2004-06-27 Runda zasadnicza 11
Apator Adriana Toruń - WTS Atlas Wrocław

Ponownie prawdziwy horror zafundowali swoim kibicom żużlowcy Apatora. Podobnie jak w meczu z leszczyńską Unią o wyniku całego spotkania zadecydował ostatni bieg, w którym jednak dzięki znakomitej postawie Wiesława Jagusia oraz Jasona Crumpa, którzy wygrali 4:2 z parą gości Hancock-Gapiński, zwycięskie dwa punkty pozostały w Toruniu.
Trzeba jednak przyznać, że wrocławianie prowadzili praktycznie przez cały mecz, w pewnym momencie nawet ośmioma punktami, i wygrana praktycznie wymknęła im się z rąk w ostatniej chwili.

Pierwsze dwa biegi tego spotkania nie przyniosły rozstrzygnięcia. W pierwszym najlepiej ze startu wyszedł Miśkowiak i nie dał się wyprzedzić parze toruńskiej Ząbik-Miedziński. Z kolei w drugim, dość niespodziewanie najlepszy okazał się Miedziński, który po pięknej walce przez cztery okrążenia wyprzedził kolejno Słabonia i Gapińskiego. W trzecim biegu wrocławianie objęli prowadzenie, które utrzymali praktycznie do ostatniego wyścigu. Wygrał Świderski,a jego kolega z pary-Gapiński przywiózł 1 punkt. Prawdziwy dramat przeżył natomiast Piotr Protasiewicz, któremu na drugiej pozycji zdefektował motocykl.
Następne dwa biegi zakończyły się remisami. W IV najlepszy okazał się Crump, a w V Świderski. Tak więc po pięciu gonitwach wrocławianie utrzymali dwupunktowe prowadzenie-16:14. Po VI wyścigu torunianie doprowadzili do remisu 18:18, dzięki wygranej 4:2 pary Crump-Ząbik nad Słaboniem i Miśkowiakiem. W siódmym biegu żużlowcy Apatora mieli okazję na wygraną. Ze startu najlepiej wyszli gospodarze Bajerski i Protasiewicz, ale Greg Hancock nie dał za wygraną. Najpierw uporał się z Protasiewiczem, a prawie na samej lini mety zdołał wyprzedzić Bajerskiego i doprowadzić do remisu w tym biegu.
Do małej niespodzianki doszło w kolejnym wyścigu. Wrocławianie Gapińki i Świderski poradzili sobie z łatwością z Crumpem i Ząbikiem i wyprowadzili tym samym swoją drużynę na czteropunktowe prowadzenie 26:22. Po X wyścigu żużlowcy Atlasu zwiększyli swoje prowadzenie do 8 punktów(34:26), za sprawą wygranej pary Słaboń-Hancock nad Protasiewiczem i Bajerskim. Odpowiedź torunian była jednak szybka. Jadący jako rezerwa taktyczna Crump oraz W.Jaguś nie dali szans Gapińskiemu(Nowacki nie pojawił się na starcie) i zniwelowali stratę swojego zespołu do 4 punktów(31:35).
Bieg XII zakończył się remisem i nie zmienił różnicy punktowej pomiędzy obiema ekipami. W XIII jednak, przy aplauzie publiczności, Crump i Ząbik pokonali podwójnie gości Słabonia i Świderskiego i doprowadzili do remisu w całym spotkaniu 39:39.

Podczas biegów nominowanych emocje sięgnęły zenitu. W XIV wyścigu najlepszy okazał się Świderski, ale tuż za nim na mecie zameldowali się torunianie Protasiewicz i Miedziński. Tak więc przed ostatnim wyścigiem na tablicy wyników widniał remis 42:42
Ostatni bieg wszyscy kibice na stadionie oglądali na stojąco. Najlepszy ze startu okazał się w nim Wiesław Jaguś, ale tuż za jego plecami znajdował się wściekle atakujący go Hancock. Z kolei w niewielkiej odległości za Amerykaninem jechał Crump. Torunianie jednak, mimo ataków ze strony Hancocka dowieźli do mety zwycięstwo 4:2, które dało im ostatecznie wygraną w całym meczu 46:44. Przypomnę tylko, że to już kolejny taki mecz w wykonaniu toruńskich zawodników, w którym to ostatni bieg przynosi rozstrzygnięcie-3 tygodnie temu w meczu z leszczynianami było podobnie. Jak na razie szczęście sprzyja toruńskim "Aniołom", ale przecież nawet ono kiedyś się kończy... W zespole miejscowych praktycznie trudno kogoś wyróżnić-większość zawodników zanotowała wpadki. Dobrze jednak, że w końcówce zawodów obudził się Wiesław Jaguś, bo bez jego znakomitej postawy w ostatnim biegu torunianie nie odnieśliby zwycięstwa.
Wrocławianie, mimo braku Jarosława Hampela wypadli bardzo dobrze. Znakomicie radził sobie Hancock, a kroku dotrzymywali mu młodzieżowcy-Świderski i Miśkowiak. Torunianie mogą tylko odetchnąć z ulgą, że w składzie ekipy Atlasu nie było wspomnianego Hampela bo z całą pewnością nie udałoby się im wtedy uzyskać korzystnego dla siebie rezultatu.

Po meczu powiedzieli:
Jan Ząbik - trener Apatora - Drużyna z Wrocławia to bardzo dobry zespół, mają dobry sprzęt i przy defektach u nas Protasiewicza i Bajerskiego mecz zrobił się na styku, a wtedy wszystko się może wydarzyć. Goście pozbawieni Drabika i Hampela maksymalnie wykorzystywali Z/Z, nawet po przegranych startach Miśkowiak, Świderski czy Hancock walczyli w polu i nie było nam łatwo. W naszej drużynie każdy pogubił jakieś punkty, ale w ferworze walki, kiedy brama parkingu się zamyka, wszystko jest możliwe. Tomek Bajerski w siódmym biegu, kiedy przegrał z Hancockiem nie widział dokładnie Amerykanina, bo gdyby tak było, to pojechałby szerzej i wygrałby ten bieg. Całe szczęście, że udało nam się wygrać 13 bieg podwójnie i przed biegami nominowanymi zrobił się remis. Liczyłem, że w 14 wyścigu wygramy chociaż 4:2, jednak padł remis i o wszystkim decydował ostatni bieg. Do następnych meczy trzeba przygotować się jeszcze solidniej, bo w Bydgoszczy będzie na pewno trudno. Trzeba jednak przygotować się jak najlepiej i odpowiednio potrenować. My prawdopodobnie gdzieś wyjedziemy, bo u nas nie ma sensu tego robić, bo tu jest zupełnie inna granulacja toru i inaczej się on zachowuje.

Marek Cieślak - trener WTS - Skład mamy taki, jaki mamy i musimy jechać na tyle, na ile pozwala nam przeciwnik. Wygrywaliśmy w tym meczu cały czas, ale na finiszu okazaliśmy się niestety drużyną gorszą. Moim zdaniem bardzo duży wpływ na przebieg meczu miał wyścig trzynasty, w którym moi chłopcy mieli zając się tylko Ząbikiem, zamiast blokować Crumpa. Słaboń który jechał pierwszy chciał zająć się także właśnie Crumpem, ale to się nie udało i Australijczyk wyrzucił go na zewnętrzną, przyblokował i wtedy torunianie dojechali na 5:1 do mety. Nie wiem jaka drużyna jadąc na wyjeździe bez dwójki krajowych liderów przegrywałaby mecze dwoma punktami. Boli to, bo mecz zaczął układać się dla nas, a mimo to przegraliśmy. Na pewno łatwiej by nam było, gdyby dwie porażki były bardziej dotkliwe.

Tomasz Gapiński - zawodnik WTS - Szkoda tej porażki, bo zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. W pierwszym moim starcie Adrian Miedziński wyprzedził mnie na ostatnim wirażu, a gdybym dowiózł to prowadzenie, to już byłby co najmniej remis. Szkoda, bo gdybyśmy przegrali 10 punktami, to aż tak by nas to nie bolało.

Karol Ząbik - junior Apatora - Najważniejsza jest wygrana i cieszymy się, choć każdy z nas zawalił jakieś biegi. Mi dzisiaj totalnie nie wychodziły starty. Jestem jeszcze młodym zawodnikiem, nie urodziłem się startowcem i będę dalej uczył się tego rzemiosła.

Adrian Miedziński - junior Apatora - Cieszę się, że wygraliśmy. Jestem zadowolony ze swojej postawy. Na szczęście miałem dziś w końcu dobrze przygotowany sprzęt, a to umożliwiło mi skuteczną walkę.

Piotr Protasiewicz - kapitan Apatora - Dzisiejszy mecz nie był dla mnie najlepszy, ale z równowagi wyprowadził mnie mój pierwszy bieg, w którym straciłem najlepszy motocykl. Próbowałem dogonić Gapińskiego, ale czułem, że silnik słabnie. Ten motor się rozsypał, później zamiast wziąć od razu drugi, przesiadłem się na trzeci i tak uciekło kilka punktów. Na szczęście kolejny raz szalę zwycięstwa przechylamy na naszą korzyść w biegach nominowanych i cieszę się, że 2 punkty zostają w Toruniu.

Wiesław Jaguś - lider Apatora - Kibice obejrzeli ciekawe zawody. Do ostatniego biegu walczyliśmy o zwycięstwo i na szczęście się udało. Na początku zawodów nie jechałem najlepiej. Wziąłem nie ten motocykl, co trzeba, ale tym nie powinienem się tłumaczyć. Po zmianie motocykla szło mi już dużo lepiej. Przed ostatnim biegiem postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Kto wygrał start, to miał uciekać do przodu i się nie oglądać. W końcu udało mi się wygrać start. Prowadząc, musiałem uważać na Grega Hancocka, który walczył o remis dla swojej drużyny.

Po zakończeniu meczu ekipa wrocławska doszukała się nieprawidłowości w przebiegu XIV biegu.
Działacze przekonują, że startujący w tym biegu Piotr Protasiewicz wjechał na murawę oboma kołami motocykla, co jest naruszeniem artykułu 82 regulaminu, który mówi że: Sędzia zawodów powinien natychmiast wykluczyć zawodnika, którego motocykl przekroczy oboma kołami krawężnik wewnętrzny toru, chyba że nastąpiło to dla bezpieczeństwa innych zawodników lub jeżeli wyniknęło z działania innego zawodnika.
Czekam na kuriera, który we wtorek rano przywiezie z Bydgoszczy kasetę z nagraniem meczu. Ona ma potwierdzić nasze przypuszczenia. Jeśli tak będzie, to natychmiast wyślemy ją do Warszawy. Oczywiście razem z protestem. Jako dowód przedstawimy taśmę wideo, jeśli prezydium uzna nasze odwołanie, wówczas mecz zostanie zweryfikowany i zakończy się remisem 44:44. Mamy na to 48 godzin od zakończenia zawodów" - powiedział prezes WTS, Andrzej Rusko.
Kierownik drużyny Apatora Piotr Nagel tak skomentował próbę zmiany wyniku przez działaczy wrocławskich - Zaskoczony jestem  protestem wrocławian. Pan Rusko ciągle jakieś protesty pisze. Podobnie było po meczu wrocławian w Bydgoszczy. Trzeba umieć przegrywać.

Na jakie artykuły powołuje się Andrzej Rusko
Art. 82 Sędzia zawodów powinien natychmiast wykluczyć zawodnika, którego motocykl przekroczy oboma kołami krawężnik wewnętrzny toru, chyba że nastąpiło to dla bezpieczeństwa innych zawodników lub jeżeli wyniknęło z działania innego zawodnika.
Art. 95 Protesty dotyczące omyłek, nieregularności lub oszukańczych działań, które mogłyby wpłynąć na wyniki jednego z następnych biegów, w których związany protestem zawodnik lub motocykl ma wystartować, muszą być złożone zanim zawodnicy opuszczą park maszyn do tego biegu.

Na temat zaistniałej sytuacji powiedzieli:
Piotr Protasiewicz -
Apator - To jakaś bzdura, której nie chcę nawet komentować. Dziwię się wrocławianom, bo praktycznie po każdym meczu mają pretensje do wszystkich dookoła. Wjechałem przednim kołem na krawężnik, który w Toruniu jest bardzo wysoki i szeroki. Być może stąd wzięło się to mylne wrażenie gości, że przekroczyłem linię oboma kołami.

Jan Ząbik - trener Apatora - Dlaczego wrocławianie nie protestowali zaraz po wyścigu? W Toruniu nie mieli się do czego przyczepić, bo tor był przygotowany idealnie, znaleźli więc inną metodę. Takie postępowanie świadczy tylko o słabości ludzi rządzących Atlasem.

Piotr Nagel - kierownik Apatora - Wrocławianie po meczu nie składali protestu. Kierownik drużyny, pan Marek Cieślak podpisał protokół o nic nie mając pretensji. Śmieszy mnie trochę tłumaczenie, że dopiero później im się ta sytuacja przypomniała i postanowili złożyć odwołanie. Ja oglądałem tę sytuację kilka razy na video i jeśli ktoś wie, jak u nas wygląda krawężnik, to ma świadomość, że go praktycznie nie da się przekroczyć. Jest on wysoko i nie da się po nim jechać, bo w przypadku takiej próby zawodnik od razu się z niego zsunie. Uważam, że trzeba umieć pogodzić się z porażką. Goście ambitnie walczyli, ale podobnie jak podczas ich meczu w Bydgoszczy, zagrywki poza sportowe są niepotrzebne

Jerzy Kaczmarek - przewodniczący kolegium sędziów - Jest to już druga sytuacja w ciągu tygodnia, że od dziennikarzy dowiaduję się o proteście Atlasu. Dlatego dopóki nie zobaczę dokumentów, nie chciałbym komentować tej sytuacji. Czy kaseta wideo może być dowodem? Może. Główna Komisja Sportu Żużlowego bierze jednak pod uwagę przede wszystkim dokumenty. Ma także władzę zmienić decyzję sędziego i zweryfikować wynik meczu. Ale o tym będzie można mówić dopiero po zebraniu wszystkich dokumentów.

Źródło: Nowości
www.sportowefakty.pl

 www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
Gazeta Wyborcza

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt