2013-08-04 Runda zasadnicza
WTS Sparta Wrocław - KS Toruń Unibax 
 
W tygodniu poprzedzającym mecz Unibaxu Toruń ze Spartą Wrocław, Anioły nie mogły niestety korzystać z MotoAreny, gdyż na stadionie odbywał się kongres świadków Jehowy. Torunianie zmuszeni zaistniałymi okolicznościami wybrali się na treningi do Bydgoszczy i tam przygotowywali się do spotkania we Wrocławiu, a w treningach uczestniczył Ryan Sullivan i Matej Kus.
Przeciwnik toruńczyków Sparta Wrocław walczyła o utrzymanie w Enea Ekstralidze. Starcie z Unibaxem było przedostatnim meczem wrocławian na własnym torze i ekipa Piotra Barona musiała wykorzystać szansę jeśli chciała w przyszłym roku jeździć z najlepszymi. W pierwszym spotkaniu obu drużyn to "Anioły" były silniejsze, jednak różnica punktowa wynosiła zaledwie 10 oczek. Dobry wynik w Toruniu Spartanie zawdzięcalią świetnej dyspozycji swojego kapitana Tomasza Jędrzejaka, Tai'a Woffindena oraz Troy'a Batchelora.
Unibax po kontuzji Chrisa Holdera miał spore problemy kadrowe. Toruńskie "Anioły" przegrywały mecz za meczem. Porażki z Częstochową, Zieloną Górą i Gorzowem nie napawały optymizmem. Receptą na bolączki Unibaxu miało być zatrudnienie najpierw Edwarda Kennetta, potem Mateja Kusa, jednak ich występy pozostawiały wiele do życzenia. Przegrane mecze sprawiły, że postanowiono odnowić negocjacje z Ryanem Sullivanem. Australijczyk na początku sezonu zakończył karierę, mimo ważnego kontraktu z "Aniołami". W tygodniu poprzedzającym mecz na Dolnym Śląsku dograno wszystkie szczegóły i zawodnik miał zadebiutować w ligowym sezonie meczem z wrocławianami.
O powrocie Ryana Sullivana mówiło się w Toruniu niemalże każdego dnia odkąd ze składu wypadł Holder. Sam zawodnik tak komentował swój powrót na żużlowy owal - Byłem w Australii gdy Chris miał wypadek i nic nie wiedziałem, że coś takiego się stało. Dowiedziałem się o tym dopiero po trzech tygodniach. To okropny wypadek i życzę Chrisowi wszystkiego dobrego, powrotu do zdrowia. Potrzebowałem kilku dni, żeby podjąć tę decyzję. Żużel długo był ważną częścią mojego życia. Przez ostatnie dziesięć miesięcy byłem poza tym wszystkim. Robiłem wiele innych rzeczy, więc decyzja o powrocie była trudna. Poczułem jednak, że w Toruniu zawsze wspierali mnie kibice, miałem tu z nimi świetne relacje. Zdecydowałem, że trzeba zrobić coś więcej i oto znów tutaj jestem.
Fani Unibaxu w większości przyjęli decyzję Sullivana o powrocie na tor entuzjastycznie. Wśród nich nie brak jednak obaw, czy Australijczyk po wielomiesięcznej przerwie będzie w odpowiedniej kondycji. On sam rozwiewał jednak te wątpliwości. - Ćwiczyłem, głównie w sali gimnastycznej i na siłowni, przez większość dni. Miałem miesiąc przerwy w kwietniu, to było sześć tygodni bez treningów. Później do tego wróciłem, może nie były to takie ćwiczenia jak wtedy gdy jeździłem, ale czułem się fizycznie dobrze. Potrzebuję jednak teraz kilku tygodni, żeby wrócić do pełnej formy i takiej kondycji, która potrzebna jest do jazdy. To nie będzie łatwe, ale rozumiem to. Mecz z Wrocławiem będzie dla mnie trudny. Proszę kibiców o cierpliwość, niech dadzą mi trochę czasu, żebym wrócił do pełnej dyspozycji.
Niestety Australijczyk, który wrócił do ścigania po długiej przerwie, nie spełnił oczekiwań. Jedno oczko zdobyte na juniorze rywali nie było wynikiem, do którego byli przyzwyczajeni kibice toruńskich "Aniołów". Rolę lidera w zespole przejął jednak Paweł Przedpełski, dla którego był to debiut na torze Stadionu Olimpijskiego.

Wyścig pierwszy zakończył się remisem. Trójkę do mety dowiózł Adrian Miedziński, który obok Pawła Przedpełskiego był najskuteczniejszym zawodnikiem wśród toruńskich Aniołów. "Miedziak" popisał się kapitalnym startem i mimo ataków Tai'a Woffindena i Zbigniewa Sucheckiego tylko powiększał przewagę nad rywalami. Bieg drugi to podwójne zwycięstwo wrocławskich juniorów, którzy jadąc parą nie dali szansy rywalom na wydarcie cennych punktów. Nikt po tym biegu nie przypuszczał, że debiutujący na wrocławskim torze Przedpełski za chwilę będzie rewelacją całego meczu.
Trzeci i czwarty wyścig zakończyły się wynikiem 3:3, a w obydwu pierwsi na mecie zameldowali się goście: Darcy Ward i Tomasz Gollob. Przewaga gospodarzy wynosiła tylko cztery punkty. Wracający na tor, po dziesięciu miesiącach przerwy, Ryan Sullivan wyraźnie odstawał od stawki. Rewelacyjny start w wyścigu szóstym zanotował Darcy Ward. Australijczyk popełnił na dystansie jednak błąd, umożliwiając tym samym przedarcie się na pierwszą pozycję swojemu rodakowi Troy'owi Batchelorowi. Mimo zaciekłych ataków Ward musiał uznać wyższość rywala.
Niebezpieczną sytuację na torze mogliśmy zaobserwować w wyścigu ósmym, kiedy to na ostatnim łuku w bandę uderzył Darcy Ward. Motocykl "Kangura" podbiło i Australijczyk nie był w stanie opanować maszyny. Ward bronił się tylko, aby zetknięcie z bandą było jak najmniej bolesne. Na szczęście torunianin po kilku minutach wstał z toru o własnych siłach i kontynuował zawody.
Dziewiąty bieg zakończył się rezultatem 5:1 dla gospodarzy. Po starcie Ryan Sullivan zanotował defekt. Wznowił jazdę, ale po chwili zjechał z toru. Poobijany Ward mimo ataków, nie zdołał przedrzeć się przez parę Suchecki - Woffinden. Przewaga gospodarzy wzrosła do czternastu punktów.
Wydawać się już mogło, że gospodarze odniosą w meczu zwycięstwo za trzy punkty, ale począwszy od dziesiątego wyścigu goście zaczęli odrabiać straty. Paweł Przedpełski zastąpił Kamila Brzozowskiego rozpoczynając tym samym serię zwycięstw. Nie pozostawił on najmniejszych szans rywalom. Za jego plecami na mecie zameldowali się dwaj Tomasze: Jędrzejak i Gollob oraz Szwed Ljung. Kolejne dwa wyścigi również zakończyły się triumfem Przedpełskiego. Zgromadzeni na stadionie kibice gromkimi brawami nagrodzili fantastyczną jazdę młodego Anioła. Przewaga gospodarzy zmniejszyła się do dziesięciu "oczek".

Drużyna Betardu Sparty przez całe spotkanie utrzymywała się na prowadzeniu. Celem Piotra Barona było zdobycie ponad 10-punktowej przewagi i zatrzymanie bonusu. Jednak czarny sport po raz kolejny okazał się nieprzewidywalny. Marzenia o dodatkowym punkcie prysły, gdy Paweł Przedpełski i Tomasz Gollob popędzili po podwójne zwycięstwo w gonitwie czternastej, pozostawiając w przegranym polu Tomasza Jędrzejak i Zbigniewa Sucheckiego. .
Wiele kontrowersji wzbudził ostatni bieg wieczoru, kiedy to pod taśmą stanęli najskuteczniejsi zawodnicy spotkania. Na pierwszym łuku po kontakcie Adriana Miedzińskiego z zawodnikiem wrocławskiej drużyny na torze leżały części motocykla torunianina. Jednak mimo niebezpiecznej sytuacji na torze sędzia nie przerwał wyścigu. W rezultacie "Miedziak" musiał zjechać z toru, gdyż maszyna odmówiła mu posłuszeństwa, a gospodarze wygrali wyścig na 5:1.
W końcowym rozrachunku punkt bonusowy powędrował do Unibaxu, który za cel stawiał sobie walkę o medale Drużynowych Mistrzostw Polski. Dwa duże punkty za zwycięstwo w meczu zdobyli wrocławianie. Unibax Toruń poniósł czwartą porażkę z rzędu w ENEA Ekstralidze i miał już niewielkie szanse na zajęcie pierwszego miejsca w tabeli po rundzie zasadniczej. Na szczęście dla torunian awans do czołowej czwórki był już bardzo blisko, a to za sprawą punktów bonusowych. Sprawę awansu do final four przesądzić miał jednak co najmniej remis na MotoArenie z Unią Leszno, bowiem tylko wówczas Unibax miał szansę utrzymać czteropunktową przewagę nad rywalami przed ostatnią kolejką sezonu zasadniczego.

Po zawodach powiedzieli:
Jan Ząbik
- trener Unibaxu - Gratuluję gospodarzom wygranej. Nie udało nam się wygrać, ale ważne, że zdobyliśmy punkt bonusowy. Chciałbym podziękować naszym chłopakom za walkę. Nie wszyscy stanęli na wysokości zadania. Ryan też po paru miesiącach przerwy chciał pomóc, ale on się musi jeszcze "wjeździć". W tym ostatnim biegu u Adriana nie było jazdy, po tym jak Batchelor zahaczył o jego motocykl, wyrwał m.in. łańcuch. Taki jest sport i czasem trzeba się z tym liczyć. Ważne, że jedziemy dalej, cało i zdrowo.

Sławomir Kryjom - menadżer Unibaxu - Ten mecz był do wygrania, aczkolwiek popełniliśmy w nim za dużo błędów. Wynik jest w efekcie taki jaki jest. Cieszymy się w tym momencie z bonusa, bo to był plan minimum. Nie ulega jednak wątpliwości, że drużyna musi sobie przypomnieć o wygrywaniu spotkań. Tych porażek w ostatnim czasie było zdecydowanie za dużo i nie ma co się tłumaczyć brakiem Chrisa Holdera. Trzeba się wziąć ostro do pracy i jeszcze zaatakować w końcówce sezonu.
Ryan nie jeździł dziesięć miesięcy. Było widać, że są braki w objeżdżeniu. Będziemy to wszystko w najbliższym czasie jak najszybciej nadrabiać. Ryan imponował startami, a we Wrocławiu zabrakło mu też trochę szczęścia. W pierwszym biegu po dobrym wyjściu zakotłowało się przed nim na pierwszym łuku. Później pokonał jednego z młodzieżowców wrocławskich, a w trzecim starcie miał defekt motocykla. W żaden sposób nie oceniałbym go jakoś krytycznie. Czas pracuje na jego korzyść. W kolejnych spotkaniach powinno być dużo lepiej.
Szczerze mówiąc, te Zielona Góra i Częstochowa nam odjechały. Widać, że są w tym momencie w lepszej formie od nas. Powiedzmy sobie jednak też prawdę, że Start Gniezno i Polonia Bydgoszcz rozdają punkty na lewo i prawo. Złożyło się tak, że ta czołówka jeździ akurat teraz z drużynami zdegradowanymi, które startują w bardzo eksperymentalnych składach. To też nie ułatwia nam zadania. Jesteśmy na trzecim miejscu w tabeli i teraz najważniejsze są dla nas play offy. Co będzie się w nich działo, to zupełnie inna bajka. Wtedy zaczniemy sezon od zera.
Chcemy wygrać z zespołem z Leszna i na kolejkę przed końcem zapewnić sobie start w czwórce, żeby ze spokojem podejść do meczu w Tarnowie. Wszystko, co będzie działo się przez najbliższe dziewięć dni, będzie mieć na celu jak najbardziej optymalne przygotowanie się do tego spotkania na Motoarenie. Skupiamy się tylko i wyłącznie na tym.

Adrian Miedziński - Unibax - Najważniejsze, że udało nam się zdobyć bonus. To był plan minimum. Co do ostatniego biegu, to sędzia wszystko widzi z góry i powinny być wyciągane z tego wnioski, albo powtórzony wyścig, bo to było nieczyste. To nie jest fair, jeśli zawodnik wyrywa drugiemu szprychy. Nie wiem jaki jest tutaj regulamin, ale sędzia wiele razy mówi, że jeśli jest jakaś sytuacja na pierwszym wirażu, to można bieg przerwać. W takich sytuacjach moim zdaniem powinny być powtórki.

Paweł Przedpełski - Unibax - To kolejny tor, na którym ścigam się po raz pierwszy. Dwa pierwsze biegi nie były u mnie udane, ale nie były najgorsze. Potem już było tylko lepiej. Szkoda tego ostatniego wyścigu, kiedy Adrian nie mógł kontynuować jazdy, bo jego motocykl był niesprawny.
Moja forma to po prostu ciężka praca. Do tego potrzebna jest także dobra atmosfera w teamie, zrozumienie z mechanikami (Waldemar Felt i Paweł Runowski) no i odpowiedni sprzęt. Uważam zatem, że wiele czynników przekłada się na wynik. Rozgrywki cały czas trwają. Przed nami ich najważniejsza faza, czyli play-offy. Jeżeli się tam dostaniemy, to w sumie rozpoczynamy od zera i wtedy każdy z nas będzie musiał dać z siebie wszystko.
Swoje silniki tuninguję u Ashley’a Holloway’a. Ze sprzętem po prostu trzeba trafić. Jednemu zawodnikowi będzie odpowiadać jeden tuner, a innemu drugi. Nie każdemu pasuje to, co preferuję ja. To nie jest tak, że użyczyłbym komuś swojego sprzętu i on od razu pojechałby lepiej. Równie dobrze mógłby sobie kompletnie nie poradzić.

Piotr Baron - menedżer Sparty - Zawody mógłbym ocenić jako prawie udane. Niestety zabrakło nam kilku oczek, żeby zdobyć punkt bonusowy, ale w tym meczu los nam nie sprzyjał. Mieliśmy rano opady deszczu i spotkanie było zagrożone. Decyzją komisarza i sędziego przed meczem musieliśmy przerabiać tor. Dziękuję chłopakom, bo pojechali naprawdę dobrze i dali z siebie wszystko. Niestety nie mogliśmy zrobić takiego toru, jaki chcieliśmy. Może dałoby nam to trzy punkty.

Tai Woffinden - Sparta - Jestem zawiedziony końcówką tego meczu, bo zabrakło nam naprawdę niewiele, aby zdobyć punkt bonusowy. Podczas meczu rozmawialiśmy o ustawieniach, co zmienić, aby było lepiej. Niestety w końcówce zgubiliśmy zbyt dużo oczek. To był bardzo trudny pojedynek. Z drugiej strony zwyciężyliśmy u siebie i taki był plan od początku sezonu, aby wygrywać mecze na własnym torze.

Patryk Dolny - Sparta - W moim drugim starcie nie przypilnowałem do końca startu, na dojeździe podniosło mi koło i akurat wtedy podjechał Tomasz [Gollob]. Wiedziałem, że krawężnik trzyma i tylko tamtędy można było jechać, przynajmniej na początku zawodów. Starałem się trzymać krawężnik i jakoś udało się zdobyć punkty.

Źródło: www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt