2004-08-22 Runda zasadnicza 17
Apator Adriana Toruń - WTS Atlas Wrocław


Po liczbie widzów na trybunach można było dostrzec, że wiara miejscowych kibiców w zwycięstwo ich pupili jest mała. I niestety ci którzy nie wierzyli w zawodników Apatora mieli rację...

Jednak początek zawodów wcale nie zapowiadał że "anioły" podtrzymają fatalną serię pięciu porażek z rzędu. W pierwszym biegu młodzieżowcy Apatora Miedziński i Ząbik pokonali 5:1 wydawałoby się silniejszy duet gości Miśkowiak i Świderski. W drugiej gonitwie miejscowi jeszcze powiększyli prowadzenie do 6 punktów- Jaguś z Bajerskim wygrali 4:2 ze Słaboniem i Gapińskim. Po takim początku można było mieć nadzieję, że torunianie pokuszą się o swoje pierwsze punkty w rundzie finałowej. Kolejne cztery wyścigi zakończyły się remisami. Jednak praktycznie w każdym z nich emocji nie brakowało. Trzeci bieg mógł jednak doprowadzić do tragedii. Przed nim, z powodu silnego wiatru, kierownik startu umieścił taśmę w specjalnym stojaku. I kiedy zawodnicy ruszyli zapomniał znieść stojaka z toru!!! Sędzia przerwał bieg ale zawodnicy nie zdążyli zobaczyć czerwonej flagi i na pełnej prędkości wjechali na linię startu na której stał stojak. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale za swoje karygodne niedopatrzenie kierownik startu został odesłany na trybunę a jego miejsce zajęła inna osoba funkcyjna. Piąta gonitwa to z kolei walka Tomasza Bajerskiego przez praktycznie 4 okrążenia o punkty mogące dać zwycięstwo biegowe gospodarzom- niestety nie przyniosła ona rezultatu i "Bajerek" zameldował się ostatni na linii mety. Z kolei w szóstym biegu Jason Crump, po słabszym starcie, bardzo dobrze rozegrał wyjście z pierwszego łuku na którym jednocześnie "połknął" parę gości Słaboń-Świderski.
Po sześciu wyścigach torunianie nadal prowadzili sześcioma "oczkami" 21:15. I właściwie nie wiadomo co się później stało, ale zawodnicy Apatora nagle zaczęli przegrywać. Już w siódmej gonitwie wrocławianie odrobili część strat dzięki podwójnemu zwycięstwu Miśkowiaka i Hampela nad Protasiewiczem. Po tym wyścigu przewaga miejscowych zmalała już tylko do dwóch punktów- 22:20. W kolejnym biegu goście mogli po raz drugi z rzędu zwyciężyć 5:1 ale ambitny Jason Crump rozdzielił Gapińskiego i Hancocka. Jednak wygrana wrocławian 4:2 doprowadziła do remisu 24:24. Prowadzenie goście po raz pierwszy objęli po dziewiątym biegu.
Wyścig IX był jednak pełen emocji dzięki walce niepokonanego do tej pory Jagusia z Hampelem- jednak tym razem to nowo kreowany wicemistrz Polski okazał się lepszy. Dwupunktową stratę torunianie zdołali odrobić w jedenastym wyścigu dzięki wygranej 5:1 pary W.Jaguś - Miedziński. Dzięki temu miejscowi odzyskali prowadzenie w meczu 34:32. W dwunastym ponownie zaprezentował się Miedziński (zastąpił Bajerskiego) jednak tym razem w duecie z Protasiewiczem nie był w stanie nic zrobić i torunianie ponownie utracili prowadzenie. Także trzynasta gonitwa nie zmieniła różnicy punktowej pomiędzy obydwoma ekipami - nadal dwoma punktami prowadzili goście 38:40. Start do pierwszego z biegów nominowanych wygrali miejscowi, którzy prowadzili 4:2. Jednak na jednym z okrążeń nie atakowany przez nikogo upadł Miedziński i sędzia musiał przerwać bieg bo torunianin nie podnosił się z toru. Junior Apatora jako sprawca przerwania tego wyścigu został oczywiście wykluczony z powtórki, ale w kolejnej odsłonie tej gonitwy osamotniony Protasiewicz nie miał już tak dobrego startu i goście spokojnie wygrali ten wyścig 5:1 i tym samym zapewnili już sobie wygraną w całym meczu, gdyż przed ostatnim biegiem prowadzili 45:39. W ostatnim wyścigu klasę pokazał Wiesław Jaguś, który pozostawił w pokonanym polu Hampela i Słabonia. Tak więc torunianie zostali po raz kolejny pokonani- tym razem 42:48

W ekipie miejscowych bezapelacyjnie najlepszy okazał się Wiesław Jaguś. Mimo iż jego występ ważył się do ostatnich chwil "mały wojownik" wystąpił w spotkaniu i pokazał swoim kolegom co to znaczy mieć "ducha walki".Większych pretensji nie można także mieć do Jasona Crumpa, który w najważniejszych momentach meczu potrafił walczyć o cenne punkty. Po raz kolejny niewypałem okazał się start Tomasza Bajerskiego- ambicji do walki z pewnością mu nie brakowało ale co z tego skoro punktów nie przywoził. W ekipie gości z kolei praktycznie nie widać było słabych punktów. Trochę słabszą postawę Grega Hancocka z nawiązką nadrobili jego młodsi koledzy- Miśkowiak, Hampel i Słaboń. Torunianie mają do rozegrania w tym sezonie jeszcze jeden mecz na własnym torze- z tarnowska Unią. Czy będą w stanie chociaż w nim godnie pożegnać się z kibicami?

Po meczu powiedzieli:
Marek Karwan - prezes Apatora - możemy zrobić już w tym sezonie, trzeba dojechać do końca i zastanowić się, co trzeba zmienić za rok. Niestety, w tym roku nie uda nam się wywalczyć medali. Oczywiście w pozostałych trzech meczach będziemy walczyć o zwycięstwo gdyż musimy szanować rywali i kibiców. Nie wiem co dzieje się z naszą młodzieżą i Tomkiem Bajerskim. Nie potrafię jednoznacznie określić czy żałuję decyzji podjętych przed sezonem. Mogę jednak powiedzieć, iż wolałem kiedy mieliśmy rezerwowego seniora. Mieliśmy wtedy przynajmniej komfort psychiczny i gwarancje dla klubu. Dzisiaj mogę śmiało stwierdzić, że brak tak długiej ławki jest jeszcze gorszym rozwiązaniem.

Jan Ząbik - trener Apatora - Wiedzieliśmy, że dzisiejszy mecz będzie dla nas trudną przeprawą, jednak miałem nadzieję że zwyciężymy rywala. Nie wiem co się stało z Tomkiem Bajerskim. Przez cały tydzień solidnie przygotowywał się do tego spotkania. Sprowadził dla siebie dwa nowe GMy. Niestety nie przyniosło to spodziewanego efektu. Pomimo tego, iż w tym roku medalu nie zdobędziemy chcemy wygrywać. Chcielibyśmy udowodnić naszym kibicom, że stać nas na wyrównaną walkę. Być może nasi młodzi zawodnicy są przemęczeni sezonem.

Piotr Protasiewicz - kapitan Apatora - Zależy nam na przełamaniu złej passy, jednak jak wszyscy widzą, nie wychodzi nam to na razie za dobrze. Początek spotkania mieliśmy bardzo udany. Nie wiem dlaczego reszta spotkania potoczyła się tak a nie inaczej. Szczerze mówiąc, to jestem już troszkę zmęczony tym sezonem i czekam na przerwę zimową, abym mógł się solidnie przygotować na przyszły rok. Przede wszystkim brakuje mi przygotowania kondycyjnego. Jak będzie wyglądał ostatni mecz na własnym torze z Tarnowem? Nie wiem, ale mam nadzieję, że godnie pożegnamy się przed zimą z naszymi kibicami.

Karol Ząbik - junior Apatora - Drużyna jeździła bardzo nierówno. Praktycznie każdy zawodnik z wyjątkiem Wiesława Jagusia zanotował jakieś wpadki. Jednak najlepszymi zawodnikami byki Jagus, Crump i Protasiewicz, ale niestety w trojkę się meczu nie wygra. W pierwszym wygranym podwójnie biegu dobrze wyszedłem ze startu, a na dystansie nie dałem się już wyprzedzić. W swoim drugim starcie miałem problem ze sprzętem, natomiast w ostatnim nie wyszedł mi start i na dystansie nic już nie mogłem zrobić. W sobotę zaliczyłem "świece" na starcie, ale nie miało to wpływu na mój ostatni występ. Szans na medal już nie ma jest to po części z mojej winy. Początek sezonu wypadł bardzo dobrze, w środku sezonu zanotowałem większą ilość wypadków i to wybiło mnie z rytmu, bo wiadomo im częstsze upadki tym mniej treningów , a u młodego zawodnika to jest przyczyna słabszych startów.

Marek Cieślak - trener WTS-u - Dzisiaj pojechaliśmy lepiej niż w rundzie zasadniczej, ponieważ w składzie mieliśmy Jarka Hampela. Cała drużyna spisała się bardzo dobrze, no może poza Gregiem Hancockem. Na całe szczęście Amerykanin wygrał bardzo ważny dla nas bieg czternasty. Na początku mieliśmy duże problemy z dopasowaniem motocykli do twardego, toruńskiego toru. Potem jednak udało nam się zrealizować wcześniej wytyczony plan. Cały czas walczymy o mistrzostwo Polski. Wierzymy, iż cel swój osiągniemy i nie poddajemy się do końca.

Jarosław Hampel - WTS - Dzisiaj spotkały się dwie bardzo wyrównane drużyny. Jadąc do Torunia wiedzieliśmy, że mecz z Apatorem będzie dla nas bardzo ciężką przeprawą. Początek spotkania należał do Apatora jednak to nas tylko zmobilizowało do lepszej jazdy co było później widać na torze. Przede wszystkim było to widać po Robercie Miśkowiaku, który pomimo przegrania biegu juniorskiego nie poddał się i potem walczył bardzo dzielnie. W końcówce zawodów byliśmy jednak lepsi i to my wygraliśmy to spotkanie.

Robert Miśkowiak - junior WTS-u - Tym razem lepiej mi się jeździło na toruńskim torze - poza pierwszym biegiem, wszystko było w porządku. Dobrze wiedzieliśmy, że Apator to bardzo silna drużyna, zwłaszcza na swoim torze i bardzo obawialiśmy się tego spotkania. Toruń rzeczywiście stawiał duży opór, ale na szczęście udało nam się wygrać.

Źródło: Nowości
www.sportowefakty.pl

 www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
Gazeta Wyborcza

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt