KACZMAREK Daniel
pozyskany z leszna


Daniel Kaczmarek urodzony 2 czerwca 1997 w Lesznie.

Żużlem interesował się od zawsze. I trudno się temu dziwić, bowiem pochodząc z Leszna, które żyje żużlem, trudno było nie zarazić się tą pasją. Na leszczyński stadion pierwszy raz przyprowadził go tata. Jednak motocyklowe początki Daniela nie były związane z żużlem, a z motocrossem. Jednak z czasem jazda w lewo zwyciężyła z jazdą po muldach i wertepach i Daniel spróbował swoich sił na leszczyńskim owalu, a że żużel wciąga jak narkotyk, młody chłopak uzależnił się na całego. Trenował bardzo sumiennie by w wieku zaledwie piętnastu lat na torze w Częstochowie w dniu 12 czerwca 2012 roku zdać żużlową licencję i stać się pełnoprawnych zawodnikiem sportu żużlowego. Mimo, że z uwagi na ograniczenia wiekowe nie mógł startować w zawodach ligowych pokazał się w kilku turniejach młodzieżowych i z miejsca zaczął budzić zainteresowanie żużlowych działaczy. Posiadał bowiem jako żużlowy młokos niebywałą zdolność przyswajania żużlowej wiedzy i przenoszenia jej na żużlowy tor. Ów talent zaowocował tym, że już u progu kariery, został Młodzieżowym Indywidualnym Wicemistrzem Wielkopolski, a tytuł mistrzowski przegrał dopiero w biegu dodatkowym z klubowym kolegą Marcinem Nowakiem. Zanim jednak do tego doszło w roku 2013 podnosił swoje umiejętności w Kolejarzu Opole, do którego został wypożyczony, bowiem juniorska ławka w Unii była bardzo długa, a ligowy etat dzierżyli bracia Pawliccy. Rozmowy zawodnika i jego rodziców z działaczami Kolejarz trwały bardzo krótko, ponieważ leszczyński zawodnik wiedział, że do Opola jedzie po naukę, a ta była możliwa tylko poprzez regularne starty. I te właśnie zapewnił mu klub ze stolicy polskiej piosenki. Siedem dni po swoich szesnastych urodzinach Kaczmarek wystartował w meczu opolskiego klubu w Krośnie, gdzie wygrał swój pierwszy ligowy bieg. Zaufał mu ówczesny trener Kolejarza, Andrzej Maroszek i regularnie powoływał na kolejne spotkania, choć miał niekiedy problemy, by się skontaktować z zawodnikiem, ponieważ ten wypełniał obowiązki szkolne... i odbierał telefony tylko w godzinach popołudniowych. W debiutanckim ligowym sezonie wystąpił w sześciu meczach Kolejarza i w 20 wyścigach zdobył 19 punktów oraz dwa bonusy, a jego średnia wyniosła 1,050 punktu na bieg.

Po rocznej przygodzie z Opolem zawodnik trenował razem z kolegami z Leszna i choć miał pełnić rolę rezerwowego w "Byczym teamie", to pozytywnie zaskoczył wszystkich w przedsezonowym sparingu z Unibaxem Toruń, kiedy to wywalczył siedem punktów z bonusem i tak komentował swój występ na tle ekstraligowego rywala: "Uważam, że mój dorobek mógł być nawet lepszy, szkoda mi czternastego biegu. Jechałem z Tobiaszem Musielakiem na 5:1, ale gonitwa została przerwana. W powtórce nie udało mi się tak dobrze rozegrać pierwszego łuku. Wiem gdzie popełniłem błąd, bo niestety zbyt późno zacząłem atakować prowadzącego Kułakowa". W słowach tych było słychać sporo ambitnej złości, a to dobrze wróżyło na przyszłość. Przed sezonem działacze leszczyńscy, ale i sam zawodnik szukali okazji do większej liczby startów, dlatego ponownie Daniel doszedł do porozumienia z klubem i został wypożyczony, a nowym ligowym klubem zawodnika została krakowska Wanda. W Polskiej II lidze żużlowej zawodnik wystąpił w czternastu meczach, w których osiągnął średnią biegową 1,283. Po sezonie nie krył zadowolenia z takiego obrotu sprawy, bowiem ciągle podnosił swoje umiejętności i miał nadzieję na ekstraligowy angaż w roku 2015 "W drugiej lidze jest naprawdę ciężko. Można się nauczyć techniki, a efekty widzę później podczas zawodów młodzieżowych. Przyszły rok przyniesie naprawdę dużo niespodzianek w składach drużyn. Chcę startować w 2015 roku w Ekstralidze i postaram się zastąpić w godny sposób mojego kolegę, "Tofeeka"".
W Lesznie jednak utalentowanych juniorów nie brakowało, a dowodem na to był fakt, że podczas zawodów młodzieżowych, biało-niebieskie "Byczki" często dominowały nad rówieśnikami i nie raz słyszało się opinię, że młodzi lesznianie to nieoszlifowane diamenty. Unia jednak dbała o ich rozwój nie tylko poprzez intensywne treningi, ale też wsparcie mentalne i sprzętowe. Przykładem takiego diamentu był między innymi Daniel Kaczmarek. Niestety ławka juniorska była tak długa, że zawodnik, aby ponownie zapewnić sobie optymalną liczbę startów zdecydował się na wypożyczenie do doskonale znanej mu Wandy Kraków i tak uzasadniał swoją decyzję: "Były zapytania z drużyn z każdej ligi, ale zdecydowałem się na Kraków, bo atmosfera w tym zespole jest po prostu wspaniała. Wiem, że są tutaj osoby, które nawet gdy nie układa się najlepiej nie odwracają się od ciebie, tylko jeszcze bardziej motywują i służą pomocą. Decyzji nie podjęliśmy od razu i daliśmy sobie trochę czasu do namysłu. Doszedłem jednak do wniosku, że lepiej będzie, gdy odjadę wszystkie mecze w I lidze i zdobędę cenne doświadczenie. Stwarza to także szansę do większej liczby występów niż w trzech biegach. Gdybym startował w Lesznie, nawet w przypadku miejsca w składzie kończyłbym starty po ósmym wyścigu, a przecież nie o to tutaj chodzi".
Szukając jednak kolejnych wyzwań i możliwości startów, gdy jego Wanda pauzowała, pojawiał się w charakterze ligowego gościa w zespole KSM Krosno.
Rok 2015 zaowocował również kontraktem w lidze zagranicznej i młody junior związał się kontraktem z Speedway Fjelsted
Pierwszym klubem pozostawał jednak zespół spod Wawelu, w barwach którego leszczyński wychowanek wystąpił w jedenastu meczach i uzyskał średnią biegopunktową 1,217. Jego postawa w kilku spotkaniach przerosła najśmielsze oczekiwania. Wystarczy wspomnieć o występie w czternastej kolejce, kiedy przeciwko łódzkiemu Orłowi zdobył w sześciu biegach piętnaście punktów. Nic więc dziwnego, że Daniel ciągle marzył o startach w ekstralidze. I gdy wydawało się, że zawodnik przekonał już do siebie leszczyńskich działaczy, którzy planowali dodatkowo wesprzeć swojego młodego jeźdźca sprzętem i sponsorami, dał znać o sobie pech. Oto bowiem pod koniec października roku 2015 pożar pochłonął cały warsztat i motocykle zawodnika, który był przecież na żużlowym dorobku. Ojciec z synem próbowali ratować co się dało, ale dopiero gdy przyjechały cztery wozy strażackie pożar został ugaszony. Niestety spłonęło wszystko, co było w warsztacie, włącznie z motocyklami. A straty oszacowano na ponad 100.000 zł. Leszczyński młodzieżowiec nie załamał się tym faktem i dzięki pomocy klubu, kibiców i sponsorów zdoła przygotować się do nowego sezonu i nie krył radości z otrzymanej pomocy: "Cieszę się, bo wszystko zmierza w dobrym kierunku. Jeśli chodzi o motocykle, to jestem w zasadzie na tym samym etapie, co reszta chłopaków. Myślę, że do stycznia spokojnie zdążę i mój park maszyn będzie już wtedy gotowy. Dzięki pomocy Emila Sajfutdinowa i pana Tomka Suskiewicza otrzymałem dwie ramy. Wraz z mechanikiem zamówiliśmy już potrzebne części, aby je skompletować i złożyć trzeci motocykl. Odbudowa mojego warsztatu potrwa trochę dłużej i nie zdążymy z tym przed sezonem. Swoją pomoc zaoferował mi jednak klub. Dzięki temu będę mógł korzystać z warsztatu przy stadionie i w spokoju przygotować się do ligi. Dziękuję wszystkim za każdą, nawet najmniejszą pomoc. Sponsorom, działaczom i kibicom Unii Leszno oraz Wandy Kraków za to, że zorganizowali akcję z szalikami. Każdy pomagał, jak tylko mógł i wszystkim dziękuję".

Słowa zawodnika zaznaczyły na pewno wiele dla darczyńców, ale Daniel nie spuszczał z tonu i w sezonie 2016 swoimi wynikami dziękował wszystkim w dwójnasób. Pozostał tym razem z Unią Leszno, w barwach której zadebiutował 17 kwietnia 2016 roku, meczem wyjazdowym przeciwko Unii Tarnów i wywalczył wówczas 2 punkty. W trakcie sezonu trener zaufał mu jeszcze sześć razy i choć wystąpił tylko w dwudziestu biegach, ze średnią biegową równą 1,000 czuł, że sportowo osiągnął wyższy poziom. Zawodnik jednak zawojował serca swoich fanów i sponsorów głównie rywalizacją w rozgrywkach młodzieżowych, kiedy to na torze, który "dał" mu licencję czyli w Częstochowie sięgnął po tytuł młodzieżowego mistrza Polski. Pogodził tym samym faworytów, wśród których był między innymi srebrny medalista tej rywalizacji torunianin Paweł Przedpełski. Kaczmarek dołączył tym samym do grona legendarnych zawodników Unii Leszno, którzy sięgali po złoty medal w tych zawodach i był pierwszym od 33 lat żużlowcem reprezentującym ten klub, który zwyciężył w juniorskim czempionacie. Sam zawodnik tak komentował swój sukces: "Bardzo bym się cieszył już z miejsca w pierwszej piątce. Ciśnienie rosło z biegu na bieg, ale starałem się o tym nie myśleć. To mój największy sukces. Nawet o nim nie marzyłem. Dziękuję mojemu mechanikowi, tacie oraz panu Dworakowskiemu za to, że umożliwił mi współpracę z taką wspaniałą osobą, jak mój obecny mechanik. Dziękuję również trenerom Jankowskiemu, Skórnickiemu i przede wszystkim trenerowi Dobruckiemu. Te zaplecza kadry, w których startuję od trzech lat dużo nam pomagają. Dzięki nim można uczynić mega wielki postęp. "Zarąbiste" uczucie, gdy pomyślę, że zostałem mistrzem".
Swoją wysoką formę potwierdził kilka dni później w drugim stopniem podium w finale Brązowego Kasku, przegrywając złoto z klubowym kolegą Bartkiem Smektałą. Oprócz sukcesów indywidualnych świecił też sukcesy drużynowe i wespół ze wspomnianym Bartoszem Smektałą i Dominikiem Kuberą wywalczył na torze w Rybniku złoty medal Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych, a także wygrał ligę juniorów. Awansował również do finału Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów i choć z sześcioma punktami zajął odległą jedenastą lokatę to we francuskim Lamothe-Landerron zdobył cenne doświadczenie międzynarodowe i otrzymał powołanie jako rezerwowy do rywalizacji w Drużynowych Mistrzostwach Świata Juniorów niestety na torze się nie pojawił, ale drużyna którą stanowił wywalczyła złoto, a Daniel otrzymał kolejne powołanie tym razem do drużynowej rywalizacji juniorów w Europie. Po pierwszym nieudanym biegu dziewiętnastolatek został zmieniony przez kolegę z drużyny, ale Polacy ponownie sięgnęli po złoto, a Daniel otrzymał drugi złoty medal wywalczony w międzynarodowym towarzystwie.

Po sezonie pojawił się jednak ponownie dylemat, gdzie Daniel Kaczmarek znajdzie swoje miejsce w lidze. Pewny miejsca w składzie lesznian był Bartosz Smektała. Wystąpił on we wszystkich czternastu meczach rundy zasadniczej, uzyskując średnią biegopunktową 1,000. O drugie miejsce w formacji juniorskiej rywalizowali Dominik Kubera i Daniel Kaczmarek. Ostatecznie odjechali po siedem meczów. Lepiej - przynajmniej jeśli chodzi o skuteczność - wypadł w tym pojedynku "Domin". Trudno byłoby jednak skreślać Kaczmarka - tym bardziej, że zdobył wspomniany tytuł Młodzieżowego Indywidualnego Mistrza Polski. Mimo, ze Unia Leszno deklarowała, że znajdzie w swoich szeregach miejsce dla całej trójki, to nikogo nie dziwiło, że w kolejce po każdego z obiecujących zawodników ustawili się działacze niemal wszystkich klubów w tym działacze z Torunia, którzy po przejściu w wiek seniora Pawła Przedpełskiego musieli znaleźć wartościowych zmienników, aby liczyć się w walce o medale w roku 2017. Sytuację torunian komplikował dodatkowo fakt, że drużynę opuścił Martin Vaculik, a na żużlowym runku próżno było szukać wartościowego zmiennika. Dlatego działacze postawili na nieco słabszego piątego seniora i postanowili wzmocnić formację juniorską. Niestety na przeszkodzie stanęły pieniądze, bowiem Unia miała prawo, w ramach ekwiwalentu za wyszkolenie, żądać za Kaczmarka 480 tysięcy złotych. Lesznianie obniżyli jednak swoje oczekiwania finansowe do 300 tysięcy i dla Torunia ta kwota byłaby nawet do zaakceptowania, gdyby rozłożono ją na raty. Jednak Leszno przy rozbiciu płatności chciałoby dostać nieco więcej. Negocjacje zatem przeciągały się i ostatecznie zawodnik parafował kontrakt w Lesznie.
W trakcie krótkiego okresu transferowego sytuacja zmieniała się jednak dynamicznie. W pierwotnych założeniach Unia miał koncepcję budowania składu w oparciu o piątkę seniorów i trójkę juniorów. Jednak do zespołu Byków dołączył niechciany początkowo Nicki Pedersen, a dla młodzieżowego mistrza polski, oznaczało to, ni mniej ni więcej, że może zabraknąć dla niego miejsca w składzie i zawodnik rozwiązał kontrakt z klubem mimo, że wcześniej był zdecydowany na reprezentowanie biało-niebieskich barw. Rozwiązanie kontraktu nie oznaczało jednak końca sprawy. Unia dała zgodę na rozwiązanie kontraktu, ale trzeba było załatwić wszystkie związane z tym formalności, włącznie z tym, że na konto lesznian powinna wpłynąć ustalona w trakcie rozmów określona kwota pieniędzy. Z pomocą przyszli sprawdzeni sponsorzy, którzy wykupili kartę zawodnika i odsprzedali ją w ostatnim dniu okienka transferowego do GetWell Toruń za kwotę owianą tajemnicą, a Daniel Kaczmarek stał się Aniołem. Oto jak Daniel komentował ów angaż: "Wiadomo, że Get Well nie potrafił się dogadać z Fogo Unią. Dopóki nie było tematu Nickiego to było to obok mnie. Porozmawiałem z trenerem Piotrem Baronem i uznałem, że zostanę w Lesznie. Kiedy jednak okazało się, że jest Pedersen to nie mogłem siedzieć z założonymi rękami. Wiedziałem, że przy sześciu mocnych seniorach, juniorów czeka ciężkie życie. Ten, który przegrałby rywalizację byłby skazany na trybuny. Dlatego postanowiłem zawalczyć. Pogadałem z udziałowcami i poszło. Pan Józef Dworakowski wyraził zgodę na moje odejście po piętnastu minutach rozmowy, prezes Piotr Rusiecki też zachował się fair. A kwota? Nie zdradzę jej. Powiem tylko, że to równowartość dwóch lat jazdy na kontrakcie amatorskim. Leszczyński klub wszystko dostanie, rozliczę się co do złotówki. Proszę jednak nie pytać, skąd mam kasę. Niech to będzie moją słodką tajemnicą. Najważniejsze że przychodzę do drużyny gdzie będę startował. Zdaję sobie sprawę, że mam zastąpić Pawła Przedpełskiego i na pewno chcę zdobywać dużo punktów, ale na pewno nie chcę wchodzić w buty Pawła. Byłoby super, jakbym jeździł na jego poziomie, a już na pewno nie chcę zejść poniżej pewnego poziomu. Jakby nie było, lepiej stawiać małe kroczki, żeby się nie zachłysnąć".
W słowach młodego zawodnika nie było przesadnej kokieterii, bo toruński tor był stworzony dla Kaczmarka i obserwując jego dotychczasowy styl jazdy, wielu twierdziło, że powinien uwypuklić wszystkie jego atuty. W Get Well zacierano ręce mówiąc, że Daniel jest startowcem, który świetnie czyta tor i jeśli będzie wygrywał starty, szybko złapie optymalne ścieżki i może zdobywać wiele punktów. Atutem Kaczmarka miał być też fakt współpracy z tunerem Ryszardem Kowalskim, który od lat był związany z toruńskim klubem i jego zawodnikami. Kowalski doskonale wiedział, co jest dobre na MotoArenę, więc Daniel mógł bardzo szybko ogarnąć temat dopasowania sprzętu. Zawodnik dość szybko zamówił nowe jednostki napędowe, ale pozostawił w swoim boksie również najlepsze silniki z poprzedniego sezonu, które miał być na bieżąco serwisowane u mechanika, który był pod ręką.
Niestety po sezonie zdetronizowany mistrz Polski juniorów z roku 2016, kolejny sezon miał słaby. Zawodnik sezon zaczął przyzwoicie, ale później już było tylko gorzej. Wychowanek leszczyńskiej Unii pogubił się na MotoArenie i w środku sezonu było wyraźnie widać, że stracił błysk jazdy, który miał jeszcze przed rokiem. Pod koniec po przejęciu menadżerskiej schedy przez Jacka Frątczaka, nieco się odbudował, ale można rzec, że było już za późno, aby ratować wynik z całego roku. Na szczęście przed Kaczmarkiem był jeszcze rok startów w gronie juniorów w toruńskich barwach i ten czas zawodnik chciał wykorzystał jak najlepiej, a stać go było z całą pewnością na znacznie lepsze wyniki. Nie brakowało mu bowiem talentu, którego moc potwierdził zdobywając tytuł MIMP. Musiał jednak uporządkować sprawy sprzętowe i nieco ostudzić głowę, by za wszelką cenę nie udowadniać, że zasługiwał na tytuł młodzieżowego mistrza.
I po sezonie 2018 można było powiedzieć, że zawodnik wykorzystał swoją ostatnią szansę na pokazanie się jako junior. W lidze stał się "królem wyścigów juniorskich", bo wystąpił w 13 meczach, w których w drugim biegu każdego meczu wygrał, aż dziesięć razy, a przegrał jedynie dwukrotnie z Bartoszem Smektałą i Dominikiem Kuberą oraz raz z Maksem Drabikiem. W biegach tych uzyskał średnią - 2,615, co było wynikiem naprawdę imponującym. Potrafił też skutecznie walczyć z seniorami, a w kilku meczach można powiedzieć był kreatorem wyniku toruńskich Aniołów. Sezon zatem Daniel mógł zaliczyć na plus zwłaszcza zwłaszcza, że indywidualnie również miał czym się pochwalić, bo zdobył złoto DMEJ, a także po raz drugi na torze w Częstochowie wywalczył tytuł MIMP. Kaczmarek tym samym w roku 2018 dołączył do grona zawodników, którzy wywalczyli dwa lub więcej tytułów w młodzieżowym czempionacie. Rekordzistami pozostawał ciągle  Piotr Świst, Tomasz Gollob oraz Maciej Janowski. Cała trójka zwyciężała w MIMP aż trzykrotnie, z kolei po dwa mistrzowskie berła wywalczyli: Zdzisław Dobrucki, Patryk Dudek, Wiesław Patynek, Tomasz Bajerski i Rafał Okoniewski.

W sezonie 2019 jako senior zawodnik miał walczyć o seniorski skład w ligowych rozgrywkach. Dlatego rozważał przejście do niższej klasy rozgrywkowej, ale w Toruniu nikt nie skreślał perspektywicznego zawodnika i dwie koncepcje składu opierały się właśnie na Kaczmarku. Decyzja o pozostaniu w Toruniu, należała jednak do do zawodnika i dwukrotny IMPJ podpisał roczny kontrakt z pierwszoligową Unią Tarnów. Swoją decyzję zawodnik tłumaczył tym, że szukał dla siebie odpowiedniego miejsca do kontynuowania kariery po tym jak skończył po sezonie 2018 wiek młodzieżowca. Pomny doświadczeń starszych kolegów, chciał zaliczyć miękkie lądowanie, tak aby przejście w "dorosłość" nie okazało się brutalnym doświadczeniem. Jednocześnie dwudziestodwulatek nie chciał w Get Well Toruń, ograniczać swojej roli do zakładania kevlaru na mecz i obserwowania poczynań kolegów z perspektywy parku maszyn. Wychowanek Unii Leszno wiedział, bowiem że jeden nieudany bieg na początku zawodów w może go skreślić z występu w dalszej części spotkania. Dlatego zamiast rzucania się na głęboko wodę i rywalizacji z super rezerwowym - Jackiem Holderem wybrał dla siebie bezpieczniejszy wariant, w którym tarnowskie "Jaskółki" gwarantowały mu stabilizację i pewne miejsce składzie: "Miałem propozycję przedłużenia kontraktu o dwa lata w Toruniu, ale wraz z teamem postanowiliśmy przejść ligę niżej, by trochę łagodniej wejść w wiek seniora. Rozmowy były, ale zagraliśmy w otwarte karty i powiedziałem jak wygląda sytuacja. Pani prezes to zrozumiała i pożegnaliśmy się w zgodzie. Miałem kilka ofert z pierwszej i drugiej ligi. Z Tarnowa ten kontakt był najszybszy i sprawnie uzgodniliśmy warunki i wystarczyło podpisać kontrakt. To była najkorzystniejsza oferta. Pierwszy rok w gronie seniora na zapleczu elity jest na sto procent nieco łagodniejszy, bo poziom między ligami jest inny. W Ekstralidze jeżdżą najlepsi zawodnicy na świecie. Wszyscy też startują w cyklu Grand Prix i przez to w tej pierwszej lidze jest łatwiej, ale to nie oznacza, że ktoś mi odda punkty, czy pozycję za darmo. Wszędzie trzeba pracować i walczyć o swój wynik. Od lat jest tak, że jeśli jakiś zawodnik będzie się wyróżniał w pierwszej lidze, to w przyszłym roku pójdzie do Ekstraligi. Ja od grudnia trenuję pod okiem mojego trenera w Lesznie. Będę trenował tak długo, aż nie wyjedziemy na tor. Do tego też dojdzie motocross. Sprzętowo również będę przygotowany bardzo dobrze. Myślę, że przez te 5 lat startów ligowych nabrałem już tyle objeżdżenia, żeby sobie z tym poradzić. Na pewno podchodzę do tego z pokorą, ale też mocno się tym nie martwię".

Po sezonie okazało się, że krok wstecz jaki zawodnik wykonał był strzałem w dziesiątkę. Przenosiny na sezon 2019 do Tarnowa dały Danielowi sporo startów, które ustabilizowały jego formę i na przestrzeni całego sezonu zawodnik wypadł całkiem nieźle. Kaczmarek pojechał we wszystkich spotkaniach Jaskółek i po 14 spotkaniach legitymował się średnią 1,530 i tak komentował swoją postawę na zapleczu ekstraligi: "Nie żałuję przenosin do Tarnowa. Dostawałem swoje szanse, a to było najważniejsze. Jestem również zadowolony z atmosfery w zespole oraz pracy z panem Tomkiem Proszowskim i trenerem Baranem. Co prawda przegraliśmy półfinał z zespołem rybnickim, ale byli lepsi u nas jak i u siebie. Trzeba przyjąć to na klatę i im pogratulować. Jestem umówiony z prezesem na rozmowy odnośnie przyszłego sezonu. Liczę, że dogadamy się szybko i wszyscy będą zadowoleni. Aktualnie nie jestem zainteresowany ekstraligą, bo chcę podnieść swój poziom na zapleczu ekstraligi i przede wszystkim ustabilizować formę".
I zawodnik przełożył słowa w czyn i szybko doszedł do porozumienia z tarnowskimi włodarzami na sezon 2020.
Poza ligą zawodnik pokazał się z bardzo dobrej strony w finale MPPK 1 Ligi Żużlowej. Był liderem Unii Tarnów, zapisując przy swoim nazwisku 12 punktów, a przegrał tylko z Kacprem Gomólskim w wyścigu dodatkowym o trzecią lokatę: "Czwarte miejsce nie jest złe, ale najgorsze dla sportowca. Byliśmy blisko. Szkoda, że nie udało nam się stanąć na podium. Ogólnie zawody na plus. Staraliśmy się, walczyliśmy do samego końca, ale polegliśmy w biegu dodatkowym. Trudno. Jakby się nie zdarzały słabsze wyścigi, to musiałbym zdobyć komplet punktów. Jechali tu bardzo dobrzy zawodnicy, jedni z najlepszych w pierwszej lidze. Ja jednak korzystałem ze sprawdzonych motocykli, które są dobre. Jestem z nich zadowolony, więc dla mnie te zawody na pewno nie były polem do testów".

Po sezonie tarnowscy działacze i Daniel szybko złożyli podpisy pod umową na rok 2020 i zawodnik mógł spokojnie przygotowywać się do kolejnego sezonu. Czy w drugim roku startów jako senior, leszczyński wychowanek, jest już gotów wziąć na swoje barki ciężar liderowania drużynie pierwszoligowej?

Niestety sezon 2020 dla leszczyńskiego wychowanka podobnie jak dla wielu zawodników stanął pod znakiem zapytania. Powodem była pandemia wirusa Covid-19 powszechnie nazwanego koronawirusem, który na całym świecie zbierał śmiertelne żniwa. O tym jak poważna była sytuacja niech świadczy orędzie Premiera Mateusza Morawieckiego i wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego, który zaczął obowiązywać w nocy 14 na 15 marca i miał obowiązywać przez 10 dni, ale tak naprawdę obowiązywał do odwołania. Konsekwencją powyższej decyzji był komunikat, Głównej Komisji Sportu Żużlowego w którym poinformowano o zakazie organizacji zawodów treningowych (sparingów) oraz przeprowadzania zorganizowanych treningów na torach żużlowych początkowo do dnia 1 kwietnia 2020 r., a finalnie do odwołania. W tej sytuacji cały żużel zatrzymał się na 13 długich tygodni. W międzyczasie doszło do wielu nowych ustaleń regulaminowych, renegocjacji kontraktów. Ostatecznie sezon wystartował, a Daniel wystąpił w 14 meczach swojej drużyny, ale tylko w 27 biegach, w których zdobył 31 pkt z bonusami i ze średnią 1,148 pkt/bieg był zawodnikiem niesklasyfikowanym w pierwszej lidze lidze. Podpisał również kontrakt z drugoligowym Kolejarzem Opole, dla którego zdobywał punkty przed siedmioma latu, ale nie miał okazji stanąć pod ligową taśmą na trzecim szczeblu rozgrywkowym.
Po nieudanych w jego wykonaniu rozgrywkach, Kaczmarek zdecydował się na zmiany. Poinformował, że nie będzie dłużej reprezentował Unii Tarnów: "Najważniejszą rzeczą na jakiej mi zależy jest chęć rozwoju sportowego i podnoszenia swoich umiejętności. Mam nadzieję, że sezon 2021 będzie dla mnie dużo lepszy, a zmiana która nastąpi da mi kopa do jeszcze cięższej pracy". Zawodnik rodem z Leszna podziękował również kibicom za dwa lata spędzone w Jaskółczym Gnieździe: "Chcę bardzo podziękować kibicom Unia Tarnów za wsparcie i doping na który zawsze mogłem liczyć z waszej strony. Miłe słowa po meczach gdy razem zbijaliśmy piątkę i wsparcie po tych przegranych. Wielki szacunek za to! Trzymam kciuki aby "Jaskółcze Gniazdo" jak najszybciej zostało odnowione, a tym samym, by komfort oglądania wzrósł".

I po tych słowach rozpoczął rozmowy ze swoim nowym pracodawcą. A miał w swoim ręku spory atut w postaci doświadczenia i rocznego angażu na pozycji zawodnika do lat 24. Negocjacje okazały się najbardziej konkretne w Ostrowie, gdzie zespół miał tylko dwóch krajowych seniorów i szukał właśnie "starszego juniora", a trener Mariusz Staszewski tak mówił o tym angażu: "Na pewno ten transfer daje mi pewne pole manewru. Mamy Patricka Hansena, który spełnia wymóg regulaminowy. Jest teraz Daniel Kaczmarek może jechać też z tej pozycji. Poza tym mamy trzeciego krajowego seniora, co też jest istotne". Z kolei zawodnik komentował: "Ten sezon był stracony. Zostawiam go za sobą. Skupiam się na tym, żeby przepracować zimę i dobrze przejechać kolejny sezon. Nie rozpamiętuję już tego, co było i nie komentuję decyzji o tym, że pojechałem tylko w tylu wyścigach. Było, minęło. Patrzę tylko do przodu. Dostałem szansę w Ostrowie od trenera Mariusza Staszewskiego i postaram się zrobić wszystko, by on był ze mnie zadowolony, drużyna oraz ja sam ze swoich wyników. Wiem, że pod okiem trenera Staszewskiego duży progres w ostatnich latach zrobił Nicolai Klindt. W minionym sezonie odbudował się również Adrian Cyfer. Chcę podążyć podobną drogą. Jako juniorowi bardzo pasował mi ten tor, bo był podobny do leszczyńskiego, na którym się wychowałem. W 2019 roku nie wyszedł mi mecz ligowy w Ostrowie. Pojechałem wówczas słabo. Od tego czasu nie miałem już okazji jechać w Ostrowie. Mecz w 2020 roku oglądałem z trybun. Czekam na marzec, na treningi, żeby nakręcić tych kółek jak najwięcej. Ogólnie dobrze kojarzy mi się ten tor. Jest długi, szybki. Trzeba tylko znaleźć odpowiednie ustawienia motocykli i będzie wszystko ok. Chcę punktować na jak najwyższym poziomie i pojechać jeszcze lepszy sezon niż ten pierwszy seniorski. Mamy ciekawy skład i myślę, że będziemy walczyć o miejsce w play-offach. Na pewno czołowa czwórka jest w naszym zasięgu, aczkolwiek 1.Liga będzie tak mocna i wyrównana, że dzisiaj trudno przewidzieć, kto awansuje, a kto spadnie. Zapowiada się ciekawy sezon i mam nadzieję, że będzie on udany dla ostrowskiego klubu. Mamy dobrych juniorów, bardzo solidnych obcokrajowców, a my Polacy zrobimy wszystko, by zespół wygrywał jak najwięcej".

Niestety nieszczęściem Daniela był wspomniany przez trenera Hansen, który spisywał się wybornie. Tym samym dwudziestoczterolatek nie miał zbyt wielu okazji do jazdy, bo trener Mariusz Staszewski stawiał na rewelacyjnego Duńczyka. Nic więc dziwnego, że po kolejnym straconym sezonie zawodnik zapowiadział, że najlepszym rozwiązaniem będzie dla niego odbudowanie się w drugiej lidze. Priorytetem na sezon 2022 było znalezienie klubu, który zagwarantuje mu odpowiednią liczbę startów. Rękę do zawodnika wyciągnął Kolejarz Rawicz, gdzie mocno wierzono w byłego indywidualnego mistrza Polski juniorów. I Daniel nie zawiódł tych oczekiwań, bo w 14 meczach wykręcił średnią 2,116 pkt/bieg i został sklasyfikowany na czwartym miejscu wśród jeźdźców w drugiej lidze. Nie mógł też narzekać na brak startów, bowiem ścigał się też w szwedzkiej Allsvenskan League, gdzie zdobywał punkty dla Smallaningarny. Co ciekawe po zakończonym sezonie Główna Komisja Sportu Żużlowego przekazała w jednym z komunikatów, że Kaczmarek został nowym instruktorem sportu żużlowego, co potwierdził sam zainteresowany w jednym z wywiadów: "Stosowne papiery uzyskałem już w lutym, więc trochę późno to ogłoszono. W grudniu poinformowano o naborze na nowych trenerów. Z racji, że nie są one często przeprowadzane oraz że miałem wtedy więcej wolnego czasu, to chciałem go dobrze zagospodarować. Cały kurs wraz z egzaminami trwał trzy tygodnie - rozpoczął się w grudniu, a zakończył w lutym. - Co tydzień mieliśmy trzy dni zajęć, najczęściej były one organizowane w weekend. Wszystko było bardzo profesjonalnie zorganizowane, a my mieliśmy okazję uczestniczyć w warsztatach z: dietetykiem, psychologiem, w zakresie pracy w klasie pitbike i kończąc na pełnoprawnych trenerach drużyny ekstraligowej. Była więc okazja uzyskać naprawdę sporą dawkę wiedzy. Trzeba było też przeczytać dużo materiałów, które zlecili nam szkoleniowcy i z których byliśmy później sprawdzani na testach. Nie dało się tego przejść "po łebkach", trzeba było wszystko czytać sumiennie i ze zrozumieniem, by znać odpowiedź na każde pytanie. Nad wszystkim trzeba było się konkretnie pochylić, nie było czegoś takiego, że jedna dziedzina była trudniejsza od drugiej ".

Po sezonie wynikami Daniela zachwycił się Tadeusz Zdunek, który złożył mu ofertę kontraktu w ekipie gdańskiego wybrzeża i zawodnik przystał na tę propozycję. I był to dobry krok. Nad morzem wychowanek Unii Leszno stał się ważnym ogniwem i po kliku wpadkach u progu sezonu, w kolejnych meczach wydatnie przyczynił się do awansu gdańszczan do fazy play-off. Na koniec sezonu zawodnik legitymował się czwartą średnią w zespole, która po zdobyciu 103 pkt i 12 bonusów w 74 biegach, wynosiła 1,554 pkt/bieg. Dwudziestosześciolatek wystartował w szesnastu meczach drużyny znad morza i nie krył po sezonie zadowolenia z tego faktu: "Jestem zadowolony z tego sezonu, choć te mecze ćwierćfinałowe z Falubazem były dla nas bardzo trudne i zamazały wynik z całego roku. Ogólnie uważam, że to były dla mnie pozytywne miesiące i udowodniłem, że odnalazłem się w pierwszej lidze, choć byłem przez wielu skreślany. Myślę, że kolejny sezon powinien być dla mnie jeszcze lepszy, a sam już stawiam sobie ambitne cele, takie jak podniesienie średniej biegowej na wyjazdach. Objeździłem się już na tych torach i wiem, czego się spodziewać. Polubiłem gdański tor, bo wjeżdżenie się w niego było dla mnie trudnym zadaniem. Fajną relację nawiązałem z kibicami i trenerem, gdzie mogłem liczyć na ich duże wsparcie i bardzo im za to dziękuję. Mam konkretny cel na kolejny rok i jest on związany z jazdą w 1. Lidze Żużlowej. Udowodniłem, że potrafię się tam ścigać i chcę zostać na zapleczu Ekstraligi". W Gdańsku zabrakło jednak dla niego miejsca i w sezonie 2024 związał się kontraktem z Orłem Łódź, gdzie miał być jedną z kilku nowych twarzy, bowiem do do łódzkiej ekipy dołączyli również Oskar Polis, Oliver Berntzon i po rocznej przerwie doskonale znany w mieście Włókniarzy Luke Becker.

Czy Daniel po czterech latach zmian klubowych, zagości na dłużej w nowym środowisku?
Czas pokaże.

Na co dzień Daniel jest normalnym chłopakiem który marzy o tytule żużlowego mistrza świata i choć jak powtarzał w kilku wywiadach sukces rodzi się w głowie, to w dążeniu do tego celu wspiera go rodzina, a sam wzoruje się na najlepszych, wśród których wymienia Tomasza Golloba, Nicki Pedersena, Damiana Balińskiego, Tony Rickardssona. Lubi, gdy w radiu lub słuchawkach pobrzmiewa Hip-Hop i Rap, a jego ulubioną piosenką są "Nowiny" w wykonaniu Magika. Nie jest też wybredny co do kuchni, ale z chęcią posili się pizzą Margaritą z salami, którą popije liptonem green tea. Jeśli jednak ktoś chce zniechęcić Go do posiłku powinien zaserwować mu na talerzu wątróbkę lub gulasz. W wolnych chwilach jak każdy młody chłopak lubi skorzystać z x'boxa i spotykać się ze znajomymi.
Mimo że jest żużlowym twardzielem, nie przepada za pająkami i wężami, a nade wszystko ceni sobie szczerość i zaradność.

Poza ligą polską zawodnik startował w
   
DMV Diedenbergen
        Liberec
            Brovst,
                Smederna Eskilstuna, Smallaningarna

Osiągnięcia
DMPJ 2017/3
IMME 2018/17
MDMP 2016/1;
MIMP 2016/1; 2017/15; 2018/1
MPPK 2016/3; 2017/5
MMPPK 2015/2; 2016/1; 2017/3
IMLJ 2016/8
DMLJ 2016/1; 2018/4
BK 2013/1; 2014/11; 2015/9; 2016/2
SK 2014/9; 2016/12; 2017/6; 2018/4
IMŚ GP 2016/RTnklas; 2018/28DK
IMŚJ 2018/10
DMŚJ 2016/1; 2018/1
DMEJ 2016/1; 2018/2
IMEJ U-19 2016/11

Kluby w lidze polskiej
2012-
-2016

2013
2017-
-2018
2019-
-2020

2020
2021 2022 2023 2024

Wyniki ligowe zawodnika w barwach toruńskich
sezon mecze biegi punkty bonusy średnia
biegowa
miejsce w
ligowym rankingu
2017
(RZ+Brż)
14
(16)
48
(54)
40
(49)
6
(7)
0,958
(1,037)
50
po rundzie zasadniczej
2018 13 46 66 5 1,544 34

 

Źródło: przegladsportowy.pl
sportowefakty.pl

Zdjęcie pochodzi ze strony KS Toruń

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt