Nowo zorganizowane główne komisje już w pierwszym roku po Zjeździe Polskiego Związku Motorowego w 1956 r. mogły poszczycić się wcale dobrymi wynikami pracy, choć jeszcze nie na miarę ambicji i dążeń działaczy. Szczególnie wiele uwagi poświęciły sprzętowi, podstawie wszelkich sportów motorowych. Główna Komisja Sportowa Samochodowa (GKSS) prowadzona przez Konstantego Woyciechowskiego, działacza o dużej wiedzy i ogromnej kulturze osobistej, tak jak mogła starała się uruchomić budowę samochodów wyścigowych, dla których wkrótce upowszechniła się nazwa "Sam". Nawiązała też bliski kontakt z Fabryką Samochodów Osobowych, budząc w jej dyrekcji zainteresowanie sportem samochodowym, co później zaowocowało bogatą współpracą.
Główna Komisja Sportowa Motocyklowa (GKSM), pracowała po przewodnictwem działacza Tatrzańskiego Klubu Motocyklowego (TKM) Zakopane i znakomitego organizatora Rajdów Tatrzańskich, Jana Jasiorkowskiego. Przy okazji Sześciodniówki -56 w Garmisch-Partenkirchen, w której obok zespołów narodowych PZM, brał udział team fabryczny Warszawskiej Fabryki Motocykli, doszło do wstępnych rozmów na temat przygotowania wytwarzanych w niej pojazdów do celów sportowych. Wkrótce zostały one uwieńczone sukcesem, gdyż uzgodniono wykonanie w 1958 roku 500 sztuk motocykli rajdowych WFM. Do współpracy wciągnięto też Szczecińską Fabrykę Motocykli, która zobowiązała się do przygotowania motocykli Junak na potrzeby sportu (rajdy, crossy i wyścigi). Efekty przerosły chyba oczekiwania, bo już w 1958 roku W. Płużański na Junaku 500 zdobył złoty medal w Sześciodniówce w RFN. Był to jednocześnie pierwszy sukces międzynarodowy polskiego przemysłu motocyklowego. W następnych latach współpraca w dziedzinie sportu została rozszerzona na pozostałe wytwórnie motocykli: KZWM (SHL) w Kielcach i WSK w Świdniku.

Nowo powstała Główna Komisja Sportu Żużlowego (GKSŻ), z przedwojennym działaczem Polskiego Klubu motocyklowego (PKM) Stefanem Pyzem jako przewodniczącym, mogła poszczycić się zorganizowaniem pierwszej w historii sportu żużlowego eliminacji indywidualnych mistrzostw świata, którą przeprowadzono w Warszawie w roku 1956 oraz wcale niezłymi wynikami debiutujących w mistrzostwach Polaków - 6 weszło do finału kontynentalnego. I jej działacze troszczyli się o zapewnienie zawodnikom pojazdów na przyzwoitym poziomie, w znacznym stopniu przyczyniając się do poprawy jakości motocykli żużlowych FIS wykonywanych w WSK w Rzeszowie.

Mówiąc o sprzęcie dla celów sportowych wypada podkreślić, że już w 1956 roku PZM sprowadził 6 wyścigowych motocykli Norton oraz 18 rajdówek BSA i Jawa. W następnym uzyskano przydział dewiz na sprowadzenie dalszych 4 Nortonów, 10 najlepszych wówczas, angielskich motocykli żużlowych z silnikami JAP oraz 15 rajdówek (AJS, Maico, Zundapp), a ponadto 13 silników samochodowych (Royal Meteor, Simca i Skoda).
Prace trzech głównych komisji sportowych koordynował w tych latach wiceprezes sportowy ZG PZM Zenon Sokołowski, niestety przedwcześnie zmarły w roku 1960. Ten przedwojenny zawodnik rajdowy i zasłużony działacz PKM Warszawa, był inicjatorem nowej polityki sportowej, do której wniósł wiele osobistych przemyśleń i koncepcji. Ważnym dorobkiem nadzorowanych przez niego komisji było nowe, całkowicie zmodernizowane wydanie regulaminów sportu motorowego dostosowane do przepisów FIM, owoc żmudnej, wielomiesięcznej pracy specjalistów ze wszystkich dyscyplin.

W odradzającym się toruńskim klubie rok 1956, zapadł na lata w pamięci kibiców. Ot bowiem na kartach historii zapisano tragiczne okoliczności w jakich zginął na torze wychowanek toruńskiej Gwardii, wcielony jako ukształtowany zawodnik do Gwardii bydgoskiej Zbigniew Raniszewski.

Sport żużlowy stracił jednego z najwybitniejszych zawodników. Nazwisko jego przez wiele lat przewijało się na kartach historii. Dwukrotnie w 1951 i 1955 roku zdobył zaszczytną szarfę wicemistrza Polski. Również dwukrotnie (1951 i 1953) tryumfował w wówczas wielkiej imprezie najlepszych żużlowców "Criterium Asów". Polacy byli z niego dumni, gdy broniąc barw narodowych odnosił sukcesy na torach krajowych i zagranicznych. jednak sukcesy nigdy go nie zmieniły, zawsze był takim samym skromnym i zdyscyplinowanym Zbyszkiem, który osiem lat wcześniej stawiał pierwsze kroki w sporcie żużlowym w toruńskiej Gwardii.

W tych tragicznych okolicznościach przed niewielkim narożnym domem przy zbiegu ulic Warszawskiej i Poniatowskiego niezbyt często panowała cisza i spokój. Prawie codziennie od rana do wieczora słychać było warkot wyjeżdżających, przyjeżdżających i naprawianych motocykli.
To Toruński Klub Motorowy LPŻ prowadził szkolenie motorowe przedpoborowych oraz zrzeszał młodych entuzjastów sportu motorowego w sekcji sportowo-motorowej. Szkolenie prowadzono w formie kursu ciągłego dla amatorów z miasta Torunia i powiatu, a także Aleksandrowa, Lipna i Golubia-Dobrzynia. Ukończenie kursu kończyło się uzyskaniem prawa jazdy.
Sekcja sportowo-motorowa była podzielona na dwie mniejsze, gdzie jedna zajmowała się wycieczkami krajoznawczymi, a druga była sekcją wyczynową, w ramach której członkowie startowali w rajdach uniwersalnych, wyścigach terenowych oraz imprezach motocyklowych organizowanych na terenie Torunia jak i na szerszą skalę. Zawodnicy startowali na klubowych maszynach w kategoriach 125 ccm - WFM i 250 ccm - Jawa. Sekcja miała w swej pracy spore osiągnięcia, a jednym, a raczej jedną z najlepszych zawodniczek była Ewa Guzińska, która posiadała licencję zawodniczą i brała udział w zawodach motocyklowych, zajmując najczęściej czołowe miejsca w końcowej klasyfikacji. Np. w motocrosie na torach w Bydgoszczy zajęła pierwsze miejsce. Uczestniczyła także w eliminacjach do mistrzostw Polski i zajmując pierwsze miejsce pozytywnie pokonała ten poziom rywalizacji.
Wśród młodych zawodników prym wiódł Zenon Turowski, który w "drugim rzucie" mistrzostw Polski zdobył w kategorii 125 ccm - WFM, trzecie miejsce i srebrny medal. Na uznanie zasługiwał także Bogdan Witulski, który był jednocześnie instruktorem jazdy i w tych samych zawodach w kategorii 250 ccm - Jawa zajął również trzecie miejsce.

W swojej działalności KM LPŻ w Toruniu cały czas borykał się z problemami lokalowymi. Klub znajdował się w nieodpowiednim punkcie miasta, co utrudniało życie osobom, które nie były miłośnikami motoryzacji, bowiem niemal każdego dnia dało się słyszeć warkot motocykli. Włodarze miejscy próbowali zaradzić tym trudnościom i przyznali sekcji motorowej jeszcze jedną salę którą zajmowali modelarze. Niestety była to ciągle ta sama lokalizacja i problemy mieszkańców nie zostały rozwiązane.

Toruńczycy budując swoje struktury motorowe nie zapominali o krzewieniu i zaszczepianiu w kibicach motorowego bakcyla. Wykorzystywali do tego różne okoliczności i święta. Jedną z takich imprez była zorganizowana w drugiej połowie października z okazji tygodnia LPŻ i święta Wojska Polskiego akcja skupiająca cykl imprez, mających propagować sport motocyklowy w regionie. 16 października rozegrano pokazowe jazdy w Kowalewie Pomorskim, dwa dni później w Toruniu zorganizowano spotkanie aktywu LPŻ z przedstawicielami WP, a 21 października odbył się wielki wyścig na trawiastym torze w Toruniu. Z kolei w Zelgnie 25 października przeprowadzono pogadankę o celach motorowców LPŻ, a cztery dni po tym wydarzeniu w Lubaniu przeprowadzono popularny w tamtych czasach sprawnościową gymhane.
Najciekawsze były oczywiście wyścigi na trawie, w których jak donosił Ilustrowany Kurier Polski w parku miejskim obok martwej Wisełki (dojazd Al Stalina  ul Przybyszewskiego) LPZ-towcy ścigali się w kategoriach motocykli do 125 ccm, 250 ccm, 350 ccm i powyżej 350 ccm. W zawodach uczestniczyli znani w regionie Pomorskim zawodnicy, jak reprezentujący Bydgoszcz Kucharski (wicemistrz wyścigów ulicznych), Holz, Gnatowicz. Po stronie Torunia Wierzchowski i Witulski z Chełmna Felstman, a z Grudziądza Globke. Do zawodów zgłosili się także zawodnicy z Gdańska, Szczecina i Warszawy.

Prawdopodobnie ostatnią imprezą w roku 1956 w jakiej wystartowali zawodnicy zrzeszeni w KM LPŻ Toruń były listopadowe wyścigi na trawiastym lotnisku w Inowrocławiu. Zawody te jak opisywał IKP zapowiadano jako wielkie emocje, a skończyło się wielkim rozczarowaniem, bowiem odbyły się zaledwie cztery biegi, a reklamowani na afiszach zawodnicy z Warszawy, Olsztyna, Krakowa i innych większych miast w Polsce nie stawili się na starcie. Biegi o tytuł najlepszego zawodnika rozegrali jeźdźcy Unii - Stomil Poznań, Stali Gdynia, ZM LPŻ Bydgoszcz, ZM LPŻ Toruń, Kujawia LPŻ Inowrocław. Wyścigi odbyły się na 1500 metrowym torze, a puchar miasta Inowrocław zdobył Zbigniew Kucharski z Bydgoszczy, który na maszynie o pojemności 350 ccm uzyskał najlepszy czas dnia 5:31.
Pozostałe wyścigi kończyły się w następującej kolejności
klasa 125 ccm zwyciężył Piechacki z Pozanania przed zawodnikami z Torunia - Turowskim i Gwizdalskim
klasa 250 ccm najszybszym okazał się Szmańda z Bydgoszczy przed Stachewiczem z Gdyni i klubowym kolegą Kucharskim
klasa 350 ccm zwyciężył wspomniany Kucharski z Bydgoszczy czym wziął rewanż na Szmańdzie który był drugi i trzecim Stachewiczem
klasa 500 ccm to tryumf Granatowicza z Bydgoszczy, przed Przeworskim z tego samego klubu i Kujawą z Inowrocławia 

Źródło: PZM

podziękowania dla Andrzeja Korzybskiego
za skany artykułów żużlowych zamieszczonych
w Ilustrowanym Kurierze Polskim

         strona główna    

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt