoriale Rosego był dopiero dziesiąty, a w Srebrnej Ostrodze -
ósmy. W turniejach indywidualnych na które nadal chętnie zapraszano
perspektywicznego jeźdźca plasował się w środku stawki. Odniósł jednak również
sukces wraz z kolegami z Apatora bowiem GKSŻ dopuściła do rywalizacji w
MDMP
zawodników do lat 23 i tym samym będąc liderem młodzieży z miasta Kopernika
zdobył na toruńskim torze złoty
medal Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski! Miedziński, startując
jako rezerwowy, z 9 punktami okazał się najlepszym zawodnikiem swojej drużyny...
Pierwszy złoty medal natchnął zawodnika i gdy został ponownie powołany do kadry
młodzieżowej w cyklu sześciu turniejów na torach Szwecji, Dani i RFN radził
sobie bardzo dobrze.
Nadszedł w końcu rok 1986, który zapisał się złotym zgłoskami w całej
historii sportu żużlowego w Grodzie Kopernika. W tym właśnie sezonie po
emocjonującej walce z bydgoską Polonią, Apator Toruń okazał się najlepszą
drużyną w kraju!! Wkład Stanisława Miedzińskiego w ten sukces był ogromny –
ze średnią 2 pkt/bieg okazał się trzecim zawodnikiem Apatora, zaraz za
Wojciechem Żabiałowiczem oraz
Grzegorzem Śniegowskim. Oprócz tryumfu w lidze
Apator sięgnął na torze w Toruniu także po mistrzostwo Polski Par Klubowych i
choć wkład w ten sukces Miedzińskiego był niewielki to wspólnie z kolegami z
drużyny, którzy wyprzedzili go pod względem średniej biegowej w lidze, odbierał
złoty medal w parowej rywalizacji.
W kolejnym roku w rywalizacji drużynowej i parowej Apator mocno spuścił z tonu.
Ale Miedziński zaczął odnosić sukcesy indywidualne. W lidze
ustąpił tylko pod względem średniej biegowej tylko "Żabie", ale zakwalifikował
się wreszcie do
finału IMP. Nie odegrał jednak znaczącej roli w dwudniowym
finale na własnym torze i zajmując dziesiątą lokatę nieco rozczarował swoich
fanów. W
Złotym Kasku
i
turnieju pożegnalnym Jana Ząbika również był dziesiąty,
a w memoriale Rosego - ósmy. Zadebiutował też na arenie międzynarodowej, jednak jego start ćwierćfinale
kontynentalnym IMŚ w Slanach nie okazał się zbyt udany, gdyż zajął tam dopiero
11 lokatę z 6 punktami, co oznaczało brak awansu do dalszej fazy rozgrywek.
Wszedł jednak do kadry seniorów i założył upragniony plastron z Orłem i wyjechał
na testmecze do Czechosłowacji, gdzie w Koprovnicy zdobywa 6 pkt, w Pardubicach
1 pkt, w Pradze osiem.
Następny sezon przyniósł mu m.in. zwycięstwo w Memoriale Mariana Rosego, w pucharze Bogdana Kowalskiego w Grudziądzu zajmuje drugie miejsce, a w lidze jego wkład w utrzymanie się w lidze przez torunian był także niepodważalny. Nic więc dziwnego, że zapraszany był na wszystkie liczące się turnieje w kraju nad Wisłą. Wystąpił m.in. w zawodach: o puchar prezydenta Gdańska (6 miejsce), puchar prezesa GKS Wybrzeże Gdańsk (6 miejsce), puchar Szefa WSW w Bydgoszczy (7 miejsce), memoriał Wiesława Pawlaka w Zielonej Górze (9 miejsce), puchar Gazety Lubuskiej w Zielonej Górze (12 miejsce), 60-lecie Unii Tarnów (7 miejsce), trzyturniejowe Mistrzostwa Pomorza (4 miejsce). Niestety po raz kolejny nie było mu dane awansować do finału IMP, bowiem odpadł w rzeszowski półfinale.
Sezon 1989 okazał się ostatnim w karierze dla Stanisława Miedzińskiego...
Zawodnik rozpoczął go od słabego występu w mocno obsadzonym
Kryterium
Ssów w
Bydgoszczy. Wygrywa za to ćwierćfinał Złotego Kasku w Toruniu . Ponownie ściga
się dla reprezentacji Polski i w meczach ze Szwecją na torze w Toruniu zdobywa 2 pkt, a na torze w Grudziądzu 6 pkt. W indywidualnym turnieju na torze w Gdańsku
rywalizował ze Szwedami i Rosjanami i uplasował się na czwartej pozycji.
Zarówno w lidze, jak i w turniejach indywidualnych godnie reprezentował barwy Apatora. Nadszedł jednak
pechowy dla niego dzień 6 lipca 1989 i finał MPPK w
Lesznie. Już w pierwszym wyścigu, w których wówczas startowało po 6 zawodników,
Stanisław Miedziński upadł na tor wywieziony przez rywali i doznał
złamania nogi. Po pewnych komplikacjach, 27-letni zawodnik Apatora postanowił
zakończyć karierę żużlową, a po latach wyznał: "Powiedziałem sobie
kiedyś, że jak złamię nogę, to kończę karierę. I tak się stało. Czy
przedwcześnie? Trudno powiedzieć. Po prostu skończyłem starty. Żużel zaczął się
zmieniać. Większe pieniądze, ale i większe ryzyko".
Nie oznacza to jednak, że Stanisław Miedziński zerwał ze sportem żużlowym. Wręcz
przeciwnie – już w następnym sezonie jako trener, poprowadził toruński zespół.
Anioły nie były wówczas wskazywane w gronie faworytów ligi, ale zostały
Drużynowym Mistrzem Polski, a Staszek Miedziński, zapisał się w historii
polskiego żużla jako najmłodszy trener, który poprowadził drużynę do złotego
medalu DMP. "Nie miałem turnieju na zakończenie kariery, więc zrobiłem sobie
zakończenie zdobywając złoto jako trener. Proroctwo wielu dziennikarzy było
takie, że Apator spadnie. A Apator zrobił mistrzostwo Polski. Młodzi zawodnicy
zrobili taki progres, zaczęli tak się rozwijać, że naprawdę ładnie punktowali.
Na tym starym wyremontowanym sprzęcie zdobyliśmy złoto. Składy były ustawione
inaczej. Było w nich dwóch rezerwowych. Można było więcej zmieniać.
Wprowadziliśmy zasadę, że kto robi zero, jest zmieniany przez rezerwę. I to się
sprawdzało. Była satysfakcja" - wyznał w książce "Od dirt-tracku do
Motoareny. Opowieść o toruńskim żużlu".
Później pracował jeszcze jako trener m.in. w
Rybniku, Łodzi czy Warszawie.
Gdy na tor wyjechał syn Adrian, Stanisław Miedziński całą swoją uwagę skupił na karierze
potomka, który jeżdżąc w barwach Apatora Adriany Toruń szybko zaczął osiągać
coraz większe sukcesy, przy niewątpliwej pomocy ojca Stanisława.
Staszek pojawił się jeszcze na torze w roku 2006 w
turnieju dinozaury żużla, ale było widać że rozbrat z torem robi swoje i
szarże z lat młodzieńczych nie były już jego domeną wśród takich dinozaurów jak
Ząbik czy
Miastkowski.
Niektórzy kibice pamiętają, jak w trakcie kariery zawodnik woził ich po Toruniu taksówką. Miał wówczas nieco więcej wolnego czasu niż jego syn Adrian, bowiem w latach osiemdziesiątych żużlowcy z Polski ścigali się jedynie w krajowych rozgrywkach ligowych i indywidualnych. Po zakończeniu kariery zrezygnował jednak z tej profesji o otworzył własną firmę transportową. Pojawiał się również podczas ważnych wydarzeń żużlowych w Toruniu jak choćby podczas odsłonięcia "żużlowej Katarzynki" toruńskich Aniołów przed dworem Artusa w roku 2019.
Źródło: Świat Żużla nr 49
Osiągnięcia
1986/1; 1983/3 | |
1985/1 | |
IMP | 1984/Rez.; 1987/10 |
MIMP | 1982/8; 1983/9 |
MPPK | 1986/1; 1989/7 |
SK | 1982/7; 1983/6 |
ZK | 1987/10 |
Wyniki ligowe zawodnika w barwach toruńskich
Sezon | mecze | biegi | punkty | bonusy |
Średnia biegowa |
Miejsce w ligowym rankingu |
1981 | 6 | 12 | 5 | 2 | 0,58 | 104 |
1982 | 12 | 24 | 11 | 4 | 0,62 | 88 |
1983 | 18 | 57 | 70 | 18 | 1,54 | 44 |
1984 | 18 | 70 | 91 | 23 | 1,63 | 39 |
1985 | 14 | 53 | 62 | 14 | 1,43 | 47 |
1986 | 18 | 84 | 150 | 18 | 2,00 | 23 |
1987 | 17 | 87 | 178 | 26 | 2,35 | 12 |
1988 | 13 | 68 | 127 | 10 | 2,02 | 18 |
1989 | 8 | 43 | 82 | 5 | 2,23 | 21 |
Zdjęcie zostało nabyte
na stadionowym stoisku z pamiątkami