2006-06-25 Runda zasadnicza 11
Marma Polskie Folie Rzeszów - KS Adriana Toruń
  
Drużyna Marmy Polskie Folie Rzeszów pokonała na własnym torze Adrianę Toruń w stosunku 47:43. Mimo, że gospodarze prowadzili aż czternastoma punktami, o końcowym wyniku zadecydował ostatni bieg zawodów.
Podczas meczu panowała niezwykle gorąca atmosfera, bowiem gorąco było na torze, a trybunach - szczególnie po decyzji sędziego Artura Kuśmierza tuż przed biegiem trzynastym, a także w powietrzu.

Sporym zaskoczeniem był skład drużyny z Torunia. W tym awizowanym znajdował się Tomasz Wiśniewski i wszystko zgodnie byli przekonani, że w jego miejscu znajdzie się Niels K. Iversen lub Simon Stead. Ostatecznie jednak w Rzeszowie pojawił się junior KS-u i awizowany skład pozostał niezmieniony - Z Nielsem Iversen już przed sezonem mieliśmy ustalone, że po Grand Prix nie będzie przyjeżdżał na nasze spotkania. Natomiast Stead ma problemy z dostosowaniem się do polskich torów - mówił trener Jan Ząbik.

Spotkanie zaczęło się mocnym uderzeniem pary gospodarzy. Juniorzy Marmy, ku szałowi radości publiczności wygrali swój bieg podwójnie z o wiele bardziej utytułowanymi młodzieżowcami Aniołów. Sukces z pierwszego wyścigu kontynuowali w drugiej gonitwie Nicki Pedersen i powracający do składu Dariusz Śledź. Po dobrym starcie gospodarzy, punkty Marmie chciał odebrać Ales Dryml, lecz Duńczyk z Rzeszowa poczekał na swego partnera z pary, i razem dowieźli do mety zwycięstwo 5-1. Przed kolejnym wyścigiem problemy ze sprzętem miał Karol Ząbik, który by zdążyć na start musiał dojechać pod taśmę przez murawę piłkarskiego boiska, co spotkało się z wielkim niezadowoleniem i gwizdami ze strony rzeszowskiej publiczności. Ząbik najlepiej wyszedł spod taśmy, ale kapitalnym atakiem przy krawężniku wyprzedził go Tomasz Rempała ratując dla Marmy biegowy remis.
W następnych wyścigach kibice oglądali ciekawe pojedynki, w których padał remis 3:3. Bieg numer sześć sprawił ogromną radość rzeszowskim sympatykom "czarnego sportu". W tej gonitwie młodzieżowiec Dawid Stachyra pokonał uczestnika cyklu Grand Prix- Bjarne Pedersena i przewaga miejscowych wzrosła do 10 oczek. W wyścigu następnym popularny "Rybka" wspaniałym atakiem minął Bjarne Pedersena i drugiej pozycji nie oddał do mety. Na półmetku zawodów na tablicy wyników widniał rezultat 28:14 dla gospodarzy, wśród których odżyły nadzieje na uzyskanie punktu bonusowego.
Jednak w wyścigu dziesiątym "Anioły" złapały wiatr w żagle, bowiem odniosły pierwsze biegowe zwycięstwo w meczu. Para Miedziński – Pedersen świetnie wyszła spod taśmy, jednak po walce Chrzanowski minął na trzecim okrążeniu trzeciego zawodnika Grand Prix w Kopenhadze.
Potem rezerwy trenera Ząbika były na tyle skuteczne że końcówka meczu należała do toruńczyków, w którym pierwszoplanowe role odgrywali bardzo waleczny i widowiskowo jeżdżący Ales Dryml, oraz Wiesław Jaguś i Adrian Miedziński.
Dodatkowo przed biegiem trzynastym został wykluczony przez sędziego za utrudnianie i brak gotowości do startu. Decyzja ta została podjęta na podstawie złego ustawienia Holty i stojącego obok Wiesława Jagusia. Obaj stali bardzo blisko siebie, a sędzia postanowił wykluczyć Norwega. Osamotniony Śledź nie sprostał parze toruńskiej i gospodarze wygrywali już tylko 43-35, a dla toruńczyków pojawiła się oprócz punktu bonusowego szansa na remis w spotkaniu.
Szansa ta została wzmocniona w biegu czternastym kiedy to "obudzony" Bjarne Pedersen wspólnie z Miedzińskim pokonali wychowanka Apatora Chrzanowskiego i Śledzia. Jednak nadziei rzeszowskich kibiców na zwycięstwo nie zawiódł Nicki Pederesen, który po świetnym starcie wygrał piąty wyścig w spotkaniu, zdobywając pierwszy w barwach rzeszowskiego klubu komplet punktów. W tym ostatnim biegu dnia Holta za punkt honoru postawił sobie pokonanie Jagusia, niestety "podpalił" się w swych atakach, przeszarżował i przy wyjściu z przedostatniego łuku zaliczył groźny upadek, na szczęście skończyło się tylko na kilku siniakach.

W ekipie Aniołów zawiódł Słaboń i Ząbik pozostali zawodnicy pojechali na swoim poziomie, choć więcej można było oczekiwać od uczestnika GP Bjarne Pedersena.
W teamie gospodarzy bezwzględnie najlepszym zawodnikiem dnia był Duńczyk Nicki Pedersen, który na pięć startów nie przegrał ani jednego, a jednocześnie pomagał kolegom z drużyny, szczególnie jeżdżąc w parze z Darkiem Śledziem. Dzielnie wspierał go Rune Holta, który jednak miał bardzo pechową końcówkę.

Po spotkaniu powiedzieli
Jan Ząbik
- trener KST - Przyjechaliśmy do Rzeszowa po trzy duże punkty, niestety nie udało nam się ich zdobyć. Gospodarze zdobyli szybko dużą przewagę i ciężko było ich gonić. Później trochę ich doszliśmy i byłą szansa na remis, robiłem zmiany taktyczne, ale zabrakło niewiele, w sporcie wszystko jest możliwe. Ciężko powiedzieć, co było przyczyną słabszej postawy Pedersena w początku zawodów. Iversen nie przyjechał dziś, gdyż on zwykle nie przyjeżdża do nas na mecze po GP. Stead ma problemy na polskich torach i tutaj nic by nie wskórał.
Nie wiem też, co się dzieje z Karolem. We wszystkich innych ligach jeździ dobrze, w turniejach indywidualnych dobrze, tylko w lidze polskiej coś się złego dzieje. Dziś Karol jechał z trudnej pozycji rezerwowego, która jest niewygodna dla każdego i mimo, ale w ligach zagranicznych zdobywa sporo punktów, wygrywa z wieloma klasowymi żużlowcami, ale niestety dziś i nic mu nie wychodziło. Mimo tego nadal będziemy walczyć o pierwszą czwórkę, chcemy wygrać mecze u siebie i we Wrocławiu.

Wiesław Jaguś - kapitan KST -  Przyjechaliśmy po bonus i walczyliśmy do końca. Staram się wszędzie walczyć jak najlepiej, na tyle, na ile pozwalają mi moje umiejętności. Walczyłem dziś na dystansie o jak najlepsze miejsca. W biegu z Holtą stałem na swoim polu i pokazywałem sędziemu, że skończył się czas dla Rune i powinien być wykluczony, bo inni byli już przygotowani do startu.

Adrian Miedziński - junior KST -  Ciężko się dziś jeździło przez tą pogodę. Na początku się źle spasowałem z torem, ale później było lepiej i nawet wygraliśmy biegi 5:1. Jako junior czuję się tylko w pierwszym biegu. Nie myślę na torze, że jestem młodzieżowcem, walczę na torze jak równy z równym i nie zastanawiam się nad takimi rzeczami na motocyklu. Jazda z pozycji rezerwowego jest bardzo trudna. Startowanie z zewnętrznych pól na początku spotkania nie ułatwia zadania. W drugiej fazie zawodów czułem się pewniej na tym torze. Pozostaje pewien niedosyt, bo mogliśmy osiągnąć korzystny rezultat

Ales Dryml - zawodnik KST - Jestem zadowolony ze swojego występu. Początek spotkania słaby w naszym wykonaniu i przez te pierwsze wyścigi zabrakło kilka punktów na korzystny wynik . Tor zupełnie inny, niż w Toruniu i było trudniej się dopasować. Jedziemy dalej i walczymy, o jak najlepszą pozycję.

Janusz Stachyra - trener Marmy - Słabo zaprezentował się Tomek Rempała, którego w końcówce meczu zmuszany byłem zmieniać. Tomek Chrzanowski zaprezentował się przyzwoicie. To jest zawodnik na 7-9 punktów. Raz się tylko pomylił w Bydgoszczy, bo za wąski był tor. Niech Maciek Kuciapa czy Karol Baran tak jeżdżą, to byłaby zupełnie inna drużyna. Nie mnie należy się pytać, dlaczego wygrywamy kilkunastoma punktami, a w końcówce wszystko tracimy i ledwie zwyciężamy w meczu. Tu należy rozmawiać z zawodnikami o to czy to może jakieś rozkojarzenie, czy jeszcze coś innego. Była szansa dziś na bonus, ale niestety pojedzie on do Torunia. Zawinił po raz kolejny kierownik startu, przez którego Holta został wykluczony. Powinien być naszym sprzymierzeńcem, a tu on zawsze pomaga gościom. W ostatnim biegu sponiewierało Holtę, spadła mu noga z haka i upadł na tor.

Jacek Ziółkowski - kierownik Marmy - Bardzo dobra postawa Nickiego, który bez wątpienia był bohaterem meczu. Mogliśmy wygrać wyżej, ale szansa na punkt bonusowy przepadła już w Toruniu.

Tomasz Chrzanowski - zawodnik Marmy - wychowanek Apatora -  Znak zapytania postawiłbym przy wykluczeniu Rune Holty. Porobiliśmy trochę błędów. Różne były pola startowe, kto pierwszy wszedł na łuk, obierał jeden tor i gnał do przodu, a z tyłu ciężko było już wyprzedzać. Była szansa na punkt bonusowy. W pierwszym biegu miałem zero, co wytrąciło mnie trochę z równowagi i musiałem wprowadzić korekty. Zostały teoretyczne szansę na pierwszą czwórkę, ale jesteśmy beniaminkiem i możemy sprawić jeszcze niespodziankę.

Dariusz Śledź - zawodnik Marmy - Brakuje mi startów i meczowego objeżdżenia. Tor zaczął się troszkę zmieniać i zareagowałem na to nieodpowiednio. Tutaj jest Ekstraliga, nie jeździ się tak łatwo jak w zeszłym sezonie. Brakowało mi troszkę prędkości. Ogólnie nie jestem zadowolony ze swojego występu. Zrobię wszystko, aby było lepiej. Dzisiejsza pogoda sprawiła, że trudno było utrzymać tor w takim stanie, jak na początku zawodów i lepiej pod koniec tor pasował gościom. Teraz jedziemy do Rybnika, myślę, że jesteśmy w stanie wygrać tam mecz, tylko musimy być maksymalnie skoncentrowani.

Dawid Stachyra - junior Marmy - Bardzo cieszymy się ze zwycięstwa, bo teraz każde punkty są ważne. Troszeczkę wkradło się nerwówki i przewaga stopniała do tych czterech punktów. Do Rybnika jedziemy wygrać i obronić punkt bonusowy. Nadal walczymy o zajęcie szóstego miejsca .

Paweł Miesiąc - junior Marmy - Na początku tor trzymał, startowało się dobrze, później się odsypało. Jechałem na tym silniku, na którym myślałem, że będzie przyczepnie, bo tak miało być. W Rzeszowie jest jakoś tak dziwnie, że pod koniec meczu nie możemy się dopasować do toru i goście nas doganiają.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt