2007-09-30 Runda play-off 19 finał
KS Unia Leszno - KS Toruń Unibax

Ekipy z Torunia i Leszna zdominowały rozgrywki tegorocznej Speedway Ekstraligi zajmując dwa pierwsze miejsca w tabeli. Zarówno jedni jak i drudzy w swoich składach posiadali największych tuzów światowego żużla, a w rundzie play-off nie przegrali żadnego meczu, z równie dobrym skutkiem ścigając się u siebie i na wyjeździe.
Liderzy Ekstraligi stanęli naprzeciw siebie w dwumeczu Wielkiego Finału. Finału, który miał wyłonić Drużynowego Mistrza Polski na sezon 2007.

Dwumecz ma to do siebie, że, aby wywalczyć Drużynowe Mistrzostwo Polski trzeba perfekcyjnie rozegrać tak pierwsze, jak i drugie spotkanie. Zatem celem obu ekip było zminimalizowanie strat na wyjeździe i wysoka wygrana na własnym torze.
Pierwszy pojedynek zgodnie z regulaminem miał odbyć się na torze w Lesznie . Zespół dowodzony przez Jana Ząbika w rundzie zasadniczej wygrał na stadionie im. Alfreda Smoczyka.  - Jak w każdym meczu jedziemy po zwycięstwo. Ale czy to się uda? Czas pokaże. Na pewno będą to trudne zawody, bo w tej fazie rozgrywek nie ma łatwych meczów. Trzeba zrobić wszystko, żeby ten mecz wygrać, a jeśli przegramy, to żeby jak najmniejszą ilością, tak aby to później odrobić u siebie. Najlepiej żeby padł remis. Wygraliśmy tam już jednak nie raz, także można pokusić się o kolejne zwycięstwo. Aby tak się stało wszyscy będą musieli pojechać. Wiele będzie zależało od postawy Alesa Drymla i Mateja Zagara. Jak pojadą na swoim poziomie, możemy pokusić się o zwycięstwo - powiedział nam Jan Ząbik, trener "Aniołów".

Zanim jednak doszło do pojedynku żużlowych pretendentów do Drużynowego Mistrzostwa Polski, wśród toruńskich kibiców zapanowało wielkie oburzenie bowiem władze Unii Leszno, wydały decyzję na mocy której toruńczycy zostali pozbawieni możliwości kupna biletów ulgowych na spotkanie finałowe. Władze Unii tłumaczyły swoją decyzję względami organizacyjnymi. Prezes Unii Leszno - Józef Dworakowski - tak tłumaczył decyzję klubu: O tym, że torunianie wejdą na ten mecz tylko na bilety normalne zadecydowały względy organizacyjne. Z doświadczenia wiem jak wygląda sprawa zorganizowania dodatkowych wejść dla dużej grupy kibiców przyjezdnych. Dlatego taka a nie inna decyzja. Chciałbym jednocześnie podkreślić, że nie jest ona skierowana przeciwko kibicom Unibaxu! Podkreślam, że tylko względy organizacyjne miały wpływ na taką decyzję.

Ostatecznie cena biletów nie wystraszyła toruńskich fanów, którzy w licznie około 3.000 (sektor wydzielony) stawili się w Lesznie. Niestety przyjezdni musieli pogodzić się z pierwszą przegraną fazie play-off, ale za to byli świadkami przepięknego widowiska sportowego z niecodzienną oprawą leszczyńskiej publiczności.
To właśnie publiczność, która szczelnie wypełniła stadion im. Alfreda Smoczyka została zgodnie oceniona ósmym zawodnikiem miejscowych.
To, że torunianie nie przyjechali do Leszna się bronić pokazał już pierwszy wyścig. Adam Kajoch na pierwszym łuku nie opanował motocykla i uderzył w jadącego pod bandą Karola Ząbika. Obydwaj uderzyli w ogrodzenie. Karambol wyglądał niezwykle groźnie, ale na szczęście żużlowcy wyszli z niego bez większych obrażeń, a w powtórce "Anioły" uporały się z Juricą Pavlicem, obejmując prowadzenie w meczu.
W drugim pojedynku start wygrali niespodziewanie goście, Adrian Miedziński przy krawężniku wyszedł na czoło stawki, a Matej Zagar próbował rozpędzić się po zewnętrznej. Próbował, gdyż już na wejściu w drugi wiraż przed nim znalazł się Baliński, który następnie wszedł pod Adriana i pognał do mety. W tym samym momencie Kasper desperackim atakiem, jeszcze minimalnie przed łukiem wkomponował się w krawężnik, wypychając Zagara pod bandę. W takiej kolejności zawodnicy dojechali do mety. Gonitwa trzecia to remis. Zwyciężył Wiesław Jaguś, uzyskując bardzo dobry czas bieg (59,1 sek). Drugi był Hampel, trzeci Batchelor, a czwarty, mając problemy z wyłamaniem motocykla- Ales Dryml.
Prawdziwy szok przeżyli fani biało - niebieskich tuż przed startem biegu numer IV. Taśmy dotknął bowiem Leigh Adams, co w przypadku Australijczyka stanowi wielkie zaskoczenie. W miejsce lidera "Byków" wystartował Jurica Pavlic, ale Ryan Sullivan i Alan Marcinkowski nie zmarnowali świetnej okazji do powiększenia przewagi. Ich podwójne zwycięstwo sprawiło, że Unibax górował nad Unią już 6 punktami, a stadion zamarł. Leszczynianie natychmiast zdecydowali się na zmiany. Leigh Adams zastąpił Troya Batchelora w kolejnej gonitwie, a jego partnerem był Jarosław Hampel. Ten manewr przyniósł spodziewany efekt. Adrian Miedziński i Matej Zagar przez cztery okrążenia oglądać musieli plecy przeciwników, którzy dowożąc dublet doprowadzili do wyniku 14 - 16. Gdy w szóstej gonitwie dnia padł remis, po zwycięstwie Adamsa, przed Jagusiem, Ząbikiem i Kajochem, kibice na stadionie, mimo wspaniałych nastrojów i głośnego dopingowania swych ulubieńców, zaczęli się zastanawiać, czy Unici zdołają wywalczyć bezpieczną przewagę nad zespołem toruńskim, który umożliwi realne myślenie o złotym, jakże upragnionym w Lesznie medalu. Obawy co do tego były uzasadnione. Leszczynianie w sześciu dotychczasowych pojedynkach start wygrali tylko raz i w połowie zawodów przegrywają z Unibaxem 17:19. W w siódmej gonitwie wieczoru leszczyńskie "Byki" zaczęły szturm po wygraną w zawodach. Pod taśmą stanęła najlepsza para miejscowych - Damian Baliński i Krzysztof Kasprzak. To właśnie "Bally" i "Kasper" wypracowywali przewagę swojej ekipie w meczu na stadionie im. Alfreda Smoczyka. Ze startu obydwa wystrzelili znakomicie, zostawiając z tyłu Ryana Sullivana i Alana Marcinkowskiego. Komplet 5 "oczek" pozwolił podopiecznym Czesława Czernickiego na objęcie prowadzenia, którego mieli oni nie oddawać już do końca.
W biegu ósmym walkę można było zaobserwować tylko na końcu stawki, gdyż Leigh Adams, mimo iż przegrał start, szybko wysforował się na prowadzenie wywożąc na drugim wirażu Miedziaka, i spokojnie podążał w kierunku mety. Niezadowolony swoją pozycją, świeżo koronowany Mistrz Europy- Jurica Pavlic, starał się za wszelką cenę wyprzedzić chimerycznego Słoweńca Mateja Zagara, pośród jęku zawodu, Chorwat do mety dojechał ostatni, a bieg zakończył się remisowo.
Po remisie w ósmej odsłonie, do kolejnej wyjechali znów Damian Baliński i Krzysztof Kasprzak. Scenariusz był niemal identyczny, jak w wyścigu siódmym. Gospodarze zdołali na pierwszym wirażu znaleźć najlepszą ścieżką i pomknęli po dublet. Unia zyskała w tym momencie 6 punktów przewagi, a trybuny wprost szalały z zachwytu. Reakcja przyjezdnych była natychmiastowa. Karol Ząbik wyjechał za Alana Marcinkowskiego w ramach rezerwy taktycznej i był to "strzał w dziesiątkę". Młody żużlowiec zainkasował 3 punkty. Za jego plecami długo jechał Jarosław Hampel. Defekt pozbawił jednak "Małego" zdobyczy i wydawało się, że Ryan Sullivan dotrze na metę na drugiej pozycji. Na ostatnim okrążeniu Australijczyka dotknął jednak również pech, co wykorzystał Troy Batchelor, rozdzielając duet gości.
Mocnym uderzeniem zakończyli Uniści programową część zawodów. Zdumieni kibice z Torunia, którzy po cichu liczyli na podwójne zwycięstwo ich pupili, musieli oglądać, jak Ryan Sullivan wściekle atakuje broniącego się Troya Batchelora, by Unibax nie doznał brzemiennej w skutkach podwójnej porażki. Trzydziestolatek zrehabilitować się Batchelorowi i wyprzedził go dokładnie w ten sam sposób i w tym samym miejscu, co wcześniej Troy Sulliego, przy krawężniku, na wyjściu z drugiego wirażu ostatniego okrążenia. Pierwszy na linię mety przyjechał Kasprzak i tym samym Unia Leszno wyszła na sześciopunktowe prowadzenie 42:36.
Przed decydującymi gonitwami Unia prowadziła 42 - 36, co pozwoliło "Aniołom" na sięgniecie po rezerwą taktyczną. W pierwszym z nominowanych wyścigów Wiesław Jaguś zastąpił Adriana Miedzińskiego i po świetnym starcie nie dał ograć się Krzysztofowi Kasprzakowi i Jarosławowi Hampelowi. Leszczynianie próbowali ścigać rywala, ale Jaguś znakomicie czytał leszczyński tor i pod bandą obierał najlepszą ścieżkę do jazdy. Ostatnią odsłonę dnia wszyscy oglądali na stojąco. Łomoczące serca kibiców, można było usłyszeć nawet przez głośny doping członków Stowarzyszenia Sympatyków Unii Leszno. Od krawężnika ustawili się: Admas, dalej - Sullivan, Baliński i Jaguś. Meta poszła w górę i na prowadzeniu znalazł się Ryan Sullivan, na drugiej pozycji jedzie Balina, trzeci Scotty, a czwarty Jagoda. Wynik remisowy w tym biegu dawałby tylko sześciopunktowe zwycięstwo Unii w meczu i spore szanse na odrobienie tego w Toruniu dla Unibaksu. Lecz ostatniego słowa nie powiedział jeszcze były kapitan biało-niebieskich. Damian Baliński, na drugim okrążeniu jadąc środkiem toru, zszedł maksymalnie do bandy, wszedł za plecy Sullivana i mimo, iż ten zaczął bardzo szybko wynosić się na szeroką, aby zamknąć drogą ataku leszczynianinowi, Damian wręcz wcisnął się między ogrodzenie, a Australijczyka i popędził do przodu, z każdym metrem toru uzyskując większą przewagę nad przeciwnikiem. Teraz atakami jadącego na drugim miejscu Ryana, zaczął nękać Adams. Leigh do ostatnich metrów próbował wyprzedzić rywala jednak na mecie o grubość opony lepszy okazał się być zawodnik Apatora.

Wśród biało - niebieskich wyróżnił się Damian Baliński, który na orbicie był nie do zatrzymania. 13 punktów i bonus najlepiej świadczą o tym, że leszczynianin to najpewniejszy punkt zespołu. Dzielnie wtórował mu Krzysztof Kasprzak, który przyczynił się do wypracowania przewagi ekipy. Nieco więcej można oczekiwać po Leigh Adamie i Jarosławie Hampelu.
W ekipie przyjezdnych klasą dla siebie ponownie był Wiesław Jaguś, zdobywca 12 punktów. Dobrze zaprezentowali się też Ryan Sullivan i Karol Ząbik, a słowa uznania należą się młodemu Alanowi Marcinkowskiemu, który zainkasował 5 punktów. Ogólnie nożna powiedzieć, że wszyscy pojechali na miarę oczekiwań, a zawiódł uczestnik GP Matej Zagar i Ales Dryml. O ile do Drymla nie można mieć większych pretensji (zakontraktowany był jako zawodnik rezerwowy) o tyle od uczestnika GP wymaga się zdecydowanie więcej, a właśnie punktów Słoweńca zabrakło do zwycięstwa i wykonania pierwszego kroku do DMP.

Po zawodach powiedzieli:
Jan Ząbik - trener Unibaxu - Jako trener ma już pewne doświadczenie w meczach finałowych, jak choćby pojedynki z Atlasem Wrocław i wiem, że walka o medale toczyć się będzie do ostatniego wyścigu na torze w Toruniu. Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy porażka ośmioma punktami to dużo, czy mało w aspekcie meczu rewanżowego na własnym torze. Mieliśmy nadzieję, że wywieziemy z Leszna trochę lepszy wynik, ale trudno wywalczyć więcej punktów, gdy nie wszystko w zespole idzie zgodnie z planem. Przed rewanżem nie będziemy organizować specjalnego przygotowania. Również w kwestii zawodników nie można liczyć na jakieś zmiany. Robert Kościecha jest kontuzjowany i praktycznie pojedziemy tym samym składem jak w Lesznie. Fantastyczna oprawa i doping leszczyńskich kibiców zrobił na mnie olbrzymie wrażenie.

Wiesław Jaguś - Unibax - Gratuluję leszczyńskim zawodnikom zwycięstwa, ale to jeszcze nie koniec. To jest finał Mistrzostw Polski, tu nie ma żartów, każdy punkt jest na wagę złota, musimy być maksymalnie skoncentrowani, aby odrobić straty w Toruniu. Ze swojej postawy jestem zadowolony, cieszę się, że jest ona powyżej dziesięciu punktów. Co mogę powiedzieć, na pewno były wpadki, ale było dobrze. Raz byłem pierwszy, raz nie, ale zawsze ktoś musi być ostatni, jednakże, jak już mówiłem, cieszę się ze swoje występu. Osiem punktów straty to nie jest mało, no ale jak chcemy być mistrzami, to musimy po prostu dać z siebie wszystko, a gdy damy z siebie wszystko, to powinniśmy tę stratę odrobić.
W tym meczu nie byliśmy w stanie zawojować więcej, w trzech meczu się nie wygra. Przed nami jednak mecz rewanżowy i trzeba zrobić wszystko, aby pozostałe ogniwa w teamie spisały się lepiej niż w tym meczu. Leszczyńscy kibice stworzyli niezapomniane widowisko i byli przysłowiowym ósmym zawodnikiem w drużynie z Leszna. Myślę, że nasi kibice za tydzień też będą naszym ósmym zawodnikiem. Do meczu rewanżowego trzeba się solidnie przygotować i jechać, ponieważ osiem punktów to dużo i mało. Jeśli w naszym zespole wszyscy pojadą na miarę swoich możliwości to powinniśmy odrobić straty z Leszna. Jeśli ktoś pojedzie słabiej to może być różnie.

Adrian Miedziński - Unibax - Przegraliśmy to spotkanie różnicą 8 punktów i moim zdaniem w Toruniu jesteśmy w stanie to odrobić. Wszyscy się starali pojechać jak najlepiej, każdy chciał być pierwszy, nikt nie odpuszczał do samej mety. Zawody były trudne. W Toruniu nie przegraliśmy jeszcze żadnego meczu. Jesteśmy bardzo dobrze dopasowani do naszej nawierzchni i liczę na to, że przed własną publicznością zniwelujemy tę przewagę. Ja wciąż walczę ze zdrowiem. Jestem po zapaleniu gardła i kuracji antybiotykowej. To wszystko nie sprzyjało skutecznej jeździe. Teraz mam cały tydzień na wykurowanie się, dojście do siebie i odzyskanie pełni sił, by dobrze pojechać w Toruniu z Lesznem. W środę miałem jechać do Czech na zawody ligowe, ale sobie je odpuszczę, skupię się na wyleczeniu gardła i przygotowaniu się do rewanżu. Ostatni bieg mi nie wyszedł, trzeba przyznać, że trudno się walczy o punkty po przegranym starcie i złym wyjściu z pierwszego łuku. Tor był dobry, jedynie mój sprzęt nie był do końca dopasowany.

Alan Marcinkowski - junior Unibaxu - W moim wykonaniu były to chyba całkiem niezłe zawody. Dorzuciłem ważne punkty do całego dorobku drużyny. U nas nie punktowało dwóch zawodników, Ales Dryml i Matej Zagar i to głównie zaważyło na tym, że przegraliśmy ośmioma oczkami. Mam nadzieję, że w Toruniu odrobimy te straty i będzie wszystko ok.
Teraz przede mną ważne zadanie - by pojechać jeszcze lepiej i dołożyć jeszcze więcej punktów do dorobku drużyny. Mam bardzo dobrze spasowany motocykl na starty. W sumie to wygrałem wszystkie wyjścia spod taśmy na leszczyńskim torze. Bodajże w trzecim biegu do łuku dojechał mi Damian Baliński, trochę mnie to wybiło z rytmu. Pozostali rywale byli już bardzo szybcy i ciężko było ich dogonić. W biegu, kiedy przegraliśmy z Ryanem 1:5, było między nami małe nieporozumienie i to ono zaważyło o takim wyniku tego biegu. Ale wierzę, że odrobimy wszystko w Toruniu. W chwili obecnej nastawiam się na ten najbliższy mecz w niedzielę, to najważniejsze zawody w sezonie. Każdy z nas da z siebie wszystko, byśmy zdobyli tytuł mistrza Polski. Chcę podziękować naszym kibicom, którzy jeździli za nami przez cały sezon po całej Polsce i nigdy nas nie zawiedli. Mam nadzieję, że my też ich nie zawiedziemy i wywalczymy mistrza.

Robert Kościecha - kontuzjowany zawodnik Unibaxu - Niestety oglądałem ten mecz z parkingu i to jest dla mnie bardzo przykre. Jednakże taki właśnie jest sport. Zdarzają się lata lepsze i gorsze. Należy cieszyć się z tego, że możemy oglądać tak wspaniałe widowiska. Zawodnicy jechali fair - play, a kibice zgotowali super doping. Oby tak samo było w Toruniu, a myślę, że tak właśnie będzie. Cieszę się, że takie widowiska są. Dla tych tysięcy osób na trybunach przecież się właśnie jeździ. Spotkanie było cudowne. Jak ktoś nie był jeszcze na żużlu i teraz miał okazję coś takiego obejrzeć, to zakochał się w speedway`u. Osiem punktów, to nie jest ogromna przepaść punktowa, której nie można by było odrobić. Rewanż w Toruniu już teraz zapowiada się niezwykle atrakcyjnie i powalczymy o zwycięstwo.

Józef Dworakowski - prezes Unii - to jest finał - tu już nikt słaby nie jedzie. Nie ukrywam, że myślałem, iż nasi juniorzy przywiozą trochę więcej punktów, ale trudno! Teraz należy zacząć pracować nad wyjazdowym meczu w Toruniu i tam też wszystkie siły zmobilizować. Troszeczkę mieliśmy też pecha - defekt Jarka, taśma Adamsa, upadek Adama - do 7 biegu musieliśmy odrabiać straty. Ale wierzmy, że Unia Leszno jeszcze broni nie złożyła. W sporcie trzeba być tylko i wyłącznie optymistycznie nastawionym, bo inaczej nie ma tego ducha bojowego. Ja wierzę, że w Toruniu tanio skóry nie sprzedamy. Cieszy nas ilość kibiców. Na pewno podczas lipcowego finału DMŚ nie było takiej publiczności i to trzeba głośno powiedzieć! 24 tysiące to bardzo dużo ludzi,  a atmosfera cudowna.

Czesław Czernicki - trener Unii - To był trudny mecz i na zawodnikach spoczywała ogromna presja. Obie drużyny nie przypadkowo spotkały się w finale, bo rzeczywiście są najlepszymi teamami w tym sezonie. Nie pamiętam sytuacji, aby Leigh Adams zaliczył taśmę. Ten fakt potwierdza tylko, pod jaką presją byli nasi zawodnicy. Mecz rozpoczął się bardzo pechowo dla nas i to również wywołało dodatkowe ciśnienie. Adam Kajoch miał bardzo udany ostatni tydzień startów, a w tym meczu przytrafiła mu się kolizja już w pierwszej odsłonie dnia. Jurica Pavlic wczoraj wywalczył tytuł Mistrza Europy, ale w pierwszym wyścigu nie miał odpowiedniej prędkości, aby zawalczyć o coś więcej. Na szczęście drużyna złapała właściwy rytm i po pechowym początku nie tylko odrobiliśmy straty, ale wypracowaliśmy zaliczkę punktową. Do Torunia nie pojedziemy po to, aby bronić ośmiopunktowej przewagi, ale po to, aby zwyciężyć. Tam pod dużą presją będą tym razem zawodnicy drużyny gospodarzy. Chciałbym wyróżnić Damiana Balińskiego, z którego jest naprawdę kawał dobrego zawodnika. Pragną pochwalić Jarosława Hampela, który odczuwał skutki niedawnej kontuzji oraz szczególne słowa uznania kieruję pod adresem naszych fantastycznych kibiców. To oni byli twórcami wspaniałego spektaklu i jednocześnie naszym ósmym zawodnikiem w drużynie.

Damian Baliński - Unia - Chciałbym podziękować leszczyńskim kibicom za wspaniałe widowisko, jakie stworzyli na trybunach. Zapraszam ich na stadion w Toruniu, aby swoim dopingiem pomogli nam odnieść zwycięstwo w tym spotkaniu. Tak jak powiedział trener pojedziemy do Torunia z zamiarem zwycięstwa w meczu, a nie z chłodną kalkulacją. Trzeba zrobić wszystko, naturalnie z rozsądkiem, aby przygotować się jak najlepiej i zrealizować marzenia nasze i kibiców. Mecz rozpoczął się nie najlepiej dla nas, ale potrafiliśmy obrócić jego losy na naszą korzyść. Zwyciężyliśmy a mi wyszedł najlepszy mecz w sezonie. Z tego powodu jestem bardzo szczęśliwy.

Krzysztof Kasprzak - Unia - Wygraliśmy i to się najbardziej liczy! Zdobyłem ważne punkty, które przyczyniły się do zwycięstwa, więc wszystko jest ok. Ostatnio testowałem kilka motocykli i wybrałem ten najlepszy, dlatego widać było tego efekty. Dziękuję bardzo wszystkim kibicom, bo naprawdę było wspaniale! Nawet lepiej niż na Pucharze Świata. Pomogli nam dużo, bo przecież była ogromna presja, ale wszystko się udało. Teraz do Torunia trzeba jechać po zwycięstwo! Nie można patrzeć na to, że mamy 8 punktów zaliczki- zawsze się jedzie po, to by wygrać! Gdyby nie upadek Adama w pierwszym biegu, taśma Adamsa i defekt Jarka, też byłoby tych punktów więcej. Jednak nie ma co na to patrzeć, tylko trzeba jechać dalej i zdobyć Mistrza Polski. Dziękuję też przy okazji sponsorom i jeszcze raz kibicom! Byliście super!

Jarosław Hampel - kontuzjowany zawodnik Unii - Mecz, generalnie, dla nas udany. Te 8 punktów to jest po prostu dobrze, bo tak bym to określił. Oczywiście w Toruniu będzie nam bardzo ciężko tą przewagę utrzymać, bo gospodarze pojadą u siebie bardzo zmobilizowani. Myślę, że będą się lepiej czuli, ale my na pewno będziemy walczyć! Jeśli chodzi o moją postawę, to nie do końca jestem zadowolony. Można by rzec, że jechałem na 70 % swoich możliwości. Prawda jest taka, że faktycznie mam problemy ze swoją prawą ręką - sporo bólu kosztowała mnie jazda w tym meczu. Ja również teraz ten ból czuję i właśnie jestem przed konsultacją z doktorem Gryczką. Będziemy ustalać, co dalej robimy, bo nie jest dobrze. Na pewno mój przyszłotygodniowy występ w tej chwili stoi pod znakiem zapytania.

Troy Batchelor - Unia - Niestety, z mojego występu nie mogę być zadowolony. Zdobyłem tylko 5 punktów w 3 startach. Gdzie tkwi przyczyna? W moich motocyklach, które są do niczego! Prawda jest też taka, że nie przepadam za leszczyńskim torem! Mam jednak nadzieję, że w kolejnym meczu będzie już lepiej i zakończę je w dobrym humorze.

Adam Kajoch - junior Unii - W pierwszym wyścigu na wyjściu z pierwszego łuku na pewno popełniłem błąd. Chyba trochę przedobrzyłem, może trochę Alan Marcinkowski przesadził z takim zamykaniem mnie do krawężnika. Pociągnęło mnie, przednie koło chwyciło jego tylne i nic już nie dało się zrobić. Takie sytuacje rzadko udaje się opanować. Jestem poobijany i w jeździe przeszkadzał mi ból prawego nadgarstka, bo po dwóch okrążeniach prawa ręka odmawiała posłuszeństwa. Rozmawiałem już jednak z lekarzami i nie będzie źle. Będę gotowy na następne zawody. Przed rewanżem nie możemy mówić, że jesteśmy pewni zwycięstwa. W Toruniu będzie bardzo ciężko, ale stać nas tam nawet na zwycięstwo czy przegraną mniejszą ilością punktów. Postaramy się przywieźć złoto.

Jurica Pavlic - Unia - Jestem zadowolony z tego, że ten mecz wygraliśmy. Bardzo się cieszę, że mogę jeździć właśnie w takim klubie jak Unia Leszno, w takim finale. Myślę, że w Toruniu powalczymy o dobry wynik i mam nadzieję, że tam uda mi się wywalczyć więcej punktów. Trudno mi powiedzieć, dlaczego nie pojechałem najlepiej. Byłem trochę zmęczony po finale w Wiener-Neustadt. Ale to chyba nie jest główny powód. Najważniejsze, że cała drużyna mocno zapracowała na wynik, każdy dał z siebie wszystko i było nieźle. Cieszę się z tytułu mistrza Europy, to dla mnie kolejny sukces, czas płynie, oby było ich jak najwięcej.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt