2012-08-19 Runda zasadnicza
Lotos Wybrzeże Gdańsk - KS Toruń Unibax
 
W przedostatniej kolejce sezonu zasadniczego Enea Ekstraligi zamykające ligową tabelę Wybrzeże Gdańsk podejmowało na własnym torze Unibax Toruń. Goście toczyli bardzo zacięty bój o awans do pierwszej czwórki i musieli mecz nad morzem bezwzględnie wygrać z kolei gdańszczanie walczyli o honor.

Nadmorscy żużlowcy byli zdecydowanie najsłabszą drużyną w całej ekstraligowej stawce. Wszystkie dotychczasowe punkty zdobyli na własnym torze, natomiast poza domem nie potrafili nawiązać walki z żadnym z rywali. Jedyną niezawodną postacią w ekipie Stanisława Chomskiego był Nicki Pedersen, który jednocześnie był najskuteczniejszym żużlowcem całej Enea Ekstraligi. Niestety brakowało mu wsparcia ze strony kolegów. Trzeba jednak obiektywnie dodać, że Wybrzeże było również największym pechowcem całych rozgrywek. Na palcach jednej ręki można policzyć i ile razy gdańszczanie mogli wystartować w optymalnym składzie. Przeciwko Unii Leszno kontuzji doznał Maksim Bogdanow, który przedwcześnie zakończył rywalizację w sezonie AD 2012. Kolejnym problemem była osoba Tomasa H. Jonassona. Szwed powrócił na tor po kontuzji palca i spisywał się bardzo przyzwoicie. Niestety na torze w Bydgoszczy zaliczył kolejny bardzo poważny upadek i jego występ przeciwko Aniołom do ostatnich chwil stał pod znakiem zapytania. Gdyby sprawdził się czarny scenariusz trener Chomski musiałby zastosować zastępstwo zawodnika, bowiem wątpliwe wydaje się, aby szansę otrzymał Kamil Brzozowski lub niezwykle krytykowany przez miejscowych kibiców wychowanek toruńskiego klubu Tomasz Chrzanowski.
Żużlowcy Unibaxu mieli zupełnie inne cele niż ich przeciwnicy znad morza. Po słabym początku sezonu podopieczni Jana Ząbika złapali wiatr w żagle i cały czas liczyli się w walce o najlepszą czwórkę. Ich jedynym rywalem w progu rundy zasadniczej pozostawała już tak naprawdę Unia Leszno
W grodzie "Neptuna" goście byli zdecydowanym faworytem. Do zwycięstwa miało poprowadzić ich trio "kangurów". Dobrymi radami swoim starszym kolegom mógł służyć Darcy Ward, który w zeszłym sezonie startował w barwach Wybrzeża, będąc najlepszym zawodnikiem pierwszej ligi. Przy okazji "Darky" kilkakrotnie bił rekordy gdańskiego toru.. W dużym stopniu to właśnie dzięki jego wspaniałej postawie gdańszczanie awansowali do elity.
Sprawa punktu bonusowego była już przed meczem rozstrzygnięta, bowiem w pierwszym meczu, który odbył się w kwietniu Unibax wygrał 63:27. Znakomicie spisał się wówczas Chris Holder, który zdobył komplet punktów. Jedynym z gości, który zdobywał punkty na Motoarenie był Nicki Pedersen. Wybrzeże zatem było skazane na jazdę w barażach o utrzymanie wśród najlepszych drużyn w kraju. Wciąż jednak mogło odzyskać nieco zaufania kibiców, których na stadion przyszło naprawdę niewielu, a dodatkowo fani znad morza zbierali podpisy za odwołaniem prezesa Macieja Polnego. W dodatku zaniechali prowadzenia zorganizowanego doping, a na stadionie słychać było tylko kibiców z Torunia. I być może brak wsparcia fanów zadecydował, że kolejne punkty odjechały znad morza, choć trzeba przyznać, ze żużlowcy Wybrzeża, przegrali po bardzo wyrównanej walce, a losy meczu rozstrzygnęły się w dopiero w czternastej gonitwie - wygranej podwójnie przez parę Unibaxu. Przyjezdnych do wygranej poprowadził Chris Holder, który wywalczył dwanaście "oczek".

Duże emocje wzbudził już pierwszy wyścig, który patrząc na jego przebieg, mógł zadecydować o wyniku całego meczu. Najpierw 4:2 prowadzili gdańszczanie, jednak w jadącego na trzeciej pozycji Marcela Szymko wjechał Łukasz Przedpełski, który został wykluczony. W powtórce w taśmę wjechał Krystian Pieszczek, któremu zresztą zdarzyło się to jeszcze raz w ósmym wyścigu. W konsekwencji zamiast wygranej Lotosu Wybrzeże 4:2, padł wynik 3:2 dla Unibaxu Toruń. Również druga gonitwa musiała być powtarzana, bowiem Ryan Sullivan próbował ukraść start. W powtórce jadący środkiem toru Nicki Pedersen założył się na Sullivana i wyszedł na prowadzenie, natomiast na drugim łuku znakomitym atakiem przy krawężniku popisał się Zbigniew Suchecki i przedarł się na drugą pozycję. Na odpowiedź ekipy z Kujaw nie trzeba było długo czekać i chwilę później Adrian Miedziński i Darcy Ward pewnie pokonali parę miejscowych.
Kolejne trzy gonitwy zakończyły się podziałem punktów, dzięki czemu cały czas utrzymywało się minimalne prowadzenie podopiecznych Stanisława Chomskiego, którzy na półmetku zawodów prowadzili 21:20. Bardzo niebezpieczną sytuację mogliśmy obserwować w szóstej odsłonie. Startujący z pierwszego pola Pedersen bardzo mocno wypchnął rywali pod bandę, w efekcie najpierw Pulczyński a chwilę później Suchecki wpadli w płot. Na całe szczęście nikomu nic się nie stało.
Anioły odzyskały prowadzenie po ósmej gonitwie. Kolejny raz w tych zawodach w taśmę wjechał Pieszczek. W powtórce osamotniony Jonasson nie dał rady Sullivanowi a punkcik do mety dowiózł Pulczyński. W tej chwili goście prowadzili 24:23. Druga faza zawodów była bardzo wyrównana, dlatego bardzo często notowaliśmy remisy. Ósmy bieg to pewna wygrana niezawodnego Pedersena, dzielnie o trzecią lokatę z Miedzińskim walczył Suchecki, ale nie dał rady. W 11 odsłonie o tym jak jeździć na torze przy ul. Zawodników przypomniał sobie Ward, który w swoim stylu frunąc przy samej bandzie przyjechał do mety z kilkudziesięcioma metrami przewagi nad parą Lotosu Wybrzeża. Ostatnia przed biegami nominowanymi odsłona również zakończyła się remisem. Kolejną "trójkę" na swoim koncie dopisał najskuteczniejszy zawodnik Enea Ekstraligi - Nici Pedersen. Drugi do mety dojechał Holder, który jako jedyny znalazł receptę na Duńczyka.
Najważniejszy dla losów meczu okazał się przedostatni bieg dnia. Dzięki atomowemu startowi na prowadzeniu znaleźli się Ward i Miedziński, para Aniołów nie oddała prowadzenia aż do mety. Reprezentujący gospodarzy Suchecki i Gafurow byli bezradni. Zresztą Rosjanin w końcówce zanotował defekt na ostatniej pozycji. W tej chwili wszystko było już jasne. Unibax prowadził 44:39 i tylko porażka 5:0 w ostatniej odsłonie mogła odebrać mu wygraną. Na koniec Pieszczek zastąpił Jonassona, który jak się później okazało nie był zdolny do dalszej jazdy. Spod taśmy najlepiej wyszedł Pedersen i pewnie jechał po kolejną "trójkę" dzielnie o jedno "oczko" z Sullivanem walczył Pieszczek. Na wyjściu z drugiego łuku "kangur" nie opanował maszyny i upadł na tor. Czego konsekwencją było wykluczenie z powtórki. Czerwono - biało - niebiescy wygrali na zakończenie 4:2, jednak to torunianie mogli cieszyć się z wygranej 46:43. Dzięki temu goście wywalczyli także punkt bonusowy i wciąż liczą się w walce o czwarte miejsce na koniec rundy zasadniczej.

W zespole z Gdańska dobrze pojechali przede wszystkim Nicki Pedersen i Thomas H. Jonasson. Ważne punkty dołożył też Zbigniew Suchecki, który zdobył pięć "oczek" i trzy bonusy. Przeciętnie spisali się Gafurow i Piotr Świderski, a aby myśleć o zwycięstwach, więcej punktów muszą zdobywać też juniorzy.
W Unibaxie czterech zawodników zdobyło łącznie 42 punkty i skromne wsparcie Emila Pulczyńskiego wystarczyło do wygranej.

Przed ostatnią kolejką pewne było zatem pewne, że beniaminek Enea Ekstraligi zajmie ostatnie miejsce po sezonie zasadniczym i będzie walczył w barażach, wciąż nie wiadomo było jednak z kim stoczy bój o utrzymanie miejsca w elicie na kolejny sezon.

Po meczu powiedzieli:
Jan Ząbik
- trener Unibaxu - Nie było Kamila Pulczyńskiego, ale na szczęście poukładało się tak jak miało. Na pewno jestem zadowolony z jazdy moich zawodników. Nie da się ukryć jednak, że u nas niektórzy byli poobijani. Na początku było różnie, ale w końcówce wszystko zagrało i wynik jest nasz. Nie było Kamila Pulczyńskiego, ale na szczęście poukładało się tak jak miało. Na początku było różnie, ale w końcówce wszystko zagrało i wynik jest nasz. Najważniejsze, że mecz jest wygrany. W składzie zaszły zmiany, bo każdemu trzeba dąć szansę i tak zadecydowaliśmy, że pojedzie Zbyszek Czerwiński. Czy Karol pojechałby lepiej trudno gdybać. Jeździł tutaj i może by było lepiej, ale tak jak mówiłem to jest tylko gdybanie. Każde zawody są inne. Najważniejsze, że mecz jest wygrany, bo następny u nas z Gorzowem jest bardzo ważny i dalej trzeba patrzeć, jak będą się układały dalsze losy ligi. Musimy czekać do ostatniej kolejki i trzymamy kciuki, aby Częstochowa poradziła sobie z Lesznem. W sporcie wszystko jest możliwe, dlatego jest tak nieprzewidywalny i piękny

Chris Holder - Unibax - To był bardzo trudny mecz. Tor był ciężki, temperatura była wysoka i nikomu nie było łatwo. Na szczęście wykonaliśmy doskonałą robotę i jesteśmy z tego zadowoleni. Gdańszczanie w swojej sytuacji nie mają już nic do stracenia, a my ciągle jesteśmy pod presją, gdyż walczymy o pierwszą czwórkę. Dodatkowo jechaliśmy na wyjeździe, a to nigdy nie jest prosta sprawa. O wszystkim zadecydowała świetna końcówka w naszym wykonaniu.

Adrian Miedziński - Unibax - Bardzo dobra jazda całej drużyny. Każdego punkt był bardzo ważny, bo mecz był na styku. Jechaliśmy bez Kamila Pulczyńskiego, który ostatnio fajnie jechał. Nawet jak nasza czwórka seniorów jedzie dobrze, a juniorzy nam nie dorzucają punktów to wtedy ciężko jest wygrać spotkanie, no ale najważniejsze, że każdy dorzucił tyle oczek, że udało się zwyciężyć i zachowujemy jeszcze szanse na pierwszą czwórkę, to jest najważniejsze. Mimo wszystko było bardzo ciężko, bo remisowaliśmy dużo biegów. Nie było Kamila Pulczyńskiego, a Emilowi nie jeździło się łatwo. Jak juniorzy nie jadą, to nie jest łatwo nadgonić wynik. Najważniejsze, że wygraliśmy. Czekamy co wydarzy się dalej. Dopóki jest szansa, trzeba w nią wierzyć, a jak się ułoży? Zobaczymy. Musimy wygrać ze Stalą Gorzów i czekać na rozstrzygnięcia spotkania w Częstochowie. W Gdańsku zawsze się ciężko jeździ. Tor jest wymagający dla ustawień silnika. Ja miałem dobre starty, ale męczyłem się z jazdą na trasie. Nie była ona taka płynna, jak bym chciał. Na ostatni bieg motor pracował już lepiej. Trochę to długo zajmowało, ale udało się zbierać punkty, aby zwyciężyć. Mam nadzieję że wszystkie problemy już za mną. W niektórych meczach przyczyną był sprzęt, a w innych to ja sobie nie poradziłem z niektórymi rzeczami. Wpływ miało wiele różnych czynników. Ten rok jest dla mnie jednym z cięższych, ale uczę się na błędach i wyciągam wnioski. Co roku jest wiele nowinek i nie zawsze sobie z tym daję radę, a jak już się uporam, to ja dam ciała. Na przykład w Zielonej Górze wszystko było dobrze, a sprzęt się popsuł. Nie jest łatwo, ale trzeba sobie jakoś radzić i póki jest nadzieja, trzeba walczyć.

Stanisław Chomski - trener Wybrzeża - Sytuacja jest kiepska nie tylko w kontekście sportowym, ale także kadrowym. Taktyka była jedna: do czternastego biegu mieć przynajmniej cztery punkty przewagi. Zaważył także w pewnym sensie pierwszy bieg, gdzie liczyłem, że musimy go wygrać podwójnie. Wtedy inaczej by się układało, no ale niestety. Może zbyt mocno przemotywowałem zwłaszcza Krystiana Pieszczka, który zaliczył dwie taśmy. Cwaniactwo w pozytywnym tego słowa znaczeniu Sullivana. Ostatni bieg mógłby decydować o wyniku, bo tacy zawodnicy jak Ward czy Miedziński jeżeli chodzi o pozom sportowy, to przewyższali moich zawodników. Rywal okazał się lepszy w końcówce i zwyciężył. Pech także Sullivana, który mógł spowodować, że ten mecz by się odwrócił w inną stronę, ale taki jest sport.

Thomas H. Jonasson - Wybrzeże - Nie wiem jak to możliwe, że zdobyłem tyle punktów. Jestem zaskoczony. Wszystko dzięki dobrym silnikom. Polski tuner zrobił znakomitą robotę. Mechanicy również spisali się dobrze. Chciałem po prostu stanąć pod taśmą i się skoncentrować na wyjściu ze startu. Problemem było to, że jak jechałem za kimś, to nie mogłem go wyprzedzać. Jechałem jedna nieco pasywnie, bo nie mogłem się odwracać. Bez dobrych startów na pewno nie zdobyłbym dziesięciu punktów, bo już w moim pierwszym wyścigu czułem, jakbym zerwał mięsień. Nie mogłem chodzić po zjeździe do parku maszyn. To był skutek kontuzji w Bydgoszczy. Na pewno nie będę jeździł we wtorek w Szwecji - liczę na to, że będę mógł odpuścić mecz w Rzeszowie i na spokojnie przygotować się do barażów. Wierzę że możemy wygrać ten dwumecz, bo chciałbym zostać w Gdańsku w ENEA Ekstralidze. To dla mnie świetny klub.

Renat Gafurow - Wybrzeże - Szkoda, bo mogliśmy wygrać, jednak przegraliśmy. Myślałem że będzie inaczej. Chciałem pojechać lepiej, ale miałem ciężki tydzień - wyjazd do Rosji, potem jechałem w Niemczech i przez całą noc wracałem do Gdańska. Od pierwszego biegu nie trafiłem z przełożeniem, po czym doszło do upadku. Doszło do tego, że się przewróciłem i wybiłem bark. Spadłem na łokieć, bark najpierw wyskoczył ze stawu, potem wskoczył. To nie był mój dzień. Szkoda, że przegraliśmy.

Zbigniew Suchecki - Wybrzeże - Cóż mogę powiedzieć? Zawody za bardzo mi nie wyszły. Miałem problemy z silnikiem, później przesiadłem się na drugi i więcej było szukania niż ścigania. Starałem się jak mogłem, ale trochę mało tych punktów.

Źródło: www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt