2008-09-07 Runda 17 play - off
ZKŻ Kronopol Zielona Góra - KS Toruń Unibax
   
ZKŻ Kronopol jako pierwszy pokonał Unibax Toruń 48:42. Tym samym torunianie ponieśli pierwszą w sezonie porażkę na wyjeździe.
Zielonogórzanie do pojedynku przystąpili mocno osłabieni, bowiem w meczu nie wystartował Rafał Dobrucki oraz Niels Kristian Iversen. Dlatego mało kto przed spotkaniem spodziewał się, iż zielonogórzanie będą w stanie rozstrzygnąć mecz ten na własną korzyść. Brak Rafała Dobruckiego oraz Nielsa Kristiana Iversena spowodował, iż do składu wskoczyli juniorzy. 

Mimo osłabienia ŻKŻ-tu drużyny stworzyły niezwykle wyrównane widowisko, a tylko dwa razy zanotowano wynik 5:1. W pierwszych trzech biegach padły remisy. Tor w tej fazie zawodów sprawiał spore problemy zawodnikom, w efekcie czego upadki zanotowali Ricky Kling i Damian Celmer w pierwszym wirażu pierwszego biegu oraz Adrian Miedziński w trzecim wyścigu. Po upadkach zawodników drużyny dzieliły się solidarnie punktami i dopiero w czwartej odsłonie dnia ZKŻ po raz pierwszy objął prowadzenie, kiedy para Grzegorz Walasek - Ricky Kling pokonała 4:2 Wiesława Jagusia i Chrisa Holdera. Szwed na pierwszym okrążeniu wyprzedził Australijczyka i dowiózł do mety cenne jedno "oczko". Bieg piąty to atomowe wyjście spod taśmy Fredrika Lindgrena, druga lokata przypadła Hansowi Andersenowi, trzecia Piotrowi Protasiewiczowi, natomiast do mety nie dojechał Robert Kościecha. I tak na tablicy wyników widniał sensacyjny rezultat – 17:13 dla miejscowych.
Kolejne trzy wyścigi to ponownie remisy, a o kolejności na mecie decydował start i rozegranie pierwszego łuku. W tym elemencie żużlowego rzemiosła brylowali Walasek i F. Lindgren. Dopiero w biegu dziewiątym goście odnieśli pierwsze drużynowe zwycięstwo. Najlepiej spod taśmy wyszedł Adrian Miedziński i mimo ataków Piotra Protasiewicza „Miedziak” zdołał zwyciężyć. Jednak w kolejnym biegu gospodarze fenomenalnie rozegrali pierwszy wiraż i zwyciężyli podwójnie. Po dziesięciu gonitwach zielonogórzanie prowadzili aż 33:27.
Goście już w następnej gonitwie zniwelowali straty do czterech punktów,  ale w pierwszej odsłonie biegu numer jedenaście na wejściu w pierwszy łuk upadek zanotowali Ryan Sullivan i Grzegorz Walasek. Sędzia powtórzył wyścig w pełnym składzie, a obaj zawodnicy byli zdolni do dalszej jazdy. Walasek na konferencji prasowej przyznał, że więcej winy w tym wypadku leżało po jego stronie, bo po prostu nie mógł inaczej pojechać. W powtórce 4:2 wygrali goście. Zanosiło się jednak na 3:3, gdyż trzeci przez trzy okrążenia jechał Zengota, ale ostatecznie wyprzedził go Robert Kościecha.
Gonitwa dwunasta to idealne wyjście spod taśmy gości, jednak na pierwszym wirażu podniosło motocykl Hansa Andersena, błąd ten wykorzystał Piotr Protasiewicz , który pewnie dowiózł prowadzenie do mety. Ostatni bieg fazy zasadniczej to początkowe prowadzenie 5:1 pary Jaguś - Miedziński. "Miedziaka" zaciekle atakował do samego końca Fredrik Lindgren. Szwed dopiął swego na wyjściu z ostatniego łuku i wyprzedził torunianina i tym samym przed biegami nominowanymi zielonogórzanie prowadzili 40:38.

Pierwszy z biegów nominowanych wygrał Piotr Protasiewicz. Świetnie wystartował też jego partner - Grzegorz Zengota, ale stracił na dystansie drugą lokatę na rzecz najpierw Miedzińskiego, a potem Jagusia. Stało się zatem jasne, że o wszystkim zadecyduje ostatnia gonitwa. Rywalizowali w niej Andersen, Walasek, F. Lindgren i Sullivan. Najlepiej ze startu wyszedł Duńczyk, ale na trasie całkowicie się pogubił i najpierw wyprzedził go Walasek, a po chwili Lindgren. 5:1 sprawiło, że zielonogórzanie wygrali 48:42.

Pojedynek pomiędzy ZKŻ a Unibaxem  uwodnił, iż na tym etapie rozgrywek nie można lekceważyć żadnej drużyny. ZKŻ mimo osłabienia ponownie okazał się lepszy od faworyzowanego rywala. Torunianie - murowany faworyt do walki o złoto DMP do Zielonej Góry przyjechał tylko i wyłącznie po wygraną. Jak się jednak okazało niezwykle wyrównana jak dotąd piątka seniorów plus Chris Holder, to było za mało na… trzech jeźdźców żółto - biało - zielonych. Trzech bowiem to właśnie trio: Walasek - Lindgren - Protasiewicz zapewniło wczoraj wygraną. Ta polsko - szwedzka mieszanka łącznie przywiozła 44 punkty! Ważne oczka dorzucił także Ricky Kling i dzięki temu to właśnie jeźdźcy z myszką Miki na plastronie mogli cieszyć się z jakże upragnionej wygranej.
Patrząc na dorobek punktowy torunian mimo przegranej można zauważyć, iż cała ekipa Unibaxu pojechała bardzo równo. Jednak wyrównany skład to było jednak za mało na niesamowicie jeżdżące trio z grodu Bachusa. Torunianom szczególnie zabrakło lidera, który pociągnąłby wynik. Nie radził sobie na zielonogórskim owalu, Robert Kościucha, który jednak podkreślał po zawodach, iż to nie wina trudnego toru, który wg niego bardzo dobrze przygotowany, a jego słabszej dyspozycji.

Po zawodach powiedzieli:
Wojciech Stępniewski - prezes Unibaxu - ZKŻ w tym samym składzie wygrał już wcześniej z Unią Leszno. To jest sport i tu się wszystko może wydarzyć. Nie było u nas lidera mimo tego, że każdy coś robił. Słaby występ Roberta Kościechy po raz wtóry na tym torze. Sześć punktów to jednak nie szesnaście do odrabiania. Nie ma co płakać, trzeba jechać u siebie i tyle. Nie ma dla nas problemu jeśli na rewanż wrócą Dobrucki i Iversen. Na ZZ-tce ZKŻ zdobył osiem punktów, a Rafała na pewno stać na więcej. Jest teraz kontuzjowany, a po kontuzjach różnie się jedzie. Tor mimo wszystko był trochę nieregulaminowy. Wystarczy zobaczyć jakie były upadki, jak dobrzy zawodnicy typu Miedziński, Zengota nie potrafili się złożyć w łuku. No to chyba jest coś nie tak.

Jacek Gajewski - menedżer Unibaxu - Myślę, że zwycięstwo gospodarzy to nie jest sensacja. Na tym poziomie rozgrywek spotykają się już najlepsze drużyny. Przede wszystkim gratulacje dla drużyny z Zielonej Góry. Trzech zawodników zdobyło 44 punkty i oni zapracowali na to zwycięstwo. Przegraliśmy pierwszy w tym sezonie mecz na wyjeździe, ale mam nadzieję, że jesteśmy w stanie odrobić te sześć punktów, okazać się lepsi w dwumeczu i być w finale.

Chris Holder - Unibax - Nie jestem zadowolony z mojego występu. Tor był dość trudny i nie da się ukryć, że także nieco niebezpieczny. Był jednak taki sam dla obu zespołów, więc nie ma co na niego zwalać. Po rewanżu w Toruniu powinno być w porządku. Spodziewałem się tutaj ciężkiego spotkania. Mimo że miejscowi jechali bez dwójki swoich zawodników, to pozostała im bardzo mocna trójka.

Adrian Miedziński - Unibax - Było to trudne spotkanie. Chciałbym pogratulować zespołowi z Zielonej Góry - był lepszy od nas. Mnie z rytmu wybił początek spotkania, pogubiłem się ze sprzętem. Momentami nie wiedziałem jak jechać, żeby było lepiej. Próbowałem walczyć. Mam nadzieję, że w drugim meczu nie popełnię takich błędów.

Robert Kościecha - Unibax - Gdy się przegrywa, chyba nikt nie jest zadowolony. Nie przegraliśmy jednak 20 czy 30 punktami i jest szansa wygrać dwumecz. Mam nadzieję, że w rewanżu będzie wszystko OK. Sześć punktów - jest to bardzo dużo i trzeba powalczyć, żeby je odrobić. Myślę, że nie jest to mój spadek formy, porównując wynik z piątkowym w finale MPPK. Nieraz tak bywa, że są słabsze dni, nie jesteśmy przecież maszynami i nikt nie robi ciągle punktów pod komplety. Są słabsze dni i lepsze - to wszystko. Tor był na pewno ciężki, ale tak go przygotowali gospodarze i trzeba było jechać. Nic innego nie można było zrobić, sędzia dopuścił do zawodów, więc jechaliśmy. Zanotowałem jeden uślizg, uciekło mi koło, ale nic mi się nie stało.
No cóż. Przegraliśmy mecz z trzema zawodnikami. Bo trzeba przyznać, że w ekipie z Zielonej Góry punktowało tylko trzech żużlowców. Ja ze swojego wyniku nie jestem zadowolony, tor w Zielonej Górze nigdy nie należał do moich ulubionych. Chociaz wiem, że tylko tym nie można się tłumaczyć. Sprawa awansu nie jest jeszcze rozstrzygnięta. Na torze w Toruniu damy z siebie wszystko. - powiedział Robert.

Wiesław Jaguś - Unibax - Przegraliśmy pierwszy mecz na wyjeździe, ale nie ma sensacji. Pojedziemy teraz u siebie i jest to do odrobienia. Zrobimy wszystko, aby wygrać. Tor był bardzo ciężki, ale równy dla wszystkich. Trzeba było jechać na takim torze jaki był, Zielona Góra okazała się lepsza i mogę jej tylko pogratulować.

Aleksander Janas - trener ZKŻ-u - Byliśmy przygotowani na to, żeby powalczyć z Toruniem. Ostatnie mecze nam dobrze wychodziły i przygotowywaliśmy się do tego tak samo. Czy wziąłbym ten wynik w ciemno? Oczywiście, że tak. Każdą wygraną z Toruniem bierze się w ciemno na własnym torze w momencie, gdy toruński zespół jest w tak dobrej formie. Wiadomo, że zespół toruński wygrał wszystkie mecze na wyjazdach. Dziękuje zawodnikom, tym bardziej jak powiedział menadżer z Torunia, że na zwycięstwo zapracowała nasza trójka. Brakuje nam tego jednego zawodnika. Nie mówię tutaj o Rafale, bo wiadomo, że Rafał wróci. Ale czy wróci Iversen? Tutaj jest znak zapytania, a jego będzie na pewno brakowało, gdyby rzeczywiście nie wykurował się.

Grzegorz Walasek - ZKŻ - Menadżer Jacek Gajewski mówił, że ten tor będzie się rwał i przyznam, że miał rację. Nie spodziewałem się tego. Ostatnio ten tor trochę inaczej wyglądał. Tym razem się troszeczkę porwał i te pierwsze biegi były ciężkie, moim zdaniem nie był to żużel. Z biegu na bieg tor się poprawiał i musimy iść w tym kierunku, żeby tor się tak na samym początku nie rwał. Podczas upadku nie było winy Ryana, bardziej chyba była moja wina. Ustawiłem się trochę źle na starcie i powiem szczerze, że nie miałem możliwości inaczej pojechać i zahaczyłem Ryana. Na szczęście ani jemu, ani mi nic się nie stało, tak więc wszystko dobrze się skończyło.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt