2014-08-03 Runda zasadnicza
Grupa Azoty Unia Tarnów - KS Toruń Unibax
 
Po miesięcznej, wakacyjnej przerwie powróciła rywalizacji w Ekstralidze. Na dzień dobry torunianie mieli zmierzyć się z liderem Unią Tarnów. Gospodarze tej potyczki w ciągu dziesięciu kolejek ponieśli tylko jedną porażkę, kiedy to w maju, podczas pierwszego w sezonie meczu na Motoarenie musieli uznać wyższość Unibaxu 48:42. Od tej pory nikt nie mógł zatrzymać rozpędzonej lokomotywy dowodzonej przez trenera Marka Cieślaka i kapitana Grega Hancocka.
Jeźdźcy z Małopolski w końcówce rundy zasadniczej posiadali w zapasie pięć oczek przewagi na drugim Falubazem Zielona Góra, więc wszystkie karty mieli w swoich rękach i mogli je rozdawać w dowolny sposób. Wiadomym było jednak, że tarnowski trener chciał wyeliminować Unibax z play-off, bowiem właśnie tej drużyny obawiał się najbardziej w walce o złoto DMP. Prawda była też taka, że nikt nie chciał trafić w play-off na klub z grodu Kopernika, jeśli ten w ogóle zdołałby się zakwalifikować do play off. Torunianie byli bowiem na krawędzi awansu. Właściwie tylko korzystny rezultat w Jaskółczym Gnieździe mógł jeszcze wlać nadzieję w serca toruńskich kibiców, że ich drużyna włączy się w walkę o medale. Niestety Anioły do Tarnowa udały się - można powiedzieć tradycyjnie od dwóch lat - w osłabionym składzie. Po tym jak powrót do drużyny zapowiedział rekonwalescent Chris Holder, w ekipie Aniołów zabrakło Oskara Fajfera, który podczas półfinału Indywidualnych Mistrzostw Polski uległ groźnie wyglądającemu upadkowi i doznał urazu barku. W tej sytuacji torunianie zdani byli na adept toruńskiej szkółki żużlowej - Dawida Krzyżanowskiego, który zdał licencję "Ż" jesienią 2012 roku, i choć występował regularnie w zawodach młodzieżowych, dotychczas nie miał okazji do startu w rozgrywkach ligowych.
Co prawda Oskara Fajfera mógł zastąpić Oskar Gollob, ale on również po upadku w niedawno rozegranym turnieju Pomorskiej Ligi Młodzieżowej na torze w Grudziądzu doznał poważnych obrażeń głowy. Po szczegółowych badaniach lekarskich, u juniora Unibaxu Toruń stwierdzono złamanie nosa oraz kości zatok. Ponadto miał on również głęboką dziurę w czole.
Trenerzy toruńscy wierzyli jednak w swój zespół, bowiem jak twierdzili, że są zdolni nawiązać walkę z każdym rywalem. Jan Ząbik tak komentował przedmeczowe przygotowania i roszady taktyczne: Pomysł jak rozgryźć rywala zawsze jest. Ani ja, ani Stanisław Chomski nie wsiądziemy jednak za zawodników na motocykle. Dostaną od nas pewne instrukcje i to wszystko. Reszta zależy już tylko od nich. Mamy na tyle mocny skład, że powinniśmy nawiązać walkę z każdym rywalem. Tamtejszy tor jest taki, jak każdy inny. Każda nawierzchnia ma swoją specyfikę, ale recepta na sukces pozostaje taka sama: trzeba się po prostu odpowiednio przyłożyć i jechać. Nic innego zrobić nie można. Tarnowianie pojadą u siebie i to im daje się większe szanse na zwycięstwo. Presja będzie jednak taka jak zawsze. Gdy jedzie się na takim poziomie, nie sposób jej uniknąć. Najważniejsze, byśmy tanio naszej skóry w niedzielę nie sprzedali.
Również toruński prezes Tomasz Kaczyński ogłaszał pena mobilizację i nie składał w imieniu klubu broni: Zakładanie porażki z góry jest jednak bez sensu. Chcemy wygrać. Wciąż mamy nadzieję na sukces w tym sezonie. Byłoby czymś dziwnym, gdybyśmy stracili ją już na tym etapie. Jedziemy do Tarnowa i chcemy tam wygrać. Każda drużyna przystępująca do rywalizacji, ma chyba właśnie takie nastawienie. Zrobimy wszystko, żeby maksymalnie zmobilizować drużynę. Mieliśmy sporo treningów i liczymy, że będziemy w stu procentach gotowi. Marek Cieślak jednak na pewno wszystko sobie dobrze poukładał i będzie w stu procentach gotowy na spotkanie z Unibaxem w Tarnowie. W swoich planach na pewno zakładał to, co ma do zrobienia w Bydgoszczy. Nie sądzę, że będzie mieć to jakikolwiek wpływ na wynik. Kluczowa będzie kondycja i determinacja żużlowców, a także ich silniki czy warunki torowe. Marek Cieślak to człowiek dobrze zorganizowany i na pewno wszystko ma odpowiednio przygotowane. Na razie wierzymy, że uda nam się wygrać w Tarnowie. Co będzie później? O tym możemy porozmawiać dopiero po tym meczu. Przed meczem trudno mieć inne podejście. Nie lubię dyskusji, w których rozważa się porażkę przed pierwszym gwizdkiem. Jeśli rzeczywiście przegramy, to możemy mówić o tym, co dalej. Na ten moment celem jest jednak wygrana z Unią. Kalkulacje, co się stanie, jeśli nam się nie uda, są irytujące. Nie można zakładać porażek. Należy się mobilizować i to właśnie robimy. Przez wielu tarnowianie są postrzegani jako faworyt. Wierzę jednak, że możemy tam wygrać i mam nadzieję, że nie jestem w tym przekonaniu osamotniony.

Niestety dla torunian w hicie kolejki Ekstraligi Unia Tarnów pokonała Unibax Toruń 52:38. Jaskółki sięgnęły również po punkt bonusowy mocno ograniczając szanse Aniołów na awans do pierwszej czwórki.
Podopieczni Stanisława Chomskiego mocno trzymali się gospodarzy do jedenastej gonitwy i mogli mieć do tego czasu nadzieje choćby na bonus, a w dalszej perspektywie nawet na wygraną. Niestety dla nich kompletnie zawiódł Darcy Ward. Już w DPŚ Australijczyk zasygnalizował, że zatracił gdzieś swoją równość i w niedzielę to potwierdził, ciułając ledwie trzy oczka. 22-latek nie mógł w ogóle odczytać tego co się dzieje w na owalu w Jaskółczym Gnieździe. Nie był w tym jednak odosobniony, bo w ekipie gospodarzy kłopoty miał lider Martin Vaculik. Dominator ekstraligowych obiektów po ponad miesięcznej przerwie dopiero w ostatnim wyścigu mógł powiedzieć, że wykonał w biegu to co do niego należało, bo wspólnie z Hancockiem nie pozostawił złudzeń parze Gollob-Holder, że wyżej do Aniołów w sezonie 2014 latają Jaskółki.
Sporym rozczarowaniem w ekipie gości był występ Pawła Przedpełskiego. Objawienie zeszłego roku zgromadził na swoim koncie ostatnio dwanaście oczek, a teraz zaledwie jeden - ten z urzędu. Inny z młodzieżowców torunian, debiutant Dawid Krzyżanowski zapłacił frycowe i nie łapał się nawet na szprycę przeciwników.
Co ciekawe pierwsze skrzypce w obu ekipach grali zawodnicy drugiego formatu. I tak w drużynie gości najlepiej spisał się Tomasz Gollob. Zawodnik dobrze znał bowiem tarnowski tor na którym startował przez kilka lat i zakończył zawody z dorobkiem 13 oczek. Z kolei bohaterem Unii Tarnów był Artiom Łaguta, który pojechał świetne zawody.

Od początku spotkania kibice mogli cieszyć się piękną jazdą i emocjonującymi mijankami. Zawody rozpoczęły się od dotknięcia taśmy, jednak powtórka odbyła się w czteroosobowej obsadzie i już w pierwszym biegu kibice gospodarze zamarli, gdy po kontakcie Holder - Buczkowski, zawodnik tarnowskich Jaskółek przekoziołkował i wylądował na bandzie, gdzie nieco później trafił również jego motocykl. Sędzia zdecydował powtórzyć ten bieg w pełnym zestawieniu, mimo tego, że miało to być już trzecie podejście. Pierwsza powtórka wynikła z błędu Darcy'iego Warda, który "ukradł" start, za co otrzymał upomnienie. W biegu juniorskim ze świetnej strony pokazał się wychowanek biało - niebieskich - Ernest Koza, który po pięknej szarży wyszedł na prowadzenie i wraz z Kacprem Gomólskim dowiózł piewsze zwycięstwo dla Jaskółek. Pechowy dla Unii Tarnów okazał się bieg 3., gdzie jadący na pierwszej pozycji Greg Hancock zanotował defekt, co pozwoliło na drużynowe zwycięstwo gości. Pełen emocji okazał się również bieg 5., gdzie Artiom Łaguta rozłożył na łopatki rywali, przy okazji wpisując na swoje konto najlepszy czas tego spotkania. Każdy kolejny bieg mocno trzymał w napięciu, a większość z nich kończyła się rezultatem remisowym. Bardzo dziwna sytuacja zdarzyła się w biegu dziewiątym, gdzie po nieudanym starcie Tomasz Gollob nie opanował motocykla i zrobił świecę. Sędzia przerwał bieg i zarządził powtórkę, co mocno nie spodobało się kibicom gospodarzy, gdyż Jaskółki wyszły na prowadzenie. W powtórce goście nie dali żadnych szans biało - niebieskim. Jaskółki już w kolejnym biegu odegrały się Aniołom i odnieśli podwójne zwycięstwo. W biegu 11. trener Marek Cieślak zdecydował się na rezerwę, w miejsce Krzysztofa Buczkowskiego pojawił się Kacper Gomólski. Popularny Buczek nie spisał się podczas tego spotkania, jednak jego postawa wzięła się stąd, że podczas miesięcznej przerwy nie trenował na tarnowskim torze. Głównym powodem był występ w DPŚ. Najlepsze widowisko sprawili swoim kibicom Artiom Łaguta i Ernest Koza w biegu dwunastym. Młodzieżowiec mimo słabego startu przebił się na pozycję lidera, jednak zdecydował się na jazdę parą i wypuścił do przodu Rosjanina. Tarnowska drużyna zapewniła sobie zwycięstwo już w trzynastym biegu, jednak Jaskółki nie osiadły na laurach, a postawiły sobie nowy cel - zdobycie punktu bonusowego.
Pierwszy bieg nominowany zapewnił zwycięstwo unistom za 3 punkty i umocnienie się na pozycji lidera. W nie najlepszym położeniu po tym pojedynku jest drużyna z Torunia, która przyjechała do Tarnowa, aby zdobyć tak cenne dla nich puntky. Z meczu na mecz oddalają się od strefy Play Off. Ekipa z Tarnowa oczekuje rozstrzygnięcia w kolejnych spotkaniach, które wskażą czwartą drużynę, która będzie jednocześnie pierwszym rywalem Jaskółek w strefie Play Off. Najlepszym zawodnikiem tego meczu był Artiom Łaguta, który zanotował 14 punktów w pięciu startach. Po stronie gości liderem był Tomasz Gollob, który zdobył 13 punktów.

Był to ciężki mecz zarówno dla zawodników Unii Tarnów, jak i Unibaxu Toruń. Bardzo silna obsada pozwalała kibicom oglądać dobry pokaz żużla. Mimo, że w składzie "Aniołów" widniało wiele światowej klasy nazwisk, drużyna nie poradziła sobie z liderem tabeli Ekstraligi i Unia Tarnów wciąż pozostawała na pierwszym miejscu i kontynuowała doskonałą passę zwycięstw i niestety dla innych drużyn próżno było szukać zespołu, który przerwałby tę fantastyczną serię wygranych.

Po zawodach powiedzieli:
Tomasz Kaczyński
prezes Unibaxu - Czy w Tarnowie można było zrobić więcej? To jest dobre pytanie. Pewnie należy by się zastanowić, kto mógł pojechać lepiej, ale z pewnością można było spisać się skuteczniej jako drużyna. Każdy wiedział, że to dla nas ważny mecz. Akurat w przypadku Warda i Przedpełskiego nie spodziewaliśmy się, że to oni nie dadzą rady w tym spotkaniu. To było ogromne zaskoczenie. Pewnie i Pawłowi musiał trafić się słabszy mecz i niestety to wydarzyło się w minioną niedzielę
Tym razem jednak zaprezentował się z bardzo dobrej strony Tomek Gollob, Dobrze, że się odrodził. Bardzo nas to cieszy. Wierzę, że to będzie trwała tendencja. On był naprawdę w doskonałej formie podczas tego meczu. Był bardzo szybki. Liczę, że z Falubazem pojedzie tak samo i wtedy zostanie wsparty przez Warda i Przedpełskiego, a cała reszta zrobi swoje. Tomek miał najwięcej wpadek na wyjazdach, ale mam nadzieję, że to przeszłość. Liczę, że dzięki jego skutecznej postawie wszystkie krytyczne głosy za chwilę się skończą. Mam nadzieję, że Tomasz Gollob będzie zawodnikiem tej klasy, którą prezentował choćby w poprzednich rozgrywkach ENEA Ekstraligi. Zrehabilitował się i oby teraz pokazał wszystkie swoje umiejętności w kolejnych meczach. To bardzo ważne, bo bez względu na to, co będzie się działo, chcemy walczyć do samego końca. Nie możemy odpuszczać. Nic innego nie możemy zrobić.
Jesteśmy trudnej, ale jeszcze nie beznadziejnej sytuacji. Zawodnicy muszą wygrać wszystkie spotkania do końca rundy zasadniczej, a i to może nie wystarczyć, by znaleźć się w play-off. Nam po prostu skończył się margines błędu. Musimy liczyć na potknięcia Unii Leszno. Trzeba nam szczęścia i bezbłędnej jazdy do końca rozgrywek.

Stanisław Chomski - trener Unibaxu - Stawiliśmy opór, podobnie jak ostatnio Unia Leszno. Niestety nie wystarczyło to to zdobycia punktu bonusowego. W naszych szeregach nie zapunktowali młodzieżowcy. Chyba nigdy tak nie pojechali. Stało się jednak najgorsze, co tylko mogło. Zaliczka z Torunia była niewielka i okazała się zbyt mała, by ją utrzymać w Tarnowie. W większości meczu prowadziliśmy jednak wyrównany pojedynek. Po ósmym biegu mogliśmy pokusić się o rezerwę taktyczną. Po konsultacji z zawodnikami widziałem, że bardzo żyją tymi wydarzeniami i chcą wygrywać biegi. Pojechał więc ten duet który miał wystąpić i nie zawiodłem się ponieważ para Miedziński-Gollob dowiozła dla nas podwójne zwycięstwo. Miałem nosa, ale tenże sam nos zawiódł mnie w gonitwie dwunastej. Aż prosił się "taktyk" za słabo spisującego się Warda. Rozmawiałem z nim, wiedział, że to szalenie ważny moment. Mobilizował się maksymalnie. Niestety wystarczyło to zaledwie do rozegrania pierwszego łuku. To był przełom, który zaważył o tym, że tego meczu nie rozstrzygnęliśmy na własną korzyść
W trakcie meczu można było zaobserwować jak po świetnym początku Emil Sajfutdinow przygasł. Czegoś mu brakowało. Może pomysłu, a może po prostu lepszego spasowania motocykla w drugiej fazie zawodów. Wiadomo również, że gospodarze nie zwykli u siebie przegrywać. Ostatnio największy opór sprawiła Jaskółkom Unia Leszno. My też chcieliśmy coś ugrać i przez długi czas mieliśmy na to szanse. Szkoda mi Tomka Golloba, któremu w ferworze walki o punkt bonusowy przydarzył się defekt. Zaczęło schodzić powietrze z opony. Być może dociągnąłby te trzy oczka, ale wtedy to już było po herbacie i pyrrusowy triumf indywidualny.
Zawiedli tez nasi juniorzy.. Zabrakło Oskara Fajfera. Już któryś mecz jedziemy w niepełnym składzie. Ale nigdy nie zdarzyło się chyba, aby nasi młodzieżowcy przywieźli w całym spotkaniu jeden punkt. Przy dziesięciu tej formacji w zespole tarnowskim wygląda to u nas mizernie i nie zostaje bez wpływu na ostateczni wynik końcowy

Tomasz Gollob - Unibax - Wykorzystałem znajomość tarnowskiego toru. Trochę odkupiłem winy za poprzednie nieudane spotkania. To jest trudny teren, tutaj każdemu się ciężko jeździ. Dla nas też to były w istocie ciężkie zawody.. Miejscowi zawodnicy zawsze są tutaj świetnie dopasowani do nawierzchni. Jeździłem w Tarnowie parę lat i wiem co mówię. Wszystko się sprawdza. Każda ekipa, która przyjeżdża na ten tor potrzebuje czasu, aby go rozszyfrować i odpowiednio doregulować motocykle. Mnie poszło dopasowanie nie super ale przyzwoicie. Nazbierałem trochę tych oczek dla zespołu. Z pewnością pomogła znajomość obiektu i chyba odrobinę zamazałem to co ostatnio nie wyszło. Najbardziej szkoda bonusa, jednak Tarnów to drużyna, z którą nie jest wstyd przegrać, tym bardziej u nich.

Paweł PrzedpełskiUnibax - bieg młodzieżowy poukładał się tak a nie inaczej. Przed rokiem było dobrze, ale teraz nie wiem co się stało. Tor był ok., i szczerze mówiąc ciężko powiedzieć, czy się zmienił. Jechałem na tych samych ustawieniach co przed rokiem i to jakoś nie grało. Może to moje błędy? Nie wiem, przeanalizujemy to spokojnie. Od początku sezonu jakoś nie zawaliłem żadnego meczu. Zdarzyć mi się może też słabszy dzień. Ciężko jest wygrywać wszystkie biegi, zwłaszcza, że tu nie jechali też kelnerzy. Każdy chciał wygrywać, większość zawodników jeździło już w Grand Prix. Ja się uczę, byłem tu już trzeci raz na tym torze. W tym meczu nie wyszło, myślę, że następnym razem będzie lepiej.

Marek Cieślaktrener Unii - Od początku wiadomo było kto przyjeżdża. Ekipa naszpikowana mocnymi nazwiskami, a miesiąc przerwy od rozgrywek zrobił swoje. Ja też byłem zajęty swoimi sprawami, dlatego podziękowania składam na ręce Pawła Barana, który mnie wyręczał i świetnie zastępował. Teraz znów z Ekstraligą ruszamy na dobre i powinniśmy szybko wejść na swoje odpowiednie obroty, które dawały nam sukces.
Z poziomu trudności zdawaliśmy sobie doskonale sprawę, bo goście przybywali bardzo podrażnieni i zdeterminowani. Potrzebowali tych punktów jak ryba wody, aby mieć jeszcze jakieś szanse na awans do play off. Nam zależało na triumfie, bo nie chcemy, żeby się dostali do czwórki. I taka jest prawda, bez owijania w bawełnę.
Jestem bardzo zadowolony z postawy swoich jeźdźców. Martin miał drobne kłopoty sprzętowe. Na bieg nominowany wsiadł na swój drugi motocykl i okazało się to strzałem w dziesiątkę. Greg pojechał na swoim poziomie. Krzysiek Buczkowski nie miał okazji do częstych treningów w Tarnowie, bo jeździł ze mną. Ładnie pokazali się młodzieżowcy, którzy uzbierali dziesięć oczek, a Ernest Koza do spółki z Artiomem Łagutą wygrali bardzo ważny bieg, gdzie obawiałem się, że możemy go polec. Jednak myliłem się i to nam ustawiło końcówkę - ocenił na koniec.

Artiom Łaguta - Unia - Obawiałem się tej przerwy wakacyjnej. Nie występowałem w zawodach przez miesiąc. Dużo jednak dała mi jazda na crossie. Miałem bowiem cały czas kontakt z motocyklem i jak widać taka forma podtrzymania formy też sporo daje. Super, że wygraliśmy. Mam nadzieję, że tak będzie już do końca rozgrywek

Kacper Gomólski - Unia - Cały tydzień poprzedzający mecz przechodziłem rehabilitację. Byłem obolały i czułem się sześćdziesięciolatek. W środę jadę do Danii na mecz, przy okazji zawiozę do tunera moje silniki.

Krzysztof BuczkowskiUnia - Pierwszy bieg nie wyszedł po mojej myśli – straciłem mój najlepszy motocykl i troszkę się poobijałem. Ogólnie 75 procent motocykla było uszkodzone, niestety nie było możliwości go naprawić, musiałem sobie radzić na tym drugim, który był niestety gorszy i wystarczył tylko na dwa punkty. Ale całe szczęście udało nam się wyraźnie wygrać. Tor był zbliżony do tego, co zawsze. Opuściłem zgrupowanie kadry już w sobotę rano. Chciałem tutaj trochę pojeździć, bo był miesiąc przerwy. W tym spotkaniu mi to nie pomogło, ale ewidentnie to nie był mój dzień. Myślę, że trzeba po prostu do tego spokojnie podejść, zapomnieć o tym i jechać dalej..

Źródło: www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt