ŁOGACZEW Siergiej
Rosja


Urodzony 07 luty 1995 roku.

Toruński klub podpisując kontrakt z Rosjaninem przed sezonem 2015, spełnił prośbę Grigorija Łaguty.
Ten młody jeździec zza wschodniej granicy, po parafowaniu umowy w mieście Kopernika, nie miał żadnych szans na występy ligowe z Aniołem na piersi, bowiem umiejętnościami odstawał nie tylko od podstawowej czwórki obcokrajowców Grigorija Łaguty, Darcy Warda, Janona Doyla czy Chrisa Holdera, ale również od swojego krajana Wiktora Kułakowa.
Zawodnik podpisał jednak kontrakt z Aniołami, aby dać sobie szansę na wypożyczenie do innego klubu już z początkiem sezonu. Choć dokonania Siergieja u progu kariery nie były imponujące można było oglądać jego poczynania w ligowej rywalizacji na torach rosyjskich w drużynie Wostoku Władywostok. Pokazał się również w walce o młodzieżowy championat swego kraju do lat 19 oraz 21.

Startował również w wyścigach motokrosowych i na lodzie. Zwłaszcza ta druga odmiana speedwaya musiała budzić uznanie, bowiem Sieriożka w roku 2013 był piąty w finale IME, a sam fakt znalezienia się w kadrze Rosji, która stanowiła światową potęgę w lodowej odmianie wyścigów torowych, musiała budzić respekt.

W trakcie sezonu 2015 nie znalazł się chętny na skorzystanie z usług zawodnika, o którym dotychczas niewiele mówiło się w kontekście żużlowej rywalizacji poza Rosją i po sezonie młody jeździec przeniósł się do Krosna, gdzie u progu sezonu nie miał okazji do zaprezentowania się w rozgrywkach ligowych, choć nieźle pojechał w przedsezonowych sparingach. Doskonale jednak zaprezentował się w międzynarodowej rywalizacji Nice Cup, którą z uwagi na złe warunki atmosferyczne przeniesiono z poprzedniego sezonu na początek roku 2016, co zwróciło uwagę Krośnieńskich włodarzy i młody Rosjanin dostał szansę startu w meczu ligowym. Pierwsze mecze w jego wykonaniu może nie były do końca udane, ale z czasem było coraz lepiej, a teraz śmiało można powiedzieć, że dwudziestojednolatek stał się liderem drużyny z Podkarpacia. Średnia ligowa na poziomie blisko 1,8 pkt. na bieg budziła uznanie nie tylko w Krośnie, ale w oczach wielu działaczy i kibiców zaplecza ekstraklasy. Młody jeździec najlepiej spisał się w derbach ze Stalą Rzeszów, kiedy zdobył aż 15 punktów w sześciu wyścigach. Takich wyników w jego wykonaniu nikt się przed sezonem nie spodziewał, a sam zawodnik tak komentował swoją formę: "Jestem zadowolony z tego sezonu. Przed jego rozpoczęciem w ogóle nie liczyłem, że wystartuję w lidze polskiej. Bardzo późno trafiłem do żużla, bo w wieku 18 lat. Wcześniej był motocross i wyścigi na lodzie. Do końca wieku juniora pozostało niewiele czasu, a chciałem coś osiągnąć, więc w roku 2015 skontaktowałem się z Grigorijem Łagutą i bardzo chciałem przyjechać z nim na Łotwę. Bardzo dużo tam z nim trenowałem, sporadycznie brałem udział w rozmaitych zawodach gdzie tylko się dało. Przed rozpoczęciem tego sezonu znowu pojechałem z Griszą na zgrupowanie i znów były treningi, treningi i jeszcze raz treningi. Podpisałem też kontrakt z KSM Krosno i znów bardzo dużo treningów. Na początku było bardzo ciężko, bo wszystko było inne - stadiony, pełne trybuny, a ja mało jeździłem w takich warunkach. W dodatku była duża konkurencja, dlatego nie trafiłem do składu na pierwsze spotkania. Później jednak karta się odwróciła i zacząłem regularnie jeździć w lidze. Poskutkowała ciężka praca, a poza tym pomoc dobrych ludzi. Jestem bardzo wdzięczny Grigorijowi za wszystko, co dla mnie zrobił. Pomaga mi we wszystkim, wspiera radą, pomaga sprzętem. Jeżeli jestem w Daugavpils, to mogę mieszkać u niego w domu. W Polsce Grisza też ma wynajęty dom i mogę tam mieszkać. Mogę zwrócić się do niego o każdej porze i nigdy nie odmówi mi pomocy. Bardzo duże wsparcie otrzymałem też od Siergieja Mikułowa, tunera z Daugavpils. Przed sezonem dał mi kilka silników i ciągle się na nich ścigam. Nie jestem znanym oraz bogatym żużlowcem, nie mam sponsorów, co zresztą widać po moim kevlarze, dlatego jestem wdzięczny za pomoc".

Spektakularne wejście na polskie ligowe tory zwróciło uwagę ligowych decydentów w najlepszej lidze świata czyi w polskiej ekstralidze i Siergiejem zainteresowali się działacze z Rybnika, w barwach których startował przywoływany przez zawodnika sportowy mentor Grisza Łaguta. Rybniczanie złożyli zawodnikowi propozycję startów w roku 2017 i liczyli, że kontraktując jeźdźca "na dorobku" zrobią równie dobry ruch, jak w przypadku zakontraktowania Maxa Fricke. Ostatecznie zawodnik wybrał jednak ofertę zespołu z Daugavpilis, który startował w pierwszej polskiej lidze żużlowej i wiązał wielkie nadzieje z dwudziestojednolatkiem. Kibice zadawali sobie jednak pytanie czy zawodnik w tak młodym wieku może stać się liderem łotewskiej ekipy i poprowadzi ją do trzeciego zwycięstwa w pierwszej lidze? Pewnym jednak było to, że młody Rosjanin zaczyna śmiało sobie poczynać na żużlowych salonach, ale jego drugi imię brzmiało brawura. Największy pokaz bezmyślnej jazdy zawodnik dał w meczy z krakowianami, kiedy to wjechał w Nicolaia Klindta. Duńczyk opuścił stadion w karetce, a badania wykazały uraz kolana oraz wstrząśnienie mózgu u zawodnika Wandy Kraków. U Rosjanina także stwierdzono wstrząśnienie mózgu. Niestety nie był to pierwszy wyskok młodego jeźdźca i choć w łotewskim klubie działacze mieli nadzieję, że udało się ostudzić gorącą głowę Łogaczowa to rzeczywistość okazała się zupełnie inna, a trener Nikołaj Kokin tak komentował zachowania Siergieja: "Ostatnio Siergiej się uspokoił i nie miał już takich sytuacji. Na treningach też jeździł bez zarzutów. W niedzielę jednak nie mogłem rozpoznać tego chłopaka. Naprawdę nie wiem, jakie on miał myśli. Jeszcze przed meczem Siergiej był spokojny. Chciałem go uspokoić, więc nie pozwoliłem mu startować niestety jego głowa była zbyt gorąca".

Po sezonie Siergiej nie chciał zostać Lokomotivie, bowiem zależało mu na sportowym rozwoju, a Łotewski klub co roku borykał się z jakimiś problemami. Początkowo młody jeździec był przymierzany do rybnickiego ROW-u, ale ostatecznie znalazł zatrudnienie w ekipie z Krakowa. Niestety szału sportowego na zapleczu Ekstraligi nie zrobił, bo ze średnią 1,515 pkt/bieg został sklasyfikowany dopiero na 34 pozycji wśród zawodników pierwszoligowych, a jego drużyna zajęła ostatnie miejsce w tabeli i spadła do drugiej ligi. Młody zawodnik chcąc się dalej rozwijać, a nie tułać się po drugoligowych torach postanowił ponownie zmienić klub i trafił do Rybnika z którym miał walczyć o ekstraligowy awans w sezonie 2019.

I rybniczanom sztuka ta udała się, a Siergiej był ważnym elementem w tym awansie. Niestety starty Rosjanina były okupione kontuzjami. 9 czerwca zawodnik poważnemu wypadkowi w meczu Wybrzeże Gdańsk - ROW Rybnik. Rosjanin został odwieziony do szpitala i kilkanaście minut później był już na sali operacyjnej poddany operacji barku, żeber i płuc, a czasie transportu stracił nawet 1,5 litra krwi. Stan zagrożenia życia szybko został jednak zażegnany, ale Siergiej miał kłopoty z oddychaniem, więc został zaintubowany. Co najważniejsze lekarze wykluczyli uraz kręgosłupa, ale zawodnik musiał pozostać w szpitalu. Wypadek Rosjanina wyglądał bardzo poważnie. Jadący tuż za nim Kim Nilsson nie opanował motocykla i uderzył w swojego rywala. Łogaczow nie był w stanie podnieść się o własnych siłach i wprost z toru został odwieziony do szpitala karetką na sygnale.
Dla Łogaczowa sezon 2019 był przełomowy, bowiem zawodnik wyszedł z kryzysu i jeździł zdecydowanie nawet ponad miarę oczekiwań. Na szczęście już w lipcu zawodnik wrócił do ścigania, w swojej ojczyźnie i w meczu pomiędzy Wostokiem Władywostok i Turbiną Bałakowo pojawił się na torze jedenastym biegu, w którym zajął drugie miejsce przegrywając jedynie z Ilją Czałowem. Jego Wostok nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem ekipy przyjezdnej, a dla Siergieja ważne było, że ponownie mógł ścigać się na motocyklu. Gospodarze wygrali 55:38, a najwięcej punktów dla zwycięzców zdobyli: Artiom Łaguta (13+1), Grigorij Łaguta (11+1), Witalij Kotlar (9) i Krzysztof Buczkowski (8+3). Gościom nie pomogła nawet świetna dyspozycja Nickiego Pedersena (17 punktów), przy czym zaznaczyć trzeba, że w jednym z sześciu startów dorobek Duńczyka liczony był podwójnie.

W lidze polskiej ponownie pojawił się w sierpniu i po meczu z Unią Tarnów podopieczny trenera Piotra Żyty gorąco dziękował kibicom oraz swojej drużynie za wsparcie, które otrzymywał. Zawodnik nie ukrywał, iż życzliwe i ciepłe słowa jakie otrzymywał, pomogły mu w powrocie na tor: "Chcę powiedzieć kibicom. Także drużynie dziękuję bardzo za wszystko co robili, kiedy byłem w szpitalu. Bardzo dużo osób wysyłało mi filmiki, dużo wiadomości na WhatsApp, Instagrama, Facebooka. Cały czas pisali, że życzą mi dużo zdrówka. To mi bardzo pomogło. O kontuzji już nie pamiętam. Czuje się dobrze, trenuję. Nic mnie nie boli, wróciłem z Rosji i chcę walczyć".
To jednak nie był koniec upadków ROsjanina, bo 12 października znów ostrym atakiem sprawił, że było o nim głośno. Zawodnik nie zamierzał odpuszczać nawet w ostatnim biegu ostatniego meczu sezonu i we Władywostoku znów zaliczył bardzo groźnie wyglądający upadek. Łogaczew napędzony jechał przy bandzie i wyprzedzał Andrieja Kudriaszowa. Nie wziął jednak pod uwagę, że jego rywal jechał na prowadzeniu i będzie chciał dojechać do ogrodzenia. Cała sytuacja skończyła się upadkiem, po którym na szczęście obaj zawodnicy szybko wstali i o własnych siłach udali się do parku maszyn.
W brawurowych atakach Sergieja, była jednak jakaś metoda na wygrywanie, bo walczył tak skutecznie, że jego ROW Rybnik uzyskał po dwóch latach ponowny awans do grona najlepszych drużyn w kraju i z miejsca mówiło się, że Siergiej Łogaczew to jeden z mocniejszych kandydatów do miana odkrycia Ekstraligi w sezonie 2020. Złośliwi dodawali, że faktycznie może tak być, o ile zawodnik trochę się uspokoi i przestanie ryzykować w każdym swoim wyścigu. Próżno jednak było oczekiwać spokojnej jazdy, bo Rosjanin należał do najodważniejszych i najbardziej szalonych zawodników występujący na polskich torach. W pierwszej lidze, jego akcje wielokrotnie powodowały, że kibice łapali się za głowy i wstrzymywali oddech. Dla dwudziestoczterolatka na torze nie było bowiem sytuacji, w których nie mógłby zaatakować. Nawet mając 20 centymetrów przy bandzie próbował wyprzedzić swojego rywala i w ogóle nie obawiał się konsekwencji. Drugiego takiego zawodnika na wysokim poziomie po prostu nie było, więc rybniczanie zacierali ręce i przekonywali, że Rosjanin będzie ich tajną bronią. Nieco inaczej zapatrywali się na to jego rywale z torów, którzy w Ekstralidze przekonali się już jak cenne jest zdrowie. Łogaczewa nie "uspokoił" nawet wspomniany karambol w Gdańsku, po którym wracając do zdrowia z uśmiechem na ustach opowiadał, że trzech pierwszych dni po wypadku w ogóle nie pamięta, ale cieszy się, że szybko mógł zacząć samodzielnie jeść i chodzić. Nic więc dziwnego, że część zawodników Ekstraligi przyznawała, że obserwując rozwój kariery Rosjanina, obawia się pojedynków z igrającym z życiem Sergiejem. Dodatkowo Łogaczew zdawał sobie sprawę, że stoi przed życiową szansą i na pewno nie zamierzał kalkulować i zmieniać swojego stylu jazdy, tylko walczyć z Rekinami o jak najlepszy wynik w ekstralidze, bowiem jak podkreślał w wywiadach w Rybniku czuł się jak w domu i wszystkie kluby zainteresowane jego usługami pod kątem sezonu 2020 odsyłał z kwitkiem. I była to słuszna decyzja, bowiem możliwość pewnego miejsca w składzie w drużynie ekstraligowej, była dla rosyjskiego żużlowca kolejnym krokiem w karierze i być może wejściem na wyższy poziom sportowy. Dodatkowo rybnickich sympatyków czarnego sportu bardzo ucieszyło to, że zawodnik podpisał kontrakt na dwa lata i tak komentował swoją decyzję: "Były propozycje, ale z klubów z pierwszej ligi. Ale ja od razu mówiłem wszystkim zainteresowanym, że zostaję w Rybniku Przede wszystkim chcę spróbować i sprawdzić się. Kupuję motory, mam zaplanowane bardziej intensywne treningi niż w poprzednich latach, pojadę na pewno przed sezonem do Krsko na treningi na torze. Wciąż będę korzystał z pomocy mojego dotychczasowego tunera - Mikułowa".
Zatem sezon 2020 miał być dla Rosjanina przełomowy z racji tego, że był to jego pierwszy rok jazdy w najlepszej lidze żużlowej na świecie.
Wielu stawiało sobie jednak pytanie czy młody zawodnik jest na tyle mocnym, by namieszać w Ekstralidze? Wszystko jednak maił zweryfikować sezon i dopiero po jego zakończeniu będzie można stwierdzić czy Łogaczow sportowo dorósł do tego, aby walczyć i wygrywać z najlepszymi. Niestety sezon 2020 dla Rosjanina podobnie jak dla wielu zawodników stanął pod znakiem zapytania. Powodem była pandemia wirusa Covid-19 powszechnie nazwanego koronawirusem, który na całym świecie zbierał śmiertelne żniwa. O tym jak poważna była sytuacja niech świadczy orędzie Premiera Mateusza Morawieckiego i wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego, który zaczął obowiązywać w nocy 14 na 15 marca i miał obowiązywać przez 10 dni, ale tak naprawdę obowiązywał do odwołania. Konsekwencją powyższej decyzji był komunikat, Głównej Komisji Sportu Żużlowego w którym poinformowano o zakazie organizacji zawodów treningowych (sparingów) oraz przeprowadzania zorganizowanych treningów na torach żużlowych początkowo do dnia 1 kwietnia 2020 r., a finalnie do odwołania. W tej sytuacji cały żużel zatrzymał się na 13 długich tygodni. W międzyczasie doszło do wielu nowych ustaleń regulaminowych, renegocjacji kontraktów. Ostatecznie sezon wystartował, a Siergiej wystąpił 10 meczach swojej drużyny, 43 biegach, w których zdobył 63 pkt z bonusami i ze średnią 1,465 pkt/bieg był trzecim zawodnikiem "Rekinów" i 37 w całej lidze. Wyniki te nie powalały z nóg, a jego Rybnik opuścił ekstraligowe szeregi i zawodnik w jednym z wywiadów tak podsumował swoje ligowe osiągnięcia: "Nie uciekam od stwierdzenia, że moje wyniki były sinusoidalne z naciskiem na słabe. Należy jednak wziąć pod uwagę z kim stawałem pod taśmą. Gdzie nie spojrzałeś, gwiazda światowego formatu. Wyciągając na szybko wnioski dostrzegam, iż pod kątem obycia, techniki jestem jeszcze daleko w tyle za Ekstraligą. Dodatkową trudnością okazał się fakt, że praktycznie wszystkie tory były dla mnie nowością. Lwią część stadionów ekstraligowych widziałem po raz pierwszy na żywo. Przekonałem się na własnej skórze, że Ekstraliga jest szalenie wymagająca, ale na pewno nie żałuję, że w końcu spróbowałem w niej jazdy. To było moje marzenie, które udało się spełnić. Już wiem, że będę chciał tam jak najszybciej wrócić. Warto jednak podkreślać, że to był dziwny rok dla żużla, ogólnie sportu. Usprawiedliwianie się, czy użalanie nie leży w mojej naturze, lecz brak sparingów, treningi wyłącznie na własnym obiekcie, te okoliczności nie sprzyjały w budowaniu formy. O tym też dużo razy wspominali moi koledzy z toru i ja się z nimi zgadzam w stu procentach".
Mimo, że wyniki Łogaczewa były jak to stwierdził sam zainteresowany "sinusoidalne", Rybnik po spadku widział w nim jednego z liderów zespołu i zawodnik postanowił pozostać na Śląsku również w roku 2021: "obowiązuje mnie jeszcze roczna umowa i nigdzie się nie ruszam. Uwielbiam Rybnik, w klubie świetnie się czuję, nie mam na co narzekać. Plan zakłada błyskawiczny powrót do Ekstraligi, więc ja z miłą chęcią spróbuję się do tego celu przyczynić. Już raz nam się udało awansować, nic zatem nie stoi na przeszkodzie, żeby powtórzyć ten sukces". Niestety sezon dla ROWU Rybnik był wielkim rozczarowaniem, ale Siergiej wystartował w czternastu spotkaniach pierwszej ligi i i zdobył w nich 147 punktów z dziewięcioma bonusami, a uczynił to wszystko w 71 wyścigach. Taki wynik dał mu średnią biegową 2,197 i było to piąte miejsce w ligowych statystykach i był zdecydowanym liderem swojej drużyny. "Jeśli chodzi o jazdę na trasie, to wszystko jest perfekt. Nad startami musi troszkę popracować. Najważniejsze, że on czyni stałe i dosyć duże postępy. Idzie do przodu niesamowicie. Poza tym to jest dobry duch drużyny. A ja go cenię szczególnie za to, że kiedyś mi się postawił i przy wszystkich się na mnie wydarł. Był taki mecz, co Lech Kędziora robił niekonwencjonalne zmiany i po jednym biegu zmienił Siergieja. Po dziesiątym mieliśmy naradę i poprosiłem szkoleniowca, żeby teraz dał Siergiejowi szansę. Potem podchodzę do zawodnika i mówię: teraz jedziesz. Jak on na mnie wyskoczył. Jak on ma jechać, skoro nie wie, jakie przełożenia dobrać, bo ostatnio był na torze osiem wyścigów wstecz. Powiedziałem: uspokój się Siergiej, popytaj kumpli o ustawienia, wygraj bieg i nie ma sprawy. I on ten wyścig wygrał" - mówił po sezonie w jednym z wywiadów Krzysztof Mrozek. Nic więc dziwnego, że prezes jako priorytet postawił sobie zatrzymanie w swojej drużynie Rosjanina i to właśnie od niego rozpoczął budowanie składu na rok 2022.

Niestety z końcem lutego sytuacja Jewgienija i innych zawodników z rosyjskim paszportem bardzo się skomplikowała i wielkie plany mogły lec w gruzach. Oto bowiem Światem wstrząsnęło to co wydarzyło się w nocy z 23 na 24 lutego 2022 roku. Armia rosyjska na rozkaz Władimira Putina najechała na Ukrainę. Rosyjscy żołnierze wkroczyli m.in. na tereny wschodnich obwodów Ukrainy. Równolegle rozpoczęły się naloty z powietrza. Ostrzelano m.in. Kijów, Charków, czy Lwów. Ukraińskie służby informowały o ofiarach śmiertelnych, liczonych w dziesiątkach istnień oraz rannych cywilach.
Głos w sprawie tych dramatycznych wydarzeń zabrało środowisko sportowe, potępiając działania wojenne w których niektórzy domagali się wykluczenia rosyjskich zawodników ze sportowej rywalizacji. W Ekstralidze zakontraktowanych przed sezonem było kilku rosyjskich zawodników, a wśród nich oprócz Siergieja i zawodników zakontraktowanych w Toruniu na rok 2022 Jewgienija Sajdulina i Emila Sajfutdinowa, dla Sparty Wrocław punkty miał zdobywać Artiom Łaguta. Jego brat Grigorij zawiązał się Motorem Lublin. W Grudziądzu umowę podpisał Wadim Tarasenko, a w pierwszej lidze dla Gdańska punkty miał zdobywać Wiktor Kułakow. Emil jak i Artiom posiadali co prawda polski paszport, ale ten nie miał mieć wpływu na decyzje w tej sprawie. Jednocześnie w polskich ligach żużlowych z prawnego punktu widzenia, nie do końca było możliwe, by pozbawić zawodników z rosyjską licencją prawa startu. Jednak wraz z zaognianiem się konfliktu na linii Ukraina - Rosja świat zaczął alienować z życia społeczno-gospodarczego uznaną za terrorystyczną nację rosyjską i po decyzji FIM również PZM 05.03.2022 wydał oświadczenie w którym zawiesił zawodników rodem z Rosji:
W związku z bezprawną zbrojną inwazją Rosji na terytorium Ukrainy, jak również wobec faktu, że ta brutalna napaść wspierana jest przez państwo białoruskie Polski Związek Motorowy wyklucza aż do odwołania zawodników rosyjskich oraz białoruskich z udziału we współzawodnictwie sportowym w sportach motorowych organizowanym na terytorium Polski . Wyklucza się również reprezentacje tych krajów z udziału w zawodach sportowych rozgrywanych w Polsce.
Ponadto zawodnikom z licencją Polskiego Związku Motorowego zakazuje się startów w zawodach organizowanych na terenie Federacji Rosyjskiej oraz na terenie Republiki Białoruskiej.
Wierzymy, że w obliczu zbrodniczych działań Federacji Rosyjskiej wspieranych przez Republikę Białoruską konieczne jest podjęcie zdecydowanych kroków, które pokażą stanowczy sprzeciw wobec agresji obu tych państw.

Krzysztof Mrozek nie pozostawił jednak lidera zespołu, który oberwał rykoszetem za działania polityków z jego kraju i zatrudnił Rosjanina w roli klubowego mechanika: "Siergiej będzie pracował w klubie jako mechanik. Jeśli ktoś nie zgadza się z tą decyzją, to niech do mnie pisze lub dzwoni. Uważam, że tak trzeba było zrobić - przekazał za pośrednictwem strony klubowej prezes rybnickiego klubu. Łogaczow obecnie jest w Polsce, bo po obozie ROW-u w Zakopanem pozostał w naszym kraju, aby szykować się do sezonu. W obecnej sytuacji politycznej trudno też sobie wyobrazić jego powrót do Rosji. Czymś musi się zająć. Na motocyklach zna się świetnie, stąd pomysł, żeby był mechanikiem. Nie oni zaatakowali Ukrainę, nie biorą w tej wojnie czynnego udziału, a Siergiej nie tylko jest przeciwko temu, co się dzieje, ale i zdecydowanie potępił zbrojne działania rosyjskiej armii. Jednak nie polemizuję z decyzją PZM i FIM".

Zawodnik ostatecznie powrócił do Rosji i ścigał się w rodzimej lidze notując całkiem przyzwoite wyniki. Czy jednak po wojennym zawieszeniu, ukarany zawodnik wróci do ścigania w Polsce?
Z odpowiedzią na to pytanie należy poczekać do zakończenia wojny prowadzonej przez obłąkanego tyrana rządzącego Rosją.

Poza Polską, Łogaczew reprezentowały kluby:
   
Wostok Władywostok,
        Speedway Vetlanda,

Osiągnięcia i starty w finałach:
IME-SEC 2020/R23
IME-SEC 2021/8
IMEJ 2016/3
MEP 2016/6; 2018/5

Kluby w lidze polskiej:
zawieszony

bez klubu
w Polsce

2015 2016 2017 2018 2019-
-2022 zawieszony
2023

Wyniki ligowe zawodnika w barwach toruńskich
Sezon mecze biegi punkty bonusy Średnia
biegowa
Miejsce w
ligowym rankingu
2015 - - - - - -

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt