LAMBERT Robert Alan
Anglia


Robert Alan Lambert urodzony 5 kwietnia 1998 w Norwich, Anglia

Rober w wieku trzech lat po raz pierwszy ujarzmił motocykl. Po czterech latach (2004 rok) po raz pierwszy wziął udział w zawodach na torze trawiastym (grasstrack). I wówczas jego rodzice już wiedzieli co czeka ich syna, a mama Helen tak mówiła tak o jego pierwszych startach: "Kiedy po raz pierwszy zaczął jeździć na trawie, prezentował się świetnie. Nie bał się. Wiedział tylko jedno, że musi jechać na pełnym gazie, co na początku było nieco szokujące. Ale nie strofowaliśmy syna, tylko rozwinęliśmy jego pasję dzięki temu poszedł do przodu. Nigdy też nie stwarzaliśmy presji i gdyby chciał zrezygnować ze startów to miał do tego prawo. Najważniejsze, że on się dobrze bawi, a my i cała rodzina jesteśmy z niego bardzo dumni. To najlepsze co możemy mu na tym etapie zaoferować, bo rodzice są po to aby wspierać, a z czasem czuć dumę z tego jak dziecko się rozwija".
Jednym z większych sukcesów młodego zawodnika w tym okresie był start 15 września 2007 na torze Swingfield w hrabstwie Kent w finale miniżużla na trawie. Zajął w tych zawodach drugie miejsce przegrywając o zaledwie jeden punkt najwyższy stopień podium. Gdy minęły kolejne cztery lata (2008 rok) Robert uzyskał licencję w klasie motocykli o pojemności 250 ccm, a było to podczas meczu ligowego na torze w Eastbourne. Nadal jednak startował na trawie, a z ciekawszych imprez w których brał udział można wymienić:
    Brytyjski finał Grasstrack w Leamington-Spa - awansował do finału gdzie zajął drugie miejsce.
        Mistrzostwa Norfolk & Suffolk Junior Grasstrack
            Mistrzostwa Norwich New Stars Junior Grasstrack
        Wainfleet & District Junior Grasstrack Championship
    Mistrzostwa East Midlands Centre

W roku 2009 Robert rywalizował w brytyjskich Mistrzostwach Świata dla zawodników poniżej 15 roku życia ścigających się na motocyklach o pojemności 250 cm3. Wygrał 7 rund tych zawodów, co dało mu przepustkę do udziału w wyścigach pokazowych na Cardiff Millennium Stadium British Grand Prix, ale najważniejsze były starty w październiku na torze Danebury, gdzie wygrał wszystkie swoje wyścigi i został brytyjskim juniorem nr 1 na trawie. Sukces ten powtórzył w roku 2010 i wówczas przyszedł czas na dorosły klasyczny żużel. W roku 2011 uczeń liceum w Reepham, zyskał bowiem licencję uprawniającą go do startów w klasie motocykli 500 ccm. Starty na klasycznym owalu żużlowym nie sprawiały większych kłopotów młodemu jeźdźcowi i chociaż w sezonie trenował na torze w Rye House i osiągał przyzwoite czasy, nie mógł wystartować w oficjalnych zawodach, ponieważ w Anglii rywalizować mogli zawodnicy którzy ukończyli 15 rok życia. W zaistniałej sytuacji rodzice, prowadzący firmę budowlaną zdecydowali, że wyjeżdżają z synem do Niemiec, gdzie w 2012 roku zawodnik uzyskał niemiecką licencję i brał udział w mistrzostwach do lat 21. Można powiedzieć, że wówczas rodzina Lambertów postawiła wszystko na jedną kartę o nazwie "kariera Roberta". Zainwestowali mnóstwo pieniędzy i czasu, aby syn mógł rozwijać swoją pasję. "Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak drogim spotem jest speedway. Start w jednych zawodach kosztuje 250 funtów, jeśli doliczyć opony, paliwo, olej, koszty podróży i zużycie to są zawrotne sumy. Dla nas dodatkowo wyjazd za granicę oznaczał, że wydaliśmy jeszcze więcej na podróże i koszty zakwaterowania. Zainwestowaliśmy w sprzęt. Ale chyba warto, bo obserwatorzy twierdzą, że Robert jest przyszłym mistrzem świata i byłoby to niesprawiedliwe, gdyby musiał zrezygnować z takiego sukcesu z powodów finansowych" - mówiła mama Roberta, która oprócz pozyskiwania sponsorów brudziła sobie ręce w żużlowych boksach, tankując metanol do motocykli oraz filmując każdy wyścig, w którym Robert brał udział, aby team maiła materiał do analizy i wyciągania wniosków. Do rodzinnego zespołu, w którym Tata Paul pełnił rolę mechanika, dołączył też niemiecki menadżer Rene Schafer, który jak podkreślał senior rodu, był kluczową postacią w rozwoju zawodnika na początkowym etapie jego kariery.

31 maja 2013 rodzina Lambertów powróciła na Wyspy Brytyjskie, bowiem zawodnik podpisał kontrakt z King’s Lynn Young Stars. Promotor klubu, Buster Champan, od dawna podziwiał utalentowanego zawodnika i wierzył, że przyjmując go do swojej drużyny, trafia w idealny moment w jego karierze, by ten wypłynął na szerokie wody ligi brytyjskiej i mówł: "Swego czasu sprowadziliśmy Darcy Warda na początku jego kariery i każdy wie co ten osiągnął w żużlu. Wierzę, że Robert może zrobić to samo, a nawet więcej". Lambert zajął miejsce Chrisa Widmana w młodzieżowych rezerwach King’s Lynn i w niespełna tydzień po parafowaniu umowy, bo 5 czerwca 2013 zadebiutował w meczu przeciwko Buxton Hitmen i zdobywając 15 punktów wygrał 5 z 6 wyścigów, poprowadził "młode Lwiątka" do wygranej 52:43. Po tak udanym debiucie, w kolejnym roku, gdy tylko skończył 16 lat został powołany do drużyny King Lynn Stars w Elite League, a także pojawił się w lidze Duńskiej punktując dla Outrup oraz w Niemczech, gdzie zasilił szeregi Berghaupten.

W roku 2015 jego średnia meczowa z "urzędowej" 3,00 pod koniec sezonu wzrosła do 5,32. Pozostał w Elite League (Kings Lynn), ale aby zyskać kolejne starty podpisał również umowę w Premier League (Peterborough). Ale najważniejszą imprezą w jakiej wziął udział był start w roli rezerwowego w Grand Prix. Zawodnik cieszył się z tej nominacji i choć traktował to wyzwanie bardziej jako zbieranie doświadczenia i podpatrywanie najlepszych zawodników na świecie, to w 20 biegu na Millenium Stadium w Cardiff wyjechał do swojego pierwszego biegu w GP i …. zdobył swój pierwszy punkt w cyklu wyłaniającym mistrzów świata. Jako siedemnastolatek miał już naprawdę spore doświadczenie, ale ciągle chciał startować więcej, by być jeszcze lepszym. Dlatego w listopadzie 2015 angielski talent podpisał kolejny zagraniczny kontrakt z beniaminkiem Elitserien - Masarną Avesta i w roku 2016 stał się ligowym partnerem m.in. torunianina Adriana Miedzińskiego, a dyrektor sportowy Robert Uppgard mówi, dla speedwaynyheter.se: "Wielu kibiców Avesty prawie zażądało podpisania umowy z Lambertem. Dlatego w kilka tygodniu uzgodniliśmy warunki kontraktu i mamy podpisaną umowę". Jednak po rocznym romansie z Masarną, zmienia klimat w Szwecji i startuje dla Rospiggarny. Na tym etapie kariery, rozwój Lamberta pobiegał wręcz fantastycznie. Punktował w Szwecji, Anglii (trzeci rok z rzędu startował w Elite League dla Kings Lynn Stars, ale w Premier League punktował dla Newcastle) , Niemczech (wystartował w jednym spotkaniu dla swojego klubu DMV White Tigers). Z kolei w Mistrzostwa Wielkiej Brytanii do lat 21 w części zasadniczej zawodów zdobył komplet punktów i był niepokonany, ale tak jak w przed rokiem, w finale zajął dopiero drugie miejsce: "to irytujące. Nigdy nie wygrywam, zawsze jestem na drugim miejscu. To musi się zmienić w następnym roku, to, czego nie udało mi się wygrać w tym roku, będzie w przyszłym " - mówił po zawodach.

Sezon 2016 to kolejne znaczące kroki w sportowej karierze. Po raz pierwszy wziął udział w mistrzostwach Wielkiej Brytanii seniorów, gdzie zajął 3 miejsce: "Cieszę się, że udało mi się zdobyć trzecie miejsce w mistrzostwach Wielkiej Brytanii w pierwszym roku, co było wspaniałym doświadczeniem, zrobię wszystko, aby być lepszym niż w 2016 roku". Do swoich sukcesów ligowych i indywidualnych dopisał pierwszy medal mistrzostw świata, a był to brązowy krążek wywalczony w trzech turniejach wyłaniających IMŚJ. Postawa ta została dostrzeżona przez brytyjskich działaczy menadżer reprezentacji Anglii Craig Cooka nominował go do startów w Pucharze Świata, gdzie w pięciu biegach zdobył 3 pkt. Wystarczyło to jednak, do tego aby Brytyjczycy sensacyjnie zajęli drugie miejsce za reprezentacją Polski, a młody Anglik w pierwszym swoim starcie przyjechał przed jednym z biało-czerwonych liderów, Przemysławem Pawlickim (10 pkt). Co ciekawe debiutując w DPŚ Lambert został najmłodszym reprezentantem Wielkiej Brytanii na żużlowym mundialu.
Jego wyniki nie umknęły uwadze działaczy najsilniejszej ligi świata i osiemnastoletni Brytyjczyk otrzymał propozycje startów w Polsce, ale odmówił kilku klubom. Jesienią 2016 roku wystąpił jednak w Memoriale Alfreda Smoczyka w Lesznie i po tej imprezie powrócił temat jego występów na polskich torach również ekstraligowych. Zawodnik nieoczekiwanie jednak wybrał drugą ligę i trafił na sezon 2017 do Motoru Lublin, a swoją decyzję uzasadnił w wywiadzie: "Nie chciałem być w drużynie, w której miałbym okazję odjechać dwa mecze w sezonie. Dlatego zdecydowałem się na drugą ligę. Wybrałem Lublin, bo udało nam się szybko osiągnąć porozumienie w sprawie współpracy. Chcę dać z siebie jak najwięcej i jeśli będzie szansa zająć najwyższe miejsca w tabeli z moim zespołem, to chciałbym mieć w tym swój udział". I tak się stało, bowiem Anglik okazał się rewelacją ligi. Co prawda w związku ze zobowiązaniami w swojej macierzystej lidze, w lubelskiej drużynie wystąpił tylko w siedmiu spotkaniach oraz 47 biegach, ale zdobył łącznie 109 punktów i był najlepszym zawodnikiem Motoru pod względem średniej biegopunktowej, która wyniosła 2,298, co cieszyło lubelskich działaczy i samego zawodnika: "Nie ulega wątpliwości, że podpisanie przeze mnie kontraktu w Lublinie było słuszną decyzją. Na początku sezonu oczywiście nie wiedziałem co się wydarzy, ale byłem bardzo optymistycznie nastawiony. To był mój pierwszy rok jazdy w polskiej lidze, więc jestem szczęśliwy, że zarówno ja, jak i cały mój zespół mogliśmy po zakończeniu rozgrywek napić się szampana, bo wszystko ułożyło się po naszej myśli. Rozgrywki w Polsce są bardzo ciężkie. Jazda w waszym kraju wymaga innego podejścia niż do meczów w Wielkiej Brytanii. Na Wyspach zawody żużlowe odbywają się na zasadzie frajdy, a w polskiej lidze wszystko jest dużo poważniejsze. Tutaj muszę być maksymalnie skoncentrowanym przez całe spotkanie. Dzięki startom w Motorze rozwinąłem się jako żużlowiec". Brytyjczyk również indywidualnie zdobył wiele trofeów, wód których obok młodzieżowego championatu Wielkiej Brytanii,  najcenniejszym było Mistrzostwo Europy Juniorów, po które sięgnął w łotewskim Daugavpils. Nie mógł być jednak zadowolony z występu w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów, które zakończył na siódmej lokacie w klasyfikacji generalnej.
Nic więc dziwnego, że działacze z Lublina po awansie do pierwszej ligi z miejsca przedłużyli kontrakt ze swoim liderem, który wiedział, że w znanym mu otoczeniu łatwiej będzie o sukces na wyższym szczeblu rywalizacji. I sukces był. w 2018 roku wystąpił we wszystkich 18 meczach swojej drużyny, 86 biegach, w których zdobył 187 pkt z bonusami i ze średnią 2,174 pkt/bieg był 2 zawodnikiem "Koziołków" i 7 w całej pierwszej lidze. Zawodnik formę ligową z Polski potwierdził indywidualnie w swojej ojczyźnie broniąc indywidualne mistrzostwa w kategorii juniorskiej, a w seniorskiej sięgnął po swoje pierwsze złoto. Powrócił też na podium IMŚJ, bowiem podobnie jak przed dwoma laty zajął trzecie miejsce, choć po dwóch turniejach wcale ten sukces nie był taki pewny. Zawodnik wierzył jednak w końcowy sukces i w trzeciej odsłonie cyklu, na torze w Padubicach uzbierał 18 punktów co dało mu srebrny medal, który tak komentował: "silnik, który powinienem tu przywieźć, zaginął, więc musieliśmy zmienić plany i sprowadzić inny z Anglii. Szybko jednak znaleźliśmy odpowiednie ustawienia i wszystko się dobrze skończyło. Po dwóch pierwszych rundach jestem zadowolony z trzeciego miejsca. Chciałem oczywiście złota, ale wiem, że po drugiej rundzie było to mało prawdopodobne, ale nie poddałem się i się udało". Warto w tym miejscu też odnotować pierwszy medalowy sukces w dorosłym międzynarodowym żużlu, bo zawodnik zajął trzecie miejsce w cyklu SEC.

Mistrz Anglii i medalista mistrzostw Europy, w rok 2019 wchodził z ogromnymi nadziejami. A miał to być najtrudniejszy ligowy sezon w karierze, bo Robert Lambert miał zmierzyć się z najsilniejsza ligą świata - Ekstraligą i mówił: "Od najmłodszych lat wiedziałem, że polska liga jest najlepsza na świecie i kiedyś będę chciał stać się jej częścią. Myślę, że każdy zawodnik zza granicy marzy, żeby ścigać się w Polsce. Zdawałem sobie jednak sprawę, że to jest bardzo wymagająca liga, w której zetknę się z wielkimi oczekiwaniami, potężną presją oraz parciem na wynik. Polacy podchodzą do żużla z nastawieniem, że po prostu musisz wygrać. Z tego względu uznałem, że podpiszę tu kontrakt dopiero jak poczuję, że jestem w stu procentach gotowy na to wyzwanie. W tym wypadku nie można było podjąć żadnej pochopnej decyzji. Nie ukrywam, że czułem się podekscytowany całą tą sytuacją. Cieszyłem się, że mogę zdobywać nowe doświadczenia i przekonywać się na własnej skórze jak to wszystko działa w Polsce. Byłem zdumiony, że na meczach pojawia się tak wielu kibiców, którzy wspierają swoją drużynę. Na każdym kroku było widać u nich ogromną pasję oraz zaangażowanie". Zderzenie z poważnym żużlem było dla Roberta może nie bolesne, ale dość trudne, bo patrząc wprost na średnią biegową można odnieść wrażenie, że zawodnik nie podołał wyzwaniu, ale nic bardziej mylnego. W drużynie ekstraligowego beniaminka z Lublina, stanowił bowiem mocną rezerwę na pozycji zawodnika do lat 23 i często wspomagał swoją drużynę w najtrudniejszych momentach. Co więcej do szóstej kolejki wspólnie z Mikkelem Michelsenem dźwigał ciężar odpowiedzialności za wynik drużyny, która startowała bez kontuzjowanego Andreasa Jonssona i bez czekającego na powrót do ścigania po wpadce dopingowej Grigorija Łagutę. Ostatecznie nieco sensacyjnie Lublin utrzymał status ekstraligowca, a w pewnym momencie sprawiał nawet wrażenie, że ma ochotę na awans do fazy play-off. Robert zdominował młodzieżowe ściganie w Anglii, gdzie po raz trzeci stanął na najwyższym stopniu podium IM Wielkiej Brytanii.
Niestety w sezonie tym zawodnik zaliczył również pierwszy poważny wypadek. Oto bowiem w toruńskiej rundzie SEC, zawodnik uczestniczył w fatalnie wyglądającej kraksie, w której omal nie przejechał po głowie Andersa Thomsena. Po tym zdarzeniu całą uwagę skupiono na Duńczyku, ale nikt nie przypuszczał, że poważniejszego urazu nabawił się Anglik. Lambert zresztą sam bagatelizował kontuzję, a po upadku o własnych siłach wrócił do parku maszyn. Po kilku minutach wygrał powtórkę wyścigu, a tego wieczoru wystąpił jeszcze w dwóch kolejnych biegach. Nikt więc nie przypuszczał, że po dokładnych badaniach uraz będzie aż tak poważny, bo zawodnik doznał urazu kręgosłupa w którym ucierpiały kręgi T4 i T5. To spowodowało, że musiał zrezygnować z udziału w brytyjskim finale SEC, bowiem potrzebował znacznie więcej czasu na odpoczynek i rehabilitację. Wypadek ten z całą pewnością odbił się również na wynikach zawodnika do końca sezonu.

Rok 2020 miał był jednak nowym rozdziałem i Robert o tym wiedział. W Lublinie oczekiwano, że utalentowany Brytyjczyk zostanie na kolejny rok, ale zawodnikowi nie podobała się rola w zespole jaką musiał pełnić. Wchodząc do meczu spod niewdzięcznej ósemki, nie wiedział, kiedy zostanie puszczony w bój. Ta niepewność, rozpoczynanie startów w momencie, kiedy koledzy byli często już po dwóch biegach, rzutowała na jego wyniki, a dokładniej ich brak. Frustracja narastała dlatego postanowił zmienić klimat i tak trafił do ROWu Rybnik. W drużynie Rekinów, która awansował do ekstraligi miał być pierwszoplanową postacią, bowiem działaczom po awansie nie udało pozyskać się wielkich nazwisk. Ale zawodnik nie bał się tej roli. Co prawda przypadła my również rola rezerwowego, ale otrzymał obietnicę startów z tej pozycji od początku zawodów, co mu bardzo odpowiadało. Niestety sezon 2020 dla Roberta podobnie jak dla wielu zawodników stanął pod znakiem zapytania. Powodem była pandemia wirusa Covid-19 powszechnie nazwanego koronawirusem, który na całym świecie zbierał śmiertelne żniwa. O tym jak poważna była sytuacja niech świadczy orędzie Premiera Mateusza Morawieckiego i wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego, który zaczął obowiązywać w nocy 14 na 15 marca i miał obowiązywać przez 10 dni, ale tak naprawdę obowiązywał do odwołania. Konsekwencją powyższej decyzji był komunikat, Głównej Komisji Sportu Żużlowego w którym poinformowano o zakazie organizacji zawodów treningowych (sparingów) oraz przeprowadzania zorganizowanych treningów na torach żużlowych początkowo do dnia 1 kwietnia 2020 r., a finalnie do odwołania. W tej sytuacji cały żużel zatrzymał się na 13 długich tygodni. W międzyczasie doszło do wielu nowych ustaleń regulaminowych, renegocjacji kontraktów. Ostatecznie sezon wystartował, ale Lambert wywiązał się z powierzonej mu roli. Wystąpił w 14 meczach swojej drużyny, 80 biegach, w których zdobył 147 pkt z bonusami i ze średnią 1,838 pkt/bieg był liderem "Rekinów" i 22 zawodnikiem w całej lidze. Niestety dobra postawa "Lambo" - jak nazwali go kibice w Polsce - nie uchroniła ROWu przed spadkiem do pierwszej ligi.
Szukając startów w "pandemicznym sezonie" zawodnik podpisał również kontrakt w niemieckiej drużynie Wolfe Wittstock,
która debiutowała w polskiej lidze. Wilki powołały Anglika na 3  mecze, a ten odpłacił się niemal perfekcyjną jazdą, bowiem wygrał 12 z 16 biegów, 3 razy przyjechał na trzeciej pozycji i zapisał na swoim koncie 1 taśmę, co dało średnią mu 2,438 pkt/bieg. Niemiecka drużyna nie odegrała jednak większej roli w polskich rozgrywkach, ale brak sukcesów w polskich ligach, zawodnik powetował sobie indywidualnie, bowiem odniósł życiowy sukces sięgając po złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Europy, stając się tym samym siódmym mistrzem w erze SEC. Nowy indywidualny mistrz Europy na czoło klasyfikacji wysunął się po świetnym dla siebie i przy okazji zwycięskim trzecim turnieju w w Gnieźnie. W przedostatnich zawodach w Rybniku nie wszedł do finału, ale w finałowej batalii w Toruniu Robert wytrzymał presję i wygrał cały turniej czym wywalczył sobie prawo do startów w Grand Prix 2021 roku:
"To niewiarygodne. Pokonałem naprawdę długą drogę, żeby znaleźć się tu gdzie teraz jestem. To jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. W zeszłym roku byłem blisko, ale zaspałem w ostatniej rundzie. Przez cały wieczór mocno walczyłem z Leonem, wiedziałem, że o mistrzostwie może zadecydować pojedynczy bieg, więc byłem w pełni skupiony. Pokazałem, że mogę ścigać się na wysokim poziomie. W sezon 2021 na pewno wejdę jeszcze bardziej zmotywowany i skupiony, bo sukcesy w tak ważnych turniejach jak Grand Prix są moim największym celem".

Po kolejnym udanym sezonie na rok 2021, ustawiła się kolejka chętnych na usługi młodego, ale już utytułowanego Anglika. Ten znając swoją wartość, mógł tym razem w negocjacjach liczyć na pewne miejsce w składzie i kontrakt życia, bowiem w polskiej lidze wprowadzono obowiązek posiadania w składzie zawodnika do lat 24, a Anglik uchodził za najskuteczniejszego jeźdźca na tej pozycji. Gdy nastał okres transferowy Indywidualny Mistrz Europy, nie przebierał w ofertach, nie podróżował po klubach nie podbijał stawki, tylko szybko doszedł do porozumienia z powracającym po rocznej banicji w pierwszej lidze Apatorem Toruń. Tym samym miał po raz czwarty startować w drużynie beniaminka, a kulisy rozmów odsłonił Adam Krużyński: "Robert miał bardziej lukratywne oferty, przekraczające naszą pod względem finansowym nawet o 30 procent. Wybrał Toruń z innych powodów niż pieniądze My rozmawialiśmy z nim bardzo konkretnie. Nie ukrywam, że dla nas był to pierwszy wybór. Wchodząc do Ekstraligi, po zmianie przepisów, wiedzieliśmy, że decyzja o zakontraktowaniu zawodnika do lat 24 z najwyższej półki, może być kluczowa dla wyniku, jaki uda nam się zrealizować w przyszłym roku. Większość klubów będzie miała słabszego zawodnika albo takiego, który buduje dopiero swoją karierę. Wybór najskuteczniejszego, a Robert Lambert wydaje się być na dzień dzisiejszy najlepszą alternatywą, od początku był naszym priorytetem. Na pewno ta nasza oferta nie była najlepsza pod względem finansowym. Doskonale wiedzieliśmy, że Robert ma oferty przewyższające nasze warunki finansowe, które mogliśmy mu zaoferować. Z rozmów z Brytyjczykiem wynikało, że bardzo duże znaczenie dla niego miało w jakiej drużynie wystartuje, z jakimi kolegami. Poza tym Toruń jest areną cyklu Grand Prix, w którym Lambert chce zaistnieć i odegrać rolę takiego challengera z sukcesem. Wszystkie te aspekty zaważyły na tym, że Robert był przekonany do oferty toruńskiego klubu". Z kolei zawodnik takimi oto słowami przywitał się z Toruniem i uzasadniał swoją decyzję: "Z każdym kolejnym sezonem, moja kariera rozwija się i nabiera tempa. Gdy zmieniły się przepisy, to nie odniosłem wrażenia, że wpłynęło to na większe zainteresowanie moją osobą. Ja już wcześniej byłem pewny, gdzie spędzę następny sezon, więc nie miało to znaczenia. Jestem bardzo podekscytowany, że w przyszłym sezonie będę częścią Apatora Toruń. Z Motoareną w Toruniu mam świetne wspomnienia, dzięki sukcesowi jaki świętowałem w tym roku na tym obiekcie. Lubię ten tor. Czuję się na nim dobrze i wiem, że może być na nim naprawdę dobre ściganie. Mam nadzieję, że będzie to dla mnie ekscytujący sezon, nie tylko ze względu na zmianę klubu. Zanim spotkamy się na torze i stadionie trzymacie się zdrowo i dbajcie o siebie. Z optymizmem patrzę na spotkanie z Wami w sezonie 2021. Nie będę krył, że dla mnie istotne jest to, żeby wokół siebie mieć przyjazne otoczenie. Duch w drużynie i atmosfera jest bardzo ważna, by odnosić sukcesy i wygrywać kolejne mecze. Doskonale znamy się z Jackiem i Chrisem Holderami. To taki mały bonus kontraktu w Toruniu, że będę jeździł z nimi w jednym zespole. Żużel to tak dziwny sport, pełen wzlotów i upadków, że możesz zrobić wszystko dokładnie tak samo, a w kolejnym sezonie pojechać zupełnie inaczej. Skupiam się teraz na tym, by przygotować się do sezonu dokładnie tak jak przed rokiem. Jeśli coś funkcjonowało, to nie będę tego zmieniał. Kluczem do sukcesów jest to, by żużel sprawiał radość. W tym sezonie speedway dawał mi ogromną satysfakcję. Jak robisz to, co kochasz, to wyniki samej przyjdą. Przede wszystkim chcę być konsekwentny w cały sezonie i jeździć na równym, wysokim poziomie, tak by zdobyć jakieś medale, podobnie jak w tym roku".
I żużel sprawiał mu radość. Transfer Anglika okazał się strzałem w dziesiątkę w wykonaniu Apatora Toruń. Brytyjczyk ze średnią 2,083 punktu na wyścig był pierwszą strzelbą Aniołów, dziewiątą całej Ekstraligi i najlepszym zawodnikiem na pozycji jeźdźców do lat 24. W ogromnym stopniu przyczynił się do spokojnego utrzymania beniaminka w Ekstralidze. Dlatego nie krył zadowolenia po zakończeniu rozgrywek: "Po pierwszym nieudanym sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej przemyślałem sobie wiele rzeczy odnośnie mojego podejścia mentalnego, przygotowania fizycznego oraz kwestii sprzętowych. Ciężko pracowałem nad wszystkimi wymienionymi aspektami i starałem się je doskonalić. Uważam, że dzięki temu znacząco poprawiłem swoje wyniki. Myślę, że moja kariera zmierza we właściwym kierunku. Znalazłem się na drodze, która może zaprowadzić mnie do czegoś wielkiego. Dlatego uważam, że był to całkiem dobry sezon, na pewno lepszy niż poprzedni. Widać to w średniej biegowej i pozycji w TOP10 Ekstraligi. Myślę, że patrząc na całokształt, to były dla mnie udane rozgrywki. Jestem zadowolony ze swoich osiągnięć". Działacze Apatora doskonale przewidzieli taki scenariusz i nie mieli więc wątpliwości przed sezonem podpisując z Brytyjczykiem dwuletni kontrakt. Ucięli tym samym zakusy innych klubów na złożenie kontroferty na sezon 2022. Robert jednak nie zamierzał nic zmieniać. W Toruniu znalazł życiową partnerkę, a MotoArena sprzyjała mu jak mało który tor i snuł ambitne plany na kolejny na drugi rok startów z Aniołem na piersi: "Chciałbym dalej być liderem tej drużyny tak, jak to było w minionym sezonie. Patrząc na nazwiska w składzie zdecydowanie tworzymy mocną drużynę. Z Patrykiem i Emilem w kadrze będziemy silniejsi. Dzięki nim wzrastają nasze szanse na play-off, o co będziemy walczyć. Właśnie play-off to nasz cel numer jeden. To że czterech z nas będzie startowało w GP jest pewnym problemem, ale to oznacza również, że jesteśmy silnym zespołem. Posiadanie czterech żużlowców ze światowej czołówki to zdecydowanie pozytywna sprawa.
Poza ligą Robert Lambert wpisał się na listę złotych medalistów Mistrzostw Świata Par, co nie udało się w ostatnich latach wielu Brytyjskim zawodnikom. Sukces ten był tym bardziej wymowny, że lider Anglików Tai Woffinden w pierwszym turnieju SoN doznał kontuzji i drugiego dnia na torze w Menchesterze reprezentacja Wielkiej Brytanii w składzie Robert Lambert - Daniel Bewley miała bronić podium, a tymczasem spłatała psikusa i polskim faworytom i w ostatnim biegu dnia pokonała pokonała parę Bartosz Zmarzlik - Maciej Janowski i stanęła na najwyższym stopniu podium. Był to już po tryumfie w roku 2020 w IME, drugi znaczący medal Roberta Lamberta na arenie międzynarodowej.
Niestety w cyklu Grand Prix nie było już tak dobrze. Zawodnik przeplatał doskonałe biegi słabszymi i w końcowym rozrachunku sklasyfikowany został na dziesiątej pozycji, a to nie premiowało go do startów w kolejnym roku w elitarnym gronie żużlowców walczących o tytuł najlepszego jeźdźca na świecie. Promotorzy cyklu dostrzegali jednak potencjał we wschodzącej gwieździe Brytyjskiego speedwaya i przyznali mu stałą dziką kartę na rok 2022. Robert nie zamierzał zmarnować tej szansy, dlatego rozstał się z Tomaszem Gaszyńskim -byłym menadżerem Tomasza Golloba i nawiązał współpracę Jasonem Crumpem: "Mieliśmy różne spojrzenie na wiele spraw oraz nieco inny styl pracy, dlatego zdecydowałem, że będzie lepiej jeśli się rozstaniemy. W żużlu do osiągania najwyższych celów potrzebne jest bezwzględne porozumienie na linii team-zawodnik. Dziękuję Tomaszowi za poświęcony mi czas i mogę zapewnić, że rozstaliśmy się w zgodzie. Wciąż mam bardzo ambitne plany i marzy mi się miejsce co najmniej w pierwszej szóstce Grand Prix". Zmiana ta wskazywała jak bardzo poważnie Brytyjczyk podchodził do swojej kariery. Przed rokiem aby móc osiągać jeszcze lepsze wyniki przeprowadził się do Polski i nie żałował pieniędzy na profesjonalny team. W pierwszym roku startów w GP pomagał mu były menedżer Tomasza Golloba, Tomasz Gaszyński, w kolejnym współpraca miał opierać się na wiedzy Jasona Crumpa. I to mogło mieć duże znaczenie w walce o światowy chamipionat. Australijczyk co prawda nie mógł wsiąść za Brytyjczyka na motocykl, ale współpraca mogła zupełnie odmienić wschodzącą gwiazdę, bo uwag trzykrotnego mistrza świata po prostu nie można było zignorować, a przy tym sama świadomość obecności legendy w boksie z całą pewnością dodawała pewności siebie. Dodatkowo Crump mając ciągły kontakt z żużlem i torem, doskonale zdawał sobie sprawę jak wyglądał współczesny żużel i jak dużą rolę odgrywała odpowiednia regulacja sprzętu. Nie bez znaczenia był zatem fakt, że Jason podobnie jak jego nowy podopieczny od lat był klientem Ashleya Hollowaya i doskonale znał charakterystykę jego silników i mógł pomagać Robertowi wybierać odpowiednie ścieżki w czasie zawodów, zwracać uwagę na najważniejsze aspekty, ale przede wszystkim pomóc w dobieraniu najlepszych ustawień silnika. I współpraca ta opłaciła się. Anglik mocno skupił się na Grand Prix w którym zajął piątą lokatę, a do najniższego stopnia podium zabrakło mu zaledwie 3 punktów. Robert wspierał też brytyjską reprezentację i w Drużynowych Mistrzostwach Europy jego drużyna musiała uznać wyższość tylko Polskiej reprezentacji z Patrykiem Dudkiem w składzie. To co nie udało się w DME Lambert odbił sobie w Speedway off Nations gdzie wspólnie z Danielem Bewleyem odprawił z kwitkiem Australijczyków, Szwedów czy Polaków.

W lidze zawodnik musiał jednak radził sobie sam i wszelkie konsultacje prowadził z mechanikami teamu, którzy byli z nim na każdych zawodach. Niestety po wykluczeniu zawodników rosyjskich ze sportowej rywalizacji w sezonie 2022 Lambo musiał wziąć na swoje barki znacznie większy ciężar odpowiedzialności za wynik zespołu. I trzeba obiektywnie powiedzieć, że podołał temu zadaniu. Był niekwestionowanym liderem toruńskiego teamu. Startował jako zawodnik do lat 24, ale niemal w każdym meczu brał ciężar walki o ligowe punkty na swoje barki. Był pewniakiem w czteroosobowej talii seniorów. W meczach ligowych nie schodził poniżej 10 pkt. Nic więc dziwnego, że odjechał największą liczbę biegów. Przez cały sezon dopiero w meczu brąz odjechał zawody w których indywidualnie nie wygrał biegu, ale wyścigi z jego udziałem i tak kończyły się co najmniej remisowo. W wielu meczach gdyby nie Brytyjczyk drużyna Aniołów, byłaby zespołem bez wiary w sukces i pomysłu na pokonanie rywala. To właśnie on wiele razy dawał pierwszy sygnał do odrabiania strat.
Nikogo zatem nie nie dziwiło, gdy jeszcze w trakcie sezonu toruńscy działacze doszli do porozumienia z angielskim żużlowcem i parafowali z nim dwuletni kontrakt licząc, że podobnie jak w roku 2022 będzie liderował anielskiej drużynie.

Niestety kolejny sezon w wykonaniu Roberta był nieco słabszy. Co prawda z Aniołami zdobył swój pierwszy medal DMP, gdy zdołał wspiąć się na trzeci stopień podium, ale jego kilka słabszych lub przeciętnych meczów mogło mieć wpływ na to, że Apator nie znalazłby się w fazie play-off. Ostatecznie średnia Anglika spadała poniżej dwóch punktów na bieg, a wpływ na to miały przede wszystkim mecze wyjazdowe, które nie były mocną stroną Lamberta. Brytyjczyk kompletnie rozczarował w Krośnie, gdzie zdobył tylko dwa punkty. Po jego myśli nie poszło również m.in. spotkanie w Lublinie. Jednak najbardziej dwudziestopięciolatek rozczarował w fazie play-off, gdy nie wyciągnął wniosków z poprzedniego nieudanego pojedynku we Wrocławiu i ponownie był cieniem samego siebie. To głównie jego beznadziejny występ odebrał torunianom szansę na awans do finału i walkę o złoty medal. Zawodnik po meczu przeprosił kibiców, ale trudno uznać, by to załatwiało sprawę. Stały uczestnik GP zdawał sobie z tego sprawę i postanowiło odpokutować swoje winy tylko w jeden sposób, czyli dwoma fantastycznymi występami przeciwko Włókniarzowi Częstochowa. I odpokutował, ale różnica pomiędzy średnią domową a wyjazdową u Brytyjczyka wyniosła aż 0,550 pkt/bieg. To sprawiło, że drugi z najskuteczniejszych zawodników brązowego medalisty Ekstraligi uplasował się dopiero na 19 miejscu w ekstraligowej hierarchii. W Toruniu kibice od lidera i żużlowca z mistrzowskimi aspiracjami oczekiwali mimo wszystko dużo więcej. Na Motoarenie Lambert zazwyczaj był jednak mocnym punktem zespołu. O prędkości w jego motocyklach przekonał się sam Bartosz Zmarzlik, którego Brytyjczyk w rundzie zasadniczej wyprzedził na samej mecie i dał torunianom zwycięstwo, a na Gali Ekstraligi toruński zawodnik został wyróżniony za ten bieg nagrodą za "wyścig sezonu". Tak więc statuetka i brązowy medal osłodziły przeciętny sezon w wykonaniu zawodnika z dobrze zaprezentował się w cyklu Grand Prix i utrzymał się w stawce na rok 2024.

Działacze w Toruniu mimo słabszego wyniku ciągle dostrzegali potencjał Anglika i w okienku transferowym przedłużyli z nim trwający kontrakt do roku 2025. To świadczyło o dobrej współpracy pomiędzy stronami i obopólnym zaufaniu na zbudowanie dobrego wyniku dla Torunia. A było to możliwe, bo należało mieć nadzieję, że "Lambo" może mieć znacznie lepsze wyniki nie tylko w lidze polskiej i szwedzkiej, gdzie zmienił Avestę na Vastervik, ale z pewnością miał realne szanse powalczyć o podium cyklu Grand Prix. Zanim jednam miały nadejść sukcesy u Anglika doszło do dwóch zamian. Pierwsza dotyczyła życia prywatnego, bowiem zakochany Anglik postanowił oświadczyć się toruniance Julii, która była m.in. fotoreporterem w toruńskim parkingu Do oświadczyn doszło podczas pobytu w Dubaju, gdzie Robert uklęknął przed Polką i poprosił ją o rękę i 21 listopada 2023 roku Julia powiedziała "tak". Podczas pobytu w Dubaju para zdecydowała się na odwiedzenie rozmaitych miejsc. Julia i Robert pojawili się między innymi w popularnej restauracji Nusr-Et. Właścicielem tego lokalu jest Nusret Gokce, znany szerzej jako "Salt Bae". Ten turecki restaurator specjalizuje się w serwowaniu steków i burgerów. O jego popularności świadczy choćby to, że na Instagramie zgromadził już... 54 mln obserwujących. "Zawsze byliśmy miłośnikami dobrych steków. Razem z Julią śledziliśmy Salt Bae na Instagramie. Wiedząc o tym, że ma restaurację w Dubaju, chcieliśmy spróbować jego specjałów. Wobec tego zarezerwowaliśmy stolik. Mieliśmy szczęście, bo Gokce akurat był w Dubaju i gdy spożywaliśmy posiłek, podszedł do naszego stołu, by upewnić się, czy wszystko jest w porządku. Po krótkiej rozmowie, poprosiliśmy legendę o zdjęcie - mówił Robert Lambert w rozmowie ze "Speedway Star". Jedną z najpopularniejszych pozycji w tej restauracji jest stek okraszony złotem ("Nursed Golden Steak"). Jego cena w przeliczeniu na złotówki to nieco ponad... 1800 złotych. "Golden Ottoman Steak" czy "Golden Istanbul Steak" kosztują natomiast blisko 5400 złotych. Ci, którzy decydują się na "złote" przysmaki, muszą więc głębiej sięgnąć do kieszeni. Są oczywiście też tańsze pozycje. Burgera z frytkami można nabyć za niecałe 200 zł. Można zatem powiedzieć, że "Lambo" nieco odmienił polskie przysłowie "przez żołądek do serca mężczyzny", bo postanowił "przez żołądek trafić do serca swojej wybranki", by ta zapamiętała ten szczególny dzień do końca życia.
Szczęśliwi narzeczeni pochwalili się migawkami z oświadczyn w mediach społecznościowych, a pod zdjęciami w komentarzach pojawiły się liczne gratulacje. Odezwali się m.in. Josh Pickering, Jaimon Lidsey, Artiom Łaguta czy Grzegorz Zengota i Patryk Dudek.

Z kolei druga zmiana związana była ze speedwayem, bowiem zawodnik zdecydował się zmienić cały team mechaników. Media z miejsca podchwyciły wyimaginowaną sensację, w której Brytyjczyk po prostu zrezygnował ze swoich mechaników i wybrał inną opcje. Zaniepokojony tymi pomówieniami zawodnik wyjaśnił w wywiadzie: "W odpowiedzi na opublikowany artykuł dotyczący mojej współpracy z mechanikiem, pragnę sprostować nieścisłości i wyjaśnić sytuację. Rozstaliśmy się z Kamilem w pełnej zgodzie, a ta decyzja była dla mnie niezwykle trudna, ze względu na doskonałe relacje zawodowe i brak jakichkolwiek problemów między nami. Podkreślam, że decyzja o zakończeniu współpracy z mechanikiem wynikała wyłącznie z przenosin warsztatu w nowe miejsce. Nowa lokalizacja byłaby dla Kamila ponad trzy godziny drogi od jego domu, co oznaczałoby długotrwałe podróże, zwłaszcza w trakcie sezonu żużlowego. Ważne jest dla mnie utrzymanie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym, dlatego podjęliśmy decyzję, że taka sytuacja byłaby dla Kamila niekomfortowa w dłuższej perspektywie. Mimo rozstania, Kamil pozostaje w moim zespole do końca bieżącego roku, a nasza relacja zawodowa nie przekłada się na zakończenie naszej prywatnej znajomości. Nadal utrzymujemy bardzo dobry kontakt".
Toruński lider zaznaczył także, że interesy jego byłego już mechanika są bardzo ważne, dlatego pomógł mu w otrzymaniu pracy u Leona Madsena: "Krótko po podjęciu decyzji o zmianie teamu, dowiedziałem się od Leona Madsena, że poszukuje nowych mechaników na sezon 2024. Natychmiastowo udostępniłem mu dane kontaktowe Kamila, starając się pomóc mu znaleźć pracodawcę na kolejny sezon. Cieszymy się, że Leon Madsen i Kamil osiągnęli porozumienie i podejmą współpracę w sezonie 2024".
Tym samym w teamie Lamberta pojawili się mechanicy Max’a Fricke’a, którzy w dużym stopniu pomogli mu w osiąganiu świetnych wyników przez ostatnie sezony: "Jeśli chodzi o mój team na sezon 2024, zatrudniłem dwóch niesamowicie doświadczonych mechaników, którzy współpracują ze sobą od wielu lat. Stawiałem na stabilizację i poszukiwałem zgranego zespołu na lata. Wierzę, że ta współpraca przyniesie nam wiele wspólnych sukcesów, osiągniemy postawione cele, i zespół pozostanie razem na przestrzeni wielu lat".

Jaki będzie sezon w wykonaniu Roberta i czy z nowym teamem będzie jeszcze bardziej skutecznym jeźdźcem?
Czy wspólnie z Emilem Sajfutdinowem utrzyma Apator na medalowym podium DMP
Z odpowiedzią na te i inne pytania należy poczekać do końca sezonu.

A prywatnie jaki jest Robert Lambert i skąd pomysł na numer 505: "Lubię mieć ustawiony alarm i wstać natychmiastowo z łóżka. Wstaję rano i idę biegać. Rozciągam się i robię swoje normalne, rutynowe czynności przed meczem. Staram się dostarczyć możliwie dużo dopaminy bieganiem lub innym środkiem aktywności. Uważam, że to najlepsza droga i to lepsze niż siedzenie przed telefonem przez 30-40 minut.
Trąbki i flety to instrumenty, których słucham w kółko. Albo cokolwiek innego, co wprowadza mnie w dobry nastrój. Coś co ładuje we mnie dobrą energię i dzięki temu czuję ciarki na ciele, a włosy stają dęba. Wówczas czuję się podekscytowany i mam flow do działania. Ktoś na Instagramie wysłał mi wiadomość z utworem "505", który stał się moją inspiracją do wyboru swojego numeru, z którym startuję".

Poza ligą polską brytyjski jeździec startował m.in w:
King Lynn Stars, Peterborough Panthers, Newcastle Diamonds
    Masarna Avesta, Rospiggarna Hallstavik,
Vastervik Speedway
        MSC Berghaupten
, DMV White Tigers
           
Outrup

Osiągnięcia
DMP 2023/3
IMME 2022/14; 2023/8
MPPK 2023/4
GP - IMŚ 2015/R27; 2016/R38; 2018/R29; 2019/R29; 2021/10; 2022/5; 2023/6
DPŚ - DMŚ 2016/2; 2017/4; 2023/2
SON - MŚP 2015/5; 2018/2; 2019/7; 2020/6; 2021/1;  2022/2
SGP2 - IMŚJ 2016/3; 2017/7; 2018/3; 2018/5;
DMŚJ - U23 2018/4; 2019/2;
SEC - IME 2018/3; 2019/13; 2020/1/; 2021/7;
IMEJ U-19 2017/1;

Kluby w lidze polskiej
2017-
-2019
2020

2020 (gość)
2021-
-aktualnie

Wyniki ligowe zawodnika w barwach toruńskich
Sezon mecze biegi punkty bonusy Średnia
biegowa
Miejsce w
ligowym rankingu
2021 14 72 137 13 2,083 9
2022 20 125 245 21 2,128 9
2023 20 102 179 15 1,902 19

Zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony zawodnika

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt