2008-05-01 Runda zasadnicza 4
Złomrex Włókniarz Częstochowa - KS Toruń Unibax
   
Spotkanie "Lwów" z "Aniołami" dostarczyło wszystkim wielu wrażeń. Mecz, w którym od pierwszego biegu na prowadzenie wyszli gospodarze, po dramatycznej walce zakończył się ostatecznie porażką Włókniarza. Tłumaczyć można ją po części stratą już w drugim biegu dwójki zawodników Michała Szczepaniaka i Lee Richardsona, którzy z powodu upadku odnieśli obrażenia niepozwalające im wystartować do końca zawodów. Unibax do zwycięstwa poprowadził Wiesław Jaguś, zdobywca 12 punktów. Po 9 "oczek" dorzucili Hans Andersen i Ryan Sullivan. Prócz nich mocnym punktem zespołu z Torunia był junior Chris Holder, który wywalczył 8 punktów. Po stronie biało-zielonych dzielnie walczyła dwójka żużlowców. Nicki Pedersen zdobył prawie połowę punktów całej drużyny, bo aż 20, natomiast Tomasz Gapiński dołożył ich, aż 12.
Należy również dodać że Złomrex przystąpił do spotkania osłabiony brakiem Grega Hancocka. Amerykanin nagle zachorował (grypa żołądkowa) i nie przyleciał do Częstochowy. Trener Piotr Żyto nie zdecydował się na zastępstwo zawodnika, a miejsce Hancocka zajął w składzie Michał Szczepaniak.

Początek spotkania był niezwykle dramatyczny. W biegu juniorów w pierwszym łuku upadł Damian Celmer, ale torunianin widząc, że prowadzi jego klubowy partner Chris Holder szybko opuścił tor. Australijczyk nie dowiózł do mety 3 punktów bo na ostatnim okrążeniu zanotował defekt. Holder musiał biec z motocyklem po jedno oczko. Tuż za metą, zdenerwowany przebiegiem spraw, ostentacyjnie rzucił swoją maszynę i szybkim krokiem udał się do parku maszyn.
Częstochowianie długo nie cieszyli się z prowadzenia, bo drugi bieg na dobrą sprawę przesądził losy spotkania. Start do tego feralnego był niezwykle wyrównany. Wiesław Jaguś nieco odszedł od krawężnika, a Lee Rcihardson próbował założyć się na Adriana Miedzińskiego, który również nie zamierzał odpuścić. W efekcie wszyscy czterej zawodnicy z impetem upadli na tor. Pierwszy o własnych siłach podniósł się Wiesław Jaguś, chwilę później uczynił to jego klubowy kolega Adrian Miedziński. Częstochowian do parku maszyn odwiozły karetki. Michał Szczepaniak pojechał na badania do szpitala, gdzie okazało się, że doznał złamania obojczyka, co oznaczało kilkunastodniowy rozbrat z żużlem. Więcej szczęścia miał z kolei Anglik, który po upadku uskarżał się na bóle lewej ręki. Richardson zaraz po zakończeniu spotkania udał się do szpitala, skąd napłynęły pozytywne wieści, bowiem zawodnik był tylko mocno poobijany.

- Trudno mi w tej chwili mówić o przyczynach tego upadkumówił po zawodach Adrian Miedziński - W takich sytuacjach najczęściej wina leży po stronie zawodników, którzy startują z pierwszego albo drugiego pola startowego, ale nie widziałem jak zachowali się koledzy, którzy jechali z tych pól. Po upadku nie czuję się najlepiej i jeździłem nieco usztywniony. W ubiegłym roku w Bydgoszczy było gorzej, bo mocno ucierpiałem podczas podobnego karambolu. Tamten tor w takich sytuacjach jest znacznie bardziej niebezpieczny od częstochowskiego, bo łuki są ostrzejsze.

Powtórkę biegu goście wygrali 5:0, bo na starcie nie pojawili się częstochowianie. Pod taśmę podjechał co prawda Tai Woffinden, ale został zawołany przez jednego z mechaników i wrócił do parku maszyn. Po biegu publiczność miała duże pretensje do sędziego, że nie dał szans na przebadanie częstochowskich zawodników. Gwizdy i niewybredne obelgi były reakcją na informację o tym, że Richardson i Szczepaniak są zdolni do dalszej jazdy. Jak się okazało, był to jedynie... element taktyki.

- Musieliśmy tak postąpić, bo gdybyśmy zgłosili naszych zawodników jako niezdolnych do dalszej jazdy, to nie moglibyśmy stosować zmian i nie byłoby żadnego pola manewrutłumaczył dziennikarzom trener Piotr Żyto.

W wyścigu trzecim po starcie na czele znalazła się para Gapiński-Ułamek za za nimi jechali Hans Andersen i Robert Kościecha. Jednak, na prostej rozpoczynającej drugie okrążenie, jadącemu na drugiej pozycji Ułamkowi zaczął zwalniać motocykl. Najpierw po wewnętrznej wyprzedził go Andersen, a na wirażu, gdy już kompletnie stracił prędkość - również Kościecha. Ostatecznie "Gapa" dowiózł jednopunktowe zwycięstwo (3:2), gdyż Andersen został zdyskwalifikowany za przejechanie linii dwoma kołami.
Kawałek dobrego żużla dostarczył wszystkim w biegu czwartym Mateusz Szczepaniak, który przez cztery okrążenia toczył wspaniałą walkę z Holderem. Lepszy okazał się zawodnik gości, natomiast bieg bardzo pewnie wygrał Nicki Pedersen.
Piąty bieg podwójnie wygrali goście, którzy szybko zaczęli powiększać przewagę i do końca spotkania kontrolowali sytuację. Z biegiem wyścigów Toruń podnosił swoją przewagę. Gospodarze zdołali utrzymać względnie korzystny wynik meczu (16:18) do VII gonitwy. Wówczas za niedysponowanego Michała Szczepaniaka na torze pojawił się Tai Woffinden. Z uwagi na to, że na tor po raz kolejny nie był w stanie wyjechać także Richardson, częstochowski junior musiał sam stawić czoło dwójce gości - Ryanowi Sullivanowi i Chrisowi Holderowi. Woffinden zdołał przedrzeć się na drugą pozycję i niezagrożony podążał na niej przez 3 okrążenia. Na prostej rozpoczynającej ostatnie "kółko" dopadł go defekt. Ambitny Tai, który pomimo krótkiego stażu w częstochowskiej drużynie dał się już poznać z walecznej strony, postanowił zdobyć chociaż 1 punkt. Przy owacji tysięcy zgromadzonych kibiców, biegł przez całe okrążenie ze swoim motocyklem i zameldował się na mecie 40 sekund przed czasem, po którego upłynięciu został by wykluczony.
Do XIII biegu torunianie zdołali wypracować 16 punktową przewagę. Zapowiadał się pogrom. Wynik został jednak trochę rozmyty w ostatnich trzech gonitwach spotkania. W biegu XIII, gospodarze zastosowali złotą rezerwę taktyczną. Para Pedersen-Gapiński wygrała 8:1, niwelując straty do 9 punktów. Taka różnica utrzymała się już do końca meczu. Przedostatnia gonitwa to zwycięstwo gości nad parą częstochowskich juniorów, bieg XV należał natomiast do Pedersena i walecznego Gapińskiego. Włókniarz uległ ostatecznie Unibaksowi Toruń - 40:51.

W teamie gości klasą dla siebie był Wiesław Jaguś, który przegrał dopiero w piętnastym biegu. Pozostali torunianie również nie zawiedli i zdobywali bardzo ważne punkty, tworząc trudny do pokonania monolit.

W zespole gospodarzy widoczny był brak Grega Hancocka, a całkowicie zawiódł Sebastian Ułamek, który zdobył zaledwie jeden punkt na klubowym koledze. Mateusz Szczepaniak i Tai Woffinden walczyli, ale nie radzili sobie z bardziej doświadczonymi rywalami. Podobał się zwłaszcza ambitny Anglik, który w siódmym biegu jechał przed Chrisem Holderem, ale defekt pozbawił go pewnych dwóch punktów. Tai ambitnie biegł z motocyklem po jeden punkt ponad jedno okrążenie. Włókniarza od blamażu uratowali Nicki Pedersen i Tomasz Gapiński, którzy w sumie zdobyli 32 punkty.

Mecz z pewnością byłby o wiele bardziej "pozytywnie" ciekawszy, gdyby Włókniarz mógł do niego podejść w pełni swoich sił. Tak się jednak nie stało i przegrana z pewnością nie może stanowić sprawiedliwego wyznacznika potencjalnych możliwości jednej czy drugiej drużyny.Karambol pozbawił częstochowian dwóch zawodników i o równej walce nie mogło być mowy. Złomrex Włókniarz w meczu z torunianami walczył mocno osłabiony, ale Unibax także stracił pod Jasną Górą kilka punktów w pechowy sposób.

Po zawodach powiedzieli:
Wojciech Stępniewski - prezes Unibaxu - Trochę widowisko popsuł tor i to trzeba sobie jasno powiedzieć. Wystarczy spojrzeć na drugi wyścig, na tą kraksę. Pech pechem, jednak można mu czasem przeszkodzić jak się przygotuje bezpieczniejszy tor. Dziwię się też, że Ułamek nie pojechał tak jak powinien, może też się przestraszył toru? Nie było lekko, ale jednak zwyciężyliśmy. Widać jak dużym wzmocnieniem jest Nicki Pedersen i na pewno nie raz szalę zwycięstwa na stronę Włókniarza przechyli. Róbmy tory dla widowiska a nie dla wyniku.

Adrian Miedziński - Unibax - To było ciężkie spotkanie, w pierwszym biegu miałem upadek, właściwie cieszę się z tego, że się nie połamałem i jest to moja największa radość dzisiaj, bo nie wyglądało to za ciekawie. Wygraliśmy dzisiaj bardzo ważny mecz na wyjeździe. Indywidualnie było dobrze, po tym upadku jechałem bardziej spięty i to co pojechałem ze startu tak już jechałem, nie próbowałem atakować, walczyć. Bardzo mnie boli prawa pachwina, jest zbita cała, taki mały krwiak mi się zrobił. Nie jest człowiek tak samo nastawiony po takim dość mocnym uderzeniu jak przed meczem, starałem się dowozić punkty i na szczęście się to udawało.

Robert Kościecha - Unibax - Zawsze dobrze jeździło mi się w Częstochowie i zdobywałem na tym torze spore ilości punktów. Jestem zadowolony z wyniku drużyny, ze swojego niestety nie. Wszystko niby szło dobrze, ale to nie był mój dzień. Silniki też nie spisywały się tak jak zawsze, dlatego było trochę gorzej, ale najważniejsze, że odjechałem ten mecz cały i zdrowy. Dodatkowo nasz zespół zanotował niezwykle cenne zwycięstwo i z tego należy się cieszyć. Mam nadzieję, że w tym roku drużyna Unibaksu wywalczy upragniony tytuł DMP.

Hans Andersen - Unibax - wygrana to wygrana, jednak radość nie jest pełna. Nie tak powinno być. Częstochowian nie opuszczał dziś pech, brakowało Grega, na dodatek w drugim wyścigu stracili dwóch zawodników. Każdy chce wygrywać, ale najważniejsze jest zdrowie. Szkoda, że Włókniarz nie jechał w pełnym składzie. Jeśli chodzi o mnie, to zdecydowanie muszę poprawić starty. Na trasie byłem szybki, jednak wyjścia spod taśmy od początku sezonu nie są moją mocną stroną, mimo, że od dłuższego czasu staramy się to zmienić." - powiedział "Ando".

Marian Maślanka - prezes Włókniarza - Walka była do końca, na ostrym, dobrym poziomie sportowym. Nikt nikomu nie odpuszczał, natomiast ten pech z drugiego biegu odbił się na tym, że nie mieliśmy kim jechać do końca zawodów i nie mieliśmy szans na wygranie. Michał ma złamaną łopatkę, a Lee ma spuchniętą dłoń i w ogóle jest poobijany i obawiam się aby nie było złamania kości śródręcza.

Piotr Żyto - trener Włókniarza - Mieliśmy za dużo nieszczęść naraz: choroba Grega, oraz drugi fatalny wyścig, po którym nasi zawodnicy nie byli zdolni do dalszej jazdy. To się złożyło na porażkę. Niestety Sebastian dzisiaj zawiódł szczególnie, bo na niego dziś liczyliśmy i gdyby on się dostosował miałbym łatwiej manewrować składem. To co się udało wycisnąć z tego zespołu to się udało, przegraliśmy dziewięcioma punktami w spotkaniu gdzie tylko dwóch zawodników jechało. Za dużo dziur było żeby je łatać, pierwsza para wypadła. Wcale nie byliśmy gorsi, bo Lee i Michał pojechali na poziomie „Gapy” a to gwarantowałoby nam sukces. Greg nie dał sobie zrobić zastępstwa zawodnika dzisiaj, bo mówił, że wykuruje się do niedzieli i będzie gotów. Czekamy na niego z niecierpliwością.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt