Kontrakty 2011
Przygotowania do sezonu
Liga seniorów
Liga juniorów
Rozgrywki pozaligowe
Wyniki
Kadra 2011
Tabela sezonu 2011

Statystyka i Regulaminy



Kontrakty 2011
góra strony
   
Od czasu gdy nastał Unibax, działacze pokazują, że szybkie budowanie drużyny na kolejny sezon to priorytet po zakończeniu rozgrywek. Dlatego kibice zazwyczaj otrzymują prezent świąteczny w postaci nowego składu. Nie inaczej było po zakończeniu sezonu 2010. Oto bowiem już 2 grudnia Klub Sportowy Toruń UNIBAX SA zorganizował konferencję prasową, na której prezes Wojciech Stępniewski oficjalnie przedstawił skład drużyny Unibaxu Toruń na sezon 2011. Nowym zawodnikiem został Rune Holta. Oto co sternik toruńskiego żużla powiedział o kulisach kontraktu z nowym riderem: "Z Rune Holtą dogadaliśmy się dosłownie w pół godziny. Zadecydowała dobra wola z obu stron. Rune Holta miał dobry sezon, chciał jeździć w Toruniu, logistycznie to dla niego również dobre rozwiązanie. 9 grudnia przyleci do Polski i będzie dostępny dla kibiców. Oprócz kontraktów, które mieliśmy wcześniej już podpisane z Ryanem Sullivanem, Adrianem Miedzińskim, Chrisem Holderem oraz po zakończeniu kariery przez Wiesia Jagusia postanowiliśmy przedłużyć umowę z Michaelem Jepsenem Jensenem. Młody Duńczyk walczył będzie o skład z Matejem Kusem, który powraca do nas po roku przerwy oraz Karolem Ząbikiem. Wierze, że każdy z tych zawodników nadaje się do jazd w Speedway Ekstralidze, a na dodatek myślę, że to jest ten czas, kiedy Karol będzie wstanie rywalizować o miejsce w składzie".
Po oficjalnym zaprezentowaniu aktorów żużlowych meczów, prezes poinformował o nazwisku nowego managera toruńskiego Klubu, a został nim Sławomir Kryjom, pracujący w ubiegłym sezonie w Unii Leszno. Równiez do tego swoistego transferu prezes pokusił się o komentarz: "Sławomir Kryjom będzie naszym menedżerem. Sławek jest doświadczoną osobą. To, co działo się w Lesznie przez ostatnie pięć lat było między innymi jego zasługą. Ciężko było go namówić po tym, jak Sławek zrezygnował z pracy w Lesznie. Na szczęście się udało i mamy nadzieję, że ta współpraca będzie się układała jak najlepiej. Kontrakt został podpisany na jeden rok. Sławek będzie odpowiadał za wszystkie te sprawy, które przez ostatnie cztery lata odpowiadał Jacek Gajewski. Przede wszystkim będzie to prowadzenie pierwszej drużyny w rozgrywkach. Poza tym będzie on odpowiedzialny za przygotowanie zarówno sportowe jak i logistyczne. Sławek będzie pomagał również Jankowi Ząbikowi przy logistyce jeśli chodzi o młodzież oraz wieloma innymi sprawami, które mam nadzieję, że przyniosą odpowiedni skutek".
Nowy menadżer również krótko skomentował swoje przejście do Torunia: "W sezonie 2011 będę managerem klubu z Torunia. Spotkaliśmy się kilkukrotnie, gdzie udało nam się dopiąć szczegóły. Ja co prawda po sezonie 2010 zapowiedziałem, że rozstaję się z żużlem, aczkolwiek oferta Unibaxu oraz determinacja prezesa Stępniewskiego doprowadziły do tego, że trafiłem właśnie tutaj. Ta oferta, to wyzwanie jest dla mnie niezmiernie ciekawe i myślę, że uda nam się wiele razem zdziałać."

Na konferencji podano także ceny i zasady sprzedaży karnetów na przyszłoroczne rozgrywki. Dla wiernych kibiców nowością była Karta Kibica, która z nadrukowanym zdjęciem właściciela, była wydawana w klubie razem z karnetami na sezon 2011. Wśród uprawnień znalazł się m.in. program lojalnościowy z wybranym sponsorami drużyny, zniżki na zakup programów i zakupy w punktach gastronomicznych na MotoArenie w trakcie zawodów, a także dla wylosowanych posiadaczy Kart Kibica bilety na Grand Prix w Toruniu.

 

 

Lista zawodników, którzy mają ważne kontrakty z Unibaxem:
  Zawodnik Rok
urodzenia
Średnia w
sezonie 2010
kontrakt do
końca roku

P
O
L
A
C
Y
Adrian Miedziński 20.08.1985 1,821 2011 senior
Rune Holta 29.08.1973 2,131 2011 senior
Karol Ząbik 25.10.1986 - 2011 senior
Emil Pulczyński 30.04.1992 1,086 2011 junior
Kamil Pulczyński 30.04.1992 1,000 2011 junior
Bartosz Pietrykowski 15.01.1994 0,000 ? junior
Łukasz Przedpełski 05.05.1992 - ? junior

S
T
R
A
N
I
E
R
O
Chris Holder 24.09.1987 1,780 2011 senior
Ryan Sullivan 20.01.1975 2,098 2011 senior
Michael Jepsen Jensen 18.02.1992 1,568 2011 junior
Matej Kus 11.07.1989 1,417 (I liga) 2011 junior

z kadry na rok 2011 ubyli

Darcy Ward 04.05.1992 0,981 wypożyczony do Gdańska
Hans Andersen 03.11.1980 1,694

odszedł do Gorzowa

Wiesław Jaguś 13.09.1975 1,465 koniec kariery
Adam Wojciechowski 13.03.1992 - koniec kariery
Damian Boniecki 23.02.1993 - koniec kariery

Przygotowania do sezonu góra strony


   
Mimo że Unibax bardzo szybko skompletował skład, to był to skład w którym działacze kierowali się intuicją, bowiem był to skład budowany w oparciu o regulamin, który uchwalony został w momencie, gdy niemal wszystkie kluby miały skompletowane już swoje żużlowe ekipy. Taki stan rzeczy wynikał z faktu, że w roku 2011 dla wyrównania potencjału zespołów przywrócono budowanie żużlowych składów w oparciu i Kalkulowaną Średnią Meczową (KSM), a ponadto w sezonie 2012 miał nastąpić powrót do rywalizacji dziesięciozespołowej. Ostateczne podjęcie decyzji o rozszerzeniu Speedway Ekstraligi było jednak uzależnione od TVP, która dopiero 24 marca przekazała aneks w którym zaakceptowanie regulamin DMP, zakładający poszerzenie Speedway Ekstraligi do 10 drużyn w roku 2012.
Decyzja władz ekstraligi oraz TVP spowodowała, że rywalizacja w roku 2011 musiała przebiegać pod dyktando roku 2012.
Zatem jak wyglądały najważniejsze zmiany, które wprowadzono w życie od sezonu 2011:
    - obowiązkowe starty 2 polskich juniorów, każdy obowiązkowo po trzy razy w meczu,
    - KSM dolny 34 pkt,
    - KSM górny 44 pkt,
    - min. 3 zawodników polskich w składzie drużyny,
    - ostatnia drużyna rozegra dwumecz z trzecią drużyna DM I ligi,
    - do Ekstraligi awansują automatycznie Mistrz i Wicemistrz DM I Ligi.


Z kolei w roku 2012 zakładano następujące korekty w żużlowych przepisach:
    - zwiększenie liczby drużyn występujących w rozgrywkach o DMP do 10,
    - KSM dolny 34 pkt,
    - KSM górny 41 pkt,
    - min. 4 zawodników polskich w składzie drużyny,
    - jeden zawodnik GP w składzie drużyny,
    - po zakończeniu sezonu zasadniczego (18 rund) pierwsza czwórka rozegra półfinały i finały w formie dwumeczów o tytuł DMP,
    - dwie ostatnie drużyny rozegrają mecz o utrzymanie w Ekstralidze, wygrany w dwumeczu rozegra baraż w formie dwumeczu o utrzymanie z drugą drużyną DM I ligi.

Obok oczekiwania na regulaminowe wytyczne,  żużlowy "martwy" sezon upłynął pod hasłem "NOWE TŁUMIKI". Jeszcze w roku 2009 międzynarodowe władze żużlowe zapowiedziały zmianę tego elementu żużlowego motocykla powołując się na nieistniejące dyrektywy unijne i postanowiły wprowadzić tłumiki które ograniczą hałas z 95dB do 85dB. Konflikt między działaczami, a zawodnikami narastał i jego eskalacja miała miejsce tuż przed rozpoczęciem żużlowego sezonu w roku 2011. Oto bowiem mistrz świata Tomasz Gollob i wicemistrz Jarosław Hampel wspólnie z Grzegorzem Ślakiem i stowarzyszeniem żużlowców "Metanol", postawili sprawę jasno - nowy tłumik zagraża zdrowiu zawodników, bowiem jego konstrukcja powoduje, że "żużlowy rumak" traci moc i jego "okiełznanie" sprawie wiele kłopotu. Oczywiście całe zamieszanie odbiło się szerokim echem w kręgach speedwaya i również toruńscy zawodnicy mieli swoje zdanie na temat nowej konstrukcji. Oto co mówili o nowych rozwiązaniach sprzętowych:
Adrian Miedziński  - krajowy lider Unibaxu - nowe tłumiki nie nadają się do żużla. Konstrukcja tłumika jest na tyle zła, że będzie sprawiała nam duże problemy. Zobaczymy co będzie dalej. Uważam, że nie ma sensu się powtarzać, bo opinia zawodników na ten temat jest już doskonale znana. Jestem zwolennikiem starych tłumików, ale na tę chwilę są takie ustalenia, a nie inne, więc trenujemy na nowych tłumikach.

Ryan Sullivan - kapitan drużyny Unibaxu - Nowe tłumiki nie są dobrym rozwiązaniem, dlatego w tym zakresie mam takie samo zdanie jak większość. Tor na którym trenowaliśmy w Gnieźnie jest dość twardy, więc akurat tutaj nowe tłumiki nie mają aż tak dużego wpływu na zachowanie motocykla. Gorzej może być na trudniejszych torach, przede wszystkim bardziej przyczepnych i nierównych.

Emil Pulczyński - podstawowy junior Unibaxu - O tłumikach się nie wypowiadam. Ja nie mam jakiegoś decydującego głosu. Będa nowe, to będzie trzeba jeździć na nowych i tyle. Jeśli jednak zakaz startów w ligach zagranicznych zostanie utrzymany, to ... - Będę musiał zadowolić się jazdą tylko w Polsce.

Apele żużlowców nie mogły pozostać bez reakcji ze strony krajowych władz żużlowych. Dlatego obradujący w 17 marca 2011 w Warszawie żużlowy "Okrągły stół" zdecydował, że w sezonie 2011 w polskiej lidze będzie można startować na starych tłumikach. Na warszawskim spotkaniu ustalono jednocześnie, że krajowi żużlowcy nie będą mogli jeździć w ligach, w których będzie korzystać się z nowych tłumików. Zakaz nie będzie dotyczył jedynie zawodów międzynarodowych Speedway Grand Prix i Speedway World Cup. Reakcja żużlowego świata na tę decyzję była natychmiastowa. Jako pierwsza zareagowała szwedzka liga żużlowa, której federacja motocyklowa była w szoku po decyzji PZMot., zezwalającej, mimo zakazu międzynarodowej federacji (FIM), na używanie tłumików starego typu w tegorocznym sezonie w Polsce. Jednak zaskoczenie wywołał w szwedzkim środowisku żużlowym zakaz startu dla Polaków w turniejach, gdzie używane będą nowe tłumiki, bowiem w szwedzkiej Elitserien podpisane kontrakty miało, aż 23 polskich żużlowców. Zdaniem szwedzkiej federacji (SVEMO) decyzja PZMot., narzucająca im używanie starego osprzętu również za granicą, wprowadziła ogromne zamieszanie, ponieważ szwedzka liga, zdominowana przez Polaków, podpisała kontrakt z FIM na używanie wyłącznie nowych tłumików.

Kilka dni później swoje oficjalne stanowisko przedstawiły władze światowe, w którym FIM podtrzymał swoje wcześniejsze decyzje w stosownym piśmie do prezesa PZM Andrzeja Witkowskiego. :
Oto jego treść:
"Drogi Panie Witkowski,
Odpowiadamy na Pana e-mail z dnia 16 marca 2011.
Zapoznaliśmy się z treścią przetłumaczonych oświadczeń złożonych przez Tomasz Golloba, Jarosława Hampela, Janusza Kołodzieja.
Przede wszystkim zaprezentowali oni argument, że nie są w stanie kontrolować motocykla w związku z wprowadzeniem nowego homologowanego tłumika.
Argument ten jest bezpodstawny:
- W 2010 roku odbyło się 48 zawodów zaliczanych do mistrzostw świata, w których używano nowych tłumików, jest to 960 wyścigów, 3840 okrążeń i 768 indywidualnych zawodników.
- Nie złożono do organów prawnych FIM ani jednej skargi w związku z nowym tłumikiem.
- Nie odnotowano ani jednego incydentu z powodu nowego tłumika.
- Według wszystkich producentów i tunerów, motocykle żużlowe nie tracą mocy i mają taka sama prędkość jak wcześniej. Jest to dobrze pokazane i dowiedzione przez testy i obecnie dzięki wiedzy ogólnej, pod warunkiem właściwie wykonanego ustawienia i tuningu silnika.
Fakty te i liczby pozwalają FIM stwierdzić, że nowy tłumik nie jest problemem dla bezpieczeństwa w sporcie żużlowym i stąd Przepisy Techniczne FIM dotyczące nowego homologowanego tłumika wprowadzone w 2010 roku nie będą zmienione.
Motocykl żużlowy zgłoszony do zawodów FIM z niewłaściwym tłumikiem nie zostanie odebrany przez Dyrektora Technicznego FIM a zawodnik wykluczony lub zdyskwalifikowany z zawodów.
Wszelkie działania sportowe łączą się z niebezpieczeństwem i ryzykiem. Jeżeli sportowiec/zawodnik uważa, że biorąc udział zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami naraża swoje życie i zdrowie, wtedy musi powstrzymać się od uprawiania tego sportu.

Z poważaniem
Guy Maitre
Dyrektor Generalny"

A tak po decyzjach PZM i odpowiedzi FIM wypowiadali się kolejne osoby, których zdanie w całej sprawie było nie bez znaczenia

Andrzej Witkowski - przewodniczący PZM -  przypadku utrzymania przez FIM decyzji o nowych tłumikach, pozostaniemy przy starych rozwiązaniach. W związku z tym polscy zawodnicy mają zakaz startów w ligach zagranicznych, w których obowiązują nowe tłumiki. Nasze ustalenia przedstawimy szefowi światowego żużla Royowi Otto, kiedy ten będzie przebywał w dniach 2-3 kwietnia w Krakowie. Moim zdaniem FIM nie zmieni już stanowiska uznając, że sprawa ochrony środowiska i ograniczenia głośności jest najważniejsza. Myślę, że działacze światowi będą czekali na reakcję innych zawodników startujących w cyklu GP. Wówczas nasi żużlowcy zadecydują, czy będę występować z nowymi tłumikami i ryzykować swoje bezpieczeństwo, czy też wycofają się z GP i drużynowego Pucharu Świata.

Marek Cieślak - trener kadry narodowej - Wiedziałem, że w momencie, kiedy polski żużel osiągnie swój największy sukces, popełni harakiri. I to zrobił. Mam jednak nadzieję, że ktoś jeszcze wyciągnie nóż z brzucha i wszystko wróci do normy. Nie jestem za nowymi tłumikami. Znam jednak dobrze FIM (Międzynarodowa Federacja Motocyklowa). Tkwię w tym od 45 lat, więc niech nikt mi nie mówi, że jeśli FIM coś postanowi, to dwóch zawodników to przewróci. Gdyby było poparcie całego świata, całej czołówki żużlowej, to by miało sens, ale tego nie było. Dziś tylko nasi zawodnicy się odzywają, a czy Jason Crump, albo Nicki Pedersen zabierali głos? Niepotrzebnie traciliśmy czas na walki, przepychanki, bo one powinny odbywać się w zeszłym roku, a nie teraz przed ligą. Cały ubiegły rok jeździłem z juniorami na nowych tłumikach. Nie wszyscy o tym może wiedzieli. Młodzi zawodnicy sobie radzili, nikt się nie przewracał, silniki się nie rozwalały. Podpisując z Polskim Związkiem Motorowym umowę, mam w niej punkt, który mówi, że moim obowiązkiem jest przestrzeganie regulaminu PZM i FIM. I ja, jako selekcjoner kadry, nie mogę nawoływać do bojkotu regulaminu. Bo nie będę trenerem. Ja muszę dostosować się do przepisów, a ludzie chyba tego nie rozumieją. Jestem z jednej strony za zawodnikami, ale też i za prawem. Mam już trochę lat i rozsądku, więc zdaję sobie sprawę, że narobimy tylko kupę bałaganu, potem wszystko się odwróci. Pojedziemy na nowych tłumikach, bo innych nie będzie. Stare tłumiki? Żaden nie ma homologacji. Dla FIM, żużel jest tylko małą częścią. On dalej będzie się kręcił. Może bez pełnych trybun podczas Grand Prix, ale będą jeździć. A my co? Zrobimy się wyspą w świecie żużlowym? Przecież zginiemy. Wrócimy do niego po roku, tracąc tylko swoją wcześniejszą pozycję. Mam żal do tych wszystkich, którzy chcą uratować sytuację. Tylko, kto ich upoważniał do tego? Mam wiele telefonów od polskich zawodników, albo od takiego, co po polsku nie mówi najlepiej. Pytają z jakiej racji na przykład Tomek Gollob z Grzegorzem Ślakiem decydują o jego przyszłości. Oni ich nie upoważnili do tego. Jest taki regulamin, a oni go przyjmują. Z jakiej racji ktoś zabiera im teraz pracę w Szwecji.

Krzysztof Cegielski - prezes stowarzyszenia żużlowców "Metanol" - Hipokryzja działaczy FIM nie zna granic. Jeżeli osoby, które nie mają zielonego pojęcia o żużlu, zaczynają pouczać najlepszych zawodników na świecie i proponują im koniec kariery, to troszkę nieprzyjemnie to wygląda. Po pierwsze odbyło się wiele zawodów na nowych tłumikach i po każdych było wiele skarg różnego rodzaju. Jednak prawda jest taka, ze zawodnicy w przeciwieństwie do sędziego i jury nie robią notatek z danych zawodów i nie przekazują ich nikomu. Mówią jednak o tym głośno. Ja sam wiem o kilku spotkaniach, które widziałem. Zawodnicy i ich tunerzy rozmawiali między innymi z Royem Otto i przekazywali mu swoje uwagi. Nikt zawodnikom nie przetłumaczy teraz, że wszystko z tłumikami jest OK. W każdym turnieju były problemy. Zawodnicy narzekali na brak mocy. Na szczęście zawody odbywały się na twardych torach, stąd problemy były mniejsze. Takich przykładów skarg było wiele. Zawodnicy próbowali używać silników w kolejnych zawodach, po zawodach na tłumikach nowego typu. Niestety nie byli w stanie nawiązać walki. Silniki się przegrzewały i mówienie, że ktoś o tym nie wiedział, jest tanią wymówką, która ma uzasadnić tę decyzję. Uważam, że konieczna jest konsekwencja zawodników. Jeżeli ktoś uważa, że tłumiki są niebezpieczne, to trzeba trzymać się swojej linii i robić wszystko, aby nigdzie nie startować na nowych tłumikach. Pewnie, że lepiej startować na połowie imprez na nowych tłumikach, niż na wszystkich. Jest to jakiś argument, ale myślę, że zawodnicy nie powinni iść w tym kierunku i robić wszystko, aby nigdzie nie startować na nowych tłumikach. Również jeżeli chodzi o FIM. Zawodnicy z Grand Prix mają jeszcze chwilę czasu. Według mnie co najmniej połowa chce jeździć na starych tłumikach. To tylko kwestia determinacji. Mając większość zawodników optujących za starymi tłumikami, podejmiemy rozmowy z FIM na temat cyklu Grand Prix.

Grzegorz Ślak - sprawa nowych tłumików wcale nie jest zakończona. Uważa, że konieczne jest postępowanie w sprawie, dlaczego od samego początku ta sprawa była budowana na kłamstwie. Dlaczego wmawiano nam, że istnieje dyrektywa Unii Europejskiej, która nakazuje wprowadzenie nowych tłumików. Trzeba również wyjaśnić, dlaczego do ostatniego dnia twierdzono, że sprawy tłumików w FIM-ie nie ma i żadna zmiana nie jest możliwa, po czym w ciągu kilkunastu godzin, można było wydać decyzję odnośnie tłumików na terytorium Polski. Trzeba wyjaśnić, jak to możliwe, że używanie nowych tłumików w rozgrywkach ligowych jest niebezpieczne, ale w Grand Prix już nie jest i pozwala się na rozegranie zawodów na nowych tłumikach. W tym oświadczeniu wszyscy zgadzają się, że nowe tłumiki są niebezpieczne. Ta sprawa rodzi wiele domniemań. Ta sprawa źle się kojarzy. Żeby te domniemania wyrzucić, to trzeba przeprowadzić postępowanie. Sprawa nowych tłumików, to coś, co albo wyprowadzi żużel na prostą, albo spowoduje jego koniec. Trzeba wyjść z kompleksu tak zwanych działaczy FIM, którzy są kompletnie niereformowalni. Trzeba pokazać, że żużel potrzebuje restrukturyzacji i my możemy to przeprowadzić. Trzeba mocno na tym etapie postawić na swoim i pokazać, że potrafimy solidarnie z zawodnikami rozwijać żużel. Ja nie wyobrażam sobie sytuacji, w której okazałoby się, że nowe tłumiki zagrażają życiu zawodników, a pewne osoby w związku z tym nie poddały się do dymisji. Kto naraża zdrowie i życie zawodników wprowadzając takie a nie inne zarządzenie, powinien ponieść tego konsekwencje. Jeżeli ktoś grozi najlepszemu polskiemu zawodnikowi, że go zdyskwalifikuje, to ja powiem tak - polski żużel da sobie radę bez paru działaczy, ale nie da sobie rady bez Tomasza Golloba.

Per Jonsson - były szwedzki zawodnik, ikona toruńskiego żużla - Zanosi się na poważny kryzys. Na przykład skład Hammarby to niemal w połowie Polacy i bardzo ciężko będzie znaleźć kogoś na ich miejsca. W lidze szwedzkiej ściga się cała światowa czołówka i bardzo ważne jest to, żeby nadal tak było. Motocykl z nowym tłumikiem traci moc i staje się o wiele trudniejszy do opanowania. Uważam, że należy słuchać zawodników! Oni mają najlepszy punkt widzenia i powinno się respektować ich opinie. Nie może być jednak tak, że za wszystkim stoi jeden lub dwóch żużlowców. Jeśli jeźdźcy się zjednoczą, to wtedy mogą coś ugrać. Wysoki poziom hałasu podczas meczów żużlowych jest jednak w Szwecji dużym problemem i w końcu i tak będzie trzeba się przesiąść na nowe tłumiki. Dobrze byłoby jednak poczekać na opracowanie bezpiecznej konstrukcji

Andreas Jonsson - reprezentant Szwecji na żużlu, były zawodnik Apatora - jestem krytycznie nastawiony do tłumików nowego typu, ale uważam, że krucjata przeciwko nim niekoniecznie musi zakończyć się sukcesem. W listopadzie podpisaliśmy umowy, w których zaakceptowaliśmy regulamin Grand Prix, więc teraz może być już za późno na jakiekolwiek działania. W ogóle zrobiło się wielkie zamieszanie, bo w chwili obecnej wygląda to tak, że będzie trzeba mieć oddzielny sprzęt na GP i ligę szwedzką i oddzielny na rozgrywki w Polsce.

Piotr Baron - były zawodnik Apatora, komentator TV, trener Sparty Wrocław - Testowaliśmy nowe wydechy i były z nimi problemy. Przede wszystkim silniki strasznie się dusiły. To wpływało nie tylko na ich żywotność, ale także na prowadzenie motocykla. Po zamknięciu gazu motocykl przez jakieś dwadzieścia metrów nie chciał wejść na odpowiednie obroty. Odbijało się to na tym, że zawodnik zahaczał o bandę, bo motocykl nie miał siły wrócić do krawężnika. Takie są nasze odczucia z treningów. Oprócz tego Tomkowi Jędrzejakowi wybuchł silnik, nie mamy pewności co było tego przyczyną, ale najprawdopodobniej właśnie tłumik. Ogromne problemy na nowym tłumiku miał też Piotrek Świderski.

W związku z odpowiedzią FIM oraz gorącą dyskusją środowiska żużlowego, w dniu 23 marca 2011 Główna Komisja Sportu Żużlowego podjęła formalne decyzje dotyczące sezonu 2011. Najpierw raz jeszcze zapytano po dwóch najlepszych zawodników z każdego polskiego klubu o opinię na temat tego czy polska liga żużlowa w sezonie 2011 powinna startować na nowych czy starych tłumikach.
Zawodnicy poproszeni o opinię:
Leszno: Janusz Kołodziej, Jarosław Hampel
Zielona Góra: Rafał Dobrucki, Piotr Protasiewicz
Toruń: Adrian Miedziński, Rune Holta
Wrocław: Piotr Świderski, Tomasz Jedrzejak
Tarnów: Sebastian Ułamek, Krzysztof Kasprzak
Rzeszów: Rafał Okoniewski, Maciej Kuciapa
Gorzów: Tomasz Gollob, Artur Mroczka
Częstochowa: Rafał Szombierski, Sławomir Drabik
Gdańsk: Dawid Stachyra, Paweł Hlib
Grudziądz: Tomasz Chrzanowski, Krzysztof Buczkowski
Poznań: Robert Miśkowiak, Norbert Kościuch
Gniezno: Michał Szczepaniak, Krzysztof Jabłoński
Rybnik: Ronnie Jamroży, Daniel Pytel
Łódź: Daniel Jeleniewski, Jacek Rempała
Bydgoszcz: Grzegorz Walasek, Robert Kościecha
Rawicz: Piotr Dziatkowiak, Marcin Nowaczyk
Opole: Adam Czechowicz, Michał Mitko
Lublin: Mariusz Puszakowski, Karol Baran
Krosno: Grzegorz Knapp, Borys Miturski
Kraków: Patryk Pawlaszczyk, Sławomir Pyszny
Ostrów: Mariusz Węgrzyk, Adrian Gomólski
Piła: Paweł Staszek, Piotr Rembas

Ostatecznie Prezydium ZG PZM na posiedzeniu w dniu 25.03.2011 po rozpatrzeniu wniosków Głównej Komisji Sportu Żużlowego oraz po zapoznaniu się z opiniami zawodników podtrzymało wcześniejsze decyzje i liga polska miała ścigać się na starych tłumikach. Ponadto podjęto decyzję o:
- wycofaniu reprezentantów Polski z udziału w następujących zawodach:
    Indywidualne Mistrzostwa Świata Juniorów FIM - Runda Kwalifikacyjna w Herxheim (Niemcy) w dniu 17.04.2011
    Indywidualne Mistrzostwa Europy UEM – Runda Kwalifikacyjna w Straslund (Niemcy) w dniu 30.04.2011
- zatwierdzeniu zmian w kalendarzu sportu żużlowego na sezon 2011 w związku z odwołaniem eliminacji krajowych do Mistrzostw Świata i Europy.
- nierozpatrywaniu przez PZM wniosków zawodników polskich o zgody na starty we wszystkich zawodach organizowanych poza granicami kraju, które będą rozgrywane w sezonie 2011 na tzw. "nowych tłumikach".

Po decyzjach PZM atmosfera w środowisku zawodników zaczęła wrzeć i okazało się, że żużlowcy podzielili się na dwa fronty. Część zawodników chciała przywrócenia nowych tłumików i wystosowała do PZM pismo następującej treści

Szanowny Panie Przewodniczący!
My, niżej podpisani, zawodnicy czynnie uprawiający sport żużlowy, jednoznacznie i ostatecznie oświadczamy, iż po wielu testach i jazdach próbnych z użyciem tłumika z homologacją 2011 i 2010 stwierdzamy, co następuje:
- jesteśmy w stanie zaakceptować tzw. nowe tłumiki w sezonie 2011 w polskiej lidze oraz w innych zawodach FIM, UEM
- przedłużająca się w tej sprawie niepewność oraz jednoznaczne stanowisko FIM i innych federacji narodowych wprowadza tylko niepotrzebne nikomu zamieszanie
- chcemy wywiązać się z kontraktów w innych ligach oraz uczestniczyć w zawodach międzynarodowych
- urządzenia te nie są do końca doskonałe, ale liczymy, iż PZM oraz FIM uwzględnią nasze uwagi merytoryczne, co do nowych rozwiązań technicznych w przyszłych sezonach
Mając powyższe na uwadze bylibyśmy skłonni zaakceptować decyzje PZM o wprowadzeniu tzw. nowych tłumików. Prosimy o odpowiedź w trybie natychmiastowym.
A pod listem podpisali żużlowy: Dawid Lampart, Adrian Miedziński, Krzysztof Pecyna, Daniel Jeleniewski, Damian Baliński, Maciej Janowski, Krzysztof Buczkowski, Kamil Brzozowski, Kamil Pulczyński, Emil Pulczyński, Robert Kościecha, Piotr Protasiewicz, Grzegorz Walasek, Tomasz Chrzanowski, Dawid Stachyra, Rune Holta, Tomasz Gapiński, Tomasz Piszcz, Rafał Okoniewski, Maciej Kuciapa, Norbert Kościuch, Przemysław Pawlicki, Piotr Pawlicki, Karol Ząbik, Patryk Dudek, Grzegorz Zengota, Sebastian Ułamek, Kacper Gomólski, Łukasz Sówka, Szymon Woźniak, Mikołaj Curyło.

W zaistniałej sytuacji nikt nie wiedział o co tak naprawdę w tłumikowym zamieszaniu chodzi. A skoro nie wiadomo o co chodzi wiadomo, że prawdopodobnie chodzi o pieniądze. Orędownicy starych rozwiązań pod płaszczem zdrowia i sprzętu chcieli uniknąć dodatkowych kosztów tuningu sprzętu, a do tego z nowymi tłumikami trzeba by nauczyć się od nowa jazdy, ale takiej jazdy która "wyciskałaby" maksymalną moc z żużlowej maszyny. Z kolei ci którzy chcieli wprowadzenia nowego wydechu do żużla mieli dokładnie policzone ile można stracić na zakazie startów w ligach zagranicznych. Efekt tego był taki, że na niespełna tydzień przed inauguracją ligi nikt z zawodników nie wiedział na jakich tłumikach przyjdzie im startować.

Główna Komisja Sportu Żużlowego na posiedzeniu w dniu 23.03.2011 r., na podstawie otrzymanych z klubów i od zawodników opinii i komentarzy, podjęła decyzję w sprawie stosowania w sezonie 2011 roku na zawodach krajowych tłumików, których homologacja była ważna do 31.12.2009, tym samym liga wystartowała na starych typach tłumików i to było najlepsze rozwiązanie dla żużla. Gdyby PZM i zawodnicy postawili twarde warunki i polscy żużlowych otrzymaliby zakaz startów w ligach zagranicznych, a z kolei w odwecie obcokrajowcy otrzymaliby zakaz macierzystych federacji na starty w Polsce, żużel niechybnie zmierzałby do czarnego końca - czarnego sportu. A światowe władze pokazałyby, że żużlem rządzą kaprysy zawodników i niezdecydowanie żużlowych federacji. Na szczęście tak się nie stało i FIM stanął na wysokości zadania, dzięki czemu wszyscy zgodnie uznali, że sport żużlowy dalej może się rozwijać.

Niestety ci którzy myśleli że sprawa tłumików w polskiej lidze została zamknięta, a przynajmniej decyzja o wprowadzeniu nowych tłumików odroczona do kolejnego sezonu, srodze się zawiedli. Oto bowiem w dniu 16 maja 2011 roku Główna Komisja Sportu Żużlowego poinformowała w swoim komunikacie, że od 22 maja w Polsce będą obowiązywały nowe tłumiki! Oto treść tej informacji:
Od dnia 22 maja 2011 roku, w zawodach o DMP, DM I Ligi i eliminacjach MPPK, a od dnia 29 maja 2011 roku w pozostałych zawodach krajowych (nie dotyczy mini żużla) wolno będzie używać wyłącznie tłumików z homologacją FIM ważną w 2011 roku. Wykaz tych tłumików oraz ich rysunki znajdują się w wydawnictwie: REGULAMINY i KALENDARZ SPORTU ŻUŻLOWEGO NA 2011 ROK w części X. POSTANOWIENIA NA ROK 2011, H. Tłumiki. Wyjątkiem od powyższej zasady są zawody nieprofesjonalnego współzawodnictwa w sporcie żużlowym, w których wolno używać tłumików jak wyżej oraz wyszczególnionych w art. 10 ust. 2 RSŻ 2011.

A zatem do rywalizacji w polskiej lidze od szóstej rundy dopuszczone były nastepujące "wydechy"

producent nr homologacji FIM ważność homologacji
AKRAPOVIC FIM TRS 2010/05 01.01.2010 - 31.12.2014
PRODRIVE FIM TRS 2010/09 01.01.2010 - 31.12.2014
KING FIM TRS 2010/11 01.01.2010 - 31.12.2014
DEP silencer FIM TRS 1013 T 21.04.2010 - 31.12.2014
DEP Pipes - model T10 FIM TRS 2015D 01.01.2011 - 31.12.2015

Tłumik nie mógł być perforowany, mieć nacięć, dodatkowych otworów, itp.

Żużlowcy z Kujaw i Pomorza nie widzieli problemu w konieczności startu w spotkaniach ligowych z nowymi tłumikami. Mamy dość krótki czas, by dopasować nowe tłumiki, więc trzeba będzie sporo pomyśleć i popracować. Gdybyśmy mieli na to miesiąc, byłoby z pewnością lżej. Moi zawodnicy mogą liczyć na pomoc chociażby Holty i Holdera, którzy mają już doświadczenie w startach na nowych tłumikach - powiedział PAP trener Unibaxu Jan Ząbik.
Z nowym sprzętem styczność mieli również żużlowcy w pierwszoligowi - Kilku naszych zawodników, Buczkowski, Watt i Hougaard, jeździ na nowych tłumikach w Anglii i Szwecji, więc dla nich nie będzie to żaden problem. Gorzej z zawodnikami, którzy startują tylko w ligach polskich. Ponadto, jest w tej chwili problem z zakupem, bo ten sprzęt nie leży na półkach. Na szczęście, przed początkiem sezonu, kiedy jeszcze nie było wiadomo, na jakich tłumikach pojedziemy, większość naszych zawodników wyposażyła się w nowe - komentował trener GTŻ Grudziądz Robert Kempiński.
Również problemów nie dostrzegał także
toruński wychowanek, ówczesny menedżer bydgoskiej Polonii Robert Sawina - Nie mamy większych obaw przed stosowaniem nowych tłumików. Już w fazie przygotować do sezonu, gdy na początku marca byliśmy w Krsku, nasi zawodnicy trenowali na nich. Zespół jest wyposażony w nowe tłumiki, niektórzy jeżdżą na nich w ligach zagranicznych, więc spokojnie przygotowujemy się do nadchodzących zawodów - powiedział Sawina.

Decyzja GKSŻ zakończyła tym samym kilkumiesięczny spór. Jednak toruńskie środowisko choć podporządkowało się woli żużlowych władz, to jednak miało wiele obaw i tak komentowało całą sytuację
Wojciech Stępniewski - Nie sądzę, żeby wszyscy zawodnicy byli do tego przygotowani, bo decyzja GKSŻ jest mimo wszystko niespodzianką. Sam spodziewałem się wprowadzenia nowych tłumików, ale dopiero po sezonie. Wydawało mi się rzeczą naturalną, że obecny sezon odjedziemy na starych tłumikach, a dopiero po jego zakończeniu będziemy rozmawiać o tym, czy coś zmieniamy. Komu to przeszkadzało? Rozmawiałem z dwoma członkami komisji CCP spoza Polski, którzy wyraźnie powiedzieli, że ich tak naprawdę nie interesuje to, na jakich tłumikach będziemy jeździli w Polsce. Ich interesują zawody międzynarodowe. Dla mnie ta decyzja jest polityczna. Każdy o tym wie. Rodzi sie tu jednak dodatkowy problem, bowiem Zielona Góra i Częstochowa odjechały awansem spotkanie jedenastej kolejki. Rozumiem zatem, że pozostałe trzy spotkania jedenastej kolejki również pojedziemy na starych tłumikach? Generalnie doszło do precedensu, który zacznie być powielany. Związek, który sam tworzy regulamin, sam go złamał. Nie można zmieniać reguł gry w trakcie trwania sezonu. Dla mnie jest to złamanie prawa, które sam ktoś ustanowił. Pewien pan powiedział kiedyś, że to prezesi są najsłabszym ogniwem. Ta decyzja pokazuje, że chyba nie do końca. Komu w Polsce przeszkadzają stare tłumiki? Pracownikom oczyszczalni ścieków w Toruniu? Czy budowniczym Castoramy w Toruniu? Nikomu. Podobnie jest w pozostałych miastach w Polsce. Inna sprawa jest taka, że obdzwoniłem trzy firmy sprzedające nowe tłumiki i ich po prostu nie ma. Uważam, że GKSŻ i PZMot powinny zweryfikować swoją decyzję. Mam też nadzieję, że w kolejnych spotkaniach nie wydarzy się nic niespodziewanego ze sprzętem naszym zawodników. 

Sławomir Kryjom - Tak naprawdę to dla nas było to tylko kwestią czasu, gdy nowe tłumiki wejdą również i w Polsce. Oczywiście, znaleźliśmy się w nowej sytuacji i tak naprawdę wiele spraw z pewnością wywróci się do góry nogami. Dość dziwnym zjawiskiem jest jednak fakt, że pięć kolejek żużlowcy jeździli na starych tłumikach by nagle w środku sezonu zmienić zasady gry. Pytanie jak do tego podejść. Póki co mamy komunikat GKSŻ głoszący o tym, że możemy jechać tylko na nowych tłumikach. Tak obecnie jeździ się w zawodach w Anglii, Szwecji czy też Speedway Grand Prix. Jak można wyczytać z komunikatu, również i w Polsce od 22 maja jeździmy na nowych wersjach i nikt chyba już tego nie zmieni, a my musimy się do tego dostosować.

Adrian Miedziński - Znowu powrócił temat nowych tłumików, a według mnie już wystarczająco dużo zostało powiedziane w tej sprawie. Jest to dość męczący temat, a my powinniśmy skupić się na innych sprawach. Najlepsi zawodnicy od razu dostosują się do tych urządzeń, natomiast reszta żużlowców będzie potrzebować na to kilku zawodów. Moim zdaniem nowe tłumiki nie wpłyną na układ sił w Ekstralidze. Każą jeździć, to będę jeździł z nowymi tłumikami, ale to nie jest dobre dla żużla. Ostatnio na eliminacjach w Krsko z tych tłumików szły iskry jak z zimnych ogni. Teraz jeszcze jest w sumie zimno, zobaczymy, co się będzie działo latem... Rozmawiałem niedawno z prezesem GKSŻ Piotrem Szymańskim, by może poczekać, aż ktoś wyprodukuje tak zwane tłumiki przelotowe i wtedy dopiero zdecydować się na zmianę, ale widzę, że decyzja jednak zapadła. Łudzę się jeszcze, że ktoś po sezonie pójdzie po rozum do głowy dojdzie do wniosku, że to się nie nadaje do żużla. Owszem, jeździć jakoś się da, ale to nie jest to samo, co było wcześniej.

Kamil Pulczyński - Mieliśmy już nawet trening na nowych tłumikach. Nic się nie zmieniło od marca i motocykle nadal się mocno grzeją. A przecież temperatura jest jeszcze w miarę niska. Strach pomyśleć, co będzie latem.

W całym tłumikowym zamieszaniu trwały przygotowania Aniołów do sezonu 2011, które tak naprawdę rozpoczęły się tuż po zakończeniu rozgrywek AD 2010. Już 28 października 2010 roku w klubowych gabinetach odbyła się konferencja prasowa, na której Prezes Klubu Wojciech Stępniewski symbolicznie mianował Ryana Sullivana kapitanem drużyny w sezonie 2011. Australijczyk od zawsze był bardzo dobrym "duchem" zespołu, a niniejsza nominacja jest dla niego ogromnym wyróżnieniem. Kolejną kwestią przedstawioną na spotkaniu była prezentacja nowego hasła, które będzie towarzyszyć drużynie toruńskiej. "MY KRZYŻACY!", bo tak brzmi hasło, to odwołanie się do historii toruńskiego miasta, które jest z Krzyżakami utożsamiane. Kolejnym punktem spotkania była prezentacja nowych barw na kevlarze drużyny. Nowe barwy kevlarów, w których występować będzie zespół Unibaxu Toruń to czarno-białe z podkreśleniem barw klubowych na plastronie drużyny.
Prezes Wojciech Stępniewski następnie przekazał informacje o strategii marketingowej na okres jesienno-zimowy. Cała strategia pod nazwą "Krzyżakomania" składała się m.in. z wizyt żużlowców w szkołach w całym regionie kujawsko-pomorskim, zorganizowania Mikołajek dla dzieci, kilku debatach z wszystkimi chętnymi kibicami w Toruniu (m.in. spotkanie z kibicami w Dworze Artusa), wydanie kalendarza klubowego, a także prezentacji drużyny, która odbyła się  z rozmachem i w obecności najważniejszych osób związanych z toruńskim klubem w dniu 19 marca na toruńskim Rynku Staromiejskim i zgromadziła ponad półtora tysiąca kibiców czarnego sportu.
Imprezę prowadzoną przez Łukasza Benza z TVP Sport i Marcina Pułaczewskiego z Radia ESKA otworzył Prezydent Miasta Torunia - Michał Zaleski. W swoim krótkim przemówieniu wyraził nadzieję, że toruński klub w przyszłym sezonie walczyć będzie ponownie o najwyższe cele. Po krótkim występie zespołu Manchester na scenie pojawili się główni bohaterowie sobotniego wydarzenia - żużlowcy Unibaxu Toruń. Wyjście zawodnika przy akompaniamencie przeboju światowej muzyki rozrywkowej poprzedzone było krótkim filmikiem złożonym z najciekawszych akcji na torze tego żużlowca. Z każdym zawodnikiem przeprowadzony został krótki wywiad bezpośrednio na scenie. Warto podkreślić, że na prezentacji obecni byli wszyscy toruńscy żużlowcy oraz Prezydent Torunia - Michał Zaleski, właściciel klubu - Roman Karkosik, a także cały Zarząd Unibaxu Toruń.
Bardzo udany był również koncert toruńskiego zespołu Manchester, który między innymi zaprezentował nowy hymn toruńskich Aniołów.
Klub zaprezentował również nowe oficjalne gadżety drużyny, w tym między innymi szaliki według różnych wzorów, opaski na rękę, koszulki, bluzy, smycze, czapeczki, kubki oraz miniaturki żużlowców.

Żużlowcy w całej Krzyżackiej promocji siebie i klubu potrafili się też świetnie bawić, a jako przykład mógł posłużyć turniej bowlingowy zorganizowany przez Klub pod nazwą UNIBAX CUP. W kręgielni przeciwnikami drużyny żużlowców były ekipy byłych żużlowców, Dziennikarzy i Sponsorów toruńskiej drużyny. Żużlowcy Unibaxu niejednokrotnie mieli okazję zagrać w bowling, ale sportowa rywalizacja wzbudziła tak duże emocje, że kilka dni przed turniejem przeciwnicy żużlowców ciężko trenowali, aby pokonać największe gwiazdy toruńskiego speedway’a. Ostatecznie w I edycji UNIBAX CUP drużyny zajęły następujące miejsca: 1. Unibax Toruń, 2. Byli żużlowcy toruńscy, 3. Dziennikarze, 4. Sponsorzy

Ponadto już w trakcie rozgrywek na parkingu za Strefą Niebieską zapowiedziano wybudowanie namiotu "Krzyżacka Twierdza", w którym odbywały się konkursy i zabawy przed spotkaniami, ale także miały miejsce wizyty żużlowców tuż po zakończeniu każdego meczu. Najciekawsze jednak było to, że Unibax zaczął zwracać uwagę na detale tak istotne dla wiernych kibiców. Koncepcja, by wprowadzić "Krzyżakomanię", stroje zawodników stylizowane na ubiory dawnych zakonników mogą budzić kontrowersje, ale na pewno zwracały uwagę i stymulowały dyskusję co nie pozwalało na żużlową zimową ciszę.
Klub również zainwestował w przekazy medialne, a mianowicie do kibiców zarejestrowanych w systemie rozsyła newslettery z informacjami, a także opracowaniami historycznymi podkreślając, że nie jest sztucznym tworem, a spadkobiercą tradycji Stali czy Apatora. Tego w ostatnich latach bardzo brakowało. Ogromną aktywność klubu widać także w społecznościowym serwisie Facebook, gdzie profil toruńskiego klubu aktualizowany jest z niezwykłą dbałością o szczegóły i ciekawostki. Bo właśnie tak powinna wyglądać obecność profesjonalnego klubu w globalnej sieci.
Jednak u progu sezonu zaskoczenie dla kibiców było ogromne, bowiem w ramach szerokiej kampanii marketingowej klub uruchomił swoją telewizję internetową w której rozpoczął prezentację nagrań z ważnych dla klubu wydarzeń. Ważne podkreślania było to że materiały zamieszczane w TV to nie były tylko konferencje prasowe, ale była to rzeczywiście quasi-telewizja z własnymi materiałami video. Klub pokazał tym samym, że niewielkim kosztem można uruchomić niezwykle ciekawą platformę dla kibiców. Montaż materiału w klubowej telewizji to dynamizm, pomysł, dobrze dobrana ścieżka dźwiękowa, mądre ujęcia z różnorodnej perspektywy, rywalizacji na torze itd. Cenne jest to, że klub zaczął pokazywać obrazy, których zwykle podczas meczu z trybun nie widać - reakcje w parku maszyn, przygotowania zawodników. Unibax pokazał tym samym, że niewielkim kosztem w ciekawy, uciekający od sztampy i standardów sposób można dotrzeć do kibiców. Wojciech Stępniewski tak komentował zmianę klubu w podejściu do spraw marketingowych: wyciągnęliśmy wnioski z poprzedniego roku. Jeżeli chodzi o akcje promocyjne, to w tym roku towarzyszyć nam będzie hasło "My Krzyżacy", ponieważ również, podobnie jak anioł, jest częścią historii. Zwrócimy uwagę, że gdy jedziemy do Bydgoszczy, to wołają na nas Krzyżacy, ale to nie jest wcale dla nas obraźliwe. W klubie podjęliśmy decyzje o takim haśle, ponieważ chcieliśmy znaleźć wspólny mianownik dla wszystkich kibiców.

Obok dbania o wizerunek żużlowcy jak zwykle czas przerwy między sezonami, wykorzystywali na "ładowanie aklumulatorów", co oczywiście wiązało się z wytężoną pracą. Na odpoczynek po mijającym sezonie zawodnicy poświęcają zazwyczaj listopad, natomiast już od grudnia trenują nad swoją kondycją fizyczną. Nie inaczej było w Klubie Sportowym Unibax. Żużlowcy trenowali pod pilnym okiem Zbigniewa Wojtowicza kilka razy w tygodniu.
Wtorek – sala gimnastyczna, środa – zajęcia w terenie, piątek i sobota – ponownie sala gimnastyczna i w końcu niedziela – lodowisko. Tak w wielkim skrócie wyglądał każdy tydzień żużlowców toruńskich od grudnia do pierwszych dni marca. Na wspólne klubowe treningi uczęszczali Emil Pulczyński, Kamil Pulczyński, Karol Ząbik, Łukasz Przedpełski, Bartosz Pietrykowski oraz pozostali juniorzy ze szkółki żużlowej, na treningach pojawiali się także zawodnicy toruńscy wypożyczeni do innych klubów: Mariusz Puszakowski oraz Mateusz Lampkowski. Zawodowcy w klubie, czyli Adrian Miedziński, Ryan Sullivan, Rune Holta czy Michael Jepsen Jensen trenowali indywidualnie, a Chris Holder przygotowywał się do sezonu startując na australijskich torach.
Oto jak Kamil Pulczyński mówił o przygotowaniach do sezonu: "Trenujemy kilka razy w tygodniu z mgr Zbigniewem Wojtowiczem, który współpracuje z żużlowcami od wielu lat. We wtorki mamy trening ogólnorozwojowy na Sali, w środę biegamy w terenie, a w piątek i sobotę znów sala. Najczęściej są to ćwiczenia typowo gimnastyczne: rozciąganie, przewroty, ćwiczenia siłowe. W niedzielę z kolei gramy w hokeja na lodzie, co zawsze sprawia nam dużą frajdę. Dodatkowo dwa razy tygodniu mamy odnowę biologiczną."

Dodatkowo w lutym torunianie zaplanowali wyjazd w góry do Szczyrku, gdzie od 30 stycznia Emil Pulczyński, Kamil Pulczyński, Karol Ząbik, Matej Kus, Bartosz Pietrykowski, a także Jan Ząbik i Sławomir Kryjom oraz gościnnie Mariusz Puszakowski pod czujnym okiem trenera Zbigniewa Wojtowicza jeździli na nartach i odbywali treningi ogólnorozwojowe w terenie. Początkowo na obóz mieli jechać również Adrian Miedziński i Michael Jepsen Jensen, jednak ze względu na zawody halowe w duńskim Herning byli zmuszeni odwołać swój przyjazd. Popularny "Miedziak" jednak nie zrezygnował zupełnie z wyjazdu w góry, bowiem wyjechał na narty w Alpy.
A tak Sławomir Kryjom nowy manager drużyny podsumował ten etap przygotowań: "Nasi zawodnicy będą przebywać w górach gdzie przede wszystkim duży nacisk położymy na jazdę na nartach zjazdowych, gdyż na tym etapie przygotowań zawodnicy muszą coraz bardziej oswajać się z prędkością. Ponadto jazda na nartach świetnie wpływa na kondycję. Myślę również, że chłopacy dosyć mocno się dotlenią podczas pobytu w górach. Po powrocie z gór wrócimy na nasze obiekty w Toruniu i jeśli pozwoli pogoda to rozpoczniemy zajęcia na torze crossowym. Okres przygotowawczy nabrał dosyć mocnego tempa. Chłopacy na treningach pracują wzorowo co z pewnością napawa optymizmem. Po obozie w Szczyrku przyjdzie czas na zgrupowanie w Gyuli w którym wezmą udział wszyscy nasi zawodnicy."

Obok ubiegłorocznej kadry, która podpisała kontrakty na sezon 2011 w toruńskim klubie pod okiem Jana Ząbika trenowali młodzi adepci sportu żużlowego. Toruńska szkółka żużlowa przyjmowała w swe szeregi chłopców w wieku od 11 do 14 lat. Niestety starszymi młodzieńcami klub nie był zainteresowany, bowiem w tym wieku żużlowy adept powinien już mieć licencję i zacząć jeździć w zawodach. Z początkiem roku 2011 w toruńskiej "kuźni talentów" trenowało dwudziestu adeptów, spośród których siedmiu było przygotowywanych do wiosennego egzaminu na licencję. Rozbudowana szkółka była zasługą prezesa Stępniewskiego, który bardzo mocno zainwestował w szkolenie młodzieży, czego efektem były ubiegłoroczne postępy między innymi braci Pulczyńskich. Klub nie poprzestawał jednak na szkoleniu, bowiem zawodnicy tuż po licencji uczestniczą w licznych zawodach młodzieżowych jak Pomorska czy Zachodnia Liga Młodzieżowa.

Wśród przygotowań do sezonu nie sposób pominąć kolejnego etapu rozbudowy Motoareny, która rozpoczęła się jeszcze w lipcu ubiegłego roku, kiedy to rozstrzygnięto przetarg na budowę dachu nad torem żużlowym. Wygrała go spółka Sport Halls z Wrocławia. Według planu dobudowanie dachu nad MotoAreną  zakończy się w marcu 2011 r. O kontrakt na budowę dachu nad torem żużlowym rywalizowała również firma ALstal, która wzniosła cały obiekt, jednak wrocławianie za projekt i instalację zadaszenia zażądali prawie 10,9 mln zł brutto, a to blisko o 0,5 mln mniej niż Astal. Szefostwo firmy Sport Halls zapewniało, że zadaszenie toru żużlowego na Motoarenie nie jest skomplikowanym zadaniem, bo konstrukcja dachu jest już gotowa. Teraz trzeba ją tylko przedłużyć i nie jest to nowe wyzwanie dla firmy bowiem wrocławska spółka zadaszyła kielecki amfiteatr, i zbudowała tam 3 tys. m kw. dachu nad widownią i 2,5 tys. m kw. nad sceną
W styczniu dobudowa dachu ruszyła pełną parą. Cała konstrukcja została wykonana ze stali i poliwęglanu i waży kilkaset ton. Nowy dach został przyspawany do istniejącej konstrukcji na wysokości 34 metrów. Dzięki wydłużeniu dachu mecze i treningi żużlowe można organizować także przy opadach deszczu. O tym jak przebiegała budowa opowiadał w jednym z wywiadów kierownik MotoAreny - Marian Filipiak: Nastąpiło nieznaczne opóźnienie z powodu niezbyt sprzyjających warunków atmosferycznych. Na chwilę obecną została zdemontowana część pokrycia dachowego z poliwęglanu, nastąpił demontaż urządzeń nagłaśniających oraz monitoringu i oświetlenia. W tej chwili montowane są pierwsze ramiona docelowego zadaszenia. Prace nabrały jednak dobrego tempa i z każdym dniem sukcesywnie posuwają się naprzód. Sądząc po obserwacjach i konsultacjach z firmą, która wykonuje całe przedsięwzięcie, docelowe oddanie MotoAreny do normalnego użytkowania zostaną w pełni zachowane, czyli 31 marca 2011r. stadion powinien być gotowy. W tym momencie pogoda jest łaskawa i umożliwia dynamiczną pracę, która odbywa się dwutorowo: demontaż pewnych elementów przez jedną ekipę i montaż gotowej konstrukcji przez kolejną ekipę.
Dobudowanie dachu wiązało się ze zmianą nawierzchni na toruńskim owalu. Ekipa budowlana musiała bowiem zdjąć wierzchnią warstwę toru, aby mógł wjechać sprzęt do prac na wysokości, gdy monterzy dachu opuścili obiekt dosypano nowej nawierzchni, która została wymieszana ze starą. Kibice zastanawiali się na ile ten zabieg wpłynie na widowiskowość zawodów i czy będzie można przygotować tor do walki zawodników na całej jego szerokości czyli takiej jaką raczyli żużlowcy swoich fanów w pierwszym roku istnienia MotoAreny

W martwym sezonie pojawił się również temat nazwy drużyny. Po czterech latach funkcjonowania Unibaxu Toruń nikt z kibiców nie mógł powiedzieć, że jest niezadowolony. Drużyna odżyła i swoimi występami nawiązywała do najlepszych lat swego istnienia, w każdym sezonie zdobywała medal Drużynowych Mistrzostw Polski, jednak na trybunach nadal słychać było się gromkie "Apator, Apator, Apator!". Stąd właśnie pojawił się pomysł powrotu do tej starej nazwy.
Od 2006 roku z nazwy toruńskiego klubu żużlowego zniknęła nazwa "Apator". I choć większość kibiców doskonale rozumiała motywy takiego stanu rzeczy, to każdy chciałby powrotu do tej historycznej nazwy, z którą kojarzyły się największe sukcesy toruńskiego speedwaya. Sprawa okazał się jednak bardziej skomplikowana niż przypuszczano. Oto bowiem decyzje dotyczące nazwy klubu i drużyny leżały w gestii właściciela Romana Karkosika i Rady Nadzorczej. Dlatego, podjęto rozmowy z firmą Apator na temat jej powrotu do sponsorowania toruńskiego żużla. Szybko jednak otrzymano odpowiedź, że spółka nie jest w żaden sposób zainteresowana sportową formą promocji i reklamy. Dlatego sprawa utknęła w martwym punkcie. Pomysł na wyjście z tego pata znalazł Jan Ząbik na niedawno odbytej debacie zawodników i działaczy z kibicami w Dworze Artusa, gdy zaproponował powrót do pierwszej historycznie nazwy, czyli Stal. Kibice jednak widzieli jeszcze inne wyjście. Oto bowiem Roman Karkosik powinien kupić firmę Apator i stać się właścicielem nie tylko klubu, ale i żużlowej tradycji Torunia.

Planowane mecze sparingowe i treningi punktowane Unibaxu Toruń.
Żużlowcy Unibaxu Toruń kilkanaście tygodni wcześniej – wzorem ubiegłego sezonu – zaplanowali wyjazd do węgierskiej Gyuli, gdzie od 5 marca mieli "kręcić" pierwsze kółka na żużlowym owalu. Jednak mrozy, które zawitały do Polski nie ominęły także Węgier. W związku z tym włodarze toruńskiego Klubu postanowili przesunąć wyjazd na Węgry. Ostatecznie wyjazd nie doszedł do skutku, bowiem w węgierskiej Gyuli, warunki pogodowe były dokładnie takie same jak w Polsce i torunianie 10 marca o godz. 15.00 oraz w piątek 11 marca o godz. 14.00 po raz pierwszy wyjechali na tor w Gnieźnie. W pierwszym treningu na torze uczestniczyli: Ryan Sullivan, Adrian Miedziński, Karol Ząbik, Emil i Kamil Pulczyńscy oraz Bartosz Pietrykowski. A tak Sławomir Kryjom  komentował pierwsze próbne starty swoich podopiecznych: "Dzięki uprzejmości kierownictwa Startu Gniezno możemy wyjechać na tor wcześniej niż to planowaliśmy. Wykorzystujemy fakt dobrych warunków torowych w Gnieźnie, bowiem zawodnicy już "palą się" do jazdy. Najważniejszą kwestią jest przetestowanie nowych tłumików, ponieważ dobrze wiemy że czeka nas dużo pracy, aby dopasować motocykle do nowych układów wydechowych."

Kolejne ściganie żużlowych Aniołów odbyło się w Bydgoszczy. Torunianie poprosili o pomoc sąsiadów, którzy nie odmówili współpracy, a w treningach wzięli udział podobnie jak w Gnieźnie wszyscy miejscowi zawodnicy oprócz Chrisa Holdera. Do Bydgoszczy przyjechali również Michael Jepsen Jensen, Matej Kus oraz Rune Holta. Kibice zastanawiali się czy może dojdzie do wspólnego sparingu punktowanego z miejscowym zespołem. Jednak Anioły postanowiły skupić się wyłącznie na normalnych przygotowaniach we własnym gronie. 

Pierwszy trening na MotoArenie w roku 2011 zaplanowano na 19 marca. Na torze pojawili się wszyscy żużlowcy klubu z Torunia z wyjątkiem Chrisa Holdera. Z uwagi na to, że MotoArena nadal pozostawała placem budowy trening odbył się we wczesnych godzinach porannych oraz miał formę zamkniętą, bez udziału publiczności.
Zawodnicy, którzy pojawili się na torze zazwyczaj wyjeżdżali dwójkami i ze startu stojącego po przejechaniu paru okrążeń zjeżdżali do parkingu, aby nanieść poprawki w motocyklach. Najszybciej na torze pojawił się Ryan Sullivan, który także pierwszy zakończył trening, bo już po godzinie jeżdżenia spakował się i wyjechał ze stadionu.
Po próbnych jazdach przyszedł czas na sparingi i treningi punktowane. Niestety Klub Sportowy Toruń UNIBAX SA podjął decyzję, że wszystkie treningi, jakie zostały zaplanowane przed rozpoczęciem sezonu ligowego, odbywać się będą bez udziału publiczności. Klub przekazał tę informację po negatywnej opinii właściciela obiektu – Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Toruniu, który w piśmie przesłanym do Klubu poinformował, że ze względu na prace montażowe zadaszenia MotoAreny wstęp kibiców i jakichkolwiek osób na trybuny stadionu jest zakazany do chwili zakończenia robót. Treningi były jednak możliwe, ponieważ MOSiR ustalił z wykonawcą, że na czas próbnych jazd, prace montażowe nad zadaszeniem będą przerywane, a tuż po ich zakończeniu prace będą ponownie wznawiane.

Poniżej zaprezentowano efekty sparingowej rywalizacji:

Lotos Wybrzeże
Gdańsk
KST Unibax
Toruń

bieg po biegu

9. Mikael Max (2,2,3,0,3) 10
10. Thomas H. Jonasson (1',1',0,1) 3+2
11. Paweł Hlib (2',3,2,3) 10+1
12. Magnus Zetterstroem (3,1,0,2,3) 9
13. Dawid Stachyra (2,0,2,3,1) 8
14. Krystian Pieszczek (3,1,1',0) 5+1
15. Marcel Szymko (1,0,0) 1

2011-03-20

46 : 44

1. Adrian Miedziński (3,2,3,-) 8
2. Matej Kus (0,0,0,0,2,1') 3+1
3. Michael Jensen (1,3,1',2,1,2) 10+1
4. Karol Ząbik (0,2',2,3,0) 7+1
5. Ryan Sullivan (3,3,3,-) 9
6. Emil Pulczyński (2,1,1,1',2) 7+1
7. Kamil Pulczyński (u,0) 0
1. Miedziński, Max, Jonasson, Kus 3:3
2. Pieszczek, E. Pulczyński, Szymko, K. Pulczyński (u) 4:2 (7:5)
3. Zetterstroem, Hlib, Jensen, Ząbik 5:1 (12:6)
4. Sullivan, Stachyra, E. Pulczyński, Szymko 2:4 (14:10)
5. Hlib, Miedziński, Zetterstroem, Kus 4:2 (18:12)
6. Jensen, Ząbik, Pieszczek, Stachyra 1:5 (19:17)
7. Sullivan, Max, Jonasson, K. Pulczyński 3:3 (22:20)
8. Miedziński, Stachyra, Pieszczek, Kus 3:3 (25:23)
9. Max, Ząbik, Jensen, Jonasson 3:3 (28:26)
10. Sullivan, Hlib, E. Pulczyński, Zetterstroem 2:4 (30:30)
11. Stachyra, Jensen, Jonasson, Kus 4:2 (34:32)
12. Hlib, Kus, E. Pulczyński, Pieszczek 3:3 (37:35)
13. Ząbik, Zetterstroem, Jensen, Max 2:4 (39:39)
14. Max, E. Pulczyński, Kus, Szymko 3:3 (42:42)
15. Zetterstroem, Jensen, Stachyra, Ząbik 4:2 (46:44)
Unibax
Toruń
Polonia
Bydgoszcz

bieg po biegu

9. Adrian Miedziński - 9 (3,3,3,-)
10. Michael Jensen - 8 (1,-,1,3,3)
11. Ryan Sullivan - 9 (3,3,3,-)
12. Karol Ząbik - 6+1 (1,2',-,3,0)
13. Rune Holta - 9 (1,2,3,1,2)
14. Emil Pulczyński - 7 (3,1,3)
15. Kamil Pulczyński - 2+1 (1,0,1',0)
16. Matej Kus - 1 (d,0,1,d)

2011-03-24

51 : 39

1. Denis Gizatullin - 1 (0,u,0,-,1)
2. Emil Sajfutdinow - 8 (2,1,-,2,3)
3. Robert Kościecha - 7 (2,3,0,-,2)
4. Grzegorz Walasek - 4+1 (d,-,2,1',1)
5. Tomasz Gapiński - 9 (3,2,2,2)
6. Szymon Woźniak - 6+1 (2,1,1',2)
7. Damian Adamczak - 2+1 (0,2',0,-,0)
8. Mikołaj Curyło - 2 (2,0)
1. E.Pulczyński, Woźniak, K.Pulczyński, Adamczak 4:2
2. Miedziński, Sajdutdinow, Jensen, Gizatullin 4:2 (8:4)
3. Sullivan, Kościecha, Ząbik, Walasek (d2) 4:2 (12:6)
4. Gapiński, Adamczak, Holta, K.Pulczyński 1:5 (13:11)
5. Sullivan, Ząbik, Sajfutdinow, Gizatullin (u4) 5:1 (18:12)
6. Kościecha, Holta, K.Pulczyński, Adamczak 3:3 (21:15)
7. Miedziński, Gapiński, Woźniak, Kus (d4) 3:3 (24:18)
8. Holta, Curyło, E.Pulczyński, Gizatullin 4:2 (28:20)
9. Miedziński, Walasek, Jensen, Kościecha 4:2 (32:22)
10. Sullivan, Gapiński, Woźniak, Kus 3:3 (35:25)
11. Jensen, Sajfutdinow, Holta, Curyło 4:2 (39:27)
12. E.Pulczyński, Woźniak, Kus, Adamczak 4:2 (43:29)
13. Ząbik, Gapiński, Walasek, K.Pulczyński 3:3 (46:32)
14. Jensen, Kościecha, Gizatullin, Kus (d4) 3:3 (49:35)
15. Sajfutdinow, Holta, Walasek, Ząbik 2:4 (51:39)
Unibax
Toruń
Lotos Wybrzeże
Gdańsk

bieg po biegu

9. Adrian Miedziński (3,3,-,-) 6
10. Michael Jensen (2',-,2,3,u) 7+1
11. Rune Holta (3,0,3,-) 6
12. Karol Ząbik (1,3,2',2,2) 10+1
13. Chris Holder (3,1,3,0,3) 10
14. Kamil Pulczyński (2',0,2',ns) 4+2
15. Emil Pulczyński (3,2',2,3) 10+1
16. Matej Kus (1,1',0) 2+1

2011-03-29

55 : 34

1. Magnus Zetterstrom (0,1',1',1,3) 6+2
2. Paweł Hlib (1,2,2,2) 7
3. Mikael Max (2,3,3,1') 9+1
4. Renat Gafurov (d,d,0,3,d) 3
5. Dawid Stachyra (1,2,d,1,2) 6
6. Damian Sperz (1,d,d) 1
7. Marcel Szymko (0,0,1,1) 2
1. E. Pulczyński, K. Pulczyński, Sperz, Szymko 5:1
2. Miedziński, Jensen, Hlib, Zetterström 5:1 (10:2)
3. Holta, Max, Ząbik, Gafurov (d) 4:2 (14:4)
4. Holder, E. Pulczyński, Stachyra, Szymko 5:1 (19:5)
5. Ząbik, Hlib, Zetterström, Holta 3:3 (22:8)
6. Max, E. Pulczyński, Holder, Gafurov (d) 3:3 (25:11)
7. Miedziński, Stachyra, Kus, Sperz (d) 4:2 (29:13)
8. Holder, Hlib, Zetterström, K. Pulczyński 3:3 (32:16)
9. Max, Jensen, Kus, Gafurov 3:3 (35:19)
10. Holta, Ząbik, Szymko, Stachyra 5:1 (40:20)
11. Jensen, Hlib, Max, Holder 3:3 (43:23)
12. E. Pulczyński, K. Pulczyński, Zetterström, Sperz 5:1 (48:24)
13. Gafurov, Ząbik, Stachyra, Kus 2:4 (50:28)
14. Zetterström, Ząbik, Szymko, K. Pulczyński (ns) 2:4 (52:32)
15. Holder, Stachyra, Jensen (u), Gafurov (d) 3:2 (55:34)
Polonia
Bydgoszcz
Unibax
Toruń

bieg po biegu

9. Grzegorz Walasek - 3+1 (1',d,2,d,d)
10. Robert Kościecha - 7+1 (2,3,1',1)
11. Emil Sajfutdinow - 8 (2,3,-,-,3,d)
12. Denis Gizatullin - 9+2 (1',1,2,3,2')
13. Tomasz Gapiński - 9 (3,-,3,3)
14. Damian Adamczak - 7+1 (1',-,3,-,3)
15. Mikołaj Curyło - 4+1 (2,1,1')
16. Szymon Woźniak - 5+2 (2',1,2')

2011-03-29

52 : 37

1. Adrian Miedziński - 7 (3,2,2,-)
2. Emil Pulczyński - 1 (0,0,u,0,1,-)
3. Ryan Sullivan - 10 (3,2,3,2)
4. Karol Ząbik - 0 (0,0,-,-)
5. Matej Kus - 9 (d,2,3,2,2)
6. Kamil Pulczyński - 5 (3,1,1,-,-)
7. Bartosz Pietrykowski - 0 (0,0,0,0)
8. Mariusz Puszakowski - 5 (0,1,1,3)
1. Miedziński, Kościecha, Walasek, E. Pulczyński 3:3
2. K. Pulczyński, Curyło, Adamczak, Pietrykowski 3:3 (6:6)
3. Sullivan, Sajfutdinow, Gizatullin, Ząbik 3:3 (9:9)
4. Gapiński, Woźniak, K. Pulczyński, Kus (d) 5:1 (14:10)
5. Sajfutdinow, Miedziński, Gizatullin, E. Pulczyński 4:2 (18:12)
6. Adamczak, Sullivan, Curyło, Ząbik 4:2 (22:14)
7. Kościecha, Kus, K. Pulczyński, Walasek (d) 3:3 (25:17)
8. Gapiński, Miedziński, Woźniak, E. Pulczyński (u) 4:2 (29:19)
9. Sullivan, Walasek, Kościecha, Puszakowski 3:3 (32:22)
10. Kus, Gizatullin, Curyło, Pietrykowski 3:3 (35:25)
11. Gapiński, Sullivan, Kościecha, E. Pulczyński 4:2 (39:27)
12. Adamczak, Woźniak, Puszakowski, Pietrykowski 5:1 (44:28)
13. Gizatullin, Kus, Puszakowski, Walasek (d) 3:3 (47:31)
14. Sajfutdinow, Gizatullin, E. Pulczyński, Pietrykowski 5:1 (52:32)
15. Puszakowski, Kus, Sajfutdinow (d), Walasek (d) 0:5 (52:37)
Unibax
Toruń
Unia
Leszno

bieg po biegu

9. Adrian Miedziński (3,3,3,3) 12
10. Mariusz Puszakowski (0,0,0,0,0,0) 0
11. Ryan Sullivan (d,2,3,3) 8
12. Bartosz Pietrykowski (1,0,0,-) 1
13. Karol Ząbik (2,2,1,1,1) 7
14. Kamil Pulczyński (3,0,-) 3
15. Emil Pulczyński (0,0,0,1,1) 2

2011-03-31

33 : 56

 

1. Jarosław Hampel (1',3,2',2,3) 11+2
2. Jurica Pavlić (2,-,3,3,2') 10+1
3. Janusz Kołodziej (3,3,-,2',3) 11+1
4. Damian Baliński (2',1,2,2,2') 9+2
5. Troy Batchelor (3,2,-,0) 5
6. Sławomir Musielak (2,1',u) 3+1,
7. Tobiasz Musielak (1',1,2) 4+1
8. Adam Skórnicki (1,1',1') 3+2

1. K. Pulczyński, S. Musielak, T. Musielak, E. Pulczyński 3:3
2. Miedziński, Pavlić, Hampel, Puszakowski 3:3 (6:6)
3. Kołodziej, Baliński, Pietrykowski, Sullivan (d) 1:5 (7:11)
4. Batchelor, Ząbik, Musielak, E. Pulczyński 2:4 (9:15)
5. Hampel, Sullivan, Skórnicki, Pietrykowski 2:4 (11:19)
6. Kołodziej, Ząbik, Baliński, E. Pulczyński 2:4 (13:23)
7. Miedziński, Batchelor, S. Musielak, Puszakowski 3:3 (16:26)
8. Pavlić, Hampel, Ząbik, K. Pulczyński 1:5 (17:31)
9. Miedziński, Baliński, Skórnicki, Puszakowski 3:3 (20:34)
10. Sullivan, Batchelor, Skórnicki, Pietrykowski 3:3 (23:37)
11. Pavlić, Kołodziej, Ząbik, Puszakowski 1:5 (24:42)
12. Sullivan, Hampel, S. Musielak (u), K. Pulczyński (ns) 3:2 (27:44)
13. Miedziński, Baliński, E. Pulczyński, Batchelor 4:2 (31:46)
14. Hampel, Baliński, E. Pulczyński, Puszakowski 1:5 (32:51)
15. Kołodziej, Pavlić, Ząbik, Puszakowski 1:5 (33:56)

Unia
Leszno
Unibax
Toruń

bieg po biegu

9. Jarosław Hampel (3,3,3,2',1) 12+1
10. Adam Skórnicki (1,1,1,0,3) 6
11. Janusz Kołodziej (3,d,3,3,2') 11+1
12. Damian Baliński (2',3,2',3) 10+2
13. Troy Batchelor (3,3,3,2,3) 14
14. Kamil Adamczewski (3,1,1) 5
15. Tobiasz Musielak (2',1,1) 4+1

2011-04-01

62 : 27

 

1. Adrian Miedziński (d,d,d,2,2) 4
2. Chris Holder (2,2,2,1,0) 7
3. Ryan Sullivan (1,2,2,3) 8
4. Karol Ząbik (0,0,0,d) 0
5. Rune Holta (2,2,1,1) 6
6. Kamil Pulczyński (1,u,0,1) 2
7. Emil Pulczyński (0,u,0,0) 0
1. Adamczewski, Musielak, K. Pulczyński, E. Pulczyński 5:1
2. Hampel, Holder, Skórnicki, Miedziński (d) 4:2 (9:3)
3. Kołodziej, Baliński, Sullivan, Ząbik 5:1 (14:4)
4. Batchelor, Holta, Musielak, E. Pulczyński (u) 4:2 (18:6)
5. Baliński, Holder, Kołodziej (d), Miedziński (d) 3:2 (21:8)
6. Batchelor, Sullivan, Musielak, Ząbik 4:2 (25:10)
7. Hampel, Holta, Skórnicki, K. Pulczyński (u) 4:2 (29:12)
8. Batchelor, Holder, Adamczewski, Miedziński (d) 4:2 (33:14)
9. Hampel, Sullivan, Skórnicki, Ząbik 4:2 (37:16)
10. Kołodziej, Baliński, Holta, E. Pulczyński 5:1 (42:17)
11. Sullivan, Batchelor, Holder, Skórnicki 2:4 (44:21)
12. Kołodziej, Miedziński, Adamczewski, K. Pulczyński 4:2 (48:23)
13. Baliński, Hampel, Holta, Ząbik (d) 5:1 (53:24)
14. Skórnicki, Kołodziej, K. Pulczyński, E. Pulczyński 5:1 (58:25)
15. Batchelor, Miedziński, Hampel, Holder 4:2 (62:27)
Unibax
Toruń

PSŻ Lechma
Poznań

Turniej Par z udziałem zawodników Torunia i Poznania
bieg po biegu

Para nr I. 15 pkt.
1. Rune Holta 11 (2,3,3,3)
2. Kamil Pulczyński 4 (1,1,1,1)

Para nr II. 17 pkt.
3. Ryan Sullivan 12 (3,3,3,3)
4. Karol Ząbik 5 (0,2,2,1)

Para nr III.9 pkt.
5. Adrian Miedziński 9 (3,1,2,3)
6. Bartosz Pietrykowski 0 (0,0,0,0)

2011-04-17

Para nr IV.8 pkt.
7. Norbert Kościuch 6 (1,2,1,2)
8. Maciej Fajfer 2 (2,0,0,0)

Para nr V. 11 pkt.
9. Adrian Szewczykowski 9 (2,3,2,2)
10. Oskar Fajfer 2 (0,1,1,0)

1. Sullivan, Holta, Pulczyński, Ząbik
2. Miedziński, M. Fajfer, Kościuch, Pietrykowski
3. Holta, Szewczykowski, Pulczyński, O. Fajfer
4. Sullivan, Ząbik, Miedziński, Pietrykowski
5. Szewczykowski, Kościuch, O. Fajfer, M. Fajfer
6. Holta, Miedziński, Pulczyński, Pietrykowski
7. Sullivan, Ząbik, Kościuch, M. Fajfer
8. Miedziński, Szewczykowski, O. Fajfer, Pietrykowski
9. Holta, Kościuch, Pulczyński, M. Fajfer
10. Sullivan, Szewczykowski, Ząbik, O. Fajfer

Rozgrywki ligowe seniorów góra strony


   
Przed inauguracyjnym meczem zespół toruński miał spory problem. Jeszcze przed sezonem wiadomo było, że w inauguracji nie wystąpi nowy nabytek Aniołów - Rune Holta, który podczas rewanżowego spotkania barażowego o miejsce w Ekstralidze został ukarany wykluczeniem do końca zawodów za niesportowe zachowanie. Karę Norweg z polskim paszportem miał odbyć w pierwszym meczu sezonu 2011. Na niczym spełzły plany Wojciecha Stępniewskiego dotyczące zamiany kary meczu, na karę finansową.  Nieoczekiwanie wnioskowi prezesa Unibaxu sprzeciwił się włodarz gorzowskiej Stali Władysław Komarnicki.
Jednak u progu sezonu nie Holta okazał się problemem, a minimalny limit KSM, który przed sezonem, ustalony został na poziomie 34 pkt. Oto bowiem oprócz Holty w spotkaniu nie mógł wystąpić kontuzjowany Michael Jepsen Jensen. Zmiennicy Jensena (Ząbik i Kus) pod nieobecność Holty legitymowali się zbyt niskim KSM i drużyna nie spełniała dolnego limitu drużyny startującej w meczach ligowych. W tej sytuacji Duńczyk musiał pojawić się na stadionie, bowiem gdyby w składzie Aniołów zabrakło Duńczyka, łączny KSM wyniósłby zaledwie 31,86 pkt. (Sullivan - 8,43; Miedziński - 7,29; Holder - 7,04; Kus - 4,10; Ząbik - 2,50; E. Pulczyński - 2,50; K. Pulczyński - 2,50). Wówczas sędzia zarządziłby walkower na korzyść zielonogórzan. Skład z Jensenem przekraczał dolny limit KSM (dokładnie 36,03), gdyż Duńczyk legitymował się średnią 6,67 pkt.
Zatem paradoksalnie w składzie musiał być zawodnik kontuzjowany, niezdolny do jazdy, o którym wiadomo było że wyjdzie tylko do prezentacji, a zdrowi głodni jazdy żużlowcy oglądali zawody z poziomu trybun.
O całej sytuacji tak wypowiadał się prezes Unibaxu tuż przed inauguracją: Mówiąc o naszej sytuacji kadrowej, to przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na to, że nie pojedzie zawieszony Rune Holta. Tutaj nie możemy mieć jednak do nikogo pretensji, bo podpisując kontrakt wiedzieliśmy, że nie będzie mógł wystąpić w pierwszym meczu. Jednak Michael Jepsen Jensen uczestniczył w kolizji z Chrisem Holderem. Najprawdopodobniej ma zerwane więzadła krzyżowe prawego kolana. Jeżeli to się potwierdzi, to czeka go najmniej miesiąc przerwy. Kamil Pulczyński przeszedł w ostatnich dniach ostre zatrucie. Dochodzi do siebie, ale ma wycieńczony organizm. Emil Pulczyński odczuwa skutki upadku w Bydgoszczy. Stwierdzono u niego lekkie wstrząśnienie mózgu. To wszystko nie napawa optymizmem. Nie możemy skorzystać z usług Mateja Kusa, bo nie mamy dolnego KSM. Regulamin nie przewidział sytuacji, w której się znaleźliśmy. Mam nadzieję, że zaraz po naszym meczu będziemy rozmawiali ze wspólnikami, aby takie rzeczy wyeliminować. Mamy zatem dwie możliwości. Jepsen Jensen przyjedzie do Zielonej Góry i na pewno nie wyjedzie w żadnym biegu. Możemy jednak zastosować za niego ZZ, jednak wtedy w grę nie będzie wchodziła rezerwa taktyczna, a trójki najlepszych zawodników tylko jeden będzie mógł go w ramach ZZ zastąpić. Druga opcja zakłada, że pojadą za niego na początku juniorzy, a w przypadku przewagi Falubazu, zastosujemy za niego rezerwy taktyczne. Sytuacja jest ciężka, ale nie składamy broni. Być może to będzie dodatkową mobilizacją dla pozostałych zawodników, którzy będą potrafili powalczyć o dobry wynik.
W zaistniałej sytuacji faworyt inauguracji ligi w Zielonej Górze był tylko jeden i był nim Falubaz Zielona Góra. Jednak torunianie pokazali charakter i postawili twarde warunki zielonogórzanom.
Ostatecznie po ciężkiej walce, osłabiony brakiem Patryka Dudka, Falubaz pokonał torunian 50:40.

Kolejne mecze to był istny festiwal nastrojów i niepewności. Drużyna co prawda wygrywała, ale nie były to zwycięstwa na tyle przekonujące, aby mówić o Aniołach jak o faworytach ligi. Po pięciu kolejnych wygranych przyszła pora na porażkę w Gorzowie w ostatnim meczu pierwszej serii rundy zasadniczej. Jednak to, że odniesienie zwycięstwa w Gorzowie Wielkopolskim nie należy do rzeczy najłatwiejszych, przekonały się wszystkie czołowe ekipy sezonu AD 2011. Przed rozpoczęciem pojedynku wiadomo było, że zwycięzca tego pojedynku zostanie drugą drużyną w Polsce na półmetku rozgrywek rundy zasadniczej. Ostatecznie po porażce Anioły spadły przed rewanżami na trzecie miejsce w ligowej tabeli.
Nowo pozyskany przed sezonem menadżer Sławomir Kryjom nie był w pełni zadowolony z postawy swojego zespołu i zapewniał, że jego drużynę stać na więcej i tak w jednym z wywiadów podsumował pierwszą część sezonu: Półmetek rundy zasadniczej w naszym wykonaniu oceniam na 4 z minusem. Pojechaliśmy pięć bardzo dobrych spotkań, jedno dobre i jedno słabe. Najgorzej poszło nam w Gorzowie. Nie chciałbym nikogo z naszych zawodników karcić ani specjalnie wyróżniać. Sezon jest bardzo długi. W naszych szeregach odrobinę zamieszania wprowadziły nowe tłumiki. Jesteśmy drużyną w której każdy stara się najlepiej jak potrafi. Nie można naszym zawodnikom odmówić serca do walki ani ambicji. We wszystkich meczach dajemy z siebie wszystko i mam nadzieję, że tak będzie już do końca.
W tym co mówił Sławomir Kryjom było sporo racji, bowiem toruńskiej ekipie nie można było odmówić woli walki, a przy tym tak pechowego sezonu toruńscy kibice nie oglądali już dawno, aż pięciu żużlowców Unibaxu Toruń z podstawowego składu zaliczyło na przestrzeni dwóch miesięcy groźne upadki zakończone kontuzjami. Ale najgorsze miało dopiero nadejść w play-off. Mimo wszystkich przeciwności losu, drużyna toruńska wygrywała. Pierwsze kadrowe problemy w drużynie toruńskiej pojawiły się już przed wspomnianym inauguracyjnym spotkaniem w Zielonej Górze, dodatkowo w spotkaniu tym kontuzji złamania kości promieniowej lewej ręki doznał Emil Pulczyński, który bardzo obiecująco rozpoczął sezon. Przerwa w startach młodego torunianina była niezwykle krótka jak na ten rodzaj urazu i trwała niecały miesiąc. Emil opuścił zatem mecze z Betardem Spartą Wrocław na MotoArenie oraz w Rzeszowie. Jego miejsce zajął Bartosz Pietrykowski, który wywalczył nawet swój pierwszy ligowy punkt. W meczu przeciwko ekipie wrocławskiej bardzo groźnie upadł Adrian Miedziński atakując Denisa Anderssona. "Miedziak" leżał również dwa dni później w wyjazdowym meczu z PGE Marmą Rzeszów, gdy wraz z Rune Holtą zostali bezpardonowo wywiezieni w płot przez Chrisa Harrisa. W obu tych wypadkach doznał złamania czterech żeber oraz bardzo mocno się poobijał. Żużlowiec nie zrobił sobie jednak żadnej przerwy w startach będąc jednym z liderów Unibaxu. Na domiar złego w Rzeszowie w upadku z Adrianem Miedzińskim uczestniczył także Rune Holta. Norweg z polskim paszportem ma bolesny uraz dłoni, ale zupełnie nie przeszkadza mu to w jeździe na żużlu. Po każdym wyścigu ręka musi jednak zostać schłodzona, a poza tym Holcie towarzyszy silny ból. Kibice nie tylko w Toruniu nabrali ogromnego szacunku do tego zawodnika za fenomenalną postawę na torze wobec tak poważnej kontuzji. W meczu z Tarnowem dwukrotnie upadał Kamil Pulczyński. Na szczęście po badaniach w szpitalu okazało się, że zawodnik Unibaxu jest "tylko" mocno poobijany i doznał lekkiego wstrząsu mózgu. Poważnego upadku nie zaliczyli toruńscy Australijczycy: Ryan Sullivan i Chris Holder oraz Czech Matej Kus i Karol Ząbik. Jednak dwaj ostatni żużlowcy bardzo rzadko pojawiali się w składzie "Aniołów" przegrywając jak na razie rywalizację z Jensenem.
Te wszystkie problemy nie przeszkadzały jednak torunianom w widowiskowej i bardzo skutecznej jeździe i z ośmioma punktami na koncie zajmowali czołowe miejsce w tabeli, aby jednak myśleć o medalowej walce musieli wystrzegać się poważnych upadków na torze, gdyż ich limit żużlowcy "Aniołów" dawno wyczerpali.

Druga część rundy zasadniczej była w wykonaniu zespołu toruńskiego była imponująca. Każdy z zawodników punktował solidnie, a przy biegowej wpadce punkty uzupełniał kolega z pary. W końcu pewne punkty zaczęli przywozić juniorzy, kontuzjowany Holta nie sprostał zadaniu tylko w ostatnim meczu rundy zasadniczej z zielonogórzanami. Swoją rolę zaczął spełniać Jensen. A co najważniejsze upadki i kontuzje omijały toruński zespół. To wszystko skutkowało tym, że Toruń nie przegrał żadnego meczu w drugiej części sezonu zasadniczego.
Najpierw toruńczycy rozprawili sięw stosunku 50:40 z Gorzowem, czym przerwali passę trzech kolejnych zwycięstw Stali w bezpośrednich pojedynkach obydwu ekip. Obie drużyny stoczyły jednak zacięty pojedynek o punkt bonusowy, który ostatecznie wywalczyli zawodnicy którym przewodził IMŚ Tomasz Gollob. Potem przyszła nie bez problemów wygrana na torze w Częstochowie i łatwe zwycięstwo na MotoArenie z Tarnowem. Spore zainteresowanie wzbudzał nierozstrzygnięty pojedynek w Lesznie. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że remis w meczu był sprawiedliwym podziałem punktów, gdyż obie ekipy jechały ze zmiennym szczęściem. Podział punktów potwierdził to, że kiedy do Leszna przyjeżdża Unibax, zawsze jest ciekawie. Torunianie czuli jednak niedosyt, gdyż zwycięstwo nad osłabionym Lesznem było na wyciągnięcie ręki. Warto dodać, że Unia remisując na własnym torze z Unibaxem straciła pierwszy punkt na swoim stadionie od prawie dwóch lat. Anioły były pierwszą drużyną od dnia 16 sierpnia 2009 roku (porażka Leszna z Częstochową), która potrafiła nie przegrać na Stadionie im. Alfreda Smoczyka. Trzy ostatnie spotkania żużlowcy z grodu Kopernika w założeniach mieli bez problemów rozstrzygnąć na własną korzyść. O ile na własnym torze Rzeszów i Zielona Góra zostały pokonane bez cienia wątpliwości o tyle we Wrocławiu dwupunktowe zwycięstwo nadszarpnęło nerwy niejednego kibica. Torunianie na własne życzenie sprawili sobie nerwową końcówkę, bowiem mogli rozstrzygnąć losy spotkania zdecydowanie wcześniej, ale tego nie zrobili. W szeregach Unibaxu żaden z zawodników nie ustrzegł się wpadki. Najmniej zadowolony ze swego występu może być jednak Adrian Miedziński, który zapisał na swym koncie tylko pięć punktów. Długa przerwa w startach była bardzo widoczna w przypadku Kamila Pulczyńskiego. Mecz we Wrocławiu wzbudzał dodatkowe pozasportowe emocje, bowiem zarzucano toruńczykom ustawianie tabeli ligowej, aby trafić na teoretycznie słabszego rywala. Jednak zgodnie z zapowiedziami prezesa Unibaxu Toruń - Wojciecha Stępniewskiego jego drużyna pojechała do Wrocławia po zwycięstwo. To powinno być rzecz jasna "oczywistą oczywistością", ale wobec wszechobecnych posądzeń o układy i kombinowanie, czasami trzeba udowadniać, że "nie jest się koniem". Cała sprawa dotyczyła chęci "dalszej rywalizacji" z ekipą PGE Marmy Rzeszów. Do osiągnięcia tego "celu" konieczna była porażka we Wrocławiu, gdyż należało zająć drugie miejsce po rundzie zasadniczej. Prezes Unibaxu - Wojciech Stępniewski zaręczał, że o żadnych kombinacjach i ustawieniach mowy być nie może. I rzeczywiście: torunianie nie bez problemów, ale wygrali mecz we Wrocławiu, czym zapewnili sobie co najmniej drugie miejsce w tabeli po sezonie zasadniczym.
Ostatecznie Toruń wygrał rundę zasadniczą, a kluczem do wygrania rundy zasadniczej okazała się skuteczność Aniołów zarówno w meczach na MotoArenie, jak i na wyjazdach. Jeźdźcy z grodu Kopernika przegrali tylko dwa spotkania na wyjeździe (w Gorzowie i Zielonej Górze). Na swoim torze torunianie nie dawali rywalom większych szans. Żadna drużyna nie była w stanie w tym roku wywalczyć więcej niż 40 punktów. Jednak dla Aniołów pierwsze miejsce w rundzie zasadniczej to dopiero połowa sukcesu. Przed zawodnikami z Torunia najważniejsze mecze sezonu, w których istotny będzie każdy punkt. Nie będzie więc miejsca na gorszy dzień całego zespołu. To jednak nie powinno grozić Unibaxowi, który w tym roku jest zdecydowanie najbardziej wyrównaną ekipą. Aż czterech seniorów Unibaxu znalazło się w najlepszej piętnastce Ekstraligi. Najwyższą średnią biegopunktową miał Ryan Sullivan (6 miejsce), dla którego sezon 2011 był jednym najlepszych w barwach Unibaxu. Znacznie bardziej ustabilizowaną formę niż przed rokiem prezentował "Chrispy", zamykający dziesiątkę najskuteczniejszych jeźdźców w Ekstralidze. Trzecim liderem torunian był Rune Holta, który cały sezon zmagał się z kontuzją nadgarstków. Ważne ogniwo zespołu stanowił także Adrian Miedziński, który świetnie współpracował na torze z Chrisem Holderem i obaj stanowili jeden z najgroźniejszych duetów w lidze.

Niestety nikt nie przewidział czarnego scenariusza w fazie play-off.
Pierwsza runda finałowej rywalizacji potoczyła się po myśli Aniołów. Gładko pokonali wrocławian na ich własnym torze. Mecz można było śmiało określić starciem Dawida z Goliatem. Wszak pierwsza drużyna w tabeli mierzyła się z szóstą. Jednak nie można było nikogo spisywać na straty, bowiem w sporcie wszystkie rzeczy są możliwe, a wynik może się zmieniać jak za dotknięciem magicznej różdżki. Jednak mimo wszystko korzystny wynik Betard Sparty w starciu z liderem rundy zasadniczej, należało uznać za niespodziankę, której nie było.
Unibax  po raz drugi sezonie pokonał na Stadionie Olimpijskim Betard Spartę Wrocław i było to o wiele wyższe zwycięstwo niż w rundzie zasadniczej. Obiektywnie trzeba jednak przyznać, że podopieczni Piotra Barona dwoili się i troili, ale w starciu z wyżej notowanymi rywalami i sporym pechem (kontuzja Jędrzejaka i Świderskiego) nie mieli większych szans, a torunianie bezwzględnie wykorzystali kadrowe braki rywali i wygrali 58:32.
21 sierpnia na toruńskiej MotoArenie miało dojść do rewanżu z wrocławskim teamem. Wrocławianie mimo małych szans na awans zapowiadali podjęcie rękawicy i wolę zaprezentowania się z jak najlepszej strony. Niestety w obliczu braku dwójki krajowych liderów Betardu, Piotra Świderskiego, za którego goście planowali zastosować zastępstwo zawodnika oraz Tomasza Jędrzejaka, zapowiedzi te były jedynie dobrą miną do złej gry, bowiem kibice zastanawiali się czy wrocławianie przekroczą granicę 30 "oczek". Ostatecznie spotkanie Unibaksu ze Spartą nie odbyło się, gdyż goście postanowili oddać mecz walkowerem. Tym samym torunianie wygrali 40:0 i w małej tabelce oprócz czterech dużych punktów zainkasowali także 66 "małych". W tej sytuacji "Anioły" zajęły pierwsze miejsce w pierwszej rundzie play-off i w półfinale mieli zmierzyć się w drugiej rundzie z "lucky loserem" czyli przeciętną w rundzie zasadniczej i bezbarwną w pierwszej rundzie play-off Unią Leszno. Spotkanie na stadionie im. Alfreda Smoczyka było pełne kontrowersji i zakończyło się wysokim zwycięstwem gospodarzy 53:36. Atmosfera towarzysząca spotkaniu była wyjątkowo napięta i to nie tylko za sprawą sportowych emocji. Owe emocje wynikały przede wszystkim z tego, że po raz kolejny w sezonie AD 2011 stan leszczyńskiego toru był daleki od regulaminowych zapisów. Spotkanie rozpoczęło się z godzinnym opóźnieniem ze względu na to że sędzia nakazał gospodarzom doprowadzenie toru do stanu w którym będzie miał taką sama przyczepność na całej długości i szerokości. Szczególnie wytężonym zabiegom podlegała nawierzchnia na pierwszym wirażu. Napięta atmosfera udzielała się kibicom. Fani toruńskiego zespołu włożyli sporo energii w obelżywe okrzyki wymierzone w Damiana Balińskiego. Służby porządkowe wielokrotnie musiałby gasić transparenty podpalane w sektorze toruńskim. Również nie wszyscy kibice biało-niebieskich utrzymali nerwy na wodzy. Wystarczy wspomnieć o butelkach rzucanych na tor w leżącego Rune Holtę. Spora ilość wulgarnych okrzyków towarzyszyła też każdemu pojawieniu się na leszczyńskim torze menedżera zespołu przyjezdnego - Sławomira Kryjoma. Po czternastym wyścigu na murawę stadionu pojawił się prezes Unii Leszno - Józef Dworakowski, który prosił biało-niebieskich kibiców o powściągnięcie emocji. Przegrana w Lesznie rozbiła toruński zespół, który oprócz wysokiej przegranej stracił krajowego lidera Adrian Miedzińskiego i podstawowego juniora Emila Pulczyńskiego, którzy na bardzo trudnej nawierzchni zanotowali upadki, czego efektem były kontuzje eliminujące ich z dalszej rywalizacji.
Do rewanżu obie ekipy przystąpiły w bojowych nastrojach. Wysoka zaliczka sprzed tygodnia stawiała lesznian w roli faworyta dwumeczu, jednak toruńscy zawodnicy nie zamierzali ułatwiać zadania gościom. Tuż przed meczem okazało się, że w zawodach wystąpi Adrian Miedziński, który miał bardzo mało czasu, aby dojść do siebie po operacji obojczyka, jednak Anioły musiały radzić sobie bez swojego najlepszego juniora Emila Pulczyńskiego.
Napięcie przed meczem było ogromne, zważywszy na kontrowersje wokół pierwszego starcia. Włodarze Unibaxu Toruń obiecywali fantastyczne żużlowe widowisko. Organizatorzy na pewno nie zawiedli w tej kwestii, bowiem od czasu wprowadzenia nowych tłumików ciężko odnaleźć drugie spotkanie, w którym byłoby tak dużo mijanek i walki do ostatniego metra. Nikt kto pojawił się na MotoArenie nie mógł narzekać na nudę. Walki na torze nie brakowało już od samego początku meczu. Torunianie po trzech biegach wypracowali sobie ośmiopunktową przewagę, bowiem prowadzili, aż 13:5, co oznaczało, że prawie połowa strat została odrobiona. Dalsza część meczu ułożyła się jednak na remis, gdyż dokładnie różnicą ośmiu punktów zespół Unibaxu pokonał ekipę z Leszna, a to było za mało, aby Unibax po raz kolejny wystąpił w finałowym rozdaniu medali Drużynowych Mistrzostw Polski.
Na osłodę żużlowcom i kibicom z grodu Kopernika, podobnie jak przed rokiem została walka o brązowy medal, z tym że rywalem miała być tym razem gorzowska Stal. O ile porażkę z Lesznem można było zrzucić na niezbyt dobre przygotowanie toru w Lesznie o tyle porażka w Gorzowie nie znajdowała żadnego uzasadnienia. Torunianie przegrali różnicą trzydziestu punków i choć ostatnie spotkanie sezonu rozstrzygnęli na własną korzyść nie byli w stanie odrobić strat z pierwszej potyczki o medal z najmniej cennego kruszcu.

Przed ostatnim meczem sezonu posadę menadżera Unibaxu Toruń stracił Sławomir Kryjom, a w ostatnim meczu sezonu 2011 zespół Unibaksu swoją pieczą objął opiekun odpowiedzialny za szkolenie młodzieży Jan Ząbik. Ten ruch był dopiero początkiem zmian personalnych w toruńskim klubie, bowiem kilka dni później rada nadzorcza zwolniła Norwega z polskim paszportem, Rune Holtę, który przed sezonem zmienił w składzie Hansa Andersena i miał być dużym wzmocnieniem zespołu. Kontuzja nadgarstków sprawiła, że uczestnik Grand Prix nie spełniał oczekiwań włodarzy klubu, co bezpośrednio przyczyniło się do rozwiązania kontraktu. Kibice jednak zastanawiali się ile jest prawdy w chorych nadgarstkach Holty, a ile tłumaczenia własnej sportowej niemocy. Problemy z nadgarstkami Rune Holty ciągnęły się od początku sezonu. Wszystkie swoje słabe bądź słabsze występy Norweg z polskim paszportem zawsze tłumaczył kontuzją. Tymczasem fatalna jazda w Gorzowie podczas pierwszego meczu o brązowy medal raczej nie wynikała z tych problemów. Norweg doznał urazu nadgarstków, 25 kwietnia na torze w Rzeszowie kiedy to Apator rywalizował w ramach trzeciej kolejki z miejscową Marmą. Wówczas to w czternastym biegu miał miejsce upadek z udziałem także Chrisa Harrisa i Adriana Miedzińskiego. Nieoczekiwanie z powtórki wykluczony został Holta, ale nie to było dla niego największym zmartwieniem. Okazało się bowiem, że odniesiona kontuzja ciągnęła się za Norwegiem tygodniami. Czara goryczy została przelana w pierwszym meczu o brązowy medal w Gorzowie, gdzie zawodnik nie wywalczył żadnego punktu w czterech startach, a torunianie przegrali 30:60. Dwa dni po spotkaniu Rada Nadzorcza Unibaksu podjęła decyzję o tym, że zawodnik nie wystartuje w rewanżu na MotoArenie oraz nie będą z nim prowadzone rozmowy kontraktowe na temat przyszłorocznego kontraktu.
Analiza występów Rune Holty krótko przed i po meczu w Gorzowie dawała jednak wszystkim nieco do myślenia na temat traktowania ligi polskiej oraz toruńskiego klubu przez Norwega. Oto bowiem dzień przed spotkaniem w lubuskiem żużlowiec wystartował w Grand Prix Chorwacji na trudnym i wymagającym torze w Gorican. Holta zaliczył tam dobry występ, awansował do półfinału i zdobył dziewięć punktów. W następnym tygodniu Rune Holta walnie przyczynił się do utrzymania Dackarny Malilla w Elitserien. W obu meczach barażowych żużlowiec spisał się znakomicie zdobywając odpowiednio dziewięć punktów i trzy bonusy oraz dwanaście punktów z bonusem (w pięciu startach). Gdy Unibax próbował na własnym torze odrobić bez stratę do gorzowian, Holta świetnie jeździł w Pardubicach wygrywając najbardziej prestiżową towarzyską imprezę żużlową na świecie - Zlatą Prilbę.
Co zatem było przyczyną tak fatalnego występu Rune Holty w Gorzowie, skoro przed i po tym meczu prezentował się naprawdę znakomicie?
Z pewnością nie chodziło o jakiekolwiek zaległości finansowe wobec zawodnika ze strony toruńskiego klubu, gdyż od pięciu lat z terminowością wypłat w Unibaksie nie było najmniejszego problemu. Być może sprawa tkwi w priorytetach, które postawił sobie Holta? Tylko dlaczego to akurat liga polska - najlepsza na świecie i z najwyższymi stawkami za punkt spadła na ostatnie miejsce w hierarchi zawodnika? Trudno bowiem zrozumieć, aby mecz w Gorzowie był zwykłym wypadkiem przy pracy, gdyż byłaby to zdecydowanie za duża "wpadka" jak na klasę tego zawodnika.

Większość kibiców i obserwatorów uważała, że rezygnacja z Rune Holty to błędna decyzja toruńskich działaczy, gdyż żużlowiec w przyszłym roku się wyleczy i będzie zdobywał bardzo dużo punktów w lidze. Poza tym drużyna zmieni skład, co pociąga za sobą konieczność budowy zespołu w taki sposób, aby zmieścić się w limicie KSM. Tymczasem trzeba sobie jasno powiedzieć, że wcale nie ma gwarancji powrotu Holty do dobrej dyspozycji. Jazda przez cały sezon z nie wyleczoną kontuzją na pewno pogłębiła ten uraz i po sezonie Holta może potrzebować poważniejszej interwencji lekarzy. Poza tym Holta robi się coraz starszy, a podejście w tym roku do polskiej ligi nie wystawia mu najlepszej opinii. W środowisku żużlowym słychać było głosy, że Norweg z polskim paszportem miał zająć miejsce Nicki Pedersena w ekipie Stali Gorzów, gdy Duńczyk przyjmie stałą dziką kartę na cykl Grand Prix 2012.
A kto zajmie miejsce Holty w Toruniu? Na te pytania należy szukać już w kolejnym sezonie po zamknięciu okienka transferowego. Skład "Aniołów" daje jednak działaczom pewne pole manewru, gdyż bardzo niski KSM mają juniorzy (bracia Emil i Kamil Pulczyński), a miejsce czwartego Polaka być może zajmie Ryan Sullivan. Zakładając pozostanie w zespole także Michaela Jepsena Jensena, działacze muszą szukać zawodnika spoza cyklu Grand Prix i z KSM-em ok. 6,50 bez wymogów odnośnie jego narodowości.

W tym miejscu warto podsumować zainteresowanie widzów meczami ligowymi na mającej trzyletnią historię toruńskiej MotoArenie. W roku 2011 na pewno można było zauważyć wzrost frekwencji na meczach ligowych. Na pewno przyczyniła się do tego akcja pod nazwą "Krzyżakomania", ale tez dobre wyniki drużyny na przestrzeni sezonu. Średnia frekwencja na poziomie ponad 9700 kibiców na każdym spotkaniu na pewno może satysfakcjonować działaczy "Aniołów", chociaż z pewnością nie jest szczytem ich marzeń.
Analizując wyniki frekwencji na meczach "Aniołów" w sezonie można zauważyć (i to nie dziwi nikogo), że najwięcej kibiców gromadziły spotkania z atrakcyjnymi rywalami, które dodatkowo miały wysoką stawkę. Rekord osiągnięto w meczu przeciwko zielonogórzanom decydującym o zwycięstwie w rundzie zasadniczej. Sporo kibiców oglądało również z trybun rewanżowy mecz półfinałowy z Unią Leszno. Najmniejsze zainteresowanie wzbudziły natomiast starcia z drużynami z południa Polski, a więc rzeszowianami i tarnowianami oraz rewanż o brązowy medal.

Frekwencja na meczach Unibaksu Toruń w sezonie 2011 w oparciu o oficjalne dane klubowe za wyjątkiem meczu z Unią Leszno, gdzie oszacowano tę liczbę:
Unibax Toruń - Betard Sparta Wrocław - 10 385 widzów
Unibax Toruń - Unia Leszno - 9 874 widzów
Unibax Toruń - Włókniarz Częstochowa - 8 113 widzów
Unibax Toruń - Caelum Stal Gorzów - 10 551 widzów
Unibax Toruń - Tauron Azoty Tarnów - 6 447 widzów
Unibax Toruń - PGE Marma Rzeszów - 6 655 widzów
Unibax Toruń - Stelmet Falubaz Zielona Góra - 15 395 widzów
Unibax Toruń - Unia Leszno (półfinał) - ok. 14 000 widzów
Unibax Toruń - Caelum Stal Gorzów (rewanż o brąz) - 6 308 widzów

Sumaryczna liczba kibiców na MotoArenie w sezonie 2011: ok. 87 728 widzów
Średnia liczba kibiców na jednym meczu Unibaksu Toruń w sezonie 2011: ok. 9748 widzów.

Rozgrywki ligowe juniorów góra strony


   
Czwarta edycja ligi juniorów zakończyła się dla zawodników Unibaxu. Niestety mimo ze toruński klub uchodzi za kolebkę żużlowych talentów, dopiero w czwartym roku młodym zawodnikom udało się stanąć na jednym ze stopni podium. Mimo, że w ostatnim okresie ilość wychowanków wychodzących spod skrzydeł Jana Ząbika nie przekładała się na jakość (bracia Pulczyńscy byli jedynym światełkiem w tunelu od czasów, gdy wiek juniora skończyli Karol Ząbik i Adrian Miedziński) to toruński trener nie zniechęcał się i ciągle poszukiwał nowych talentów, które po selekcji, swoje "pierwsze kółka", kręcili na minitorach na miejscowym lotnisku i nie musieli posiadać własnego sprzętu, bowiem ten gwarantował toruński klub.
Pierwsze treningi uczyły młodych adeptów przede wszystkim techniki jazdy, a na prawdziwe ściganie zasługiwali tylko najlepsi na pełnowymiarowym owalu. Nie jest ważne, jak szybko jeździ się na początku. Na minitorze trzeba nauczyć się od podstaw techniki jazdy i dopiero później można zacząć poważnie się ścigać - twierdzi trener Ząbik, za sprawą którego toruńska szkółka działa prężnie i stanowiła podstawę do wychowania kolejnych świetnych rodzimych zawodników. Oto jak trener komentuje swoją pracę "Robimy wszystko, aby tych młodych chłopaków zarówno z miasta, jak i ze wsi zachęcić do uprawiania sportu żużlowego. Może następny mistrz świata się wyłoni tutaj z naszego okręgu. Z dwudziestu chętnych wybrałem ośmiu, którzy według mnie najszybciej nauczą się tego rzemiosła. Niewykluczone jednak, że na wiosnę w 2012 roku znowu będzie nabór".

Wyniki Ligi Juniorów:
2011-07-12 Leszno
2011-07-13 Wrocław
2011-08-02 Gorzów
2011-08-03 Zielona Góra
2011-08-09
Rzeszów
przełożony z dnia 2011-07-05
2011-08-10 Tarnów
przełożony z dnia 2011-07-06
2011-08-16 Częstochowa
2011-08-31 Toruń
przełożony z dnia 2011-07-17

2011-08-31 Zielona Góra finał IMLJ przełożony z dnia 2011-09-04

statystyka ligi juniorów

Rozgrywki pozaligowe góra strony


   
Indywidualne Mistrzostwa Świata - Grand Prix
Drużynowy Puchar Świata
Indywidualne Mistrzostwa Świata Juniorów
Mistrzostwa Pomorza

2011-01-16 ice speedway - Toruń
2011-03-27 Kryterium Asów
(Holta Rune, Miedziński Adrian, Sullivan Ryan)
2011-09-04 Puchar Kompanii Węglowej
(Miedziński Adrian)
2011-10-08 Młodzieżowy Turniej Indywidualny
2011-10-15 Memoriał Alfreda Smoczyka
(Miedziński Adrian)
2011-10-16 mecz towarzyski Polska - Reszta Świata (w zespole Polski wystąpił Adrian Miedziński, w zespole Reszty Świata wystąpił Chris Holder i Darcy Ward)
2011-10-23 trening punktowany par klubowych (Lampkowski, Pietrykowski)

2011-07-09 IMEJ - wychowankowie klubu z Torunia nie startowali w finale - wystartował natomiast Michael Jepsen Jensen
2011-08-20 DMEJ -
Polacy odpadli w eliminacjach
2011-09-03 DMŚJ
- Polacy odpadli w eliminacjach
2011-09-17 MEP - toruńczycy nie startowali w finale
2011-09-24 IME -
toruńczycy nie startowali w finale
2011-10-05 KPE -
Polacy nie startowali w finale

2011-04-24 Złoty Kask (Miedziński Adrian)
2011-06-22 MPPK
- zawodnicy Unibaxu odpadli w półfinale w Pile
2011-08-15 IMP - zawodnicy Unibaxu odpadli w półfinałach

2011-07-01 MMPPK - zawodnicy Unibaxu odpadli w półfinale w Grudziądzu
2011-09-02 MIMP
(Pulczyński Emil)
2011-09-10 Srebrny Kask
(Pulczyński Emil)
2011-08-13 Brązowy Kask
(Pulczyński Kamil, Pulczyński Emil)
2011-09-22 MDMP
- zawodnicy Unibaxu odpadli w półfinale w Gnieźnie

WYNIKI MECZÓW ROZEGRANYCH Z UDZIAŁEM TORUŃSKIEJ DRUŻYNY W SEZONIE 2011 góra strony


   
Kolejka Data Przeciwnik Wynik
Runda Zasadnicza
I 3 kwietnia Zielona Góra - Toruń 50 : 40
II 10 kwietnia Toruń - Wrocław
przełożony 2011-04-23
51 : 39
III 25 kwietnia Rzeszów - Toruń 44 : 46
IV 1 maja Toruń - Leszno 50 : 40
V 8 maja Tarnów - Toruń 42 : 47
VI 22 maja Toruń - Częstochowa 52 : 38
VII 29 maja Gorzów - Toruń 52 : 38
VIII 5 czerwca Toruń - Gorzów 50 : 40
IX 12 czerwca Częstochowa - Toruń 44 : 46
X 19 czerwca Toruń - Tarnów 56 : 34
XI 26 czerwca Leszno - Toruń 45 : 45
XII 3 lipca Toruń - Rzeszów 50 : 40
XIII 17 lipca Wrocław - Toruń 44 : 46
XIV 24 lipca Toruń - Zielona Góra
przełożony 2011-07-31
51 : 39
Runda play-off
XV 7 sierpnia Wrocław - Toruń
przełożony 2011-08-14
32 : 58
XVI 14 sierpnia Toruń - Wrocław
przełożony 2011-08-21
40 : 00
walkower
XVII 21 sierpnia Leszno - Toruń
przełożony 2011-09-11
53 : 36
XVIII 11 września Toruń - Leszno
przełożony 2011-09-18
49 : 41
XIX 18 września Gorzów - Toruń
mecz o 3 miejsce
przełożony 2011-09-25
60 : 30
XX 25 września Toruń - Gorzów
mecz o 3 miejsce
przełożony 2011-10-02
50 : 40

KADRA TORUŃSKICH ANIOŁÓW W SEZONIE 2011 góra strony


   
Zawodnik - Działacz mecze biegi punkty bonusy średnia
biegowa
miejsce w
ligowym rankingu
komentarz
seniorzy
 
Ryan SULLIVAN
Australia
19 98 213 12 2,296 5  
Podobnie jak w latach poprzednich "Saletra" był nie tylko kapitanem, ale również dobrym duchem zespołu.
W każdym meczu zdobywał powyżej dziesięciu punktów i można powiedzieć w całym sezonie zaliczył jeden słaby mecz na torze w Rzeszowie, gdy zdobył tylko sześć punktów.
Nic więc dziwnego, że Australijczyk z piątą średnią w lidze został również sklasyfikowany jako trzeci obcokrajowiec w polskiej lidze i jako pierwszy zawodnik zagraniczny spoza GP.
Niestety sezon dla Kangura skończył się pechowo bowiem w meczu ligi szwedzkiej w wyniku upadku złamał żebra i przebił płuco. Kontuzja ta wykluczyła zawodnika z finiszu rozgrywek i należy mieć tylko nadzieję, że nie wpłynie na tok przygotowań do kolejnego sezonu.
 
 
Chris HOLDER
Australia
19 99 188 21 2,111 10   
"Chripsy" to obok Sullivana i Miedzińskiego najważniejsze ogniowe toruńskiego teamu. Przed sezonem działacze zdecydowali się rozdzielić australijski duet Holder - Ward, który nazbyt lekko podchodził do swojej profesji. Jak pokazał sezon 2011 obu zawodnikom wyszło na dobre to rozstanie, bowiem obaj zanotowali znaczący progres swoich wyników.
Chris bez problemu utrzymał swoją pozycję GP, jednak do końca musiał zdobywać punkty na wagę pozostania w cyklu. I choć przed sezonem wielu stawiało Holdera w gronie medalistów, to zawodnik już w połowie sezonu skupił się zajęciu jak najlepszego miesjca w pierwszej ósemce.
Toruńscy kibice nie wyobrażają sobie drużyny bez widowiskowo jeżdżącego Holdera, który wydaje się być naturalnym zmiennikiem na pozycji lidera, dla Sullivana, którego za kilka sezonów czeka sportowa emerytura.
   
 
Adrian MIEDZIŃSKI
wychowanek
19 91 164 17 1,989 12  
Miedziak miał zdobywać osiem punktów w meczu i z zadania tego wywiązał się znakomicie. Jego równa dyspozycja gwarantował w założeniach taktycznych pewne zdobycze punktowe.
Adrian potrafił wygrywać z najlepszymi zawodnikami w lidze, jednak uznanie kibiców zyskał po tym jak podczas rundy play-off upadł na nieregulaminowo przygotowanym leszczyńskim torze i złamał obojczyk. Absencja Miedziaka minimalizowała do zera możliwości odrobienia i tak sporych strat w meczu rewanżowym na Motoarenie. Zawodnik jednak poddał się operacji laserowego zespolenia kości i nie dość, że wystartował już po siedmiu dniach w meczu rewanżowym, to okazał się jednym z najskuteczniejszych zawodników spotkania.
Adrian najczęściej startował w parze z Holderem z którym doskonale się rozumiał na torze i często stanowili najsilniejsza Anielską siłę uderzeniową.
Kibice dostrzegali coraz większą sportową dojrzałość zawodnika i w kolejnych sezonach liczą na to, że Adrian podobnie jak niegdyś Wiesław Jaguś stanie się niekwestionowaną ikona toruńskich Aniołów.
  

Rune HOLTA
17 83 136 11 1,771 19  
Holta miał być zawodnikiem, który poprowadzi Unibax do kolejnego złota. Niestety nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Słaba dyspozycja naturalizowanego Polaka była efektem kontuzji nadgarstków, której nabawił się podczas meczu w Rzeszowie. Nie wyleczony uraz ciągnął się za zawodnikiem cały sezon. O ile w okresie gdy rozgrywki ligowe nie były poprzedzone jedną z rund GP zdobycze punktowe Holty można nazwać przyzwoitymi, o tyle po każdej batalii o tytuł mistrza świata zawodnik jechał poniżej oczekiwań. Czarę goryczy zawodnik dopełnił w fazie play-off kiedy to drużyny walczyły o podział medali. Apogeum niemocy wstąpiło w zawodnika w Gorzowie, gdy jego zerowa zdobycz punktowa przekreśliła szansę Aniołów na jakikolwiek medalowy krążek. Toruńscy działacze nie chcieli czekać do końca sezonu i przed ostatnim meczem w sezonie podziękowali zawodnikowi który miał być "asem" na miarę zdobycia mistrzostwa Polski. Nie było jednak w tym nic dziwnego bowiem w trzech ostatnich (najważniejszych) spotkaniach Holta nie był w stanie przekroczyć granicy średniej 1 punktu na bieg.
Zawodnik będzie zapewne łakomym kąskiem dla innych klubów w sezonie 2012 czy jednak warto zaufać jego profesjonalnemu podejściu do ligi polskiej??? Na szczęście to już zmartwienie rywali żużlowców z grodu Kopernika.
 

Karol ZĄBIK
1 5 3 1 0,800 13 nklas   
Karol wystartował w jednym meczu, bowiem toruński menadżer pod nieobecność odbywającego karę meczu Rune Holty i kontuzjowanego Michaela Jensena łatał dziurę w składzie. Występ zawodnika był przeciętny, ale trzeba było pamiętać, że zawodnik startował po ubiegłorocznej kontuzji. Niestety IMŚJ nie otrzymał kolejnych szans na ligowe starty, a w pewnym momencie przestał nawet pojawiać się w klubie.
Zatem sezon 2011 był kolejnym straconym okresem w karierze do niedawna czołowego zawodnika ekstraligi.  Czyżby Karol był kolejnym zmarnowanym talentem po Krzysztofie Kuczwalskim, Tomaszu Świątkiewiczu czy Tomaszu Bajerskim? Należy mieć nadzieję że ten czarny scenariusz się nie sprawdzi, bowiem Zober ciągle walczy i trenuje. Jednak czy jest w stanie zbudować na tyle stabilną formę, aby regularnie ścigać się na żużlowych torach w przyszłym sezonie? Czas pokaże.
  

Matej KUS
ns - - - - -   
Wielu kibiców zastanawiało się w jakim celu Kus został ponownie zatrudniony w Toruniu. Zawodnik nie wystąpił w żadnym spotkaniu, a działacze tłumaczyli się tym, że zawodnik jest bez formy. Trudno nie przyznać im racji, bowiem forma Mateja była daleka od tej sprzed choćby dwóch lat, jednak w rundzie zasadniczej Czech mógł zastąpić kontuzjowanego  Holtę, aby ten wyleczył swoje urazy na najważniejsze spotkania. Tak się jednak nie stało.
Kariera młodego Czecha prawdopodobnie będzie kontynuowana w niższych ligach, bowiem trudno przypuszczać, aby po słabym sezonie którykolwiek z ekstraligowych klubów zdecydował się na angaż, zawodnika który będzie blokował miejsce innym obcokrajowcom.
Zatem kariera zawodnika stanęła na zakręcie i będzie on musiał udowodnić w kolejnym sezonie swoją przydatność dla żużlowych teamów.
  
juniorzy

Michael Jepsen JENSEN
junior - Dania
19 74 88 10 1,324 37   
MJJ w poprzednim sezonie rozbudził sportowe apetyty toruńskich kibiców, którzy liczyli na regularne punktowanie w granicach 6-8 punktów. Duński junior wywiązał się co prawda z tej roli, jednak do połowy rozgrywek, działacze mieli spory dylemat, czy nie postawić na rezerwowych Matej Kusa i Karola Ząbika. Jednak wspomniana dwójka prezentowała się zdecydowanie gorzej niż być może przyszły następca Hansa Nielsena.
Na szczęście dla Unibaxu druga część sezonu była już przyzwoita i Michael mógł liczyć na kredyt zaufania w rozmowach kontraktowych na sezon 2012.
Poza Polską, dla młodego Duńczyka najważniejszą rywalizacją była walka w cyklu czterech turniejów o tytuł IMŚJ. MJJ ostatecznie zajął szóste miejsce tracąc do pozycji medalowej dziewięć oczek.
  
 
Emil PULCZYŃSKI
junior - wychowanek
15 49 63 3 1,347 37    
Emil w pewnym momencie był drugim juniorem ekstraligi. Krzepiący dla toruńskich kibiców był fakt, że na Motoarenie można było liczyć na punkty Emila, a sam zawodnik stał się przewidywalny w swoich zdobyczach punktowych. Niestety dwie kontuzje w sezonie wyhamowały rozwój zawodnika, bowiem gdy tylko łapał prawidłowy rytm ścigania i zaczynał regularnie punktować dosięgał go pech w postaci kontuzji. Najgroźniejszy i najbardziej dotkliwy dla drużyny był uraz odniesiony na nieregulaminowym torze w Lesznie, bowiem obok utraty zdrowia, klub nie mógł wykorzystać potencjału zawodnika w najważniejszych meczach sezonu.
Oby w przyszłym roku Emil wzmocnił swoje kości, a pech omijał go szerokim łukiem.
   
 
Kamil PULCZYŃSKI
junior - wychowanek
15 46 30 6 0,783 46  
Talent Kamila w ostatnich latach, ale również w sezonie 2011 stopowały kontuzje. Niestety mimo, że u progu kariery zapowiadał się na bardziej klasowego jeźdźca niż jego brat Emil, to w sezonie 2011 tego nie potwierdził. Trzeba jednak obiektywnie przyznać, że gdy urazy omijały braci P. stanowili oni jedną z silniejszych ligowych par w ekstralidze. A sam zawodnik
Należy mieć nadzieję, że w kolejnym sezonie Kamil Pulczyński powróci do pewności w jeździe sprzed trzech lat, bowiem sezon zakończył w wielkim stylu, kiedy to w zawodach pomorskiej ligi młodzieżowej wygrał wszystkie swoje jedenaście biegów prezentując szybką i pewną jazdę. Godnym podkreślenia jest to, że owe jedenaście gonitw wygrał w ciągu jednego dnia.
  

Bartosz PIETRYKOWSKI
junior - wychowanek
9 26 6 4 0,385 23 nklas   
Nie błyszczał w rozgrywkach młodzieżowych, a w lidze swoją szansę dostawał w sytuacji gdy kontuzje odnosili bracia Pulczyńscy. Trudno powiedzieć czy to, że na stałe nie zadomowił się na juniorskiej pozycji wynika z braku umiejętności czy z braków sprzętowych.
Bartek  jednak z całą pewnością otrzymał zbyt mało wsparcia duchowego i wiary w to, że może walczyć o podstawowy skład. Stało się tak juz na początku sezonu, kiedy to klub mocno zainwestował i oficjalnie mówił, że stawia na juniorów którzy wiedli prym w sezonie 2010.
Czy kolejny sezon dla Pietrykowskiego, będzie doraźnym łataniem dziur na pozycji juniorskiej czy może eksplodują talenty jakie dostrzegł kilka lat temu w młodym chłopaku Jan Ząbik? To pytanie zadaje sobie wielu kibiców.
   

Łukasz PRZEDPEŁSKI
junior - wychowanek
ns - - - - - Łukasz nie zaistniał w żadnym ligowym meczu, jak również w rozgrywkach juniorskich. Niestety dla niego samego coraz śmielej poczyna sobie jego brat Paweł i z całą pewnością w przyszłym sezonie klub dokona selekcji, w której starszy z braci zostanie wypożyczony do klubu z niższej ligi.
działacze z pierwszych stron gazet
  
Jan ZĄBIK
trener młodzieży
    
Pan Jan będąc w toruńskim klubie od zawsze, a w ostatnim czasie zajmuje się przede wszystkim szkółką żużlową, czyli jak wielokrotnie podkreśla wykonuje pracę, która sprawie mu najwięcej satysfakcji. To właśnie pod jego okiem toruńscy juniorzy w czwartej edycji ligi juniorów zdobyli swój pierwszy medal. Mimo, że w ostatnim okresie ilość wychowanków wychodzących spod skrzydeł Jana Ząbika nie przekładają się na jakość (bracia Pulczyńscy są jedynym światełkiem w tunelu od czasów, gdy wiek juniora skończyli Karol Ząbik i Adrian Miedziński) to toruński trener nie zniechęca się i ciągle poszukuje nowych talentów, które po wyłapaniu z tłumu, swoje "pierwsze kółka", kręcą na minitorze. A podczas pierwszych treningów doświadczony coach, uczy młodych adeptów przede wszystkim techniki jazdy, bowiem na prawdziwe ściganie przychodzi pora na dużym owalu.
W sezonie 2011 Panu Janowi, słowa uznania należą się przede wszystkim za wskrzeszenie toruńskiego minitoru. To właśnie za jego sprawą toruńska szkółka działa prężnie i stanowi podstawę do wychowania kolejnych świetnych rodzimych zawodników.
   
 
Wojciech STĘPNIEWSKI
prezes KS Unibax Toruń SA
  
Tak jak w poprzednich latach toruński prezes zajmował się raczej pilnowaniem klubowej kasy, w której gro wkładów miał główny mecenas toruńskiego żużla Roman Karkosik. Z funkcji "księgowego" prezes wywiązał się po raz kolejny znakomicie. Toruński klub na przestrzeni ostatnich lat uchodzi za jeden z najbardziej stabilnych i wiarygodnych finansowo ośrodków.
Niestety decyzje w sferze sportowej były daleko poza zasięgiem szefa toruńskiego klubu. Można odnieść wrażenie, że Stępniewski zatrudnił menedżera Kryjoma, tylko po to aby ten pomógł mu właśnie w aspektach sportowych. Niestety nie wyszło to na dobre, ani prezesowi, ani menadżerowi.
Dodatkowo pozostaje otwartym pytanie czy prezes w klubie ma jakiekolwiek prawo głosu skoro za zwolnienie Kryjoma i Holty odpowiadała Rada nadzorcza?
  

Sławomir KRYJOM
menadżer
  
Sprowadzony przed sezonem do Torunia z Leszna. Miał odpowiadać za sprawy sportowe i meczową taktykę. Powierzona mu funkcja została skrupulatnie rozliczona, bowiem po sromotnej porażce w Gorzowie stracił posadę menadżera Unibaxu, a w ostatnim meczu sezonu 2011 zespół Unibaksu swoją pieczą objął opiekun odpowiedzialny za szkolenie młodzieży Jan Ząbik. Trzeba jednak przyznać obiektywnie w sezonie zasadniczym drużyna pod wodzą Kryjoma wywalczyła pierwsze miejsce w tabeli. Niektórzy zarzucają mu jednak podstawowy błąd polegający na tym, że nie wysłał kontuzjowanego Holty na przymusowe leczenie nadgarstków, bowiem spolonizowany Norweg był najsłabszym ogniwem zespołu w fazie play-off. Jednak największy błąd menadżer popełnił w Lesznie, gdy na nieregulaminowej nawierzchni nie potrafił wyzwolić we wszystkich zawodnikach motywacji do walki, a do tego kontrowersyjne pomeczowe wypowiedzi pozostawiły niesmak nie tylko wśród kibiców leszczyńskich, ale również toruńskich. Dopełnieniem "grzechów" menadżera była porażka w Gorzowie, kiedy to zespół stawiany na najwyższym stopniu podium zupełnie bez motywacji poległ trzydziestoma punktami czym przekreślił swoje szanse na kolejny medal.
  
Zawodnicy którzy zdali licencję w sezonie 2011

   
05-07-2011 w Toruniu odbył się egzamin na licencję żużlową.
Podeszło do niego pięciu adeptów prowadzonych przez Jana Ząbika. Oficjalnie nowymi żużlowcami Unibaxu zostali Mateusz Kwiatkowski, Mateusz Piernikowski, Paweł Przedpełski i Patryk Rumiński. Egzamin skończył się niepomyślnie tylko dla Jakuba Durdy.
Zmagania adeptów rozpoczęły się o godzinie 11:00. Każdy z zawodników musiał przejechać cztery okrążenia w czasie krótszym niż 67,34 s (rekord toru plus 10s). Tę część egzaminu zaliczyli wszyscy. Potem przyszedł czas na jazdę w czwórkę. Limit czasowy został zwiększony do 71sekund i tu zaczęły się problemy dla Jakuba Durdy, który już w swoim pierwszym biegu zanotował defekt, a co gorsza, jadący za nim Sajmon Paczewski uderzył go barkiem w efekcie czego Durda upadł na tor i chociaż dostał szansę na ponowne przedstawienie swoich sił spod taśmy, nie był już w stanie jechać na tyle płynnie z uwagi na zbite biodro nie zmieścił się w wyznaczonym limicie czasu.
Oprócz wymienionych torunian, licencję zdobyli także Arkadiusz Madej (Tarnów), Łukasz Kaczmarek (Gorzów), Sajmon Paczewski (Piła) i wracający do jazdy na żużlu po kilku latach przerwy Mariusz Fierlej. Wychowanek Unii Leszno najprawdopodobniej reprezentował będzie barwy drugoligowej Speedway Wandy Kraków.
W skład komisji egzaminacyjnej weszli: Włodzimierz Kowalski, Marek Cieślak i Ryszard Głód.

Młodzi toruńscy adepci, byli wychowankami Jana Ząbika, który prowadzi zajęcia na miejscowym lotnisku, gdzie toruński klub zbudował dwa minitory - większy, 265-metrowy oraz w środku mniejszy 125-metrowy. Toruński coach znany ze swojego zamiłowania do przekazywania wiedzy młodym adeptom żużla, praktycznie każdą wolną chwilę spędzał z młodymi żużlowcami i doglądał młodzieżowych torów, na które nawieziono granit ze starego toru i wykonano nasypy wokół obiektu. Warto też podkreślić, że współpracujący z toruńskim klubem Tony Briggs wspomógł minitor dmuchanymi bandami, aby młodzi żużlowcy czuli się bezpieczniej. Jednak Jan Ząbik miał w głowie nakreślone kolejne kroki: Tony Briggs obiecał zamontowanie dmuchanej bandy, a jak postawimy kontener i niezbędne światła, to wystąpimy o licencję dla obiektu i będzie można na nim rozgrywać zawody.
Ktoś może zapytać: po co minitory, przecież żużlowcy mają do dyspozycji piękny obiekt, na którym pewnie jeździ się przyjemniej niż na umieszczonym z dala od "cywilizacji" na torze, gdzie nawet nie można się porządnie rozpędzić. Wątpliwości natychmiast rozwiewał toruński trener: "Na takich torach najlepiej można się nauczyć techniki. A poza tym ten obiekt ma inną zaletę. Na Motoarenie często coś się dzieje, a tutaj możemy bez przeszkód jeździć od rana do nocy. W procesie szkolenia zawodnika młodzi adepci powinni stopniowo przesiadać się z motocykli o mniejszej pojemności silnika na coraz większy, a co za tym idzie mocniejszy".
Niestety żużel to sport dla tych, którzy się nie poddają i walczą do końca, czasami na przekór wszystkiemu, dlatego nie jest łatwo znaleźć młodych chętnych do uprawiania tej dyscypliny sportu. Trener Ząbik, często jeździ i szuka potencjalnych przyszłych żużlowców: Ostatnio często bywa tak, że na uprawianie tego sportu mogą sobie pozwolić tylko dzieci bogatych rodziców. A te nieraz nie mają talentu i zacięcia. Na minitor mogę przyjąć wszystkich. Szukam więc po wioskach i namawiam każdego, kto wydaje mi się talentem. To widać nawet choćby po tym, jak dzieciaki jeżdżą na rowerze. Dobrze, że ideę szkolenia młodzieży rozumie prezes Unibaxu Wojciech Stępniewski i również stawia na to, żebyśmy mieli jak najwięcej wychowanków. W innych klubach różnie z tym bywa.

TABELA EKSTRALIGI ŻUŻLOWEJ PO RUNDZIE ZASADNICZEJ W SEZONIE 2011góra strony


   
m-ce zespół mecze zw. rem. por. pkt
duże
bon. razem pkt
małe
1 Unibax Toruń 14 11 1 2 23 6 29 +77
2 Stelmet Falubaz Zielona Góra 14 10 1 3 21 5 26 +115
3 Caleum Stal Gorzów 14 8 - 6 16 7 23 +58
4 KS Unia Leszno 14 9 1 4 19 4 23 +61
5 PGE Marma Rzeszów 14 4 2 8 10 2 13 -51
6 Betard Sparta Wrocław 14 4 1 9 9 2 11 -44
7 Tauron Azoty Tarnów 14 3 - 11 6 2 8 -102
8 CKM Włókniarz Częstochowa 14 4 - 10 8 0 8 -114

OSTATECZNA TABELA EKSTRALIGI ŻUŻLOWEJ W SEZONIE 2011
bilans zwycięstw i przegranych oraz małych punktów ma charakter czysto poglądowy
w drugiej fazie rozgrywek rywalizacja odbywała się systemem play-off
m-ce zespół mecze zw. rem. por. pkt
małe
1 Stelmet Falubaz Zielona Góra 20 14 1 5 +133
2 KS Unia Leszno 20 11 1 8 +60
3 Caleum Stal Gorzów 20 12 - 8 +70
4 Unibax Toruń 20 15 1 4 +48
5 PGE Marma Rzeszów 16 4 2 10 -93
6 Betard Sparta Wrocław 16 4 1 11 -150
7 Tauron Azoty Tarnów 16 4 - 12 -94
8 CKM Włókniarz Częstochowa 16 5 - 11 -122

STATYSTYKA I REGULAMINY OBOWIĄZUJĄCE W SPORCIE ŻUŻLOWYM W SEZONIE 2011góra strony


  
przynależność klubowa zawodników w sezonie 2011
lista zawodników zastępowanych w sezonie 2011

statystyka Aniołów (rar ok. 200 kb)
średnie punktowe zawodników startujących w polskich ligach | e-liga | 1 Liga | 2 Liga | KSM na sezon 2012 |
statystyka ligi juniorów

regulamin sportu żużlowego w rozgrywkach PZM (ok. 2 mb)
góra stronyregulaminy dla rozgrywek pod auspicjami e-ligi w sezonie 2011

 

         strona główna        

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt