TERMIŃSKA Ilona
prezes

Urodzona 22 września 1971 roku.

W 2015 roku Pani Ilona zmieniła na fotelu prezesa Klubu Sportowego Toruń swojego męża Przemysława Termińskiego, który wygrał wybory do senatu w okręgu nr 11 obejmującym powiaty toruński, chełmiński oraz miasto na prawach powiatu Toruń. Zdobył on 47% głosów. Niestety "senatorski sukces" zmusił właściciela klubu do rezygnacji z funkcji prezesa, bowiem nie mógł on kierować klubem, który korzystał z mienia miejskiego (Motoarena była własnością miasta).

Początkowo Pani Ilona nie była brana pod uwagę przy przekazywaniu prezesury w toruńskim klubie, bowiem właściciel rozważał powierzenie tej funkcji jednemu z członków rady nadzorczej KS Toruń SA - Jackowi Gajewskiemu, Bartoszowi Bartczakowi lub Adamowi Krużyńskiemu. Jednak wszyscy trzej panowie mieli postawione również inne cele - pierwszy z gentelmanów odpowiadała w klubie za sprawy sportowe, drugi był szefem rady nadzorczej, a trzeci mieszkał w Warszawie i był zaangażowany w rozgrywki Nice PLŻ. W tej sytuacji ustępujący prezes powierzył swoje obowiązki osobie najbardziej zaufanej, a mianowicie własnej żonie.

O swojej decyzji nowo-wybrany senator poinformował kibiców za pośrednictwem portalu społecznościowego "Szanowni Państwo, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w związku z uzyskaniem mandatu Senatora RP, z dniem dzisiejszym złożyłem rezygnację z funkcji Prezesa Zarządu KS Toruń SA. Moim następcą została Ilona Termińska, prywatnie moja żona. Jestem głęboko przekonany, że będzie dobrze prowadzić nasz Klub i naszą Drużynę do sukcesów w przyszłym sezonie. W związku z tą zmianą, Zarząd KS Toruń SA będzie w nadchodzącym sezonie pracował w składzie: Ilona Termińska - Prezes Zarządu i Jacek Gajewski - Wiceprezes Zarządu. Ja ze swojej strony pozostanę obok Klubu jako szczególnie zaangażowany kibic i sponsor drużyny".

Pani Ilona jest czwartą kobietą która prowadziła klub żużlowy, ale została Pierwszą Damą toruńskiego speedwaya. Przed toruńską prezes w polskim żużlu funkcje prezeski sprawowały bądź sprawują Krystyna Kloc - Wrocław, Joanna Skrzydlewska - Łódź, Marta Półtorak - Rzeszów.

Nowej Pani Prezes sport żużlowy nie był obcy, bowiem w przeszłości miała styczność z żużlem za sprawą wielkiego pasjonata tego sportu jakim był jej tata. Nic więc dziwnego, że od momentu powstania MotoAreny opuściła tylko kilka meczów, a po przejęciu udziałów przez męża odpowiadała w klubie za sprawy finansowe i organizacyjne, na które składała się również opieka nad dwoma sekcjami - podprowadzających i cheerleaderek, które zostały włączone do stowarzyszenia FST Sport Team. Zadaniem dziewczyn podprowadzających było uatrakcyjnianie wyjazdu zawodników do biegu podczas meczów żużlowych. Z kolei cheerleaderki, jako sekcja akrobatyczna, miały bawić kibiców w czasie przerw pomiędzy biegami. Za sprawą Pani Ilony szkoleniem dziewczyn zajmował się profesjonalny trener, wśród których był m.in. Artur Cieciórski. Warto podkreślić, że sekcja cheerleaderek ciągle jest otwarta na nowe osoby, a szansę bawić kibiców tańcem mają wszystkie ładne, inteligentne i wysportowane dziewczyny.

Po przejęciu prezesury mimo, że w sprawy klubowe nadal był zaangażowany Pan Senator, nowa Pani Prezes realnie wpływała na losy toruńskiej drużyny. Nikogo zatem nie zdziwiło, gdy zasiadła do negocjacyjnego stołu i rozmawiała o kontraktach na sezon 2016 wespół ze swoim mężem. Obok kontraktów ze strategicznymi zawodnikami Pani Prezes mocno postawiła na rozwój młodzieży. Klub posiadał bowiem kilku młodych posiadających smykałkę do jazdy w lewo zawodników i łożył niemałe pieniądze na ich szkolenie i ten potencjał miał w kolejnych latach być wykorzystany.
Pani Ilona u progu swego zarządzania toruńskim żużlem przede wszystkim stawiała na rozsądną politykę w zakresie finansów klubowych. A swoją filozofię zarządzania opierała na trzech filarach. Pierwszym byli zawodnicy, drugim kibice, a trzecim organizacja i zarządzenie klubem. Wszystkie te elementy miały ze sobą współgrać zapewniając zbilansowane wydatki i przychody.
Szefowa toruńskiego speedwaya nie chciała jednak biernie przyglądać się z gabinetowych pieleszy temu co dzieje się w klubie, dlatego w okresie przygotowań do sezonu, ale również w trakcie jego trwania, starała się być w wirze żużlowych wydarzeń i poznać od kuchni i zrozumieć czym tak naprawdę jest speedway. Interesowała się więc żywo postępami przygotowaniach zawodników do sezonu, a w trakcie meczów można ją było zobaczyć nieco wycofaną w parku maszyn. Owa drugoplanowa obecność wśród zawodników wynikała z tego, ze drużynę od strony sportowej prowadził Jacek Gajewski i to była jego domena, w której uzyskał pełną autonomię, a Pani Iwona była tylko bacznym obserwatorem, dla której owe obserwacje miały być pomocne w procesie podejmowania decyzji, które z kolei były strategiczne dla istnienia toruńskiego żużla.

Prywatnie Ilona Termińska to mama dwójki dzieci pociech (Aleksandra i Natalii. Od lat jest zagorzałą pasjonatką biegania. Bez problemu pokonuje 16 kilometrów i cieszy się z obcowania z przyrodą podczas biegu w letnie poranki. Z motocyklami nie miała jednak za wiele do czynienia, bo jak sama przyznaje na motocyklu jechała dwa razy w życiu - jako pasażerka na harleyu męża i tak wspomina to doświadczenie "Za pierwszym razem siedziałam z zamkniętymi oczami, za drugim było już lepiej. Chyba przeraża mnie wielkość motocykla, czuję przed taką maszyną respekt, ale może jeszcze kiedyś się przekonam. Wolę oglądać, niż jeździć, zdecydowanie bardziej ufam czterem kółkom".

Po roku 2019 Ilona Termińska zapisała się w historii toruńskiego klubu, jako pierwsza prezes za kadencji której drużyna zaznała pierwszej w historii klubu goryczy spadku do niższej ligi. Jednak to nie prezes jeździła na motocyklu, a zawodnicy którzy nie wykorzystali swojego potencjału i stworzonych im warunków i po czterdziestu czterech latach doprowadzili do upadku klub, który jako jedyny w Polsce po awansie nigdy nie opuścił szeregów najwyższej klasy rozgrywkowej. Niepowodzenie roku 2019 odcisnęło jednak swoje piętno na działaczach. Pani Prezes zniknęła z przestrzeni publicznej i w zaciszu klubowego gabinetu robiła to co dobry szef robić powinien czyli organizowała zarządzała i pilnowała stabilności finansowej i organizacyjnej klubu. A w dobie pandemii koronawirusa nie było to zadanie łatwe, bo oprócz trudności z  pozyskaniem sponsorów przez cały sezon należało mieć na względzie bezpieczeństwo sanitarne wszystkich uczestników żużlowych spektakli od zawodników i pracowników klubowych poczynając, a na kibicach kończąc. Na szczęście cały sezon Apatorowi udało się odjechać bez zbędnych komplikacji, a pokłosiem dobrego zarządzania była doskonała postawa na torze całego zespołu i zadowolenie kibiców, że rozbrat z ekstraligą potrwał tylko jeden sezon.
Na plus działań Pani prezes i wszystkich klubowych decydentów, należy zapisać również fakt, że po sezonie szybko podjęto decyzje odnośnie budowy składu na sezon 2021 i konsekwentnie realizowano nakreślony plan w których zawodnicy będący w sferze zainteresowań, chętnie podejmowali rozmowy z toruńskim klubem. I choć nie wszystkie marzenia kontraktowe udało się sfinalizować, to skład jaki zbudowana dawał realne nadzieje na to, że przy odrobinie szczęścia sprzętowego drużyna może myśleć o czymś więcej niż tylko walce beniaminka o utrzymanie ekstraligowego bytu. I tak też się stało, bo po pierwszych meczach nadzieje kibiców zostały mocno rozbudzone, bowiem Apator choć przegrywał mecze wyjazdowe to było widać u zawodników wolę walki i najwięksi ligowi mocarze musieli liczyć się z twardą przeprawą w meczach z Aniołami. Cieszyło to Panią Ilonę, która podsumowała w krótkim wywiadzie czas swojej prezesury:
"Mieszkamy w Toruniu, gdzie kibicami żużlowymi są prawie wszyscy mieszkańcy naszego miasta. Jednak trzeba powiedzieć, że kibicowanie ma się we krwi, także trudno tym kibicem nie być. My po prostu żyjemy żużlem. Nam po sezonie 2014 trafiła się okazja kupienia klubu i tak też się stało. W moim przypadku wszystko zaczęło się jednak od przyglądania się wszystkiemu z boku, bo na początku prezesem był mój mąż. Uczyłam się spraw organizacyjnych oraz wszelkich procesów, które miały miejsce. Zaskoczeniem było to, że generalnie w klubie nie pracowało dużo osób, ale podczas spotkań każdy miał swoje zadanie i wiedział, co ma robić. Ale zaangażowanych osób funkcyjnych, było naprawdę sporo i to było nieprawdopodobne, jak wszyscy się ze sobą bezproblemowo komunikują. Gdy mąż został senatorem przekazał mi prowadzenie klubu. Niektórych to zaskoczyło, bo w żużlu nie ma zbyt wielu kobiet na pierwszym planie, ale prawda jest taka, że sporo kobiet pracuje przy tym sporcie, choć na pierwszy rzut oka, tego nie widać. Prezesem klubu żużlowego jestem jednak aktualnie tylko ja, natomiast bardzo dużo kobiet pracuje w czasie przygotowań do sezonu, a później w sprawach organizacyjnych. Wystarczy spojrzeć na nasz klub. U nas przeważają kobiety. Dyrektorem klubu jest Joanna Sikorska, a w marketingu pracuje Monika Kmieć, także naprawdę super. W trakcie meczu kobiety podejmują różne zadania funkcyjne, więc to nie jest tak, że tylko ja w tym żużlu jestem. Podczas mojej prezesury, pojawiły się nowe wyzwania czasem zaskakujące. Ciężko też ocenić, które z nich były najtrudniejsze, a które najłatwiejsze. Trudnych elementów i momentów było dużo. Jednym z nich był spadek do pierwszej ligi, ale później powrót do Ekstraligi i ten triumf był fantastyczny. Z drugiej zaś strony z prowadzeniem klubu, wiąże się mnóstwo problemów. Pandemia również nie pomaga i to był chyba ten gorszy moment, gdy w zeszłym roku się dowiedzieliśmy, że liga nie ruszy. Trzeba jednak zauważyć, że to nie tylko my, ale cały świat zamarł. Na szczęście życie się potoczyło napisało scenariusz i wszystko poszło w dobrym kierunku"

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt