2006-08-27 Runda finałowa 17
RKM Rybnik - KS Adriana Toruń

RKM Rybnik uległ na własnym torze drużynie Adriany Toruń 36:54 w meczu trzeciej kolejki rundy finałowej rozgrywek Ekstraligi. Najlepszym zawodnikiem spotkania był niespodziewanie żużlowiec zespołu gospodarzy, Anglik Chris Harris - zdobywca czternastu punktów w sześciu startach.
Tym razem goście z Torunia wygrali w Rybniku z przewagą aż osiemnastu punktów i to mimo braku jednego z liderów - Adriana Miedzińskiego. Ekipa trenera Jana Ząbika przystąpiła do tego spotkania mocno skoncentrowana i wzmocniona dwoma uczestnikami sobotnich zawodów Grand Prix. Adriana Toruń walczyła o uniknięcie baraży, stąd też nie było mowy o lekceważeniu rywala. Zadanie było jasne - zwycięstwo. Cel został osiągnięty dość łatwo, a goście w zasadzie od początku kontrolowali przebieg meczu.

Spotkanie rozpoczęło się z kilkominutowym opóźnieniem na przygotowanie rybnickiego toru, gdyż we wczesnych godzinach popołudniowych nad Rybnikiem przeszły intensywne opady deszczu. Na szczęście nie przeszkodziło to organizatorom w przygotowaniu równej nawierzchni.
Bieg młodzieżowców zakończył się podziałem punktów. Zgodnie z oczekiwaniami zwyciężył najlepszy obecnie junior w naszym kraju, Karol Ząbik. Za jego plecami dotarli do mety rybniczanie: Wojciech Druchniak i Patryk Pawlaszczyk, a ostatni linię mety minął Damian Stachowiak. Obsada drugiej odsłony wczorajszego wieczoru była międzynarodowa. Miedzińskiego zastąpił Bjarne Pedersen, partnerem w biegu był kolejny Duńczyk - bardzo dobrze znany ze startów w RKM-ie w poprzednim sezonie - Niels-Kristian Iversen. Z kolei długo oczekiwany występ Chrisa Harrisa przed rybnicką publicznością w końcu stał się faktem. Stawkę uzupełnił Martin Smolinski. Start wygrał Harris, który nieco przedłużył prostą i wypchnął rywali pod bandę. Skorzystał na tym popularny „Smoła”, który po słabszym wyjściu spod taśmy przyciął do krawężnika i na wyjściu z pierwszego łuku już znalazł się na drugiej pozycji. Rybnicka para zna się bardzo dobrze - obaj startują na co dzień w barwach Coventry Bees. Szybko ustawili się obok siebie i kontrolowali sytuację na torze aż do samej mety. Niespodziewanie na ostatnim miejscu znalazł się Pedersen. Ku uciesze publiczności RKM wyszedł na czteropunktowe prowadzenie 8:4
Bieg trzeci to równy start całej stawki zawodników. Na dystansie fatalny błąd Rafała Szombierskiego - wykazującego ewidentne braki kondycyjne - wykorzystał Krzysztof Słaboń, który przedarł się na drugą pozycję. Poddawać nie zamierzał się jednak Renat Gafurov, który dosłownie przed samą metą wyprzedził torunianina.
W trzecim wyścigu pojawiła się najlepsza para zawodników poprzedniego spotkania z Marmą Rzeszów - Rafał Szombierski i Renat Gafurov. Start wygrał Wiesław Jaguś i to on znalazł się na prowadzeniu powiększając przewagę nad pozostałą trójką. Na drugiej pozycji jechał „Szumina”, ale z okrążenia na okrążenie coraz bardziej dawały o sobie znać ewidentne braki kondycyjne. Na trzecim okrążeniu dał się łatwo wyprzedzić Krzysztofowi Słaboniowi przy krawężniku. Wówczas do szaleńczej pogoni przystąpił Gafurov, który najpierw wyprzedził defekującego Szombierskiego, by na ostatnim wirażu odważnym atakiem minąć Słabonia.
Bardzo ciekawą walkę stoczyli ze sobą w wyścigu czwartym Karol Ząbik oraz Zbigniew Czerwiński. Start do tego biegu wygrał Bjarne Pedersen, a na drugą pozycję wysforował się Wojciech Druchniak. Za plecami Duńczyka i juniora RKM-u ostrą, męską walkę o jeden punkt prowadzili ze sobą Ząbik i Czerwiński. Na trasie po błędzie na wyjściu z pierwszego wirażu na ostatnią pozycję spadł Druchniak, a wspomniana wcześniej dwójka zawodników nadal toczyła ze sobą boje, z których zwycięsko wyszedł Sałatka - rybniczanin tym samym zapisał (jedyne jak się później okazało) dwa oczka w tym spotkaniu.
W wyścigu piątym ze startu rywalom uciekł Renat Gafurov. O drugą pozycję ambitnie walczył rezerwowy Denis Gizatulin, który na drugim wirażu próbował ostro zaatakować Iversena, jednak ratując się przed wjechaniem w rywala utracił rytm jazdy, spadając na ostatnie miejsce. W kolejnym biegu niespodziewanie na prowadzenie wysunął się Patryk Pawlaszczyk, ale popełniał na dystansie mnóstwo błędów, które kosztowały go utratę pozycji najpierw na rzecz Jagusia, później na ostatnim wirażu także Słabonia. Wyraźnie było widać, że „Pacio” słabnie i nie wytrzyma czterech okrążeń broniąc się przed atakami rywali. Na stadionie można było usłyszeć pierwsze gwizdy, gdyż na prowadzenie wyszli żużlowcy z grodu Kopernika. Na tablicy świetlnej widniał napis 16:20.
Siódma gonitwa meczu to przepiękna walka Harrisa i Pedersena o trzy oczka, które dzięki zdecydowanej akcji zapewnił sobie Anglik startujący w rybnickim zespole. Szanse na wywalczenie dwóch oczek w następnym wyścigu miał Druchniak, który na wyjściu z pierwszego wirażu skutecznie przyblokował pod bandą Iversena. PUK minął jednak juniora RKM-u na trzecim okrążeniu.
Bieg dziesiąty rozgrywany był dwukrotnie. W pierwszym łuku było bardzo ciasno, jednak złośliwość rzeczy martwych spotkała Gafurova. W motocyklu Rosjanina zerwał się łańcuch, co spowodowało upadek Renatki, który został przez sędziego Andrzeja Terleckiego wykluczony z powtórki. W niej do samej mety z Jagusiem i Słaboniem walczył Harris. Wykluczenie z wyścigu spotkało w kolejnej gonitwie Druchniaka. Próbującego zaatakować rywali w pierwszym łuku Blaskę obróciło w przeciwnym do właściwego kierunku jazdy i żużlowiec upadł na tor. W drugiej odsłonie tego wyścigu jadący trzeci bieg z rzędu Harris śmiałymi atakami przedarł się na pierwszą pozycję, mijając najpierw Jagodę a chwilę później Słabonia.
Ciekawą walkę pomiędzy Gafurovem a Iversenem mogliśmy zaobserwować w kolejnym wyścigu. Ostatecznie lepszy okazał się zawodnik RKM-u, a defektującego Duńczyka wyprzedził także przeciętny wczorajszego wieczoru Szombierski. Zwycięstwo w spotkaniu po trzynastym biegu zapewnili sobie torunianie, którzy mieli w tym momencie na swoim koncie już czterdzieści siedem punktów. Warto było mimo padającego deszczu pozostać nadal na stadionie, aby obejrzeć kawałek naprawdę dobrego żużla w ostatniej odsłonie dnia, w której przez cztery okrążenia o trzy punkty walczyli Pedersen, Gafurov i Harris. Po szerokiej w pierwszym łuku trzeciego okrążenia napędził się Gafurov, który znalazł wolną przestrzeń pomiędzy bandą okalającą tor a Pedersenem, by zamknąć rywala przy krawężniku w następnym wirażu. Duńczyk nie mógł być jednak pewnym dwóch punktów, gdyż do samej mety atakami naciskał go Harris, który nie zdołał jednak wyprzedzić rywala. Ostatni przyjechał Stachowiak, który zastąpił Wiesława Jagusia.

Goście pokazali się w Rybniku z bardzo dobrej strony, bowiem oprócz Damiana Stachowiaka wszyscy zawodnicy mieli średnią minimum 2 punkty na bieg. Brak Adriana Miedzińskiego był w zasadzie niezauważalny i choć zastępstwo zawodnika dało Adrianie tylko cztery punkty, to wszyscy stanęli na wysokości zadania i przywozili sporo punktów. Brylował oczywiście uskrzydlony Wiesław Jaguś, a Bjarne Pedersen po pierwszym niespodziewanym zerze, w następnych biegach punktował już należycie. Do tej dwójki równała znakomita druga linia, Niels Kristian Iversen i Krzysztof Słaboń (obaj bez zbędnych fajerwerków skutecznie radzili sobie na dystansie), a z rezerwy wspierał ich bardzo szybki Karol Ząbik, który choć niczym specjalnym nie zachwycił, uzbierał jednak dwanaście punktów i walnie przyczynił się do wygranej gości. Ja się później okaże Karol z końcem sezony złapał wyjątkowo wysoką formę, co jest o tyle dziwne że toruński junior postanowił ograniczyć starty i zrezygnować z ligi angielskiej (występował w klubie Peterborough Panters) do końca sezonu.
Jak mówił sam zawodnik, nie miał on ustalonej liczby spotkań w jakich ma wystąpić. Ponadto chciał się skoncentrować na finale IMŚJ, który odbędzie się 2 września w Terenzano.
Gospodarze tymczasem jeździli od niechcenia, często razili prostymi błędami popełnianymi na dystansie, a niektórym zawodnikom wyraźnie brakowało siły, by opanować motocykl na trudnym po opadach deszczu torze. Apatia i zniechęcenie widoczne są w szeregach rybniczan już od kilku meczy, a jak przyznał po spotkaniu trener Korbel, trudno zmotywować zawodników do walki, kiedy już tak naprawdę przegrano wszystko, co do przegrania w tym roku było.
Do mizernego poziomu swoich kolegów nie dostosowali się jednak Chris Harris i Renat Gafurow. Zwłaszcza Anglik jeździł wyśmienicie, a jego walka z Bjarne Pedersenem w biegu siódmym była wręcz bajeczna. Stoczyli oni fascynujący pojedynek, walcząc ramię w ramię (górą był ostatecznie Harris) i demonstrując wyborny kunszt jazdy. Publiczność długo oklaskiwała obu zawodników i nic dziwnego - wyścig siódmy był prawdziwą poezją speedwaya. Harris ambitnie walczył na torze również w pozostałych biegach, jak np. w biegu dziesiątym, kiedy na metę wpadł tuż za plecami pary gości oraz w wyścigu jedenastym, kiedy na dystansie przedarł się kolejno przed Jagusia i Słabonia (znakomity atak przy krawężniku).
Również wspomniany już Renat Gafurow znakomicie się czuł na mocno przyczepnym torze. Rosjanin imponował jak zwykle uporem i wolą walki, a akcje z biegu trzeciego (atak przy krawężniku na ostatnim łuku, kiedy wyprzedził Słabonia) i piętnastego (wyprzedzenie po zewnętrznej Pedersena) zebrały zasłużony deszcz oklasków.
Jazda Anglika i Rosjanina to jednak jedyne okazje do radości dla miejscowych kibiców. Postawa pozostałych „Rekinów” woła o pomstę do nieba, a obserwując jazdę rybnickich wychowanków odnieść można wrażenie, że jedynym pragnieniem RKM-u jest już chyba tylko to, aby ten smutny sezon się wreszcie zakończył.

Po meczu powiedzieli:|
Niels Kristian Iversen
- zawodnik KST - był to ciężki mecz - warunki torowe były dość trudne, a i przeciwnik początkowo stawiał zdecydowany opór. Ważne jest to, że 2 punkty powędrowały na nasze konto. Nasza ekipa przeżywa trudne chwile - mamy sporo kontuzji, trzeba walczyć o utrzymanie. Mój występ był całkiem niezły, ale mimo wszystko myślałem, że uzbieram jednak nieco więcej punktów. Najważniejsze jednak, iż zwyciężył nasz klub.

Bjarne Pedersen - zawodnik KST - Spodziewałem się trudnego pojedynku i taki właśnie był. Drużyna gospodarzy stawiała duży opór i ciężko się z nimi walczyło. Wygrana na wyjeździe na pewno cieszy i oddala nas od baraży. Tutejszy tor jest dla mnie troszkę zagadkowy. Widać to było w pierwszym moim biegu. Nie potrafiłem się spasować. Później zmieniłem motor i było całkiem przyzwoicie.

Karol Ząbik - junior KST - Rybniczanie są zawsze mocni u siebie i nie mogę powiedzieć, że wygraliśmy bezproblemowo. Myślę, że w RKM-ie zawiódł Martin Smolinski. Ostatnio przyzwyczaił wszystkich do skutecznej jazdy. Tutaj są dobrzy zawodnicy, ale czegoś brakuje. Może doświadczenia, wiary w siebie i swoje możliwości? Myślę jednak, że głównym powodem takiej sytuacji jest brak klasowego jeźdźca, który pociągnąłby ten zespół do zwycięstw. Mam tu na myśli Jasona Crumpa czy Leigh Adamsa. Cieszy przede wszystkim wygrana. Ze swojego występu jestem umiarkowanie zadowolony, gdyż jak zwykle mogło być lepiej. Chodzi mi zwłaszcza o początek meczu, gdy na 7 biegów jechałem 4 razy - zabrakło mi wówczas sił. Potem odpocząłem i było już lepiej. Ale cóż, trzeba jechać wtedy, gdy każe trener.

Wiesław Jaguś - kapitan KST - Mecz wbrew pozorom nie należał do łatwych. Musieliśmy się mocno starać, bo wiadomo, że walczymy o uniknięcie baraży. Nie chcemy jechać w meczach barażowych, bo to jest loteria, to jest sport i nigdy nic nie wiadomo. Z drugiej strony nikt nie wie, czy te baraże w ogóle będą, gdyż będzie to pewnie uzależnione od tego, czy powiększona zostanie Ekstraliga do dziesięciu drużyn, czy nie. Tak czy owak, lepiej się zawczasu zabezpieczyć i zająć bezpieczne szóste miejsce.

Mirosław Korbel - trener RKM - W obecnej sytuacji ciężko jest zmotywować zawodników do walki. Kilku naszych zawodników jeździ w Rosji, gdzie odbijają sobie straty finansowe ponoszone w Rybniku. Te końcowe mecze są zawodami w zasadzie już o nic, staram się jednak tak ułożyć skład, aby walczyć i wygrywać. Niestety, zamiast lepiej, idzie nam coraz gorzej. Od meczu z Tarnowem mieliśmy tylko dwa interesujące mecze, widowiska, w których szala zwycięstwa przechyliła się na stronę gości dopiero w ostatnich wyścigach. W meczu z Toruniem przeciwnicy zaczęli nam odjeżdżać od siódmego biegu i ciężko było ich dogonić. Niestety, jednym, czy dwoma zawodnikami nie da się po prostu wygrać meczu.

Chris Harris - zawodnik RKM - To był bardzo ciężki pojedynek. Przegraliśmy, bo nie mieliśmy wystarczającej siły rażenia. Goście byli zdecydowanie lepszą ekipą i pokazali nam to na torze. My stawialiśmy początkowo opór, ale potem zabrakło wsparcia drugiej linii. Na pewno mogliśmy pojechać lepiej. Ze swojego występu jestem zadowolony, chociaż także popełniłem kilka błędów. Nie jestem w Polsce na co dzień, ale z każdym kolejnym tygodniem moje motory są coraz lepiej spasowane z nawierzchnią tutejszych torów. W Rybniku też już się połapałem (śmiech -dop.red.). Zmieniamy co chwilę ustawienia. Muszę podkreślić, że mój mechanik - Brian Andersen - wykonuje naprawdę kawał dobrej roboty, a skutki widać było na torze.

Martin Smolinski - zawodnik RKM - Jestem kompletnie rozbity. Miałem taką chęć jazdy, bardzo chciałem pomóc drużynie. Nie mogę zapomnieć o tym meczu i nawet nie mam zamiaru. Wydałem mnóstwo pieniędzy na to, by wszystko zagrało - na nowe silniki, tunerów. Brakowało mi mocy w motorach. Mogłem walczyć do upadłego, balansować ciałem, na niewiele się to zdało. Jeździłem przy samej linii, także pod bandą, gdy się zbliżyłem, rywale mi na prostej uciekli i co mogłem zrobić? Chyba powiedzieć tylko: no to na razie...

Wojciech Druchniak - junior RKM - Zaskoczyło mnie to, że nie potrafiłem nic zdziałać. Zły jestem na siebie, bo popełniałem błędy na dystansie i to takie, które absolutnie nie powinny były się mi zdarzyć. Słabo pojechałem, jest mi przykro. Nie wiem, co się dzieje.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt