2006-05-03 Runda zasadnicza 5
BTŻ Polonia Bydgoszcz - KS Adriana Toruń

Do kolejnych Derbów Pomorza, kibice toruńscy przygotowywali się już tydzień wcześniej.
Na Derby Pomorza czeka się miesiącami, niezależnie od tego, czy mieszka się w Bydgoszczy czy w Toruniu. Od wielu lat, to właśnie pojedynki z rywalem zza miedzy przyciągają na stadiony rzesze kibiców, nie tylko z regionu. Bo Derby to nie tylko walka o dwa ligowe punkty, to także walka o prestiż. Zwycięstwo z rywalem z sąsiedniego miasta smakuje zdecydowanie najlepiej.
Co roku fani obu drużyn prześcigają się w przygotowywaniu oprawy na mecze, wymyślnych hasłach czy w końcu w dopingu w trakcie zawodów. W tym roku toruńscy kibice z Net Fans Speedway Toruń zdecydowali się na krok, który jest bez precedensu, jeśli chodzi o ten swoisty "pojedynek" pomiędzy fanami obu drużyn. Otóż na kilka dni przed meczem w Bydgoszczy przy skrzyżowaniu ulic Chopina i Jagiellońskiej zawisł billboard przypominający o historii pojedynków pomiędzy zespołami z Torunia i Bydgoszczy.
Po takim pojedynku z całą pewnością można powiedzieć, że przed meczem dwa punkty zdobyli fani z Torunia. Niestety na torze padł wynik zgoła odmienny, bowiem miejscowa Polonia pewnie pokonała toruńską Adrianę w stosunku 54:36. Lecz myliłby się ten kto sądził, że zwycięstwo przyszło bydgoszczanom łatwo.
Spotkanie zapowiadało się niezwykle emocjonująco. Torunianie przyjechali do miasta nad Brdą podbudowani wysokim zwycięstwem z Marmą Rzeszów w minioną niedzielę, natomiast bydgoszczanie, mimo zwycięstwa w Rybniku, chcieli zmazać plamę po porażce u siebie z Unią Tarnów.

Na cztery godziny przed meczem nad stadionem przeszła ulewa i co najgorsze deszcz nie chciał przestać padać. Decyzją sędziego, w związku z opadami zawody zostały przesunięte o czterdzieści minut. Tor po opadach wyglądał fatalnie. Jednak szybko za sprzątanie szkód, które wyrządził deszcz, wzięło się kilka osób, w tym trener miejscowych - Zdzisław Rutecki, który pokazywał jak należy sprzątać tor. Na szczęście nawierzchnię udało się doprowadzić do stanu nadającego się do jazdy, a na niebie pokazało się słońce, które dało sygnał do rozpoczęcia próby toru i prezentacji.
Kibice bydgoscy zastanawiali się czy pojedzie w meczu straniero Polonii Andreas Jonsson, który w meczu z tarnowianami doznał przykrej kontuzji złamania kości śródstopia. Euforia zapanowała na trybunach, gdy spiker podał do wiadomości, że Szwed wystąpi w meczu, w tym momencie spekulowano już tylko o rozmiarach zwycięstwa Polonii.

Faworytami wyścigu młodzieżowców, nieco wbrew tradycji byli bydgoszczanie. Na neutralnym torze lepszą parą jest raczej duet Adrian Miedziński - Karol Ząbik, ale we wcześniejszych meczach u siebie młodzi zawodnicy Budleksu/Polonii ogrywali swoich rówieśników podwójnie. Tym razem trener Zdzisław Rutecki desygnował do walki niespełna 17-letniego Emila Sajfutdinowa i Krzysztofa Buczkowskiego. Gospodarze przegrali start, ale na pierwszym łuku przecisnęli się na prowadzenie przy krawężniku i pięć punktów dowieźli do mety.
W biegu drugim błyskawiczny start bydgoskiej pary Protasiewicz-Sawina i kolejny dublet Polonistów. Tym razem w pokonanym polu zostali duńscy obcokrajowcy drużyny gości. Bieg trzeci to kolejny dobry start pary Polonii i ponowne podwójne prowadzenie, lecz Czech jeżdżący w barwach toruńskiego klubu, Ales Dryml, nie dawał za wygraną i ostatecznie rozdzielił bydgoszczan.
Na pierwsze zwycięstwo indywidualne i biegowe toruńscy kibice czekali aż do piątego wyścigu. Zwycięstwo było zresztą dość szczęśliwe. Od startu prowadził Klecha, za nim podążała duńska para Adriany, czwarty tym razem jechał Kościecha. Na trzecim okrążeniu bydgoszczaninowi zdefektował motocykl, a goście wygrali dubletem.
To był jednak tylko chwilowy zryw "Aniołów". Na kolejną ich wygraną trzeba było czekać do następnego startu toruńskich Duńczyków. Wcześniej jednak dwa wyścigi po 4:2 wygrali bydgoszczanie. Najpierw rewelacyjny młody Rosjanin ograł Słabonia - Dryml miał defekt, a po chwili duet Protasiewicz - Sawina zdołał przedzielić jedynie Wiesław Jaguś.
W biegu 9 niebezpiecznie na pierwszym łuku pojechał Robert Sawina, niemal doprowadzając do upadku Alesa Drymla, Czech jednak uporał się na dystansie z bardziej doświadczonym Polonistą.
Bieg 11 był powtarzany dwukrotnie. Najpierw miejsca zabrakło dla Alesa Drymla, który upadł i sędzia zarządził powtórkę w komplecie. Powtórzony start i prowadzi Protasiewicz, za nim torunianie, na końcu Sajfutdinow, który atakując po zewnętrznej próbował przecisnąć się na wyższą pozycję. Na wyjściu z drugiego łuku wyniosło jednak Czecha jadącego w barwach Adriany i spowodował on, zdaniem sędziego, upadek Sajfutdinowa. Trzecie podejście do tego biegu, już bez Czecha, wygrał "PePe" przed Słaboniem i Sajfutdinowem.
Mimo wysokiego prowadzenia Budlex Polonii, trener KS Toruń - Jan Ząbik - nie zdecydował się na wprowadzanie rezerw taktycznych. Wprowadzenie Jagusia, Iversena lub Słabonia w miejsce słabo spisującego się Drymla, mogło spowodować, iż toruńczycy złapaliby wiatr w żagle. Jednakże Pan Jan podjął decyzję o rezerwie taktycznej dopiero w 14 biegu, kiedy to Jaguś zastąpił wspomnianego wyżej Czecha. Mały toruński wojownik stoczył ciekawą walkę o zwycięstwo z Krzysztofem Buczkowskim, ale w momencie wyprzedzania bydgoskiego juniora w motocyklu Jagusia pękł łańcuszek sprzęgłowy i zawodnik musiał opuścić tor. Jednak wyścig trwał dalej i do walki o zwycięstwo włączył się Krzysztof Słaboń. Bydgoski junior był jednak szybszy i po ładnej walce zameldował się pierwszy na mecie. W ostatnim biegu znowu błysnął nierówny Iversen, który pokonał na dystansie Protasiewicza.

Poloniści zasłużenie wygrali "świętą wojnę", nie mając, poza Robertem Sawiną, który wciąż nie może dojść do ładu ze swoim sprzętem, słabego punktu w swoich szeregach. U Andreasa Jonssona widać ślady po kontuzji, co się odbiło nieco na dzisiejszym wyniku, a co jeszcze spotęgował deszcz, po którym trzeba było dobrej kondycji fizycznej do walki na torze. Pecha miał Krystian Klecha, któremu pewne 3 punkty zabrał defekt łańcuszka sprzęgłowego, odnajduje się Robert Kościecha a Piotr Protasiewicz pojechał w końcu jak przystało na kapitana drużyny.
W drużynie toruńskiej, wyróżnić należy Nielsa Kristiana Iversena, który wygrał trzy biegi, tradycyjnie Wiesława Jagusia, bardzo szybkiego w drugiej części meczu, któremu także uciekły punkty w wyniku defektu oraz zawodnika który zaczynał swoją polską przygodę ze speedwayem w Bydgoszczy - Krzysztofa Słabonia - zdobywcę 8 punktów, który był niezwykle szybki i groźny dla Polonistów. Zawiedli w ekipie gości na pewno juniorzy. Po zdobywcach MDMP i MIMP 2005 należało się spodziewać więcej, a tymczasem zdobyli oni zaledwie 3 punkty, co przy 14 młodzieży bydgoskiej prezentuje się niezbyt okazale. Z pewnością więcej działacze toruńscy spodziewali się również po Alesie Drymlu, a szczególnie Bjarne Pedersenie. Duńczyk nie błyszczał na torze, mimo iż był jak dotąd bardzo pewnym punktem torunian.
Zawodnicy obu drużyn stworzyli na torze bardzo dobre widowisko. Szkoda tylko, że sportowe święto psuli chuligani. Najpierw do akcji ruszyli bydgoscy pseudokibice, którzy próbowali wtargnąć na murawę stadionu. W pewnym momencie, zanim do akcji wkroczyła policja, pobili jednego z pracowników firmy ochroniarskiej. Niestety, w ich ślady poszła grupka chuliganów z Torunia. Zamiast pasjonować się walką na torze, reszta kibiców musiała oglądać te żenujące popisy.

Po zawodach powiedzieli:
Jan Ząbik
- trener KST - Juniorzy tym razem zawiedli na całej linii. To zawsze była nasza broń i jak widać, bez niej zespół nie funkcjonuje najlepiej. Na poczatku nie było większego sensu, żeby wprowadzać zmiany. Nie mogłem zmienić słabych juniorów, a pozostali jeździli w kratkę. Wydawało się, że Dryml rozkręca się z wyścigu na wyścig ... Prawda jest taka, że popełnialiśmy za dużo błędów na torze. A kto je popełnia, ten przegrywa mecz. Szkoda, że straciliśmy aż tyle punktów.

Bjarne Pedersen - zawodnik KST - Jestem lekko zawiedziony swoim rezultatem oraz wynikiem meczu. Chłopacy z temu bardzo się starali, ale niestety nie udało nam się wygrać. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach pójdzie nam lepiej. Myślę, że po tym meczu nie można by mnie nazwać idolem, ale w drużynie toruńskiej czuję się naprawdę dobrze. Zdaję sobie sprawę, że pojedynki pomiędzy Toruniem a Bydgoszczą bardzo dużo znaczą, zarówno dla samych zawodników, jak i kibiców.

Niels Kristian Iversen - zawodnik KST - To był ciężki mecz, rozgrywany na ciężkim po opadach deszczu torze. Dla mnie osobiście to była zbyt duża "huśtawka" - wygrywałem wyścigi, albo też przyjeżdżałem ostatni. Ważne było dzisiaj by wygrywać starty, a gospodarze byli po prostu lepsi. To ważne, by wszyscy zawodnicy w zespole zdobywali punkty. Dzisiaj naprawdę wszyscy się starali, ale nie zawsze wychodzi tak, jakbyś tego chciał. Cieszy tak duża liczba kibiców na trybunach - to zawsze mobilizuje widzieć tylu fanów. Atmosfera była bardzo dobra i naprawdę przyjemnie mi się dzisiaj jeździło.

Ales Dryml - zawodnik KST - Nie poszło mi coś w drugim biegu. Opona mi pękła. Nie gra mi coś w motorach, ale nie jest tak źle, tylko nie szło mi w ogóle na starcie. Może ten deszcz nam trochę przeszkodził i na końcu wyszło. W meczu z Rzeszowem poszło mi o wiele lepiej, ale dzisiaj nie za bardzo jestem zadowolony ze swojego występu.

Wiesław Jaguś - zawodnik KST - Polonia pojechała na swoim poziomie i taki wynik, a nie inny. Przegraliśmy dzisiejsze derby, szkoda, bo to zawsze wielkie spotkania i polegliśmy nieco zbyt wysoko. Niestety nie wszyscy pojechali dziś u nas na swoim poziomie, przede wszystkim poniżej oczekiwań spisali się juniorzy, który ostatnio byli naszym silnym punktem. Tor był dla wszystkich taki sam i nie można się tłumaczyć jego stanem. Jeśli chodzi o mój występ, to zabrakło mi dzisiaj dobrych wyjść spod taśmy, nie mogłem się odpowiednio "zabrać" i o punkty musiałem ostro walczyć na dystansie.

Karol Ząbik - junior KST - To była katastrofa. Nie wiem, co się dzieje, ale mam nadzieję, że już niedługo wszystko wróci do normy i będę silnym punktem zespołu.

Bogdan Sawarski - prezes BTŻ - Bardzo się denerwowałem przed meczem, bo z Toruniem zawsze nam szło pod górkę, było bardzo ciężko. Było sporo walki i ładne widowisko. Okazało się, że ten deszcz nam wcale nie przeszkodził i było wręcz rewelacyjnie. Myślę, że wielu chłopaków bardzo dobrze jeździ, ale Emil jak na swój wiek pojechał fenomenalnie. Wie jak pojechać, gdzie łokieć wystawić, jak ściąć na pierwszym łuku. Gdyby mu szczęście dopisało, to miałby więcej punktów.

Robert Kościecha  - zawodnik BTŻ - Myślę, że widać, że jest coraz lepiej. Forma idzie w górę, coraz bardziej rozumiem się ze swoim sprzętem, odkrywam też do końca tajniki bydgoskiego specyficznego toru. Szkoda, że potrzebowałem na to trochę czasu, ale nareszcie widoczne są efekty częstych treningów w Bydgoszczy. Najważniejsze, że zespół wygrał. Miałem dzisiaj małą nerwówkę na lotnisku w Warszawie, mój silnik nie przyleciał razem ze mną ze Szwecji i musiałem czekać ponad dwie godziny na niego. Odczuwałem podczas meczu lekkie zmęczenie, jednak nie mogę się nigdy poddawać, taki jest sport żużlowy. Cieszę się, że zaczął się sezon w Szwecji, tam można na luzie wiele się nauczyć, a to daje właśnie rezultaty w Polsce.

Emil Saifudtinov - junior BTŻ - Doszła do mnie informacja, iż derby Pomorza to mecze szczególne dla naszych kibiców, chciałem więc wypaść jak najlepiej, ale na szczęście nie spiąłem się niepotrzebnie. Podszedłem to tego spotkania tak jak do wszystkich innych. Kluczem do mojego dobrego wyniku było dopasowanie motocykla przed meczem. Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego meczu. Myślę, że wykonałem kawał dobrej roboty w dwóch swoich biegach, ale zawsze mogło być lepiej. Mam bardzo szybki sprzęt i dobrze mi się dzisiaj jeździło. To co mi nie wyszło muszę jeszcze sam sobie przemyśleć. Nie wiem czy pojadę w podstawowym składzie w przyszłym meczu, o tym zadecyduje trener. Sytuacja z Krzysztofem Słaboniem po zakończeniu jednego z biegów była dziwna, lecz na pewno nie zrobił on tego umyślnie.

Andreas Jonsson - zawodnik BTŻ - Jeśli pomyśle o tym, że dokładnie 9 dni temu złamałem nogę, to czuję się naprawdę dobrze. Ten mecz był dla nas bardzo ważny i zarazem bardzo trudny, ale wygraliśmy, dlatego nie zważam na to, że noga mnie bolała. To, że nie do końca w pełni byłem sił, to nieważne. Istotne jest to, że mogłem pomóc drużynie i w konsekwencji wygraliśmy. Miałem trochę problemów z motorami, traciły moc, więc musiałem się sporo namęczyć. Szkoda, że przez to i przez ból nogi nie mogłem pojechać do końca tak, jak chciałem.

Piotr Protasiewicz - zawodnik BTŻ - Najważniejsze, że od początku zdecydowanie prowadziliśmy. Przed rozpoczęciem spotkania myślałem nad tym, w jakim stopniu będziemy spasowani z torem, który był namoczony po opadach deszczu. Zwykle na bydgoskim obiekcie można jechać szybko jednym pasem nawierzchni, dzisiaj natomiast takich dobrych ścieżek było więcej i to nam sprzyjało. Mi osobiście bardziej odpowiadają tory przyczepniejsze, ale jedziemy jako zespół i wynik drużyny jest na pierwszym miejscu. Ze swoich trzynastu punktów jestem bardzo zadowolony, jest to dobry wynik, zwłaszcza w meczu derbowym. Mam nadzieję, że teraz w każdym meczu będę uzyskiwał "dwucyfrówkę", będzie to dla mnie sukces. Czternaście punktów to nie jest przecież zły rezultat. Żeby tak każdy robił tak po 10 punktów w każdym meczu, to byłoby super. Bo jeśli ktoś mówi, że 10 punktów dla lidera to porażka, to dla mnie jest to śmieszne. Emil zrobił dobrą robotę w dwóch biegach. Szkoda, że ten bieg był dwa razy powtarzany, bo mogło wyjść trochę inaczej, bylebyśmy Emila nie zagłaskali.

Krystian Klecha  - zawodnik BTŻ - Szkoda mogłem mieć 3 punkciki więcej - złośliwość rzeczy martwych. Mój sprzęt nadal mnie nie zawodzi, defekt któy zanotowałem polegał na tym, że pękł mi łańcuszek sprzęgłowy. Mówi się trudno. Tor był dziś odpowiedni, było tylko trochę bardziej ślisko niż zwykle. Spodziewaliśmy się, że wygramy, ale nie aż tak wysoko. Mam nadzieję, że powalczymy również w Toruniu. Trochę się namęczyłem na torze. Dwa razy straciłem drugie miejsca. Szkoda tego, były także jakieś małe nieporozumienia, ale wszystko poukładamy i wytrenujemy. Myślę, że będzie mi coraz lepiej szło, ale jako senior muszę się jeszcze dużo nauczyć, żeby zostać liderem pary.

Marcin Jędrzejewski - junior BTŻ - Nie wiem dokładnie, jak prezentował się tor, bo nie jeździłem, ale było widać, że nadawał się do walki; był twardy i odsypany. I zawody właśnie były emocjonujące, dużo walki na torze. Było to naprawdę dobre widowisko.

Krzysztof Buczkowski - junior BTŻ - Bardzo się cieszę, że kolejny mecz jest tak dobry w moim wykonaniu. Sprzęt jest naprawdę super i jeśli będzie nadal tak chodził, to będzie dobrze. Jestem zadowolony zarówno z siebie, jak i motocykli. Myślę, że w tym sezonie jest więcej spokoju i dzięki temu jest taki wynik. Obawy na pewno były przed meczem, bo ten tor po opadach deszczu był zupełnie inny niż zwykle. Wydawało nam się, że będzie trudniej się dopasować, ale wyszło dobrze. Przede wszystkim wygrywaliśmy starty i było naprawdę super! Bardzo dobrze znamy ten tor i myślę, że to przeważyło. Byliśmy też bardzo dobrze spasowani, przynajmniej ja, i dlatego wszystko się dobrze ułożyło. Bydgoscy zawodnicy dochodzą powoli do wysokiej dyspozycji i na pewno będziemy walczyć w kolejnych spotkaniach. Teraz jedziemy do Częstochowy, gdzie czeka nas bardzo trudny mecz - postaramy się o dobry wynik. W ubiegłym roku wygraliśmy, kiedy nikt na nas nie liczył, zobaczymy jak będzie teraz.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt