2009-09-06 Runda play - off 17
Cogrnor Włókniarz Częstochowa - KS Toruń Unibax
    
W oczekiwaniu na mecz w Włókniarzem, kibice zadawali sobie pytanie czy w składzie "Aniołów" pojawi się Wiesław Jaguś. "Mały Wojownik" z powodu kontuzji nie mógł wziąć udziału w meczach I rundy play-off z Polonią Bydgoszcz i pod znakiem zapytania stał również jego udział w meczu z Włókniarzem. "Jagoda" doznał kontuzji podczas spotkania szwedzkiej Elitserien pomiędzy Vargarną a Piraterną. Mecz został rozegrany 4 sierpnia. Od tego momentu lider Unibaxu nie pojawił się na torze. Ostatecznie Jaguś w meczu wystąpił i znacząco przyczynił się do korzystnego dla Unibaxu wyniku 46:44, który w roli faworyta w dwumeczowej rywalizacji stawiał "Anioły".
Samo spotkanie stało na wysokim poziomie, było wiele walki i mijanek. Częstochowianie sprawiali jednak wrażenie zagubionych. Wydawać się mogło, że to torunianie są gospodarzami niedzielnej potyczki. Zawodnicy Włókniarza nie mówili wprost o niesprzyjającym dla nich torze, jednak było widać, że twarda nawierzchnia im nie służy. Zupełnie innego zdania byli żużlowcy Unibaxu, którzy wygrywali start i świetnie rozgrywali pierwszy łuk. To wystarczyło do zdobycia 44 punktów. Z miejsca stali się oni zdecydowanym faworytem do awansu.

W biegu inauguracyjnym, najlepiej ze startu wyszła juniorska para gospodarzy, którą rozdzielił później Ward. Jednak Australijczyk na trzecim okrążeniu został zablokowany przez Taia Woffindena, co wykorzystał Borys Miturski. Wychowanek Włókniarza Częstochowa rozpędził się do maksimum i wyszedł na prowadzenie, zatem Lwy rozpoczęły od mocnego uderzenia. Bardzo pechowo rozpoczął zawody Michał Szczepaniak, któremu w pierwszym biegu rozsypał się najlepszy silnik. Jednak partner Polaka, Nicki Pedersen pokazał "kawał" dobrego speedway'a licznie zgromadzonym częstochowskim kibicom. W biegu trzecim spod taśmy wystrzeliły na 4:2 "Anioły", biało-zieloni w mgnieniu oka ruszyli w pościg. Najpierw Tomasz Gapiński, poradził sobie z Robertem Kościechą, a w tym samym momencie Lee Richardson wyprzedził Ryana Sullivana. Australijczyk, który przez kilka lat zdobywał niegdyś punkty dla CKM-u, wziął udany odwet i na jednym z ostatnich łuków objechał Anglika. Po wyścigu obaj zawodnicy zjeżdżając do parkingu sczepili się motorami. Z relacji świadków zdarzenia wynikało, że między żużlowcami doszło do ostrej wymiany zdań. Na tym jednak się nie skończyło. Sullivan podszedł do Anglika i uderzył go łokciem w twarz. Całą sprawę tak komentował menadżer Unibaxu, Jacek Gajewski. - Ja całego zajścia nie widziałem, bo akurat wykonywałem telefon do sędziego. Z tego co wiem, to między zawodnikami doszło do jakiegoś starcia, ale myślę, że nie ma czego komentować. Oni mają jeszcze zatargi ze Szwecji, atmosfera między nimi jest gorąca. Uważam, że sprawa jest zakończona i nie ma czego wyjaśniać. W podobnym tonie wypowiedział się mechanik Lee Richardsona, Dariusz Łapa. - Obaj przy wjeździe do parkingu zderzyli się motorami. Poza tym, mają ze sobą pewne rachunki do wyrównania z ligi szwedzkiej i wyszło, jak wyszło. Myślę, że nie ma co komentować dłużej tej sytuacji. Ryan Sullivan odmówił komentarza w całej sprawie.
Całe zajście pozytywnie wpłynęło na "Anioły", i team z grodu Kopernika zaczął odrabiać straty i najpierw w biegu czwartym Ward przyjechał przed Woffindenem, a "Miedziak" ograł Hancocka i przewaga gospodarzy zmalała do dwóch punktów. Jednak w kolejny biegu "Anioły" zadały kolejny cios, bowiem po świetnym wyjściu spod taśmy pary Unibaxu - Holder, Jaguś, Unibax dowiózł podwójne zwycięstwo do mety co oznaczało, że "Anioły" wyszły po raz pierwszy na prowadzenie. Szósty wyścig zakończył się zwycięstwem Ryana Sullivana, a nie sprostali mu Hancock, Kościecha i Woffinden. W kolejnych biegach Włókniarz walczył z przeciwnikami nie o biegowe zwycięstwa, ale o remisy. Wszystko wyrównało się dopiero w biegu dziewiątym, kiedy zwyciężył niezawodny w drużynie "Lwów" Pedersen, a na trzecim miejscu przyjechał Szczepaniak, który do końca, dzielnie się bronił przed atakami Kościechy. W biegu dziesiątym Gapiński próbował "ukraść" start, ale sam się ukarał i na starcie stracił wszelkie szanse na jakąkolwiek zdobycz punktową. Partner "Gapy" - Lee Richardson do końca próbował gonić Miedzińskiego, ale bezskutecznie. Zatem to goście, ponownie wyszli na prowadzenie.
Riposta gości była natychmiastowa. Para Hancock – Pedersen nie dała, choćby najmniejszych szans parze Kangurów: Sullivan – Holder. W dwunastym biegu, Ward z Jagusiem wyszli najlepiej ze startu, cały stadion w Częstochowie zamarł, ale zarówno Gapiński, jak i Woffinden minęli młodego Australijczyka. Zatem nadal do zespół gospodarzy utrzymywał małą, dwupunktową przewagę. W ostatnim biegu serii zasadniczej pewnie wygrał Miedziński, a ponownie wśród gospodarzy zawiódł Szczepaniak, który przyjechał daleko za Kościechą. Zatem wynik miał się rozstrzygnąć w dwóch, ostatnich biegach nominowanych. Stało się jasne, że jeśli Włókniarz chce jechać z przewagą punktową do Torunia dającą nadzieje na korzystny wynik, musi wygrać najlepiej oba ostatnie wyścigi. Rzeczywistość jednak brutalnie zweryfikowała zamierzenia Lwów. Torunianie postawili wszystko na jedną kartę i do czternastego wyścigu wytypowali doświadczonych Wiesława Jagusia i Ryana Sullivana. Para ta wygrywając 4:2 zapewniła komfort psychiczny startującym w ostatnim biegu Adrianowi Miedzińskiemu i Chrisowi Holderowi bowiem na tablicy wyników pojawił się rezultat 43:41 dla przyjezdnych. Jednak w ostatniej odsłonie dnia podwójnie zwyciężyła niezawodna w niedzielę para Nicki Pedersen i Greg Hancock i tym samym Włókniarz zwyciężył w całym meczu, ale tylko dwoma punktami.

W Częstochowie na pewno pozostał żal i niedosyt, ponieważ dwupunktowa zaliczka, to praktycznie żadna zaliczka, zaś kibice w Toruniu nie mogli narzekać, bowiem ich drużyna była w bardzo komfortowej sytuacji przed rewanżem na toruńskiej MotoArenie, gdzie jeszcze żaden zespół gości nie wygrał.

Po zawodach powiedzieli:
Wojciech Stępniewski
- prezes Unibaxu - Działacze Włókniarza Częstochowa wystosowali pismo w sprawie zajść, jakie miały miejsce podczas pierwszego spotkania półfinałowego Speedway Ekstraligi pomiędzy Włókniarzem a Unibaxem. Proponuję działaczom częstochowskim z panem Świącikiem na czele, bo jest bardzo aktywny w tym temacie, aby zajęli się szukaniem sponsorów. Nadchodzi data procesu licencyjnego i nie chcielibyśmy, aby tak wspaniały ośrodek żużlowy jak Częstochowa zniknął z mapy Polski. Dziwią mnie zachowanie częstochowskich działaczy oraz ich tłumaczenia. Nie wiem jak można pięścią uderzyć zawodnika w twarz, skoro ten ma kask na głowie. Nie wiem również co działacze częstochowscy mają na myśli mówiąc o bezstronnych świadkach. Kto to jest? Mechanicy częstochowskich zawodników? Dziwne to wszystko. Pomiędzy zawodnikami bez wątpienia doszło do szamotaniny. Lee nie stał jednak i nie czekał na to, co zrobi Ryan. Doszło między nimi do przepychanki, ale Lee był również czynnym uczestnikiem tych zajść. Kto był agresorem? Nie wiem. Wygląda to trochę brzydko, że przed rewanżem wykonuje się takie ruchy.

Jan Ząbik - trener Unibaxu - Na pewno trening w Lesznie nam pomógł, bo nasz tor w Toruniu jest krótszy i węższy. Pojeździliśmy w Lesznie, dopasowaliśmy się do toru, sprawdziliśmy silniki i to dużo nam dało. Tor był tutaj podobny i właściwie zmienialiśmy tylko ząb w górę bądź ząb w dół, zależnie od tego, jak wyjechała i polała polewaczka. Z pewnością było to bardzo dobre spotkanie dla kibiców. My też jesteśmy usatysfakcjonowani, że ten wynik jest taki, a nie inny. Wiadomo, mogło być lepiej, ale nie ma co narzekać. Mówi się, że wygrywa zawody ten, który popełni mniej błędów. I tak było właśnie w tym meczu, ale za tydzień jedziemy rewanż u nas. Cieszy mnie postawa Wiesia (Jagusia - przyp.), bo widać, że wraca do formy.

Jacek Gajewski - menedżer Unibaxu - Nie można powiedzieć, że jesteśmy w komfortowej sytuacji. Przegraliśmy spotkanie, co prawda tylko dwoma punktami, ale jednak je przegraliśmy. Włókniarz jest faworytem bukmacherów do mistrzostwa, teraz to się zmieniło. Ale prawda jest taka, że przed tym meczem byliśmy u bukmacherów trzeci czy nawet czwarci w kolejce po mistrzostwo. Jak się okazało, różnice między tymi zespołami są niewielkie. Nie myślimy jeszcze o finale. Myślimy o najbliższym meczu, czyli o tym z Włókniarzem. Musimy jechać zmobilizowani i skoncentrowani i zwyciężyć. Jeśli chodzi o Wieśka Jagusia, to na pewno brakuje mu jeszcze objeżdżenia. Ale wynik, jaki zrobił, nas zadowala.

Adrian Miedziński - Unibax - Na pewno bardzo ciężkie spotkanie, cały czas trzeba było szukać ścieżek i przez cztery okrążenia się oglądać we wszystkie strony. Uważam, że wynik dla nas jest korzystny, rezultat na styku i będziemy chcieli się zmobilizować i na własnym torze zwyciężyć. Tor był dość twardy, ale był podobny do tego, kiedy jechaliśmy tu w rundzie zasadniczej. Po każdej takiej wpadce jak w Lesznie czy Zielonej Górze wyciąga się wnioski i jedzie się lepiej. W play-offach nie ma takiej opcji, żeby wynik nas uśpił, więc jeśli ktoś się o to martwi, to niepotrzebnie. Każdy jedzie zmobilizowany i chce wygrać. Cieszymy się, że Wiesław Jaguś pojechał dobre zawody, na pewno jest to dla niego ważne.

Robert Kościecha - Unibax - To już są play-offy i każdy walczy o jak najlepszy wynik. Każdy punkt jest ważny. Każdy jest zdeterminowany, by zanotować jak najlepszy wynik i udało się. Myślę, że w perspektywie meczu przyszłotygodniowego u nas cieszymy się z tego wyniku. Co prawda, jest to przegrana, ale nikła. Cieszymy się z powrotu Wiesława Jagusia. Na pewno zrobił "swoje" i oby taki wynik powtórzył za tydzień. Piętnaście biegów jeszcze przed nami i trzeba je wygrać, przynajmniej dwoma punktami, bo byliśmy wyżej w tabeli po rundzie zasadniczej i to nam wystarczy. Myślę, że będzie dobrze. Tor dla nas nie stanowił problemu. Myślę, że wszystko może się jeszcze zdarzyć. W rundzie zasadniczej tutaj przegraliśmy, ale trzeba szybko wyciągać wnioski. Na dowód tego, że play-offy rządzą się swoimi prawami, można podać przykład Gorzowa, który w rundzie zasadniczej w Zielonej Górze "dostał" do 27, a w PO walczył, jak równy z równym. Teraz mecze są o wszystko i każdy spina się na 120 procent. Trening w Leszno  na pewno sporo nam pomógł. Jest to duża pomoc w jeździe na innym, niż naszym technicznym torze.

Darcy Ward - Unibax - Było trudno. Tor był niezwykle różnorodny i co chwilę się zmieniał. Przegraliśmy jedynie dwoma punktami i mam nadzieję, że w rewanżu zwyciężymy więcej. Sądzę, że w rewanżu nasze szansę wyglądają bardzo dobrze. Oczywiście, nie możemy zapominać, że rywale zwyciężyli w Lesznie, ale uważam, że jesteśmy w stanie ich pokonać.

Wiesław Jaguś - Unibax - Faworytów do awansu jest dwóch Częstochowa, albo Toruń. Ciężko jest mi powiedzieć, jak będzie w rewanżu. Myślę, że zrobiliśmy tutaj na wyjeździe dobry wynik. Fakt, że przegraliśmy dwoma punktami, to niby nie dużo. Mamy za tydzień rewanż u siebie i jeśli wszyscy pojadą na swoim poziomie, to jesteśmy w stanie awansować do finału. Na pewno nie jest mi łatwo po kontuzji, nawet powiem, że jest mi ciężko. Staram się jednak, jak mogę. Ta jazda jeszcze nie zadowala mnie do końca, jeżdżę trochę pasywnie. Odczuwam wciąż skutki tej kontuzji, ale myślę, że z meczu na mecz powinno być coraz lepiej. Oby nie było gorzej, niż w tym meczu.

Chris Holder - Unibax - Myślę, że te zawody były niezwykle udane dla nas. Przegrana dwoma punktami, to prawie, jak remis i myślę, że tą stratę możemy zniwelować w zaledwie jednym wyścigu. Porażka dwoma punktami jest niezwykle dobrym wynikiem dla nas, lepszym niż się tego spodziewaliśmy. Wiedzieliśmy, że będzie tutaj niezwykle trudno, a porażka zaledwie dwoma punktami jest na prawdę świetną sprawą. Myślę, że za tydzień na własnym torze wygraną większą różnicą, niż dwa punkty. Moje pierwsze trzy wyścigi były niezwykle udane. Z kolei dwa ostatnie były już gorsze w moim wykonaniu. Był to dobry dzień, ale mogło być zdecydowanie lepiej, zwłaszcza w dwóch ostatnich wyścigach.

Oświadczenie Ryana Sullivana - Unibax - zawodnik został oskarżony o atak na Lee Richardsona podczas meczu Włókniarz Częstochowa
Wydaje mi się, że incydent został przedstawiony inaczej niż miało to miejsce w rzeczywistości. Klub z Częstochowy mówi o rzeczach, które w ogóle nie miały miejsca. Zjeżdżałem do parkingu i wtedy zostałem od tyłu staranowany przez Lee, który znajdował się na motocyklu. Było to bolesne dla nas obojga, później obaj się troszeczkę przepychaliśmy i zjechaliśmy do swoich boksów. Całe zajście trwało zaledwie kilka sekund, więc większość ludzi w ogóle go nie widziała. Niektórzy ludzie zrobili jednak wielką aferę, wysłuchując opinii tylko jednej ze stron. Przez 6 lat broniłem barw częstochowskiego klubu i wiążę z tym czasem wiele wspaniałych wspomnień. Fani Włókniarza zawsze ciepło mnie przyjmują i dlatego jest mi niesamowicie przykro, że niektórzy ludzie próbują to zrujnować. Niemniej jednak, ten incydent spowodował tylko, że przed niedzielnym rewanżem będę jeszcze bardziej skoncentrowany i zdeterminowany.

Marian Maślanka - prezes Włókniarza - Ja się cieszę, że wygraliśmy to spotkanie. Jechaliśmy z mistrzem Polski i to zwycięstwo ma swój wyraz. Jechało nam się ciężko, nie szło nam najlepiej, ale dzielnie wspierali nas kibice, za co im serdecznie dziękuję, bo licznie przybyli. Ważne jest, że wygraliśmy, oczywiście zaliczka jest skromna i teraz musimy się bardzo zmobilizować, pokazać wszystko to, co mamy najlepsze w drużynie, aby wybronić tę skromną przewagę.

Grzegorz Dzikowski - trener Włókniarza - Zwycięstwo jest. Za tydzień mamy drugie spotkanie gościnnie w Toruniu. Uważam też, że będzie on tak emocjonujący, jak spotkanie w Częstochowie, i wynik rozstrzygnie się w ostatnim biegu. Na pewno nie popełnimy już błędu, kiedy w Toruniu przegraliśmy cztery biegi z rzędu po 5:1. Musimy do Torunia jechać bardziej skoncentrowani. Co do toru - przypomnijmy sobie zeszły rok. Włókniarz na ciężkim, zbronowanym torze nie radził sobie dobrze. W tym momencie mogę powiedzieć, że ten tor nie wyszedł nam tak, jak powinien, ale w mojej drużynie są zawodnicy doświadczeni, którzy jeżdżą w różnego rodzaju imprezach. Zawiodła druga linia, nie wiem gdzie tkwił problem, ale będziemy musieli o tym porozmawiać i sobie pewne sprawy wyjaśnić. Spotkały się dwie drużyny, które powinny się spotkać w finale. Remis z Lesznem skomplikował nam sytuację, bowiem mogliśmy jechać z teoretycznie słabszym przeciwnikiem i tu też można doszukiwać się błędów.

Borys Miturski - Włókniarz - Mój występ był dobry, wygrałem w końcu ten bieg juniorski i to cieszy. Ward mnie co prawda wyprzedził na jednym okrążeniu, ale zawziąłem się i też go później minąłem. Szkoda, że nie dostałem więcej szansy bo myślę, że bym dobrze pojechał. Jeśli chodzi o wynik drużyny no to troszkę mało tych punktów uzbieraliśmy, wiadomo, że trudno się jedzie w Toruniu, ale będziemy walczyć. Żużel jest sportem nieprzewidywalnym i wszystko się może zdarzyć.

Nicki Pedersen - Włókniarz - Ja pojechałem dobrze, zdobyłem komplet punktów i jestem z tego powodu zadowolony. Na pewno byłoby miło, gdybyśmy zdobyli jeszcze parę punktów i wygrali wyżej. Jechaliśmy z mistrzem Polski, Toruń jest naprawdę mocną drużyną. Oczywiście za tydzień jedziemy do Torunia po zwycięstwo, po każdy punkt. Będziemy walczyć i nie poddamy się, ważne jest też, że mamy w drużynie fajną atmosferę. To będzie ważne. Jest koniec sezonu i trzeba dać z siebie wszystko.

Tomasz Gapiński - Włókniarz - Nie potrafię powiedzieć na gorąco, co się stało z moimi silnikami. Niestety zawiodłem. Wyślemy silniki do "majstra" i zobaczymy co tam się podziało. W pierwszym biegu było dobrze, a w dwóch następnych nie wiem co się stało. Nie potrafię tego wytłumaczyć tak na gorąco. Później przesiadłem się na drugi motocykl, który nie był najlepszy. Cóż, takie jest życie, taki jest żużel. Przygotujemy się solidnie na rewanż i oby zakończył się on szczęśliwie dla nas. Sullivan mnie wyprzedził ponieważ popełniłem błąd w tym ostatnim wirażu. Po prostu pojechałem za wąsko i wykorzystał to Sullivan, który napędził się przy bandzie i mnie wyprzedził. Nie chciałem mu już dojeżdżać do płotu, bo byłoby to nie fair wcisnąć kogoś w bandę. Był szybszy, pojechał do przodu i zdobył jeden punkt. Tor był równy dla wszystkich. Po prostu mamy ostatnio większe problemy w Częstochowie niż na wyjazdach, także musimy na pewno wyciągnąć wnioski z tego na kolejny mecz u nas, bo powinniśmy z łatwością wygrywać wszystko, a nie tak jak w ostatnich dwóch meczach, czyli z Lesznem i Toruniem, kiedy się po prostu męczyliśmy. Zobaczymy jak to będzie. Pojedziemy do Torunia i możemy wygrać. Widać, że na wyjazdach jeździmy lepiej niż w Częstochowie, dlatego jesteśmy optymistami .

Tai Woffinden - Włókniarz - Ogólnie mówiąc to było dobrze, ale wygrać było bardzo, bardzo trudno. Tor nie był taki jak byśmy do końca chcieli. Było twardo i nie wszyscy radzili sobie. Uważam, że mamy szansę, by wygrać w Toruniu, jesteśmy silną drużyną i możemy wygrać z każdym. Na pewno będzie to trudne spotkanie ale jestem dobrej myśli. Motoarena to bardzo piękny stadion, z torem do walki.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt