2008-08-31 Runda 16 play - off
KS Toruń Unibax - Stal Caelum Gorzów
   
Po raz czwarty spotkali się w sezonie 2008 drużyny z Torunia oraz Gorzowa by walczyć o ligowe punkty. Po raz czwarty również górą byli zawodnicy Unibaxu, którzy pokonali rywali jeszcze wyżej niż w sezonie zasadniczym. Tym samym "Anioły" wysunęły się na prowadzenie jeśli chodzi o bilans obu ekip.

W pierwszym spotkaniu obu ekip w pierwszym meczu ćwierćfinałowym padł wynik 47:43 dla torunian. Niemalże pewnym było zatem to, iż to właśnie zawodnicy Unibaxu będą nadawać to niedzielnej rywalizacji. Jak się jednak okazało, rzeczywistość potwierdziła te słowa w brutalny sposób. W dwumeczu torunianie zwyciężyli aż 113:68! Dwójka Aniołów zakończyła zawody z kompletem punktów. Był to Wiesław Jaguś (15) i Robert Kościecha (13+2). W zespole gości najlepiej zaprezentował się Rune Holta - zdobywca 8 oczek.
Torunianie nie mieli tego dnia słabych punktów. Po słabszych meczach na własnym obiekcie, zawodnicy z grodu Kopernika nareszcie odczarowali swój tor i odnieśli na nim pewne zwycięstwo. Z pewnością jest to dobry prognostyk przed półfinałami, w których Unibax znalazł się po ćwierćfinałowym zwycięstwie.

Już od pierwszego startu było bardzo ciekawie. Na pierwszym łuku upadli wspomniany Jonasson oraz Damian Celmer. Jako, że sędzia nie potrafił wskazać winnego tego zajścia, cała czwórka stawiła się pod taśmą powtórzonego biegu. W nim wygrał Chris Holder za którego to plecami dojechali do mety Adrian Szewczykowski oraz gorzowski Szwed. Dość niespodziewany przebieg miała gonitwa numer dwa. Najlepiej ze startu wyszedł Robert Kościecha, który już na pierwszych metrach objął prowadzenie. Za jego plecami pojawił się Hans Andersen, który wygrał walkę na łokcie w pierwszym łuku z Tomaszem Gollobem. Pomimo zaciekłych ataków najlepszego polskiego jeźdźca Duńczyk dojechał do mety na drugim miejscu. Pierwsze podwójne zwycięstwo torunian w tym spotkaniu zapoczątkowało kolejne. Rewelacyjny start Ryana Sullivana, za którym szybko znaleźli się Peter Karlsson i Matej Ferjan. Goście z remisu cieszyli się jednak niecałe okrążenie, ponieważ bardzo dobrym atakiem popisał się wracający po kontuzji Adrian Miedziński, który wyprzedził dwóch straniero beniaminka ligi i przesunął się tym samym z czwartej, na drugą pozycję. Trzecie z rzędu zwycięstwo w stosunku 5:1 torunianie zanotowali w kolejnym biegu. Daleko przed rywalami dojechał do mety Wiesław Jaguś, za którym toczyła się świetna walka pomiędzy Adrianem Szewczykowskim, a Chrisem Holderem. Ostatecznie lepszy okazał się Holder, który wyprzedził zawodnika Stali o pół motocykla świetnym atakiem pod bandą. Piąty wyścig okazał się najbardziej dramatycznym tego dnia. Po wyjściu ze startu bardzo ciasno zrobiło się w pierwszym łuku i na tor upadli Tomasz Gollob wraz z Adrianem Miedzińskim. Na domiar złego w leżącego na torze Golloba z impetem wjechał jadący z tyłu Thomas Jonasson, po czym sam uderzył w dmuchaną bandę. Junior Caelum Stali nie miał jednak szans minąć kolegi z drużyny. Lider gości został zabrany przez karetkę do parkingu. Okazało się, że najbardziej ucierpiała jego lewa ręka, ta w którą nieszczęśliwie uderzył Jonasson. Sędzia z biegu nie wykluczył nikogo, jednak Gollob nie był zdolny w tym wyścigu do dalszej jazdy. Osamotniony Jonasson, który jechał jako rezerwa taktyczna za Łukasza Cyrana zdołał jednak przedzielić duet gości Sullivan - Miedziński.
Gonitwa szósta to niespotykany atak Mateja Ferjana na pierwsze miejsce. Słoweniec wszedł odważnie między dwójkę torunian, by chwilę później spaść aż na czwarte miejsce. Serię drugą zakończyło zwycięstwo Roberta Kościechy, który dotarł do mety przed Rune Holtą, Andersenem oraz Szewczykowskim. Brawa po tej gonitwie zebrał Duńczyk, który mimo fatalnego startu walczył jak lew do ostatnich metrów by minimalnie ulec na mecie Norwegowi z polskim paszportem. Po ośmiu gonitwach Unibax prowadził z Caelum 31:11. Do biegu ósmego, nie wystartował Chris Holder. Kangurowi na samym starcie pękł łańcuch i nie mógł on nawiązać walki z rywalami. Co ciekawe, gdyby nie ten defekt, Australijczyk mógłby zakończyć te zawody z kompletem punktów, bowiem poza tym biegiem, był niepokonany! Kolejne zwycięstwo z olbrzymią przewagą zanotował Jaguś.

Gonitwę dziewiątą z dużą przewagą wygrał świetnie dysponowany tego dnia Kościecha. Za jego plecami ponownie świetną walkę stoczył Hans Andersen, jednak tym razem z Matejem Ferjanem. Jedyne indywidualne zwycięstwo w biegu, gorzowianie odnieśli w wyścigu dziesiątym. Rune Holta pokonał parę gospodarzy, Ryana Sullivana i Adriana Miedzińskiego. Po wygranej Holty, kierownictwo Stali natychmiast postanowiło o wprowadzeniu złotej rezerwy taktycznej. Niestety gorzowianin nie miał szans z niepokonaną dwójką Unibaxu - Wiesławem Jagusiem i Robertem Kościechą. Australijska para Aniołów - Ryan Sullivan i Chris Holder w kolejnym biegu pokonali w stosunku 5:1 parę Tomasz Gollob - Thomas H. Jonasson.
Kuriozalny przebieg miał z kolei wyścig nomen omen numer trzynaście. Od startu prowadził Matej Ferjan, jednak kolejny raz w tym spotkaniu popełnił fatalny błąd, co natychmiast wykorzystał Adrian Miedziński. Słoweniec wspólnie z Holtą starali się bronić przed bojowo jeżdżącym Hansem Andersenem. Duńczyk jednak nie dawał za wygraną i ostatecznie wyprzedził Ferjana, który tracił w tym meczu lepsze pozycje niemalże w każdym swoim biegu. Słoweniec po tym ataku znacznie zwolnił, co mogło oznaczać, że jego maszyna zdefektowała. Kiedy wydawało się, że wyścig zakończy się wynikiem 4:2 z silnika Holty zaczął wydobywać się ogień i dym. Defekt uniemożliwił mu dalszą jazdę i wyprzedził go Andersen, a trzeci daleko za rywalami minął linię mety... Matej Ferjan, który widząc defekt Holty ukończył wyścig, inkasując jeden punkt.

Obraz zawodów nie zmienił się również w biegach nominowanych. Wygrane Sullivana z Miedzińskim oraz Jagusia z Kościechą dobiły tylko gorzowian, którzy po raz drugi w tym roku nie zdołali wyjść w Toruniu z granicy 30 punktów. Unibax pokonał ostatecznie Caelum Stal Gorzów 66:25. W dwumeczu torunianie byli lepsi stosunkiem punktów 113:68. Dzięki tej wygranej torunianie zostali najlepszą drużyną ćwierćfinałów, dzięki czemu w półfinale mogli zmierzyć się z najsłabszą drużyną tej fazy rozgrywek.

Podsumowując spotkanie należy wyróżnić całą drużynę gospodarzy, wśród których brylował niepokonany Wiesław Jaguś, dysponujący atomowymi startami i bardzo szybkim sprzętem, skuteczny był Ryan Sullivan, dobrze pojechał Adrian Miedziński, a Chrisa Holdera pozbawił kompletu defekt motocykla. Hans Andersen nie wygrał indywidualnie żadnego biegu, jednak "przywoził" wraz z partnerami podwójne zwycięstwa. Wśród gości walkę z "Aniołami" starał się nawiązywać jedynie Rune Holta. Powodem tak dużej różnicy punktowej między zespołami był również słaby występ Tomasza Golloba. Do czołowego polskiego żużlowca nie można mieć jednak najmniejszych pretensji. Gdyby nie upadek jego zdobycz punktowa byłaby z pewnością dużo większa. Podczas spotkania, co nie odzwierciedla jednak wynik, nie brakowało walki i mijanek. Wysokie zwycięstwo zapewniło gospodarzom walkę w półfinale, z kolei dla gości - beniaminka Ekstraligi - był o ostatni mecz w obecnym sezonie.

Po zawodach powiedzieli
Wojciech Stępniewski - prezes Unibaxu - Są przynajmniej dwa plusy po tym spotkaniu: po pierwsze wysokie zwycięstwo, na co wszyscy liczyliśmy. Przede wszystkim także możemy mówić, że tor z powrotem jest naszym atutem było to widać w tych zawodach ewidentnie choćby w wygrywanych startach. Cała drużyna pojechała rewelacyjnie i na pewno powinniśmy być z tego wszyscy zadowoleni. Wierzę także w to, że rozstrzygnięcie zawodów we Wrocławiu odbędzie się przy zachowaniu zasad fair-play. Zatem czekamy na kolejnego przeciwnika.

Jednak jak życie pokazało to co niemalże niemożliwe stało się faktem. Osłabiony brakiem Jasona Crumpa Atlas Wrocław poległ u siebie Złomreksowi Włókniarz Częstochowa różnicą dwudziestu ośmiu punktów, co nie dawało zawodnikom spod Jasnej Góry pierwszego miejsca w ćwierćfinałach. Do pełni szczęścia zabrakło zaledwie dwóch oczek. Ten fakt może z kolei ucieszył torunian, którzy przed czternastym biegiem wrocławskich zawodów pożegnali się już z mianem najlepszego zespołu z ćwierćfinałów.
Oto jak skomentował wynik wrocławsko-częstochowskiej rywalizacji toruński prezes:
Ten mecz był co najmniej dziwny, trudno mi cokolwiek o nim powiedzieć. Cieszy mnie fakt, że wysiłek chłopaków we wczorajszym meczu nie poszedł na marne i że jako najlepsza drużyna w ćwierćfinałach spotkamy się z najlepszym wśród pokonanych. Niemniej mecz we Wrocławiu może dawać do myślenia. Dlaczego na przykład wcześniej nie korzystano z rezerw taktycznych? Nie ważne, teraz jedziemy do Zielonej Góry by walczyć o awans do finału rozgrywek

Jacek Gajewski - manager Unibaxu - Myślę, że najważniejsze jest zwrócenie uwagi na siebie, trzeba liczyć na naszą dobrą jazdę, a nie kalkulować. Po tym dwumeczu ze Stalą można stwierdzić, że drużyna wraca do odpowiedniej formy i, że ten kryzys z połowy sezonu mamy już za sobą. W tej chwili naprawdę jadą bardzo dobrze, co nie zmienia faktu, że do każdego przeciwnika podchodzimy z respektem. Myślę, że po tym dwumeczu to inni się nas obawiają. Najważniejsza jest wiara w swój zespół, który pokazał, że jest dobry i, że stać ich na zwycięstwo z każdym przeciwnikiem. Nic nie kalkulujemy musimy poczekać na wynik we Wrocławiu, a wtedy poznamy swojego kolejnego rywala.
Jednak z drugiej strony nie ma sensu ukrywać, że ZKŻ jest nieco słabszym przeciwnikiem od dwóch pozostałych, na których mogliśmy trafić. Większość chłopaków lubi jeździć w Zielonej Górze, ten tor nam wyjątkowo pasuje. ZKŻ to na pewno mocniejszy zespół niż w rundzie zasadniczej, ale liczymy, że rozstrzygniemy półfinał już na wyjeździe. Włókniarz już dawno nie przegrał w lidze, ale Unia to drużyna, która potrafi się nadzwyczajnie mobilizować. My chcieliśmy uniknąć takiego półfinału, bo doświadczenia z ubiegłego roku pokazują, że to źle wpływa na zespół. My wtedy mieliśmy ciężką rywalizację z Atlasem Wrocław. Po zwycięstwie zawodnicy już czuli się mistrzami Polski i zabrakło już dodatkowej mobilizacji na finał z Lesznem. Teraz z tym problemem będzie musiał poradzić sobie inny zespół.

Wiesław Jaguś - Unibax - Miałem w Toruniu pare wpadek, kilka meczy nie poszło po mojej myśli. Cieszę się bardzo, że w tym meczu u mnie wszystko zagrało. Przede wszystkim jednak jestem zadowolony z tego powodu, że to drużyna wygrała, awansowaliśmy do półfinału i to jest dla mnie w tej chwili najważniejsza informacja.

Chris Holder - Unibax - Wszystko bardzo nam pasowało, tor był świetnie przygotowany. Cała drużyna była naprawdę rewelacyjna i po zwycięstwie w Gorzowie, udało się także pokonać Stal. Na razie to wygląda bardzo dobrze i trzeba taką jazdę podtrzymać w następnym meczu.

Adrian Miedziński - Unibax - Powróciłem do składu po kontuzji, we wtorek zanotowałem dobry występ w Szwecji, pojechałem na nowym silniku i w ostatnich trzech biegach wszystko mi zagrało. Mam nadzieje, że jeśli się dostaniemy do finału i będziemy jechać w Częstochowie to wszystko podobnie się ułoży tak jak w tym spotkaniu.

Władysław Komarnicki - prezes Stali - Byłem przerażony i porażony tym co zobaczyłem. Upadek Tomka Golloba wyglądał makabrycznie i tylko osoby siedzące obok mnie widziały moje przerażenie. Natychmiast po upadku wysłałem do Tomka SMS z prośbą o kontakt, gdy będzie mógł rozmawiać. Byłem ogromnie zadowolony, kiedy oddzwonił i uspokajał mnie, że jest wszystko w porządku. Chciałbym podkreślić, że na szczęście konsekwencje upadku nie są tak groźne, jak groźnie wyglądał upadek. Mimo to Tomek może liczyć na opiekę jednego z najlepszych w Polsce fizykoterapeutów – doktora Jerzego Buczka; tego samego, który współpracował między innymi z reprezentacją Polski w piłce ręcznej. Doskonale pamiętam o tym, co powiedziałem podczas naszej poprzedniej rozmowy (po meczu w Gorzowie). Trudno mieć większe pretensje do zawodników za to spotkanie. Kiedy drużyna traci w trakcie spotkania swojego lidera, kiedy na spotkanie nie przyjeżdża Monberg, nie można oczekiwać cudu od pozostałych zawodników. Na pewno upadek Tomka tez miał wpływ na postawę pozostałych żużlowców. Stracili lidera i w pewnym sensie uszło z nich powietrze. Od momentu upadku Tomka nie myślałem już o wyniku i czy uda nam się dalej awansować, tylko martwiłem się o zdrowie Golloba. Oczywiście, że ogromnie żałuję, bo drużyna leszczyńska bardzo nam "leżała". Jednak to już jest historia i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Przed nami czas podsumowań i na pewno wyciągniemy odpowiednie wnioski. Nie zdradzę oczywiście, jakimi nazwiskami się interesujemy. Mogę jedynie jednoznacznie zadeklarować, że nie interesują mnie zawodnicy z I ligi. Ja już to przerabiałem. W pewien sposób spłaciliśmy dług wdzięczności w stosunku do zawodników, którzy pomogli nam w awansie. Jednak część z nich pokazała swoją jazdą, że ekstraliga to dla nich za wysokie progi. Co prawda nie mam wyrzutów sumienia, bo obiecałem kibicom, że spokojnie utrzymamy się w lidze i unikniemy baraży i to nastąpiło. Część zawodników nie spłaciła jednak swojego długu wobec mnie i dlatego im podziękuję. Ja wobec nich nie mam żadnych zobowiązań – ani moralnych ani finansowych

Stanisław Chomski - trener Stali - W pewnym momencie niektórzy uwierzyli, że ta drużyna jest tak dobra, że może coś zwojować. Życie jest jednak okrutne, druga połowa sezonu po meczu z Lesznem była o wiele gorsza w naszym wykonaniu. Trochę już w tym sporcie "siedzę" i wiem, że beniaminek ma pod górkę i uczy się niektórych rzeczy. Po 5 latach wróciłem z tą drużyną do elity i jest teraz trochę inaczej, przedtem pracowałem z innymi zawodnikami. Nie wszyscy zawodnicy byli w stanie udźwignąć ciężar jazdy na poziomie Ekstraligi.

Rune Holta - Stal - Zakwalifikowaliśmy się do play-off w pierwszym sezonie po powrocie do Ekstraligi. Wiadomo było, że będzie ciężko, bo nie należeliśmy do faworytów rozgrywek. Niestety nie udało nam się przejść do następnej fazy w play-offach i zrobić kolejnego kroku. Teraz trzeba z tego będzie wyciągnać wnioski na przyszłość.

Tomasz Gollob - Stal - Mam mocno stłuczoną rękę po upadku w piątym biegu. Na szczęście skończyło się tylko na stłuczeniu i poobijanym ciele, a nie na złamaniu, czy jakiejś większej kontuzji. Jechałem w trzech biegach, ale ból nie pozwalał na jazdę normalną. Drużyna z Torunia była świetnie dysponowana i gratuluje im zwycięstwa. To był dla mnie i dla mojej drużyny ostatni mecz w tym sezonie w polskiej lidze. We wtorek czeka mnie bardzo ważny mecz w szwedzkiej Elitserien i będę robił wszystko, aby moja ręka była w pełni wyleczona do tego pojedynku. Od tego spotkania zależeć będzie to, czy mój zespół - Vastervik będzie w czołowej szóstce sezonu po rundzie zasadniczej i wystartuje w fazie Play Off! Koncentruje się teraz na wtorkowym meczu z Piraterną i mam nadzieję, że ręka z dnia na dzień będzie mnie co raz mniej bolała.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt