2005-06-26 Runda zasadnicza 11
Apator Adriana Toruń - ZKŻ Kronopol Zielona Góra

Mecz, który dla Apatora miał być spacerkiem, okazał się świetnym widowiskiem. Walka na torze, a nie jak bywało dotąd z torem, znakomite szarże i fakt, że przez długi czas końcowy wynik był sprawą otwartą sprawiły, że mecz mógł się podobać. Wśród gości zabrakło kontuzjowanego Andrzeja Huszczy, natomiast gospodarze przystąpili do spotkania osłabieni brakiem kontuzjowanego Karola Ząbika.
Jednak osłabienia toruńskie były dla zespołu mniej odczuwalne, gdyż w miejsce "Karlosa" trener po raz drugi w sezonie skorzystał z "zastępstwa zawodnika". Znakomita dyspozycja Andy Smitha i Wiesława Jagusia sprawiła, że Apator zapewnił sobie zwycięstwo szybciej, niż bywało to w ostatnich meczach. Po tym zwycięstwie torunianie zwiększyli swoje prowadzenie w tabeli nad drugą Unią Tarnów do 4 punktów, natomiast drużyna z Winnego Grodu w dalszym ciągu zajmuje w niej ostatnią lokatę.

Początek spotkania nie wskazywał na tak łatwą wygraną. Gospodarze objęli prowadzenie w tym meczu po pierwszym wyścigu, wygranym przed Adriana Miedzińskiego, jednak zielonogórzanie wcale nie zamierzali łatwo sprzedawać skóry. W drugim starcie taśmy dotknął mistrz świata – Jason Crump, a Nicki Pedersen i Krzysztof Stojanowski pokonali 4:2 Wiesława Jagusia, startującego jako „zastępstwo zawodnika” za kontuzjowanego Karola Ząbika. Po trzech biegach gości wyszli niespodziewanie na prowadzenie 10:8, a to za sprawą świetnie startującego Rafała Okoniewskiego. Torunianie szybko jednak odzyskali prowadzenie, a po biegu siódmym ich przewaga wzrosła do sześciu punktów. Mimo, że ze startu najlepiej wyszedł Piotr Świst, na dystansie wyprzedził go najpierw Smith, a potem Crump.

Sygnał do podjęcia walki dali w biegu dziewiątym Rafał Okoniewski i Mariusz Staszewski, którzy wygrali podwójnie i zmniejszyli przewagę Apatora do czterech punktów. Niemała w tym zasługa Adriana Miedzińskiego, który na jednym z wiraży wywiózł Crumpa, dzięki czemu Staszewski przedostał się z czwartej pozycji, na drugą. Riposta gospodarzy była natychmiastowa - biegi dziesiąty i jedenasty wygrali oni podwójnie i zwiększyli swoje prowadzenie do 12 punktów (39:27), co przesądziło o tym, że 3 punkty pozostały w Toruniu. Warto tu podkreślić wzorową jazdę parą w dziesiątej gonitwie Mariusza Puszakowskiego i Andy Smitha, którzy nie dali żadnych szans Piotrowi Świstowi.
Wyścig dwunasty kończy się remisem, podobnie jak i trzynasty, w którym kibice zobaczyli piękną walkę o zwycięstwo między Pedersenem i Crumpem oraz o jeden punkt pomiędzy Jagusiem i Staszewskim. Tym samym przed wyścigami nominowanymi Apator Adriana Prowadził już 45:33 i wiadomo już było, że tego meczu przegrać już nie może. Czternasty bieg wygrał po atomowym starcie Jason Crump, który później umiejętnie jechał parą z Puszakowskim, natomiast na zakończenie fantastyczny pojedynek stoczyli Nicki Pedersen i Smith, który najpierw na wyjściu z pierwszego łuku wyprzedził Duńczyka, by później, po pasjonującej walce uznać jego wyższość.
Ostatecznie torunianie pewnie pokonali ZKŻ Kronopol Zielona Góra 53:37.

Torunianie po raz kolejny pokazali, że stanowią zespół. - Jesteśmy zgraną drużyną, jest dobry klimat i każdy do wygranej dokłada swoją cegiełkę - przyznaje "Puzon". Dzisiaj formą zachwycił Andy Smith. - Dostałem od mojego sponsora, firmy Darro, nowy silnik, który świetnie pasuje do toruńskiego toru - mówi Anglik z polskim paszportem. To właśnie ta dwójka zasłużyła na najwyższe pomeczowe noty. Brytyjczyk z polskim paszportem pomimo nienajlepszych startów, bardzo dobrze radził sobie na dystansie i w sześciu startach uzbierał 13 punktów oraz jeden bonus. Niewiele mu ustępował Wiesław Jaguś, który problemy sprzętowe ma już chyba za sobą i dziś jeździł tak, jak przyzwyczaił już toruńskich kibiców, czyli szybko i skutecznie. Niezły występ zaliczył także Jason Crump, jeżdżący dziś bardzo zespołowo, niejednokrotnie pomagając swoim kolegom z pary. Bardzo cenne punkty zdobyli również Mariusz Puszakowski oraz Adrian Miedziński i dzięki temu Apator Adriana odniósł kolejne zwycięstwo, dopisując sobie do dorobku również punkt bonusowy, po kwietniowej wygranej w Zielonej Górze.

W drużynie ZKŻ-u dzielił i rządził Nicki Pedersen, który praktycznie jako jedyny nawiązał walkę z żużlowcami Apatora. Duńczyk w sześciu biegach doznał tylko dwóch porażek – z Wiesławem Jagusiem oraz Jasonem Crumpem, jednak z dorobkiem 16 punktów był najlepszym aktorem widowiska. Dobrze zaprezentował się Rafał Okoniewski, a reszta - z doświadczonym Piotrem Świstem - była tylko tłem dla rywali. - Brakuje nam juniorów, zazdrościmy wam tych, których macie w Toruniu. Liczyłem, że wynik będzie oscylował koło remisu, drużyna jechała bez żadnej presji. Cieszymy się, że udało nam się stworzyć ciekawe widowisko - mówi prezes ZKŻ-u, Robert Dowhan.

Na uwagę zasługuje także stan toruńskiego toru, na który psioczyli ostatnimi czasy rywale torunian. W meczu z żużlowcami z Winnego Grodu tor był równy, nie miał dziur i znakomicie nadawał się do walki. - Miałem okazję przejść się po tym torze i muszę przyznać, że był rewelacyjny. Nie było żadnych pułapek, tor sprzyjał walce i nikt z moich zawodników na niego nie narzekał. Słyszałem jakie były opinie na temat tego toru, ale trzeba chyba jasno stwierdzić, że nawierzchnią usprawiedliwiają się tylko słabsi zawodnicy - wyjaśnia Dowhan. - Nam na wyjazdach też dywanów nie wykładali - stwierdził ironicznie Jan Ząbik. - Dzisiaj nawierzchnia była rewelacyjna, a kibice obejrzeli ciekawe widowisko - dodał.

Po zawodach powiedzieli:
Robert Dowhan
prezes ZKŻ - Od kiedy na tor wrócił Rafał Okoniewski o wiele lepiej nam się jeździ. Przed tygodniem pokonaliśmy Unię Leszno, dzisiaj z kolei zdobyliśmy najwięcej, jak na razie, punktów w meczu wyjazdowym. Niestety, nie wszyscy zawodnicy jeżdżą tak jak jechać powinni. Mówię tutaj szczególnie o młodzieży, która w przeciągu mijającego pojechała dobrze kilka razy jednak do tej pory nie mamy takiej młodzieży, jaka jest u Was, czego Wam bardzo zazdrościmy. Mimo, iż walczymy już tylko o utrzymanie to do końca sezonu jedziemy pełnym składem. Robimy rezerwy taktyczne, mimo, iż one już generalnie nie zmienią naszej pozycji w tabeli. Głównym naszym celem jest obronienie dwumeczu z Gdańskiem. Tor był dobrze przygotowany, równy na całej szerokości. Naprawdę warto było przyjść na dzisiejsze zawody.

Rafał Okoniewski - zawodnik ZKŻ - Myślę, że Adrian się troszkę nieładnie dzisiaj zachował. Po kryterium bardzo mnie przepraszał, ja mu wybaczyłem gdyż każdemu się zdarzają takie rzeczy. Dzisiaj jednak było widać ewidentny faul z jego strony, kiedy to „przybił” mnie do płotu, od którego ja się odbiłem z kolei. Myślę, że powinniśmy się szanować i jeżeli któryś z nas jest szybszy to powinniśmy zostawiać sobie chociaż trochę miejsca. Cieszę się, że zagrało troszkę u mnie w sprzęcie i ja sam się trochę lepiej czuje, dzięki czemu wypadłem nienajgorzej, powoli się rozkręcam, choć muszę przyznać, że jest ciężko. Przyjechaliśmy po to, żeby powalczyć i szkoda, że przegraliśmy. Toruń jest jednak bardzo mocny i myślę, że nie wypadliśmy tu najgorzej. Gospodarze przygotowali świetny tor, który się nie "rwał" i poza jedną koleiną na wyjściu z drugiego łuku nie miał żadnych dziur. Nie wiem dlaczego po dziewiątym biegu Toruń zaczął nam odskakiwać. Ja osobiście byłem bardzo zapracowany, bo jechałem aż sześciokrotnie. Szczerze mówiąc nie wiem dokładnie, kiedy i jak rywale nam odjechali, bo po prostu pracowałem przy swoim sprzęcie.

Mariusz Staszewski - zawodnik ZKŻ - Widać było, że torunianom w dzisiejszym meczu wszystko wychodziło. Nawet Andy Smith pojechał wyśmienicie i miał swój mecz sezonu. Ja przegrywałem wszystkie starty, a punkty, które zdobywałem były wynikiem walki na trasie. Odnalazłem się właściwie dopiero w połowie spotkania, ale większość punktów wywalczyłem głównie dzięki błędom rywali. Naprawdę ciężko mi się jechało, gdyż ciągle wychodziłem jako ostatni spod maszyny startowej a potem już tylko „kombinowanie” z przeróżnymi manewrami na torze. Jak się mecz przegrywa to zawsze ktoś w drużynie ma gorszy dzień, już taki jest urok tego sportu. Nawet, jeśli do składu dokupiłoby się kolejnych trzech zawodników to drużyna i tak będzie przegrywać, gdyż zawsze ktoś po prostu będzie gorszy, a ktoś lepszy. Teraz drużyna jedzie na luzie, nie ciąży na nas presja i wszystko podporządkowane jest właściwie jednemu celowi - wygraniu baraży. Toruń jest liderem ekstraligi, my przyjechaliśmy tutaj powalczyć jak najlepszy wynik. Niektórym wychodziło to lepiej, niektórym gorzej, jednak wszyscy zostawiliśmy kupę potu na tym torze.

Jan Ząbik - trener Apatora - Są różne tory i trzeba na każdym jechać. Tor miał być nieco przyczepniejszy jednak pogoda zrobiła swoje. Słońce i obfite polewanie toru związało tę nawierzchnię. Było, zatem równo na całej szerokości a co za tym idzie nawierzchnia sprzyjała walce. Zawody mogły się podobać, gdyż kilka wyścigów było naprawdę ładnych. Liczyłem się z tym, iż mecz będzie na początku bardzo wyrównany. Zarówno Pedersen, Okoniewski, Świst czy Staszewski to dobrzy jeźdźcy. Od samego początku było dość nerwowo, goście jechali dobrze, my z kolei mieliśmy taśmę Jasona i upadek Adriana. Do końca jednak walczyliśmy i udało się dość wysoko wygrać. Już przed sezonem mówiłem, że Andy będzie robił w granicach 10 punktów, to nikt nie chciał mi wierzyć. On traktuje nas bardzo poważnie, bardzo solidnie przygotowuje się na ligę. Ma dobre silniki i w końcu nas słucha. U Polsce inaczej jednak trzeba się przełożyć z motocyklami, a Andy wcześniej był uparty i robił po swojemu. Teraz mu podpowiadamy i z meczu na mecz robi bardzo pokaźną zdobycz punktową.

Andy Smith - zawodnik Apatora - Zawody były bardzo ciężkie, zresztą nigdy nie jest łatwo. Byliśmy dzisiaj dobrzy, dlatego wygraliśmy. Cieszę się, że końcu pojechałem bardzo dobrze. W końcu przyzwyczaiłem się do toru i rezultaty było widać. To miłe, kiedy wszyscy teraz się tobą interesują i szanują to, co zrobiłeś. Oczywiście żartuje - po prostu zrobiłem to co do mnie należało, duża w tym zasługa mojego sponsora, który ufundował mi nowy silnik.

Wiesław Jaguś - kapitan Apatora - Przed meczem nie można było być pewnym tego, że wygramy, mimo tego, że te drużyny są na dwóch krańcach tabeli. To jest sport, a nie szachy i niczego nie można być pewnym. Drużyna pojechała na swoim poziomie, każdy zrobił swoje i udało się wygrać. Po ostatnich słabszych meczach jestem w końcu zadowolony - czas najwyższy, żeby powrócić na swoje miejsce w szeregu i dobrze punktować dla drużyny. Choć ostatnio zawsze tak jest, że w trakcie meczu jeden bieg „spapram” i taki już chyba jestem po prostu. Dzisiaj także, oprócz dobrych występów raz przyjechałem na metę jako ostatni i nic na to nie. Do połowy meczu zawody były bardzo zacięte. Zielona Góra przyjechała nie po to, aby tylko objechać mecz, ale po to, aby powalczyć. Końcówka meczu należała jednak do nas i bardzo się cieszę, że dwa duże punkty zostały w Toruniu.

Mariusz Puszakowski - zawodnik Apatora - Tor dzisiaj był nieco twardszy niż zazwyczaj, dlatego początek meczu był tak wyrównany. Później po korektach wszystko było już dobrze. Pogubiłem się trochę w pierwszym biegu, ale potem już było w porządku. Muszę przyznać, że w jednym z biegów pomógł mi Andy Smith, w ostatnim Jason Crump i bardzo im za to dziękuję. Jesteśmy drużyną i walczymy o wspólny wynik. Andy czuł się zresztą znakomicie na dzisiejszym torze, co było doskonale widać. Ogólnie jest bardzo dobrze, oby było tak nadal.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt