2002-08-18
Apator Adriana Toruń
- Pergo Gorzów 58 : 31



Sportowe zwycięstwo, ale finansowa klęska - tak można określić mecz Apatora-Adriany ze Stalą Gorzów. Jeszcze w ubiegłym roku o tej porze na stadion Apatora Adriany Toruń przychodziły komplety widzów. Wtedy jednak gospodarze walczyli o mistrzostwo Polski. Niestety, gdy drużyna walczyła o miejsca 5-8, kibice odwrócili się od swojego zespołu.
Wysokie zwycięstwo mistrzów Polski obserwowało około dwóch tysięcy kibiców i tak pustych trybun podczas meczu ligowego w Toruniu nie pamiętają chyba najstarsi kibice Apatora-Adriany. Biorąc pod uwagę wysokie zwycięstwo i tym samym wysokie zarobki zawodników mistrzowie Polski w praktyce stracili na tym spotkaniu kilkadziesiąt tysięcy złotych.
I to był najpoważniejszy problem torunian. Drużyna miała praktycznie zapewnione piąte miejsce w tabeli, ale sześć spotkań rundy play off, za które trzeba było zapłacić żużlowcom należało rozegrać. Na szczęście dużą elastyczność wykazał Tony Rickardsson, który bez problemu zgodził się zrezygnować z występu przeciwko Stali. Z kolei trener Ząbik podkreślał -
Na pewno chcielibyśmy przynajmniej na własnym torze jeździć w krajowym składzie. Ale przecież Tony ma kontrakt podpisany na wszystkie mecze i to zależy od jego dobrej woli.

Zwycięstwo torunian nie było ani przez chwilę zagrożone.
Już dwa pierwsze wyścigi wygrane przez toruńczyków po 5:1 (choć w pierwszym biegu po starcie prowadził Piotr Paluch) potwierdziły, że należy się spodziewać wysokiej wygranej. Zastanawiano się nawet, czy zostanie pobity rekord sezonu (w rundzie zasadniczej Apator wygrał ze Stalą 69:20), ale do tego nie doszło. Mimo słabego sprzętu gorzowianie starali się jak najwięcej punktować. Podobali się zwłaszcza wspomniany Paluch, Paweł Hlib, Piotr Świst, a także - nieoczekiwanie - Michał Rajkowski, który wyjechał na tor tylko raz, ale za to zajął drugie miejsce za Tomaszem Chrzanowskim, a przed ... Mirosławem Kowalikiem.
Wygrana gospodarzy pewnie byłaby wyższa, gdyby trener Jan Ząbik nie zdecydował się zamieniać czwórki seniorów (Bajerskiego, Sawiny, W. Jagusia i Kowalika) juniorem Przemysławem Kłosem. Ten ostatni jednak danej szansy nie wykorzystał. Zdobył trzy punkty, ale z tego dwa dość szczęśliwie, bowiem z dwunastego wyścigu sędzia Marek Wojaczek wykluczył Chrzanowskiego i Roberta Flisa, którzy nie zdążyli w limicie dwóch minut podjechać pod taśmę. Ostatecznie wygrał Świst przed Kłosem i był to jedyny bieg, w którym triumfowali goście. Na uwagę zasługiwała też nie najgorsza postawa Adriana Miedzińskiego, który mimo młodego stażu na żużlowym torze znacznie lepiej zaprezentował się niż wspomniany Kłos.
Gorzowianie zmagali się z własnymi problemami i marzyli nie o zwycięstwie w Toruniu, ale wyprzedzeniu w tabeli Wybrzeża Gdańsk. Najlepszy w Stali był Piotr Świst choć nie jeździł tak błyskotliwie jak w turnieju Stamir Cup czy finale IMP.

Po meczu powiedzieli:
Tomasz Bajerski
- zawodnik Apatora - Przeciwnik zbyt wysoko poprzeczki nam nie postawił, stąd dobry rezultat. Jak widać poradziliśmy sobie nawet bez lidera (Rickardssona) i jeżeli dobrze się wszystko ułoży, powinniśmy już do końca sezonu jeździć w krajowym składzie. Ze swojej postawy w kontekście bliskiego finału kontynentalnego w Pile jestem bardzo zadowolony.

Jan Ząbik - trener Apatora - Cieszymy się, że mimo aktualnego kontraktu Rickardsson odpuścił te zawody i dał szansę na występy młodzieży. Chwała również naszym starszym zawodnikom za to, że oddali po jednym biegu do dyspozycji młodszym kolegom. Dobrze, że zrozumieli iż młodzież też musi się objeździć i pokazać. W tych najbliższych meczach zrobimy wszystko, aby na własnym torze dalej dawać im szansę na częstsze starty.

Adrian Miedziński - junior Apatora - Myślę, że to był dobry występ. Raz byłem ostatni, ale to był błąd przy pracy. Zmieniłem w motocyklu jedną rzecz, ale to nie poszło w oczekiwanym kierunku. Chciałbym wreszcie zdobywać tyle punktów na wyjeździe - powiedział

Piotr Świst - zawodnik Pergo - nie pojechałem źle, poza jednym biegiem, w którym zmieniłem trochę zapłon i przełożenie. Ponadto chciałem "doholować" Michała Rajkowskiego, ale popełnił on tyle błędów, że mnie do tego wszystkiego wyprzedził jeszcze Mirek Kowalik. W turniejach indywidualnych wypadam lepiej niż w lidze, ale dlatego, że wiem, za co w nich jeżdżę. W drużynie ligowej jeździmy za własne pieniądze i nie wiadomo, czy je kiedykolwiek odzyskamy. Ostatnie pieniądze dostaliśmy w maju i pół sezonu jeździmy za darmo. Nie wiadomo czy pojedziemy w następnym spotkaniu. Jeżeli klub nie wypłaci zaległych pieniędzy, to ja nie pojadę. Nie zamierzam zabierać więcej pieniędzy z domu, żeby pokazać działaczom, że Świst potrafi.

Stanisław Chomski - trener Pergo - Nie mamy zdecydowanego lidera w drużynie, poza tym każdy sam sobie "grzebie" we własnym sprzęcie, wyciągając własne wnioski. Niezależnie od sytuacji finansowej, jaką mamy, jestem zadowolony, że młodzież robi nadal postępy. Ale z tego, co jestem zorientowany, to poza Wrocławiem wszędzie są kłopoty finansowe i żaden klub nie płaci na czas. W meczu z Apatorem popełniliśmy za dużo szkolnych błędów, gubiąc co najmniej 10 punktów. Poza drobnym zastrzykiem finansowym brakuje nam jakiegoś spektakularnego zwycięstwa, co pozwoliłoby zespołowi uwierzyć we własne siły.

Źródło Gazeta Wyborcza

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt