2005-04-10 Runda zasadnicza 2
Unia Leszno - Apator Adriana Toruń

Druga kolejka z uwagi na śmierć Papieża Jana Pawła II okazała się pierwszą. Zawody zaczęły się nie tylko od chwili ciszy. Z głośników popłynęła znana wszystkim pieśń, tak bliska sercu Janowi Pawłowi II i każdemu Polakowi - "Barka". 

Gospodarze przystąpili do pojedynku osłabieni brakiem Rafała Dobruckiego, który w przedsezonowych sparingach nabawił się kontuzji kręgosłupa, której leczenie potrwać może nawet ponad rok. Toruńczycy nie wykorzystali jednak swojej szansy, bowiem fatalna postawa toruńskiej młodzieży oraz drugiej linii zaważyła, iż dwa punkty zostały w Lesznie.

Początek spotkania to wyraźna dominacja lesznian. Przez pierwsze biegi to zawodnicy Unii wygrywali wszystkie starty. W ekipie gości tylko Jason Crump i Wiesław Jaguś jeździli na swoim poziomie. Bardzo słabo spisywał się Andy Smith, Adrian Miedziński i Mariusz Puszakowski. Po 9 biegach przewaga Unii wynosiła już 14 punktów.
Wśród leszczyńskich byków, tak jak i przed rokiem na wysokim poziomie startowali – niezawodny Adams oraz Krzysztof Kasprzak. Pozostali zawodnicy, niemal identycznie jak w ubiegłym sezonie – nieobliczalni. Dobrze mecz rozpoczął Rempała w drugiej części meczu zupełnie się pogubił i w pojedynkach z liderami Aniołów niewiele zdziałał. Mocno rozczarował syn Romana Jankowskiego do niedawna podpory leszczyńskiego teamu Łukasz. Nie błyszczał również kapitan biało-niebieskich Baliński, który był wolny na starcie i w trakcje biegu, niemniej widać było, że dla niego liczy się wynik drużyny, a nie indywidualne zdobycze, czego dowodem był bieg siódmy w którym asekurował młodszego z braci Kasprzaków przed atakami Crumpa. Ostatecznie przegrał pojedynek z mistrzem świata, ale leszczyński junior mógł zapisać na swoim koncie zwycięstwo.

Druga część zawodów to spasowanie motocykli przez zawodników Apatora do leszczyńskiego toru i odrabianie start. W 10 biegu świetnie parą pojechali Wiesław Jaguś i Karol Ząbik, którzy objechali Jacka Rempałę i Łukasza Jankowskiego. Kolejne drużynowe zwycięstwo toruńscy zawodnicy zanotowali w biegu 12 pomniejszając straty do 8 punktów. Jednak dwójką zawodników zawodników żadna ekipa jeszcze nie wygrała meczu. Nie zawiedli liderzy .Crump i Wiesław Jaguś. Trudno myśleć o zwycięstwie, gdy zawodnicy, którzy mają stanowić obraz zespołu zdobywają w sumie 6 pkt – a tyle wywalczyli Ząbik, Miedziński i Marcin Jaguś.
Esktraliga to chyba za wysokie progi dla Puszakowskiego. Trener Jan Ząbik "Puszaka" do walki wypuścił 5 razy – ale nie nawiązał walki z Unistami – a jedyny punkt na gospodarzach zdobył w biegu XI, gdy na pierwszym wirażu przeszkodzili sobie Adams z Kasprzakiem. Czyżby zawodnik startował ze swoistym kredytem zaufania, czy z braku innej możliwości to już tajemnica trenera z Torunia.
Bez kometarza pozostaje również postawa Smitha, który pokazał, że nie jest przygotowany do startów w lidze polskiej

O wyniku meczu zadecydował bieg 13 i 14, a raczej popisowa jazda "Skóry". To właśnie ten zawodnik dostarczał kibicom najwięcej emocji, a jego akcje zapierały dech w piersiach. Wychowanek leszczyńskiej Unii swoim występem zamknął usta wszystkim niedowiarkom, którzy głośno wyrażali swoje obawy na temat zbyt luźnego podejścia Skórnickiego do żużla i klubu.

Mecz w Lesznie pokazał, że przed Apatorem, zgodnie z oczekiwaniami zapowiada się trudny rok. Oby w najgorszym wypadku skończyło się tylko na zwycięskich barażach. Jeśli trio – Miedziński, Ząbik i Marcin Jaguś ustabilizują swoją formę Apator może być sprawcą niejednej niespodzianki.

Po zawodach powiedzieli:
Jan Ząbik -
trener Apatora - spodziewałem

Józef Dworakowski - prezes Unii -  Uważam, że drużyna musi jeszcze troszeczkę popracować nad niektórymi elementami, głównie start. Nikogo nie wyróżniam nikogo nie ganię- uważam, że wszyscy pojechali równo. Obawialiśmy się troszeczkę o zespół, bo nie było takiego dobrego sprawdzianu, ale mogę powiedzieć, że jestem zadowolony. Mogło być dużo lepiej. Adam zawsze potrafił jeździć, tylko jak popracuje przy sprzęcie to będzie wszystko dobrze.

Damian Baliński - kapitan Unii -  Robił się dzisiaj twardawy tor, wiadomo jaka była pogoda- nie można było za dużo polewać. Efektem tego była zupełnie inna powierzchnia niż ta, na której trenowaliśmy. To mnie zdecydowanie zgubiło, bo bałem się przekładać zębatki - to był błąd. Inni zawodnicy zmieniali i efekty były dobre. Dzisiaj mieliśmy zawody z prawdziwego zdarzenia- sędzia trzymał dość długo - sprzęgła nie wytrzymywały. W jednym momencie przed taśmą uratował mnie Karol Ząbik, który wjechał pierwszy- ja już nie mogłem powstrzymać motocykla. Tu muszę popracować, bo coś jest nie tak. Gdy pod taśmą jestem krótko, to wszystko dobrze, ale jak sędzia przetrzyma dłużej - zaczyna się problem, automatycznie wjeżdżam w taśmę.

Jacek Rempała - Unia Leszno - Nie mogę być z siebie zadowolony- zrobiłem tylko 6 punktów. Po pierwszych biegach byłem pewny dobrego wyniku. Potem "jedynkę złapałem przez błąd- Ząbik "doparł" mnie do siatki, wykorzystał to Jaguś- i tak z pewnej drugiej pozycji spadłem na jeden punkt. Na pewno czeka mnie dużo pracy, by nie popełniać już takich błędów jak w ostatnich biegach.

Adam Skórnicki - Unia Leszno -  Cieszę się z ciepłego przyjęcia publiczności, chciałbym, żeby było tak dalej. Dzisiaj akurat wyszło, nie wiadomo jak będzie następnym razem - ja ze swojej strony będę się starał dać 100%. Czasami jesteśmy bardziej waleczni, to zależy od ostatnich występów, sezonu czy odniesionych kontuzji. Dużo zależy od tego jak się jest "naładowanym" emocjami - czasami zapomina się o wszystkim i jest walka. Czasami zdarza się ktoś z przykrym słowem, zdenerwuje, a wtedy nie idzie nic.

Jan Ząbik - trener Apatora - Miedziński jest załamany, nie wiemy w czym upatrywać jazdy jak na treningach- czy w nim, czy w sprzęcie. Podobnie jak Puszakowski - na dziś nie ma sprzętu. Zawody były ciekawe, szczególnie dla kibiców- walka, mijanki, to jest ciekawe. Tylko troszeczkę za wysoko przegraliśmy. Myślałem o remisie, to mogło się zdarzyć, gdyby wszyscy pojechali. Jechało dwóch zawodników - trzech, gdyby nie było taśmy Karola. Mogłem go wcześniej wykorzystać za Miedzińskiego (bieg 12). Następne dwa mecze jedziemy u siebie- musimy powalczyć.

Po meczu w nocy w podtoruńskiej Suchatówce, na drodze krajowej numer 15 napadnięty został autobus z kibicami wracającymi z meczu. Bandyci zajechali autobusowi drogę, a gdy ten się zatrzymał, z lasu wybiegła grupa mężczyzn obrzuciła pojazd kamieniami wybijając szyby. Jedna osoba trafiła do szpitala z ranami ciętymi. Kierowca zdołał wyminąć blokadę i uciec, co zapobiegło tragedii.
"Gdy autobus został zablokowany przez samochód na drodze, z lasu wybiegła grupa mężczyzn i obrzuciła autokar kamieniami" - poinformował w poniedziałek PAP nadkomisarz Wiesław Żyduch z zespołu prasowego Wojewódzkiej Komendy Policji w Bydgoszczy. Policja podejrzewa, że była to przygotowana zasadzka. Tak samo myślą zaatakowani kibice: "Dojeżdżaliśmy około godziny 23. do Torunia, gdy drogę zajechały nam dwa mercedesy na bydgoskich numerach, a potem kilku osiłków wyskoczyło z nich i zaczęło rzucać w nasze okna głazy i kamienie" - powiedział jeden z kibiców jadących zaatakowanym autobusem.
"W autobusie nie było tzw "hoolsów" tylko zwykli kibice, nawet kilka dziewczyn. Strasznie się baliśmy, ale kierowca zdołał poboczem ominąć mercedesy i uciekliśmy do Torunia" - dodaje.
Toruńscy kibice podejrzewają, że za napadem stać mogą chuligani związani z klubem piłkarskim z Torunia (obecnie TKP) lub nieokreślonego klubu z Bydgoszczy. "Po śmierci Papieża mieliśmy się jednać, dlatego jesteśmy podwójnie wstrząśnięci, że są tacy ludzie, którzy tego nie chcą" - dodał kibic.
Sprawą zajęła się Komenda Powiatowa Policji w Inowrocławiu.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt