2006-06-18 Runda zasadnicza 10 (przełożony 2006-06-17)
KS Adriana Toruń - BTŻ Polonia Bydgoszcz
 
Jeśli ktoś chce się przekonać, że zawody żużlowe mogą być bardzo emocjonujące, że mecz nie musi być tylko "zwykłym" meczem, że gra toczyć się może o większą stawkę niż ligowe punkty, to koniecznie musi wybrać się w na derby Pomorza.
Sami toruńscy kibice transparentami które wywiesili podkreślali szczególny charakter tego spotkania. Oto jeden z cytatów: "Gdzieś mamy wasze złote medale - ważne zwycięstwa z odwiecznym rywalem".

Niestety dla toruńskiej publiczności w rozegranych awansem 72 Derbach Pomorza lepsi okazali się bydgoszczanie. Dzięki wygranej Poloniści awansowali na trzecie miejsce w tabeli, z kolei torunianie spadli na pozycję szóstą.
Przed spotkaniem derbowym więcej szans na zwycięstwo dawano torunianom, którzy lepiej prezentowali się w poprzednich spotkaniach. W rozegranym dwa dni wcześniej spotkaniu dziewiątej kolejki byli oni o krok od sprawienia sensacji i pokonania w Tarnowie Mistrzów Polski, czyli miejscową Unię. Bydgoszczanie z kolei zaledwie zremisowali na własnym torze z zespołem z Częstochowy i ich szanse na awans do czołowej "czwórki" stawały się powoli iluzoryczne. To jednak, że derby rządzą się swoimi prawami, widać było od początku spotkania, bowiem mecz rozpoczął się od dość sensacyjnego zwycięstwa młodego Rosjanina, który pewnie pokonał młodzieżowy duet Adriany. Sajfutdinow na torze zaprezentował się później jeszcze cztery razy, w każdym z biegów pokazując się z jak najlepszej strony.
W drugiej gonitwie goście objęli prowadzenie dzięki wygranej Protasiewicza przed Pedersenem, na trzecim miejscu finiszował Sawina, który dość ostro potraktował Iversena. W trzecim biegu spod taśmy najlepiej wyszedł Robert Kościecha. Mimo ataków Mariusza Puszakowskiego i Krzysztofa Słabonia, "Kostek" zdobył trzy punkty i padł kolejny biegowy remis. W czwartej gonitwie wygrał Jonsson, a za jego plecami toczyła się ładna walka o 2 oczka. Sajfutdinow był drugi, ale na pierwszym łuku trzeciego okrążenia wyprzedzili go obaj torunianie. Piąty wyścig to trzeci z rzędu remis z sprawą Słabonia, który przywiózł 3 punkty. Piękną parową jazdą popisali się Protasiewicz i Sajfutdinow i nie dali szans Puszakowskiemu.
Dwupunktową stratę torunianie zdołali odrobić w szóstym biegu, wygranym przez Wiesława Jagusia przed Kościechą i Miedzińskim. Riposta bydgoszczan była jednak natychmiastowa, bowiem w kolejnym biegu dzięki punktom Jonssona i Sajfutdinowa bydgoszczanie, którzy ponownie wyszli na prowadzenie. Spore problemy sprzętowe miał w tym biegu Niels Kristian Iversen, który ostatecznie niebezpiecznie upadł i nie pojawił się już więcej na torze. W dziewiątym podwójnie wygrała Adriana. Adrian Miedziński i Bjarne Pedersen pokonali Krzysztofa Buczkowskiego i Kościechę. Jednak już w kolejnej gonitwie szybko odpowiedzieli poloniści. Para Jonsson - Sajfutdinow wygrała z "Puzonem" i Słaboniem. Wprowadzona przez torunian w trzynastym wyścigu rezerwa taktyczna (Pedersen za Iversena) nic nie dała, bowiem jak natchniony jeździł Jonsson. I przed wyścigami nominowanymi bydgoszczanie prowadzili już 42:36 i tylko dwa podwójne triumfy w biegach nominowanych mogły uratować torunian.
Przed czternastym wyścigiem nastąpiła przerwa, bo startowy przy zdejmowaniu taśmy doznał urazu oka i został zabrany do karetki. W przedostatniej gonitwie wygrał Jaguś, ale z powodu defektu motocykla zjechać z toru musiał Miedziński, a Buczkowski musiał dopchać niesprawny motocykl do mety. Tym samym stało się jasne, że zawodnicy z Bydgoszczy zdobędą 3 oczka.
Niecodzienna sytuacja miała miejsce w ostatnim biegu.
Krótko przed upływem czasu dwóch minut bydgoszczanie Jonsson i Protasiewicz zorientowali się, że pomyli kolory kasków. W tej sytuacji sędzia miał innego wyjścia, jak wykluczyć obu zawodników gości z tego wyścigu, bowiem nie byli oni gotowi do startu w momencie gdy zegar pokazywał 0:00. Wyścig rozegrano zatem w dwuosobowym składzie, a triumfował w nim Jaguś przed Miedzińskim, który ponownie miał problemy z motocyklem. Zwycięstwo 5:0 było jednak tylko pyrrusowym, bowiem całe spotkanie zakończyło się wygraną gości 45:44
Wśród bydgoszczan na najwyższe uznanie zasłużyli przede wszystkim Andreas Jonsson i Emil Sajfutdinow, który bez kompleksów walczył z torunianami. Ważne punkty dołożyli także Protasiewcz, Kościecha i Buczkowski i zwycięstwo w derbowym pojedynku w Toruniu stało się faktem. Tym samym bydgoszczanie zbliżyli się do awansu do czołowej "czwórki".
W zespole "Aniołów" nie zawiedli tylko Wiesław Jaguś i Adrian Miedziński, którzy właściwie jako jedyni skutecznie walczyli z gośćmi. Przeciętny występ zanotował Bjarne Pedersen, który nie potrafił jednak odnieść zwycięstwa w żadnym z biegów, natomiast pozostali zawodnicy zdecydowanie zawiedli. Ta porażka stawia zespół z Torunia w trudnej sytuacji w obliczu dalszej walki o medale.

Po meczu powiedzieli
Mirosław Batorski
- prezes KST - Zespół pojechał beznadziejnie, oprócz Wiesława Jagusia nikt nie walczył. Na pewno zawiedli tzw. zachodni, jeżeli uczestnik Grand Prix nie przywozi żadnego punktu i sprzęt ma taki jak na 3 ligę, chyba nawet takiej nie ma, no to, o czym tu rozmawiać. Z naszych na pewno zawiedli Puszakowski i Słaboń. Niestety Ales Dryml nie mógł w tym meczu pojechać, ponieważ się przygotowuje do zawodów jutrzejszych w Ljublianie i zrezygnował ze startu w dzisiejszym meczu.
Decydujący wpływ na porażkę miała absencja Alesa Drymla. Jednak po spotkaniu możemy gdybać co byłoby gdybyśmy skorzystali z usług Alesa. Zawodnik prosił nas przed tym spotkaniem, żeby zwolnić go z tego spotkania jeżeli nie będzie niezbędny. Daliśmy mu wolną rękę i teraz żałujemy. Powtórzyliśmy błąd z zeszłego roku kiedy to porażka na własnym torze z Unią Leszno skomplikowała naszą sytuację. Teraz pokonała nas Bydgoszcz choć trzeba podkreślić, że sąsiedzi zza miedzy zmobilizowali się na to spotkanie. Nie tłumaczy to jednak naszego zespołu, w którym zawiedli wszyscy poza wspomnianym Wiesławem Jagusiem.

Jan Ząbik - trener KST - Źle rozgrywaliśmy pierwszy łuk, a później było ciężko coś zrobić, a ten, kto robi mniej błędów, wygrywa. Nie da się ukryć, że zrobiliśmy więcej błędów i przegraliśmy te zawody. Trzeba zrobić wszystko, żeby wygrać w Rzeszowie i liczyć się dalej w czwórce. Adrianowi w czternastym biegu strzelił gaźnik, można gdybać, ale to jest sport, gra błędów, rzeczy martwe decydują, że wynik jest taki a nie inny. Nieraz my mieliśmy więcej szczęścia, inni mieli pecha. O naszej porażce zadecydowała między innymi niedyspozycja Iversena. Jeszcze rano przed meczem trenował on na motocyklach Jespera Jensena i wdawało się, że wszystko jest w porządku, natomiast na meczu Duńczyk praktycznie nie istniał. Obok punktów Iversena zabrakło lepszej dyspozycji Pedersena, Słabonia, Puszakowskiego, Karola, każdy gdzieś punkty pogubił i to się w końcówce liczyło.

Wiesław Jaguś - kapitan KST - Bydgoszczanie byli szybsi ze startu, nie mogliśmy im dorównać, dziwi mnie to, że u siebie nie mogliśmy wygrywać startów. Ja też miałem z tym problemy, ale walczyłem na dystansie, udawało mi się wygrywać biegi. Po prostu byli lepsi i wygrali. Tor nie był naszym atutem, bo nie wygraliśmy, ale gdybyśmy wygrali, to by był naszym atutem, nie będę narzekał na tor, bo tor był dla wszystkich równy. Nie chciałbym się wypowiadać na temat obcokrajowców, bo nie tylko u nas zrobiono wolny rynek, może dobrze, może źle, ale widać, że chyba nie idziemy w tym kierunku z polskim żużlem. Zajmują miejsce i brakuje punktów. Pierwsza czwórka nam odjechała, przegraliśmy i nasze szanse zmalały, ale jeszcze jest kilka meczów i na pewno powalczymy.

Mariusz Puszakowski - zawodnik KST - Nie do mnie należy ocena zespołu, natomiast mój występ był fatalny, 3 pkt. w trzech startach to trochę za mało. Liczyłem na trochę więcej, szkoda, że przegraliśmy ten mecz, ale wygrał lepszy no i trudno. Na pewno będziemy dalej walczyć. Nie można mieć na pewno pretensji do toru, był dla wszystkich równy, wystarczyło praktycznie wygrywać starty. Z tego, co było widać nam się to nie udawało i dlatego jest taki, a nie inny wynik, gratuluję bydgoszczanom tego wyniku i tyle. Wydaje mi się, jednak że to może troszkę pogoda pokrzyżowała nam szyki, było parno, a silniki mieliśmy przygotowane tak jak zawsze na twardy tor. Okazało się, że były za słabe. Zaczyna mi się maraton: w nocy wybieram się z Adrianem do Słowenii, potem prosto do Anglii, do Szwecji i z powrotem do Anglii. Muszę się zastanowić nad ligą angielską, bądź którąś inną, oczywiście oprócz polskiej, żeby trochę odpocząć. Fakt faktem, że jazdy potrzebuję, żeby zgrać się z motocyklem, ale wiadomo, przed zawodami trzeba się naładować, a wychodzi trochę zmęczenia, będę musiał pomyśleć.

Adrian Miedziński - junior KST - Na pierwsze dwa biegi źle się przełożyłem, później zmieniłem ustawienie i było dużo lepiej. Szkoda czternastego wyścigu, gdzie wygrałem start i na dojeździe do wirażu motor zaczął przerywać. Teraz sprawdziliśmy i okazało się, że to był gaźnik, wymieniliśmy tyrystor, a w następnym biegu było to samo, wystartowałem i gaz przerywał. Wymieniliśmy gaźnik po zawodach i było widać, że musiał dostać się jakiś paproszek czy kamyczek i motocykl nie dostawał paliwa. Nie mamy wyrównanego składu, ciężko jest wygrać, jeśli w drużynie nie jadą wszyscy zawodnicy. Nie zakładaliśmy wcześniej porażki na własnym torze i dlatego teraz będziemy walczyć w kolejnych meczach, choć o awans do czołowej „czwórki” nie będzie łatwo. Jednak na pewno się nie poddamy

Bogdan Sawarski - prezes BTŻ - nie popełniliśmy takich błędów, jakie były podczas ostatniego meczu z Częstochową, czyli wygrywaliśmy starty. Wiadomo, że w żużlu start to połowa sukcesu, byliśmy lepsi na starcie. Wczoraj mieliśmy takie małe spotkanie mobilizujące gdzie wszyscy powiedzieli, że zdają sobie sprawę, że jazda w Toruniu jest właściwie jazdą o "czwórkę". Wiadomo, że gdybyśmy nie wygrali to już było by pozamiatane. Wszyscy się spięli i dobrze się spasowali, paru chłopaków pojechało lepiej, można powiedzieć, że wszyscy, poza Krystianem, któremu nie poszło, ale każdy ma prawo mieć słabszy dzień. Mimo słabej zdobyczy punktowej myślę, że Robert Sawina pojechał bardzo dobrze, bo był w kontakcie i punkty nie odzwierciedlają tego, co było. Jonsson bezbłędnie, Piotrek dobrze, „Kostek” tam miał zera, ale jak trzeba było to punkty robił, wszyscy się spięli i ja się z tego bardzo cieszę. Na pewno połowa zespołu znała dobrze tor, ale ten tor w Toruniu jest troszeczkę inny, ponieważ on był niby trochę przyczepny, ale w zasadzie jest twardy. My w Bydgoszczy jeździmy troszeczkę na innym torze, ale wiedzieliśmy o jednym, że trzeba wygrywać starty i trzymać krawężnik i to jest właściwie klucz do sukcesu.”

Zdzisław Rutecki - trener BTŻ - Tylko zwycięstwo w Toruniu dawało nam szanse na znalezienie się w czołowej "czwórce", a więc przyjechaliśmy tutaj z mocnym postanowieniem wywiezienia 3 dużych punktów. Nawet wygrany mecz w Lesznie nie dawał tyle, ile dał ten. 2 punkty więcej dla Torunia i byśmy już go nie dogonili. Recepta na skuteczną jazdę, to dobre dopasowanie się na starcie, bo wiadomo, że na tym torze trudno się wyprzedza na dystansie. Często jeździmy na tym obiekcie i gospodarze nam niczym nie zaskoczyli, spodziewaliśmy się nawet bardziej twardego toru. Jeśli chodzi o Emila Sajfutdinowa, to jest on młodym, bardzo zdolny zawodnikiem, któremu jednak brakuje jeszcze objeżdżenia n obcych torach, jednak widać, że robi postępy. Wiadomo, że w pewnym sensie zabiera on miejsce w składzie Buczkowskiemu i Jęjdrzejewskiemu, ale jeśli tak młody zawodnik przewyższa już naszych, krajowych jeźdźców, to muszą oni wyciągnąć odpowiednie wnioski i jechać po prostu lepiej.

Andreas Jonsson - zawodnik BTŻ - Liczyłem na zwycięstwo i bardzo cieszę się, że udało nam się wygrać. Na pewno nie jestem rozczarowany, że nie zdobyłem kompletu punktów, ponieważ najważniejsze było zwycięstwo całej drużyny. Jesteśmy naprawdę bardzo szczęśliwi. Czuję że moja forma rośnie z każdym dniem, sam czuję się dużo lepiej oby tak dalej. W ostatnim biegu popełniliśmy z Piotrkiem mały błąd, bo okazało się, że pomyliliśmy kolory kasków i pod taśmą mieliśmy małą niespodziankę. Dostałem informację, że mam jechać w żółtym kasku, a wtedy powinienem jechać z czwartego pola. Jednak zobaczyłem dziewczynę w żółtym stroju, może to przez to (śmiech). Myślałem, że możemy po prostu zmienić pola, ale okazało się, że musimy wrócić i zmienić kaski. Czy spodziewałem się zwycięstwa dla Bydgoszczy? Oczywiście, przecież jesteśmy lepsi (śmiech).

Piotr Protasiewicz - zawodnik BTŻ - Chyba mało kto się spodziewał, że wygramy w Toruniu, gdzie w tym roku nikomu jeszcze się to nie udało. Derby zawsze rządziły się swoimi prawami, my mamy problemy z punktami i to jest szansa na przedłużenie nadziei na ewentualny awans do czwórki. Były rozmowy, ale rozmowy są przed każdym meczem w klubowych kuluarach i to zawsze coś zmienia. Mieliśmy troszkę szczęścia, wykorzystywaliśmy atut pierwszego łuku, a toruński tor pozwala na zamykanie drogi zawodnikom jadącym z tyłu, robiliśmy to w miarę dobrze. Po czternastym biegu była kupa szczęścia, jeden chwycił biały kask, drugi żółty. Wydaje mi się, że nie powinno było się nas wypuścić w parkingu widząc nasze kaski. Myślałem, że mając trochę czasu zdążymy, ale niestety zabrakło mi trzech sekund.

Robert Kościecha - zawodnik BTŻ - Nie jeździłem w Derbach 5 lat, jednak potraktowałem je jako normalny mecz. Nie udały mi się środkowe 2 biegi, później wyciągnęliśmy wnioski i było lepiej. Zdobyłem 7 punktów, ale pomogłem w zwycięstwie drużynie. Przed meczem mówiłem, że wygra Polonia, robiłem wszystko, żeby było jak najlepiej, zrobiłem kilka błędów, może przez nerwy. Ważne, że Polonia wygrała i bardzo się z tego cieszę. Pokazaliśmy lwi pazur, nie załamaliśmy się po niepowodzeniu przeciwko Częstochowie. Moim pracodawcą jest Polonia Bydgoszcz, szanuję ją i kibice zachowali się w stosunku do mnie trochę nie fair, ale myślę, że niedługo się to poprawi.

Krzysztof Buczkowski - junior BTŻ - Mój występ był w miarę dobry, udany, drużyna wygrała, z tego się cieszymy. Na pewno podwójna radość jest taka, że wygraliśmy w Toruniu, bo o ile wiem to nie wygrywaliśmy tutaj zbyt często. Na pewno nam tor pasował gdyż w naszym zespole cały trzon to zawodnicy, którzy niegdyś tu jeździli i znają go bardzo dobrze. Szkoda tylko wykluczenia w 15 wyścigu, bo gdyby nie to wykluczenie to wynik mógłby być wyższy. Zdobyliśmy 3 punkty, co wydawało się niemożliwe po Częstochowie i myślę, że jest bardzo dobrze. Udowodniliśmy swoją siłę i cieszymy się z tego. Trzeba wygrywać mecze i wywalczyć bonus w Lesznie i jeśli to nam się uda, to będziemy bardzo blisko czwórki.

Emil Sajfutdinow - junior BTŻ - Mój występ oceniam bardzo dobrze, starałem się. Wygrała drużyna i z tego również się cieszę. Byłem przygotowany, spodziewałem się dobrego wyniku.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt