2014-06-01 Runda zasadnicza
KantorOnline Włókniarz Częstochowa - KS Toruń Unibax
 
Wielu kibiców zarówno w mieście Kopernika jak i pod jasną Górą czekało na pojedynek toruńsko-częstochowski od chwili poznania terminarza rozgrywek Ekstraligi.
Starcia Lwów z Aniołami od dawna w obu zainteresowanych ośrodkach wywoływały szczególne emocje. Dodatkowo po ubiegłorocznym dwumeczu w półfinale Ekstraligi, w którym lepszy okazał się Unibax Toruń, rywalizacji tej towarzyszyło ponadprzeciętne zainteresowanie.
Pojedynek jak zwykle miał bardzo ważne znaczenie dla obu zespołów. Torunianie myśląc o awansie do fazy play-off, nie mogli przegrać w Częstochowie. Pomóc im w tym miał nowy szkoleniowiec, Stanisław Chomski, który podpisał kontrakt z Unibaxem na kilka dni przed meczem. Spotkanie na SGP Arenie Częstochowa było zatem dla niego debiutanckim w roli trenera Aniołów. Toruńscy fani wierzyli, że za sprawą nowego trenera rozpoczną passę zwycięstw, bowiem Unibax przyjechał do Częstochowy po dwóch wygranych na własnym torze z ekipami z Tarnowa i Gorzowa. Z kolei biało-zieloni liczyli, że po raz drugi sezonie pokonają drużynę Chomskiego. W III kolejce zwyciężyli bowiem w Gdańsku, gdzie jeszcze niedawno Stanisław Chomski pracował.
Unibax do niedzielnego meczu przygotowywał się w Bydgoszczy, gdzie trenował wspólnie z zawodnikami miejscowej Polonii. W próbnych jazdach uczestniczyli m.in. Tomasz Gollob i Emil Sajfutdinow. Dyspozycja tej dwójki miała okazać się kluczowa dla końcowego rozrachunku. Gollob w meczach wyjazdowych wyraźnie radził sobie słabo, natomiast Sajfutdinow nie odzyskał swojej optymalnej formy po trapiących go ostatnimi czasy kontuzjach. Fani Unibaxu liczyli jednak, że Rosjanin wykorzysta znajomość częstochowskiego owalu. Wszak w roku 2013 był zdobywał punkty dla Włókniarza. Sam jednak przyznawał, że niekiedy miewa problemy z torem przy Olsztyńskiej i wybrał starty w barwach Lwów m.in. po to, by się go nauczyć. Torunianie mogli być jednak spokojni o formę Australijczyków, bowiem zwłaszcza Darcy Ward w Częstochowie czuł się znakomicie.
Podobnie jak w Toruniu również w Częstochowie panowała pełna mobilizacja. Jak zapewniał zarząd klubu, w niepamięć poszła porażka w Tarnowie z V kolejki, gdzie biało-zieloni wystartowali w rezerwowym składzie z powodów ekonomicznych i do pojedynku z Aniołami drużyna spod Jasnej Góry miała przystąpić w najsilniejszym składzie z liderem Grigorijem Łaguta na czele. Taki stan rzeczy zapowiadał nie lada emocje, bowiem najsilniejszy zespół Włókniarza to drużyna, która była w stanie pokonać każdego rywala, nawet tak silnego jakim niewątpliwie był Unibax. Atutem gospodarzy były nie tylko solidne nazwiska w składzie, ale również tor i jak zawsze w Częstochowie wypełnione po brzegi kibicami trybuny.
Działacze obu ekip tak wypowiadali się przed spotkaniem:
Jarosław Dymek
- menedżer Włókniarza Częstochowa - Unibax potrzebuje punktów, ale my też nimi nie pogardzimy. W tej chwili zajmujemy piąte miejsce w tabeli, ale cały czas przyświeca nam jeden cel, jakim są play-offy. W niedzielę musimy dać z siebie wszystko i odnieść zwycięstwo. Unibax na pewno będzie też świetnie zmotywowany, bo w dalszym ciągu są na minusie. Chcąc myśląc o czymkolwiek muszą zacząć odrabiać straty. W sobotę czytałem wypowiedź Sławomira Kryjoma i on otwarcie mówi, że do Częstochowy jedzie po zwycięstwo. Zaznaczam jednak, że my czekamy na rywala i nie zamierzamy im oddać wygranej. Cieszę się, że jest takie duże zainteresowanie biletami i w ogóle tym co się wokół tego spotkania dzieje. Zawodnicy są zmotywowani. Cała atmosfera wokół tego meczu się udziela i zawodnicy też podchodzą do tego meczu dodatkowo zmobilizowani. Unibax poniekąd jest traktowany jak mistrz, a na pewno posiada jeden z najmocniejszych składów w lidze. Otrzymali karę w postaci minusowych punktów i muszą odrabiać straty. Drużyny chyba tak podchodzą do tego, by nie ułatwiać im zadania, niech się bardziej pomęczą. W naszym zespole nie ma zawodnika, któremu nie zależy na niedzielnym zwycięstwem z Unibaxem
Tomasz Kaczyński - prezes Unibaxu Toruń - Przede wszystkim musimy wygrać w Częstochowie, jeżeli chcemy zachować szanse na awans do pierwszej czwórki. A to się dla nas liczy, bo nie po to kontraktowaliśmy taki skład, żeby walczył tylko o utrzymanie. Oczywiście, że liczymy straty punktowe do przeciwników, ale tak naprawdę chcemy wygrywać każdy kolejny mecz. Dla naszej drużyny mecz z Włókniarzem to wielki test. Mam nadzieję, że będzie zdany Najważniejszy w tym spotkaniu będzie jednak wynik sportowy. Forma zespołu na pewno nadal nie jest optymalna, aczkolwiek patrząc na jazdę poszczególnych zawodników, a zwłaszcza Emila Sajfutdinowa, można powiedzieć, że wszystko zmierza we właściwym kierunku. Pozostali zawodnicy w ostatnim czasie dużo jeździli i mam nadzieję, że przełoży się to na wynik na torze. Czasu nie mamy już zbyt wiele i trzeba zdobywać punkty. Najbliższe mecze będą kluczowe. Nie było jednak specjalnej mobilizacji. Rozmawialiśmy z zawodnikami o tym, że ten mecz jest ważny. Ale nie na zasadzie wywierania dodatkowej presji, bo nie o to w tym wszystkim chodzi. Wręcz przeciwnie - chcieliśmy ją zdjąć. Poza tym pojawił się trener Chomski i w jego ręce oddaliśmy przygotowanie drużyny. Przed tym meczem staraliśmy się zrobić wszystko, aby zespół zwyciężył. Mamy poczucie, że nam się udało to zrealizować. W tej chwili wszystko jest już w sprzęcie, rękach i nogach zawodników

Spotkanie rozpoczęło się niekorzystnie dla gospodarzy, bowiem już w pierwszym wyścigu Grzegorz Walasek dotknął taśmy. Wykluczenie wybiło Walaska z rytmu i były mistrz Polski po raz kolejny zanotował bardzo słaby występ na częstochowskim torze. To właśnie słaba dyspozycja wychowanka zielonogórskiego klubu sprawiła, że Lwy musiały uznać wyższość rywala. W inauguracyjnym biegu Walaska zastąpił Artur Czaja. "Józek" wraz z Rune Holtą kapitalnie wyszli spod taśmy i na pierwszym okrążeniu byli na podwójnym prowadzeniu. Na dystansie uporał się z nimi świetnie dysponowany Darcy Ward. Czaja do ostatnich metrów walczył z Chrisem Holderem i na mecie był nieznacznie szybszy od byłego mistrza świata. W drugiej gonitwie doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Na wejściu w drugi łuk upadek zanotował Paweł Przedpełski. Sędzia zawodów długo zwlekał z decyzją i analizował powtórki. Po kilku minutach podjął decyzję, że winnym upadku Przedpełskiego był Rafał Malczewski. W powtórce Czaja nie dał szans Przedpełskiemu i Oskarowi Fajferowi, a po dwóch biegach na tablicy wyników był remis 6:6. W trzecim wyścigu podwójne zwycięstwo odnieśli Adrian Miedziński i Tomasz Gollob dzięki czemu Unibax wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał już do końca spotkania. W kolejnym biegu częstochowianie odrobili dwa punkty straty, lecz nie potrafili pójść za ciosem i ponownie doprowadzić do remisu.
Tor w Częstochowie po raz kolejny znacznie różnił się od tego, do którego przywykli kibice w poprzednich sezonach. Mimo to poszczególni zawodnicy starali się wykrzesać z siebie wszystko co się da. Dosyć ostrą akcją tuż po starcie w biegu szóstym popisał się Kildemand. Duńczyk dobrze wyszedł spod taśmy, jednak z tyłu został Malczewski. "Pająk" przyblokował zatem jadącego z boku Golloba i puścił przed siebie juniora. Skończyło się jednak na upadku "Chudego" i powtórzeniu wyścigu w czteroosobowym składzie. W drugiej odsłonie Kildemand przywiózł "trójkę", ale Malczewski nie poradził sobie z zawodnikami Unibaxu.
Kolejne podwójne zwycięstwo torunian padło w gonitwie siódmej, gdy Przedpełski z Sajfutdinowem zostawili daleko w tyle Walaska i Holtę. Przewaga gości wzrosła więc do 6 punktów (18:24). Włókniarze mogli zatem zdecydować się na rezerwę taktyczną, z której skorzystali w biegu dziewiątym i za Walaska pod taśmą pojawił się Łaguta, ale wraz z Holtą nie byli w stanie pokonać Miedzińskiego. Dopiero w następnym wyścigu, "Grisza" jadąc z Jepsenem Jensem odrobili dwa "oczka", bowiem parę częstochowską rozdzielił ich Sajfutdinow.
Przełomowy dla losów spotkania był dwunasty wyścig. W nim pod taśmą stanęli Paweł Przedpełski, Chris Holder, Michael Jepsen Jensen oraz Rafał Malczewski. Goście lepiej wyszli spod taśmy i odnieśli pewne zwycięstwo, a ich przewaga wzrosła do ośmiu punktów. W trzynastym wyścigu pojechał słabo spisujący się Walasek, który zanotował defekt na czwartym miejscu. Po meczu rozpatrywano, czy nie lepiej było puścić w tym biegu Artura Czaję, który dobrze radził sobie w tym spotkaniu.
Nadzieje na punkt w tabeli podtrzymali chwilowo Kildemand z Czają, którzy wystartowali w ramach rezerwy taktycznej w czternastym wyścigu. Cztery okrążenia odpierali ataki Sajfutdinowa i dowieźli dla Włókniarza jedyne w tym meczu podwójne zwycięstwo. W ostatnim biegu dzieła dopełnił jednak Ward, który po raz kolejny niezagrożenie dojechał do mety. Remis na koniec uratowali "Grisza" z "Pająkiem". Mecz zakończył się czteropunktowym zwycięstwem gości.

W drużynie gości prym wiódł przede wszystkim Darcy Ward, zdobywca 14 punktów. Adrian Miedziński, Emil Sajfutdinow i Paweł Przedpełski prezentowali bardzo solidną jazdę i także przyczynili się do wygranej Unibaxu. Po 3 punkty wywalczyli Chris Holder i Tomasz Gollob, jednak były to bardzo cenne zdobycze, bez których torunianie meczu by nie wygrali. 2 ''oczka'' wywalczył Oskar Fajfer, także dokładając cegiełkę do zwycięstwa drużyny.
W szeregach gospodarzy było zbyt wiele dziur. Świetnie zaprezentowali się Grigorij Łaguta (14 pkt), Peter Kildemand (11+2pkt) i Artur Czaja (10+2), ale zdecydowanie zabrakło zdobyczy punktowych ze strony Grzegorza Walaska i Michaela Jepsena Jensena, którzy zaprezentowali się bardzo słabo. Przeciętny występ zanotował Rune Holta, ale widać w nim było wolę walki o każdy punkt. Zawody z zerowym dorobkiem ukończył Rafał Malczewski.

Po spotkaniu powiedzieli:
Sławomir Kryjom
- Unibax - Możemy być zadowoleni z naszego wyniku, a także rezultatów, które padły w innych meczach. Jesteśmy w grze i cały czas mamy wszystko w swoich rękach. To jest dla nas w tej chwili najważniejsze. Nie jesteśmy uzależnieni od innych. W drużynie jest teraz radość. Uśmiech pojawił się już po wygranym meczu ze Stalą Gorzów. Mam nadzieję, że po tej niedzielnej kolejce kibice docenią też zwycięstwo, które odnieśliśmy z Unią Tarnów. Wygraliśmy z nimi mimo problemów zdrowotnych, a to jest piekielnie mocny zespół, co potwierdził mecz w Lesznie. Zmierzamy w dobrym kierunku i mam nadzieję, że te najgorsze chwile w tym sezonie mamy już za sobą. Cała drużyna pojechała w Częstochowie fantastyczny mecz. Każdy dorzucił cenne punkty.
Wpływ na to miały na pewno mecze na własnym torze, które były dla nas bardzo ważne. Była także przerwa, która pozwoliła nam dojść do zdrowia, którego cały czas nam bardzo brakuje. Przepracowaliśmy dobrze czas, który mieliśmy do wykorzystania. Nie mamy sobie nic do zarzucenia. Na początku rozgrywek było trochę nerwowości, ale to naturalne, gdy się przegrywa. Trzeba było to jednak ogarnąć, zakasać rękawy i ciężko pracować. Efekty są, bo wygrywamy trzeci mecz z rzędu. Mam nadzieję, że do końca rundy zasadniczej tych zwycięstw będzie jak najwięcej.
Odnośnie Chrisa, to był bardzo zły po meczu. Kompletnie mu te zawody nie wyszły. Najpierw pojechał słabo, potem w biegu z Griszą Łagutą jego motocykl stanął "dęba" i niewiele brakowało aby wylądował poza torem. Potem mu pękła przednia opona, co w żużlu należy do rzadkości. Dopiero w ostatnim biegu pokazał klasę. Holder był przybity po swoim występie. On żyje wynikami zespołu. Dałby się pokroić za Unibax. Pojechał słabiej, bo był też przemęczony. Ostatnie dwa tygodnie to nieustanne starty. Do meczu z Unią Leszno ma dużo wolnego i to mu pomoże.
Z kolei za Tomka Golloba winę bierzemy ze Stanisławem Chomskim na siebie. Proszę o rozgrzeszenie tego zawodnika. W ostatnim jego biegu plan był taki, że albo wygrywamy 5:1, albo 3:3. Gollob na pewno by wyprzedził jednego rywala, ale pierwszy jechał wtedy Ward. Dlatego Tomek odpuścił. To sprawiło, że gospodarze w kolejnym biegu nie mogli zastosować rezerwy taktycznej. Według programu jechał wtedy Rafał Malczewski i nie mógł zostać zastąpiony przez dobrze dysponowanego w tym meczu Artura Czaję. Ten bieg wygraliśmy podwójnie, także taktyka przyniosła oczekiwany skutek
Jacek Gajewski - były menadżer Unibaxu - Unibax dzięki wygrane wrócił do gry i co jest istotne zrobił to w meczu z drużyną, która jest bezpośrednim rywalem w walce o miejsce w pierwszej czwórce. Taka wygrana to nawet cztery, a nie dwa punkty do ogólnego dorobku. Dla torunian bardzo dobrze ułożył się również mecz w Lesznie. Unibax znów ma duże szanse na play-off. One otworzył się po tym meczu, zwłaszcza, że widać iż Unibax jest w lepszej formie niż na początku sezonu. To widać zwłaszcza po Wardzie. On w tych najważniejszych momentach wziął na siebie ciężar walki. W tych najważniejszych momentach dobrze pojechał też Adrian Miedziński. Słabiej spisał się Gollob. Miał dwa dobre pierwsze biegi, a później były zera. Być może jedno z nich było taktyczne, ale akurat jego występ i tak należy uznać za słaby. Jeden dobry wyścig pojechał Holder, ale u niego o sobie dawała znać być może jeszcze kontuzja. Było to widać już w Pradze. W kontekście awansu do play-off duże znaczenie mogą mieć punkty bonusowe. Do zgarnięcia jest ich siedem, a to naprawdę duży kapitał. W Częstochowie Panowie Dymek i Żyto powinni się chyba po tym meczu mocno zastanowić. Słabo wyglądało to jak poprowadzili swoją drużynę. W jednym z biegów nie wykorzystali Czai, który jechał dobry mecz. Każdy kibic, który oglądał ten mecz z perspektywy trybun, byłby w stanie dokonać tej zmiany. Czaja powinien otrzymać jeszcze jeden bieg. Był obok Kildemanda i Łaguty solidnie punktującym zawodnikiem. On mógł pojechać zarówno jako rezerwa taktyczna jak i zwykła. Ktoś to przegapił, a przy tak wyrównanym meczu jednak bieg ma znaczenie.

Jan Ząbik - trener miniżużla Unibax - Jest to na pewno moment, na który zarówno kibice, jak i zawodnicy czekali. Nie pozostaje nam nic innego, jak zacząć zdobywać kolejne punkty i gonić czołówkę tabeli. Skoro udało nam się wygrać na trudnym terenie w Częstochowie, to pewność drużyny na pewno wzrośnie.
Stanisław Chomski miał sporo do powiedzenia w parkingu i wszystkim koordynował. Jest on trenerem z twardą ręką i wie czego chce. Ma przede wszystkim swój autorytet i nie da sobie w kaszę dmuchać. Każdy zawodnik respektuje jego polecenia i wie jaką pracę musi wykonać.
W parkingu jednak jest nasz trzech: ja, Stanisław i Jacek Krzyżaniak. Dzielimy się po równo obowiązkami i każdy wie co ma robić. Jeśli chodzi o moją osobę, to odpowiadam w zespole za lekarzy, logistykę sprzętową, a także wszelkie sprawy związane z młodzieżowcami. Wszystko funkcjonuje normalnie i myślę, że zarówno my, trenerzy, jak i zawodnicy, zmierzamy w dobrym kierunku.

Stanisław Chomski - trener Unibaxu - Ciężko zdjąć odium tego, że każdy z ekstraligowców chce wygrać z zespołem z Torunia. Dochodzą do tego te minusowe punkty i każda porażka nas oddala od play-off. Teraz już ich nie ma, ale wszystko wpływa na to, że nie jest łatwo. Każdy z naszych zawodników predysponuje do roli lidera, a będąc w każdym innym klubie byłby nim. Trzeba stworzyć team i taki zespół jest stworzony, by te gwiazdy współgrały. W Częstochowie mieliśmy dobrą komunikację w drużynie, a naszym bohaterem był Darcy Ward, dzięki któremu wygraliśmy. Był to mecz walki i wykorzystywania błędów. I to nie tylko tych na torze, ale również w parkingu przy motocyklach. Były ostre biegi, jak chociażby ostatni wyścig, gdzie ostro próbował zawalczyć "Grisza" z "Miedziakiem". To jest sport zespołowy i trzeba się nastawić na to, że tak jest. To nie są szachy i tak jest. Cieszę się, że się udało wygrać w Częstochowie mimo, że tor się bardzo zmieniał i trudno było się do niego dopasować. Na początku błędy popełnił Chris Holder, a w końcówce jeszcze innych rozwiązań szukał Tomasz Gollob. Postawiłem na niego w biegu jedenastym, gdyż uważałem, że bieg po biegu dla młodzieżowca może być złym rozwiązaniem. Trudno, zaryzykowałem i nie wyszło. Holder w swoim ostatnim biegu się odnalazł i pięknie poprowadził Przedpełskiego. Był to dla nas bieg przełomowy. Mieliśmy bezpieczną ośmiopunktową przewagę.

Paweł Przedpełski - Unibax - W porównaniu do tego co było w ubiegłym roku to jest niebo a ziemia. Kompletnie nie mogłem na początku zrozumieć tej geometrii, nie wiedziałem jak jechać, ale później już było lepiej. .Wierzę, że awansujemy do play-off, będziemy robić wszystko, aby tak się stało. Zaczynamy dopiero ligę, wszyscy mają jakieś punkty, my mamy zero. Jedziemy! Nie można nikogo lekceważyć. Teraz w lidze są tak wyrównane składy i mecze, że nie wiadomo jaki będzie wynik. Ja będę starał się, jechać jak najlepiej. Jeśli się uda to super, jeśli nie to wyciągniemy wnioski.

Darcy Ward - Unibaxu - Po kontuzji nie ma już żadnego śladu. Przez uraz nie mogłem odpowiednio trenować, ale teraz wszystko jest ok. Jestem zadowolony ze swojej dyspozycji. Zdobyłem czternaście punktów, a moja drużyna wygrała.

Jarosław Dymek - menedżer Włókniarza - Mieliśmy dziurawy skład. Patrząc w program widać, że jechało trzech i pół zawodnika. Walasek i Jensen prowadzili pary, a łącznie zdobyli tylko trzy punkty. Podejmuje się różne decyzje i nigdy nie ma pewności, że wszystko wyjdzie dobrze. Po meczu każdy jest mądry, ale my nie wiedzieliśmy, że przegramy w tym meczu. Przegraliśmy i trzeba to przyjąć na klatę. Teraz wychodzi na to, że tak. Grzesiek Walasek to uznana firma, mecz mu kompletnie nie wyszedł co widać po punktach. Liczyliśmy, że pojadą w miarę przyzwoicie. Teraz jest to opcja do przemyśleń. Wygrywamy jako zespół, przegrywamy także jako zespół.

Artur Czaja - Włókniarz - Co mogę powiedzieć? Szkoda, że nie wygraliśmy tego meczu. Bardzo się cieszę z takiego wyniku. Jechałem na luzie, miałem szybkie motory i było ok. Szkoda mi tylko jednego biegu, w którym jechał na ostatnim miejscu Chris Holder. Jechał ostatni i zjechał z toru, przez co zabrakło mi jednego punktu bonusowego. Tak się nie robi, mógł już dojechać do końca. Co mogę powiedzieć, taki sport. Moi koledzy na pewno następnym razem pojadą o wiele lepiej. Michael Jepsen Jensen w ostatnim czasie wygrał nam u nas mecz ze Spartą Wrocław, a w tych zawodach miał słabszy dzień. Taki jest ten sport, raz się jedzie dobrze, raz słabiej - zawsze wygrywać nie można

Emil Sajfutdinow - Unibaxu - Chciałem zrobić dobry wynik, ale nie miałem takiej dużej prędkości, aby wyprzedzać i walczyć. Miałem problemy z dopasowaniem motorów, tak wyszło. Cieszy, że wygraliśmy. Można powiedzieć, że jest ocieplenie i wszystko się uspokoiło, tak więc teraz zobaczymy. Na pewno, cały czas jest taki sam cel - taki nam postawiono i sami do niego dążymy. Zobaczymy co z tego wyjdzie, będziemy się starać, walczyć i co ma być to będzie, to jest żużel.
Kibice spisali jak zawsze dobrze w Częstochowie. Ja zawsze mówiłem, że w Częstochowie jest supera atmosfera, pełen stadion. Najważniejsze, że ludzie przychodzą i dopingują, ponieważ to bardzo miłe uczucie i ważne dla zawodnika. Były jakieś gwizdy, ale co zrobić. Ja to przyjąłem jak w Rosji, jak gwiżdżą to znaczy, że jest dobrze.

Peter Kildemand - Włókniarz - To naprawdę trudny dla mnie czas, ale tak samo było w Swindon w zeszłym roku. Pieniądze były późno, ale były i zarabialiśmy. Potrzebuję zbierać doświadczenie i poprosiłem włodarzy, aby płacili mi choć część wynagrodzenia co jakiś czasu. Są mi winni jakieś pieniądze, ale płacą, tyle że nieco po terminie. Dla mnie liczy się jednak jazda i zbieranie doświadczenia. Nie ma sensu mówić, że jeździć nie będę, ponieważ cieszę się, że jestem w tej lidze i chcę kontynuować naukę. Wstyd, że niektórzy zawodnicy nie chcą jeździć, ponieważ to osłabia naszą drużynę. Ja będę jednak jeździł, to jest dla mnie najlepsze rozwiązanie.

Grigorij Łaguta - Włókniarz - Był to trudny dla nas mecz, który chcieliśmy wygrać, ale nie zdołaliśmy. Kilku zawodników z naszej drużyny miało problemy ze sprzętem. Cóż, czasem tak bywa, że chłopakom nie pasuje i nic się nie poradzi. Nie wiem, co się stało, że Walasek pojechał tak słabo. Był zdenerwowany i szybko poszedł do szatni. Nawet nie zdążyłem go spytać, co się wydarzyło. Rozmawiałem natomiast z Jepsenem i Rune. Oni nie mogli po prostu dopasować swoich motocykli do tego toru. To nie był nasz dzień. Jesteśmy tylko ludźmi. Czasami idzie świetnie, pokonujesz wszystkich, a nieraz jest po prostu ch....o. To jest żużel
Zobaczymy co będzie dalej z naszą drużyną. Ja mam ogromną nadzieję, że ludzie w klubie wykonają dobrą robotę, przekonają kolejnych sponsorów i wszystko się poukłada, aby nie było czarnej dziury. Korzystając z okazji chciałbym bardzo mocno podziękować kibicom Włókniarza, którzy są największym sponsorem tego klubu. Dziękuję także moim sponsorom, którzy zawsze mnie wspierają i mi pomagają - firmom MegaZip, Prox. Dziękuję swoim mechanikom oraz mojemu tunerowi za przygotowanie motocykli na niedzielny mecz - przekazał.

Marian Maślanka - były prezes Włókniarza - Nie takiego meczu spodziewali się częstochowscy kibice. Ja również przewidywałem inny scenariusz. Liczyłem, że drużyna Włókniarza będzie w stanie się zmobilizować i wygrać. Ku mojemu rozczarowaniu dwóch zawodników nie pojechało na swoim poziomie. Od Rafała Malczewskiego nie można było wiele oczekiwać, ale Walasek i Jensen się nie popisali. To zadecydowało o tym, że spotkanie nie zakończyło się wygraną gospodarzy. Włókniarz postawił się w trudnym położeniu. Nie wiem, jaka będzie ostateczna cena tej porażki. Ta wygrana stawiałaby jednak klub w lepszej sytuacji sportowej, ale także rzucałaby inne światło na pozyskiwanie środków od sponsorów. Zwycięstwo przy pełnych trybunach stanowiłoby dobry argumentów przy rozmowach sponsorskich. Na razie klub broni się wspaniałymi kibicami, ale to za mało. Do tego muszą się dołożyć wszyscy zawodnicy.
Unibax wrócił do gry. Też mieli swoje problemy. Niektórzy zawodnicy jechali słabiej, ale punktowali i dorzucali do tego bonusy. To było bardzo ważne i w końcowym rozrachunku zadecydowało o sukcesie gości.

Źródło: www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt