CRUMP Jason
Australia http://www.jasoncrump.com/  


Urodzony 6 sierpnia 1975 roku w Bristolu (Anglia)

"Ginger" - ten rudowłosy Australijczyk obecnie mieszkający w Anglii, cieszy się ciepłem rodzinnym wspólnie z żoną - Melody, córką - Mia, synem - Seth. Jason jest kontynuatorem rodzinnych tradycji  i można powiedzieć, że był skazany na żużel. Dziadek Neill Street - uczestnik ligi światowej z 1975 roku - zaraził speedwayem swego syna Phila Crumpa - brązowy medalista IMŚ z 1976 roku w Chorzowie - a ten przekazał żużlowego bakcyla Jasonowi.

Zanim został profesjonalnym jeźdźcem, Jason pracował w piekarni w Mildurze, a także pomagał dziadkowi przy zbiorze winogron na należącej do niego farmie owocowej. Te zajęcia utwierdziły go jednak w przekonaniu, że został stworzony do zarabiania pieniędzy w inny sposób. Ściganie się na żużlu miał niejako zapisane w genach, ale to nie znaczy, że tylko ta dyscyplina zaprzątała i zaprząta jego głowę: "Moi rodzice są Australijczykami. Mieszkaliśmy na wsi w Victorii, ale urodziłem się w Bristolu w Wielkiej Brytanii, gdzie mój ojciec w latach 70. ścigał się dla Newport Wasps. Nie miałem prawka na motocykl, ale z dwukołowymi maszynami obcowałem niemal od kołyski. Żużel i wyścigi szosowe to jednak dwa różne światy. Speedway w Australii jest domeną wiosek bogatych w otwarte przestrzenie. Na żużlu zacząłem się ścigać w wieku jedenastu lat, lecz jak każdy młody Australijczyk marzyłem też o pójściu w ślady Allana Bordera i zostaniu liderem kadry narodowej w krykiecie. Jako dzieciak aktywnie uprawiałem tę dyscyplinę sportu, a poza tym jestem też fanem Formuły 1 i MotoGP".

Ostatecznie wygrał żużel - bo musiał - w końcu Jason juz jako młody chłopak bywał na zawodach, pomagał swojemu ojcu i marzył, aby mu dorównać, a gdy "Crumpie" rozpoczął swoją przygodę ze światowym speedwayem w juniorskich championatach role się odwróciły i dziadek oraz ojciec wspierali go nieustannie: "Kim bym był, gdybym nie został zawodowym żużlowcem? Cóż, nie mam pojęcia, gdyż tak naprawdę nigdy nie posiadałem planu awaryjnego na wypadek, gdyby ze speedwayem mi nie wyszło. Oczywiście, ojciec i dziadek mieli olbrzymi wpływ na mój los, ale to, że im się udało, nie gwarantowało tego, że mi również się powiedzie". A powiodło się i to wyśmienicie. Talent i wsparcie seniorów rodu szybko wywindowało go na szczyty Australijskiego żużla, bo w 1990 roku wywalczył tytuł mistrza Australii do lat 16, a niedługo później wylądował w mekce światowego żużla, czyli Wielkiej Brytanii. Neil Street piastował wówczas funkcję menedżera Poole Pirates, więc nic dziwnego, że wziął pod swoje skrzydła utalentowanego wnuka. Jason błyskawicznie stał się gwiazdą tamtejszej ligi. W sezonie 1992 zdobywał już punkty dla Peterborough Panthers, a w kolejnym błyszczał w barwach Swindon Robins.

Zdobyte na wyspach doświadczenie sprawiło, że w 1994 roku pojawił się w IMŚ i w Elgane zdobył brązowy medal, a rok później w Tampere stanął na najwyższym stopniu podium zdobywając złoto IMŚJ. Rok '94 był też szczególny, bo zadebiutował w IMŚ seniorów, gdzie w Vojens zajął jedenaste miejsce. Od tego momentu sympatyczny "rudzielec" nieprzerwanie startował w cyklu GP, a kolejne lata były dla zawodnika bardzo owocne pod względem rezultatów i medali - ze złotem w roku 2004, 2006 i 2009 włącznie. Ponadto Australijczyk w trakcie bogatej kariery, na arenie międzynarodowej stanowił o sile narodowej reprezentacji podczas finałów DMŚ (DPŚ). Tak było między innymi w 1994 roku Broksted, 1995 w Bydgoszczy czy 2001, 2002, 2007 i 2009 w DPŚ na torach Polski i Wielkiej Brytanii. 

W roku 1994 wschodząca gwiazda światowego żużla i zawodnik szwedzkiej Getingarny Sztokholm oraz angielskiego Poole, do którego wrócił po dwóch latach, trafia również do ligi polskiej, a jego pierwszym klubem stała się Stal Gorzowów. Kolejny rok to oczywiście kolejne sukcesy zapisywane na koncie przyszłego mistrza świata seniorów. Zanim jednak złoty krążek IMŚ zawidł na szyi zawodnika, w Elitserien poprowadził Rospiggarnę Hallstavik do mistrzostwa kraju oraz wywalczył wspomniany tytuł indywidualnego mistrza świata juniorów wywalczony na owalu w Tampere po biegu dodatkowym z Danielem Anderssonem. W Polsce zmienił Gorzów na Wrocław, z którym zdobywał złoto DMP, lecz... wystartował wówczas w zaledwie jednym spotkaniu dolnośląskiej ekipy. W tamtym sezonie Australijczyk zadebiutował ponadto w cyklu Grand Prix, docierając do półfinału zawodów na Hackney Wick Stadium w Londynie, gdzie wystąpił z "dziką kartą". W książce "A world of my own" wspomina: "Pełny sezon w Anglii to pięćdziesiąt lub nawet sześćdziesiąt imprez. Do tego dochodzi po około dwadzieścia podróży do Polski i Szwecji. Jako żużlowiec w Pradze w swoim życiu byłem jakieś trzydzieści razy. Wszyscy wokół powtarzają, że to jedno z najpiękniejszych miast na świecie, a ja nawet nie miałem okazji go zwiedzić. Nie widziałem żadnego zabytku. Jazda w trzech ligach jednocześnie połączona z pragnieniem odnoszenia sukcesów w Grand Prix to ogromne obciążenie. Niektórym się wydaje, że praca jednego dnia w kraju X, a drugiego w kraju Y to coś, do czego łatwo się można przyzwyczaić, ale moim zdaniem na dłuższą metę nie jest to takie proste".

Dzięki wywalczeniu tytułu w IMŚJ w kolejnych zmaganiach był stałym uczestnikiem GP. Crump pomimo zwycięstwa na Hackney, w pozostałych rundach punktował poniżej oczekiwań i w klasyfikacji generalnej zajął dziesiąte miejsce, które wyrzuciło go ze zmagań o IMŚ w następnym sezonie. Po roku przerwy wrócił jednak silniejszy. W Szwecji bezpieczną przystań znalazł w Vargarnie Norrkoeping, a na Wyspach i w Polsce lawirował pomiędzy klubami. Najpierw powraca do Gorzowa, ale po roku zasila szeregi innego lubuskiego klubu, a mianowicie ZKŻ-tu Zielona Góra. Z "Myszką Miki" na plastronie startuje w latach 1997-1998. Niestety spadek zielonogórzan do niższej klasy rozgrywek, skutkuje odejściem Crampa do doskonale znanego mu Wrocławia, w którym zagrzał miejsca tylko na jeden sezon i w roku 2000 ponownie startuje dla drużyny Pergo Gorzów. Tym razem mariaż z teamem gorzowskim trwa dwa lata. Złota DMP z nimi jednak nie posmakował, choć kampania 1999 przyniosła mu tytuł mistrzowski z angielskim Peterborough, a z reprezentacją Australii, tryumfował w Drużynowych Mistrzostwach Świata, w latach 1999, 2001, 2002 do zwycięstw w nowej formule tej imprezy - Drużynowym Pucharze Świata. Pierwszy z tych sukcesów team z antypodów fetował we Wrocławiu, gdzie rozczarowani porażką Biało-Czerwonych kibice dawali się Crumpowi we znaki, a on w ramach rewanżu... wypiął w ich stronę cztery litery, jadąc na motocyklu. Z jednej strony było to oburzające, a z drugiej mało kogo zdziwiło, gdyż Jason słynął wtedy z gorącej głowy oraz kłótni z ojcem i dziadkiem w parku maszyn: "Zacząłem się zmieniać po nawiązaniu współpracy z psychologiem sportowym, który nauczył mnie jak sobie radzić z negatywnymi cechami charakteru. Stałem się agresywny, ale w pozytywny sposób. Wbrew pozorom w tym sporcie wiele zależy od zawodnika, ponieważ topowe motocykle są do siebie bardzo podobne. Trzeba je tylko oczywiście odpowiednio ustawić".

Po raz pierwszy o medal IMŚ otarł się w sezonie 2000, gdy przegrał brąz z Tonym Rickardssonem o zaledwie sześć punktów. Kolejne trzy sezony miały już za to dla Australijczyka smak srebra. W zmaganiach 2001 i 2002 był to smak lekko-słodki, bo chociaż znów oglądał plecy Szweda, przed ostatnią rundą w każdym z tych sezonów tracił do niego wiele punktów w tabeli punktowej.

Na Wyspach od 2002 roku ścigał się w barwach Belle Vue Aces, a nad Wisłą zdobywa punkty dla zespołu z Piły, ale problemy finansowe Polonistów zmuszają go do kolejnej zmiany barw i trafia do toruńskiego Apatora gdzie postanowiono stworzyć żużlowy "dream team". W pierwszym roku startów Jason nie miał zbyt łatwego zadania, bowiem do doskonałych już zawodników Jagusia, Bajerskiego i Rickardssona działacze toruńscy dołączyli właśnie Cumpa i Protasiewicza. Właśnie taki team miał wygrać ligę i powrócić na tron mistrza kraju. Niestety jak to w sporcie bywa nazwiska nie robią wyniku i zespół toruński zajął "dopiero" drugie miejsce, a Jason dodatkowo ciągle był porównywany do Rickardssona z którym rywalizował o miano lidera zespołu. Ostatecznie to "Ricky" okazał się najlepszym zawodnikiem w "anielskim teamie", a Crump musiał zadowolić się rolą drugiego straniero. W indywidualnym czempionacie w 2003 Crump przed decydującym starciem w Hamar miał punkt przewagi nad Nickim Pedersenem i swój los we własnych rękach. Z tytułu ostatecznie jednak cieszył się Duńczyk. Jason wyładowywał swoją złość na... krześle. W półfinale spowodował upadek Rune Holty, został wykluczony z powtórki wyścigu i po raz trzeci z rzędu uplasował się na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej GP.
Drugi rok startów Crumpa w Toruniu, był zdecydowanie łatwiejszy, bowiem zespół opuścił Rickardsson, a znacznie z tonu spuścił Bajerski. Pod wodzą Australijczyka zespół z grodu Kopernika zajął tylko czwarte miejsce w lidze, ale Crump był najskuteczniejszym zawodnikiem zespołu.
Również brylował w GP, gdzie wygrał dwa z dziewięciu turniejów Grand Prix, a w trzech finiszował na drugiej lokacie, dzięki czemu uzbierał łącznie 158 punktów i został indywidualnym mistrzem świata. Crump po raz drugi z rzędu wyprzedził w "generalce" Tony'ego Rickardssona, który jednak dzielnie dotrzymywał mu kroku i złoto przegrał różnicą zaledwie trzech "oczek". W roku 2005 "Rudowłosy Kangur" nadal startuje z aniołem na piersi, ale jego pozycja w drużynie urasta do ogromnej rangi, bowiem z wielkich nazwisk z roku 2003 pozostał już tylko Wiesław Jaguś i to właśnie na tej dwójce zawodników ciąży odpowiedzialność za wynik drużyny. I finalnie sezon dla Aniołów zakończył się rozczarowaniem, a Jason dodatkowo był rozgoryczony na finiszy Grand Prix, bo utracił tytuł IMŚ na rzecz Rickardssona. Australijczyk wprawdzie zgarnął srebro, ale przewaga Szweda nad nim i resztą stawki była imponująca, a w książce "A world of my own", wspomina: "Czasem trzeba stracić tytuł, żeby docenić jego wartość. Esencją speedwaya na najwyższym poziomie jest wystawienie się na najcięższy sprawdzian, w którym liczą się umiejętności, charakter oraz wytrzymałość. Po pokonaniu jednej przeszkody zaraz pojawia się kolejna. Zdajesz jeden test i już przygotowujesz się do kolejnego. Natomiast jeśli za pierwszym razem ci się nie powiedzie, to musisz sobie wszystko poukładać sobie w taki sposób, żeby wrócić pozytywnie nastawionym, bardziej skoncentrowanym, zregenerowanym i głodnym sukcesu. Po prostu silniejszym. Moja rywalizacja z Tonym była naprawdę intensywna. Na torze stoczyliśmy wiele bitew, ale zarówno na torze, jak i poza nim zawsze mieliśmy do siebie szacunek i jeden drugiemu nigdy nie powiedział złego słowa. Rickardsson ustawiał poprzeczkę na pewnej wysokości, ja do niej równałem, po czym on ją podnosił. To był wspaniały jeździec i jestem dumny z tego, że ścigaliśmy się w tej samej erze".

Przed zmaganiami A.D. 2006 "Crumpie" zmienił pracodawcę w Polsce. Z Torunia przeniósł się do Wrocławia, gdzie fetował swój drugi, ale tak naprawdę pierwszy pełnoprawny tytuł w DMP. Jason wykręcił wówczas fenomenalną średnią biegową 2,660, czego nie udało mu się dokonać nigdy wcześniej, ani nigdy później. Powiodło mu się też w Szwecji, gdzie po wielu latach pożegnał się z Norrkoeping, wędrując do Vetlandy. Co jednak najważniejsze, znajdujący się w doskonałej formie reprezentant Australii powrócił na tron w IMŚ po tym jak zdominował sześć pierwszych turniejów cyklu, w których zanotował cztery triumfy oraz dwa drugie miejsca. Można by w tym miejscu napisać, że Kangur miał nieco łatwiej, bo w sezonie 2006 z profesjonalnym uprawianiem speedwaya pożegnał się największy rywal "Gingera", czyli Rickardsson. To jednak byłoby nadużycie, bo Crumpowi wcale nie było łatwiej walczyć o kolejne tytuły. Cykl GP 2007 Jason ukończył za Pedersenem i Leigh Adamsem. W kolejnym znów musiał uznać wyższość Duńczyka. Jeździec z Australii cały czas nie schodził jednak z podium IMŚ, a po raz dziewiąty z rzędu znalazł się na nim w zmaganiach w roku 2009, kiedy celebrował swój trzeci tytuł najlepszego żużlowca globu.

Wracając do ligi polskiej rok 2007 nie był również udany dla "Gingera", bo choć z Wrocławiem zdobywa brązowy medal DMP, to był to medal wywalczony w "bólach", bowiem po sezonie słynący z wręcz wzorowej organizacji Wrocław, zaczął przeżywać kryzys. Wszyscy wartościowi zawodnicy opuścili Dolny Śląsk (np. Holder i Andresen wybrali Toruń) jednak "Crumpie" postanowił pomóc WTS-owi w obronie ekstraligowego bytu. Sztuka ta udała się, jednak w kolejnym sezonie "Crumpie" postawił wrocławskim działaczom warunek, że zostanie na Śląsku o ile działacze zakontraktują na tyle wartościowych zawodników, aby drużyna mogła walczyć o wyższe cele w lidze. Wrocławscy decydenci przystali na propozycję Jasona, a ten jako jeden z pierwszych parafował kontrakt na rok 2009, ale niestety wrocławskie kontrakty okazały się nie trafione i jak się miało później okazać dla Kangura była to zbyt pochopna decyzja, bowiem w trakcie nowego sezonu, działacze Sparty nie do końca potrafili poradzić sobie z załataniem dziury budżetowej powstałej po wycofaniu się ze sponsoringu firmy Atlas. Zawodnik nie otrzymywał na czas wynagrodzenia co w połączeniu z kontuzjami nie sprzyjało obronie tytułu mistrza świata i choć Jason doprowadził wrocławski team do finałowej batalii w lidze to obrona mistrzowskiego tytułu skończyła się dla zawodnika zajęciem miejsca na najniższym stopniu podium.
Na osłodę Crumpowi pozostała satysfakcja że od 10 lat nie schodzi z podium IMŚ.

Przed sezonem 2011 Jason postanawia zmienić żużlową Polskę zachodnią na Polskę wschodnią i trafia do Marmy Rzeszów. Stabilizacja finansowa spowodowała, że z miejsca zawodnik stał się najlepszych obcokrajowcem ekstraligowych torów i trzecim jeźdźcem w całej lidze. Przy tak doskonałej postawie działacze z Podkarpacia zrobili wszystko, aby Australijczyk w również w kolejnym roku zdobywał punkty z żurawiem na plastronie. Jason nie miał powodów, aby tę współpracę zrywać i ponownie stał się niekwestionowanym liderem Marmy. Obecność tak doświadczonego zawodnika z całą pewnością pomogła rzeszowskiej drużynie podnieść się z kolan po stracie Lee Richarsona, który w tragicznych okolicznościach zginął na torze we Wrocławiu. To właśnie dzięki opanowaniu, doświadczeniu, zachowaniu zimnej krwi w trudnych sytuacjach Jason prowadził swoją drużynę do utrzymania w ekstralidze.
Z końcem sezonu zawodnik jednak zaskoczył wszystkich, bowiem będąc jeszcze czwartym zawodnikiem na świecie ogłosił, że rezygnuje ze startów w cyklu Grand Prix. Jason choć nie zakończył sezonu 2012 jako mistrz świata, schodził z najwyższych salonów jako wielki mistrz. Człowiek, który dziesięć razy z rzędu zdobywał medale IMŚ, który na torze zawsze był agresywny, ale jednocześnie fair, nigdy nie oddając bez walki pola rywalom. W rozgrywkach ligowych wydawało się, że Kangur będzie ścigał się jeszcze przez kilka sezonów. Okazało się jednak, że
komplikacje po kontuzji obojczyka i po szczegółowych konsultacjach z lekarzem Jason postanowił wziąć całkowity rozbrat z żużlem. Co ciekawe, w lipcu jeszcze mówiło się o negocjacjach czterdziestodwulatka z ROW-em Rybnik, ale na przeszkodzie stanęły warunki finansowe i zawodnik pozostał przy amatorskim ściganiu w swojej ojczyźnie.
Oto jak zawodnik komentował swój rozbrat ze ściganiem na najwyższym poziomie: Pewnie, że ciężko żegnać się z czymś, co towarzyszyło ci przez prawie 17 lat. Byłem częścią Grand Prix, a cykl odgrywał ważną rolę w moim życiu. Nadszedł jednak moment, w którym trzeba było powiedzieć - koniec. Myślę, że to dobra decyzja, która pozytywnie odbije się na mojej rodzinie. Będę miał teraz więcej czasu dla moich najbliższych. Rezygnacja z występów w Grand Prix to oczywiście wielka zmiana w moim życiu. Dzieciaki przyzwyczaiły się, że podróżowały ze mną na zawody. Na pewno zmieni się rytm życia mojej rodziny. Będzie to dla nas coś nowego. Jestem jednak przekonany, że przestawimy się na inny styl życia i również się w nim odnajdziemy. Ostatnie Grand Prix w mojej karierze było fantastyczne, choć nie odegrałem w nim znaczącej roli. Cieszę się jednak, że mogłem być świadkiem wielkiego triumfu mojego rodaka, Chrisa Holdera. Mój czas w Grand Prix dobiegł końca. Rozpoczyna się era nowego pokolenia australijskiego speedwaya. Można powiedzieć, że Chris Holder odebrał ode mnie symbolicznie pałeczkę. Najwyraźniej coś znaczyłem w tym cyklu, że kibice pożegnali mnie oklaskami na stojąco. Starałem się podchodzić normalnie do tych zawodów. Reakcja kibiców sprawiła jednak, że emocje po ostatnim wyścigu się udzieliły. Dziękuję serdecznie kibicom za takie pożegnanie. Nigdy tego nie zapomnę.

O Jasonie można powiedzieć, że był najbardziej wszechstronnym zawodnikiem przełomu tysiąclecia, bowiem startował i często zwyciężał w bardzo wielu przeróżnych turniejach w  niemal w każdym żużlowym zakątku Europy i to nie tylko na w klasycznej odmianie speedwaya, ale także na torach długich, trawiastych i flat tracku. Pod tym względem dorównywał takim sławom jak O. Fundin, H. Nielsen, I. Mauger, P. Collins, A. Michanek, O. Olsen i L. Gundersen.

A jaki jest Jason poza torem? Nie lubi o sobie mówić i rodziela sferę zawodową od prywatnej, bowiem chce żeby ludzie oceniali go przez pryzmat sportu, a nie jako człowieka. Podkreśla jednak, że czuje się sportowcem spełnionym, gdyż poznał już smak zwycięstwa. Mimo że był mistrzem świata znajduje w sobie determinację do tego, aby być jeszcze lepszym. Z żużlowych konkurentów ceni i szanuje Grega Hancocka, Leigh Adamsa i Tomasza Golloba, ponieważ potrafili przez wiele sezonów utrzymać wysoką formę. Crump rzeczywiście to oaza skupienia w trakcie zawodów, jednak to nie tylko zaciśnięte zęby i ściśnięte pośladki o których swego czasu było bardzo głośno, gdy pokazywał je gwiżdżącej wrocławskiej publiczności jadąc motocyklem w rundzie honorowej. Crump to takze poczucie humoru. Doskonale wie co znaczy polskie słowo "Rudy". Słyszał je wielokrotnie, ale nie wszyscy mają tego świadomość. Oto po jednym z meczów mistrz trafił na trybunę VIP i usłyszał za plecami od jednego z notabli "Co ten Rudy tak słabo dziś pojechał". Crupie słysząc to odwrócił się i z przekąsem odparł "No Rudy. Sir Rudy". Jason jak wielu Australijczyków nie przywiązuje wagi do biurokracji. Gdy przybywa na zawody nie zaprząta sobie głowy opaskami identyfikującymi zawodników, biletami, gdzie ma postawić samochód, uważa że od tego jest jego team.
Prywatnie Jason jako drugą ojczyznę wymienia Wielką Brytanię, gdyż w czasie gdy przychodził na świat jego rodzice mieszkali właśnie na Wyspach. I choć na co dzień zawodnik mieszka wraz z rodziną w Northampton, to zimowe wakacje spędza na Antypodach ładując akumulatory przed kolejnymi sezonami. Kangur jest bardzo rodzinny i bardzo ceni sobie spokój rodziny, która bardzo przeżywa jego starty i choć syn Seth nie podziela pasji utytułowanego ojca (interesuje go piłka nożna i kibicuje Manchaster United) to Jason podkreśla, że nie będzie namawiał syna do uprawiania żużla.
W wolnych chwilach lubi grać w tenisa, pojeździć na motocrossie czy pograć w bowling. Na bieżąco śledzi wszystkie wydarzenia sportowe w TV, a w szczególności Formułę 1 w której startuje jego przyjaciel Mark Weber.

Najbliżsi mówią o Jasonie:
Neil Street
- dziadek - Jason jest lepszym zawodnikiem niż jego ojciec, chociaż Phil był żużlowcem kompletnym. Jason ma w sobie więcej determinacji i waleczności. Jest twardy nieustępliwy, ale miał chwile zwątpienia. Oni się nigdy nie podda. Nie ma drugiego takiego żużlowca na świecie. Ale nie zapominajmy, że on długo pracował na swoje sukcesy. Byłem z nim, gdy zaczynał się ścigać i ściskam za niego kciuki.

Phil Crump - ojciec - Jak był dzieckiem nie chciałem, aby Jason jeździł na żużlu, bałem się o niego. Wiedziałem jakie konsekwencje niesie za sobą speedway. To wciąż bardzo niebezpieczny sport, mimo że wiele robi się dla poprawy bezpieczeństwa. Pneumatyczne bandy, zdecydowane decyzje sędziów o wykluczaniu zawodników powodujących niebezpieczne sytuacje. Jednak Jason chciał jeździć i nie mogłem się sprzeciwiać. Był bardzo zdeterminowany i potrafił dużo więcej niż rówieśnicy. Gdy zaczął z nimi wygrywać nie było już odwrotu. W końcu się zgodziłem, żeby mógł robić to co polubił.

Meldy Crump - żona - Nasze życie kręci się wokół speedwaya. Nasza rodzina i przyjaciele oczywiście interesują się żużlem. W rozmowach często przejawia się ten temat czyli zawody, motocykle, wyniki. Jestem do tego przyzwyczajona, bo gdy poznałam Jasona wiedziałam że jest sportowcem. Mimo że mąż jest jednym z lepszych zawodników na świecie obawiam się o jego zdrowie, ponieważ żużel potrafi być bezwzględny.

Wraz z końcem sezonu 2012 Jason zapowiedział zakończenie kariery w Grand Prix w którym walczył o medale niemal przez 20 lat. Zaskoczenie było jednak wielkie, gdy zimą Australijczyk ogłosił definitywne rozstanie ze speedwayem. Decyzja choć zaskakująca była przez kibiców i fanów Jasona przyjęta ze zrozumieniem, choć trzeba przyznać, że sport żużlowy stracił nieszablonową osobistość.

Wraz z końcem sezonu 2012 Jason zapowiedział zakończenie kariery w Grand Prix w którym walczył o medale niemal przez 20 lat. Zaskoczenie było jednak wielkie, gdy zimą Australijczyk ogłosił definitywne rozstanie ze speedwayem. Decyzja choć zaskakująca była przez kibiców i fanów Jasona przyjęta ze zrozumieniem, choć trzeba przyznać, że sport żużlowy stracił nieszablonową osobistość. Australijczyk poświęcił się rodzinie i własnym biznesom. Wiodło i nadal wiedzie mu się dobrze. W roku 2016 trzykrotny Indywidualny Mistrz Świata założy firmę, która zajęła się produkcją i dystrybucją części i olejów do maszyn żużlowych. W trakcie swojej kariery "Crumpie" mógł liczyć na wsparcie brytyjskiej firmy Rockoil, która zajmowała się produkcją smarów i olejów do silników i przy wsparciu Brytyjczyków były mistrz świata założył firmę C4 Industries stając się tym samy oficjalnym importerem wybranych produktów tej firmy na Australię. Firma Crumpa zaczęła produkować również smary do łańcuchów i środek do czyszczenia gaźnika. Pierwszym zawodnikiem, który zaczął korzystać z produktów C4 Industries był Brady Kurtz. Żużla nie porzucił całkowicie. Bywał obecny przy okazji wszystkich ważnych imprez w ojczyźnie, komentował wydarzenia z parku maszyn. Widać było, że przybrał na wadze, ale nie bał się wsiadać na motocykl, na którym całkiem dobrze sobie poczynał. Zatem można było go zobaczyć nie tylko w roli widza czy komentatora, ale regularnie brał udział w australijskich zawodach żużlowych, jak choćby turnieje charytatywne wspomagające leczenie Darcy Warda, którego Crump traktował jak syna. Startując podkreślał jednak, że: "Ja już się nie "ścigam". Ja po prostu "jeżdżę" (uśmiech). Jest znaczna różnica pomiędzy "ściganiem się", a "jazdą". W tej chwili ja "jeżdżę" w kilku turniejach w każdym roku. W moim przypadku nie chodziło tylko o ściganie się. Rozumiesz – jesteśmy Australijczykami, żyjemy w tym kraju, pochodzimy stąd. Prawdopodobnie, gdybym był Polakiem i mógłbym mieszkać w swoim domowym mieście, razem ze wszystkimi przyjaciółmi oraz całą rodziną i nie musiałbym lecieć na drugą stronę świata, aby się ścigać, najpewniej nadal robiłbym to przez kolejnych kilka lat".

Sytuacja zmieniła się jednak w styczniu 2020 roku, kiedy to Crump wziął udział w dwóch towarzyskich pojedynkach reprezentacji Australii i Wielkiej Brytanii na torze Pinjar Park, na przedmieściach Perth. Zdobył w nich odpowiednio 9 i 10 punktów. Potrafił z powodzeniem walczyć z młodszymi, a na jego rozkładzie dwukrotnie znalazł się utalentowany Daniel Bewley. Z  czasem okazało się, że starty te pozwoliły mu podjąć sensacyjną decyzję o powrocie do profesjonalnego żużla w roku 2020. A stało się to po telefonie Chrisa Louisa, który namówił go do podjęcia wyzwania w drużynie "Czarownic". Informacja o powrocie czterdziestoczteroletniego zawodnika wydawała się sporą niespodzianką i wielu spodziewało się, że będzie on po prostu menedżerem zespołu. Okazało się, jednak że Jason Crump wrócił do profesjonalnego ścigania: "To wszystko jest dość zabawne. Odszedłem od żużla w 2012 roku. Byłem blisko, ale ścigałem się na torze sporadycznie. Chris skontaktował się ze mną na przełomie listopada i grudnia i zapytał, co myślę. Moja średnia została ponownie przeliczona, a drużyna mistrzowska była bardzo zainteresowana tym, aby mieć mnie w innej roli jako zawodnika/trenera. Pod koniec sezonu do Australii przyleciało kilku Brytyjczyków z którymi rozmawiałem i usłyszałem, że powinienem znów się ścigać się profesjonalnie. Ziarno w mej głowie zostało zasiane. Pomysł nabrał tempa po meczu w Perth, gdzie Australia rywalizowała z Wielką Brytanią. Na prośbę Iana Sindersona wystartowałem i powiem szczerze, ściganie znów mi się spodobało. Tym bardziej, że zacząłem odbierać wiele telefonów z propozycjami podpisania kontraktu. Jednak to Chris Louis kontaktował się ze mną już od listopada i pytał, co o tym myślę, aby zostać "Czarownicą", dlatego ostatecznie się zdecydowałem pomóc Ipswich i mam nadzieję, że będzie jeszcze ze mnie "pożytek". Moja średnia pasowała do drużyny i wracam na angielskie tory. Życie czasem prowadzi różnymi ścieżkami w niektórych momentach i wydaje mi się, że należy to zrobić. Jestem naprawdę podekscytowany, że to robię, a jednocześnie trochę się denerwuję. Nie mam wielkich oczekiwań. Nie próbuję już być mistrzem świata. Moją ambicją na ten sezon jest utrzymanie pozycji lidera Ipswich. Mam nadzieję, że pomogę młodszym kolegom i będę liderem dla reszty żużlowców. Za dziesięć lat będę już za stary, by to zrobić ponownie. Czuję, że chcę to zrobić i chyba muszę".
Decyzję Crumpa skomentował doskonale znany w Toruniu, kiedyś numer jeden wśród
mechaników zawodnika Dariusz Sajdak: "Jak znam życie, to on nie wraca tylko po to, żeby pojeździć w Anglii. Jason zapewne zobaczy, jak mu wyjdzie początek sezonu na Wyspach. Jeśli będzie dobrze, wróci do polskiej Ekstraligi. Jego tatę Phila nazywano "zwierzak", a Jason miał na kasku napisane: "syn zwierzaka". Taki był. Kiedy się ścigał, to tam był non-stop ogień. Rywale przez cztery okrążenia musieli się mieć na baczności, bo on do końca walczył i atakował. Nienawidził przegrywać. Przy tym zawsze powtarzał, że będzie jeździł tak długo, dopóki będzie czuł, że jest w stanie zdobyć złoto. Gdy przestał jeździć w 2011 roku, było widać że stracił wiarę. Dwa lata był poza podium, do tego doszły problemy ze zgraniem sprzętu, dzieci kończyły szkołę i tak się złożyło, że powiedział dość. Doszła do tego zmiana tłumików, która spowodowała, że motocykle początkowo rozpędzały się do połowy prostej. Teraz to się zmieniło. Tunerzy w ciągu siedmiu lat wiele rzeczy usprawnili. Ashley Holloway już zapakował w kartony nowe silniki dla Jasona. Wiedza i doświadczenie Ashleya z całą pewnością pomogą Crumpowi szybko się odnaleźć. Nie powinno być obaw o formę zawodnika, bo mówimy o mistrzu świata z ogromnymi umiejętnościami jeździeckimi. To na pewno nie będzie zabawa w żużel, ale poważne ściganie. On to planował od dłuższego czasu. Dzieci urosły, za chwilę wyfruną z domu, a chłop musi mieć zajęcie. Jazda na żużlu zawsze była tym, co mu najlepiej wychodziło. Wiek, w którym można uprawiać ten sport, wydłuża się, a tu mamy gościa z fantastycznymi umiejętnościami. Nieustępliwego, z wolą walki, takiego co to gryzie żużel. Jak wszystko dobrze mu się ułoży, to już w pierwszym oknie transferowym podpisze kontrakt w Polsce".
Niestety sezon 2020 dla Jasona podobnie jak dla wielu zawodników stanął pod znakiem zapytania. Powodem była pandemia wirusa Covid-19 powszechnie nazwanego koronawirusem, który na całym świecie zbierał śmiertelne żniwa. O tym jak poważna była sytuacja niech świadczy orędzie Premiera Mateusza Morawieckiego i wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego, który zaczął obowiązywać w nocy 14 na 15 marca i miał obowiązywać przez 10 dni, ale tak naprawdę obowiązywał do odwołania. Konsekwencją powyższej decyzji był komunikat, Głównej Komisji Sportu Żużlowego w którym poinformowano o zakazie organizacji zawodów treningowych (sparingów) oraz przeprowadzania zorganizowanych treningów na torach żużlowych początkowo do dnia 1 kwietnia 2020 r., a finalnie do odwołania. W tej sytuacji cały żużel zatrzymał się na 13 długich tygodni. W międzyczasie doszło do wielu nowych ustaleń regulaminowych, renegocjacji kontraktów. Ostatecznie sezon wystartował, ale pandemia koronawirusa, doprowadziła do odwołania całego ligowego sezonu w Wielkiej Brytanii i faktyczny powrót Australijczyka na tor postawiła pod znakiem zapytania. Brytyjska federacja rozegrała jednak finał Indywidualnych Mistrzostw Wielkiej Brytanii  i był to turniej z mocno przetrzebioną listą startową, ale pojawił się na niej Crump, który w końcowej klasyfikacji zajął trzecie miejsce. Warunki torowe na National Speedway Stadium były bardzo wymagające, podeszczowe, wręcz błotniste, a mimo to legendarny zawodnik radził sobie na nim bez kłopotów. Multimedalista Indywidualnych Mistrzostw Świata jeździł bardzo dobrze od początku do końca. Popisał się paroma świetnymi akcjami na dystansie. Jak za dawnych lat. W drodze na podium Crump wygrał m.in. baraż, w którym pokonał braci Worrallów i Chrisa Harrisa. W ogólnej klasyfikacji wyprzedził też m.in. Daniela Kinga czy Bena Barkera. Pokonywał nawet młodzież, z którą wiąże się w tym kraju nadzieje na przyszłość. Po zawodach zawodnik komentował: "Jestem bardzo zadowolony z tego, jak potoczyły się dla mnie zawody. Warunki nie były łatwe i chyba nikomu nie sprzyjały. Przed rozpoczęciem turnieju obawiałem się, że sędzia podejmie decyzję o jego odwołaniu, ponieważ nawierzchnia po opadach deszczu nie wyglądała najlepiej. Finalnie okazało się, że da się jechać i wcale nie było tak źle. Poradziłem sobie dobrze, jestem z siebie zdecydowanie bardziej zadowolony niż w czwartek, gdzie zdobyłem tylko 6 punktów. A tak naprawdę cieszę się, że po tak długiej przerwie i licznych urazach, zwłaszcza jeżeli chodzi o nadgarstki, nadal jestem w stanie po prostu skutecznie ścigać się na żużlu. Obawiałem się czy ten powrót będzie możliwy i sensowny, teraz już wiem, że tak. Mam świadomość, a także pewność tego, że już nigdy nie będę tym samym Jasonem Crumpem, gdy zdobywałem medale mistrzostw świata, nadal jednak chcę się pokazywać z przyzwoitej strony".
Nic więc dziwnego, że po tak udanym powrocie zawodnik snuł plany na przyszłość o czym poinformował w innym wywiadzie: "Jestem dumny z moich sukcesów. Mam jednak szacunek do każdego zawodnika Grand Prix z każdej ery. Szanuję też moich wielkich rywali jak Tony Rickardsson, Nicki Pedersen, Greg Hancock czy Tomasz Gollob. Było parę nieporozumień za kulisami, ale finalnie jestem dumny z bycia częścią tego wszystkiego. Moje plany skupiają się na przyszłorocznej jeździe w Wielkiej Brytanii. Nie wiadomo do końca, jak to będzie wyglądało, ale na pewno chcę to dalej robić. Oczywiste, że nie zaprezentuję formy z 2008 czy 2010 roku. Zamierzam jednak zobaczyć, na jakim jestem poziomie".

Zatem co jeszcze osiągnie Kangur na żużlowych torach? Czas pokaże. Jednak można snuć teorię, że powrót do żużla wynikał z tego, że Jason miał nie doczekać się kontynuatora rodzinnych tradycji, bowiem jego syn postawił na wyścigi drogowe. Seth Crump przez wiele lat towarzyszył swojemu ojcu podczas meczów Ekstraligi czy też zawodów Speedway Grand Prix. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że ojciec będzie zmuszać syna do uprawiania sportu żużlowego. Jason pozostawił swojej latorośli wolną rękę, a ten wybrał wyścigi na torach asfaltowych. Najmłodszy z Crumpów należał do szkoły talentów prowadzonej przez Troya Baylissa, który był jedną z legend wyścigów motocyklowych. Bayliss trzykrotnie był mistrzem świata klasy World Superbike, miał na swoim koncie również starty i podia w MotoGP, a po zakończeniu kariery skupił się na szkoleniu dzieciaków, którym organizował obozy treningowe. Jednak w pewnym momencie młody Crump, aby rozwijać swoje umiejętności, musiał przenieść się na Wyspy Brytyjskie. I tak też się stało, bo od roku 2020 Steth miał ścigać się na swoim Kawasaki Ninja 400, w juniorskich British Superbike, a reprezentował zespoł MSS Performance: "Najwyższy poziom wyścigów jest w Europie, więc przenosiny do Wielkiej Brytanii są dla mnie ważnym krokiem naprzód. Wszystkie rundy British Superbike są bardzo zacięte i nie mogę się doczekać nauki w nowej dla mnie serii. Wierzę, że praca z MSS Performance pozwoli mi awansować na wyższy poziom". Crumpowie zatem wyjazd do Europy traktowali jako obowiązkowy etap dla Australijczyków, którzy chcą zrobić karierę w motorsporcie. Jason Crump wiedział o tym najlepiej, bo przed laty jego rodzice również musieli podjąć trudną decyzję o porzuceniu ojczyzny, dlatego rozwój kariery syna był dla Jasona ważniejszy niż pieniądze oferowane mu przez kluby żużlowe. Tak więc marzenie niektórych polskich klubów o ponownej jeździe Jasona Crumpa w Polsce mogło się nie ziścić, tym bardziej, że zawody najmłodszego z klanu Crumpów pokrywały się z terminami polskiej ligi żużlowej. 

W kolejnym roku Australijski mistrz nie zniechęcił się pandemią i kontynuował swoją wznowioną karierę. Podpisał umowę w Ipswich Witches w rozgrywkach Premiership. Co ciekawe trzykrotny mistrz świata miał przypisaną średnią 8,00 i była ona najwyższa w drużynie, a czterdziestopięciolatek chciał, aby tak pozostało na koniec sezonu: "Przyjrzałem się naszej drużynie, jak również rywalom, i na pewno będziemy konkurencyjni. Mamy szansę na naprawdę dobre wyniki. Moje obowiązki są znacznie większe niż bycie numerem jeden w zespole. To, czy uda mi się utrzymać najwyższą średnią w ekipie, to moja pierwsza praca do wykonania. Duże wyzwanie, ale właśnie po to wracam. Chcę być liderem, chcę walki. Oczywiście, Nicolai Klindt czy Daniel King to bardzo dobrzy zawodnicy, dlatego mamy tak interesujący skład. Cameron Heeps też ma umiejętności. Młodych w postaci Drew Kempa, Andersa Rowe'a i Jordana Stewarta też warto oglądać. Menedżerowie wykonali dobrą robotę, przemeblowując skład na sezon 2021". Dodatkowo zawodnik podpisał kontrakt w niższej lidze brytyjskiej - Championship, gdzie miał reprezentować Plymouth Gladiators: "Możliwość jazdy w ich barwach to dla mnie dodatkowa nagroda, ponieważ moja rodzina w Wielkiej Brytanii mieszka w Exeter, więc mogę tam mieć swoją bazę. Razem z Bjarne Pedersenem potrzebujemy wsparcia młodych w Plymouth, bo inaczej średnia wieku zespołu wyniesie 250 lat! A tak poważnie, to rozmawiałem o tym z Bjarne. Każdy z nas jest na innym etapie kariery.

W roku 2021 po 577 dniach przerwy wróciły rozgrywki brytyjskiej Premiership oraz Championship. I Jason nie zawiódł swoich fanów, którzy z entuzjazmem patrzyli na poczynania zawodnika, który zdecydował się na powrót do regularnego ścigania: "Ostatni rok był bardzo rozczarowujący. Chciałem się ścigać w lidze, ale nic z tego nie wyszło. Sytuacja zmieniła się diametralnie. Nie było jazdy w lidze i w tym wszystkim miałem o tyle szczęścia, że mogłem się pościgać kilka razy na torze Belle Vue. I to było dla mnie dobre. Nie zamierzam pokazywać, że jestem tym samym Jasonem Crumpem, co w 2012 i wcześniej, ale chcę udowodnić, że dalej potrafię być dobry i skuteczny. Miałem trochę jazd w Australii, co mnie podbudowało, nabrałem pewności siebie, a teraz chcę spróbować Anglii. Mieszkam w Exeter i chciałbym znów zmierzyć się z różnymi, ciekawymi torami w Anglii. Oczywiście nie robię tego dla pieniędzy, bo nie jeżdżę w Polsce. Mam potrzebę, by się ścigać i czerpać z tego radość. Kiedy walczysz o tytuł mistrza świata poziom satysfakcji z jazdy nie jest pełny. Pojawia się stres, niepokój i angażuje w to sporą część twojego życia. W pewnym momencie straciłem pragnienie jazdy. Nie muszę znów walczyć, by być mistrzem świata. Po prostu chcę jeździć i się tym cieszyć. W ostatnim roku zadzwonił do mnie Chris Louis i śmiałem się z tego, że ten powrót jest możliwy. Jeśli znów zacznę trenować i podejdę do tego w innym stylu, takim, który daje mi radość z jazdy, a nie przymus. Powiedziałem sobie, chcę spróbować, ale tylko w Anglii. Zaangażowanie, jakie musisz mieć przy Grand Prix czy lidze polskiej, jest ogromne, to takie 140%. Tak było ze mną przez ponad 15 lat mojej kariery. Musiałem powiedzieć stop. Może trochę za wcześnie, ale musiałem tak zrobić. Potrzebowałem odciąć się od żużla. Ostatnie lata dały mi możliwość jazdy w Australii, w różnych turniejach i kręciło mnie to".

Po takich słowach kluby w Polsce zaczęły robić podchody pod zatrudnienie byłego mistrza świata, ale ten potwierdził i dał jasno do zrozumienia, że jazda w kraju nad Wisłą go nie interesuje: "Śledzę polskie media i co raz widzę, że powinienem jeździć w Rybniku albo Grudziądzu. Jednak nikt ze mną nie rozmawiał. Nie jestem w tej sytuacji, by wracać do Polski. Mój syn ściga się w superbikach i mam zajęte weekendy. W ostatnim roku miałem propozycje z polskiej pierwszej ligi. To była jakaś szansa, ale jeśli nie ścigasz się na poważnie w żużlu od dziesięciu lat, to nie powinieneś tam wracać. To mogłoby być trochę za dużo dla zawodnika z taką przerwą. Nie jestem bezmyślny i w pełni rozumiem, jaki poziom jest w Polsce i jak tam się trzeba przygotować".

Niestety 1 czerwca napłynęły fatalne wieści, bowiem w spotkaniu Premiership pomiędzy Wolverhampton Wolves a Ipswich Witches doświadczony Australijczyk zaliczył upadek i doznał licznych złamań. Przed sezonem wydawało się, że Jason Crump może zaliczyć całkiem udany sezon na poziomie Premiership. Pierwszy mecz w barwach Ipswich Witches pokazał, że może być liderem swojej drużyny. Tak też było w kolejnym spotkaniu przeciwko Wolverhampton Wolves. Chociaż w pojedynku z "Wilkami" drużyna Crumpa wyraźnie przegrywała, to właśnie on był jedynym zawodnikiem, który potrafił wyrwać rywalom biegowe zwycięstwo. Jednakże nie był w stanie on pokazać pełni swoich możliwości, bowiem w swoim przedostatnim starcie, w trzynastym biegu, zaliczył fatalny w skutkach upadek, po którym Ipswich Witches poprzez media społecznościowe poinformowało, że Jason Crump doznał złamania przynajmniej pięciu żeber i musiał zostać w szpitalu, ale incydent ten nie zniechęcał go do żużla: "Mam 45 lat, nie 25. Choć jestem wysportowany jak na swój wiek, nie wrócę do zdrowia tak szybko, jak by to było 20 lat temu. Nie podam jeszcze Chrisowi Louisowi daty powrotu na tor, jednak mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu orientacyjny termin powrotu będzie znany i mając cel, będę się tego trzymał. Muszę być odpowiednio przygotowany przed powrotem na tor. Nikt nie chce doznać kontuzji, jednak ryzyko jest zawsze. Jestem pewien, że wiele osób po tym, jak zobaczyły informację o moim upadku w Wolverhampton i o złamaniu żeber, byli gotowi spisać mnie na straty. Jestem naprawdę szczęśliwy w Ipswich. Pierwszy mecz w King's Lynn nie był dla mnie dobry, wierzę jednak, że ludzie rozumieją mnie, że jestem pod dużą presją. Nie jest to presja zewnętrzna kogokolwiek w Ipswich, ale sam ją na siebie narzucam po tym, jak zdecydowałem się wrócić do brytyjskiego żużla po tak długim czasie. Kocham to, co robię. Piłka leży po mojej strony i czerpię pozytywy z tego w jakim kierunku idę i jakie notuję postępy".

Incydent ten nie zniechęcił Australijczyka do dalszego można powiedzieć amatorskiego ścigania. Czterdziestosześciolatek wręcz podkreślał, że swojej jazdy na żużlu tak naprawdę nigdy oficjalnie nie zakończył. Rozstał się z cyklem Grand Prix, ale nie z czarnym sportem: "Patrząc na to całkiem szczerze to, czy jak kiedyś powiedziałem, że kończę swoją karierę? Wycofałem się z Grand Prix, ale nigdy oficjalnie z żużla. Nie wiem, co będzie dalej. Obecnie nie mam nic kibicom do ogłoszenia poza faktem, że nadal mam otwarty umysł na przyszłość". Jason jednak z żużla już nie czerpał korzyści finansowych, dlatego angażował się również w inne żużlowe wydarzenia. I tak np. trzykrotny indywidualny mistrz świata oprócz pracy dla TV, z końcem roku 2021 pojawił się na Gali FIM w Monako, gdzie miał podwójną rolę, bo uhonorowano go jako triumfatora cyklu Grand Prix oraz pełnił rolę ambasadora firmy ATPI Travel, z którą współpracował od dłuższego czasu, a która to była głównym partnerem wydarzenia w Monte Carlo: "To ja tak naprawdę wprowadziłem Iana Sandersona do żużla w 2000 roku, kiedy startowałem dla Belle Vue. Teraz role się odwróciły. Ian wprowadza mnie w działania firmy ATPI. Firma wdraża nowy model podróży po świecie i moją rolą jest wcielanie tego modelu w świat sportu. Jesteśmy obecnie partnerem FIM. Współpracujemy także z federacją WKKW, organizującą skoki przez przeszkody. Mam służbowego laptopa, komórkę czy swoje biurko w siedzibie firmy. Pobyt na gali w Monako to było fajne doświadczenie. Byłem po raz pierwszy w nowej roli. Do tej pory gale znałem jako ten, który odbierał nagrody".

Dodatkowo przed sezonem 2022 Jason Crump pojawił się w teamie Roberta Lamberta, który bardzo poważnie podchodził do swojej kariery. Aby móc osiągać jeszcze lepsze wyniki przeprowadził się do Polski i nie żałował pieniędzy na profesjonalny team. W pierwszym roku startów w GP pomagał mu były menedżer Tomasza Golloba, Tomasz Gaszyński, w kolejnym współpraca miał opierać się na wiedzy Jasona Crumpa. I to mogło mieć duże znaczenie w walce o światowy chamipinat. Australijczyk co prawda nie mógł wsiąść za Brytyjczyka na motocykl, ale współpraca mogła zupełnie odmienić wschodzącą gwiazdę, bo uwag trzykrotnego mistrza świata po prostu nie można było zignorować, a przy tym sama świadomość obecności legendy w boksie z całą pewnością dodawała pewności siebie. Dodatkowo Crump mając ciągły kontakt z żużlem i torem, doskonale zdawał sobie sprawę jak wyglądał współczesny żużel i jak dużą rolę odgrywała odpowiednia regulacja sprzętu. Nie bez znaczenia był zatem fakt, że Australijczyk podobnie jak jego nowy podopieczny od lat był klientem Ashleya Hollowaya i doskonale znał charakterystykę jego silników i mógł pomagać Lambertowi wybierać odpowiednie ścieżki w czasie zawodów, zwracać uwagę na najważniejsze aspekty, ale przede wszystkim pomóc w dobieraniu najlepszych ustawień silnika.
Tym sposobem Jason mimo, że oficjalnie zakończył karierę od roku 2022 trwał przy żużlu w dwóch innych rolach, bo oprócz tego, że na co dzień pracował zawodowo u jednego z byłych sponsorów, to także udzielał się w teamie Roberta Lamberta i startował w zespole Oxford Cheetahs, któremu menadżerował: "Jestem menadżerem zespołu z Oxfordu w angielskiej lidze Championship. Nie mogę się też temu do końca poświęcić, bo pracuję u jednego z moich byłych sponsorów w branży podróżnej. Zajmujemy się zespołami motorsportowymi, niektórymi na wysokim poziomie, a żużel to trochę hobby, moja pasja i duża część mojego życia. U Roberta Lamberta, pojawiłem się gdy mnie o to poprosił. Jeździmy razem na turnieje Grand Prix i rozmawiamy o jego jeździe, biegach i tego, czego się uczy. To dobry dzieciak, który chce się uczyć i stać się lepszym żużlowcem. Dla mnie fajnie, że jestem zaangażowany, a dla niego, że dostaje ode mnie wskazówki. Pojawiam się też czasem na meczach ekstraligi i było mi bardzo miło gdy pojawiłem się ponownie w Toruniu. Ostatni mój turniej Grand Prix, w którym jechałem odbywał się w tym mieście w 2012 roku. Naprawdę dobrze tu być znowu, ale cieszę się, że jestem już po drugiej stronie bandy, a nie na torze".

Lista osiągnięć Crumpa nie pozostawia wątpliwości odnośnie tego, że to jeden z najwybitniejszych żużlowców w dziejach. Zdarzyło mu się z błahego powodu odmówić fanowi autografu czy fotki, a pewnego razu stwierdzić, że twarz Ryana Sullivana nie pasuje do reprezentacji Australii, ale generalnie był lubiany przez kibiców oraz kolegów z toru.

Czy obecność Australijczyka w teamie Brytyjczyka pozwoli temu drugiemu wdrapać się na żużlowy szczyt?
Czy Oxford pod wodzą Jasona zawojuje ligę brytyjską?

Czas pokaże.

Poza ligą polską australijski jeździec startował m.in w:
Peterborough, Swindon, Poole, Belle Vue,
Plymouth, Ipswich  
    Vetlanda, Vargarna, Gettingarna, Rospiggarna,
Norrkoeping
        Niemcy
        Rosja,
    Dania,
Australia - w cyklu turniejów o indywidualne mistrzostwo kraju zdobywa tytuły mistrzowskie w roku 2000 i 2007.

Osiągnięcia

DMP

1995/1; 1999/2; 2000/3; 2003/2, 2006/1, 2007/3
IMŚ 1994/11
IMŚ GP 1995/10; 1996/10; 1998/8; 1999/8; 2000/4; 2001/2; 2002/2; 2003/2; 2004/1, 2005/2; 2006/1; 2007/3; 2009/1; 2010/3; 2011/4; 2012/6
IMŚJ 1994/3; 1995/1
DMŚ 1994/4; 1995/5; 1999/1; 2000/4
DPŚ 2001/1; 2002/1; 2003/2; 2006/4; 2007/3; 2009/2; 2011/2; 2012/2
KPE 2002(rep. klub Mega Lada Togliatti)/1; 2007(rep. klub Speedway Miskolc) /1

Kluby w lidze polskiej
1994 1995 1996 1997-
-1998
1999 2000-
-2001
2002 2003-
-2004
2006-
-2010
2011-
-2012

Wyniki ligowe zawodnika w barwach toruńskich
Sezon mecze biegi punkty bonusy Średnia
biegowa
Miejsce w
ligowym rankingu
2003 19 92 200 15 2,337 4
2004 19 100 216 6 2,200 9
2005 17 97 211 10 2,278 7

Autora zdjęcia Jasona z karykaturą w tle proszę o kontakt,
ponieważ chciałbym uzyskać zgodę na publikacje zdjęcia

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt