2001-07-29
Apator Adriana Toruń
- Unia Leszno 57 : 30


Po zwycięstwie Unii Leszno nad Bractwem Polonią Bydgoszcz w poprzedniej kolejce można było się spodziewać, że awizowany skład, bez obcokrajowców, nie będzie blefem. Dzień po Grand Prix w Vojens drużyna z Leszna, na przedostatni mecz rundy zasadniczej, przyjechała do Torunia w krajowym składzie. Drużyna gospodarzy zmobilizowała wszystkie siły wystawiając swój najsilniejszy skład, ale tym razem na ławce pozostał Tomasz Bajerski.

W pierwszym biegu Rickardsson z Kościechą znakomicie wystartowali i ich podwójne zwycięstwo nawet przez moment nie było zagrożone. W kolejnej gonitwie "Nestor" polskich torów Roman Jankowski pokazał co potrafi i próbował wypchnąć Kowalika pod bandę, ale Mirek na wyjściu z łuku był szybszy. Czwarty po starcie Jonsson wykorzystał błąd Pecyny, który odjechał na zewnętrzną. Andreas "dociągną" do krawężnika i wyprzedził rywala. Szwed był na tyle szybki na dystansie, że dogonił Jankowskiego i przy wyjściu z drugiego wirażu, drugiego okrążenia "wykonał nożyce" i wyprzedził kapitana drużyny leszczyńskiej.
Trzeci bieg to dobry start gości. Baliński z Łukaszem Jankowskim obejmują podwójne prowadzenie, ale młody "Jankes" pojechał nieco szerzej co wykorzystał Jaguś, który przedzielił rywali i dodatkowo na drugim wirażu zaatakował Balińskiego, ale bez przyniosło to spodziewanego efektu. Jednak Mały WOjownik nie odpuścił i na kolejnym łuku i ponownie zaatakował Damiana i na wyjściu z wirażu ścinając do wewnętrznej na prostej wyprzedził leszczynianina. Przemysław Kłos po słabym starcie nie zdołał powalczyć nawet z Jankowskim.
W czwartym biegu ponownie dobry start pokazała para Apatora: Kowalik - Jonson . Niestety jadący szerzej Szwed został wyprzedzony przez Jacka Rempałe. Jednak Andreas nie odpuścił i bezustannie atakował leszczynianina i na trzecim okrążeniu wyprzedził rywala, który zostawił miejsce przy krawężniku.
Roman Jankowski znakomicie wyszedł spod taśmy w biegu piątym, jednak pierwsi na wejściu w łuk byli Jaguś z Chrzanowskim. Jankowski zastał wzięty w kleszcze tak mocno, że nie zdołał się złożyć na żadnego z toruńczyków, a wręcz musiał zwolnić co kosztowało go utratę 10-15 m do czołówki. Partnerujący mu Krzysztof Pecyna również nie zdołał nawiązać równorzędnej walki z Torunianami i gospodarze zwiększyli swoją przewagę do szesnastu punktów.
Zanosiło się na pogrom, gdy w biegu szóstym Łukasz Jankowski zaskoczył wszystkich. Znakomicie wystartował Kościcha, który kurczowo trzymał się krawężnika. Ku zaskoczeniu na starcie został Rickardsson, a z czwartego pola po zewnętrznej młody "Jankes" wspaniałą szarżą wyprzedził nieco uśpionego Roberta Kościechę. Tony szybko odzyskał najpierw trzecią, a później drugą pozycję i rozpoczął atak na pozycję Łukasza Jankowskiego. Rickardsson ostro zaatakował na końcu drugiego okrążenia na wyjściu z łuku, ale bardzo mądrze Łukasz nie pozwolił wywieźć się pod siatkę. Szwed przeszarżował i wpadł na tylne koło Jankowskiego, przeleciał przez motocykl, który z impetem uderzył w bandę i upadł na tor odbijając się od bandy. Jankowski opanował motocykl i jechał dalej jednak sędzia przerwał bieg, a do Rickardssona wyjechał karetka. Po kilku minutach Tony wstał i o własnych siłach podążył do parkingu. Został z biegu wykluczony i do powtórki stanął osamotniony Robert Kościecha, który ponownie znakomicie wystartował i przytrzymał szarżującego po zewnętrznej Łukasza, który zmuszony był zwolnić tracąc drugą pozycję na rzecz Balińskiego. Czujnie, pewnie kontrolując bieg, Robert nie pozwolił na skuteczny atak Balińskiego i dowiózł do mety biegowy remis.
W siódmym biegu Krzysztof Kasprzak po dobrym starcie przytrzymał Chrzanowskiego przy krawężniku, co umożliwiło jadącemu szerzej Jackowi Rempale objęcie prowadzenia. Jaguś po kiepskim starcie zdołał wyprzedzić tylko kolegę z drużyny i tym samym goście odrobili cztery punkty. Riposta torunian była natychmiastowa. Rickardsson z Kościechą już na starcie pozbawili złudzeń Rempałę i Pecynę podwójnie wygrywając bieg ósmy. A po chwili Kowalik z Jonssonem ponownie wygrali start przed Balińskim i Łukaszem Jankowskim. Damian próbował atakować Jonssona i pewnie nic by nie wskórał, ale na wejściu w drugi wiraż trzeciego okrążenia Szwedowi pękł łańcuch i w tym samym momencie po zewnętrznej zaatakował Damian. Leszczynianin chcąc ominąć Andreasa uciekł nieco w prawo, bardzo blisko do bandy i upadł za co sędzia niesłusznie uznał go winnym przerwania biegu. W powtórce Łukasz Jankowski po dobrym starcie został wypchnięty na zewnętrzną i stracił dobrą pozycję, a Kowalik wykorzystał manewr Jonssona i uplasował się na drugiej pozycji. Podwójne zwycięstwo zwiększyło przewagę miejscowych żużlowców do dwudziestu punktów.
Bieg dziesiąty to znakomity start Roberta Kościechy i perfekcyjne rozegranie pierwszego łuku, które dało mu pewne 3 pkt. Za jego plecami słabo ze startu wyszedł Jaguś, ale odrabiał stracone metry i na drugim okrążeniu skutecznie zaatakował Jacka Rempałę zajmując trzecie miejsce. Krzysztof Kasprzak znakomicie jechał na dystansie i uległ w tym biegu tylko Robertowi, ale torunianie zwiększyli przewagę o kolejne dwa oczka.
W jedenastym biegu Kowalik z Chrzanowskim pokonali Pecynę i żaden kataklizm nie był wstanie odebrać zwycięstwa Torunianom. W ostatnim biegu serii zasadniczej popis dał Tony Rickardsson. Start co prawda minimalnie wygrał Kasprzak, jednak atak po zewnętrznej Tonyego na wyjściu z łuku pozbawił prowadzenia młodego Leszczynianina. Za plecami tej dwójki przyjechał Jonssonm który miał nienajlepszy start i stracił klika metrów. Próbował na dystansie wyprzedzić Pecynę, ale ten skutecznie się bronił co pozwoliło Bykom uzyskać remi w biegu.
Po obejrzeniu trzynastej gonitwy można można stać się fatalistą. Start wygrał Chrzanowski, lecz Kasprzak objechał go po zewnętrznej. Romanowi Jankowskiemu z kolei zdefekował motocykl tuż po starcie, a na drugim okrążeniu pękła opona Tomkowi Chrzanowskiemu, który musiał w tej sytuacji zjechać z toru. Ale to nie wszystko bowiem chwilę później Jonssonowi również sprzęt odmówił posłuszeństwa i jedynym, który dojechał do mety był Krzysztof Kasprzak. Czternasty bieg zakończył się pewnym zwycięstwem pary Apatora, natomiast w ostatnim biegu zwyciężył Krzysztof Kasprzak przywożąc za sobą Kościechę, Kowalika oraz kolegę z zespołu Rempałę.

Apator zasłużenie pokonał Unię Leszno 57:30, a na największe słowa uznania zasłużyli Krzysztof Kasprzak i Robert Kościecha. Ten pierwszy za mądrą, skuteczną walkę z najlepszymi, a drugi za znakomite wręcz perfekcyjne starty.

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt