2018-08-26 runda zasadnicza
KS Get Well Toruń - Cash Broker Stal Gorzów
     
Jacek Frątczak z uporem maniaka od kilku tygodni powtarzał, że Get Well Toruń nie przegrał walki o fazę play-off. Większość na takie słowa reagowała z uśmiechem, a tymczasem wyszło, że pan Jacek nie żartował. Nie wiadomo jak potoczyłby się mecz w Grudziądzu, gdyby nie kontuzja Rune Holty, podobnie było z meczem na MotoArenie z Tarnowem. Zaskakująco dobrze Anioły pojechały we Wrocławiu, gdzie niespodziewanie zremisowali i ciągle liczyli się w rywalizacji o play-off. Niestety już nie wszystko zależało od Get Well, ale by dać sobie szansę ekipa Frątczaka musi pokonać Stal Gorzów za trzy punkty. Nie było to łatwe zadanie, bo do odrobienia było aż 19 "oczek", lecz Anioły miały swoje argumenty. Wysoką formę złapał Niels Kristian Iversen, a dodatkowo tak słabo jak na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu, na Motoarenie nie jeździł Chris Holder. Mogło jednak okazać się, że Get Well ze Stalą walczy o nic, bo wcześniej zaplanowane było spotkanie Włókniarza Częstochowa z GKM-em Grudziądz, a tylko wygrana grudziądzan otwierała przed torunianami szansę na wejście do play-offów.
Zatem jedyny korzystny scenariusz dla Aniołów to była, wygrana Torunia z Gorzowem za 3 i porażka Włókniarza z Grudziądzem. Wówczas w tabeli Get Well i Włókniarz miałby po 18 pkt, ale lepszym bilansem to żółto-niebiesko-biali byliby na 4 pozycji w tabeli, a Włókniarz musiałby zadowolić się 5 lokatą. Niestety mecz pod Jasną Górą, był zagrożony i w efekcie rozegrano go dopiero w piątek i torunianie przez pięć dni żyli w niepewności co do dalszej części rozgrywek ligowych.

Przed meczem toczyła się też swoistego rodzaju gierka menadżera i zawodników o kontrakty w przyszłym sezonie. Frątczak w swoim stylu kokietował dziennikarzy twierdząc, że niby chce pracować w Toruniu, ale ma inne "projekty" i rodzinę. Z kolei zawodnicy deklarowali chęć pozostania w zespole, ale klub nie ze wszystkimi chciał podpisywać kontrakty na sezon 2019. Dlatego ci którzy zawodzili w sezonie w pierwszych meczach, w tym ostatnim musieli dać z siebie wszystko, aby poprawić swój wizerunek w oczach właściciela klubu i przyszłego menadżera. A Stal Gorzów była rywalem z najwyższej półki i na tle takiego przeciwnika można było udowodnić swoją wartość. Anioły sezon 2018 rozpoczęły od przegranej ze Stalą Gorzów, na wyjeździe. Już w pierwszym biegu dramatyczny upadek zaliczył Jason Doyle, a drużyna została rozbita i uległa 35:54. W kilku kolejnych tygodniach słabsza dyspozycja Australijczyka była jedną z głównych przyczyn tego, że torunianie potracili ważne punkty i awans do play-off nie zależał tylko od nich, ale od układu innych spotkań.
Ogólny bilans pojedynków toruńsko-gorzowskich niestety nie sprzyjał toruńskiej ekipie, bo w 95 meczach 49 razy wygrywali gorzowianie, przy 45 tryumfach torunian i jednym remisie. Zatem zadanie w którym należało zgarnąć, całą trzypunktową pulę meczową było arcytrudne, ale ….. jak się okazało po meczu do wykonania. Zwłaszcza, że Stanisław Chomski miał spory ból głowy, bo Get Well świetnie rozpoczął mecz i błyskawicznie powiększał swoją przewagę. Już dwa pierwsze biegi pokazały, że Get Well wcale nie odstaje siłą od drużyny, która awansowała do fazy play-off. Po dwóch szybkich ciosach zawodnicy Jacka Frątczaka prowadzili 10:2. Ośmiopunktowa różnica utrzymywała się do końca drugiej serii startów. Trzecią Anioły wygrały w stosunku 13:5 i ich przewaga wzrosła do szesnastu oczek i wielu zaczęło zastanawiać się czy torunianie odrobią dziewiętnastopunktową stratę z Gorzowa.
Na torze najlepiej prezentował się Niels Kristian Iversen, który złapał bardzo wysoką formę. Co ciekawe, wtórowali mu bracia Holderowie. Zaskoczył przede wszystkim starszy z braci. Dzień wcześniej podczas Grand Prix w Gorzowie nie zdołał pokonać żadnego rywala i wyglądał na zupełnie zagubionego. Jednak w Toruniu kibice mogli oglądać znacznie lepszą wersję Chrisa Holdera. Australijczyk jakby chciał zaprzeczyć wszystkim głosom, że jego czas w Toruniu dobiegł końca. Pytanie, czy nie za późno.
W szeregach gości nie zawodził w zasadzie tylko Bartosz Zmarzlik. Wicelider cyklu Grand Prix, tradycyjnie już, jechał w swojej innej lidze. Patent na niego znalazł dopiero w biegu dziesiątym Jack Holder, jednak występ lidera Stali Gorzów znów otarł się o doskonałość. Nieźle prezentował się też Krzysztof Kasprzak, ale pozostali byli po prostu za słabi na bojowo usposobionych toruńczyków. Inna sprawa, że Chomskiego niespecjalnie interesowały rezerwy taktyczne. Trener gości nie chciał nikomu zabierać szansy, bo mecz w Toruniu tak naprawdę i tak nie zmieniłby sytuacji jego drużyny. Dlatego z każdym biegiem robiło się coraz ciekawej, bo przewaga Get Well nad Stalą ciągle rosła. A to była woda na młyn dla Jacka Frątczaka i spółki. Zdobycie punktu bonusowego, przed meczem wydawało się, być misją niewykonalną, ale stawało się coraz bardziej realne. Od jedenastego biegu Stanisław Chomski zaczął stosować rezerwy taktyczne. Niewiele to jednak zmieniło w ogólnym obrazie spotkania. W Stali zwyczajnie nie było kim straszyć. W biegu dwunastym upokorzenia doznał zwycięzca gorzowskiego Grand Prix - Martin Vaculi, który przez cztery okrążenia musiał bronić się przed atakami Igora Kopeć-Sobczyńskiego, by ostatecznie na samej mecie uznać wyższość toruńskiego juniora. A ponieważ Jack Holder przyjechał na metę jako pierwszy, Anioły wyszły na prowadzenie w dwumeczu i mała sensacja stała się faktem, bo gospodarze nie oddali prowadzenia, zapewniając sobie trzy punkty do tabeli już po czternastym biegu!

W zaistniałej sytuacji torunianie nadal mieli matematyczne szanse na awans do fazy play-off i po meczu ściskali kciuki za cud w Częstochowie. Jednak mało kto wierzył w tryumf grudziądzan, którzy jeszcze trzy kolejki wstecz bronili się przed spadkiem. Jednak oglądając przełożony mecz pod Jasną Górą, kibice przecierali oczy ze zdumienia, bo jeszcze po czternastym biegu GKM prowadził z Włókniarzem i torunianie byli w playo-ffach, ale ostatecznie tak się nie stało, bowiem Leon Madsen na ostatnich metrach piętnastego biegu uratował remis (45:45), a przy okazji play-offy dla swojej drużyny. To z kolei oznaczało koniec sezonu dla Get Well Toruń. A obok Włókniarza, w play-offach startować mieli Unia Leszno, Stal Gorzów i Sparta Wrocław. Z ligi spadek zaliczyła z kolei po rocznej przygodzie Unia Tarnów, natomiast Falubaz Zielona Góra przygotowywał się do barażu o utrzymanie z wicemistrzem Nice 1 Ligi Żużlowej. 

zespół mecze zw. rem. por. pkt
duże
bon. razem pkt
małe
Fogo Unia Leszno 14 10 2 2 22 7 29 +168
Cash Broker Stal Gorzów 14 8 1 5 17 4 21 +43
forBET Włókniarz Częstochowa 14 7 2 5 16 3 19 +2
Betard Sparta Wrocław 14 7 2 5 16 3 19 +54
KS Get Well Toruń 14 6 1 7 13 5 18 -19
mr Garden GKM Grudziądz 14 4 2 8 10 2 12 -86
Falubaz Zielona Góra 14 4 0 10 8 2 10 -64
Grupa Azoty Unia Tarnów 14 5 0 9 10 0 10 -98

Po rundzie zasadniczej w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników Ekstraligi liderem został Bartosz Zmarzlik (śr. bieg. 2,581). Na drugiej pozycji uplasował się Nicki Pedersen (2,432), a na trzeciej Leon Madsen (2,427).

Warto w tym miejscu podkreślić, że mecz z Gorzowem był dla Nielsa Kristiana Iversena dwusetnym pojedynkiem w karierze w polskiej elicie. Duńczyk debiutował w 2004 roku w barwach Atlasu Wrocław w spotkaniu wyjazdowym w Lesznie i zaprezentował się bardzo udanie, bo zdobył 11 punktów z bonusem w sześciu biegach, a jego zespół wygrał z Unią 46:44. Kolejny sezon spędził w I Lidze w Rybniku, ale już od 2006 roku nieprzerwanie ściga się w elicie, bo najpierw miał krótki pobyt w KS Toruń, w latach 2007-2010 ścigał się w Falubazie Zielona Góra, w 2012-2017 w Stali Gorzów. Zanim powrócił do Torunia, zdobył trzy tytuły drużynowego mistrza Polski (w Zielonej Górze (2009) i w Gorzowie (2014, 2016)). Mecz przeciwko byłemu klubowi był dla Iversena jubileuszowym w polskiej lidze na jej najwyższym szczeblu, a siedmiokrotny indywidualny mistrz Danii wywalczył tak jak w debiucie 11 oczek i bonus, a toruńskie Anioły po znakomitym meczu pokonały Stal 55:35. Całkowity dorobek 36-latka w 200 meczach to 1647 punktów wywalczonych w 968 biegach.
Co ciekawe, Iversen zdobył w polskiej lidze tylko dwa "czyste" komplety punktów, lecz nigdy klasycznego (15). Potrafił wywalczyć 18 punktów przeciwko Betard Sparcie na wyjeździe w 2013 roku, a w tym samym sezonie jeszcze... 21 przeciwko Polonii Bydgoszcz, także na wyjeździe. Łącznie dziesięciokrotnie kończył mecz bez przegranej z rywalem, licząc komplety płatne i te przy okazji przerwanego meczu. Pierwszy raz miał miejsce w spotkaniu z Unibaxem Toruń w 2012 (13+2).

Niels Kristian Iversen w Ekstralidze:
Sezony Mecze Biegi Wygrane
biegi
Punkty Bonusy Średnia
biegowa
Średnia
meczowa
14 200 968 283 1647 182 1,889 8,24

Po meczu powiedzieli:
Przemysław Termiński
- właściciel toruńskiego klubu - (wypowiedź po meczu w Częstochowie) Torunianie, żeby awansować do fazy play-off, potrzebowali zwycięstwa GKM-u w Częstochowie. Sensacja była blisko, ale nic z tego. Leon Madsen na ostatnich metrach 15. wyścigu wyprzedził Antonio Lindbaecka i zapewnił pierwszą czwórkę Włókniarzowi. Być może ten atak nie miałby takiego znaczenia, gdyby lepiej pojechali juniorzy GKM-u. Ci łącznie zdobyli tylko punkt przy 9 młodzieżowców Włókniarza. Ponadto Kamil Wieczorek w jednym z biegów upadł na tor przy prowadzeniu GKM-u 4:2. W powtórce też było 4:2, ale już dla Włókniarza.
Wyjaśnienie dla tych, którzy maja problem z interpretacja: powyższy post nie jest krytyka postawy GKM, gdyż odjechali bardzo dobry mecz. I trzeba ich tu podziwiać i pogratulować. Dziś są w formie, która pozwoliłaby powalczyć o wyższe cele. Niemniej jednak FAKTEM jest, ze wynik meczu promuje do play-off Częstochowie. Dysproporcja w punktach zdobytych przez juniorów obu drużyn jest widoczna chyba dla każdego. Proszę się nie doszukiwać w treści posta podtekstów, których nie ma i nie były zamierzone. A już szczególnie dziwią mnie reakcje kibiców toruńskich - wygląda jakby niektórzy cieszyli się z tego remisu. Ja w każdym bądź razie się nie cieszę.

Jacek Frątczak - menadżer z Torunia - Gratuluję Bartkowi oraz drużynie gorzowskiej, bo widowisko było przednie. Cieszę się również z wyników Bartka w Grand Prix. Mamy bardzo dobre relacje, co nie jest tajemnicą. Staram się nie podchodzić do spotkań w ten sposób, aby pompować zespół. Nauczyliśmy się żyć ze sobą, motywować etapami. Przede wszystkim drużyna pojechała równo. Juniorzy rozegrali najlepszy mecz w tym sezonie, a różnie z tym bywało. Najlepszy występ młodzieżowców w sezonie zaliczył Daniel Kaczmarek. Obecność Daniela na pomeczowej konferencji nie jest przypadkowa. Fantastyczny występ, ale jest to efekt ciężkiej pracy, którą rozpoczęliśmy jeszcze w poprzednim roku. Były to fantastyczne zawody.
Spodziewałem się, że zaskoczymy Gorzów torem. Co do tego nie miałem żadnych wątpliwości. Nie ma jakieś wielkiej radości, bo patrząc na mój zespół mam więcej nerwów. Uważam, że stać byłoby nas dalej na duży wynik w tym roku, ale jak widać trzeba być cierpliwym. Teraz nic nie zależy od nas, a gdy zależało to robiliśmy swoje.
Teraz czekamy na rozstrzygnięcia w Częstochowie. My nie będziemy pomagać w żaden sposób drużynie z Grudziądza. To nie wchodzi w rachubę. Nie ma takiej opcji. Tak jak powiedziałem, nie mamy wpływu na to, co się wydarzy w Częstochowie. Nie skupiam się na tym. Myślę o powrocie do domu i odpoczynku. Marzę już, aby przytulić się do swojej poduszki i zobaczyć psa, bo rodzina była obecna na meczu - stwierdził po meczu menedżer gospodarzy Jacek Frątczak. - Już kiedyś to przeżywałem. Tamta historia się inaczej skończyła i ona ma ciąg dalszy tutaj. Gdyby nie tamte zdarzenia z Zielonej Góry, to nie byłoby mnie tu w Toruniu. Wiadomo, że chodzi o zwycięstwa. Samo widowisko świetne, pokaz mocy, ale co z tego, jeżeli nie mamy wpływu na to, co się wydarzy. A wydarzyć może się wszystko. Jeszcze niedawno nasz awans do play-off był postrzegany w kategoriach cudu. To jest jednak tylko sport, o czym mówię już od dawna. Wszystko może się zdarzyć. Niemożliwe miało być także 55:35 ze Stalą Gorzów czy punkty wywiezione z Wrocławia.

Paweł Przedpełski - Toruń - W Polsce liga się dla nas skończył. Przede mną jeszcze bardzo ważne mecze w Szwecji, a w dodatku jeszcze nie wiemy jak to będzie w Ekstralidze. Jestem z Torunia, więc wydaje mi się, że to oczywiste, iż chciałbym zostać. Nie wszystko zależy jednak ode mnie. Rozmów jeszcze żadnych nie prowadziliśmy, bo wciąż trwa sezon.

Daniel Kaczmarek - Toruń - Cieszę się z tego wyniku. Dwa razy przegrałem z Bartkiem, ale tak jak zawsze mówię, ja staram się na nim wzorować jeśli chodzi o jazdę. Dzisiaj pokazał jak dużo brakuje mi do jego poziomu. Pod koniec ubiegłego roku zaczęliśmy z Jackiem Frątczakiem pracować na ten sezon, a ten mecz jest zwieńczeniem tego wysiłku. Szkoda, ze ten sezon już raczej się dla nas kończy, ale będziemy obserwować wynik w Częstochowie. Tylko to możemy zrobić, bo na to co się tam wydarzy nie mamy wpływu.

Igor Kopeć-Sobczyński - Toruń - Ostatnie mecze pokazały jednak, że potrafię walczyć również ze starszymi żużlowcami. Super, że udało się pokonać zawodnika z Grand Prix. Reakcja kibiców również dała mi sporo radości. Będę się starał takie manewry częściej wykonywać. Szło mi w tym roku dobrze w biegach juniorskich, ale jakoś nie mogłem przełamać się z seniorami. Może powodował to stres? Rozmawiałem o tym z wieloma osobami. To gdzieś siedzi w podświadomości. Takie zwycięstwo nad zawodnikiem, który dzień wcześniej wygrał turniej Grand Prix może tylko mi pomóc. To zawsze daje kopa.

Stanisław Chomski - trener z Gorzowa - Byliśmy dziurawi jak ser szwajcarski. Gratuluję gospodarzom wygranego meczu. Pół toru to był beton, a drugie pół było zbronowane i przyklepane. Oczywiście, to było bezpieczne, ale każdy próbował się dostać do jednej ścieżki. Do dziewiątego biegu nic się nie działo, start i potem wygrywał ten kto dojechał do korzystnej części toru. Feralny wyścig dziewiąty, w którym wykluczenie i potem 4:2 dla gospodarzy. Od tego momentu zeszło z nas powietrze. Szymon Woźniak kompletnie nie mógł się wpasować, u Martina Vaculika jeden motocykl stracił kompresje, drugi nie mógł się "przykleić" do toru. Nasi juniorzy nic nie pojechali i to cały obraz tego meczu.

Bartosz Zmarzlik - Gorzów - Jadąc tutaj nie spodziewaliśmy się przyczepnego toru, ale na pewno myśleliśmy, że będzie przyczepniej niż to co zastaliśmy. Było bardzo twardo. Mimo to, tor był świetnie przygotowany, kibice oglądali dobry żużel i sporo mijanek. Zwłaszcza start był dobrze przygotowany, bo lekko zbronowany. Tor odsypywał się więc naprawdę były piękne warunki do ścigania i gospodarze to wykorzystali dobrym dostosowaniem sprzętu. Mój wynik indywidualny nie jest zły aczkolwiek wynik drużyny nie pociesza mnie. Nie po takie punkty tutaj przyjechaliśmy. Pogubiliśmy się gdzieś z chłopakami. Już po próbie toru powiedziałem, że będzie dość ciężko. Gdy zjechałem do parkingu, sam nie wiedziałem o co chodzi. Poczyniliśmy szybkie korekty, trochę va banque. U mnie to podziałało, u chłopaków już niezbyt. Na torze było dość ślisko. Taki jest żużel, teraz będziemy walczyć w play-offach.

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt