2013-05-05 Runda zasadnicza
KS Toruń Unibax - Dospel CKM Włókniarz Częstochowa
 
W ramach szóstej rundy rozgrywek ENEA Ekstraligi doszło do spotkania Unibax Toruń - Dospel CKM Włókniarz Częstochowa. Obydwie drużyny miały postawione przed sezonem wysokie cele i mocne składy. Gospodarze byli jednak niepokonaną drużyną od początku rozgrywek. Gdy Unibax wygrywał trzy pierwsze spotkania na własnym torze nie brakowało opinii, że rywale nie byli szczególnie mocni, więc siłę drużyny będzie można poznać dopiero po pierwszym meczu w Zielonej Górze. Tam torunianie również zdołali jednak wygrać i pewnie prowadzili w tabeli. Mecz z Dospelem Włókniarzem Częstochowa zatem dla Unibaxu drugim poważnym sprawdzianem w sezonie, bowiem goście należeli do grona najlepszych drużyn w kraju i zajmowali trzecie miejsce w ligowej klasyfikacji.
We wcześniejszych spotkaniach w toruńskim teamie błyszczeli Tomasz Gollob, Chris Holder i Darcy Ward, jednak dzień przed potyczką z Lwami cała trójka jednak startowała w cyklu Grand Prix w Goeteborgu i wiadomym było, że różnie mogło być ze "sportową świeżością" zawodników. Po turnieju w Szwecji cały Toruń jednak nie zastanawiał się nad dyspozycją zawodników, a nad tym czy Gollob, Holder, Miedziak i juniorzy będą w stanie zastąpić Darcyego Warda, który w szóstym wyścigu Grand Prix doznał pęknięcia łopatki. Australijczyk przeszedł badania w Szwecji i diagnoza była jednoznaczna - operacja w miejscowym szpitalu. Torunianie mogli co prawda zastosować "Zastępstwo Zawodnika – ZZ", ale wiadomym było, że absencja Australijczyka potrwa dłużej i kibice zastanawiali się czy pozostali zawodnicy podołają ligowym trudom .
Niestety Włókniarz przyjechał do Torunia również osłabiony, bowiem w sobotę wieczorem smutna wiadomość dotarła z Rosji, gdzie zmarł ojciec Emila i Denisa Sajfutdinow - Damir. Zmagał się on z ciężką chorobą, a jego stan w ostatnich dniach był krytyczny. W związku z tą tragiczną informacją tryumfator z Geteborga, Emil Sajfutdinow, postanowił wrócić do ojczyzny, by towarzyszyć swojemu ojcu w ostatniej drodze. Mimo kadrowych perturbacji spotkanie doszło do skutku i Unibax Toruń pokonał Dospel CKM Włókniarz Częstochowa 50:40, ale nie było to łatwe spotkanie dla drużyny "Aniołów". Zwycięstwo torunianie zapewnili sobie dopiero w czternastym wyścigu. Kolejne znakomity występ na MotoArenie zaliczył Adrian Miedziński, który przegrał tylko dwa razy z najlepszym zawodnikiem gości - Grigorijem Łagutą.

Gospodarze już od pierwszego biegu pokazali, że nie bez powodu uważani byli za faworytów tego spotkania. Chris Holder wraz z Kamilem Brzozowskim zapewnili swojej ekipie wygraną 4:2 na otwarcie zawodów. Parę gospodarzy rozdzielił Grigorij Łaguta, który tego dnia był najskuteczniejszym zawodnikiem "Lwów". W biegu juniorskim dosyć niespodziewanie lepsi okazali się być młodzieżowcy Włókniarza. Artur Czaja z Adamem Strzelcem znakomicie wyszli ze startu, jednak na dystansie dwa punkty przywiózł Paweł Przedpełski, który wyprzedził wychowanka Falubazu. Kolejne dwa wyścigi, za sprawą Tomasza Golloba, kończyły się podwójnym zwycięstwem "Aniołów". Najpierw "Chudy" z Adrianem Miedzińskim pozostawili daleko w tyle parę Michael Jepsen Jensen - Rune Holta. Następnie, mistrz świata z 2010 roku puścił przed siebie Emila Pulczyńskiego i nie dopuścił do ataków Mirosława Jabłońskiego. Unibax odskoczył "Lwom" na 8 punktów (16:8).
W piątym wyścigu swoje pierwsze zwycięstwo biegowe odniósł Łaguta pokonując świetnie dysponowanych tego dnia Holdera i Miedzińskiego. Następnie Jensen łatwo wyprzedził Golloba, a Holta nie dał się pokonać Przedpełskiemu. W siódmym biegu wygrał Holder przed Jabłońskim i Brzozowskim, dlatego przewaga torunian wynosiła ciągle osiem "oczek" (25:17). W następnym wyścigu ponownie z dużym błyskiem pojechał Łaguta, który nie przestraszył się ataków "Chudego". Jedyny punkt w tych zawodach wywalczył wówczas Rafał Szombierski, za którym uplasował się Pulczyński. Włókniarz zniwelował stratę do gospodarzy do 6 "oczek" (27:21).
Podziałem punktów zakończył się bieg 9, zaś w dziesiątej gonitwie "Anioły" ponownie wygrały 4:2. Z rezerwy taktycznej za "Jabłuszka" pojechał Jepsen Jensen, który ze Strzelcem wiózł remis (nie do dogonienia był wówczas Holder). Juniorowi "Lwów" zdefektował jednak motocykl i punkt w prezencie otrzymał jadący na czwartej pozycji Kamil Brzozowski. Z kolejnej zmiany goście skorzystali już w wyścigu 11. "Grisza" wraz z Holtą fantastycznie wyszli ze startu i podwójnie pokonali Golloba i Brzozowskiego. Było to jedyne zwycięstwo Włókniarzy w stosunku 5:1 w tym meczu. Przed biegami nominowanymi padły jeszcze dwa remisy, i po trzynastu wyścigach gospodarze prowadzili 41:37.
Zwycięstwo w meczu torunianie zapewnili sobie po gonitwie 14. Tomasz Gollob wraz z Brzozowskim przywieźli dla Unibaxu 4 punkty, wygrywając z parą Holta - Jabłoński. "Rysiek" usilnie starał się dogonić "Chudego", jednak był on dla Norwega zbyt szybki. W ostatnim biegu dnia, gospodarze przypieczętowali wygraną podwójnym zwycięstwem. "Miedziak" z Holderem zostawili w tyle "MJJ". Wyścigu z powodu defektu nie ukończył Łaguta. Torunianie wygrali z Włókniarzem 50:40 i pozostają jedyną niepokonaną drużyną Enea Ekstraligi.

W zespole toruńskim na wysokości zadania stanęła trójka liderów Gollob, Miedziński, Holder. Dobre wrażenie pozostawili po sobie juniorzy i Kamil Brzozowski.
Menedżer Lwów mógł być zadowolony z postawy swojego obcokrajowca Michaela Jepsena Jensena, który w przeszłości reprezentował barwy toruńskiego Unibaxu. Duńczyk mimo nie najlepszych startów, doskonale radził sobie na dystansie. Klasą dla samego siebie był Rosjanin Grigorij Łaguta.

Dla Unibaxu była to już piąta z rzędu wygrana w sezonie, dla częstochowian porażka w Toruniu była drugą pod rząd, ale gdy do drużyny wróci Emil Sajfutdinow, to zespół powinien wygrywać mecz za meczem.

Po triumfie nad częstochowianami Unibax Toruń umocnił się na czele tabeli Enea Ekstraligi, a kibice Aniołów nie mogli doczekać się kolejnego spotkania w ramach Derbów Pomorza. Z kolei Dospel Włókniarz Częstochowa po przegranej z Unibaxem spadł na szóste miejsce w tabeli Enea Ekstraligi z dorobkiem czterech punktów.

Po spotkaniu na forach internetowych można było przeczytać, że po szczegółowych badaniach w Wielkiej Brytanii okazało się, że kontuzja łopatki Darcy'ego Warda jest poważniejsza niż się wydawało. Lekarze stwierdzili, że rozbrat Australijczyka z motocyklem żużlowym może potrwać nawet osiem tygodni! Oznaczało to, że Ward wróci na tor pod koniec czerwca lub na początku lipca, a więc miał opuścić siedem meczów ENEA Ekstraligi: w Bydgoszczy (12 maja), w Toruniu z PGE Marmą Rzeszów (19 maja), w Gnieźnie (26 maja), na MotoArenie z Lechmą Startem (2 czerwca), w Lesznie (9 czerwca), w Rzeszowie (16 czerwca) i w rewanżowych Derbach Pomorza (30 czerwca). Jeśli rzeczywiście przerwa w startach Warda potrwa osiem tygodni, to Australijczyk wróci na tor na mecz w Częstochowie (7 lipca). Po drodze Ward straci także cztery turnieje Grand Prix: w Pradze (18 maja), w Cardiff (1 czerwca), w Gorzowie (15 czerwca) i w Kopenhadze (29 czerwca). Być może jednak Australijczyk zdoła pojechać już w Grand Prix Danii i dzień później w meczu z bydgoszczanami w Toruniu.
Za Darcy'ego Warda będzie można stosować zastępstwo zawodnika do końca rundy zasadniczej, gdyż do dziewiątej kolejki włącznie obowiązują KSMy z ubiegłego sezonu, a następnie policzone będą nowe, jednakże średnia Australijczyka jest bardzo wysoka i z dużym prawdopodobieństwem znajdzie się wśród dwóch najlepszych zawodników "Aniołów".
Dla przypomnienia: Zgodnie z przepisami jakie zaakceptowane przez sezonem, dotyczącymi statusu zawodnika zastępowanego (Art. 711 Regulaminu Drużynowych Mistrzostw Polski) żużlowiec kontuzjowany musi posiadać zwolnienie lekarskie co najmniej na 15 dni. Istnieją także wymogi formalne, tzn. zawodnik musi mieć prawo być zgłoszony do zawodów, musi pojawić się w składzie pod numerami 1-5 (goście) lub 9-13 (gospodarze), a także musi posiadać pierwszą lub drugą średnią w drużynie. Status zawodnika zastępowanego może uzyskać nie tylko żużlowiec kontuzjowany, ale także ten, który w dniu spotkania ligowego w Polsce bierze udział w zawodach rangi FIM lub UEM albo w zawodach ligi podstawowej wskazanej w zgodzie macierzystej federacji na starty w lidze polskiej w ich terminach kalendarzowych bądź przełożonych na termin rezerwowy pokrywający się z datą meczu.

Działacze Unibaxu rozglądali się jednak za kolejnym seniorem, który mógłby dołączyć do kadry zespołu i być może zająć miejsce Warda odciążając jednocześnie pozostałych żużlowców. Rynek zawodników był jednak już opanowany przez inne kluby, a ponadto potencjalni kandydaci nie byli skorzy do podpisania kontraktów ze względu na brak gwarancji startów, zwłaszcza po powrocie Warda. Niemniej działacze nie załamywali rąk i w okienku transferowym, które otwierało się 15 maja zakontraktowali Anglika Edwarda Kennettta.

Po zawodach powiedzieli:
Jan Ząbik
- trener Unibaxu - Nie da się ukryć, że częstochowianie to dobra drużyna i spodziewaliśmy się, że będzie ciężko. Staraliśmy się przygotować jak najlepiej, jeździliśmy dużo w sobotę na treningu. Udało nam się jednak wygrać, choć było widać zmęczenie naszych zawodników po Grand Prix. Wszyscy stanęli na wysokości zadania. Częstochowianie postawili nam wysoko poprzeczkę, ale taka już jest ta liga i wszędzie będzie trudno. Już kolejny mecz nasi kibice stworzyli świetną atmosferę i tak ma być. Mamy się wspólnie bawić, kibicować i cieszyć się z dobrych spotkań. Oby tak dalej, żebyśmy my wygrywali, a kibice żeby się umieli bawić na stadionie.

Sławomir Kryjom - menadżer Unibaxu - Od wczoraj zupełnie inaczej funkcjonujemy. Z pewnością ta wygrana nie przyszła łatwo, gdyż Częstochowa to silny przeciwnik. Musieliśmy włożyć naprawdę dużo pracy w to, aby zwyciężyć. Najgorsze jest to, że nadal nie wiemy, ile Darcy Ward będzie pauzował, ponieważ zdaniem lekarzy jest to kontuzja, która może być wyleczona w trzy tygodnie, ale równie dobrze w trzy miesiące. Ward jest już w Wielkiej Brytanii i wbrew temu, co niektóre media podawały, nie był operowany. W poniedziałek zostaną wykonane szczegółowe badania złamanej łopatki, a wyniki będą przesłane do Torunia, gdzie obejrzą je nasi lekarze. Ja osobiście chciałbym, aby Darcy rehabilitował się w Toruniu, gdyż współpracujemy ze świetnymi fachowcami i jestem przekonany, że mógłby on bardzo szybko wrócić do pełnej sprawności. Na pewno będziemy go do tego namawiać. Dla żużlowca to bardzo bolesna kontuzja, bowiem każdy wjazd w rynnę, koleinę to szarpnięcie tą częścią ciała. Każdy drobny ruch powoduje niesamowity ból. Co do spotkania, popełniliśmy kilka błędów w ustawieniach, temperatura bowiem z treningu różniła się aż o osiem stopni. Nie chcę jednak nikogo usprawiedliwiać, bowiem zdarzył się nam słabszy mecz i trzeba z tego wyciągnąć wnioski. Aczkolwiek bardzo się cieszę, że mimo tego, że nie pojechaliśmy najlepiej, kolejny raz wygraliśmy. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się takiego rozpoczęcia ligi, bowiem wszystkie zespoły są bardzo wyrównane. Bardzo się cieszę, że tak właśnie to wygląda, ale nie spoczywamy na laurach, walczymy dalej o kolejne zwycięstwo – tym razem w Bydgoszczy.

Adrian MiedzińskiUnibax - Składam kondolencje Emilowi Sajfutdinowowi i moje szczere wyrazy współczucia po śmierci ojca. Cieszę się, że udało mi się wrócić do wysokiej formy. Spotkanie nie było łatwe, gdyż drużyna gości postawiła nam silny opór. Szkoda tylko, że mecz nie odbył się w pełnych składach.

Chris Holder - Unibax - To było bardzo ciężkie spotkanie. Goście jechali bez Emila Sajfutdinowa, a u nas zabrakło Darcy'ego Warda. Częstochowianie byli bardzo szybcy, ale daliśmy radę i wygraliśmy.

Tomasz Gollob - Unibax - Cieszę się, że wygraliśmy. To był bardzo ciężki mecz. Byliśmy spasowani, ale goście byli także bardzo szybcy. Mam nadzieję, że juniorzy niedługo do nas dołączą i będziemy jeszcze pewniej spotkania wygrywać. Ja pomogłem trochę Emilowi i udało się wygrać podwójnie. Brak Warda był bardzo odczuwalny, bo to maszynka do robienia punktów zwłaszcza na tym torze, więc na pewno odczuliśmy to , że go nie było. Aczkolwiek mam nadzieję, że dwa - trzy tygodnie i Darcy wróci do nas. Nie ma co jednak narzekać, my jechaliśmy bez Darcy Warda, Częstochowa jechała bez Emila Sajfutdinowa, więc siły się jakby wyrównały. Współczuję Emilowi mi w ostatnich kilku latach rodzina zawsze mi towarzyszy i na pewno czuję ich wsparcie. Teraz jedziemy do Bydgoszczy, ale dla mnie to już normalny, kolejny mecz. Od kilkunastu lat nie jeżdżę w Bydgoszczy, poza tym jechałem nad Brdę z klubami z Tarnowa i Gorzowa. Jestem zawodowcem i cieszę się, że mogę teraz pomóc drużynie Unibaxu.

Jarosław Dymek - menadżer Włókniarza - Życzyłbym sobie, żeby obie drużyny wystąpiły w optymalnych składach, ale i tak stworzyliśmy fantastyczne widowisko. Nie ma co ukrywać, że byliśmy blisko zwycięstwa, ale Unibax okazał się ostatecznie lepszy, czego im oczywiście gratulujemy.. Bardzo dobrze pojechali Grisza Łaguta i Michael Jepsen Jensen, ale trochę późno obudził się Rune Holta. Zabrakło nam trochę punktów, być może w formacji juniorskiej. Nie będziemy jednak na gorąco wyciągać wniosków, spokojnie pomyślimy, co robić dalej.

Grigorij Łaguta - Włókniarz - Zrobiliśmy wszystko, co było można zrobić, bo jechaliśmy przecież bez Emila. Mój występ też był dobry oprócz ostatniego wyścigu. Wszyscy zdobyli ważne punkty i tak naprawdę nisko przegraliśmy. Zapraszam na rewanż do Częstochowy!

Michael Jepsen Jensen - Włókniarz - Włókniarz zrobił wszystko co, mógł zrobić. Uważam, że za nami są dobre zawody, choć jechaliśmy bez Emila, a rywale bez Darcy'ego. Myślę, że powinniśmy być naprawdę zadowoleni. Drużyna walczyła bardzo mocno i wykonała świetną pracę, osiągając dobry wynik. W Toruniu było dobrze, dopiero w piętnastym wyścigu miałem defekt. Cieszę się, że zdobyłem czternaście punktów. W naszej drużyny wszyscy pojechali dobrze, zdobyli ważne punkty. Przegrać w Toruniu dziesięcioma punktami to niewiele, a nie wiadomo co byłoby gdybyśmy jechali z Emilem. Jak Unibax przyjedzie do nas będzie miał ciężej.

Mirosław JabłońskiWłókniarz - Musiałem wystąpić za Emila i nie ma co ukrywać, że zabrakło moich punktów do zwycięstwa. Powinienem być skuteczniejszy. W ostatnim biegu nie poszedłem z zębatkami we właściwą stronę i wszyscy widzieli, jaki był tego efekt. Wierzę, że mogliśmy wygrać, gdybym był w lepszej dyspozycji. O tym, że pojadę w tym spotkaniu dowiedziałem się o pierwszej w nocy, po turnieju w Niemczech. Miałem wyczerpującą podróż, chociaż wiadomo, że chłopaki z Grand Prix mają tak cały czas. Zorganizowałem się na tyle, na ile mogłem. W sobotę rozleciał mi się najlepszy silnik i w niedzielę starałem się pomóc chłopakom jak najlepiej potrafiłem. Dziesięć punktów różnicy nie jest złym rezultatem. Tor był dość specyficzny i bardzo twardy. Była jedna ścieżka pod płotem, później funkcjonował odpowiednio tylko krawężnik. Przyznam szczerze, że w zeszłym roku tor był lepiej dopasowany do walki. Warunki jednak były takie same dla wszystkich.

Źródło: www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt