2009-10-18 Runda play - off 20 przełożony 25-10-2009
KS Toruń Unibax - ZKŻ Falubaz Zielona Góra
    
Żużlowcy Falubazu Zielona Góra Drużynowymi Mistrzami Polski Anno Domini 2009.

Osiemnaście długich lat włodarze i kibice speedwaya w Zielonej Górze musieli czekać na złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Ten jakże wyczekany i upragniony krążek zawisł na piersiach zawodników i działaczy Falubazu na toruńskiej Motoarenie, gdzie żółto - biało - zieloni pokonali miejscowy Unibax 40:38, zaś w całym dwumeczu 88:80, tym samym zapewniając sobie końcowy triumf w walce o złoto.
Tegoroczne rozgrywki ligowe zakończyły się chyba najpóźniej w całej historii polskiej ligi żużlowej. Wpływ na to miał przede wszystkim fatalnie przygotowany terminarz spotkań, który "zapewnił" najlepszym drużynom sezonu bardzo długa przerwę po półfinałach. Kiedy do głosu doszła kapryśna październikowa pogoda, to okazało się, że mecze finałowe rozegrano po prawie sześciu tygodniach przerwy.

Tor na Motoarenie był nieco inny niż zwykle, i jak się okazało lepiej z nim spasowali się zawodnicy gości. Mecz rozpoczął się zgodnie z planem przy sprzyjających warunkach atmosferycznych. Miejscowy owal trudno jednak było nazwać atutem gospodarzy bowiem opady deszczu i duża wilgotność sprawiły, że zdecydowanie bardziej pasował on ekipie pod wodzą trenera Piotra Żyto. Potwierdzeniem owych słów była już pierwsza gonitwa dnia kiedy to para Dudek - Zengota przywiozła w stosunku 4:2 parę toruńskich "Aniołów". Tym samym zwycięzca biegu - Patryk Dudek potwierdził, iż jego pierwszy, rewelacyjny występ na Motoarenie w maju, nie był dziełem przypadku. Wyczyn młodszych kolegów skopiowali w drugim wyścigu Iversen z Dobruckim, których zdołał rozdzielić jedynie Wiesław Jaguś, gdyż po upadku na wyjściu z pierwszego wirażu z powtórki został wykluczony Robert Kościecha. Zwycięstwo Ryana Sullivana w trzeciej gonitwie dało remis gospodarzom. W czwartym biegu mieliśmy pierwsze mijanki, Chris Holder z Darcy Wardem minęli Grzegorza Walaska i Patryka Dudka, dzięki czemu gospodarze wygrali ten bieg 4:2 i zmniejszyli prowadzenie gości do dwóch punktów.
Torunianie mieli szansę na odrobienie strat w piątej gonitwie dnia, bowiem za spowodowanie upadku Adriana Miedzińskiego z powtórki został wykluczony Niels Iversen. Osamotniony Dobrucki popisał się jednak fantastycznym wyjściem spod taśmy i dowiózł remis dla Falubazu. Bieg szósty to piękna, podwójna wygrana gości, którzy powiększyli tym samym prowadzenie do sześciu oczek. Ciekawą walkę na dystansie obejrzeli kibice w biegu ósmym. Ze startu lepiej wyszła para Falubazu Iversen - Dobrucki, jednak na dystansie niesamowicie szybki Holder zdołał wyprzedzić "zielonogórskiego Duńczyka", a Darcy Ward, Rafała Dobruckiego i tym samym torunianie zwyciężyli w tym biegu 4:2. Duet Falubazu odpowiedział jednak natychmiastowo już w kolejnym wyścigu kiedy to para PePe - Lindgren nie dała szans Jagusiowi i Kościesze. Po dziewięciu biegach przewaga jeźdźców z myszką Miki na plastronie wzrosła do ośmiu punktów i to zielonogórzanie byli coraz bliżej złotego medalu.
Wyścig numer dziesięć to jednak riposta "Aniołów", która tchnęła nadzieję w zawodników i komplet publiczności zgromadzony na stadionie im. Mariana Rosego. Sullivan wespół z Adrianem Miedzińskim pokonali podwójnie Walaska i Grzegorza Zengotę (bieg był powtarzany, za pierwszym podejściem upadli na pierwszym łuku "Zengi" i "Miedziak"). Po tej gonitwie na tablicy widniał wynik 32:28 dla żużlowców z Winnego Grodu.
Kolejne dwa biegi to remisy i o wszystkim miały zadecydować biegi nominowane. Zielonogórzanom brakowało zaledwie trzech oczek do końcowego triumfu i świetowania zdobycia po 18-u latach tytułu Drużynowego Mistrza Polski. Z biegu na bieg pogarszała się jednak pogoda na toruńskiem Motoarenie i już przed dwoma ostatnimi biegami nawierzchnia miejscowego owalu była bardzo niebezpieczna. Przekonał się o tym w czternastym biegu Wiesław Jaguś, który w ferworze walki upadł na tor. Sędzia Andrzej Terlecki podjął dość kontrowersyjną decyzję o wykluczeniu z powtórki zawodnika Falubazu, Rafała Dobruckiego w związku z czym w powtórce został już tylko Niels Iversen. W powtórce ze startu lepiej wyszła para gości, jednak Duńczyk z Falubazu uporał się na trasie z Jagusiem. Motocykla nie zdołał jednak utrzymać Adrian Miedziński, który upadając spowodował kraksę pozostałych zawodników i cała trójka leżała na torze. Z powtórki, której jednak nie było wykluczony byłby zawodnik Unibaxu co w tym momencie dawało już ostateczne zwycięstwo ekipie pod wodzą Piotra Żyto.

Falubaz Zielona Góra miał bardziej wyrównaną drużynę podczas tegorocznych spotkań finałowych. W obu meczach z dobrej strony pokazali sie Fredrik Lindgren oraz Piotr Protasiewicz. Punkty zdobywał też Dobrucki. Więcej można było spodziewać się po Walasku, ale i on przywoził cenne punkty. Dziś zawiódł trochę Grzegorz Zengota, ale z kolei wczoraj był bohaterem meczu. Odwrotnie Niels Kristian Iversen - wczoraj klapa ale za to dziś chyba najlepszy mecz wyjazdowy w jego wykonaniu. Swój cenny wkład w złoto ma także młodziutki Patryk Dudek.
W zespole Unibaksu najlepiej spisali się Australiczycy. Zarówno Chris Holder, jak i Ryan Sullivan wczoraj i dziś byli skuteczni. Nieźle spisał się też junior Darcy Ward. Słabiej wypadli krajowi zawodnicy, chociaż dziś skuteczniejszy i waleczny był Wiesław Jaguś. Niestety zawiódł po raz kolejny w tym sezonie Robert Kościecha. Więcej można było oczekiwać też po Adrianie Miedzińśkim. Podsumowując, ciekawy tegoroczny sezon zakończył się szczęśliwie dla zielonogórzan. Torunianie też nie powinni być szczególnie zasmuceni, bowiem po raz trzeci z rzędu zdobyli medal DMP.
Miejmy nadzieję, że tegoroczne finały dadzą nauczkę włodarzom polskiego żużla, którzy układają terminarz rozgrywek ligowych...

Falubaz Zielona Góra zwyciężając w niedzielę w Toruniu 40:38 zapewnił sobie tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Bezpośrednio po meczu doszło jednak do bardzo przykrego zdarzenia. W rolach głównych wystąpili Darcy Ward i Chris Holder. Po meczu, kiedy kibice Falubazu świętowali sukces, na tor wyszli zawodnicy Unibaksu, by podziękować swoim kibicom za doping w sezonie 2009. Wtedy z trybun w stronę torunian poleciał szalik drużyny z Zielonej Góry. Jak gdyby nigdy nic dwaj Australijczycy zdeptali leżący na torze szalik rywala. Zachowanie zawodników toruńskiego zespołu wywołało oburzenie wśród fanów Falubazu. Kibiców z Zielonej Góry przeprasza prezes Unibaksu. - Przepraszam za zachowanie naszych zawodników, górę wzięły emocje. Z drugiej strony mamy nagranie, na którym widać jak kibice Falubazu palą na trybunach nasz szalik. Jeśli chodzi o karę od Ekstraligi to proponuję, żeby zajęła się tym, ile razy nie można było rozegrać meczu w Zielonej Górze - powiedział Wojciech Stępniewski.
Obaj Australijczycy prawdopodobnie zostaną ukarani przez Speedway Ekstraligę. - Moim zdaniem to naganne zachowanie, ale poczekam jeszcze z konkretnymi wnioskami na wyjaśnienia samych zawodników. Na pewno nie zostawimy sprawy, bo dbanie o wizerunek dyscypliny i poszanowanie barw rywala są nie mniej ważne jak same wyniki na torze. Co grozi zawodnikom? Obejrzę to dokładnie - i potem będzie decyzja. Ale myślę, że będą to kary finansowe. Zawieszenia raczej nie - sezon się skończył - poinformował Ryszard Głód, komisarz Speedway Ekstraligi.

Po zawodach powiedzieli:
Wojciech Stępniewski
- prezes Unibaxu - Przed sezonem mało kto przypuszczał, że pojedziemy w finale, dlatego uważam, że srebrny medal to duży sukces. W ostatnich dniach padał deszcz w Toruniu i tor trochę był inny niż zazwyczaj, a to zawsze jest pewnym problemem dla miejscowych zawodników. W naszej ekipie zawiodły słabe starty, chociaż końcówka zawodów była w naszym wykonaniu o wiele lepsza niż początek meczu. Oczywiście, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zdołaliśmy pokonać w dwumeczu Częstochowę i złote medale były na wyciągnięcie reki. Gratuluję serdecznie Zielonej Górze, ponieważ byli od nas po prostu lepsi. Na pewno wszyscy nasi kibice żałują tego, że nie obroniliśmy tytułu najlepszej drużyny w Polsce, jednak mam również nadzieję, że wszyscy docenią to, jaką wykonaliśmy pracę przez cały sezon. Bardzo sprawnie zdołaliśmy przenieść się na najnowocześniejszy stadion żużlowy na świecie, a dzisiaj oprawa kibiców obu drużyn była naprawdę godna finału. Cieszę się, że finał odbył się bez żadnych ekscesów, ponieważ w ostatnim czasie wszyscy bardzo się denerwowaliśmy. W finale zawsze spotykają się dwie najlepsze ekipy. Ktoś musi wygrać i ktoś musi być tym przegranym. Nam się w tym roku nie udało powtórzyć ubiegłorocznego sukcesu, ale chciałbym przypomnieć, że to jest nasz trzeci z rzędu finał, więc wykonaliśmy dobrą pracę.
Co do incydentu z udziałem Holdera i Warda to rozmawiałem z z nimi po finałowym pojedynku w Toruniu. Obaj żałują tego, co zrobili. Są młodzi, niedoświadczeni i byli bardzo zawiedzeni tym, że nie udało nam się obronić tytułu mistrza Polski. Emocje odegrały wtedy główną rolę. Chcemy wzmocnić skład, ale obecnie ważnych kontraktów z naszym klubem nie mają Ryan Sullivan, Wiesław Jaguś oraz Robert Kościecha. Mogę zdradzić, że w najbliższym czasie podpiszemy nowe umowy z tą pierwszą dwójką zawodników. Na razie jest za wcześnie, aby mówić o jakichkolwiek nowych nazwiskach w Unibaksie.

Jan Ząbik - trener Unibaxu - Przede wszystkim gratuluję całemu zespołowi z Zielonej Góry, zacięcie walczyli o wejście do czwórki, a następnie o ten złoty medal. Dziś w naszym składzie jechało praktycznie trzech zawodników, w drużynie gości cała szóstka punktowała na równym poziomie i uważam, że to było przyczyną naszej klęski. Ciężko powiedzieć, czego zabrakło naszym zawodnikom. Na pewno brakowało dwóch dobrze punktujących zawodników. Oczywiście przegrywaliśmy starty, przez co trudno było wygrywać biegi, ponieważ na dystansie ciężko się walczyło. Przez trzy dni padało w Toruniu i ten tor bardzo nasiąkł wodą. Staraliśmy się dobrze przygotować nawierzchnię, ale nasi zawodnicy mieli spore problemy. Wczoraj na torze Falubazu stawiliśmy spory opór, liczyliśmy, że uda nam się odrobić stratę i odnieść zwycięstwo, jednak to jest sport i niestety ponieśliśmy klęskę. Postaramy się wypaść lepiej w przyszłym roku. Na pewno w składzie zajdą pewne zmiany. Wszystko zależy od tego, jakimi budżetem będzie dysponował nasz klub, ale na razie za wcześnie, aby mówić o konkretach

Wiesław Jaguś - Unibax - Nie tak miało być, broniliśmy złota, ale nie udało się, gratuluję Falubazowi byli lepsi w tym finale i należało im się zwycięstwo. Mimo, że nie obroniliśmy tytułu to srebrny medal również powinien cieszyć, choć mało kto będzie o tym niedługo pamiętał. Przed sezonem mało kto na nas stawiał. Jednak apetyt rósł w miarę jedzenia. Wygraliśmy sezon zasadniczy, do finału awansowaliśmy w dobrym stylu i bardzo chcieliśmy obronić tytuł. Nie udało się i dlatego też podobnie jak reszta kolegów jestem zawiedziony. Dużo nam nie brakowało. Rywale byli lepsi i zasłużenie zdobyli tytuł. W finałach widać było naszą przerwę w startach, ja sam półtora miesiąca nie ścigałem się, poza tym ręka nie pozwala mi na skuteczną jazdę, nadal odczuwam skutki kontuzji. Nie chcę się tłumaczyć, ale ból w nadgarstku bardzo mi dokuczał. Im tor był trudniejszy, tym gorzej się czułem. Na pewno miało to jakiś wpływ na mój dorobek. W Toruniu dwa razy leżałem na torze i solidnie się potłukłem. Teraz idę do szpitala na zabieg. Będę miał wyjęte blachy z ręki i czeka mnie rehabilitacja. Przed nami długa zima, więc powinienem do wiosny być w pełni sił
Zielonogórzanie nie zawiedli w decydujących momentach. My zaliczyliśmy kilka wpadek i to zaważyło na końcowym wyniku. Każdy z zawodników Falubazu w Toruniu był mocnym punktem swojego zespołu. To wystarczyło aby nas pokonać i zdobyć złoto. Rywale mieli lepsze starty a tor był taki, że ciężko było wyprzedzać na dystansie. \Zarówno Falubaz jak i my nie mogliśmy przygotować nawierzchni tak jak przed wcześniejszymi meczami. W Toruniu często padało i trzeba było zdjąć trochę błotka, by móc w ogóle jeździć. Jednak brakowało walki na dystansie. Było to właśnie spowodowane opadami deszczu. W Zielonej Górze było podobnie. Jednak nie można powiedzieć, że warunki atmosferyczne wypaczyły losy rywalizacji. Podkreślam, rywale byli lepsi i zasłużyli na tytuł. Gratuluję im mistrzostwa
Kontrakt w Toruniu dobiega mi końca, odbędę rozmowy z prezesem, ale na 99,9% zostanę w zespole Unibaxu, który silną drużyną. Jednak jeśli chcemy odzyskać tytuł to małe roszady w składzie są potrzebne. To zależy już od działaczy i sponsorów, bo na pozyskanie dobrego zawodnika potrzebne są dodatkowe pieniądze. Ja nie wiem, kogo należy sprowadzić do Torunia. Nie mam swojego ulubionego zawodnika. Ale gdyby był to bardzo dobry żużlowiec, to i mi jeździłoby się łatwiej. Zdobywanie punktów rozłożyłoby się na większą ilość zawodników. Lepiej się ściga z rywalami wiedząc, że w składzie są sami znakomici żużlowcy

Ryan Sullivan - Unibax - Ten tor nie był taki, jak zwykle, ale nie ma dla nas wymówek. Byliśmy gorszym zespołem i to nie ulega wątpliwości. Szkoda, bo w trakcie sezonu wydawało się, że zasługiwaliśmy na tytuł. W meczach finałowych nie potrafiliśmy jednak tego udowodnić.

Darcy Ward - Unibax - To było trudne spotkanie. Trochę zaskoczyły nas warunki na torze. O wygranej decydował wyłącznie start, a na dystansie ciężko było nam cokolwiek zrobić. Mój wynik na pewno mnie nie satysfakcjonuje, ale starałem się jak najlepiej pomóc naszej drużynie wywalczyć złoty medal. Niestety, nie udało się. Nasi rywale byli od nas lepsi. Po pierwszym meczu w Zielonej Górze byliśmy jeszcze w dobrych nastrojach. Sześciopunktowa strata wydawała nam się łatwa do odrobienia. Jednak warunki pogodowe w Toruniu nie były najlepsze i dlatego przegraliśmy ten mecz. Generalnie jestem zadowolony z tego sezonu. To mój pierwszy rok w polskiej lidze i wydaje mi się, że srebrny medal to dobry początek. Udało mi się także zdobyć tytuł najlepszego juniora na świecie, z czego jestem dumny. Mam nadzieję, że będę dobrze się rozwijał i w przyszłym sezonie przywiozę dla Torunia wiele punktów.

Chris Holder - Unibax - jestem bardzo zawiedziony wynikiem tego finału. W Zielonej Górze dobrze wykonaliśmy naszą pracę, cały zespół pojechał niezłe zawody. Oczywiście przegraliśmy, ale sześć punktów straty, to nie było nic strasznego. Niestety, u siebie nie byliśmy tak skuteczni jak zwykle. Szkoda, ponieważ przez cały sezon ciężko pracowaliśmy, byliśmy najlepsi po rundzie zasadniczej, a w finale przegraliśmy u siebie.

Mirosław Kowalik - były zawodnik Apatora Toruń - Wierzyłem, że jeżeli uda nam się w Zielonej Górze zrobić 40 punktów, to o wynik spotkania rewanżowego możemy być spokojni. Udało się nawet zrobić więcej punktów, jednak w Toruniu było już o wiele gorzej. No ale jeżeli zawodnicy gospodarzy do 10 biegu nie wygrywają żadnego startu, to nie można liczyć na dobry wynik zespołu na dość trudnym torze, który po opadach deszczu nie nadawał się do walki na całej szerokości. Dlatego po przegranym starcie trudno było cokolwiek zdziałać. W niedzielę liczył się start, a my nie wygrywaliśmy startów i to jest główna przyczyna porażki. Myślę również, że może zawodnicy Unibaxu troszeczkę zlekceważyli rywala.
Zawiodła cała drużyna. Każdy z zawodników mógł zdobyć więcej punktów. Ta uwaga dotyczy zwłaszcza Adriana Miedzińskiego i Wiesława Jagusia. Chyba tylko Ryan Sullivan zdobył tyle punktów ile powinien. Ja bym tutaj doszukiwał się przyczyny w zbyt długiej przerwie w rozgrywkach. Falubaz lepiej potrafił ten okres wykorzystać
Po raz kolejny w spotkaniach finałowych okazało się, że łatwiej jest bronić zdobytą w pierwszym spotkaniu przewagę, niż odrabiać straty. Regulamin jest jaki jest. Pierwszy mecz był ustalony w Zielonej Górze i przecież Unibax uzyskał bardzo przyzwoity wynik. Presja była wywierana na obie drużyny. Nie podchodziłbym do tego, że lepiej jest jechać pierwszy mecz u siebie.

Grzegorz Zengota - Falubaz - Bardzo się cieszę bo jest to mój największy sukces w karierze. W tamtym roku zdobyliśmy brąz radość była ogromna, w tym roku jest złoto i jest to dla nas jeszcze większa satysfakcja. Mimo, że mi dziś nie wyszło, to do końcowego wyniku zespołu miałem swój duży wkład. Dziękuję kibicom za doping, stworzyli nam po raz kolejny niesamowitą atmosferę.  Z upływem czasu doszedłem do wniosku, że wszystkie zawirowania wokół pierwszego meczu w Zielonej Górze wpłynęły na nas mobilizująco. Spotkanie na naszym torze nie poszło po naszej myśli, wydawało się, że może zabraknąć tych punktów do zdobycia złota, ale okazało się, że przewaga wystarczyła.

Piotr Protasiewicz - Falubaz - Pogoda dzisiaj pokrzyżowała nam nieco plany, ten tor był zupełnie inny niż ostatnio. Cieszę się z faktu, że ponownie pojawiłem się w Toruniu, gdyż mam miłe wspomnienia z tych dwóch lat tutaj spędzonych. Gratuluję torunianon za postawę w finale. Moja kariera zatoczyła koło i dobrze, że wróciłem do miejsca, w którym się wychowałem. To jest bowiem mój szósty lub siódmy medal DMP. Wszystkie medale zdobyte dotychczas były dla mnie ważne i były wielkim wydarzeniem. Ten zloty medal był obarczony lekkim cierpieniem, bo przez cały rok mimo, iż jechałem i czuję się świetnie, bo był to jeden z najlepszych sezonów w mojej karierze, było kilka takich momentów kiedy były kontuzje. W finale stoczyliśmy prawdziwy bój z Unibaksem. Gratuluję miejscowej drużynie za świetną postawę. Mam nadzieję, że za rok również spotkamy się w finale. To moje marzenie. Pragnę podziękować kibicom oby drużyn za wspaniały doping. Największe podziękowania należą się kibicom obu ekip za wspaniały doping a medal dedykujemy naszym, wspaniałym kibicom. Kibice zasłużyli na ten medal już dawno, a my po prostu popracowaliśmy ciężko, aby im go dać. Do kwietnia 2010 jesteśmy najlepszą drużyną w Polsce. Tak naprawdę należymy do jednej z najlepszych drużyn w Europie, bo liga polska jest najmocniejsza na świecie. A to o czymś świadczy. Kibice nigdy nas nie zawodzili. Gdybyśmy policzyli frekwencję kibiców przyjezdnych na meczach wyjazdowych drużyn, bezapelacyjnie nasi zdobyliby złoto od razu. Także oni zdobywali ten tytuł co roku, natomiast teraz by mogliśmy to przypieczętować.

Patryk Dudek - Falubaz - Zawody rozpoczęły się dla mnie idealnie. Wygrałem bieg juniorski. Nie rozumiem tylko tego, dlaczego sędzia podejmował takie, a nie inne decyzje. Dobrze, że zawody w czasie zostały przerwane, bo robiło się już niebezpiecznie na torze. Gdy przyjechaliśmy na stadion, podobno padało mocno przez ostatnie dwa dni. Zrobił się bardziej przyczepny start i trasa też była tak lekko pod kołem. Wychodząc na ten tor powiedziałem sobie, że powinniśmy to wygrać, bo jest podobnie jak w Zielonej Górze i udało się. Tata już wczoraj mówił, że to wygramy i wygraliśmy. Medal to trochę podobnie jak w Indywidualnych Mistrzostwach Polski Juniorów, coś pięknego. Wszystko udało się i oby tak dalej. Wygrana smakuje, zwłaszcza, że została wywalczona na torze gości. Toruń nie przegrał do tego dnia u siebie żadnych zawodów. Wygraliśmy, pokonaliśmy gospodarzy w ostatnich zawodach. Generalnie ten sezon był dla mnie bardzo udany. Cieszę się z jego zakończenia oraz z tego, że nie odnosiłem kontuzji. Naprawdę jestem szczęśliwy, że udało nam się pokonać Toruń i zdobyć złoto.

Piotr Żyto - trener Falubazu - Sześć punktów przewagi, które mieliśmy po sobotnim spotkaniu wydawały się dla niektórych dobrą zaliczką, ale my przyjechaliśmy do Torunia powiększyć tę przewagę, a nie jej bronić. Najlepszą obroną jest atak. Cieszę się bardzo, że te zawody od samego początku układały się po naszej myśli. MotoArena została po raz pierwszy zdobyta, więc mamy dodatkowy powód do dumy. Ten mecz wypadł na 5 +, a nawet na 6. Wszystko ułożyło się fantastycznie, tor nam pasował. Od początku objęliśmy prowadzenie i jechaliśmy ciągle do przodu. Robiliśmy po prostu swoje. Toruń się troszkę pogubił i zaczęli zębatkami przerzucać, nie umieli się dopasować. Moi zawodnicy wygrywali przede wszystkim starty, troszkę punktów na trasie co prawda jeszcze pogubili, ale to już jest nieważne w tej chwili. Nieco zaskoczył nas tor, który był twardy, był mocno namoczony i odmoczony także dla nas to było dobre, tak jak nasza plastelina, którą mieliśmy na swoim torze. Zaczęło to nam sprzyjać i dzięki temu odjechaliśmy bardzo dobre spotkanie. Dzisiaj duży wkład w zwycięstwo miał Iversen, który po rannym pobycie w szpitalu, gdzie przeszedł kroplówkę, ponieważ miał zatrucie, mimo wszystko dał radę i dzielnie wałczył do końca. Chyba będziemy musieli już teraz przed każdym meczem podłączać mu kroplówkę, żeby tak fajnie nam jeździł jak dziś.
W końcówce deszcz przeszkadzał jednej i drugiej drużynie. Widzieliśmy, że nawet jak Miedziński prowadził wyścig i w pewnym momencie upadł, przecież to nie jego wina, bo nie chciał, by do tego doszło. Sędzia go wykluczył, po czym zdecydował się zakończyć to spotkanie, gdyż tor był już niebezpieczny. Mamy mistrzostwo Polski i to jest najważniejsze.
Jak smakuje złoto? - Strasznie twarde jest, nie da się pogryźć. Cóż tu mówić, cieszymy się niezmiernie. To najszczęśliwszy moment w karierze trenerskiej. Miałem jeszcze taki jeden moment w Drużynowym Pucharze Świata, kiedy zostaliśmy mistrzami w 2007 roku. Byłem wówczas w sztabie trenerskim i to też naprawdę było wspaniale. Teraz jednak pracuję już sam na swój wynik i bardzo się z tego cieszę

Piotr Protasiewicz - Falubaz - Bardzo się cieszę, że dane mi było pojechać w finale właśnie tutaj, na torze w Toruniu. Spędziłem w tym mieście bardzo dobre sezony, kariera zatoczyła duże koło i ponownie znalazłem się w Zielonej Górze, klubie w którym się wychowałem. Wywalczyliśmy złoty medal, ale sukces ten obarczony jest sporym cierpieniem. W trakcie sezonu było wiele kontuzji, koniec sezonu był już blisko, na szczęście dojechaliśmy do finału i stoczyliśmy zwycięski bój. Pogoda trochę nie dopisała, ale szczęśliwie zakończyliśmy mecz jak i sezon. Bardzo się cieszę i liczę, że za rok również spotkamy się w wielkim finale rozgrywek.

Patryk Dudek - Falubaz - Jest to dla mnie znakomite uczucie, w moim pierwszym pełnym sezonie udało mi się wywalczyć złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Cały rok był idealny, obyło się bez kontuzji i bardzo cieszę się, że udało nam się wygrać ten finał.

Rafał Dobrucki - Falubaz - Jesteśmy przeszczęśliwi. Po wielu perturbacjach i męczarniach jest happy end. Udało nam się wygrać także i drugi mecz finałowy i to jest wspaniałe. Wczoraj sugerowaliśmy się może innym ustawieniami wcześniejszymi z treningu, później tor był jednak trochę inny. Wczoraj fakt faktem mieliśmy trochę problemów na własnym torze, choć tak jak wspominałem jechaliśmy tak jakby na wyjeździe. Taka jest przypadłość zawodników ,że czasem nie wiadomo jak ustawić to wszystko, żeby było dobrze, zwłaszcza w momencie kiedy tor się zmienia. Mieliśmy tak wczoraj, dziś już było inaczej. Mniej więcej wiedzieliśmy, jak wygląda tor na MotoArenie i tak się przygotowaliśmy. Generalnie było trochę przyczepnej, niż nam się wydawało. Ale to nie przeszkadzało. Nawet na chwilę nie oddaliśmy prowadzenia, co znaczy, że było dobrze- skwitował popularny „Rafi”.
Sędzia wykluczając mnie z czternastego biegu miał swoją rację, ja miałem swoją, bo myślę, że na spokojnie można to obejrzeć i każdy sobie odpowie na to pytanie kto był winny. Z mojego punktu widzenia, to że zamknąłem gaz było prawdą, tego się nie wypieram. Było to spowodowane tym, że Adrian Miedziński wjechał na mój tor i chciał mnie blokować. Ja nie mogłem wjechać mu na plecy prawda?
Teraz idziemy spalić marynarkę prezesa, bo taka jest tradycja od wielu lat. 18 lat tego nie było w Zielonej Górze, więc zapomnieliście. Spotykamy się jutro w Zielonej Górze w amfiteatrze. Cieszymy się bardzo, myślę, że nam się ten tytuł należał i teraz po prostu musimy go zjeść- zakończył z uśmiechem na twarzy Rafał Dobrucki .

Niels Kristian Iversen - Falubaz - zanim rozpoczął walkę na torze musiał walczyć z bólem.
Według najnowszych doniesień duńskich mediów zawodnik dziś nie czuł się najlepiej. Iversen żali się na to, że przed meczem czuł się na tyle źle, iż musiał pojechać do szpitala. Głównym tego powodem były skurcze żołądka. - Nie czułem się zbyt dobrze. Dziś rano czułem, że jestem chory, było mi zimno, miałem skurcze żołądka. Skontaktowałem się z lekarzem klubowym, ponieważ to co czułem to było piekło. Następnie pojechałem do szpitala, gdzie przyjąłem potrzebne mi leki i to pomogło mi wystartować w składzie szczęśliwych zwycięzców.

Fredrik Lindgren - Falubaz - mimo iż krótki doskonale daje obraz jego emocji. Nic dziwnego, gdyż jest to jego pierwszy tak duży sukces na polskich torach. o wspaniałe uczucie! Zielona Góra jest teraz szalonym miastem. W Polsce startuję tu przez całą karierę i byłem z tą drużyną w roku 2006, kiedy awansowaliśmy do Ekstraligi, a teraz jesteśmy mistrzami.

Andrzej Huszcza - były zawodnik Falubazu - Wygraliśmy finał, mamy złoto. Jest to wielki sukces. Wiedziałem, że tak ważne mecze finałowe nie powtórzą tego wyniku z rundy zasadniczej, gdzie wygraliśmy z Unibaxem Toruń 44 punktami. Zapowiadało się, iż będą to zacięte mecze, które zakończą się wygraną niewielką. I tak właśnie było. Pierwszy mecz finałowy na swoim torze wygraliśmy przewagą 6 punktową. Jedni mówili, że to dużo, inni, że za mało. Cieszyliśmy się mimo wszystko z tego, że zaszliśmy tak daleko. Człowiek próbował sobie tłumaczyć, że srebro już mamy zdobyte. Jednak w takich momentach, kiedy wiedzieliśmy, że mamy w zasięgu złoto, nie poddaliśmy się. W dodatku tu wygraliśmy drugi mecz dwoma punktami, gdzie jeszcze żadna drużyna nie wygrała na MotoArenie.
Zawodnicy spasowali się z torem, wszystko nam dziś pasowało. To był po prostu nasz dzień. Idą lata tłuste dla Ziemi Lubuskiej i niech tak będzie przez kilka ładnych lat, bo dawno tego nie było, a uważam, że wszyscy sobie zapracowaliśmy na ten sukces. Gdy stanąłem na podium przypominały się te lata, gdy zdobywaliśmy mistrzowskie tytuły. Mistrzami są jednak zawodnicy, którzy jechali cały sezon i dzięki którym możemy się cieszyć z medalu. Gratulacje dla nich.

Krzysztof Cegielski - były zawodnik, komentator TVP Sport - Jakiekolwiek rozwiązanie w tym finale nie byłoby dla mnie niespodzianką. Trzeba jednak przyznać, że Falubaz wykazał się w obu spotkaniach lepszą dyspozycją. Spotkania były rozgrywane na torach innych, niż te, na których dotychczas startowały oba zespoły. Niewiele brakowało, aby w Zielonej Górze wygrał Unibax. Jednak zielonogórzanie się pozbierali i szybciej wyciągnęli wnioski. W Toruniu sytuacja była podobna. Zawodnicy Unibaxu nie byli jednak w stanie znaleźć recepty na Falubaz. Tor był na starcie przyczepny, czyli taki, jaki zazwyczaj w Zielonej Górze i chyba to tak naprawdę było kluczem do zwycięstwa Falubazu. Unibax nie zwykł w tym roku tak słabo jeździć na własnym torze. Na tym torze lepiej spisywał się Falubaz, a to właśnie charakteryzuje mistrza i to właśnie pokazali zielonogórzanie.
Myślę, że decydującą rolę mogła odegrać zbyt długa przerwa, jaka miała miejsce przed spotkaniami finałowymi. Faktycznie trzeba przyznać, że torunianie znacznie lepiej spisywali się w rundzie zasadniczej, a trzeba przecież przyznać, że start mieli utrudniony w tym sensie, że startowali na nowym, nieznanym torze. Szybko jednak się spasowali i zwyciężyli w rundzie zasadniczej. Jak popatrzymy na skład Unibaxu, to wydawało się, że nie ma w nim słabych punktów, bo przecież bardzo szybko okazało się, że pozycja juniora obstawiona przez Darcy Warda, to jedno z największych odkryć tego sezonu. W finale wszystko rozpoczęło się od początku i tutaj decyduje dwumecz, a Falubaz właśnie w tych spotkaniach pokazał maksimum swoich umiejętności. Dodatkowo każdy z zawodników Falubazu prezentował się w tym sezonie lepiej niż rok temu. Dodatkowo do ekipy wkomponował się Patryk Dudek. Ten finał nie był dla mnie przypadkowy.
Decyzja o wykluczeniu Rafała Dobruckiego na pewno była kontrowersyjna. Ale czy słuszna? To była decyzja, która wynikała z czynników na torze. Najpierw Miedziński zamknął gaz i zjechał do wewnętrznej części toru. To nie był błąd. Za nim pojechał Dobrucki, aby uniknąć wjechania na tylne koło Dobruckiego. A z kolei Wiesiek Jaguś musiał się jakoś ratować i jemu wyszło najgorzej, bo nie zdołał minąć koła Rafała Dobruckiego. Ja bym nie podjął się wskazania tutaj winnego. Jest to jedna z wielu sytuacji, która pokazuje, że niestety zapis o konieczności wykluczenia jakiegoś zawodnika w momencie, gdy upadek nie jest na pierwszym łuku jest błędny. Od dawna to powtarzam, jednak opór materii w tym zakresie jest bardzo silny. Być może trzeba oczekiwać na decyzję sędziego wbrew regulaminowi, bo przecież takie się zdarzają prawda? Do takiej doszło między innymi w Zielonej Górze, gdzie sędzia dopuścił do próby toru. I bardzo dobrze, bo uniknęliśmy skandalu podobnego do tego w Ostrowie. Tam też zawodnicy mogli wyjechać na tor i stwierdzić, czy nadaje się do jazdy

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt