2012-09-09 Runda play-off
Azoty Tauron Tarnów - KS Toruń Unibax
 
Półfinały ENEA Ekstraligi zaplanowano na 9 i 16 września. Zgodnie z obowiązującymi w play-off zasadami dwumeczach fazy play-off pierwsze spotkanie odbywa się na torze drużyny niżej sklasyfikowanej w tabeli po sezonie zasadniczym. W tegorocznej rywalizacji toruńsko - tarnowskiej doszło jednak do zmiany gospodarzy. Oto bowiem 15 września na stadionie w Mościcach zaplanowano czwarty z serii finał Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów.
Możliwość zmiany gospodarza dwumeczu fazy play-off dopuszczał Regulamin Drużynowych Mistrzostw Polski.
Art. 723, ust. 2 Regulaminu Drużynowych Mistrzostw Polski
W części finałowej, ze względu na uwarunkowania wyższe, takie jak: zawody FIM lub UEM rozgrywane na torze terminarzowego gospodarza meczu, niedostępność stadionu zgłoszona przez właściciela obiektu przed rozpoczęciem rozgrywek, może nastąpić za zgodą SE zamiana gospodarzy w meczach z udziałem zainteresowanej drużyny.

Do podobnej sytuacji mogło dojść w drugim dwumeczu fazy play-off z udziałem torunian (mecze o złoto lub o brąz), które zaplanowano na 23 września i 7 października, a 6 października na MotoArenie miała odbyć się ostatnia runda cyklu Grand Prix w sezonie 2012. Jednakże zgodnie z regulaminem "Anioły" jako czwarty zespół po sezonie zasadniczym drugi mecz drugiej fazy play-off mieli rozegrać na wyjeździe, a pierwszy u siebie.

Wróćmy jednak do potyczki tarnowsko-toruńskiej. Po wygranej w cuglach rundzie zasadniczej, presja na wynik w Tarnowie była ogromna. I choć rezultaty z fazy zasadniczej na to mogłyby nie wskazywać, to w mieście Leliwitów każdy miał świadomość tego, że Anioły to wielce niewygodny przeciwnik. Podopieczni Marka Cieślaka zwyciężyli co prawda w obu pojedynkach rundy zasadniczej, ale trzeba też przyznać, że natrafili na MotoArenie na wybitnie słabszy dzień ekipy Mirosława Kowalika. Sporo zastrzeżeń u progu rozgrywek 2012 było zwłaszcza do postawy juniorów- braci Pulczyńskich. Adrian Miedziński także nie spełniał oczekiwań. Dodatkowo kontuzji nabawił się Darcy Ward. To wszystko sprawiało, że zespołowi z województwa kujawsko-pomorskiego ciągle czegoś brakowało. Kiedy jednak klocki zostały już poukładane to rewizyta w Małopolsce pokazała, że torunianie mogą być groźni dla każdego. Dlatego też trudno się dziwić, że drużyna Azotów Tauronu wolała wpaść w półfinale na Unię Leszno.
Nieobliczalny Unibax, który rzutem na taśmę nie zakończył sezonu pod koniec września (uratowało go zwycięstwo u siebie ze Stalą Gorzów przy jednoczesnej porażce Byków w Częstochowie) miał jednak jedną poważną wyrwę w składzie, która mogła okazać się kluczowa. Ani Zbigniew Czerwiński, ani Karol Ząbik nie udowodnili od kwietnia, że warto na nich stawiać. Dlatego nikogo nie dziwiło, gdy trener i menadżer zdecydowali się na zastępstwo „najsłabszego ogniwa” już od pierwszego biegu. Goście w Tarnowie zjawili się w swoim najmocniejszym zestawieniu z trójką "Kangurów" na czele, od postawy których zależał w dużej mierze wynik "Aniołów". Zwyżkę formy sygnalizuje także mający słabszy sezon Adrian Miedziński, który pokazał już kilka razy na mościckim torze, że może tutaj wygrać z każdym. Największą niewiadomą pozostawała postawa toruńskich bliźniaków: Emila i Kamila Pulczyńskich. Po niemrawym początku sezonu młodzieżowcy Unibaxu trafili na właściwe tory i głównie dzięki ich skutecznej jeździe podopieczni trenera Mirosława Kowalika awansowali do czołowej "czwórki" sezonu.

Gospodarze do pojedynku tak jak wcześniej wspomniano przystępowali pod sporą presją. Po wspaniałej fazie zasadniczej apetyty na awans do finału były w Tarnowie olbrzymie. Trener Marek Cieślak miał do dyspozycji wszystkich swoich zawodników. Po zabiegu kontuzjowanego barku do ścigania powrócił już Duńczyk Leon Madsen. W pełni sił była reszta "Jaskółek" z liderami Gregiem Hancockiem i Januszem Kołodziejem na czele. W życiowej formie był Słowak Martin Vaculik, który na tarnowskim obiekcie wręcz fruwał, mocnym punktem zespołu był także Maciej Janowski, który kłopoty sprzętowe miał już za sobą. O ile dobra jazda wymienionych zawodników była bardzo prawdopodobna, tak nie wiadomo czego można się spodziewać po dwójce tarnowskich młodzieżowców Kacprze Gomólskim i Jakubie Jamrogu. Obu zawodnikom nie można odmówić woli walki i ambicji, jednak nie zawsze ma to przełożenie na zdobyte punkty.
Przed meczem faworytami byli gospodarze, jednak ich największym przeciwnikiem była stara prawda mówiąca, że tarnowianie muszą, a torunianie mogą wejść do finału.

Ostatecznie lepsi w tym spotkaniu byli gospodarze, którzy wygrali w stosunku 48:42. Tylko do połowy pojedynku wszystko szło po myśli gospodarzy. Wtedy jednak wszystko wskazywało no to, że może się powtórzyć sytuacja z ostatniego meczu rundy zasadniczej na tarnowskim torze, kiedy "Jaskółki" wprost zdemolowały Stelmet Falubaz Zielona Góra. "Myszki Miki" nie miały jednak takich armat jak Ryan Sullivan i Chris Holder. Dwa "Kangury" zrobiły w zespole "Aniołów" nieprawdopodobną różnicę. Obaj przywieźli dla Torunia z bonusami trzydzieści punktów! Do poziomu kolegów nie dostroił się trzeci z armady Australijczyków - Darcy Ward.
Do pierwszego biegu wyjechali tradycyjnie młodzieżowcy. Ze startu najlepiej wyszedł Emil Pulczyński, który nie oddał prowadzenia do końca wyścigu. Na wychowanka toruńskiego klubu mocno napierał Kacper Gomólski, aczkolwiek na koniec biegu musiał zadowolić się drugą pozycją. Trzeci na mecie Janowski przed Kamilem Pulczyńskim. Już w drugim wyścigu kibice zgromadzeni na tarnowskim stadionie byli świadkami prawdziwych emocji: Otóż najlepiej ze startu ruszył Ryan Sullivan, który spokojnie dowiózł do mety cenne trzy punkty dla swojego zespołu. Na drugim miejscu bieg zakończył Hancock, aczkolwiek Jamróg jadący na ostatniej pozycji Jamróg mocno naciskał na Emila Pulczyńskiego i już na drugim okrążeniu wychowanek tarnowskiej Unii desperackim atakiem minął 20-letniego zawodnika Unibaxu.
W gonitwie numer trzy niczym z katapulty wystrzelił Vaculik. 22-letni zawodnik pewnie wygrał wyścig i zdobył cenne trzy punkty. Drugi jechał Adrian Miedziński, który przez cały bieg musiał odpierać szaleńcze ataki Leona Madsena., ale na mecie pierwszy zameldował się Vaculik przed Miedzińskim, Madsenem oraz Wardem. W czwartym biegu triumfował Janowski. Popularny "Magic" uporał się z świetnie dysponowanym Chrisem Holderem. Po wyjściu z pierwszego łuku Kołodziej przez chwilę jechał na czwartym miejscu, jednakże szybko uporał się z Kamilem Pulczyńskim.
Piąty bieg to podwójne zwycięstwo gospodarzy. Niezawodna para Vaculik-Madsen bez większych problemów uporała się z Sullivanem oraz Emilem Pulczyńskim. W szóstym wyścigu swoją klasę potwierdził Janusz Kołodziej. Dwudziestoośmio letni zawodnik "Jaskółek" jechał za plecami Miedzińskiego, jednakże na trasie zdołał wyprzedzić wychowanka toruńskiego Apatora. Na mecie zameldowali się kolejno: Kołodziej, Miedziński, Ward, Gomólski. W kolejnym wyścigu pewnie wygrywa Holder przed Jamrogiem, Hancockiem i Emilem Pulczyńskim. Po siedmiu biegach na tablicy widniał wynik 25 do 17 na korzyść tarnowian.
W ósmej odsłonie dnia najlepiej spod taśmy wyszedł Janusz Kołodziej, który wygrał swój bieg z ogromną przewagą na rywalami. Plecy 28-latka musieli z daleka oglądać Sullivan, Holder oraz średnio dysponowany Janowski. W dziewiątym biegu po wyjściu z pierwszego łuku tarnowianie jechali na podwójnym prowadzeniu. Szaleńcze ataki Darcy Warda odpierał Maciej Janowski, jednakże ostatecznie lepszy okazał się młody Australijczyk, który na trzecim okrążeniu wyprzedził Indywidualnego Mistrza Świata do lat 21. Pierwszy linię mety przekroczył ku radości tarnowskich kibiców Hancock, drugi był wspomniany wcześniej Ward, trzeci Janowski, zaś plecy rywali musiał oglądać Miedziński. Dziesiąty wyścig to już szósty biegowy remis. Najlepiej ze startu wyszli gospodarze, aczkolwiek świetnie dysponowany Holder przemknął między dwójką tarnowian i ze zwycięstwa 4:2 zrobił się kolejny biegowy remis. Na koniec biegu Holder pokazał plecy Madsenowi, Vaculikowi oraz Kamilowi Pulczyńskiemu. Jedenasty bieg bez historii: Do mety dojechali kolejno Sullivan, Kołodziej, Ward oraz daleko z tyłu Janowski.
W kolejnym wyścigu pewny triumf odnosi Martin Vaculik. Słowak z bardzo dużą przewagą wygrał z Kamilem Pulczyńskim oraz Ryanem Sullivanem. Walki z rywalami w ogóle nie nawiązał Kacper Gomólski, który przyjechał do mety daleko za plecami torunian. W ostatnim wyścigu przed biegami nominowanymi zawodnicy z Grodu Kopernika potwierdzili, iż potrafią nawiązać równą walkę z lokalną drużyną. Bieg zakończył się wynikiem 2:4, a do zwycięstwa torunian poprowadziła para Holder-Miedziński. Pierwszy linię mety przekroczył Australijczyk, zaś "Miedziak" przyjechał trzeci za Madsenem i przed czwartym Hancockiem. Po trzynastu wyścigach gospodarze prowadzili 42:36.
Gdy sędzia zwolnił taśmę do pierwszego biegu nominowanego, tarnowianie wystrzelili niczym z procy. Po wyjściu z pierwszego łuku Hancock z Madsenem "zamknęli" Miedzińskiego oraz Warda i jechali po kolejne podwójne zwycięstwo. Na trzecim okrążeniu z nawierzchnią tarnowskiego owalu zapoznał się Ward, jednakże szybko wstał i zszedł na murawę za co otrzymał gromkie brawa. Bieg czternasty wygrywają tarnowianie a dokładniej Hancock przed Madsenem i Miedzińskim. W piętnastej gonitwie torunianie pokazali, iż nie składają broni. Niesamowita para Sullivan-Holder na wyjściu z pierwszego łuku znalazła się na prowadzeniu i pewnie dowiozła do mety podwójne biegowe zwycięstwo. Ostatecznie na mecie pierwszy znalazł się Sullivan przed Holderem, Kołodziejem i Vaculikiem.

Analizując całe spotkanie kiepsko nasuwa się jeden wniosek, a mianowicie bardzo słaba postawa juniorów. W ekipie toruńskiej młodzieżowcy mieli okazję do pokazania się w większej liczbie biegów głównie przez to, że duet trenerski Unibaxu nie zdecydował się na wariant z zabraniem do Małopolski Zbigniewa Czerwińskiego lub Karola Ząbika. Bracia Pulczyńscy regularnie zastępowali niedoświadczonego Pawła Przedpełskiego. Niestety bez większych efektów. Nie pomogły nawet koleżeńskie zagrywki Adriana Miedzińskiego, który użyczał młodszym kolegom swojego sprzętu.
Słaba jazda juniorów to również był problem tarnowian. Zawiódł Maciej Janowski. I trudno pojąć w tym miejscu politykę Marka Cieślaka, który z uporem maniaka zastępował "Magiciem" Jakuba Jamroga. Kuba nie zawodził. Miał do momentu rezerw trzy "oczka" z bonusem. Żadnego zera. W jednym z wyścigów przyjechał przed Gregiem Hancockiem, rywalizując przez chwilę z nieprawdopodobnie szybkim Chrisem Holderem. Na dystansie minął też Emila Pulczyńskiego ratując w początkowej fazie spotkania bardzo cenny remis biegowy. Wiadomo jednak jakim kunsztem trenerskim i nosem dysponuje menedżer Azotów Tauronu i reprezentacji Polski. Teraz "Narodowy" znów poszedł va banque. Tym razem nie wyszło.

Reasumując: Mecz mógł się podobać kibicom. Dziś fani zgromadzeni na stadionie w Tarnowie mieli okazję zobaczyć to co w żużlu jest najpiękniejsze - mijanki. Po meczu w lepszej sytuacji wydawali się być torunianie, którzy okazali się niewiele słabsi od tarnowian i mieli w perspektywie rewanż w Toruniu

Po meczu powiedzieli:
Jan Ząbik
- trener Unibaxu - Na pewno mecz był trudny, podobnie jak poprzedni, który tu jeździliśmy w rundzie zasadniczej. Teraz walczymy o medale i tu nie ma już taryfy ulgowej, tu trzeba jechać od początku do końca. Nie ma co popadać w euforię. Tarnowian nie można w żadnym wypadku lekceważyć. Przecież oni u nas już raz wygrali w tym sezonie. Musimy się bardzo mocno przygotować do rewanżu i starać się odrobić tę stratę, bo żeby przejść dalej musimy mieć więcej niż sześć "oczek" przewagi. Już raz przeciwko Zielonej Górze przeżywaliśmy gorycz porażki, kiedy praktycznie wszystko mieliśmy podane na tacy. Ale czasu na przygotowania do drugiego meczu jest dostatecznie dużo także zrobimy wszystko żeby wygrać te zawody i uszczęśliwić naszych kibiców - mówi. - Te sześć punktów trzeba wydrzeć na torze. Jeżeli będą przegrywać, podobnie jak my będą starać się ratować sytuację rezerwami taktycznymi. Także uważam, że wciąż jest wszystko możliwe i otwarte.
Wiadomo było na jaki tor mogliśmy liczyć. Motocykle były przygotowane zarówno na przyczepną jak i na twardą nawierzchnię. Nie ustrzegliśmy się jednak błędów. Np. w bieg czternasty nie poszedł po naszej myśli. Oczywiście Ward nie pojechał tak jak by się chciało. Adrian Miedziński też zgubił parę punktów. No i przede wszystkim młodzież. Liczyłem, że każdy z naszych juniorów po cztery punkty zrobi. Teraz jednak pozostało nam już tylko gdybać
W Tarnowie Darcy nigdy nie błyszczał. Jednak uważam, że u nas w Toruniu sobie poradzi i odpowiednio się przygotuje. Z resztą cały zespół będzie do naszej dyspozycji więc mobilizacja będzie z całą pewnością odpowiednia.

Mirosław Kowalik - menadżer Unibaxu - Licze że niektórzy zawodnicy zaprezentują się znacznie lepiej na MotoArenie o dotyczy to zwłaszcza Warda i Miedzińskiego, więcej spodziewam się także ze strony braci Pulczyńskich. To powinno nam wystarczyć do odrobienia strat, choć wiem, że będzie to bardzo trudny mecz. Postaramy się perfekcyjnie do niego przygotować - powiedział na łamach Gazety Pomorskiej Kowalik.
Chris Holder - Unibax - Dzisiejsze zawody były bardzo trudne, ciężko nam się jechało, ale to nie był dobry dzień dla moich kolegów. tak jak powiedział trener, zarówno Darcy'ego jak i Adriana stać na lepszą jazdę. W Toruniu będzie równie ciężki mecz, ale zrobimy wszystko aby awansować.

Adrian Miedziński - Unibax - Ogólny wynik jest dobry, ale można było też lepiej pojechać. Szczególnie mówię tutaj o sobie i Darcym Wardzie. Męczyliśmy się. Na początku miałem dobry moment startowy, ale kiedy w dalszej fazie meczu przyszły wewnętrzne pola, to nie mogłem z nich dobrze wyjechać. Później na dystansie ciężko było coś zrobić, brakowało prędkości i raz mnie minął Janusz Kołodziej. Próbowałem różnych opcji, ale optymalnych ustawień nie odnalazłem. Całe szczęście, że koledzy nagromadzili tych punktów tyle, że rezultat przed rewanżem jest całkiem niezły. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak postarać się wygrać w Toruniu większą liczbą "oczek"
Tor był dobrze przygotowany, nie można mu nic zarzucić. Raczej dziwna byłaby sytuacja, w której gospodarze nie przegrywając do tej pory w sezonie żadnego meczu na swoim obiekcie, nagle na play offy próbują na nim coś zmieniać czy kombinować . Sądzę, że bardziej by to im zaszkodziło niż pomogło. Uważam także, że to my w rundzie zasadniczej nie pojechaliśmy źle, przegraliśmy tylko dziesięcioma punktami. Każdy miał swoje przemyślenia, wyciągał wnioski czego owocem jest pewien progres, bo zeszliśmy o kilka punkcików niżej. Czekamy teraz z niecierpliwością na rewanż w naszym mieście
Ważne, żeby być po rewanżu ten jeden punkt z przodu. Jeżeli w Tarnowie gospodarze pokonali nas różnicą sześciu "oczek", to nieważne czy wygramy na MotoArenie siedmioma, czy większą ilością punktów. Najistotniejsze jest to, aby być w wielkim finale. U siebie z całą pewnością lepiej pojadą nasi młodzieżowcy, ale też poprawię się ja i Darcy. Myślę, że będzie w porządku.

Jacek Gajewski - były menadżer Unibxu - Można się cieszyć z wyniku w Tarnowie, ale sprawa awansu jest nadal otwarta. Obie drużyny wciąż mają podobne szanse na jazdę o złoty medal. Dlatego na razie nie ma co mówić, co będzie w rewanżu. Trzeba się do tego pojedynku jak najlepiej przygotować. Nie można też kombinować niczego z torem. Wiadomo, że zespół Tauronu/ Azotów woli twardszą nawierzchnię. Zamiast szykować przyczepny tor, lepiej niech będzie taki jak zawsze, kiedy jest atutem toruńskich żużlowców.
Nie wiem, co zrobić, aby Unibax wygrał mecz rewanżowy. Gdybym wiedział, byłbym jakimś czarodziejem. Musimy być pewni swoich umiejętności. W tej chwili Unibax jest naprawdę silną drużyną. Na swoim torze bracia Pulczyńscy są w stanie wygrać z każdym żużlowcem na świecie. Obaj punktują, a w biegu młodzieżowym są trudni do pokonania. Na pewno pojadą teraz lepiej niż w Tarnowie. Tylu zer na pewno już nie przywiozą. O postawę Ryana Sullivana można być spokojnym, bo on w Toruniu poniżej pewnego wysokiego poziomu nie schodzi. Chris Holder jest w niesamowitej formie. On teraz naprawdę wyczynia niesamowite rzeczy na torze. Darcy Ward i Adrian Miedziński też z pewnością spiszą się lepiej niż przed tygodniem. Jeśli każdy pojedzie na 100 procent swoich możliwości, wygramy i awansujemy do finału.
Podobnie może być w zespole Unii, bowiem trudno liczyć na to, że po raz drugi zawiedzie Maciej Janowski. To znakomity żużlowiec i lubi ścigać się na Motoarenie. Trener Cieślak ma dobre pole manewru. Jeśli któryś z seniorów zawodzi, wpuszcza Janowskiego w ramach rezerwy zwykłej. To komfort, na jaki mało który menedżer może sobie pozwolić. W nieco słabszej dyspozycji jest za to Greg Hancock. Jednak żeby awansować, nie można liczyć na potknięcia przeciwnika. Trzeba samemu jechać jak najlepiej.

Marek Cieślak - trener Unii - Nie jestem zadowolony, bo liczyłem, że wygramy co najmniej dziesięcioma punktami. Ale dlaczego mamy nie wygrać w Toruniu, skoro pokonaliśmy Unibax na ich torze w rundzie zasadniczej. Wydaje mi się, że dwa ostatnie wyścigi na Motoarenie zadecydują, kto znajdzie się w finale
Po tym spotkaniu nie będę ganił, ponieważ każdy chciał pojechać jak najlepiej tylko potrafi. Przecież po drugiej stronie barykady startowali świetni jeźdźcy. Dzisiaj mówienie, że z każdym można wygrać i przegrać ma sens. Z resztą ja już przed meczem oznajmiałem otwarcie, że zawody będę bardzo ciężkie, dlatego tym bardziej szkoda tego ostatniego biegu. Przeciwnik przegrywał, używał rezerw taktycznych. Proszę spojrzeć, jakie tu fantastyczne biegi oglądaliśmy. Nikomu nie trzeba przypominać, że Holder, Sullivan czy Ward to ścisła światowa czołówka. Muszę sobie parę rzeczy przemyśleć. Ostatnio Kacper osiągał dobre wyniki. Trzecie miejsce w Brązowym Kasku, czy złoto w finale DMEJ. Na "juniorkę" musi iść ktoś, kto dysponuje dobrym startem. Nie oszukujmy się, Kuba ma je kiepskie. W tych biegach, co go zastępowałem, nie miał z kim powalczyć. Tam już nie jechali młodzieżowcy tylko najlepsi w obu ekipach. Zobaczymy co będzie

Bartłomiej Pabjan - kierownik Unii - Toruń to jest bardzo silna drużyna, mimo że mieli pewne problemy w rundzie zasadniczej i rzutem na taśmę awansowali do "czwórki". Nie można ich lekceważyć a kto tak robi to raczej się zbytnio nie orientuje w sporcie żużlowym. My wiedzieliśmy że to będzie bardzo trudne spotkanie, już w rundzie zasadniczej Toruń pokazał że jest drużyną która jest w stanie wygrać wszędzie. Sześć punktów - nie wiem czy to jest dużo czy mało, jedziemy do Torunia po jak najlepszy wynik, chcemy obronić tę przewagę i awansować do finału.

Leon Madsen - Unia - Było tak ciężko jak się spodziewaliśmy. Chcieliśmy wygrać jak najwyżej, skończyło się na sześciu punktach zaliczki. Za tydzień będzie pewnie również na styku, może być tak że ostatni wyścig zdecyduje która drużyna awansuje. Pojedziemy tam i będziemy się z całych sił starać o jak najlepszy wynik. Mecz będzie ciekawy, a stawka będzie olbrzymia - jedna z drużyn awansuje przecież do Wielkiego Finału. Musimy być cały czas skoncentrowani. Ostatnio tam wygraliśmy, ale kolejny mecz to będzie zupełnie inny dzień, zupełnie inne zawody. Musimy być w uderzeniu. skupieni, tak aby nawet w sytuacji gdy jeden z nas ma słabszy dzień, reszta go skutecznie zastąpiła i wspólnie osiągnęła cel który sobie obraliśmy. Chciałbym także podziękować naszym wspaniałym kibicom, którzy nas wspierają przez cały sezon i tak licznie przychodzą na mecze. Mamy nadzieję, że duża ich liczba pojawi się także w Toruniu i tam będzie nas wspierać. To dla nas dużo znaczy.

Martin Vaculik - Unia - Na taki zespół jak Unibax to nasza zaliczka przed rewanżem może być za mała. Jestem jednak przekonany, że każdy z nas dokona pełnej analizy i do Torunia pojedziemy po wygraną. Finał jest realny i tak do tego podchodzimy. Nie poddamy się bez walki.

Janusz Kołodziej - Unia - spodziewaliśmy najtwardszego oporu z możliwych. Można powiedzieć, że trafił swój na swego. Nikt nie odpuszczał, każdy jechał na sto procent możliwości, bo wiadomo jaki ciężar gatunkowy ma ten dwumecz. W piętnastym wyścigu źle obierałem ścieżki i dlatego nie wyprzedziłem przeciwników. To mój błąd. Tu nie ma słabych drużyn. Przekonaliśmy się o tym najdobitniej. MotoArena to fajny tor, do walki. A nasza ekipa taka właśnie jest, więc uważam, że w rewanżu jesteśmy w stanie utrzymać te sześć punktów. Wygraliśmy tam w rundzie zasadniczej. Możemy tego dokonać drugi raz.
Wiadomo, że chciałoby się więcej, bo byłby większy spokój. Ale taki wynik daje tym większego kopa w tyłek i mówi: "chłopaki popracujcie więcej, a żeby jeszcze mocniej powalczyć". Dlatego uważam, że sprawa awansu naszej drużyny do finału wciąż jest otwarta. O sprzęcie nic złego nie powiem, bo naprawdę jest świetny. To ja dowaliłem, bo obrałem złą ścieżkę. Zorientowałem się w tym dopiero jak skończyłem wyścig. Wtedy zobaczyłem gdzie jest przyczepność. Jestem o to do tej pory wściekły na siebie, bo mogłem być w kontakcie i chociaż spróbować ataków, a tak to jechałem tylko za Australijczykami.

Maciej Janowski - Unia - Nie do końca jesteśmy zadowoleni z wyniku. Chcieliśmy pojechać lepiej, a ja to już w szczególności. Nie uzbierałem tych punktów za wiele. Nie ma jednak co rozmyślać nad tym, w końcu wygraliśmy, wciąż jest jeszcze rewanż i dalej mamy duże szanse na finał. Nie będę krył, że lubię toruński tor i dobrze mi się tam jeździ. Ale podobna sytuacja dotyczy także paru innych chłopaków z naszej drużyny, więc nadzieje na zwycięstwo są spore. A jak nie wygramy, to musimy uzbierać taką liczbę "oczek" by dały nam one przepustkę do walki o złote medale. Podkreślę jeszcze raz, że ten rezultat z naszego toru to nic straconego.

Źródło: www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt