2004-07-18 Runda zasadnicza 14
ZKŻ quick-mix Zielona Góra - Apator Adriana Toruń


Niezwykle wyrównany przebieg miał mecz XIV kolejki ekstraligi żużlowej, w którym quick- mix Zielona Góra podejmował na własnym torze Apator Adrianę Toruń. Wynik spotkania, korzystny dla gospodarzy, rozstrzygnął się dopiero w piętnastym biegu.

Dla obu drużyn dzisiejsze spotkanie było niezwykle ważne, toteż wystawiono najsilniejsze składy. I tak barw drużyny gospodarzy bronili doświadczeni seniorzy - Andrzej Huszcza, Piotr Świst i Rafał Okoniewski, Mistrz Świata Nicki Pedersen oraz utalentowany junior Zbigniew Suchecki. Ekipa toruńska, natomiast, desygnowała Wicemistrza Świata Jasona Crumpa, niezwykle walecznych Piotra Protasiewicza i Wiesława Jagusia oraz Tomasza Bajerskiego, Adriana Miedzińskiego, Karola Ząbika i Marcina Jagusia.

W inaugurującym zawody biegu juniorskim zwyciężył zielonogórzanin Zbigniew Suchecki, za Zibim na metę dotarli torunianie -Adrian Miedziński i Karol Ząbik, w walce zupełnie nie liczył się Krzysztof Dominiczak. Młodzieżowcy dojechali na 3:3. O wyniku drugiego wyścigu przesądził wyśmienity start Andrzeja Huszczy, którego nie dopędził nawet wicemistrz świata Jason Crump, natomiast Tomasz Kruk wyprzedzając swego imiennika Tomasza Bajerskiego dodał na konto swojej drużyny jedno oczko. Po dwóch biegach gospodarze wygrywali 7:5.

Kolejne pięć szalenie ciekawych wyścigów kończyło się remisami: W trzecim biegu źle wystartował Rafał Okoniewski, w czwartym zgrana para ZKŻu Świst-Suchecki oglądała jedynie plecy Piotra Protasiewicza, w piątym wyśmienitym startem popisał się Wiesław Jaguś, za którym uplasowali się zielonogórzanie. W szóstej odsłonie z kolei na czele jechał Piotr Świst, którego oddzielili od kolegi z pary nękający atakami Jason Crump oraz Tomasz Bajerski. Ostatni remis, w tym wielkim remisowym maratonie, rozpoczął się od fatalnego wyjścia ze startu żużlowców quick-mix?u, ale już na pierwszym łuku Nicki Pedersen wyprzedził Bajerka, a popularny Okoń na drugim wirażu poradził sobie z juniorem Apatora Adrianem Miedzińskim.

Ku uciesze kibiców żółto-biało-zielonych ósma odsłona zakończyła pasmo remisów. Zielonogórzanie znakomicie wyszli ze startu i wszystko wskazywało na ich wygraną w stosunku 5:1, jednakże Twisty zupełnie zapomniał co oznacza jazda parą- zostawił on Zbigniewa Sucheckiego, który dopiero na ostatniej prostej uległ Wiesławowi Jagusiowi. Torunianie przegrali ten bieg 4:2, a wynik meczu brzmiał 22:26 dla ekipy Jarosława Szymkowiaka. Riposta gości była natychmiastowa, po wykluczeniu z dziewiątego wyścigu Tomasza Kruka (zawodnik spowodował wypadek Protasiewicza), zmagająca się z ambicjami Andrzej Huszczy drużyna toruńska dodała do swojej zdobyczy punktowej cztery oczka. (28:26). W dziesiątym wyścigu na torze pojawiły się dwie walczące pary, doskonale spod taśmy wyszedł Rafał Okoniewski, ale nie sprostał on zaciętym atakom wicemistrza świata, natomiast Duńczyk Nicki Pedersen ledwie pokonał Tomasza Bajerskiego. Jedenasta odsłona kapitalnie zakończyła się dla podopiecznych Jana Ząbika, para Jaguś-Ząbik pokonała zielonogórzan w stosunku 4:2, a tym samym spowodowała remis w całym meczu.

Kolejny bieg wygrał doskonale dziś dysponowany Piotr Protasiewicz, ale tuż za nim na mecie zameldowali się żużlowcy, na których plastronach widniała Myszka Miki, i tak po dwunastu wyścigach drużyny wciąż remisowały 36:36. Na nieszczęście gospodarzy trzynasta odsłona, mimo fenomenalnej walki Piotra Śwista z Jasonem Crumpem zakończyła się dwupunktową wygraną torunian, a szala zwycięstwa powoli przechylała się na stronę gości.

Pierwszy z biegów nominowanych, po zwycięstwie Crumpa zakończył się kolejnym w tym dniu remisem (41:43 dla Apatora), a po desygnowaniu do 15 wyścigu najznakomitszych zawodników szanse na wygraną zielonogórzan był już tylko teoretyczne. Para Świst-Huszcza musiała zwyciężyć z kapitalnymi tego dnia Protasiewiczem i Jagusiem. Start i pierwszy łuk przypominał jedną wielką kotłowaninę kolorowych kasków, kevlarów i maszyn. Z tego wielkiego kotła najlepiej wyszli zielonogórzanie, którzy nie oddali podwójnego prowadzenia do końca wyścigu, a tym samym wygrali z Apatorem Adrianą Toruń 46:44.

Po meczu powiedzieli:
Jarosław Szymkowiak - manager ZKŻ, były zawodnik ZKŻ - Zrealizowaliśmy nasz plan w 200%, to minimum, żeby zaczynać w zasadzie od zera, żeby można było liczyć, na to że się utrzymamy w tej Ekstralidze. Zostało jeszcze sześć meczów i będziemy musieli się naprawdę bardzo mocno napracować, żeby zdobyć tych punktów tyle, ile potrzebne będzie do utrzymania. Nie chcę ani nikogo ganić ani chwalić. Myślę, że zawodnicy pojechali tak jak umieli najlepiej. Jeśli chodzi o wykluczenie Tomasza Kruka to wygląda to trochę dziwnie. Zawsze gdy Tomek wyjedzie i gdy jest jakiś upadek, on wiecznie jest wykluczony. Uważam, że sędzia popełnił błąd. W rozmowie z Piotrkiem wyjaśniliśmy sobie ten temat. Kontaktu między nimi nie było. Piotrek jechał bardzo szeroko, wszedł za Tomka. Kończył się łuk i zaczynała prosta, deski były przed nimi. Piotrek po prostu nie miał miejsca. Uważam, że to wykluczenie było absolutnie niesłuszne. Jeśli chodzi wybór obcokrajowca na fazę play - off to jest to naprawdę trudne pytanie. W meczu z Lesznem jeździliśmy z Pedersenem, który zdobył tam dużo punktów. Teoria mówi, że Pedersen, ale z kolei Lee w piątek pojechał bardzo dobrze przede wszystkim taktycznie. Niepokoi trochę to, że Nicki nie wygrywa biegów, będziemy się zastanawiać kogo weźmiemy do Leszna. Podjęcie decyzji jest naprawdę trudne. Wyboru zbyt dużego nie mamy. Pojedzie albo jeden albo drugi.

Robert Dowhan - prezes ZKŻ - Nawet jak byśmy przegrali to jechalibyśmy dalej. Na szczęście odnieśliśmy zwycięstwo. Mamy plan ratowania tej drużyny. Wierzę w 100%, że utrzymamy się w Ekstralidze. Takie są nasze założenia, a musimy się utrzymać po pierwsze dlatego, że jest duża presja kibiców, sponsorów i tych, którzy nam zawierzyli przed sezonem, a po drugie mamy naprawdę wspaniałe plany budowy drużyny na przyszłość. Zdradzę, że rozmawiamy z kilkoma zawodnikami, z dużymi sponsorami. Po raz pierwszy na meczu był prezes Kronopolu , który do końca kibicował. Firma ta jest jedną z największych w naszej okolicy, a mimo to przez dziesięć lat nie udało się jej namówić na żużel. Dziś są reklamy, a pierwsze pieniądze już wpłynęły. Myślę, że wkrótce otrzymamy kolejne pieniądze. Żadna z firm do której się zwracaliśmy po tych zdarzeniach losowych, które dotknęły nas, jak gdyby unikała tematu i pieniążki dla żużla były zamknięte. Mam nadzieję, że rozbudziły się teraz oczekiwania kibiców i mimo takiej spiekoty, wolnego czasu, wakacji pełen stadion, który był dzisiaj świadczy o tym, że jest dla kogo jeździć i jest piękno tego sportu, piękno tych pełnych trybun i oby tak dalej. Być może w przyszłym sezonie Kronopol będzie sponsorem tytularnym. Oprócz Kronopolu jest jeszcze jedna, bardzo poważna firma. Myślę, że jeżeli troszkę się pozbieramy, poprawimy pozycję w tabeli, wywieziemy z Leszna dwa punkty, to będziemy gościć delegację z zagranicy, która ewentualnie da jakieś pieniążki. Niewykluczone, że wspomoże nas także duża korporacja. Pada temat i być może już niedługo pojawi się kolejny sponsor. Chciałbym, żeby to zielone światło dla naszej drużyny było cały czas zapalone. Mimo tego, że zespół spisywał się nie najlepiej, chciałem podziękować władzom miejskim, które przeznaczyły bardzo duże pieniędzy na to, by ten stadion był coraz ładniejszy. Już we wrześniu ruszają zapowiadane prace. To jest piękno tego sportu, piękno pełnych trybun. Oby tak dalej. Trudno powiedzieć czy Lee Richardson pojechałby lepiej od Pedersena. Nicki wiedział o co jedziemy. Chciałem, żeby pojechał dla drużyny, nie tylko dla siebie. Nie do końca spełnił te oczekiwania, gdyby pojechał tak jak Jason Crump czy inni obcokrajowcy tak jak w innych drużynach to być może byśmy byli z niego zadowoleni.

Piotr Świst - ZKŻ - Jestem przyzwyczajony do takich biegów jak ten ostatni. Często w takich startowałem i muszę przyznać, że jestem odporny psychicznie na takie biegi. Przed tą gonitwą nie było między mną a panem Andrzejem żadnych ustaleń. Chciałem drugi tor, który był dużo korzystniejszy od czwartego. Myślę, że wszystko rozegrało się na pierwszym łuku, gdzie Piotrek Protasiewicz zajął się mną, chciał zrobić wszystko bym został z tyłu. Ja zaryzykowałem. Skutecznie, udało się. Zrobiło się miejsce dla Andrzeja, który wyszedł przy krawężniku na drugie miejsce, a że ciężko było wyprzedzać na dystansie, dowieźliśmy wynik 5:1. Zwyciężyliśmy i moim zdaniem znacznie przybliżyliśmy się do utrzymania w Ekstralidze. Jedziemy dalej. Staramy się, robimy co w naszej mocy. Różnie to jednak bywa, tak jak mi to wyszło z silnikami. Na szczęście jednak sprzęt wrócił do stanu żywotności i chciałbym bardzo, by do końca dobrze się sprawował.

Tomasz Kruk - ZKŻ - Na pewno najważniejszy jest wygrany mecz, co do mojej postawy, punktów nie zdobyłem za wiele, znów dostałem wykluczenie. Moim zdaniem nie słuszne. Jeżeli zawodnik jedzie z przodu, jedzie swoim torem to zawodnik jadący z tyłu powinien dostosować się do warunków. Ja nie zrobiłem żadnego ruchu, takiego o który mógłbym mieć do siebie pretensję, że Piotrek się wywrócił. Piotrek też za wiele pretensji nie miał. Myślę, że to nie była moja wina.

Rafał Okoniewski - ZKŻ - Najważniejsze jest to, że wygraliśmy. Myślę, że też dorzuciłem cenne punkty. Szkoda, że tak mało, ale razem z bonusami było 10. Nie wiem czym jest to spowodowane, ale muszę powiedzieć, że ciężko mi się tutaj jeździ w parze z Nickim Pedersenem. To są zawody drużynowe i powinno się jeździć drużyną. W jednym z bigów zostałem przyduszony do płotu, uderzyłem w bandę i po prostu się wywróciłem. Nie wiem czyja to była wina, bo nie patrzyłem na wewnętrzne pola tylko na zewnętrzne.

Piotr Nagel - kierownik Apatora - Cały czas czekam na formę Bajerskiego i nie mogę się doczekać. To jest klucz do ewentualnych zwycięstw i minimalnych porażek. Trudno obwiniać juniorów, którzy praktycznie pierwszy sezon startują w Ekstralidze. Celowo daliśmy Miedzińskiego jako seniora, natomiast Karol Ząbik - jest to jego pierwszy sezon w Ekstralidze i przychodzi mu jeździć z takimi tuzami jak Nicki Pedersen, Sullivan, czy inni. Uważam, że jest to nauka na przyszłość. Gratuluję zwycięstwa. To było do przewidzenia, że w takim meczu będą wykluczenia, upadki, sytuacje „na styku”. Koledzy z Zielonej Góry wiedzieli o co walczą, a ja chciałem walczyć o jeden z medali. Ten jednak oddalił się w tej chwili, ale jeszcze zobaczymy czy jesteśmy w stanie po niego sięgnąć. No nie jestem zaskoczony ostatnią gonitwą. Uważam, że nasi zawodnicy źle rozegrali ten bieg. Tacy rutyniarze powinni jechać tak, by bieg zakończył się na 3:3, ale nie udało się. To jest piękno sportu. Gratuluję zwycięzcom i życzę sukcesów w play - off-ach.

Karol Ząbik - junior Apatora - Jazda nie była zła, tylko miałem drobne problemy z dopasowaniem się do nawierzchni toru. Jeździłem na torze w Zielonej Górze pierwszy raz. Gospodarze wygrali zasłużenie, dopasowali się lepiej do nawierzchni i jeździli lepiej zespołowo od nas - po prostu byli lepsi i wygrali mecz zasłużenie.
Walczymy do samego końca. Na pewno naszym celem była pierwsza czwórka, jedziemy do końca i przede wszystkim musimy jeździć bardziej zespołowo, ponieważ dzisiaj nam to nie wychodziło.

Marek Karwan - prezes Apatora, przewodniczący GKSŻ - Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo, ale nie udało nam się go stąd wywieźć. Mecz był bardzo wyrównany, jeżeli zwycięstwo stawia się na szalę 15 biegu to zdarzają się takie sytuacje jak dzisiaj, gdy dwóch naszych najlepszych zawodników przegrywa na 5-1 z drużyną przeciwną, która w tym biegu również wystawia swoich dwóch najlepszych zawodników. Mecz był doskonałym widowiskiem, co mnie bardzo cieszy. To jest dowód na to, że nie ma słabych drużyn. Drużyny, które popadły w kłopoty to nie są jakby kłopoty wynikające z nieumiejętności zorganizowania tego sportu, prowadzenia treningu tylko sytuacje życiowe wywierające wpływ na sytuację kadrową drużyny i potem na wynik. Także to jest piękne, że przyjeżdża się do drużyny, która ma 4 punkty, będąc pewnym play-offowcem i się przegrywa.

Tomasz Bajerski - Apator - Pojechałem bardzo słabo, nic się nie zmienia, cały czas jadę słabo, ale cały czas pracuję nad swoją słabą postawą na torze. Teraz to jest już ciężko określić w czym tkwi mój problem - czy w sprzęcie, czy we mnie. Ale myślę, że więcej we mnie. Teraz się pogubiłem i jest mi ciężko się odbudować. Nie mamy już szans na meddal ale za to Zielona Góra lepiej stoi.

Wiesław Jaguś - Apator - Moja postawa była niezła, w 15 biegu przegrałem start, właśnie w tym biegu najważniejszym i przegraliśmy z Piotrem 5-1 i dlatego Zielona Góra wygrała. No, ale cóż to jest właśnie sport - trzeba jechać dalej. Jesteśmy w pierwszej czwórce, jeszcze będziemy walczyć o jakiś medal, na pewno nam będzie ciężko, no ale zobaczymy.

Adrian Miedziński - junior Apator - Przegraliśmy, szansa na medal nam ucieka. Dla ZKŻ stworzyła sie teraz szansa, aby się utrzymać. Co zrobić? ZKŻ dzisiaj był lepszy i tyle. Ja na pewno zawaliłem początek, ale później się dopasowałem i było już lepiej, ale miałem trochę pecha, gdy jechaliśmy z Piotrem Protasiewiczem na 5-1, tam mi za bardzo zajechał drogę i się nie zrozumieliśmy, dlatego wykorzystał to Andrzej Huszcza. Miałem też pecha w ostatnim biegu z Nickim Pedersenem. Zabrakło trochę szczęścia, uciekły 4 punkty.
jeżeli czegoś nie zrobimy w Toruniu, żeby wszyscy jechali lepiej ze sobą i żeby wszyscy równo jechali to w dalszej części rozgrywek będzie na pewno bardzo trudno, ponieważ mamy teraz stratę do Częstochowy, musielibyśmy wygrać u siebie i w Częstochowie. Jest to realne, ale naprawdę będzie bardzo ciężko.

Jan Ząbik - trener Apatora - Było parę błędów i kosztowało to nas przegraną w tym meczu. Na pewno brakuje nam punktów Tomasza Bajerskiego, jest to najsłabszy punkt i musimy zrobić wszystko, żeby on zaczął jechać, ponieważ jak on nie będzie jechał to nie mamy szans. Jedynie damy szansę jazdy młodzieży. Na pewno jest jakaś szansa na medal - na brąz, ale to muszą wszyscy jechać.

Piotr Protasiewicz - kapitan Apatora - Mecz trzeba ocenić z perspektywy kibiców zielonogórskich. Gospodarze wygrali piętnasty wyścig, już z pierwszego łuku wyszli na 5:1 i to dowieźli. W sumie bardziej walczyłem z kolegą klubowym niż z przeciwnikami. Tak się stało, a nie inaczej. Z pierwszego pola próbowałem na siłę zrobić miejsce przy krawężniku Wiesiowi Jagusiowi. Sądziłem, że on przytnie, a on też pojechał szeroko. Świst mi uciekł, Huszcza to wykorzystał, wysforowali się na prowadzenie i dowieźli podwójne zwycięstwo, czego im gratuluję. To był bardzo trudny mecz, tym bardziej, że Zielona Góra potrzebuje punktów niemniej niż my, a może nawet jeszcze bardziej. Szkoda, bo cały mecz, a szczególnie końcówka biegów zasadniczych układała się po naszej myśli. Po biegu czternastym jedną nogą czułem, że dwa punkty pojadą do Torunia, jednak niestety uciekły.

Źródło: Nowości
www.sportowefakty.pl

 www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt